„Kopernik w świecie moralnym”. Mit słowiański i mesjanizm w pismach Kazimierza Brodzińskiego
p. 256-286
Texte intégral
Kopernik narodów
1Adam Mickiewicz w pierwszym, inauguracyjnym wykładzie prelekcji 22 grudnia 1840 roku, prezentując problematykę kursu, zwrócił uwagę na trudności swojego położenia. Pierwszą z nich miał być język wykładu: jako obcokrajowiec musiał on podjąć wyzwanie mówienia w języku francuskim. Słuszny niepokój i zrozumiałe obiekcje. Jednak o prawdziwych trudnościach poeta nie mówił wprost. Reprezentował bowiem narody, z których poza Rosją i Czarnogórą większość nie posiadała swojego państwa.
2Wyzwaniem było mówienie o nieistniejących narodach, o których mało kto słyszał, choć zajmowały połowę Europy, a liczba ich mieszkańców sięgała 70 milionów. Mickiewicz postanowił zainteresować słuchaczy tą tematyką i przekonać ich o niezwykłej roli, jaką mają odegrać Słowianie w przyszłości. Wydaje się, że odniósł on w tej kwestii sukces. Przede wszystkim Mickiewicz postawił przed sobą zadanie udowodnienia, że Słowianie są nie tylko częścią historii całej Europy, ale wręcz jej koniecznym składnikiem. Słowiańskość jest bowiem pewną niezbywalną formą duchowości, którą można odnaleźć na wszystkich etapach rozwoju świata. W tym celu Mickiewicz odwołał się do romantycznej teorii palingenezy, wówczas bardzo popularnej, wiążącej życie nieorganiczne z organicznym1. W myśl tej teorii w rozwoju indywidualnym organizmu można odnaleźć cechy zanikłe w trakcie rozwoju świata czy ewolucji. W tym pierwszym, wstępnym zagajeniu poeta wprowadza słowiańskość jako substancję pierwszą, zachowującą swoją immanentną naturę na wszystkich etapach rozwoju historii ludzkiej: „Nie byłożby to cudownym dla anatoma odkryciem, gdyby znalazł jestestwo organiczne, które by przeszedłszy przez wszystkie niższe stopnie bytu zachowało w sobie razem życie roślinne, zwierzęce i ludzkie, a każde z nich rozwinięte w swej pełni i całkowitości?” [DVIII, s.19].
3Mickiewicz przez wszystkie wykłady każe słuchaczom/kom i nam – czytelniczkom i czytelnikom myśleć o słowiańskości jako o trwałej, niemal nieśmiertelnej cząstce świata. To przypuszczenie na pierwszy rzut oka może wydać się niedorzeczne, jednak w kontekście mesjanizmu to fantastyczne założenie zyskuje metafizyczne uzasadnienie. Słowianie Mickiewicza są najstarszym narodem świata i dlatego wszystkie pozostałe wielkie ludy, takie jak choćby Asyryjczycy, są według niego pochodzenia słowiańskiego. W myśl tej logiki, jeśli Słowianie są narodem pierwszym, dającym początek wszystkim innym ludom, to również, choć nigdzie Mickiewicz o tym wprost nie wspomina, Żydzi są pochodzenia słowiańskiego. Prawdziwym narodem wybranym są więc Słowianie. Są oni też najmłodszym narodem, dają więc początek historii świeckiej i mają ją zamknąć jako ofiara i zbawiciel, dzięki czemu dzieje objawią swój religijny charakter. W tym pierwszym wykładzie Mickiewicz nie rozwija w pełni swojej koncepcji mesjanistycznej, ale podkreśla udział Słowian w różnych sferach życia, również w rozwoju nauki. Przywołując przykłady polskich sukcesów naukowych, stara się udowodnić, że niewidoczność Słowian jest pozorna, a ich wkład w rozwój wiedzy ludzkiej – zasadniczy. Podobnie ma się z innymi przejawami słowiańskości w świecie – choć jest ona dla Europy niemal nieuchwytna, to jednak bez niej niemożliwy jest dalszy rozwój naszego kontynentu: „Ależ nie same tylko orężne dzieła Słowian, nie same ich barbarzyńskie napady w wiekach dawnych, później chrześcijańskie usługi w obronie Europy, na koniec silny wpływ na sprawy polityczne, mogą budzić ciekawość. Również nauki ścisłe mogą zyskać na pogłębieniu znajomości literatury słowiańskiej. I one wykazują pewne luki, przynajmniej w swej części historycznej. Nie wdając się w historię umiejętności u ludów północnych [trzeba zaznaczyć, że] wiele ważnych odkryć tam powstałych, znalazło na Zachodzie zastosowanie, ale dzieje tych odkryć mało są znane” [DVIII, s. 22].
4Pionierskie prace Ciołka zajmującego się optyką i obliczeniami dotyczącymi zjawiska światła, badania Adama Zalużańskiego o dwupłciowości roślin, wyprzedzające bardziej znane odkrycia, jak np. Linneusza, są zapowiedzią wielkich zmian w nauce [DVIII, s. 22]. Zasługi polskich naukowców dla ludzkości są ogromne, a największe miał Kopernik. Dla Mickiewicza astronom z Fromborka jest figurą łączącą świat rozumu i wiedzy z religią. Genialny badacz miał swoje naukowe pomysły czerpać z Biblii. Dla Mickiewicza nie jest to w żaden sposób zaskakujące, bowiem według niego każdy prawdziwy naukowiec musi być natchniony i kierowany przez boską opatrzność – tylko tak może zmienić bieg świata. Mickiewicz dość dyskretnie formułuje tu główną myśl prelekcji, że wszystko, każda działalność poetycka, polityczna, naukowa i artystyczna, aby osiągnąć swój cel, musi mieć religijne podstawy.
5W tym wywodzie Kopernik pojawia się nieprzypadkowo. Mickiewicz powołuje się na sławne już wtedy zdanie Kazimierza Brodzińskiego, że „naród polski jest Kopernikiem w świecie moralnym”. Oni obaj uważali, że naród polski (czytaj: słowiański) ma przed sobą wielkie zadanie – dokonać rewolucji moralnej świata. W centrum świata moralnego znajduje się – nie, jak powinniśmy się spodziewać Chrystus, ale Słowiańszczyzna, i wokół niej będą krążyć wszystkie narody. Można się w tym dopatrywać próby uzgodnienia życia politycznego i prywatnego w duchu doktryn i dogmatów chrześcijańskich, albowiem Chrystus stanowi centrum w życiu pojedynczego człowieka, a Słowiańszczyzna jest słońcem świata politycznego: „Ale ziomek nasz, mówiąc o Koperniku, słusznie powiedział, że odkrył on systemat świata fizycznego, jak «naród polski sam przeczuł istotny ruch świata moralnego». Kopernik zburzył dawne przesądy, wskazując słońce jako wspólne ognisko planetom; naród polski pchnął swoją ojczyznę w bieg około środka wielkiej całości, i z tego samego natchnienia Kopernik był filozofem, naród polski «Kopernikiem w świecie moralnym»” [DVIII, s. 23]
6Jarosław Ławski nazywa ten mesjanistyczny wywód „planetarną historiozofią”2. Badacz polskiego romantyzmu, trawestując słynne zdanie o Koperniku, nie bez ironii pisze, że Mickiewicz „obrazowi misji Słowian przydał Kopernikański rozmach. Wstrzymał Zachód poruszył Słowiańszczyznę”3.
Od słowianofilstwa do narodu
7Na posiedzeniu Towarzystwa Przyjaciół Nauk 3 maja 1831 roku Kazimierz Brodziński wygłosił mowę O narodowości Polaków. Nazajutrz, 4 maja 1831 roku, „Kurier Polski” pisał: „Zabrał potem głos profesor Kazimierz Brodziński i obszernie z wielką wymową, czuciem i fantazją mówił o narodowości. Prawdziwie wyborny ten głos, pełen nowych i uderzających myśli, pełen tej serdeczności i tkliwej prostoty, która wszystkie autora pisma cechuje, może posłużyć za wzór do wielkich mów akademickich, jakich dotąd prawieśmy nie mieli. Ze wszech miar godzien jest upowszechnienia za granicą: poniesie tam on wyjaśnienia uczuć polskich i wiele prawd, których Europa nie zna i dotąd, wśród naszej nędzy i ucisku, znać nie mogła. Przebiegłszy, że tak powiem, dzieje narodowości polskiej, objawił tę wielką prawdę, której my w piśmie naszym od samego początku okazywać nie przestawaliśmy, iż powstanie Polski nie jest żadnym naśladownictwem ani wpływem obcych wyobrażeń, ale wyrodziło się z potrzeby domowej, z potrzeby serca narodowego: jeżeli rewolucję naszą uważać będziemy materialnie, jest ona dalszym ciągiem powstania Kościuszki, jeżeli moralnie, jest dalszym ciągiem tak szczęśliwie nazywanej rewolucji 3 maja. […] Mowę tę, wbrew przyjętemu dotąd zwyczajowi, ale z przepełnienia uczuć i radości, przyjęto z hucznemi, długo powtarzanymi oklaskami”4.
8Zadziwiającym może wydać się fakt, że znany powszechnie ze swojej powściągliwości i dystansu Brodziński dał się sam ponieść entuzjazmowi, a następnie porwał i oczarował szacowne audytorium. Można zrozumieć, że kunsztowna forma mowy, deklamacja pełna „czucia i smaku”, ożywiła słuchaczy i wprawiała ich w podniosły nastrój. Ale jak wytłumaczyć stan najwyższej egzaltacji i euforii, jaki ogarnął zgromadzonych.
9W tymże samym roku ukazał się pierwodruk przemowy w postaci oddzielnej broszurki. Wielu historyków literatury zwraca uwagę, że tekst ten jest popisem prozy retorycznej5. Lecz o jego wyjątkowym statusie zadecydowała treść, a także związek retoryki i historii. W mowie tej ogniskują się dwa ważne wątki myślowe: wypracowana przez lata idea słowianofilska i zapowiedź romantycznej historiozofii mesjanistycznej, rozwijanej później przez Mickiewicza, Zygmunta Krasińskiego, Juliusza Słowackiego i innych. Wypadki roku 1830 zmusiły Brodzińskiego do rewizji głównych założeń słowianofilskiej ideologii i uzupełnienia ich nowymi poglądami. Główne miejsce w jego nowej wizji politycznej zajęła polska idea narodowa6.
10Brodziński przeszedł do historii jako krytyk literacki i miłośnik słowiańskiej ludowości. Jego zwrot ku narodowemu mesjanizmowi każe go widzieć jako kontynuatora Jana Pawła Woronicza, łączącego w swojej twórczości wątki słowiańskie i mesjańskie. Najbardziej reprezentatywnym w tej kwestii utworem jest wiersz Woronicza Assarmot syn Jektana, prawnuk Sema, praszczur Noego, narodów sarmackich patriarcha, przyszłym pokoleniom w duchu wieszczym błogosławi. Wiersz odsłania przeszłość Słowian, którzy okazują się potomkami Sema, czyli Żydów. Jest to jedna z najciekawszych i najodważniejszych interpretacji mitu rodu synów Noego. Po potopie świat zostało na nowo podzielony między Chama (Arabów), Sema (Żydów) i Jafeta (Europejczyków). Mit ten odgrywał ważną rolę w średniowieczu, kiedy próbowano łączyć tradycję grecko-rzymską z judaistyczną, tworząc nowe etnogenezy poszczególnych ludów. Żadna ze znanych wersji, poza wierszem Woronicza, nie łączy swego pochodzenia z Żydami:
Dzieci! Już nas Sennaru nie mieszczą płaszczyzny, Świat wam przestrzeń otwiera do nowej ojczyzny Już dzierż dział swój Cham i Jafeta plemię,
Ja wam spadkiem północne przekazuję ziemie.
