Dowody i zeznania. Świadectwa o Zagładzie w pierwszych latach powojennych1
p. 198-211
Texte intégral
Estera Bieżuner zaczyna mówić. Szybko, gorączkowo, zawile. Odbiega od tematu, powraca, wymienia imiona, nazwiska przyjaciół, krewnych, znajomych, miesza daty, fakty ważne z najbłahszymi drobiazgami. (…) ręce zaciska kurczowo, łzy spływają z oczu. Mniejsza o logikę, o ścisłość faktów. To ból dyktuje jej te słowa, męki, jakie przeżyła, nie pozwalają jasno formułować myśli.2
1Tak swoje spotkanie z Esterą Bieżuner relacjonowała Stefania Beylin, tłumaczka i pisarka, która w 1945 roku została zatrudniona przez Wojewódzką Żydowską Komisję Historyczną w Warszawie do przeprowadzania wywiadów z ocalałymi z zagłady Żydów i spisywania ich relacji. Estera Bieżuner w krótkiej i przejmującej opowieści relacjonuje swoje losy od wybuchu wojny, poprzez getto warszawskie, wyjście na tzw. stronę aryjską, śmierć całej rodziny, w tym obu córek, ukrywanie się dzięki fałszywym dokumentom aż do wyzwolenia. Nie było to jednak spotkanie obiektywnej, bezstronnej protokolantki ze świadkiem, Beylin bowiem sama ukrywała się podczas wojny na aryjskich papierach – najpierw w Milanówku, a potem w majątku Karskie koło Sokołowa Podlaskiego. W tym przypadku świadka wysłuchuje więc inny świadek.
2We współczesnej refleksji na temat świadectw o Zagładzie można wyróżnić wiele wątków. Oprócz podstawowych pytań dotyczących samej figury świadka obejmują one rozważania na temat różnego typu gotowych, ugruntowanych narracji, reprezentacji, prawdziwości i falsyfikacji świadectwa czy wreszcie różnych wymiarów obecności świadka. Wydaje się jednak, że dla uzyskania pełniejszego obrazu współczesnej refleksji nad świadkiem i świadectwem, należy cofnąć się do momentu tworzenia się tej narracji i zadać pytanie, co znaczyło bycie świadkiem w pierwszych latach tuż po wojnie? Jak wówczas rozumiano świadectwo i narrację o Zagładzie? Odpowiedź na te pytania przynieść mogą relacje zbierane przez Centralną Żydowską Komisję Historyczną w latach 1944–1947, przechowywane obecnie w Archiwum ŻIH pod sygnaturą 301. Zbiór ten, poszerzany w późniejszych latach i zawierający dziś ponad siedem tysięcy relacji w różnych językach, wciąż służy jako jedno z podstawowych źródeł do badania Zagłady. Rzadko jednak analizuje się go pod kątem nie tyle świadectwa stricte historycznego, ile świadectwa jako takiego, dostarczającego wiedzy o kształtowaniu narracji o Zagładzie tuż po wojnie.
3Jak bowiem pokazuje przykład najwcześniejszych opisów Zagłady publikowanych latem 1944 roku po wyzwoleniu obozu na Majdanku, to nie relacje świadków miały być dowodami niemieckich zbrodni. Jednym z dziennikarzy, którzy najwcześniej zobaczyli wyzwolony Majdanek, był Jerzy Putrament – pierwsza część jego reportażu z obozu ukazała się 5 sierpnia 1944 roku na łamach organu PKWN „Rzeczpospolita”3. Tekst rozpoczyna się od opisu pola kapusty rosnącej wokół terenów obozowych, która „zasadzona została na potwornych cmentarzyskach, na trupach setek pomordowanych tu ludzi”. Dalej następuje opis krematorium:
Za ostatniem „polem” (…) stoją spalone ściany jakiegoś budynku, którego przeznaczenie na pierwszy rzut oka wydaje się niejasne: piekarnia? Wysoki, kilkumetrowy, gruby, kwadratowy komin. Obok ściany z betonu, czasem niskie, czasem naturalnej wielkości. Kręci się tu sporo ludzi. Wszyscy mają przy ustach i nosie chustki. Zaglądamy przez pierwszą ścianę: kupa szmat, podartych marynarek, spodni i jeszcze czegoś brudnego. Zaglądamy do następnej ubikacji. Tu leżą trupy. Są w tem stadium, kiedy w nich niema już nic ludzkiego. Są odrażające. Szczątki czegoś gnijącego sterczą między żebrami i przy kościach udowych. Budynek był zbudowany z betonu i pokryty deskami. Przeszły tędy litościwe kobiety i rzuciły wiązanki kwiatów. Kwiaty zgniły i na zwłokach zostały z nich tylko długie, zczerniałe włókna czegoś także przerażającego.
