Mydło – mięso – opał. Granice fantazji polskich świadków Zagłady
p. 316-328
Texte intégral
1Zacznijmy od eksperymentu i porównania wyjątkowo napastliwych wobec Zagłady fragmentów pewnego wojennego opowiadania, napisanego przez znanego polskiego pisarza, z uwagami Raula Hilberga z pracy Sprawcy, ofiary, świadkowie, pokazującymi Polaków w niekorzystnym świetle. Oba teksty uzupełniają się wzajemnie i potwierdzają tezę, że to, co kilkadziesiąt lat po wojnie z zaskoczeniem odkrył Jan Tomasz Gross, tkwiło w polskiej literaturze nieruszone od czasów wojny i czekało na czytelnika, który odważyłby się w narracjach sprzed wielu lat zobaczyć coś więcej niż przerażającą fikcję.
2Jest rok 1942. Zima1. W jednym z mieszkań na warszawskiej Pradze trwa wesele. Wśród rozbawionych, pijanych gości nagle zjawia się „Żydóweczka, która uciekła z getta i tej nocy nie miała gdzie spać”2. Poza bohaterką opowiadania, Marią, nikt nie zwraca na nią uwagi. Autor wyraźnie chce, abyśmy w pierwszej kolejności zdziwili się brakiem zdziwienia weselników, którzy zdają się nie dostrzegać uciekinierki bądź traktują jej pojawienie się na weselu jako coś normalnego, jakby wokół nie trwała wojna. Być może właśnie dlatego to, co ma do powiedzenia narrator, pozostaje niezauważone. Przede wszystkim zbiegłą z getta pieśniarkę nazywa „Żydóweczką”, a charakteryzując ją, zbyt długo zatrzymuje się na jej ciele. Zauważa, że ma „krowie oczy”, „szerokie biodra, dobre do rodzenia” i „ptasią głowę ozdobioną lśniącymi falami przylizanych włosów” (PzM, 147–148). Na tym tle piękno Marii przypomina barokowe perwersje z antyklerykalnych fraszek Jana Andrzeja Morsztyna: z jej żółtej sukienki wystają powabnie piersi, między którymi kołysze się złoty krzyżyk. Seksualność Żydówki jest zatem krowia i ptasia, a więc irytująca i głupia, piękno zaś polskiej katoliczki – wzniosłe i pożądane. Żydówka z getta interesuje się przede wszystkim rzeczami (podziwia książki, szczoteczkę do zębów etc.), w związku z czym polskie wesele nie jest dla niej interesujące (a przynajmniej nie tak interesujące, jakby można było oczekiwać). Zdenerwowanie dziewczyny, psujące niektórym humor („A ja myślę, że po aryjskiej stronie też będzie getto…”, PzM, 148), wynika, zdaniem narratora, z faktu, że „jej rodzina została za murami” (PzM, 148).
3Lektura następnej części opowiadania prowadzi do podobnych wniosków. Mimo że podenerwowana „okolicznościami” i przebywaniem po aryjskiej stronie Żydówka jest stara, określenia, którymi posługuje się w stosunku do niej narrator są tak samo sarkastyczne jak w pierwszym przypadku. Z jego opisu wyłania się prawie martwa biedna staruszka („wyblakłe, martwe, jakby zamarzłe oczy”, „świszczący szept”, PzM, 159), która przed wojną była „właścicielką ogromnego składu towarów budowalnych, paru ciężarowych samochodów, własnej odnogi kolejowej, dziesiątków robotników i niewyczerpanego konta w bankach krajowych i szwajcarskich” (PzM, 159). Jej zrujnowane zdrowie zdaje się narratorowi na rękę. Patrząc starej „siksie” (PzM, 167) w zęby, zastanawia się, które mógłby sprzedać, i szacuje, ile są warte: „Dwa masywne złote rzędy zębów błyszczały w ustach, zdawało się, że kłapnęły, niemalże zadźwięczały” (PzM, 159). Czy to pobrzękiwanie nie kojarzy się z dźwiękiem rozsypywanych i przeliczanych monet3?