Gdy więc jak gwiazdy niepoliczeni,
Sercem, językiem z sobą spojeni,
Krawędź dwóch światów zbudujecie,
Postrach z szacunkiem swym rozniesiecie,
Te ode mnie w dziedzictwie miejcie wieczne prawa: Cnota waszym żywiołem a rzemiosłem sława!7
11Wybraństwo jest więc przyrodzoną ich cechą. Pierwiastki duchowe wyróżniające Słowian od reszty Europy to: posłannictwo zaszczepiania innym narodom takich wartości, jak miłość wolności, poświęcenie dla ojczyzny, duma wobec klęski, duchowy heroizm8. Brodziński ostatecznie podąży tymi śladami, a prowadzić go będą studia nad twórczością ludową i kulturą narodów słowiańskich. Wpływ Herdera jest tu niezaprzeczalny. W pismach Brodzińskiego, jak chociażby we Wstępie do kursu literatury polskiej, unosi się duch niemieckiego filozofa. Brodziński pisze o miłości pokoju, pracy na roli, gościnności, umiłowaniu muzyki i poezji. Słowian przed przyjęciem chrześcijaństwa charakteryzował według niego wysoki stopień cywilizacji i stan radosnej pogody ducha9. Misję przywrócenia światu tego dawnego porządku moralnego odnajdujemy w wierszu Pobyt na górach Karpackich. Bojan, czyli wieszcz narodowy, odkrywa przyszłe losy narodu: Słowianie wniosą do historii świata mądrość, męstwo obronne, miłość do pracy na ziemi. Pojawiają się tu wywyższane przez Brodzińskiego cechy słowiańskie: pracowitość, miłość pokoju, pogoda, religijność, brak zaborczości. Wymienione cechy odegrają ważną rolę jako wyznaczniki polskości w późniejszych pismach politycznych.
12Brodziński znalazł wyraz dla tego łagodnego wariantu słowianofilstwa w modelu poezji idyllicznej. Niestety, wywołało to burzliwą dyskusję i następnie atak na autora Wacława ze strony młodej krytyki, a szczególnie Maurycego Mochnackiego, który doprowadził do dramatycznego rozstania Brodzińskiego z młodymi romantykami. Przedmiotem ich potępienia stał się antyhistoryzm jego pism, ich normatywność, a także upodobanie do ładu i harmonii, łagodnej prostoty10. Brodziński, nie spodziewając się tak ostrego ataku, odchorował krytykę i przeżył niemal załamanie nerwowe. Wybuch powstania okazał się dla niego przełomem w wielu sferach, wtedy bowiem pogodził się z młodymi „zapaleńcami” – których w Egzaltacji i entuzjazmie niemal wyklął – i przeszedł na ich stronę11. Jednak przede wszystkim odkrył istotę ducha narodowego.
Objawienie w Towarzystwie Przyjaciół Nauk
13Towarzystwo, udzielając Brodzińskiemu tego dnia głosu, wyrażało pełne poparcie dla jego wystąpienia i tym samym sankcjonowało duchowo powstanie. Jednak obok apoteozy działań zbrojnych mowa zaspakajała „dumę narodową” słuchaczy. I to właśnie czyniło z niej dokument ideowy tego czasu.
14Przemówienie z pewnością nie zaskoczyło członków TPN. Niemal wszystkie koncepcje, pomysły i propozycje Brodzińskiego dotyczące narodowości Polaków, ich charakteru, przeszłości i przyszłości były już wtedy powszechnie znane, a wręcz obiegowe. W słowach, które padły tego dnia na sali obrad, dało się słyszeć echa przemyśleń Stanisława Staszica, Juliana Ursyna Niemcewicza, Joachima Lelewela. Nowością nie mogły być też pierwiastki mesjanistyczne, popularne dzięki kazaniom oraz poezji Pawła Woronicza i wierszom powstańczym Stefana Garczyńskiego12. Można przypuszczać, że słuchacze odczuli głęboką zgodność między swoimi poglądami a słowami mówcy. Spotkały się tu doświadczenie i refleksja całego pokolenia. Brodziński w sposób zrozumiały dla wszystkich ujął w całość: ideologię słowiańską, myśl narodową i historiozofię, która objawiła się jako Chrystusowa ofiara Polski.
15Zgromadzeni na sali przedstawiciele nauki usłyszeli to, co chcieli usłyszeć. Przemowa była potwierdzeniem ich oczekiwań, nadziei i marzeń. Jej niezwykłość polegała na tym, że mówca wygłosił ją jako prawdę objawioną dla wtajemniczonych, jako rzecz do tej pory nikomu nieznaną. W stylu nawiązywała ona do mów sejmowych dawnej Rzeczypospolitej. Podniosły biblijny język kazania staropolskiego pozwalał wznosić się z problematyki politycznej w sferę etyczną13.
16W tej stylizacji ważną rolę odgrywa wzorowana na ewangeliach parabola, mająca być, jak pisze Zofia Stefanowska, „formą rewelacji prawd trudnych, ukrytych przed umysłem ludzkim, niedostępnych dla niego w innej postaci”14. Otwierająca mowę Brodzińskiego przypowieść o „niewidomym (tzn. niewidzialnym), boskim ogniu” zesłanym na lud słowiański objawia prawdę, wynoszącą zasady narodowe do rzędu odwiecznych idei.
17Tajemnicą, wokół której skupia się argumentacja Brodzińskiego, jest naród. Dawne pojęcie narodu politycznego, tzn. szlacheckiego, w momencie utraty niepodległości stało się nieaktualne, musiało więc ulec przeformułowaniu15. Nowe rozumienie narodu, według Andrzeja Walickiego, pojawia się już m.in. w pismach Stanisława Staszica16. Jednak dla wielu jego czytelników pozostawało ono nieuchwytne z powodu braku wymiaru historycznego. Wysiłek pisarzy i publicystów tego czasu skupiał się na zastąpieniu Polski istniejącej politycznie, jako państwo, Polską duchową. Przedmiotem patriotycznych uczuć nie mogła już być wspólnota polityczna. Zamiast niej pojawiła się wspólnota oparta na miłości do kraju. Patriotyzm zaczęto utożsamiać z wiernością wobec idei narodowej, przekazanej Polakom w ich tradycji i objawionej w nowej postaci jako ogólnoludzka misja zbawicielska.
18Trzeciego maja 1831 roku nastąpił przełom w podejściu do sprawy narodowej i proces przymierzania się elit intelektualnych do nowej roli został zakończony. Wcześniej wielu wybitnych Polaków żywiło przekonanie o wielkich zasługach i wyjątkowości narodu. Ale można sądzić, że właśnie tego dnia, kiedy dotarło do nich, że naród jest „Kopernikiem w świecie moralnym”, entuzjazm, jaki pojawił się wtedy, z czasem przemienił się w chęć poświęcenia się duchowej idei polskiej. Kiedy Brodziński utożsamił powstanie z ofiarą Chrystusa, dokonał instytucjonalnej legitymizacji i sakralizacji nowego pojęcia narodu.
19Należy zwrócić uwagę na fakt, że ta wygłoszona mowa należy do gatunku politycznych pism okolicznościowych. Oznacza to, iż literatura w sposób gwałtowny przekracza samą siebie. Słowo – nagle, w sposób często nieoczekiwany – spotyka się z rzeczywistością i wchodzi w ścisły kontakt z konkretnym momentem dziejowym i tworzy z nim symbiotyczny związek. Mowa Brodzińskiego, sprzęgając się z momentem historycznym, czyniła teraźniejszość obecnością, obecnością poddaną natychmiastowej refleksji. Jego słowa czerpały swoją moc perswazyjną przede wszystkim z czasu teraźniejszego. Dlatego z łatwością wzbudziły egzaltację i entuzjazm słuchaczy, którzy „uznali samych siebie w jestestwie narodowym”. Do tej pory w myśli politycznej przeważała refleksja, która kwestię narodu sprowadzała najczęściej do historiozoficznych wykładni. Pozwalało to na lekceważenie lub pomijanie jako nieważnych aktualnych wydarzeń. Mowa Brodzińskiego usankcjonowała rzeczywistość – uobecniała historyczny moment samostanowienia się narodu.
20Niepewny wynik przedłużającej się wojny polsko-rosyjskiej, związana z tym trwoga i nadzieja wydłużyły poczucie czasu teraźniejszego i napinały je do ostateczności. Konkretność historycznej chwili pobudziła do życia samą mowę. Ożywiła ją i ucieleśniła17. I dlatego jako „żywa i czuła” istota mogła ona wpływać zniewalająco na swoich słuchaczy – urzekać ich, porywać i oczarowywać.
21Mimo że zawierała w sobie pełną wykładnię mesjanizmu, nie ujawniła w tych dniach swojego trupiego jadu polskiej historiozofii, zgubnego w skutkach dla polskiej myśli historycznej. Mowa nie wieściła zwycięstwa ani klęski, ale przekonywała słuchaczy o ważności ich egzystencji i uzmysławiała im prawo do własnego narodu, niezbywalne i uniwersalne a zarazem konkretne. Wskazywała, że tak jak jednostka ma prawo do bycia sobą, to takie samo prawo ma naród, ponieważ tożsamość narodowa nie istnieje bez tożsamości osobistej18. Czytamy w mowie: „[Naród] jest jedną rodziną, mającą swoje rodzinne przygody i powołanie. Uważa się jak jeden człowiek w swojem dążeniu, wyobrażeniach i czuciu”19.
22Brodziński dał wyraz przekonaniu, że koniecznymi warunkami uznania się zbiorowości za naród jest uświadomienie przez nią odrębności swojego duchowego oblicza, swych szczególnych, odrębnych od innych wspólnot narodowych wartości. Naród uważa on za wspólnotę historycznie daną, potwierdzoną przez umowę społeczną, prawo i Konstytucję. Jednak na plan pierwszy wysuwa aspekt wolicjonalny i emocjonalny. Chęć bycia narodem i świadomość przynależności do niego jest dla niego najważniejsza.
23W odniesieniu do powstania listopadowego należy podkreślić, że był to moment, kiedy historiozofia ze swoimi fantastycznymi narracjami uległa historii. Treść wykładu odpowiadała na potrzeby chwili. Po upadku powstania mowa co prawda zatraciła swoją pobudzającą i konsolidującą siłę, ale dalej wiodła swoje życie pośmiertne. A zawarty w niej projekt mesjanistyczny pomimo wielu głosów krytycznych stał się wykładnią myśli narodowej, głównego rezerwuaru mitów i fantazji politycznych. To fatalne uwikłanie się w pułapkę historiozofii i niemożność doświadczenia teraźniejszości z powodu braku wypracowanych narzędzi historycznych ujął najlepiej Norwid, który jako jeden z nielicznych rozumiał, że historia musi zakorzeniać się w teraźniejszości, a nie w mitach o minionej wielkości i profetycznych wizjach przyszłości. W Epilogu Promethidiona pisał: „Pomiędzy przeszłością a przyszłością otwiera się próżnia rozpaczliwa… w tej próżni zrodzone pokolenie – między przeszłością a przyszłością nie złączonymi niczym… – czymże w rzeczywistości ma pozostać?… aniołem, co przelata – upiorem, co przewiewa – Zniewieściałem niczym…”20.
