Świadek: jak się staje, czym jest?
p. 7-12
Texte intégral
1Niniejszy tom nie przynosi odpowiedzi na pytanie, kim lub czym jest świadek. Nie rozstrzyga wątpliwości związanych z tym terminem i nie oferuje całościowych typologii, nie podaje też jedynie właściwych metod przekazu, odbioru, przekładu i prezentacji świadectwa. Przeciwnie – autorki i autorzy tekstów pomieszczonych w tym tomie komplikują kulturowy status świadka i procesu świadczenia, wyzyskują terminologiczne niejednoznaczności, dyskutują z istniejącymi koncepcjami, mnożą nietożsame, kontekstowe przykłady, które prowokują, by wciąż na nowo problematyzować formy sprawstwa świadków i zakres kompetencji tych, którzy pozyskują i interpretują świadectwa. Słowem, autorki i autorzy nie szukają jednego, uniwersalnego języka opisu figury świadka, podejmują za to wysiłek rozpleniania znaczeń i krytycznego redefiniowania tej kategorii.
2I choć nie mówią jednym głosem, pojawiają się w tych ujęciach wspólne dominanty. Wszystkie rozważania dotyczą świadkowania aktom przemocy – fizycznej, psychicznej i symbolicznej – większość skupia się na wydarzeniach o charakterze ludobójstwa, wiele poświęconych jest Zagładzie. Częstym punktem odniesienia – także przedmiotem krytyki – są koncepcje między innymi Raula Hilberga, Primo Leviego, Shoshany Felman, Doriego Lauba, Giorgia Agambena, Michaela Rothberga i Michal Givoni. W spektrum zainteresowań pojawiają się przede wszystkim europejskie i amerykańskie studia nad pamięcią, doświadczeniem, traumą i afektem. Wspólne jest też przeświadczenie o niewystarczalności istniejących klasyfikacji – autorki i autorzy tej książki silnie akcentują złożone i dynamiczne relacje aktorów wydarzeń konfliktowych. Podkreślają też niebagatelną rolę jednostek i instytucji odpowiedzialnych za pozyskiwanie, opracowanie, dystrybucję i archiwizowanie świadectw.
3Wydaje się, że odpowiedź na pytanie, czym jest świadek, byłaby z gruntu esencjalistyczna, nazbyt uniwersalna i ogólnikowa. Ujednolicałaby jednostkowe cierpienia, wspólnotowe uwikłania, rozmaite formy obecności i przejawy sprawstwa, włącznie z bezczynnością. Jedno jest pewne: nie istnieje świadek obiektywny, niezaangażowany i bezstronny – zarówno cielesna obecność w miejscu wydarzeń, jak i sam akt świadczenia wymuszają przyjęcie określonej pozycji, zajęcie stanowiska: nawet zaniechanie czynności czy bezruch nie są tożsame z niebyciem, podobnie z odmową czy niemożnością przekazania świadectwa, które przecież także o czymś świadczą.
4Ale jest coś jeszcze, co utrudnia rozumienie kategorii świadka: związane z nią napięcie między jednostkowością a wspólnotą, ówczesnością wydarzenia a współczesnym kontekstem odbioru, materialnością (do)świadczenia a formami prezentacji świadectwa, wreszcie między perspektywą prawną a etyczną. Trudność sprawia także jednoznaczne sprecyzowanie potencjału i funkcji świadka – nie sposób rozpatrywać go wyłącznie przez pryzmat (1) krzywdy lub straty – na przykład jako „świadka całkowitego”, który swój udział w wydarzeniu przypłacił życiem (Agamben1); (2) sprawstwa – jako tego, kto przyzwalając na przemoc lub wprost ją zadając, jednocześnie rejestruje bieg wypadków; (3) stopnia zaangażowania – jako kogoś, kto towarzyszy wydarzeniu, choć nie odgrywa w nim pierwszoplanowej roli; (4) czy użyteczności w procesie przekazu świadectwa, na przykład jako strony w postępowaniu sądowym. Gdyby opisywać tę figurę, ograniczając się tylko do wybranych, pojedynczych aspektów jej funkcjonowania, traciłoby się nieprzypadkową złożoność semantyczną słowa „świadek” – pozostawałaby „nadwyżka”, którą trudno ignorować.