4Napisane tuż po wojnie opowiadanie przedstawia Warszawę, która bawi się i handluje, podczas gdy w getcie trwają pierwsze wielkie wysiedlenia. Świadkowie Zagłady zostają przedstawieni jako zręczni szmuglerzy i handlarze, czyniący miarą sprytu „załatwienie sobie” wjazdu do zamkniętej dzielnicy i wywiezienie stamtąd pożydowskiego mienia.
5Spostrzeżenia Tadeusza Borowskiego z opublikowanego po raz pierwszy w 1947 roku Pożegnania z Marią znajdują potwierdzenie w uwagach Hilberga, opartych na książce Grossa Polish Society under German Occupation4. Znajdziemy wśród nich stwierdzenia, że po wybuchu wojny wśród Polaków „gwałtownie rosły alkoholizm i zachorowalność na gruźlicę”5, drastycznie zmalały racje żywnościowe (z 2500–2800 kcal w 1940 r. do 1700–2000 kcal w 1942 r.), a „stosunek Polaków do Żydów stanowił konstelację przedwojennych postaw – od tolerancji do wrogości” 6. Najbardziej radykalnie brzmi stwierdzenie, że „polskie społeczeństwo, jego rzecznicy i pisarze byli katolikami z wyznania i nacjonalistami z przekonania” 7. Ma ono postać uogólnienia (nie całe polskie społeczeństwo w latach 1939–1945 było katolicko-nacjonalistyczne, włączając w to Borowskiego). Jednak opowiadanie Borowskiego nie tyle osłabia tę radykalność, ile ją zadziwiająco umacnia. Polaków z Pożegnania z Marią najbardziej interesuje żydowskie złoto, a najsilniej przeraża możliwość uczynienia getta z całej Warszawy. Zdanie z Hilberga: „świadomość, że na Żydów przyszedł kres, w nieunikniony sposób postawiła pytania o to, czy oni [Polacy – M.T.] sami będą następni” 8, mogłoby stanowić motto Pożegnania…
6W nieco wcześniejszym opowiadaniu, którego zalążki powstały w 1943 roku 9, Zofia Nałkowska próbuje opisać bardziej złożone zachowania polskich świadków i pokazać warszawiaków nie jako handlarzy zainteresowanych żydowskim mieniem, ale straumatyzowanych sąsiadów ginącego narodu 10. Traumę polskiego świadka przedstawia jednak jako cierpienia katoliczki z powodu zniszczenia cmentarza sąsiadującego z gettem, które wywołuje w niej empatię przechodzącą w obojętność i irytację. Kobieta cmentarna Nałkowskiej ma jednak znacznie więcej cech realnego świadectwa niż opowiadanie Borowskiego. Charakteryzuje ją między innymi brzmieniowość i słyszalność, którą Michael Rothberg dostrzega w filmie Kronika jednego lata Jeana Roucha i Edgara Morina, pokazując, że umieszczenie na drugim planie bohaterki, ocalałej Marceline Loridan-Ivens, pozwala jak gdyby „usłyszeć” jej świadectwo za pomocą dźwięków, które dochodzą z otoczenia 11. To samo można powiedzieć o medalionie Nałkowskiej opartym na metonimii – „Bo oto słychać i oto widać” 12– poza którą (czy raczej dzięki której) autorka rozpościera przed czytelnikiem nieobecny i niewyrażalny widok. Metonimia odsyła tu ku czemuś istniejącemu nie tylko poza zasięgiem percepcji, ale przede wszystkim poza zasięgiem ironii. Prawdziwi świadkowie Zagłady, ci, którzy mieszkali w getcie bądź byli w nim przejazdem, jak bohaterowie Borowskiego, uchylają się od sprawozdania i każdą próbę odpowiedzi na pytanie, jak tam jest/było, kończą milczeniem: „Tylko żeby pan widział to, co ja widziałam za murami…” (PzM, 148); „Panie Tadku, panie Tadku, co ja tam widziałem, to byś pan nie uwierzył. Dzieciaki, kobity… Chociaż i żydowskie, ale wie pan…” (PzM, 152). Kobieta cmentarna mniej widzi, więcej słyszy. Swoją wiedzę opiera na słyszeniu lub zasłyszeniu. Ale także ona nie potrafi dokończyć świadectwa: „Mieszkania mamy zaraz koło muru, to u nas wszystko słychać, co się u tamtych dzieje. Już teraz każdy wie, co to jest. (…) Czy to jest przyjemnie tego słuchać?” 13.