Legenda
24Objawienie prawdy o narodzie nie mogło się obejść bez proroka. Mimo że Brodziński opierał się i robił wszystko, żeby uniknąć tej narzucanej mu roli, to jednak legenda uczyniła z niego profetę, człowieka wybranego do tej zaszczytnej misji: „Między wieszczami Polskimi w roku rewolucji Brodziński sam jeden tylko był natchniony, namaszczony na proroka: sam jeden, bo z nich stał na opoce Chrystusa Pana, i wskroś pałał zeń czystym ofiarnym ogniem”21.
25Józef Bohdan Zaleski i inni apologeci Brodzińskiego z upodobaniem podkreślali jego wewnętrzne i zewnętrzne przeobrażenie, twierdząc, że dawny wróg entuzjazmu stał się jego zwolennikiem i wielbicielem. A ta gwałtowna przemiana dokonać się miała 29 listopada. Po wybuchu powstania ów pisarz, jak się wyraził Mickiewicz „w swej duszy i w sumieniu ukorzył się przed geniuszem narodu, z którym dawniej walczył” [DIX, s. 373]. Dawny „organicznik”, autor Wiesława, zwolennik życia sielskiego, widzący ocalenie narodowe w zachowaniu tradycji i działalności kulturalnej, miał się rzucić w wir wydarzeń i nawoływać do wojny z Rosją.
26Osobistym hagiografem Brodzińskiego został Zaleski, który z upodobaniem pisał o jego poczuciu winy i pokorze wobec przedstawicieli młodego pokolenia, którzy zainicjowali powstanie: „Poważny i zasłużony mąż chodził od domu do domu przepraszać młodych przyjaciół, znajomych, którym Bóg wie, czym zawinić mógł – chyba w myśli. – Kajał się on tak z podejrzeń swoich duchowi Polski w nich. – Doprawdy, Brodziński przemienił nam się odtąd; – w anielskiej białości zajaśniał do oczu, na nowy, doskonalszy okres żywota”22. Zaleski dostrzegł w tym nieco dziwnym zachowaniu wielką przemianę. Według niego Brodziński miał się przyznać do ideowej klęski i uznać wyższość młodych, gniewnych romantyków: „Łuna nocy listopadowej rozwidniła i Brodzińskiemu aż do dna głębię zapałów młodzieży ówczesnej – zapałów, w których dostrzegał tyko «szalony bajronizm i fałszywą antysłowiańską egzaltację». – Pełną piersią polską zaszlochał. Pożegnał raz na zawsze, ów ciemnik swój słowiański, owe regna inania jakiegoś ducha skowanego jeszcze”23.
27Nawet jeśli przełom światopoglądowy istotnie nastąpił, nie oznaczał on jednak porzucenia przez Brodzińskiego Słowiańszczyzny. W mowie daje się dostrzec wiele linii kontynuujących utrwalone już założenia ideowe. Wydaje się, że mamy tu wręcz do czynienia z uzyskaniem pełnego wyrazu dla koncepcji słowianofilskich, a świadczy o tym początek wypowiedzi. Brodziński uciekł się tu do przypowieści o zaślubinach Polski z Bogiem. To nadzwyczajne wydarzenie odbyło się w czasach przedchrześcijańskich, w Polsce słowiańskiej i piastowskiej. Naród mimo pogańskości z powodu swojej niezwykłej czystości zostaje wybrany przez Boga, a ogień dawnych bogów przemienia się w ogień niewidzialny – ogień wiary w Chrystusa. W tej opowieści następuje płynne przejście między słowianofilstwem a mesjanizmem: „Kiedy apostoł wiary Chrystusa pierwszy raz stąpił na ziemię Piasta, ujrzał dziewicę, przy skromnym ołtarzu ogień strzegącą. «Cóż to jest za ogień, którego pilnujesz?» zapytał. – «Jest to ogień nieba, rzekła dziewica, dawnym ojcom naszym spuszczony; płomień z niego rozniecili po tysiącznych ołtarzach osad, na które się rozkrzewili; u tych ołtarzy zajmują ogień na uczty gościnne, zapalają pochodnie ślubne i stosy pogrzebne, stąd na ofiary ze żniwa w pokoju i za zwycięstwa po wojnie; bo mówią: Z tym ogniem żyć, z tym ogniem ku niebu wracać nam trzeba». Wtedy westchnął apostoł i rzekł natchniony: «to jest lud najczystszy do przyjęcia ognia niewidomego, jaki mu niosę. Natchnę go duchem piersi moich; on będzie sławnym, dla ludzkości w Chrystusie cierpiącym i kiedyś szczęśliwym zachowawcą ognia boskiego»”24.
28Jeżeli chodzi o wewnętrzne przeobrażenie, to faktycznie, w czasie powstania Brodziński przeżył jakieś religijne objawienie. Trzeba przyznać, że ta pogłębiona pobożność, niemal dewocja, w zasadniczy sposób wpłynęła na jego dalsze życie i poglądy. Czytamy u Zaleskiego: „Przede wszystkim, zanurzył się w modlitwie, z prostodusznością uciekł się do praktyki chrześcijanina-katolika, uczęszczał do świętych Sakramentów – że był codosłownie «duszą polską płonącą w Bogu»”25.
Brakujące ogniwo
29Warto jeszcze raz podkreślić, że mowa z 3 maja 1831 roku dzięki historycznemu dynamizmowi ożywiła wcześniejsze słowianofilskie koncepcje Brodzińskiego. Do tej pory systemat profesora literatury polskiej był nieruchawy i martwy, a teraz zyskał nową jakość. Stało się to także dzięki temu, że Brodziński w dniach przełomu, odkrył w swoim słowianofilstwie brakujący element. Godzina Polaków-Słowian, o której marzył Brodziński, nadeszła, co prawda przybrała początkowo nieoczekiwany dla niego kształt, który jednakże okazał się ostatecznym wyrazem jego poszukiwań i refleksji. Brakującym ogniwem była boskość narodu. Do tej pory naród ów Brodziński postrzegał jako jedyny i wyjątkowy. Poeta, tak jak wielu innych badaczy dziejów Polski, dostrzegał szczególność i niepowtarzalność jego losów. W Myślach o dążeniu polskiej literatury pisał: „Byliśmy potężnym jedynym narodem, który uprzedzając dzisiejszego ducha Europy, przeszedł wszystkie ostateczności. Jedyny w świecie był skład jego rządu, jedyny upadek, jedynym powstanie i przerodzenie się”26.
30Teraz, według Brodzińskiego, naród dzięki natchnieniu stał się boskim. Mamy tu do czynienia z narodzinami hipernarcyzmu zbiorowego. Ernest Gellner, powołując się na Durkheima, pisał, że „w kulcie religijnym społeczeństwo wielbi swój własny zakamuflowany obraz”27. Przykładając tę tezę do polskiej sytuacji historycznej, możemy powiedzieć, iż poprzez idee boskiego posłannictwa naród zaczął czcić siebie za pośrednictwem Boga, w istocie instrumentalizując prawdy wiary. Społeczne samouwielbienie z czasem przemieniło się w narodowy obrządek. Kultura wyższa, która w okresie poprzedzającym rozbiory odrzuciła swe związki z religią, tracąc grunt pod nogami, wykonała salto mortale. Pozbawiona bytu politycznego romantyczna zbiorowość dokonała wyboru: kult narodu miał jej zastąpić utracone państwo, a wiara i etyka – politykę.
31W maju 1831 koncepcja narodu wybranego otrzymuje zastrzyk siły dziejotwórczego męczeństwa, objawionego przez chrześcijaństwo. Tę Chrystusowość mówca próbuje tchnąć w serca słuchaczy. W swojej mowie zwraca się bezpośrednio do swojego narodu, przekonuje i wmawia weń żarliwie, iż jest natchniony, to znaczy wybrany: „Narodzie mój! – świat cię nie poznał; […] Jesteś natchnionym, czujesz w sobie boskość, boskość szuka przybytku, w piersiach czystych i nieszczęśliwych i dosyć na tem”28.
32Dla poparcia swojej argumentacji przytacza świadectwa boskości narodu, manifestującej się w jego historii. Koronnym dowodem jest obwołanie Matki Chrystusa Królową i matką Polski. Odtąd ta pocieszycielska wizja stanie się główną doktryną narodową i unosić się będzie nad ruinami państwa i pobojowiskiem powstań. Uderzający jest w niej brak problematyki winy i kary. Kiedy Brodziński sięga po mesjanistyczne analogie z niewinną ofiarą Chrystusa i jego odkupicielską rolą, oczyszcza naród polski z wszelkiego poczucia winy. Tym samym skazuje ideę narodu polskiego na jednowymiarowość, która usuwa w cień wszystkie nierozstrzygnięte problemy. Naród zostaje usprawiedliwiony i rozgrzeszony.
Peitho
33Mowa o narodowości Polaków Brodzińskiego nie podzieliła losu wielu dokumentów tego czasu i nie popadła w natychmiastowe zapomnienie, ale po klęsce powstania zaczęła wieść nowe pogrobowe życie na emigracji. Należy się zastanowić, jakim czynnikom zawdzięczała tam swoją popularność. Była wznawiana i za każdym razem przyjmowana przychylnie zarówno przez środowisko lewicowe, jak i konserwatywne. Co ciekawe, inne mesjanistyczne teksty w tych samych kręgach budziły sprzeciw i kontrowersje, chociażby Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego Mickiewicza, które wywołały ideologiczną burzę.
34Chcę postawić w tym miejscu tezę, że mowa Brodzińskiego dzięki swojej magicznej mocy perswazyjnej zaczęła pełnić szczególną funkcję farmakonu, leku na wszystkie dolegliwości narodowe. Nie można zrozumieć działania farmakonu bez wniknięcia w istotę Peitho29. Ta niewidzialna i często nienazwana siła perswazji, czyli zdolność przekonywania, należy do najstarszych bóstw greckich, posiadających władzę nad światem ludzkim i boskim. Według autorów antycznych, tam, gdzie pojawiają się słowo i myśl, zdolne pobudzić do działania, tam pojawia się peitho. Wyraża ona umysłowy i emocjonalny związek między mówcą a słuchaczami. Peitho pochodzi od słowa peithomai, z którego bierze początek pistis, wiara, określająca ufność w stosunku do zasady lub osób.
35W Teogonii Hezjoda Peitho, córka Okeanosa i Tetydy, otwiera listę sześciu tysięcy Okeaonid, którą, co daje wiele do myślenia, zamyka jej siostra Styks, matka siły i przemocy. Często przedstawiana była jako towarzyszka Afrodyty, nakładająca złote więzy, pomagająca w uwodzeniu, nieraz wbrew woli uwodzonego. Posiada dwa oblicza, pierwsze: miłujące prawdę, i drugie: zwodnicze, towarzyszące kłamliwemu słowu. Czasami w jej działaniu zaciera się granica między namową a zamierzonym zniewoleniem duszy, dokonywanym słodyczą czy podstępnym słowem. Dlatego jej działanie jest nieokreślone, dwuznaczne, zmienne, trudne do uchwycenia. Z jednej strony może służyć tyranowi, z drugiej wspomagać cierpiącą ofiarę przemocy. Jest na usługach wszystkich, którzy jej potrzebują i umieją z niej korzystać. Sytuuje się więc poza dobrem i złem30.