5Najważniejsze jest pytanie, na które nie sposób odpowiedzieć. Kim lub czym jest świadek? Tym terminem bywa określana tak zwana trzecia strona w sytuacji konfliktowej, uczestnik, obserwator, ale też ofiara i sprawca, jak również ten, kto zapośrednicza informacje o istotnym wydarzeniu, reprezentuje je przed wspólnotą lub instytucją, świadczy w zastępstwie kogoś, kto nie może świadczyć, świadkuje aktowi świadczenia…
6Są to nie tyle zmienne role czy cechy świadka, ile modalności jego działania. Te zaś z reguły są zależne od czynników kontekstowych, aktualizują się i są aktualizowane w trakcie wydarzenia lub po jego zakończeniu, zależą także od historycznie zmiennych scenariuszy zachowań i reakcji emocjonalnych, realiów cywilizacyjnych, społecznych, politycznych i prawnych. To oczywistość, że „świadek” nie zawsze znaczy to samo, ale mniej oczywista jest dynamika rozwoju tego pojęcia i perspektywa jego kolejnych spowinowaceń i zastosowań – od greckiego martys, czyli świadka-męczennika (o którym wspomina Agamben), przez różne typy ofiar, sprawców (o których pisze w tej książce Tokarska-Bakir) i „tych trzecich”, obserwatorów, gapiów, uwikłanych (Rothberg), uczestniczących (Janicka) i postronnych (Sendyka, Koprowska), po świadków nie-ludzkich, zwierzęcych, roślinnych (Małczyński, Smykowski), obiekty nieożywione, jak na przykład przydrożny kamień, którego niegdyś określano świadkiem, świadków rzeczowych (o których pisze Leociak), jak i formy hybrydyczne, cyborgi, maszyny współtworzące świadectwa, a niekiedy funkcjonujące w roli świadków (Borowski).
7Status świadka niekoniecznie zależy więc od jego właściwości i kompetencji, nie zależy też od charakteru wydarzenia, o którym zaświadcza, ale od społecznych ram jego oddziaływania. Zależność świadczącego od wspólnoty jest zasadnicza, począwszy od tego, kto zostanie dopuszczony do świadczenia, w jakiej formie i na jakich prawach, a w przypadku obiektów nie-ludzkich – czyja obecność zostanie uznana za znaczący dowód w sprawie. Pojawia się zatem kolejne pytanie, jakie warunki minimalne muszą zostać spełnione, by móc uznać daną postać za świadka. Według jednych konieczna jest sensotwórcza ekspresja językowa, według innych chodzi o materialną obecność, zaś ograniczanie się wyłącznie do kryterium narracyjności świadectwa wyklucza ogromną większość uczestników wydarzenia: ofiary śmiertelne i ich naznaczone ciała, tych, którzy przeżyli, ale nie są w stanie przekazać opowieści, na przykład wskutek wstrząsu pourazowego, długotrwałej traumy czy afazji; tych, którzy świadczą niewerbalnie, na przykład przez znaczące zachowania i gesty, twórczość pozajęzykową, taniec itd.; wreszcie bioświadków i świadków rzeczowych.
8Nie ulega wątpliwości, że świadek jest figurą na wskroś polityczną, podobnie jak proces jego interpelowania i ustanawiania (o czym piszą Haska i Dauksza), przesłuchiwania (Grzybowska) oraz przekładania świadectwa (Heydel), jego użycia i archiwizowania (Niziołek), badania, mediatyzowania, opracowania (Sugiera, Borowski) i eksponowania czy wystawiania (Kobielska, Szczepan). Polityczność świadka wynika zresztą nie tylko z charakteru wydarzenia – najczęściej konfliktowego, wikłającego strony o odmiennych motywacjach lub perspektywach oglądu – ale też z partykularnego usytuowania wszystkich aktantów, którzy współtworzą efekt autentyzmu świadectwa. Te same jednostki realizują określone cele rozmaitych instytucji pozyskujących i przetwarzających świadectwa lub też działają na ich niekorzyść, manipulują i podlegają manipulacji, cenzurują świadectwo lub opracowują je tak, by służyło jako element propagandowy, legitymizują dzięki niemu obowiązujący porządek polityczny, medialny, ekonomiczny lub sądowniczy. Także z tych względów trudno rozpatrywać świadectwa wyłącznie w perspektywie etycznej, choć jeszcze do niedawna taka praktyka nie była czymś odosobnionym w badaniach humanistycznych.