7Ironia i metonimia należą do figur retorycznych często występujących w polskiej prozie poholokaustowej 14. Dzięki nim pisarze tacy jak Sylwia Chutnik, Stefan Chwin, Paweł Huelle czy Andrzej Stasiuk15 tworzą iluzoryczne przedstawienia przeszłości, w których instalują siebie i swoich bohaterów w roli świadków Zagłady. W stosunku do prozy Borowskiego i Nałkowskiej są to jednak przedstawienia oparte na bardziej efektownych dowodach niż wrażenia słuchowe, pozwalających przede wszystkim pokazać (a raczej odkryć i odsłonić), a dopiero później zrozumieć przeszłość. Punktem wyjścia hypotypozy (czyli odsłonięcia) 16występującej we współczesnych narracjach zagładowych jest wiele spostrzeżeń, które po raz pierwszy pojawiły się w Medalionach czy Pożegnaniu z Marią. Za Julią Kristevą nazywać je będę ideologemami, to znaczy „różnymi wypowiedzeniami, odnalezionymi a posteriori przez naszą analizę w różnych wcześniejszych lub synchronicznych wypowiedziach” 17. Tworzą one inną niż wyjściowa jakość o niekiedy arbitralnym znaczeniu i, co także istotne, wskazują na relację nowego tekstu z innymi tekstami. Występowanie w prozie współczesnej ideologemów Zagłady nie odbiera mocy literackim świadectwom. Ironia narracji Pożegnania z Marią czy metonimiczność niektórych wypowiedzi bohaterki Kobiety cmentarnej w dalszym ciągu budzą zdziwienie i wymagają wyjaśnienia.
8Analizując poniżej trzy przypadki – finałowej sceny Pożegnania z Marią, fragmentów powieści Marcina Wrońskiego A na imię jej będzie Aniela i opowiadania Krystiana Piwowarskiego Nieporozumienie – chcę zastanowić się nad źródłem (Borowski) i współczesnym znaczeniem takich ideologemów, jak „zrobić z Żyda mydło”, „przerobić Żydów na kiełbasę”, „palić w piecu Żydami”. Tworzą one najdalej wysunięty w odtwarzaniu nazistowskiej logiki półwysep literatury polskiej, o który warto pytać w taki sam sposób, jak o narracje pierwszych świadków. Czyli biorąc pod uwagę wytwarzany przez nie realizm, który zarazem jest ideologią.
9Omawiając „doku-powieści” D. M. Thomasa, Jean-François Steinera, Geralda Greena i Anatola Kuzniecowa, James E. Young postawił bliską Haydenowi White’owi tezę, że zamiast zastanawiać się nad proporcjami fikcji i faktów, warto badać tropy retoryczne świadkowania i na ich podstawie określać metody narracyjne oraz sposób, w jaki są generowane 18. Pisarz niezależnie od tego, czy był świadkiem, czy tylko sfabrykował fikcję, posługuje się retoryką. Parafrazując słowa Ronalda Webera, Young stwierdza: prawdziwym celem każdego autora „doku-powieści” nie jest tworzenie historii faktualnej, ale przekonanie czytelnika, że jest ona faktualna 19. Do czego przekonują nas ironiści?