36Chcąc stanąć twarzą w twarz z peitho, trzeba zejść do podziemi logosu, do irracjonalnych podstaw mowy. Stamtąd czerpie ona magiczną władzę i moc przeobrażania rzeczywistości. Peitho wnika w duszę, utożsamia się z nią, przyjmując jej kształt, myśli i pragnienia, dzięki czemu z łatwością ją uwodzi i odmienia wskutek urzekającego wpływu. Peitho – działająca zazwyczaj w białych rękawiczkach, to moc, jak pisze Jacques Derrida, niemal nieodczuwalnego wtargnięcia, wewnętrznego uwiedzenia, niewidocznego porwania31.
Farmakon
37Perswazja/Peitho wnikająca w duszę dzięki mowie – to farmakon. Tak sądził Gorgiasz. Głosił on, że sztuka ta „góruje nad wszystkimi sztukami, ponieważ wszystko ujarzmia”, bez użycia przemocy32. Namowa ma więc postać odmienną niż konieczność i siła, lecz skutki działania są takie same. Gorgiasz zrównywał ze sobą medycynę i retorykę. Obie posiadają magiczną moc zmieniania ciała i duszy: „Mowy działają na duszę, jak zioła na ciało”33. Podobnie sądził Platon. W dialogach pojawiają się porównania sztuki retorycznej do sztuki lekarskiej: „Tak samo postępujemy w sztuce lekarskiej i w sztuce słowa. […] W obu rozkładasz przyrodę, w jednej ciała, w drugiej duszy, jeżeli nie z czeladnej żmudy [tribe] i doświadczenia [empeira], lecz przez sztukę zamierzasz podawać ciału leki i pokarm duszy, mowy i działania z prawem w zgodzie, z nadzieją, że ciało uczynisz zdrowym i silnym, a duszy wpoisz przekonania, jakich pragniesz, i przekażesz cnotę”34.
38Tłumaczymy farmakon jako lekarstwo – przywracający zdrowie, często konieczny środek leczniczy. Lecz w swym źródłosłowiu farmakon nie tylko oznacza lekarstwo, ale również i truciznę. Jednak dwuznaczność tego terminu zaciera się poprzez prezentowanie tylko jednego, pozytywnego bieguna. Widać to na przykładzie funkcjonowania mowy Brodzińskiego o narodzie i idei polskości. Z jednej strony lek jest dobroczynny, stwarza, wzmacnia, konsoliduje i zapobiega rozpadowi tożsamości, utrwala wiedzę społeczeństwa na własny temat. Z drugiej strony, na głębszym poziomie, działa jak trucizna, powodując katastrofalne zmiany w organizmie.
39Niebezpieczeństwo pojawia się już wtedy, kiedy usunie się źródło niejednoznaczności farmakonu. Lekceważenie jego głębokiego sensu prowadzi do nieumiejętnego korzystanie z jego właściwości. Pomijany, a nieokreślony w skutkach, ten dwuznaczny dynamizm może okazać się zaskakujący dla tego, kto ten środek podaje, i dla tego, kto z niego korzysta, a więc dla lekarza i pacjenta, dla mówcy i słuchacza. Jak pisze Derrida, odnosi się to do każdego środka leczniczego używanego w celach terapeutycznych, nawet, jeśli korzysta się w dobrej wierze, nawet jeśli jest on przez jakiś czas skuteczny35. Trzymanie się jednego bieguna, np. idei boskiego pochodzenia narodu i jego misji, powoduje co prawda gojenie się ran w szybkim tempie, ale pojawiające się po jakimś czasie skutki uboczne są niszczące dla całego organizmu. Od narodowego leku oczekiwano głównie usunięcia bolesności. W istocie farmaceutyczna ingerencja, której celem było przetrwanie narodu, przesuwała „ból” w sferę mistyczną, religijną i historiozoficzną.
40Brodzińskiego lek na wszystkie dolegliwości w rzeczywistości przez długi czas zakłócał wewnętrzny proces krystalizowania się tożsamości poprzez fabrykowanie fałszywych stereotypów i mitów, ugruntowujących poczucie wyższości i megalomanii narodowej. Farmakon narodowy, mistyfikując rzeczywistość, mógł być bezkarnie podawany za absolutną prawdę. Hipnotyzując świadomość narodową, olśniewał ją, wprowadzał w stan letargu, pół-snu, pół-jawy. Uwierzywszy w trwałość i absolutność prawdy narodowej, świadomość Polaków pogrążała się w bolesnej rozkoszy. W Protagorasie Platona zalicza się farmaka do rzeczy, które mogą być zarazem dobre i przykre. W połączeniu z hybris daje niezwykłe efekty, które znamy z naszej historii: brak miary doprowadza krzyczących do szaleństwa, a ulgę przynosi drapanie do krwi swędzących miejsc36. To Peitho wraz z farmakonem sprowadzają przyjemność, oddalają żałobę lub czynią z żałoby przyjemność i nieustające święto.
41Zapatrzona w ideę polskości świadomość Polaków nie wytężała się do żadnej wewnętrznej pracy, nie zabiegała o jakąkolwiek zmianę, trwała. Wprawiona w osłupienie, narcystycznie zaspokojona przez własne znaki, głucha na głosy krytyki, pozwalała przez lata pochłaniać się samozadowoleniu i niewiedzy na swój temat. Praca idei polskości przypomina proces wietrzenia skał, kulturę, której miała bronić, w sposób niezauważalny niszczyła i deformowała. Warto przyjrzeć się kilku elementom „erozyjnym” w mowie Brodzińskiego.
42O perswazyjnej mocy Mowy o narodowości Polaków świadczy niemal cały późniejszy rozwój ideologii narodowej, który potoczył się w tym kierunku mitologizującej mistyfikacji przeszłości i przyszłości narodu. Już w rocznicę wybuchu powstania Wincenty Pol sparafrazował jeden z jej ustępów. Myśl o Chrystusowej ofierze Polski pojawia się w poezji Krasińskiego, filozofii Cieszkowskiego, Trentowskiego, Libelta i wielu innych, a zarodkową naukę o istocie narodowości jej celach moralnych odnajdujemy rozpisaną w Księgach Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego i w prelekcjach paryskich Adama Mickiewicza.
43Idea polskości zawarta w mowie Brodzińskiego spowodowała przemianę światopoglądową wielu jej słuchaczy i wpłynęła pozytywnie na patriotyczną postawę wielu romantyków. Mimo że z czasem przestała działać jako dobroczynny, kreatywny środek pobudzający do życia, nie zatraciła skuteczności jako trująca metoda perswazji. W sposób niezauważony weszła na stałe do języka polityki jako klisza, mit i stereotyp. Uzależnienie patriotyzmu od ideologicznego zaplecza zawierało w sobie liczne inne zwodnicze pułapki. Aksjologia, jaka się tym wiązała, przewartościowywała pojęcie ofiary, klęski i triumfu. Ofiarę utożsamiano z jedynie słuszną aktywnością, a klęski przedstawiano jako duchowe zwycięstwa. Zwolennicy takich wizji łatwo zapominali o wymiernym sensie historii i polityki. Bez oporów składali własne pokolenia w ofierze w imię niedosiężnych ideałów, a naród traktowali instrumentalnie, jako narzędzie realizacji ich religijno-narodowej misji.
Wyższość narodu
44Uwiedzenie audytorium przyszło Brodzińskiemu z łatwością, nie musiał się nawet do niego dopasowywać, wyrażał, bowiem jego najgłębsze pragnienia. Zwracając się do woli, rozumu i uczucia słuchaczy, powoływał się na argumenty irracjonalne i racjonalne, między którymi granica w wielu miejscach była bardzo płynna.
45Jego główna teza dotycząca narodu jest narcystyczną tautologią. Tłumaczy on wyższość narodu polskiego tym, że nie daje się on porównać z niczym innym. A to, co da się porównać tylko z sobą samym, należy według niego uznać za jedyne i wyjątkowe37: „Ogień, o którym mówię, jest narodowość, której miłością Polak zasłynął, która sprawia, że on w rzędzie jestestw innem być nie może, tylko Polakiem”38.
46Charakterystycznym przejawem tendencji mitotwórczej – oprócz stronniczego doboru faktów i pochlebnych źródeł – była tu prezentacja wyższości narodu. Brodziński, odwołując się do Herderowskiej historiozofii i szczególnej misji Słowian, wykazuje, że Słowianie są dla innych plemion narodem-wzorem.
47Porównując naród polski z innymi narodami, które we wczesnym średniowieczu uległy różnym wpływom, Brodziński udowadnia, że pozostał on czysty i nieskażony rasowo: „Żadnych przytem nie doznał wstrząśnień, któryby ród jego mogły skazić, albo przemienić. […] Polacy uniknęli władz obcych, i stosunków z ludami, mogącymi zmienić ich narodowość”39.
48Rękojmią tej prawdy objawionej jest najwyższy Boski autorytet, którego twierdzenia i objawienia są niepodważalne. Obecność Boga w naturze i w dziejach była dla Brodzińskiego gwarantem wszelkiego porządku. W tym prowidencjalistycznym ujęciu zniesiona została opozycja faktów i wartości. Fakty zostają zinstrumentalizowane i podporządkowane duchowym sensom, a wartości moralne, nieszczęście, cierpienie i poświęcenie zastępują fakty historyczne. Dzięki tym mistyfikującym przesunięciom Brodziński mógł z problematyki politycznej uczynić kwestię etyczną, a pojęciu misji narodowej nadać sens zarówno ziemski, jak i religijny, historiozoficzny i soteriologiczny.
49Kolejna ważna teza Brodzińskiego, powtarzana następnie przez wielu romantyków, dotyczyła niezmienności, trwałości idei polskiej: „Naród jest wrodzoną ideą, którą członkowie jego w jedno spojeni, urzeczywistnić się starają40”. Oznacza to, że naród można tylko ulepszać, a nie zmieniać, ponieważ jak w przypadku idei platońskich, niemożliwa jest jakakolwiek zmiana. Brodziński w swojej argumentacji posługuje się Arystotelesowską wykładnią, dowodzącą, że tworzenie się narodu jest naturalnym procesem organicznego wzrostu i stawania się, w którym dochodzi do urzeczywistnienia i uzewnętrznienia obecnej już w zarodku substancji boskiej.
50Brodzińskiemu przyświecał jeden cel. Wyznaczył on narodowi polskiemu najważniejsze miejsce w boskim planie świata. Uznał on narody za pozahistoryczne wspólnoty należące do przedustawnego porządku rzeczywistości. Są one, według niego, niezbędnymi cząstkami uniwersalnej i organicznej całości, jaką stanowi świat i ludzkość. A naród polski zajmuje tam miejsce szczególne, ponieważ cząstka, jaką on reprezentuje, wyróżnia się wśród innych ludów – jest nieśmiertelna, i dlatego jest on predestynowany do wielkiej misji zbawienia ludzkości. „Polska jest Kopernikiem w świecie moralnym”, gdyż w jej dziejach znalazła najdoskonalszy wyraz świadomość przynależności narodu do ludzkości: „Niegdyś każdy naród siebie uważał za cel i środek wszystkiego, tak, jak ziemię uważano za środek świata, około której wszystko krąży. Kopernik odkrył system świata fizycznego i naród polski (powiem to śmiało i z dumą narodową) sam przeczuł istotny ruch świata moralnego; on uznał, że każdy naród być powinien cząstką całości i krążyć wokół niej, jak planety wokół swego ogniska; każdy potrzebną sporność i równowagę stanowi, i tylko ślepy egoizm tego nie widzi. Naród Polski, powtarzam, jest prze natchnienie filozofem, Kopernikiem w świecie moralnym. Niezrozumiany, prześladowany, trwa w swoim, zyska wyznawców i cierniowa korona jego zmieni się w wieniec zwycięstwa i obywatelstwa”41.