4Obok są piece, na których rusztach Putrament dostrzega trupy dzieci. Za krematorium zaś – rowy, w których kopią jeńcy niemieccy, odkrywając zwłoki pomordowanych tu ludzi.
5Majdanek był pierwszym wyzwolonym tak dużym obozem śmierci i pierwszym przykładem niewyobrażalnego, które miało stać się symbolem zbrodni popełnianych przez nazistów, a w węższym planie – zagłady Żydów. Ale powyższe cytaty pokazują także inny problem z opowiadaniem o Zagładzie – dla Putramenta oraz innych dziennikarzy, którzy w sierpniu 1944 roku pisali relacje z Majdanka, ważniejsze było to, co sami widzieli na terenie byłego obozu, i tak to opowiadali czytelnikom4. O zbrodniach zaświadczyć miały – jak w amerykańskim magazynie „Life”, który w numerze z 28 sierpnia 1944 roku zamieścił krótką korespondencję z Lublina – zdjęcia masowych grobów, pieców krematoryjnych, szkieletów oraz góry butów pozostałych po ofiarach. Relacje naocznych świadków miały dla dziennikarzy znaczenie drugorzędne, jeśli nie żadne. Putrament co prawda przytacza opowieść felczera-Białorusina, jeńca z Majdanka, ale więcej miejsca poświęca oglądanym butom pomordowanych. Dodatkowo Majdanek nie jest miejscem zagłady Żydów, lecz po prostu mężczyzn, kobiet i dzieci. U Putramenta Żydzi pojawiają się raptem raz, kiedy pisze o barakach wznoszonych przez „więźniów-Żydów”. Nawet w opisie „krwawej środy”, czyli rozstrzelania 18 tysięcy Żydów 3 listopada 1943 roku w ramach akcji Erntefest, ofiary to po prostu „kobiety i mężczyźni”5. Nie zmienia to jednak faktu, że na początku to rzeczy są dowodami, nie ci, którzy przeżyli. Ale same rzeczy czy fotografie nie wystarczą – stąd na łamach „Rzeczpospolitej” pojawiają się anonimowe relacje świadków6.
6Relacje świadków staną się podstawą powołania w Lublinie 29 sierpnia 1944 roku Żydowskiej Komisji Historycznej. W jej pracach uczestniczyli ludzie związani z powołanym 10 sierpnia Komitetem Żydowskim oraz Związkiem Literatów, Dziennikarzy i Artystów Żydowskich: Marek Bitter (późniejszy wiceprzewodniczący CKŻP z ramienia PPR), Menachem Marek Asz, pisarz Jehuda Elberg, Mieczysław Szpecht i Ada Lichtman. Celem komisji było „stworzenie jak największej liczby materiałów dla historii”7. Jak czytamy w protokole z pierwszego posiedzenia, wyrażano obawy, że „rezultat pracy Komisji może wydawać się nieważny, ale w przyszłości zrozumiemy, jak ważne będą stworzone już materiały”8. Notabene, protokołowanie relacji osób zgłaszających się do Komitetu Żydowskiego rozpoczęło się na kilka dni przed formalnym powołaniem komisji – jedna z pierwszych zachowanych w archiwum ŻIH relacji została spisana 20 sierpnia 1944 roku9. Z kolei 28 sierpnia Eda Lieberman spisuje opowieść krawca Pereca Szapiry10. Relacja ta, dotycząca losu Żydów z Gniewoszowa oraz obozu pracy w Dęblinie, pokazuje dwa interesujące zagadnienia. Po pierwsze, okoliczności, w jakich je spisywano; Szapiro pięć dni wcześniej „wraz z 11 pracownikami żydowskimi uciekł z obozu pracy. Przy życiu jednak pozostali dwaj chłopcy, opowiadający i Bleichman Szaja z Ryk, ur. 1926. Resztę uciekających zabił ktoś z ludności miejscowej”11. Po drugie, problem z nadaniem formalnych ram relacji, ustandaryzowaniem jej do celów komisji. Już na pierwszym zebraniu ŻKH opracowała schemat ankiety zawierającej trzynaście punktów