10Podstawą wielu współczesnych fikcji holokaustowych jest właśnie Pożegnanie z Marią, a szczególnie kończąca je fantazja o śmierci bohaterki jako „aryjsko-żydowskiego” Mischlinga przerobionego na mydło w fabryce śmierci Stutthof (PzM, 179). Wielu interpretatorów tej sceny zastanawiało się, dlaczego Borowski zakończył swoje świadectwo takim właśnie, fałszywym akordem, tworząc coś w rodzaju quasi una fantasia. Tak jakby w jednej chwili, za pomocą zdania wielokrotnie złożonego, chciał zmienić wymowę tekstu i obrócić go w ponury żart20. Dodajmy – żart z Zagłady. Tymczasem to nagłe zerwanie porządku narracji – Maria Rundo nigdy nie była w obozie w Stutthof i przeżyła wojnę jako Polka wywieziona do Auschwitz-Birkenau, a później Ravensbrück 21– nie zakłóca wcale narracyjnej logiki. Maria dołącza do pozostałych dwu Żydówek, by stać się (osobowym) dowodem na materialistyczny wymiar Holokaustu. „Podejście do ludzkich zwłok jako towaru lub «traktowanie ich jak mięsa» wiąże się z nowoczesną, racjonalną machiną wojenną oraz towarzyszącą jej techniczną odpowiedzialnością, która zastąpiła odpowiedzialność moralną” – pisała Bożena Shallcross za Zygmuntem Baumanem22. Według Shallcross jest to rezultat transformatywnego stosunku nazistów do żydowskiej somy, o której przed konferencją w Wansee myślano wyłącznie w kontekście wstrętu i odrazy jako o bezużytecznym „opakowaniu ukrytego w niej żydowskiego złota” 23. Owa transformatywność, widoczna także w opowiadaniu Borowskiego, pozwalała nazistom poddawać żydowskie ciało wielorakim praktykom produkcyjnym. Shallcross podaje przykład materiałów izolacyjnych, rękawiczek i abażurów. W tym miejscu trzeba przerwać i postawić pytanie: czy rozpatrywanie opisanych przez Borowskiego makabrycznych działań Niemców w kontekście uwag poczynionych przez badaczkę na marginesie medalionu Profesor Spanner Nałkowskiej nie jest nadużyciem? Myślę tu przede wszystkim o druzgocącej krytyce źródeł, na jakich opierała się Nałkowska, dokonanej przez Arkadiusza Morawca, który wytknął pisarce niezgodność z faktami i tworzenie „legendy”. „Legenda o pozyskiwaniu tłuszczu z ludzi zyskała w czasie drugiej wojny światowej kształt, by tak rzec, bardziej wyspecjalizowany: traktowała o przerabianiu na mydło Żydów” 24.
11We wszystkich przypadkach – Borowskiego, Nałkowskiej, Shallcross i Morawca – chodzi nie tyle o fakty, ile o fantazjowanie o nich. W Pożegnaniu z Marią mydło oznacza wtargnięcie Realnego i nagłe, druzgocące przypomnienie o prawdziwym ciele i o tym, co kryje się pod jego powłokami. Żelazna logika opowiadania powoduje, że rozgrywa się ono jednocześnie na powierzchni rzeczywistości i w porządku symbolicznym, gdzie kobiety są, po pierwsze, stereotypowo wyrażonymi kobietami, po drugie – stereotypowo widzianymi Żydami, po trzecie – żydowskim ciałem, a właściwie mięsem. „(…) jedna z definicji Lacanowskiego Realnego mówi, że jest ono obdartym ciałem, pulsowaniem surowego, obdartego ze skóry, czerwonego mięsa…” 25. Czyje widzenie kobiet i Żydów reprodukuje Borowski? Kto jest świadkiem? Opierając się na opisie intersubiektywności fantazji Slavoja Žižka, rekonstruującego za Jacques’em Lacanem pragnienie zjedzenia ciastek przez córkę Freuda – pragnienie rozumiane nie jako pożądanie jedzenia, ale stanu podziwu i zdumienia, w jaki, jedząc, mogła wprawiać swoich rodziców dziewczynka – należałoby powiedzieć: świadkiem w narracji Borowskiego jest chcący się najeść i zarobić na Żydach polski mężczyzna w średnim wieku. Pisarz, naśladując jego pragnienie, jednocześnie pragnie uznania w oczach myślących podobnie do owego mężczyzny Polaków, i dekonstruuje to pragnienie. Tym zasadniczo różni się moc jego literatury od prostych komunikatów rozważanych przez psychoanalityków – nadwyżką w postaci dekonstrukcji.