9Jednakże usytuowanie i uwikłanie nie są wyłącznie potencjałem do nadużyć. Ekspresja może być także motywowana potrzebą przeciwświadczenia, które ma stanowić kontrnarrację do uznanych interpretacji. W tym przypadku świadectwo niejednokrotnie narusza status quo, bywa zarzewiem politycznej i społecznej subwersji, niejednokrotnie podlega rozmaitym formom ramowania, rugowania, cenzury i wyparcia. Bywa to także udziałem świadectw literackich i artystycznych (o czym piszą m.in. Nycz, Tomczok, Bojarska i Kowalcze-Pawlik). Wytwarza się więc również napięcie między kolejnymi modalnościami: figury przeciwświadka, który przez akt parezji obnaża nadużycia, demistyfikuje czy krytykuje istniejący ład lub jego przedstawicieli, a jednocześnie sam siebie naraża na krytykę, ograniczenie swobody lub wtórną przemoc ze strony tych, których dotyka „niewygodna prawda”, tych, którzy mają fizyczną/symboliczną przewagę, ale też tych, którzy nie są gotowi, by uznać przeciwświadectwo zagrażające ich dotychczasowym wyobrażeniom i niszczące ułudę wspólnotowych przekonań o tym, „jak było naprawdę”.
10Dyskursy etyczne, praktyki sądownicze i polityczne niejednokrotnie deprecjonują materialną jednostkowość świadka. Skrajnym przejawem był na przykład komentarz, który wygłosił Douglas Christie – obrońca w procesie Ernsta Zündla, negacjonisty Holokaustu. Adwokat – przesłuchując przed sądem ocalałego Rudolfowa Vrbę – pytał o dowody na istnienie komór gazowych i o to, czy świadek był w takiej komorze. Gdy ten zaprzeczył, prawnik wygłosił pamiętną frazę: „Mam zatem przyjąć, że pan jest dowodem?”2. Tymczasem właśnie materialność i cielesność zdają się obecnie najciekawszą, najbardziej obiecującą poznawczo modalnością świadków i świadectw. Chodzi z jednej strony o bezpośredniość uczestnictwa w wydarzeniu, autentyzm naoczności i namacalności tego doświadczenia, z drugiej strony o ucieleśnioną, tkankową pamięć, która jest reaktywowana, uaktualniana i odgrywana w akcie świadczenia. Wreszcie istotny jest również aspekt kruchości, podatności na mutację i zniszczenie – także w perspektywie ponadjednostkowej. Ciało świadka – czy szerzej, jego materialność – jest bowiem tym, co wytwarza napięcie między „tam i wtedy” danego wydarzenia a „tu i teraz”, kiedy dochodzi do aktu świadczenia. W skrajnych przypadkach świadek zaświadcza własnym ciałem o czynnikach, które prowadziły do zniszczenia cielesnej materii. Ciało, które nie powinno istnieć, z całą mocą świadczy o biologicznej ciągłości.
11Catherine Malabou określa takie figury jako te, które wymykają się binarnym rozróżnieniom, nie dają się porównać do stanu „sprzed”, choć zachowują pozór ciągłego trwania, „jakby istniał jakiś odstęp między życiem i śmiercią”3. Ten stan nie jest jednak wynikiem żadnej metamorfozy, nie jest konsekwencją ciągu przekształceń. Jednostka podlegająca skrajnemu doświadczeniu podlega afektywnej i plastycznej, nieodwracalnej zmianie, która niczym „siła uderzeniowa rozdziera i dziurawi podmiotową ciągłość”4. Podążając za koncepcją ontologii przypadłości Malabou, można więc zadać pytanie: jak tworzyć opowieść o doświadczeniu, skoro pamięć i środki wyrazu muszą być niesione przez afekty, których odczuwanie zostało zaburzone? I jakimi metodami badać ten dynamiczny stan? Przekazywanie świadectwa okazuje się przede wszystkim świadczeniem o logicznej i biologicznej nieprzewidywalności, byciu gdzie indziej i kiedy indziej. Świadek jest kimś innym.
Notes de bas de page
1 G. Agamben, Co zostaje z Auschwitz. Archiwum i świadek. Homo sacer III, przeł. S. Królak, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2008.
2 Cyt. za: K. Liszka, Etyka i pamięć o Zagładzie, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2016, s. 128.
3 C. Malabou, Ontologia przypadłości. Esej o plastyczności destrukcyjnej, przeł. P. Skalski, Fundacja Augusta Hrabiego Cieszkowskiego, Warszawa 2017, s. 52.
4 Tamże, s. 51.
Auteur
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.
Maszynerie afektywne
Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet
Monika Glosowitz
2019