ułożonych w porządku chronologicznym – od wkroczenia Niemców, pierwszych represji, tworzenia gett poprzez „oznaki oporu”, likwidację gett i Zagładę, aż do ukrywania się i wyzwolenia. Zwracano również uwagę na „stosunek miejscowej ludności”. Co ciekawe, nie pojawia się pytanie o obozy zagłady. Pierwszym punktem w ankiecie były personalia – również relacja Szapiry zawiera metryczkę z danymi osobowymi autora (data urodzenia, miejsce, zawód). Wywiadom starano się nadać formalne ramy dokumentu – stąd słowo „protokół” oraz podpis protokolantki. Szapiro jednak „opowiada”, nie „zeznaje”. Komisja używa tu słowa „wspomnienia”, spisujący zaś to „protokolanci” i „zbieracze”12. To ostatnie słowo bezpośrednio odwołuje się do tradycji zamlerów (przedwojennych zbieraczy materiałów etnograficznych dla JIWO 13) i dokumentowania losów ludności żydowskiej, zwłaszcza narracji o prześladowaniach. Świadek zaś w protokołach Komisji to „petent” 14. Sięgnięto więc po język urzędniczy.
7Zbieranie wspomnień od początku było zakrojone na szeroką skalę – planowano stworzenie sieci korespondentów w różnych miastach, protokołujących relacje osób zgłaszających się do komitetów żydowskich. W początkowej fazie przewidziano nawet kary dla osób, które nie chciałyby zeznawać – w postaci odmowy udzielenia pomocy materialnej – o czym wspomina się w protokole ŻKH z 1 września 1944: „(…) należy zaprosić Żydów, którzy przeszli obozy w Treblince, Majdanku i Sobiborze, żeby przekazali swoje wspomnienia; w przypadku jeśli nie będą chcieli przyjechać, należy zastosować sankcje”. Trzeba podkreślić, że zbierających interesowały ogólnie losy Żydów, nie zaś ocalałych z konkretnych obozów. Powyższa wzmianka wskazuje jednak, że do relacji tych, którzy na własne oczy widzieli Zagładę w komorach gazowych, przykładano największą wagę.
8Te wszystkie założenia zostaną doprecyzowane i rozwinięte po przekształceniu ŻKH w Centralną Żydowską Komisję Historyczną 15 grudnia 1944 roku (oficjalne zebranie założycielskie odbyło się 29 grudnia), a zwłaszcza po przeniesieniu siedziby komisji w lutym 1945 roku z Lublina do Łodzi. Przewodniczącym CŻKH zostaje dr Filip Friedman, który w dokumencie programowym Cele i zadania Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej pisał, że powstała ona „dla poinformowania opinii świata, który zna cyfry globalne mordów hitlerowskich, ale nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że cyfry te to jeszcze nie wszystko”15. Stąd celem komisji jest
zebrać wszelkie akta i dokumenty, pozostawione przez niemieckie władze cywilne, wojskowe i policyjne, dokumenty organizacji i instytucji żydowskich, protokólarne oświadczenia ocalałych ofiar i naocznych świadków zbrodni hitlerowskich, akta sądowe, fotografie, pamiętniki, zapiski, kroniki i wszelkie inne poszlaki i dowody.16