51Zasługą Polski jest to, że obudziła wśród narodów świadomość odpowiedzialności moralnej za egzystencję i rozwój każdego z nich, że rozszerzyła ona kryteria etyczne na wszystkie sfery życia, a w szczególności na sferę stosunków międzynarodowych.
Etos rycerski
52Uznanie przez Brodzińskiego stałej walki ze złem jako posłannictwa narodowego jest w istocie podjęciem i potwierdzeniem przez niego etosu rycerskiego, z którym identyfikował się naród szlachecki. Pisze on, że powstanie listopadowe i insurekcja Kościuszkowska miały być uzupełnieniem spokojnej rewolucji 3 maja 1791. Etos rycerski, według Brodzińskiego, to najważniejszy wkład w dzieje Europy. Owa rycerskość stanowi wybitną cechę dziejów Polski, wyróżniającą ją spośród innych narodów: „Stroniąc od osiadania w miastach, od zatrudnień przemysłu i handlu, zachował naród polski z jednej strony prostotę, niezmienność nałogów; z drugiej szlachetność i wspaniałomyślność umysłu, które go prawdziwie chrześcijańskim uczyniły rycerstwem”42.
53Rycerstwo polskie było zarazem zakonem chrześcijańskim i obywatelskim. Według niego polscy wojownicy byli w Europie jedynymi rycerzami Chrystusa. Zmienia nawet datę przyjęcia chrztu, aby tylko uczynić tę tezę bardziej wiarygodną: „Przyjąwszy wiarę Chrystusa w czasie wojen krzyżowych i kwitnienia rycerstwa, przysięgli Polacy bronić ewangelii, którą zasłyszeli”43. Nie cofając się przed kłamstwem historycznym, tłumaczy udział Polaków w wojnach wyłącznie motywami religijnymi. Dowiadujemy się, że rycerstwu polskiemu i polskiej szlachcie od czasów Mieszka do obrony Wiednia przyświecały wyłącznie ideały chrześcijańskie i katolickie.
54Ważniejsze od faktów historycznych dla Brodzińskiego było to, że Polska jest odwiecznym przedmurzem chrześcijaństwa i cywilizacji, że sama nigdy nikogo nie podbijała, wchodząc jedynie w pokojowe unie z sąsiadami. Cały jej wysiłek sprowadzał się do obrony zachodniej cywilizacji, która za ten okazała za to niewdzięczność.
Historia niezbrukana
55Brodziński podkreśla, że ideał rycerski i ideał wolności nigdy nie przerodziły się w rewolucję. I pomimo nadużyć, fanatyzmu wolności, w jaki popadła szlachta, jest dla niego oczywiste, że tylko naród polski może być rycerzem wolności współczesnej Europy. Jego ideał wolności nie jest bowiem skalany rozlewem krwi: „Oni nadto, stanowią w Europie jedyny naród, który bez rozlewu krwi, i gwałtownego obalania dawnego porządku rzeczy, każdą chwytał sposobność, aby przyjść zwolna, organicznym porządkiem do swobód, jakich inne narody, ani zaznały”44.
56Także powstanie listopadowe mieści się w tradycji walki w obronie religii i wartości moralnych. Jest, więc dalszym bojem Sobieskiego i Kościuszki. Brodziński twierdzi, że pomimo grzechów i to bardzo nielicznych, Polska ma historię czystszą, uczciwszą od innych narodów, mogła popełnić błędy, ale nie dopuszczała się zbrodni, a nawet i występków: nie splamiła się ani inkwizycją ani podłością matactw gabinetowych ani morderstwem królów, ani gwałtownymi przewrotami politycznymi, ani krwawymi podbojami innych narodów.
57Podobnie jak inni myśliciele tego czasu Brodziński uważał, że do upadku doprowadziła obca przemoc – „zmowa zabójstwa narodu”45. Jeżeli chodzi o przyczyny wewnętrzne upadku państwa, to Brodziński brał w obronę republikańskie instytucje, wskazując na ich złe wykonanie, jak w przypadku liberum veto. Przyczyną zła była zdrada, przemoc, niedołęstwo rządzących, a nie narodu. Brodziński już we wcześniejszych swoich pismach przekonywał, że zło w życiu publicznym zaczęło się wtedy, gdy Polacy ulegli wpływom obcym.
Polska Hiobem
58Parę lat później Brodziński poszedł krok dalej w rozumieniu idei polskiego narodu. Wyłożył swoją pogłębioną o nowe wątki myśl mesjanistyczną w Posłaniu do Braci Wygnańców, a ponieważ broszura ta powstała na kilka miesięcy przed jego śmiercią, wielu badaczy widzi w nim testament ideowy. Witkowska proponuje, żeby czytać to pismo z Księgami Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego, bowiem wspólna jest im tematyka dotycząca narodu i stylizacja biblijna. Jednakże trzeba zwrócić uwagę, że mesjanizm Brodzińskiego prowadził w zupełnie innym kierunku niż program Mickiewiczowskich Ksiąg…, nawołujących do wojny powszechnej. Ta sam figura Chrystusa dopełniająca się w losach Polski została więc zinterpretowana odmiennie, podobnie jak różne okazało się wyobrażenie o misji narodu polskiego. Witkowska pisze, że w pewnym sensie można odczytać Posłanie… jako ideową polemikę z programem Ksiąg…46. Z drugiej strony Brodziński i Mickiewicz są sobie bliscy w uwznioślaniu niewinnej ofiary. Związki ich mesjanizmów nie są łatwe do przeanalizowania z tego względu, że z jednej strony rozwój duchowy Mickiewicza ciągle ewoluował, a z drugiej Mowa Brodzińskiego wywarła na poetę ogromny wpływ. I jeśli w Dreźnie Mickiewicz, pisząc Dziady, zgadzał się z każdym słowem Brodzińskiego, to w Księgach… dał się ponieść politycznym gwałtownym emocjom. Po paru latach powrócił wszakże do Brodzińskiego, a jego prelekcje zaczynają się od uhonorowania „objawienia” wielkiej misji narodu polskiego przez autora Mowy… Także później Brodziński nie popada w niepamięć, staje się sprzymierzeńcem w kreowaniu roli Napoleona jako przywódcy wszystkich ludów słowiańskich: „Dzisiaj ujrzeliście, Panowie, jak nieodzowną dla Słowian była rola spełniona przez Napoleona. Północ, wszystkie rozległe krainy słowiańskie przez Polskę właśnie wchodziły w związek z Napoleonem i tworzyły, jak mówi Brodziński, małżeństwo «największego mocarza i narodu najnieszczęśliwszego»” [DIX, s. 428-429]. Można się zastanawiać, do jakiego stopnia przemiana, która dokonała się za sprawą Towiańskiego, oddaliła poetę od mesjanizmu z Mowy…, z pewnością wydarzenia roku 1848 zradykalizowały jego mesjanizm, który stał się mocnym programem politycznym.
59W Posłaniu do Braci Wygnańców, ostatnim piśmie politycznym Brodzińskiego, mesjanizm i mistycyzm wzmocnione zostały poprzez figurę cierpiącego Hioba. Ostatecznie więc w wielkim planie świata to losy Hioba i Chrystusa zapowiadają bolesne doświadczenie Polski, dlatego też wszystkie fakty z naszych dziejów należy według autora broszury traktować jako uniwersalne egzempla historii biblijnej47. Zwraca się on bezpośrednio do polskiego narodu: „Ty jesteś Hiobem, najwznioślejszym obrazem poezji, czystości duszy i błogosławieństwa i dopuszczenia Bożego”48. Drogi od Hioba prowadzą do Chrystusa: „Przeszedłeś wszystkie drogi pomyślności jak Hiob, wytrwałeś wszystkie cierpienia za namową szatana na ciebie zesłane, i wyszedłeś z nich czysty jak on i odmłodził cię Pan. Atoli teraz jeszcze każe ci pójść drogą poświęcenia i nieść krzyż za Synem Jego Jezusem”49.
60Paralelizm z męką Chrystusa przedstawiony zostaje jako kolejne stacje narodu polskiego: „I zostałeś przez Judasza przedanym, sądzonym przez zabójców twoich, i wołali wszyscy: Niechaj krew jego spadnie na głowy nasze; i byłeś pędzonym od sądu do sądu, zakatowanym, i na trzech gwoździach rozpiętym, cierniową trójgałęzistą koroną włożoną ci nad konającym napisano szydersko: Królestwo Polskie. Otoczyli grób twój żołdactwem i trwożą się, aby nie zmartwychwstał ten, którego sromotnie i najokrutniej zamordowali. Spółwyznawcy sprawili ci pogrzeb i ubrali ciało twe, ale miłość i wiara czuwa tajemnie nad ciałem twoim, powstaniesz i zapowiesz nowe królestwo w Chrystusie”50.
61Bolesne konanie, bezgrzeszność narodu i cierpienie zostały już wyrażone w Mowie… jako cel: „Narodzie mój! Świat cię nie poznał, nie wie, coś dla niego uczynił, jak długo cierpiałeś; dziś dopiero to jedno dostrzegł, żeś jest najnieszczęśliwszym. Bądź nim, ale bądź! Raczej nieszczęśliwym pozostań, niżeli gdybyś miał zostać najszczęśliwszym, w inny przerodzony, ludem, lub narodem egoistycznym”51.
62Witkowska słusznie zwraca uwagę, że apologia bierności i cierpiętnictwa jest u Brodzińskiego wyrazem niechęci do wszelkiej walki i zaściankową pochwałą uprawy swojego kawałka ziemi, bowiem kreuje się on na bożego chłopka/kmiecia, prostego człowieka, któremu bliżej z tego powodu do prawd boskich. Ten program ideowy odrzucał nie tylko działania rewolucyjne, ale także politykę52. W rozumieniu Brodzińskiego Historia się wypełniła, czyn nie jest więc ważny, staje się zbędny, ponieważ do zbawienia świata wystarczy tylko trwanie przez Polskę w cierpieniu. Pisze on w mistycznym uniesieniu: „Narody, jako narody, są dotąd osobami bez serca. […] jesteśmy, abyśmy głosem boleści ich serca miękczyli”53.
63Wyjątkowe miejsce zawdzięcza Polska swojemu niezawinionemu cierpieniu, a także umiłowaniu wolności. Naród polski jako jedyny z ludów słowiańskich potrafił docenić wolność: „w całej obłędliwej podróży życia twojego wyczytywałeś skinienia Pańskie [….] i sam z tylu upadłych ludów słowiańskich dziedziczne drzewo wolności wychowałeś”54.
64Za sprawą Brodzińskiego bierność i cierpiętnictwo staną się wyznacznikiem mesjanizmu martyrologicznego, bujnie rozwijającego się przez wiek XIX, a mającego do dziś wielu zwolenników, który swoją atrakcyjność i siłę przyciągania zawdzięcza religijnemu i politycznemu masochizmowi: „Jesteście ludem szlachetnym, Maryi rycerstwem, na takie rycerstwo poświęcił Bóg ojców waszych, gdy pierwsze słowa Ewangelii posłyszeli; szlachetność jest bronią waszą którą sam was opasał: W tym znaku zwyciężycie, a imię Polski rozniesiecie po ziemi. Jesteście teraz jako pierwotni chrześcijanie męczennym narodem, a zbrodnie i okrucieństwa wrogów niech same cnoty z was wywołują. Ile oni w fizyczną, tyle wy rośnijcie w moralną potęgę, która jedyną potęgą jest”55.