12W najnowszej prozie „pragnienie mydła” oznacza co innego. Pozbawiona elementu dekonstrukcji, którą Borowski zawdzięcza swojej precyzyjnej retoryce (ironii, sarkazmowi), odtwarza ona fantazje na temat tego, co można by jeszcze zrobić z Żydami. Są to wyrażone nie wprost wyobrażenia współczesnych Polaków o byciu nazistami, oparte na ponurej logice organizowania sobie w czasie wojny żywności i innych brakujących surowców. Za niebezpośredniością przedstawienia kryje się nie tylko ideologia związana z tymi wyobrażeniami, ale i ściśle określone rozwiązanie narracyjne. Piwowarski i Wroński jako zainfekowanych transformatywnym myśleniem o żydowskim ciele pokazują nie Niemców, ale doprowadzających nazistowską logikę do kresu Polaków. Myślenie Polaków jest życzeniowe, wyrażone jakby mimochodem. Obaj pisarze zdają się wyrażać pogląd, że Polacy jako świadkowie Zagłady mogli mieć z niej jeszcze więcej korzyści, niż mieli, i w tajemnicy przed Niemcami zużyć ludzkie mięso do stworzenia ersatzów tego, czego im brakowało: kiełbasy, opału…
13Oto Róża Marczyńska, życiowa partnerka Zygmunta Maciejewskiego, nie potrafi znieść odgłosu kroków setek Żydów prowadzonych w czasie likwidacji getta z Majdana Tatarskiego w Lublinie do rzeźni. Rzeźnia, w której zabija się świnie, jest zaledwie jedną ze stacji na ich drodze do śmierci. Ale bohaterka traktuje ją jak dosłowną metaforę i fantazjuje, że można by w niej zrobić kiełbasę z Żydów.
Kapranowa, którą Róża spotkała na targu, gdy raz udało się jej wyrwać do śródmieścia pod pozorem zakupów, miała na to swój pogląd: „Pani Różyczko kochana, toż podobno teraz robią kiełbasę z Żydków, nie słyszała Pani?”. A niechby zrobili nawet kiełbasę, tylko niech się to wreszcie skończy! 26
14W drugim przypadku dwaj pijani maszyniści wiozący transport Żydów do Auschwitz, przehandlowawszy węgiel, próbują opalać lokomotywę przewożonymi dziećmi. „Z początku próbowali miotać pojedynczo do tendera, ale tender był wysoko, a oni w dole, po pas w czerwonym śniegu, i nawet lekkie dziewczynki z mysimi ogonkami odbijały się od czarnej tłustej blachy i spadały im na karki” 27. Ostatecznie, aby zwiększyć wydajność, ciała trzeba piłować: „Dorsz giął piłę, piła jęczała śpiewnie” 28.
15Obie opowieści mogłyby ilustrować tezę Kazimierza Wyki o gospodarce w Generalnym Gubernatorstwie, wyłączonej z prawa i moralności: „tutaj wolno i należy robić, co się chce” 29. Wszelako różnica między Wyką, Borowskim, który pisał o czarnym handlu bimbrem i kiełbasą, a Wrońskim i Piwowarskim dotyczy poziomu fantazji. Jak wspomniałam, współcześni polscy pisarze starają się skonstruować figurę świadka, który pomaga w Zagładzie, jednocześnie zaspokajając swoje najprymitywniejsze potrzeby. Autor Kamiennego świata, sięgając po hiperbolę i ironię, ale też skrótowe, wręcz lakoniczne opisy, próbuje z kolei te potrzeby dekonstruować. Piwowarski i Wroński, stosując powtórzenia i makabryczne metafory rozkoszy („piła jęczała śpiewnie”), pokazują, że z utylitarnego traktowania żydowskiego ciała można czerpać przyjemność. Określenia typu „robią kiełbasę z Żydków” i „piła jęczała śpiewnie” są wprawdzie częścią „obscenicznego brudnego sekretu nie ujawnianego publicznie” 30, czyli tego, w jaki sposób wielu nazistów pojmowało Zagładę; jeśli jednak chciałoby się w nich zobaczyć