9Widać tu znaczące rozłożenie akcentów. Po pierwsze, dowodem Zagłady jest nie tylko relacja świadka, ale każdy materiał i dowód. Po drugie zaś, zbiera się je w celu czysto historycznym, lecz przede wszystkim po to, aby zdać sobie w pełni sprawę „ze skutków straszliwej katastrofy”. Zbierane dokumenty i przedmioty miały być z jednej strony – jak pisał Noe Grüss w wydanym w 1946 roku Roku pracy Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej – „wiedzą-pomnikiem”17, z drugiej natomiast materiałem dowodowym. Wyjątkowość Zagłady oznaczała potrzebę dokumentowania i przekazywania informacji w zupełnie nowym, ważnym kontekście. Relacje osób, które przeżyły Zagładę, miały bowiem nie tylko rangę świadectwa, lecz także aspekt prawny – zeznania, a więc dowodu. „To, co obecnie zostanie napisane, powinno być aktem oskarżenia” – pisał Friedman, mając na myśli zarówno metaforyczny akt oskarżenia, jak i całkiem dosłowny. Wydawane przez CŻKH instrukcje dla zbierających relacje18 pokazują wyraźnie, że mimo interdyscyplinarności i gromadzenia różnego rodzaju dowodów w centrum zainteresowania znajdował się właśnie świadek – zeznający – i jego doświadczenie. Jego relacja miała być przede wszystkim podstawowym materiałem źródłowym „do zrekonstruowania aktu oskarżenia przeciwko całemu narodowi niemieckiemu i poszczególnym znanym z nazwiska i imienia Niemcom, którzy brali udział w dziele zbrodni, wreszcie przeciwko tym wszystkim, którzy okryli się hańbą współdziałania z Niemcami”19. Dopiero później zeznanie stawało się „źródłem do badania dziejów żydowskich”20, które należało opracować historycznie. Nie zakładano także wywiadowania wszystkich zgłaszających się do komisji: „Przesłuchać należy ludzi, którzy mają coś nowego do dodania, posiadają konkretne informacje lub uzupełniają posiadane już przez nas”21.
10Stąd relacje stają się „zeznaniami ocalałych Żydów”, co do dziś jest podtytułem zbioru 301. Słowa „wywiad” i „zeznanie” występują tu naprzemiennie, z rzadka pojawia się nawet „przesłuchanie”. Język urzędniczy z pierwszych relacji zbieranych w Lublinie zastąpiony zostaje prawnym: na narrację świadka nałożono poetykę i ramy zeznania sądowego, a częścią procesu było odczytanie dokumentu i podpisanie go przez świadka22. Pokazuje to na przykład metryczka opowieści Róży Nass, spisanej w Wojewódzkiej Żydowskiej Komisji Historycznej w Krakowie 24 października 1946 roku23. Nosi ona tytuł: „Protokół zeznania złożonego przed WŻKH”, które „odbierała” Maria Holender. Świadek jest tu „zeznającą”, która swoją relację potwierdza własnoręcznym podpisem – w wielu innych dokumentach ze zbioru 301 znaleźć można również podpis protokolanta/tki potwierdzający prawdziwość tegoż podpisu. Niekiedy dodawana jest również formułka: „Po odczytaniu mi protokołu potwierdzam zgodność takowego ze złożonym zeznaniem”, podkreśla się również, że „podany materiał oparty jest na osobistej obserwacji”24. Zgodnie z zaleceniami zawartymi w opracowanej przez Friedmana i Józefa Kermisza Instrukcji dla zbierania materiałów historycznych z okresu okupacji niemieckiej do wielu zeznań dołączano „charakterystykę świadka”. Lusię Mehr, składającą własnoręcznie przepisaną na maszynie relację we Wrocławiu 28 lipca 1947 roku, scharakteryzowano następująco: „Bardzo wrażliwa i przeżywa przy opowiadaniu. Twierdzi, że wszystko, co opowiada, jest tylko małą cząstką jej przeżyć. Wszystkiego nie jest w stanie wyrazić słowami. Niemcy pisze przez małe «n» wyrażając w ten sposób pogardę dla morderców”25. Z kolei Janina Sobol-Masłowska z WKH w Katowicach, spisująca 28 sierpnia 1947 relację czternastoletniego wówczas Selmana Birnfelda, napisała w uwagach: „Zeznający prawdomówny, kochający gospodarkę, życie na wsi. Obecnie nie czuje się dobrze, tęskni za życiem na wsi”26.