Masochizm narodowy
65Jedno z najważniejszych rozpoznań polskiego romantyzmu zostało dokonane przez Marię Janion. Widzi ona w figurze Konrada-Kochanka Ojczyzny klucz do zrozumienia wszystkich ciemnych stron towarzyszących polskiej kulturze. Topos porzucenie kochanki-kobiety i poświęcenie się kochance-Ojczyźnie, żądającej największych ofiar, łącznie z życiem, odnajdujemy również u takich myślicieli, jak Brodziński. Dzięki niemu możemy odsłonić jeszcze jedną stronę tej romantycznej transformacji i zadać pytanie, co stało się podczas tej przemiany z rozkoszą i czy figura kochanka Ojczyzny ma tylko jedną postać.
66Kochanka ma cechować aktywność, gotowość do walki i poświęcenia się w imię najwyższych ideałów. To buntownicy, spiskowcy, rycerze niosący wolność dla całej Europy. Tak ich też widział Mickiewicz. Brodziński proponuje inny typ Kochanka Ojczyzny. Cierpiącego, czekającego na dopełnienie się losów świata. Polski kochanek jest Chrystusem i Hiobem jednocześnie. Ten obraz w polskiej świadomości zadomowił się na stałe i uruchomił całą martyrologiczną aparaturę, święcącą triumfy do dziś. Należy zastanowić się nad jej żywotnością i skutecznością, gdyż w dużym stopniu to ona jest odpowiedzialna za uformowanie się polskiej świadomości narodowej. Ta mesjanistyczna wykładnia dziejów narodu polskiego ufundowana jest na szczególnym typie masochizmu kulturowego.
67Masochizm utożsamiany jest z perwersją seksualną, polegającej na poszukiwaniu rozkoszy w cierpieniu i upokorzeniu. Pojęcie to odnosiło się pierwotnie do zboczeń i fantazji seksualnych, w których jednostka osiąga zadowolenie seksualne, gdy jest bita, gwałcona i ujarzmiana. W Słowniku psychoanalizy Jeana Laplanche’a i J.-B. Pontalisa znajduje się informacja, że Freud rozszerzył obiegowe pojęcie masochizmu, upatrując jego podstaw w seksualności dziecięcej56. Przede wszystkim wszakże, a to nas będzie głównie interesować, Freud zwrócił uwagę na masochizm moralny, w którym podmiot z powodu nieuświadomionej winy dąży do pozycji ofiary.
68W Ekonomicznym problemie masochizmu Freud rozróżnił trzy formy masochizmu – erogenny, kobiecy, moralny. Przez masochizm erogenny rozumiał on perwersję seksualną, opierającą się na związku rozkoszy i bólu. Pragnienie bycia bitym, wiązanym, kneblowanym, zmuszanym do absolutnego posłuszeństwa jest grą i wstępnym warunkiem osiągnięcia rozkoszy. Według Freuda popędy masochistyczne są zjawiskiem nade wszystko seksualnym57. Pierwotnie uważał masochizm za przejaw określonej, biologicznie wyznaczonej fazy rozwoju seksualnego, tzw. fazy analno-sadystycznej. Ten pierwszy rodzaj masochizmu można odnaleźć w dwóch pozostałych. Przez masochizm kobiecy nie rozumiał Freud masochizmu przypisywanego kobietom, lecz modalność dostępną obu płciom. Już jego teoria biseksualności miała potwierdzać, że kobiecość jest możliwością właściwą każdemu człowiekowi, zarówno kobiecie, jak i mężczyźnie: „Na podstawie obserwacji stwierdzamy, że [masochizm] przejawia się w trzech formach: jako warunek pobudzenia seksualnego, jako forma wyrazu natury kobiecej i jako norma zachowania życiowego. Adekwatnie można wyróżnić masochizm erogenny, kobiecy i moralny. Pierwszy rodzaj masochizmu, erogenny, rozkosz czerpana z bólu, legł też u podstaw dwóch innych form masochizmu […]. Trzecia, w pewnym sensie najważniejsza forma przejawu masochizmu, najczęściej występuje w formie nieświadomego poczucia winy”58.
69Karen Horney, specjalizująca się we współczesnych formach neurozy, idąc za Freudem zwróciła uwagę na pokrewieństwo „zboczeń” i fantazji seksualnych z ogólnymi skłonnościami do cierpienia, tj. niemającymi żadnych podstaw natury seksualnej. W swoich pracach poświęciła wiele miejsca skłonności do masochizmu moralnego i próbowała odpowiedzieć, dlaczego neurotyk chce cierpieć. Doszła ona do wniosku, że „zboczenia” seksualne i tzw. masochizm moralny różnią się jedynie stopniem uświadomienia. W pierwszym wypadku zarówno dążenie do zadowolenia, jak i samo zadowolenie są świadome; w drugim, oba są nieświadome. Jest to ważna konkluzja pozwalająca nam umieścić nasz mesjanizm w kontekście szerzej pojętego masochizmu moralnego. Co więcej, Horney widzi w masochizmie jedno z ważniejszych zjawisk w naszej kulturze: „Zdobywanie zadowolenia przez pogrążanie się w nieszczęściu jest przejawem ogólnej zasady, zgodnie z którą człowiek osiąga satysfakcję, zatapiając się w czymś, co go przerasta, zatracając swoją odrębność, pozbywając się własnego Ja wraz ze wszystkimi jego wątpliwościami, konfliktami, cierpieniami, ograniczeniami i izolacją. Nietzsche nazywa to uwolnieniem od principium indivuduationis. To ma na myśli, mówiąc o tendencji dionizyjskiej, którą uważa za jedną z podstawowych dążeń ludzkich, w przeciwieństwie do tego, co nazywa tendencją apolińską, polegającą na aktywnym kształtowaniu i ujarzmianiu świata. Kult Dionizosa, jak i wcześniejsze kulty trackie, miał na celu pobudzenie emocji i doprowadzenie do stanów wizjonerskich. Do wywołania staniu uniesienia stosowano muzykę, jednostajny rytm fletów, szaleńcze tańce nocne, napoje odurzające, żywiołowy erotyzm. Wszystko to doprowadzało do wszechogarniającego podniecenia i ekstazy, wyjścia z siebie święta, religijnego odurzenia narkotycznego”59.
70Zgodnie z tym rozpoznaniem ból może stać się narzędziem wyzwalającym z różnych społecznych ograniczeń. Post, nacinanie, krępowanie, tortury cielesne, biczowanie są częścią różnych religijnych rytuałów na całym świecie. Nacinanie w sensie metaforycznym i dosłownym może być sposobem wyjścia z siebie, ze swojego ciała, pozbawieniem się cech indywidualnych i zatracenia się w jakiejś twórczej zasadzie świata. Sądzę, że można się tym dopatrywać reakcji obronnej na wymagania naszej kultury, która co prawda kładzie nacisk na rozwój indywidualny osoby, ale nakłada na nią zobowiązanie ciągłego dążenia do doskonałości. Panowanie nad sobą, wszelkiego rodzaju aktywności stają się wyzwaniami, nie zawsze odpowiadającymi możliwościom i potrzebom konkretnej jednostki. Niemożność sprostania tym oczekiwaniom prowadzi do pragnienia zaprzeczenia własnej odrębności. Horney pisze, że w każdej nerwicy pojawia się fantazja wyrzeczenie się Ja. Fantazje tego typu towarzyszą różnym mistycyzmom, a także marzeniom o chorobie, obłędzie i śmierci. Trzeba jednak zwrócić uwagę na te sprzeczne tendencje: z jednej strony człowiek jest przywiązany do własnej unikalności i odrębności, z drugiej strony chce oddać się wyższym siłom. Innymi słowy, choć czuje się niewolnikiem, żąda nieograniczonej władzy. Ten dramat rozgrywa się często w grze masochistycznej. Pozbycie się dręczącego Ja i zachowanie go jest polem fantazji masochistycznych.
71Horney w Nowych drogach w psychoanalizie w rozdziale Zjawisko masochizmu, zajmując sprawą masochizmu moralnego odwołała się do innych autorytetów: i tak Franz Alexander uważał, że nie satysfakcja seksualna jest najważniejsza, ale pragnienie uwolnienia się od zakazanych impulsów, a Fritz Wittles dowodził, że „masochista pragnie okazać brak znaczenia jednej części swojej osobowości, aby w ten sposób móc żyć bezpieczniej w innej ważniejszej, gwarantującej przyjemność czerpanej z bólu”60. Wszyscy oni zgadzają się z twierdzeniem Freuda, że masochizm, będąc pochodną instynktu śmierci połączonego z popędem seksualnym, ma funkcję zabezpieczającą jednostkę przed samodestrukcją, co oznacza, że dążenia masochistyczne mogą być sposobem osiągania bezpieczeństwa61.
72Mesjanizm Brodzińskiego wyrasta z tego typu masochizmu i możemy go traktować jako specyficzny sposób uśmierzania lęku związanego z nadchodzącą przyszłością i radzenia sobie z trudnościami poprzez wycofanie się w świat fantazji, pozwalającej na zatraceniu się w skłonności do uległości i zależności. Masochistyczny sposób neutralizowania bólu i napięcia polega u niego na zanurzeniu się w cierpieniu, wynikającym z nieuświadomionej pogardy do siebie i do Polski, która utraciła swoją państwowość. Bolesne cierpienie jako środek narkotyczny i przeciwbólowy jest praktykowane przez członków polskiego narodu od 200 lat, a osiągany w ten sposób rodzaj satysfakcji polega w ramach wybraństwa na rezygnacji z siebie i zatraceniu się w akcie cierpienia. W tym martyrologicznym mesjanizmie gotowość do akceptowania cierpienia i sposób odprawiania pokuty nie dotyczy faktycznego poczucia winy, ale służy kompulsywnej potrzebie okazania się lepszym niż inni.
73Dla pełniejszego zrozumienia kwestii narodowego masochizmu najbardziej przydatna wydaje się teoria Theodora Reika. W książce Masochism in Modern Man proponuje on, w celu uniknięcia wielu nieporozumień, zastąpienie terminu masochizm moralny – społecznym62. Oddziela ten rodzaj od perwersji seksualnej, ale przyznaje, że chociaż oba zjawiska rozwijają się podobnie i mają podobną strukturę, jednak są to dwa różne światy. Wspólną przestrzenią ich istnienia jest fantazja, sfera reprezentacji oraz czynnik zawieszenia/odroczenia/ oczekiwania – suspensu63.
74Reik, aby wyjaśnić zjawisko masochizmu społecznego, odwołuje się tak jak pozostali psychoanalitycy do freudowskiej hipotezy dotyczącej instynktu śmierci64. W związku z tym widzi on źródło masochizmu społecznego w sadystycznych fantazjach. Uważa, że zranienie narcystyczne jest odczuwane mocniej niż seksualna frustracja spowodowana przez partnera/kę65. Freud zawsze postulował istnienie związków między tendencjami sadystycznymi a masochistycznymi. Początkowo twierdził, że masochizm jest zwróconym do wewnątrz sadyzmem, uzasadniał tym samym, że pierwotnie satysfakcja wypływa z zadawania cierpienia innym i dopiero wtórnie ten sam impuls może zostać zwrócony ku sobie. Reik sądzi, że za fantazjami masochistycznymi ukrywają się pragnienia agresywne i sadystyczne. Miejscem narodzin wszystkich typów masochizmu jest fantazja, tam też odnajdujemy pragnienia przemocy wobec innych. Mogą się one rozwinąć w kierunku perwersji seksualnej lub społecznego masochizmu. Jeśli dominuje czynnik seksualny – fantazje indywidualne dryfują w stronę perwersji. Jeśli przeważają fantazje agresywne, to rozwijają się one w kierunku społecznych realizacji masochistycznych66 .