redundantną rozkosz, o której pisze autor Przekleństwa fantazji, byłaby to rozkosz przejęta przez literaturę 31z wyobrażeń współczesnych Polaków na temat tego, co zrobiliby Żydom w czasie wojny, gdyby byli nie tylko świadkami, ale i sprawcami Zagłady. Warto zwrócić uwagę, jak Polacy wyobrażają sobie swój udział. Nie marzy im się przynależność do nazistowskiej elity, lecz bycie pomocnikiem i rzeźnikiem, który wykonując mechanicznie i szybko swoją robotę, pracuje cały czas w kałuży krwi 32. Nie są to marzenia, do których literatura polska chciałaby otwarcie kogokolwiek zachęcać, dlatego spotyka się je rozsiane w postaci anegdot, scenek i z rzadka tylko całych opowiadań. Powróćmy do Wyki:
Formy, jakimi Niemcy likwidowali Żydów, spadają na ich sumienie. Reakcja na te formy spada jednak na nasze sumienie. Złoty ząb wydarty trupowi będzie zawsze krwawił, choćby już nikt nie pamiętał jego pochodzenia. Dlatego nie wolno dozwolić, by ta reakcja została zapomniana lub utrwalona, bo jest w niej tchnienie małostkowej nekrofilii. Mówiąc prościej, jeżeli tak się już stało, że nie ma Żydów w gospodarczym życiu Polski, to nie będzie z tego ciągnąć korzyści warstwa ochrzczonych sklepikarzy. 33
16Ironiczne przedstawienia Zagłady zaprzeczają zakazowi Wyki. Dwa omówione przykłady – choć można ich znaleźć więcej (we wspomnianej prozie Huellego, Chwina, w romansach holokaustowych34) – pokazują, że dzisiejszy dyskurs o Zagładzie wytworzył figurę świadka, w której zamiast historii zapisano społeczne oczekiwania wobec wielu grup wykluczonych, w tym uchodźców. Czy tworzące go ideologemy nie są przypadkiem także częścią internetowego hejtu 35? „Długie trwanie” figury świadka uświadamia nam, jak bardzo spotworniała ona od czasu zakończenia wojny i w jak arbitralny sposób łączy się dzisiaj z samą Zagładą.
Notes de bas de page
1 Tadeusz Drewnowski pisał o „zwykłym dniu Warszawy krwawego przełomu 1942–43”, tegoż, Ucieczka z kamiennego świata. O Tadeuszu Borowskim, PIW, Warszawa 1992, s. 230. Według nowszych ustaleń, m.in. Sławomira Buryły, akcja opowiadania toczy się na początku 1943 roku (badacz mówił o tym w rozmowie prywatnej).
2 T. Borowski, Pożegnanie z Marią, w: tegoż, Utwory wybrane, oprac. A. Werner, Ossolineum, Warszawa 1991, s. 147. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania. Oznaczam je skrótem „PzM” i podaję numer strony.
3 U Drewnowskiego znajduje się potwierdzenie tej intuicji: „Człowiek nie jest równy gwiazdom, lecz obiegowej monecie, jest dodatkiem do towaru albo samym towarem”, tegoż, Ucieczka z kamiennego świata, s. 230.
4 J. T. Gross, Polish Society under German Occupation, Princeton University Press, Princeton 1979, s. 97–103.
5 R. Hilberg, Sprawcy, ofiary, świadkowie. Zagłada Żydów 1933–1945, przeł. J. Giebułtowski, Cyklady, Warszawa 2007, s. 296.
6 Tamże.
7 Tamże, s. 297.
8 Tamże, s. 298.
9 Medaliony ukazały się w grudniu 1946 r., a więc dokładnie na rok przed publikacją zbioru Pożegnanie z Marią. Zob. H. Kirchner, Nałkowska albo życie pisane, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2011, s. 574.
10 Por. R. F. Brenner, Zofia Nałkowska: Milczenie i słowo w relacji świadka Holokaustu, przeł. A. Kondracka-Zielińska, w: A. Zawiszewska (red.), Granice Nałkowskiej, Wydawnictwo US, Szczecin–Warszawa 2015, s. 302–303.