11Mimo jednak wytycznych zawartych w instrukcjach, założeń i języka prawnego relacje zbierane przez CŻKH utrzymane są w różnych poetykach – od swobodnie snutych, momentami wręcz poetyckich opowieści, poprzez suche relacjonowanie faktów, aż do stenograficznego zapisu wypowiedzi. Często dotyczą pojedynczego wydarzenia lub przeżyć w danym miejscu, nie są zaś rekonstrukcją całości losów podczas okupacji. W przypadku relacji spisanych przez protokolanta/ kę (w odróżnieniu od sporządzanych własnoręcznie przez świadków) często mamy również do czynienia ze streszczeniem zeznania (w trzeciej osobie), rzadziej z zachowaną formą oralną, swoistością wypowiedzi i narracją pierwszoosobową. Były jednak wyjątki – szczególny nacisk na wierność kładziono w odniesieniu do relacji dziecięcych, zgodnie z zaleceniami spisywanych – w miarę możliwości – słowo w słowo. Przykładem może być tu opis przeżyć Sali Stajnwurcel, rocznik 1938, sporządzony 27 marca 1947 roku przez Noe Wertzchajzera z WKH w Wałbrzychu:
Mamusia poszła z braciszkiem do Chełma, a my poszliśmy przez łąki do lasu. Tu byliśmy jeden dzień, w rowie. Tam było dużo zwierząt i my baliśmy się. Rano przyszedł pastuch krów i zobaczył nas. Tatuś dał mu pieniądze i kostki cukru i prosił, żeby nie wydał nas. Ale baliśmy się, że on może opowiedzieć, i wieczorem poszliśmy dalej. Byliśmy u jednego człowieka, nazywał się Amruż. Był on biedny i miał głupią żonę.27
12Ta wierność zapisu była zgodna z wytycznymi Noego Grüssa z Instrukcji dla badania przeżyć dzieci żydowskich w okresie okupacji niemieckiej, zgodnie z którymi w zbieraniu narracji dziecięcych szczególny nacisk kładziono na emocje, „sposób przeżywania”, który miał być ważniejszy niż „treść opowiedzianego przeżycia”28.
Przebieg bowiem wypadków, fakty zbrodni, sposoby mordowania znamy już z zeznań dorosłych, którzy opowiadają o tym [o] wiele dokładniej. Przeprowadzając badania dzieci, zdajemy sobie z góry sprawę z tego, że one mogą posiadać mniejszą wartość dowodową, ale nieocenioną wprost wartość psychologiczną.29
13W relacjach dorosłych emocje również się pojawiają, ale do celów dowodowych rzeczywiście bardziej liczą się – oprócz faktów – nazwiska i miejsca, co widać nie tylko po samej treści, ale chociażby po podkreśleniach pracowników komisji w spisanym tekście. Informacje te trafiały potem do kartotek sporządzanych w CŻKH.
14Kluczowa dla zbieranych relacji i samego świadka/zeznającego jest jednak kategoria naoczności i osobistego doświadczenia. Friedman i Kermisz w opracowanej przez siebie instrukcji pisali: „Podkreślamy raz jeszcze, że najcenniejszym w zeznaniach będzie zawsze to, co świadek sam widział i przeżył”30. Osobiste doświadczenie jest tutaj sednem i nie podważa się go, nawet jeśli z uwag protokolanta wynika, że ma on wątpliwości co do faktografii lub szczegółów. Uwagi te są dodawane do relacji, ale jako postscriptum. Ilustracją takiego przypadku jest relacja Estery Rubinsztajn spisana przez Klarę Mirską 15 września 1945 roku w Łodzi. Rubinsztajn ukrywała się między innymi w Warszawie, u niejakiej pani Dubieckiej (Grubeckiej) przy Madalińskiego, gdzie przeszła załamanie nerwowe i miała ataki furii. W uwagach Mirska dopytuje świadka „jak gospodyni w Warszawie (…) nie bała się ją przechowywać, gdyż miewała ataki furii i krzyczała” i notuje odpowiedź, że „ją wiązano, a krzyk jej nie dochodził do uszu niepowołanych, gdyż była to zima i okna były szczelnie zamknięte”31. Mimo swoich wątpliwości protokolantka