23. Dwie zimy: 1821/22 – 1829/30
„Czas” 1866
p. 125-127
Texte intégral
1Historia zimy r. 1821 na 1822. (Wypis z księgi Ambrożego Grabowskiego pod napisem: „Pamiątki ojczyste w pismach i drukach”)1
2Z przyjemnością podziwiamy łagodną obecną zimę, bo w rzeczy samej jest ona u nas rzadko zdarzającym się zjawiskiem. W ciągu 68 lat pobytu mojego w Krakowie, zaledwo trzy takie zimy pamiętam, z których jednę z czasu, jak wyżej oznaczyłem, opisałem, a opis ten jest następujący:
3W roku 1821/22 prawie jak nie było zimy. Jesień pogodna, ciepła i sucha przeciągała się nad podziw: w grudniu można było widzieć lud wiejski boso do Krakowa przychodzący. Przez całą zimę śnieg wcale nie padał, słońce świeciło, pola i łąki były zielone, drogi pokryte były kurzem (pyłem), jak wśród lata.
4W dniu 25 grudnia 1821 r. po rannym nabożeństwie zachęcony piękną pogodą udałem się na górę św. Bronisławy, albowiem miejsce to ulubione często i zawsze z jednaką przyjemnością odwiedzam – wiatr tylko utrudzał mi cokolwiek drogę na górę. Stanąwszy na wierzchu góry, schroniony przed wiatrem za pustelniczy domek, siedziałem dwie lub trzy godzin w słodkim zadumaniu na słońcu, niewymownej doznając przyjemności, jaką mnie czas pogodny o tak niezwykłej porze napawał. Obchodząc wkoło mogiłę Kościuszki, a nade wszystko zszedłszy do zarośli na pochyłości góry leżących, zbierałem kwiaty jeszcze rozwite jako to: Bellis perennis – stokrótkę, Scabiosa arvensis – driakiew polną, Ranunculus flavus – jaskier, Achillea millefollium – krwawnik, Delphinium consolida – ostróżkę itp., z których ułożyłem bukiet, dodając mu listków bluszczu (Hedera helix); a gdym takowy pokazywał, zaledwo temu wierzyć chciano, że kwiatki te na wolnym powietrzu zebrane były. Osobliwość ta wspomnianą nawet została w pisemku czasowym pod tytułem „Telegraf” dnia 30 grudnia 1821 r. wychodzącym, jako dodatek do „Pszczółki krakowskiej”. Przechadzkę tę powtórzyłem jeszcze i w dniu następnym 26 grudnia 1821 r. i równą jak dnia poprzedniego odniosłem przyjemność.
5Powszechną prawie była obawa, że po tak lekkiej zimie zjawią się na wiosnę choroby i wielka śmiertelność ludziom zagrażać będzie, jednakże wiosna nastąpiła bardzo wcześnie, zboża wzrosły i dojrzały z początkiem lata i żniwa już się w czerwcu rozpoczęły. Obawa chorób i pomoru okazała się bezzasadną: na kogo przyszła niezbędna kolej wypłacenia długu naturze zaciągnionego w dniu urodzin, ten umarł; żył, kto dłużej żyć miał i wszystko szło zwykłym rzeczy porządkiem.
6Przez całą tę zimę r. 1821–1822 można było widzieć bydło chodzące po polach, błoniach i pastwiskach paszące się.
7Wspomnianą wyżej górę Bronisławy lud miejscowy nazywa Sikornik, a dawno już zmarły Zorian Chodakowski (Czarnocki)2 powiadał śp. Jerzemu Bandkemu3, iż w odległej starożytności góra ta nazywała się Jasna gór a, jak to wiem od śp. Bandkego.
8Pisemko „Telegraf”, o którym wyżej mowa, znajduje się w mym zbiorze.
9Kiedy się mówiło wyżej o łagodnej zimie, nie zawadzi wspomnieć też o zimie bardzo ciężkiej, przeciągłej, która ludziom mocno się uczuć dała. Wiadomość o niej wyjęta jest z tej samej książki co o zimie łagodnej.
10Zima nadzwyczaj tęga w r. 1 829– 1 83 04.
11Rozpoczęła się nader wcześnie i była długą oraz mocną. Pierwszy śnieg spadł dnia 20 października 1829 r. i ten stale przeleżał aż do wiosny. Wisła stanęła w połowie listopada. Mrozy ciągle około 20 stopni i więcej nawet trwały bez żadnej folgi przez miesiąc grudzień, styczeń i luty aż do pierwszych dni marca. Przy tak nadzwyczajnej tęgości była jeszcze nader w śniegi obfitą. W całym ciągu pobytu mego w Krakowie od r. 1797 nie pamiętam nigdy tak wielkich śniegowych zaspów po mieście i ulicach, jak w ciągu tej zimy. Lody i śniegi zbite w jedną masę zalegały środek ulic w całej dłużynie na kształt grobli 3 do 4 łokci wysokich. Tylko chodzono ścieżkami (trottoir) około samych kamienic, a z tych wyrzucano śniegi na środek drogi, i z tych urosły takie wały. Z ulicy Grodzkiej i Floriańskiej zaprzęgi miejskie (rządowe) śniegi kilka razy sprzątały i wywoziły, ale postronne ulice, jak np. Szpitalna, Mikołajska, Sienna, Gołębia i inne nieczyszczone przez całą zimę tak były nawalone, iż nimi jeździć nie można było. W ulicy Szpitalnej grobla śniegowa tak była wysoką, iż z wierzchu jej można było głową dorównać pierwszemu piętru. Była ta zima długo pamiętną. Lud ubogi ucierpiał niezmiernie, gdyż opału prawie w połowie jej zabrakło, a stąd węgle i drzewo do zbyt wysokiej doszły ceny, a nawet ich dostać nie było można.
12A. Gr.
13PRZEDRUK ZA: „Czas” 1866, nr 12 (z 17 I), s. 3.
Notes de bas de page
1 Ambroży Grabowski – krakowski księgarz, antykwariusz, autor wielu historycznych publikacji, przez całe życie gromadził zebrane materiały w tematycznych księgach, zawierających rękopisy, wycinki prasowe, druki, litografie oraz własnoręczne notatki. Tu mowa o jednej z nich. Zob. też tekst nr 27.
2 Zorian Dołęga Chodakowski (właściwie Adam Czarnocki – 1784–1825) – etnograf i archeolog, badacz Słowiańszczyzny.
3 Jerzy Samuel Bandtke (1768–1835) – niemiecki historyk i językoznawca, od 1811 kierownik Biblioteki jagiellońskiej.
4 O tej zimie pisał również w swym dzienniku Niemcewicz, zob. tekst nr 69.
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.