11 M. Rothberg, The Witness as „World” Traveler. Multidirectional Memory and Holocaust Internationalism before Human Rights w: C. Fogu, W. Kansteiner, T. Presner (ed.), Probing the Ethics of Holocaust Culture, Harvard University Press, Cambridge–London 2016, s. 368. Na temat Kroniki jednego lata (1961) w reżyserii Jeana Roucha i Edgara Morina Rothberga, w której pojawiła się Ivens, Rothberg pisał też w pracy Pamięć wielokierunkowa. Pamiętanie Zagłady w epoce dekolonizacji, przeł. K. Bojarska, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2015, s. 251–283. Por. także: M. Loridan-Ivens, I nie wróciłeś…, przeł. K. Szeżyńska-Maćkowiak, Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.
12 Z. Nałkowska, Dzienniki , t. 5: 1939–1944, oprac., wstęp i komentarz H. Kirchner, Czytelnik, Warszawa 1996, s. 445; Z. Nałkowska, Kobieta cmentarna, w: tejże, Pisma wybrane, t. 2, wybór W. Mach, Czytelnik, Warszawa 1956, s. 415.
13 Z. Nałkowska, Kobieta cmentarna, s. 415.
14 Pisałam o tym szerzej w artykule Retoryka Zagłady w najnowszej prozie polskiej, w: B. Sienkiewicz, S. Karolak (red.), Ślady II wojny światowej i Zagłady w najnowszej literaturze polskiej, Wydawnictwo Nauka i Innowacje, Poznań 2016, s. 35–55.
15 Por. S. Chutnik, W krainie czarów, Znak Literanova, Kraków 2014; S. Chwin, Dolina Radości, Wydawnictwo Tytuł, Gdańsk 2006; P. Huelle, Śpiewaj ogrody, Znak, Kraków 2014; A. Stasiuk, Wschód, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014.
16 Hypotypoza, jak zauważył Adam Dziadek, „tworzy z opisu żywą scenę, obraz w podwójnym sensie: obraz wizualny i obraz retoryczny”, tegoż, Obrazy i wiersze. Z zagadnień interferencji sztuk polskiej poezji współczesnej, Wydawnictwo UŚ, Katowice 2004, s. 78.
17 J. Kristeva, Problemy strukturowania tekstu, „Pamiętnik Literacki” 1972, nr 63(4), s. 247.
18 J. E. Young, Writing and Rewriting the Holocaust. Narrative and the Consequences of Interpretation, Indiana University Press, Bloomington–Indianapolis 1990, s. 52–53.
19 Tamże, s. 53.
20 Warto w tym miejscu przypomnieć słowa Michała Głowińskiego: „Kiedy czytałem dzieło Raula Hilberga [Zagładę Żydów europejskich – M.T.], które uważam za wspaniałe, to jedno z moich wielkich zdziwień polegało na tym, że kategoria tzw. Mischlinga, czyli mieszańca, miała tak wielkie dla hitlerowców znaczenie. U Hilberga znaleźć można fragment, gdzie się mówi, że hitlerowskie Niemcy się walą, a naziści wciąż szlifują teorię Mischlinga! To świadczy, jak ta kategoria była dla nazistów ważna, ale też świadczy o ich niewątpliwym obłędzie”, „Pisanie jest ze swej natury niemoralne”. O narracji i Zagładzie z Michałem Głowińskim rozmawiają Marta Tomczok i Paweł Wolski, „Narracje o Zagładzie” 2015, nr 1, s. 143.
21 Maria Berta Rundo (Tuśka), później Borowska, wywodziła się ze spolszczonej rodziny żydowskiej. Jej ojciec był wnukiem Samuela Orgelbranda i bratem ciotecznym Mieczysława Grydzewskiego. 24 lutego 1943 r., chcąc pomóc koleżance zbiegłej z getta w wyrobieniu „lewych” papierów, została zatrzymana przez gestapo. Z Pawiaka została przewieziona do Auschwitz-Birkenau, a później do Ravensbrück. Niedyskrecje pocztowe. Korespondencja Tadeusza Borowskiego, zebrał, objaśnił, skomentował T. Drewnowski, Prószyński i S-ka, Warszawa 2001, s. 136–137.