nie podważa prawdziwości relacji i dodaje, że „jeszcze teraz świadek przeżywa wiele, gdy opowiada o swoich przejściach. Poznać, że ją te opowiadania męczą, że są to wszystko prawdziwe przeżycia, które do dziś dnia wywołują wstrząs”32. Ostatecznie więc wiarygodność świadka zależy od spisującego/ej relację, o czym jeszcze będzie mowa. Co zaś się tyczy naoczności, to świadkowie często ją podkreślają, używając oprócz wyrazu „widziałem/am” fraz takich jak „w mojej obecności zdarzyło się”33, „mogłam przypatrywać się dantejskim scenom”34 lub „widoku, który mi się przedstawił (…) nie zapomnę chyba przez całe moje życie”35. Niekiedy też wskazują w relacjach nazwiska tych, którzy mogą potwierdzić ich słowa; przykładem może być tu relacja Antoniego Słomczykowskiego, spisana 24 czerwca 1947 roku przez CŻKH w Łodzi. Słomczykowski opisuje egzekucję Żydów na Łagiewnikach w 1939 roku i miejsce, gdzie pochowano zastrzelonych, dodając: „Również moja żona i córka mogą potwierdzić, że widziały tabliczkę nad prowizorycznym grobem na miejscu stracenia. Widziały również, że ciała były płytko pochowane, gdyż nogi ofiar wystawały”36. Naoczność pojawia się także w zeznaniach spisywanych w trzeciej osobie. Ilustracją może być relacja Zuzanny Kuczerowej z września 1946 roku, zaprotokołowana przez Mendla Turka z WKH w Białymstoku, dotycząca rabunku grobów w Pietraszach:
Świadek zeznaje, że idąc po drewno do palenia zauważyła, że ludzie odkopują groby (…) Żydów. (…) Świadek naocznie widziała, jak wyjmowali złote zęby, zdejmowali obuwie. Odkopanych przysypywali ziemią. Świadek zeznaje, że złote zęby i obuwie sprzedawali na rynku albo zamieniali na masło, słoninę i inne produkty.37
15Wracając do problemu związanego z tym, że o wiarygodności świadka i świadectwa decyduje protokolant poprzez uwagi i sporządzaną charakterystykę zeznającego, należy stwierdzić, że w przypadku relacji zbieranych przez CŻKH stwarza to interesujący paradoks, sygnalizowany już przy okazji wywiadu z Esterą Bieżuner przeprowadzanego przez Stefanię Beylin: otóż świadka Zagłady wysłuchuje również świadek. Część protokolantów CŻKH była Żydami, którzy przeżyli w podobnych okolicznościach; reszta, która spędziła wojnę w ZSRR, również doświadczyła utraty bliskich. Tych szczególnych perspektyw nie ignorowano i zdawano sobie z nich sprawę: „pracownicy Komisji stanęli przed zupełnie specyficznymi zadaniami; ich celem było zbadanie najnowszego okresu wypadków, których byli sami naocznymi świadkami, trudno było o obiektywizm, którego wymagają badania historyczne”38. Mimo że zbieracza porównywano do protokolanta sądowego39, wiedziano, że nie jest bezstronny, wręcz podkreślano, że znajomość „badanej rzeczywistości” pozwalała mu na głębsze zrozumienie zeznającego 40. Dla wielu protokolantów była też to swoista forma terapii, o czym świadczą wspomnienia Janiny Sobol-Masłowskiej: „Wszyscy pracują z wielkim oddaniem, cieszą się każdym dokumentem jak skarbem. Przeżyli gehennę hitlerowską, stracili swoich najbliższych i w tej ciężkiej pracy znaleźli ukojenie”41. Niekiedy jednak przeżycia świadków nawet dla protokolantów były zbyt obciążające i prowadziły do swoistej cenzury zeznań, czego przykładem może być dopisek Blanki Lewin z WKH w Lublinie do wspomnień Heli Arbeiter spisanych w 1945 roku: „Wspomnienia pisane nieudolnie zawierają jednak tyle momentów zgrozy, żeśmy uważali za stosowne umieścić je in extenso”42. Jak się jednak wydaje, cenzurowanie relacji było dość rzadkie.