75Reik stawa pytanie o naturę przyjemności w masochizmie moralnym/społecznym i wstępnie odpowiada, że zawiera się ona w nieświadomej potrzebie kary67. W erogennym masochizmie zakazany instynkt jest zaspokojony, ale w społecznym potrzeba kary ma prowadzić do osłabienia nieświadomego poczucia winy. Pierwszy z masochizmów osiąga cel przez ból i nieprzyjemność, a przyjemność jest natury seksualnej. W drugim – społeczna potrzeba, która odpowiada na zakazane impulsy, jest uciszana, przyjemność jest więc niejasnej i zagadkowej natury. Reik stawia tezę, że masochista społeczny chce kary i jest to jego przyjemność68. Zasadniczą sprawą poruszoną już przez Freuda jest poczucie winy – pojawia się ono w nas jako niepokój czy też napięcie. Reik pisze, że masochista społeczny poddaje się karom i poniżeniu w celu pozbycia się tego społecznego niepokoju i osiągnięcia celu69. Sprawą zagadkową jest jednak ten cel. Masochista społeczny czuje się źle traktowany przez los, innych ludzi, przez społeczeństwo. Za tą frustracją chowa się agresywna i przemocowa strona jego psychiki70.
76Samoupokorzenie jest rodzajem pokuty za te zakazane sadystyczne pragnienia, które często maskowane są pragnieniem złożenia z siebie ofiary. Ten mechanizm najwyraźniej widać w sferze religijnej, gdzie ofiara i wyrzeczenie się gratyfikacji są koniecznymi warunkami do osiągnięcia wyższego celu71. Celem tego ofiarowania jest uspokojenie i zapanowanie nad niepokojem. Niepokój jest uciszany przez ból. Zaś przyjemności należy się spodziewać w antycypacji instynktownej satysfakcji w imaginacji. Ma ona jednak według Reika charakter sadystyczny. Upokorzenie, pokuta jest wstępem do marzeń o pokonaniu wrogów i panowaniu nas światem. Marzenia tyko na pozór mają charakter pokojowy, przykładem może być głoszenie misji Słowian i Polaków, dzięki którym zapanuje pokój na świecie72. Narodowe religie, społeczne ruchy często opierają się na antycypacji masochistycznych fantazji. Satysfakcja zaś zwiera realizację antyspołecznych pragnień: są to agresywne i opresywne tendencje, impulsy zemsty i zniszczenia73.
77Poniżenie jest skorelowane z oczekiwaniem na przyszłość. Odkładanie, antycypacja, oczekiwanie (suspens) są środkami do osiągnięcia celu. Bynajmniej nie oznaczają one wyrzeczenia74. Niepokój, jaki im towarzyszy, odnosi się do strachu przed śmiercią, anihilacją i odrzuceniem, i daje się rozpoznać jako nieświadome poczucie winy. Uspokojenie społecznego/kulturowego niepokoju osiąga się poprzez podporządkowanie się wszelkim nieszczęściom i upokorzeniom. W celu uniknięcia tej presji masochista poddaje się cierpieniu, odrzucając satysfakcje teraz, a oczekuje jej po śmierci i antycypuje ją przez fantazje75. Oddalanie od siebie nagrody to życie w zawieszeniu i unikanie sukcesów. Za sprawą suspensu/odroczenia sukces/szczęście jest przesunięty/e po śmierci, bo tylko wtedy można uzyskać nagrodę. Takie antycypacje przyszłego szczęścia nie ograniczają się do pojedynczych osób, Żydzi marzą o Mesjaszu, chrześcijanie o życiu wiecznym. Kościół daje obietnicę wiecznego błogosławieństwa za cenę znoszenia ziemskich nieszczęść. W planie boskim potwierdza to pewność zmartwychwstania, zbawienia, powtórne narodziny. Mesjasz, według Reika, jest gigantyczną nieziemską projekcją ego, partycypującą w jego cierpieniu i jego triumfie. Tu masochizm osiąga swój najdalszy cel eschatologiczny. Całe cierpienie świata, wyrzeczenia, nieszczęścia kumulują się jako największa przyjemność76.
78Esencję masochizmu znajdujemy w polskiej wersji mesjanizmu narodowego akcentującego zwycięstwo poprzez przegraną. Warto przyjrzeć się, jak realizuje się fantazja triumfu narodowego: naród nie akceptuje w łatwy sposób poniżenia i kary, on je antycypuje. Sam zajmuje miejsce autorytetu, sam siebie składa w ofierze. Zawiesza wszelkie prawa. Udaje poddanie, w duchu święci własne triumfy. Kara jest gratyfikacją, środkiem co celu. Reik pisze, że „Via dolorosa staje się drogą do triumfu. Golgota drogą do wiecznego zbawienia”77. Za Reikiem można powiedzieć, że naród polski przegrywa wszystkie bitwy z wyjątkiem ostatniej, on wie, że nagroda go czeka, kiedy doświadczy przegranej. W swych antycypacjach uznaje, że wrogowie zostaną pokonani, co daje mu poczucie wyższości. Zaprzecza on prawom czasu, umiejscawiając się tylko w oczekiwaniu. Trwałe jest przeświadczenie, że jeśli nie w jego czasach, to po jego śmierci zdobędzie prawa mu odebrane, a potomność oceni go należycie i w razie konieczności pomści. Rozciąga cierpienie na całe życie, wierzy że poniżenie i ból zostaną zniesione przez to/tego, co przyjdzie78. Tego typu przekonania wydają się wspólne dla mesjanizmu żydowskiego i polskiego. Zestawiając je ze sobą, trzeba wszakże pamiętać, że mesjanizm żydowski nie był formacją polityczną, tak jak polski79. Jego cele i założenia dotyczą życia tu na ziemi, mają charakter religijny, ale i pesymistyczny. Cechą masochistyczną mesjanizmu żydowskiego jest katastrofizm, a zarazem jego odroczenie w czasie, „życie na zwłokę”80.
79Polski mesjanizm jest nowożytną formacją ulegającą wielu społecznym i filozoficznym wpływom. Jednak ze wszystkich politycznych mesjanizmów europejskich polski jest najbliższy żydowskiemu. Na to podobieństwo idei zwrócił uwagę Jacob Talmon, dowodzący, że Polacy wrócili do żydowskich koncepcji wybraństwa, grzechu, pokuty i zbawienia. Rozbiory Polski uznano za najbardziej znaczący moment w uniwersalnym schemacie historii, bowiem zbawienie ludzkości miało być osiągnięte przez cierpienie. Jej niewinna ofiara czyniła z Polski Chrystusa narodów. Polski nacjonalizm, jaki rodził się za sprawą mesjanizmu, stał się religijną mistyką, charakteryzującą się niekończącym się oczekiwaniem i przygotowaniem na dzień sądu. Zaś idea ojczyzny przerodziła się w kult, dostarczający i szlachetnych i trujących/gorzkich impulsów do tworzenia się tożsamości narodowej81. Martyrologiczny nurt polskiego mesjanizmu przejawiający się w skłonnościach do cierpienia zawdzięcza też wiele cennych inspiracji idei ekspiacji popularnej w porewolucyjnej Francji. Wielu zarówno radykalnych, jak konserwatywnych myślicieli uważało, że cierpienie, niewinnie przelana podczas rewolucji krew, miało swój soteriologiczny sens. Andrzej Walicki opisuje polski mesjanizm na tle francuskich idei, którym przypisuje ogromny wpływ na Mickiewicza: „Saint-Martin interpretował rewolucję jako oczyszczenie przez krew i «miniaturę Sądu Ostatecznego». W podobny sposób tłumaczył rewolucję wielki reakcjonista, hrabia Josef de Maistre. Była dla niego straszliwą katastrofą narodową, ale katastrofę tę należało objaśnić, aby utrzymać tezę o rządach boskiej Opatrzności w dziejach. Autor Wieczorów petersburskich uczynił to, interpretując rewolucję w kategoriach mistycznej ofiary krwawej, zbawienia przez krew (le salut par le sang). Interpretacja ta pozwalała mu upatrywać w rewolucji opatrznościową karę, nie czyniąc zarazem jakichkolwiek ustępstw moralnych na rzecz rewolucjonistów – krew przelana w rewolucji była krwią niewinnych, ale w myśl teorii «reversibilité» właśnie niewinnie przelana krew ma największą siłę ekspiacyjną (force expiatrice) i konieczna jest dla odkupienia grzechów ludzkości”82.
80Walicki pisze, że koncepcja oczyszczenia przez krew i idea postępu jako przechodzenie przez serię prób układająca się w polityczną teodyceę była zaiste bezcenna dla Polaków, tłumaczyła ona narodową katastrofę Polski, pozwalała interpretować jej cierpienia jako konieczne dla powszechnego odrodzenia i zbawienia ludzkości83.
Notes de bas de page
1 Gorącym zwolennikiem związku świata nieorganicznego i organicznego był Maurycy Mochnacki. W duchu Schellinga pisał: „W naturze widzimy postęp nieprzerwany od bezwładności do życia: a w samym życiu ileż odmian, ile modyfikacji! Długi szereg jestestw rozdziela nieme głazy od rozumnego człowieka. Ale tę całą przestrzeń jedna linia przebiega. Ten cały przestwór zapełniony. Nie masz przerwy, żadnego skoku. Żadnego ogniwa w tym łańcuchu nie brakuje” (M. Mochnacki O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym, oprac. i przedm. Z. Skibiński, Łódź 1985, s. 47).
2 Ławski pisze: „Kopernik i cytat z Brodzińskiego dopowiadają, iż chodzi o misję moralną, a dalej religijną, czy może raczej o taką religijną jedność, która łączy się z polityczną przemianą i Słowian, i świata. Odkrywając Słowian – mówi Mickiewicz – Europa znajdzie klucz do zatraconej, pierwotnej warstwy swej tożsamości: religijnej, duchowej, etnicznej, historycznej, bowiem to XIX-wieczni Słowianie, jak żaden inny szczep ludzki, mają teraz na swoim kontynencie wszystkie etapy kulturowego, cywilizacyjnego rozwoju: od ludowo-plemiennej wspólnoty, poprzez naród nauki (Czesi), po imperium (Rosja) i moralnego Kopernika narodów (Polska)” (J. Ławski, Mickiewicz. Mit – historia. Studia, Białystok 2010, s. 242).