22 B. Shallcross, Rzeczy i Zagłada, Universitas, Kraków 2010, s. 87.
23 Tamże, s. 85.
24 A. Morawiec, Coś z niczego? „Profesor Spanner” (raz jeszcze), „Narracje o Zagładzie” 2016, nr 2, s. 147.
25 S. Žižek, Metastazy rozkoszy. Sześć esejów o kobietach i przyczynowości, przeł. M. J. Mosakowski, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013, s. 168.
26 M. Wroński, A na imię jej będzie Aniela, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2011, s. 276.
27 K. Piwowarski, Więcej gazu, Kameraden!, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2012, s. 133–134.
28 Tamże, s. 137.
29 K. Wyka, Życie na niby, Universitas, Kraków 1984, s. 144. O związkach Pożegnania z Marią z koncepcjami Wyki pisali też Drewnowski: „Borowski objawia się jako najlepszy w naszej literaturze pisarz gospodarki okupacyjnej, tej, którą Wyka nazwał «gospodarką wyłączoną» z wszelkiej wspólnoty społeczno-państwowej” (tegoż, Ucieczka z kamiennego świata, s. 230), oraz Sławomir Buryła (Prawda mitu i literatury. O pisarstwie Tadeusza Borowskiego i Leopolda Buczkowskiego, Universitas, Kraków 2003, s. 212–213).
30 S. Žižek, Przekleństwo fantazji, przeł. A. Chmielewski, Wydawnictwo UWr, Wrocław 2001, s. 116. W zależnościach między zarzynaniem świń a ludobójstwem słychać też echo rozważań Charlesa Pattersona: „udomowianie zwierząt hodowlanych stało się inspiracją do przymusowej sterylizacji, eutanazji i ludobójstwa. (…) zabijanie na skalę przemysłową bydła, świń, owiec i innych zwierząt utorowało drogę, przynajmniej pośrednio, «ostatecznemu rozwiązaniu»”, tegoż, Wieczna Treblinka, przeł. R. Rupowski, Wydawnictwo Vega!POL, Opole 2003, s. 131.
31 Literatura występuje w tej sytuacji w podwójnej roli: czynnika, który odtwarza istniejące już wyobrażenia i zarazem je konstruuje, wzmacnia, a niekiedy też konserwuje.
32 Metafora wojny jako rzeźni i demontażu oprawianego ciała, widoczna w kryminale Wrońskiego, pochodzi z pracy Daniela Picka War Machine: The Rationalisation of Slaughter in the Modern Age, Yale University Press, New Heaven 1993. Można się nią posługiwać tak, jak proponuje Shallcross, czyli w odniesieniu do ludzkich zwłok i transformatywnego modelu postępowania przez nazistów z ludzkim ciałem, jak i zobaczyć w niej miejsce, gdzie spotykają się studia nad Holokaustem i studia nad zwierzętami.
33 K. Wyka, Życie na niby, s. 157.
34 W. Dutka, Czerń i purpura, Albatros, Warszawa 2013; J. Wydra, Esesman i Żydówka. Wojna i miłość, Zysk i S-ka, Poznań 2015.
35 W 2013 r. na stronie https://www.sadistic.pl/jak-zydzi-zamieniali-sie-w-mydlo-vt227774.htm (dostęp: 07.02.2018) rozgorzała antysemicka dyskusja wokół „przepisu na mydło z Żydów”, w której autorka Profesora Spannera stała się niemalże autorytetem „kulinarnym”. Z kolei 5 lutego 2018 Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych zmusił użytkowniczkę portalu Facebook do przeprosin i usunięcia następującego wpisu: „Moim zdaniem Hitler dobrze zrobił z Żydami. Dla mnie Żydzi to zakłamani i fałszywi ludzie i gdyby nie dobroć Polaków to wielu z nich robiłoby za mydełko”.
Auteur
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.
Maszynerie afektywne
Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet
Monika Glosowitz
2019