16Świadkami więc są tu wszyscy, ale istotny jest moment, kiedy świadek staje się zeznającym, jest wywoływany, by dać świadectwo. Znów trzeba zwrócić uwagę na prawny wymiar świadectw zbieranych przez CŻKH. Rzeczywiście, stawały się one częścią aktów oskarżenia i procesów – CŻKH pełniła funkcję pomocniczą przy dochodzeniach prokuratury, Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich i procesach zbrodniarzy przed Naczelnym Trybunałem Narodowym. Komisja wskazywała świadków, przygotowywała materiały i sporządzała ekspertyzy, a niekiedy, jak w przypadku Chełmna nad Nerem, przeprowadzała wywiady, które opatrywała nagłówkiem „Protokół przesłuchania”43. Filip Friedman, przewodniczący CŻKH i ekspert NTN, uczestniczył w procesie w Norymberdze, na który CŻKH przygotowała część materiałów mających służyć jako dowody polskim prokuratorom i wydrukowała broszurkę Deutsche Verbrechen gegen die jüdische Bevölkerung in Polen 1939–1945. Pracownicy Komisji oraz WŻKH na bieżąco sporządzali ekspertyzy na procesy zbrodniarzy hitlerowskich przed NTN oraz w innych sądach, a także występowali jako świadkowie; dużą rolę materiały CŻKH i wskazani przez komisję świadkowie odegrali w procesach Amona Götha, Ludwiga Fischera czy Josefa Bühlera. Prowadzono też bogatą korespondencję z sądami w sprawie ścigania zbrodniarzy hitlerowskich, w której opierano się na kartotekach przestępców sporządzanych między innymi dzięki zebranym relacjom.
17W ciągu trzech lat działalności ŻKH/CŻKH zgromadzono trzy tysiące zeznań. Ich analiza wyraźnie wskazuje, że świadectwo jest nie tylko osobistym zapisem losów, który staje się historycznym materiałem źródłowym, ale narracją prawną, zeznaniem mogącym posłużyć do oskarżenia winnych. Świadkami są i opowiadający, i wysłuchujący oraz spisujący ich opowieść – nikt z nich nie jest obiektywny. Kluczowa jest jednak przemiana relacji w zeznanie poświadczone podpisem, uwiarygodnione przez naoczność i osobiste doświadczenie, a przede wszystkim przez protokolanta i jego uwagi oraz sporządzoną przez niego charakterystykę. Prawdomówności, podanych faktów czy dat z reguły się nie podważa – to zadanie historyka albo sądu. Świadek jest tu więc powoływany do roli zeznającego, przyznaje mu się status nie tylko mający wymiar historyczny, ale przede wszystkim prawny. Osobista narracja staje się oskarżeniem w sensie dosłownym i prawnym – może być użyta w sądzie. Takie spojrzenie na świadka i świadectwo wnosi interesującą perspektywę do współczesnych rozważań na ten temat, świadkami są bowiem wszyscy, podlegający aktowi ustanowienia, nadaniu statusu zeznającego. Opowiadanie o przeżyciach to nic innego jak zajęcie miejsca przy pulpicie pośrodku sali sądowej – miejsca, które może zająć każdy: świadek, protokolant i sędzia. Świadectwo zostaje podniesione do rangi zeznania i staje się dowodem – nie tylko dla sądu, ale i dla świata. I − oprócz zbieranych przez Centralną Żydowską Komisję Historyczną innych dowodów, takich jak dokumenty, zdjęcia, przedmioty czy szczątki ludzkie – owo świadectwo staje się najważniejsze dzięki swojej surowej formie; osobistej, nieopracowanej przez historyka opowieści. Jak pisał Beniamin Mosiężnik w Zadaniach i pracach CŻKH, „naukowe sformułowania nie wyrażą bowiem i nie utrwalą tego, co w tym wszystkim było najbardziej istotne: tragicznej treści człowieczej”44.
Notes de bas de page
1 Tekst pierwotnie ukazał się w: „Teksty Drugie” 2018, nr 3.
2 Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego (dalej AŻIH), Relacje, sygn. 301/468, k. 2.
3 J. Putrament, Fabryka śmierci w Majdanku, cz. 1, „Rzeczpospolita” 5 sierpnia 1994. Druga część ukazała się w następnym numerze z 6 sierpnia 1944. Inne teksty na ten temat to: Trzy dokumenty, „Rzeczpospolita” 7 sierpnia 1944, s. 3; J. Putrament, Niemcy na Majdanku, „Rzeczpospolita” 9 sierpnia 1944, s. 3.
4 Zob. B. Zelizer, Remembering to Forget: Holocaust Memory Through the Camera’s Eye, University of Chicago Press, Chicago 2000, s. 54.
5 J. Putrament, Fabryka śmierci w Majdanku, cz. 2, s. 3.
6 J.G., Ostatnie dni Majdanka, „Rzeczpospolita” nr 10 z 12 sierpnia 1944, s. 3; J.G., Droga. Z pamiętnika więźnia Majdanka, „Rzeczpospolita” nr 11 z 13 sierpnia 1944, s. 3; C.K., Cegielnia, „Rzeczpospolita” nr 12 z 14 sierpnia 1944?, Mussfeld. Typy niemieckie, „Rzeczpospolita” nr 15 z 17 sierpnia 1944, C.K., Higiena, „Rzeczpospolita” nr 16 z 18 sierpnia 1944.
7 AŻIH, Centralna Żydowska Komisja Historyczna, sygn. 303/XX/10, Protokół z posiedzenia Żydowskiej Komisji Historycznej z 29 VIII 1944, k. 1–3, przeł. O. Pieńkowska. Bardzo dziękuję tłumaczce za udostępnienie przekładu.
8 Tamże.
9 Relacja Gerntera dotycząca likwidacji gett w Sandomierzu i Staszowie, AŻIH, 301/13.
10 AŻIH 301/8.
11 Tamże, k. 5.
12 AŻIH, CŻKH, sygn. 303/XX/10, Protokół posiedzenia ŻKH z 1 września, k. 24, przeł. O. Pieńkowska.
13 Jidiszer (Idyszer) Wisnszaftłecher Institut – placówka naukowa powołana w 1925 z siedzibą w Wilnie.
14 Tamże.
15 AŻIH, CŻKH, sygn. 303/XX/38, Cele i zadania Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej, k. 24.
16 Tamże.
17 N. Grüss, Rok pracy Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej, Centralna Żydowska Komisja Historyczna, Łódź 1946, s. 10.
18 Instrukcje dla zbierania materiałów historycznych z okresu okupacji niemieckiej, Instrukcje dla zbierania materiałów etnograficznych z okresu okupacji niemieckiej, Instrukcje dla badania przeżyć dzieci żydowskich w okresie okupacji niemieckiej, CKŻP Komisja Historyczna, Wydawnictwo CŻKH, Łódź 1945.
19 Instrukcje dla zbierania materiałów historycznych z okresu okupacji niemieckiej.
20 Tamże, s. 7.
21 List F. Friedmana do WKH w Przemyślu, 21 maja 1945, AŻIH CŻKH, 303/XX/384.
22 N. Grüss, Rok pracy…, s. 9.
23 AŻIH, 301/2020.
24 AŻIH, 301/313.
25 AŻIH, 301/2522.
26 AŻIH 301/3512. Birnfeld przeżył wojnę, najmując się jako pomoc w gospodarstwie i pastuch bydła we wsiach w okolicach Rzeszowa; w 1947 roku trafił do domu dziecka w Chorzowie.
27 AŻIH 301/2282, k. 2.
28 Instrukcje dla badania przeżyć dzieci żydowskich w okresie okupacji niemieckiej, s. 7.
29 Tamże.
30 Tamże, s. 8.
31 AŻIH 301/1013, k. 15.
32 Tamże.
33 AŻIH 301/285, k. 4.
34 AŻIH 301/1089, k. 1.
35 N.N., AŻIH 301/204, k. 3.
36 AŻIH 301/2506, k. 9.
37 AŻIH 301/2008, k. 1.
38 AŻIH, CŻKH, 303/XX/26, Sprawozdanie CŻKH za maj 1945 r., k. 44.
39 Instrukcje dla zbierania materiałów historycznych z okresu okupacji niemieckiej, s. 8.
40 Tamże.
41 J. Sobol-Masłowska, Fakty i wspomnienia, cz. I, Ayalon, Hajfa 1972, s. 152.
42 AŻIH 301/272, k. 2.
43 Np. AŻIH, 301/5350, Protokół przesłuchania Andrzeja Miszczaka.
44 303/XX/38, k. 66.
Auteur
Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFIS PAN
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.
Maszynerie afektywne
Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet
Monika Glosowitz
2019