3 Tamże, s. 240-241.
4 Cyt. za: I. Chrzanowski, Wstęp, w: K. Brodziński, Mowy i pisma patriotyczne, Kraków 1926, s. XVII.
5 A. Witkowska, Komentarz, w: K. Brodziński, Wybór pism, Kraków 1966, s. 435. Patrz również Wstęp, tamże, s. CII-CXXI.
6 Z. Klarnerówna, Słowianofilstwo w literaturze polskiej lat 1800-1848, Warszawa 1926, s. 70.
7 J.P. Woronicz, Pisma wybrane, oprac. M. Nesteruk, Z. Rejman, Wrocław 2002, s. 154-155.
8 Z. Klarnerówna, Słowianofilstwo w literaturze polskiej…, s. 64.
9 Tamże, s. 66.
10 A. Witkowska, Wstęp, w: K. Brodziński, Wybór pism, s. CVIII.
11 Artykuł Brodzińskiego O Egzaltacji i entuzjazmie zamieszczony był Pismach rozmaitych (1830). A. Witkowska pisze: „Na podstawie sądów Zaleskiego można by przyjąć, że Brodziński pogodził się z duchem czasu, uznał swą klęskę i oddał rację romantykom. Że mamy tu do czynienia z przełomem światopoglądowym, a może nawet z narodzinami Brodzińskiego-romantyka. Wydaje się jednak, że w obu tych sprawach należy zachować sporo ostrożności. Wygląda bowiem na to, że akceptacja romantyzmu przez Brodzińskiego dokonała się tylko na jednym planie – mistycznym” (A. Witkowska, Wstęp, s. CX-CXI)
12 Patrz J. Ujejski, Dzieje polskiego mesjanizmu do powstania listopadowego włącznie, Lwów 1931, s. 313.
13 Z. Stefanowska, Historia i profecja, Warszawa 1962, s. 135.
14 Tamże, s. 167.
15 Temu problemowi poświęcona jest książka A. Walickiego, Idea narodu w polskiej myśli oświeceniowej, Warszawa 2000.
16 Tamże, s. 59-82.
17 Por. Platon, Phaidros, przeł. E. Zwolski, Kraków 1996, s. 136.
18 Ch. Taylor, Źródła współczesnej tożsamości, w: Tożsamość w czasach zmiany. Rozmowy w Pastel Gandolfo, red. K. Michalski, Warszawa 1995, s. 14.
19 K. Brodziński, Mowa o narodowości Polaków i Posłanie do Braci Wygnańców, przedm. J.B. Zaleski, Paryż [1866], s. 16.
20 C.K. Norwid, Promethidion, Paryż 1851, s. 4.
21 J.B. Zaleski, Przedmowa, w: K. Brodziński, Mowa o narodowości Polaków, s. 5.
22 Tamże, s. 4.
23 Tamże.
24 K. Brodziński, Mowa o narodowości Polaków, s. 15.
25 J.B. Zaleski, Przedmowa, s. 4.
26 K. Brodziński, Myśli o dążeniu polskiej literatury, w: tegoż, Pisma estetyczno-krytyczne, oprac. i wstęp Z.J. Nowak, t. 1, Wrocław 1964, s. 105.
27 E. Gellner, Narody i nacjonalizm, przeł. T. Hołówka, Warszawa 1991, s. 73.
28 K. Brodziński, Mowa o narodowości Polaków, s. 18.
29 Na związki pharmakonu i peitho zwróciła mi uwagę Dorota Zygmuntowicz, za co jestem jej bardzo wdzięczna.
30 E. Zwolski, Komentarz, w: Platon, Phaidros, Kraków 1996, s. 109-112.
31 J. Derrida, Farmakon, w, tegoż, Pismo filozofii, wyb. i przedm. B. Banasiak, tłum różni, Kraków 1992, s. 60.
32 E. Zwolski, Komentarz, s. 116.
33 Cyt. za: tamże, s. 117.
34 Platon, Phaidros, s. 147.
35 J. Derrida, Farmakon, s. 41.
36 Tamże, s. 43.
37 Ch. Perelman, Imperium retoryki. Retoryka i argumentacja, przeł. M. Chomicz, Warszawa 2002, s. 93.
38 K. Brodziński, Mowa o narodowości Polaków, s. 16.
39 Tamże, s. 18-19.
40 Tamże, s. 16.
41 Tamże, s. 17.
42 Tamże, s. 20.
43 Tamże.
44 Tamże, s. 22.
45 Tamże, s. 23.
46 A. Witkowska, Wstęp, s. CXXVIII.
47 A. Witkowska, Wstęp, s. CXXII.
48 K. Brodziński, Posłanie do Braci Wygnańców, w: tegoż, Mowa o narodowości Polaków, s. 53.
49 Tamże, s. 54
50 Tamże, s. 38.
51 K. Brodziński, Mowa o narodowości Polaków, s. 18.
52 A. Witkowska, Wstęp, s. CXXVI-VII.
53 K. Brodziński, Posłanie do Braci Wygnańców, s. 39.
54 Tamże, s. 54.
55 Tamże, s. 48.
56 J. Laplanche, J.-B. Pontalis, Słownik psychoanalizy, przeł. E. Modzelewska, E. Wojciechowska, Warszawa 1996, s. 133.
57 K. Horney pisze: „Freud twierdził, że «moralny masochizm» jest u swoich podstaw także zjawiskiem natury seksualnej. Utrzymywał on, że wprawdzie potrzeba samokarania służy zabezpieczaniu się przed budzącym lęk superego, jednak zarazem jest to zmodyfikowany masochizm seksualny polegający na zniewalaniu ego przez superego, przy czym superego reprezentuje zasymilowany obraz rodziców” (Nowe drogi w psychoanalizie, przeł. K. Mudyń, Warszawa 1987, s. 185-186).
58 Z. Freud, Ekonomiczny problem masochizmu, w: tegoż, Psychologia nieświadomości, przeł. R. Reszke, Warszawa 2007, s. 272-273.
59 K. Horney, Neurotyczna osobowość naszych czasów, przeł. H. Grzegołowska, Warszawa 1981, s. 176.
60 K. Horney, Nowe drogi w psychoanalizie, przeł. K. Mudyń, Warszawa 1987, s. 57.
61 Pod koniec życia Freud głosił, że popędy masochistyczne są wypadkową popędów autodestrukcyjnych i seksualnych, że dzięki nim popęd śmierci staje się nieszkodliwy dla jednostki. Wyróżnił dwa typy masochizmu. Słownik psychoanalizy daje następującą definicję: „Przez masochizm pierwotny Freud rozumiał stan, w którym popęd śmierci jest jeszcze zwrócony przeciw samemu podmiotowi, lecz związany przez libido i z nim złączony. Masochizm ten określany jest jako pierwotny, ponieważ nie następuje po fazie, w której agresja byłaby skierowana na obiekt zewnętrzny, a także przez opozycje do masochizmu wtórnego, który z kolei określa zwrócenie sadyzmu na samego siebie” (J. Laplanche, J.-B Pontalis, Słownik psychoanalizy, s. 133). Freud pisał: działający w organizmie popęd śmierci – sadyzm pierwotny – jest tożsamy z masochizmem. Gdy jego główna składowa zostanie przemieszczona na zewnątrz, na obiekty, we wnętrzu pozostaje jako jego residuum masochizm właściwy, erogenny, który z jednej strony stał się komponentą libido. Z drugiej zaś jego obiektem jest ciągle jeszcze jego własna istota […] w pewnych warunkach kierowany na zewnątrz, wyprojektowany sadyzm czy popęd destrukcji może być na powrót introjektowany, zwracany do wewnątrz, i że w ten sposób może on powracać do swej wcześniejszej sytuacji. Powstaje wówczas z niego wtórny masochizm, który dołącza się do pierwotnego (Z. Freud, Ekonomiczny problem masochizmu, s. 275-276).
62 T. Reik, Masochism in Modern Man, New York 1941, s. 292-293.
63 Reik pisze, że z jednej strony mamy ciało, które jest torturowane w celu osiągnięcia seksualnej satysfakcji, a z drugiej widzimy osobę cierpiącą bez zauważalnej kompensacji, wyciąga on z tego wniosek, że ci, co poddają się karom cielesnym, nie cierpią psychicznie (tamże, s. 294).
64 Tamże, s. 133.
65 Tamże, s. 333.
66 Tamże, s. 296.
67 Tamże, s. 306.
68 Tamże, s. 307.
69 Tamże, s. 308.
70 Tamże, s. 309.
71 Tamże, s. 319.
72 Tamże.
73 Tamże, s. 323. Reik pisze, że zwycięża nie wieczna miłość, ale ukryty żal.
74 Tamże, s. 320.
75 Tamże, s. 335.
76 Tamże, s. 338.
77 Tamże, s. 430.
78 Tamże.
79 G. Scholem tak to ujmuje: „Postawę judaizmu i chrześcijaństwa wobec mesjanizmu określa zupełnie różne pojęcie odkupienia. […] Judaizm we wszystkich swoich formach i postaciach głosił zawsze takie pojęcie mesjanizmu, które ujmowało go jako proces dokonujący się w sferze publicznej, na widowni dziejów i w medium, społeczności – krótko mówiąc, jako zachodzący w świecie widzialnym i bez takiego istnienia w sferze widzialnej nie do pomyślenia. Przeciwstawia się temu ujęcie chrześcijańskie, które widzi w odkupieniu proces w sferze «duchowej», niewidzialnej, rozgrywający się w duszy, w świecie każdego indywidualnego człowieka, i sprawiający tajemną przemianę, której nie musi nic odpowiadać w świecie zewnętrznym” (G. Scholem, O rozumieniu idei mesjańskiej w judaizmie, w: tegoż, Judaizm. Parę głównych pojęć, przeł. J. Zychowicz, przedm. M. Galas, Kraków 1991, s. 152-153).
80 G. Scholem pisze „Groza i udręka końca stanowią czynnik szoku i czegoś szokującego, co pobudza do ekstrawagancji. Okropności rzeczywistych doświadczeń historycznych narodu żydowskiego łączą się z obrazami pochodzącymi ze spuścizny lub fantazji mitycznej. Ze szczególną mocą znajduje to wyraz w pojęciu bólów porodowych Mesjasza, co tutaj znaczy: czasów mesjańskich. Paradoksalność tego pojęcia polega na tym, że odkupienie, które się tu rodzi, nie jest w żadnym sensie przyczynowym skutkiem poprzedzającej historii. Właśnie brak przejścia między historią a odkupieniem jest tym, co prorocy i apokaliptycy stale podkreślają. Biblia i apokaliptycy nie znają postępu w dziejach prowadzących ku odkupieniu. Odkupienie nie jest wynikiem rozwoju wewnątrzświatowego, jak np. w nowożytnych zachodnich reinterpretacjach od czasów Oświecenia, gdzie z swojej zeświecczonej formie wiary w postęp mesjanizm wykazuje jeszcze niezłomną i niezwykłą moc. Jest ono raczej «wtargnięciem» transcendencji w dzieje – wtargnięciem, w którym same dzieje ulegają zagładzie, co prawda przemieniając się w niej, zostaną bowiem dotknięte światłem, które promieniuje w nie zupełnie skądinąd. Konstrukcje historii, którymi […] upaja się apokaliptyk, nie mają nic wspólnego z nowożytnymi wyobrażeniami o rozwoju czy postępie, a jeśli jest coś, na co historia w rozumieniu wieszczów zasługuje, to może tym być tylko jej zagłada. Apokaliptycy reprezentują od początku pesymistyczne widzenie świata. Ich optymizm, ich nadzieja skierowane są nie na to, co dzieje urodzą, lecz na to, co się wyłoni z ich zagłady, co się teraz wreszcie stanie prawdziwie wolne” (tamże, s. 166).
81 J.L. Talmon, Political Messianism. The Romantic Phase, New York, s. 268.
82 A. Walicki, Filozofia a mesjanizm, Warszawa 1970, s. 22.
83 Tamże, s. 22-23.
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.
Zapomniana rewolucja
Rozkwit kobiecego pisania w dwudziestoleciu międzywojennym
Agata Araszkiewicz
2014
Warszawa w oczach pisarek
Obraz i doświadczenie miasta w polskiej prozie kobiecej 1864-1939
Małgorzata Büthner-Zawadzka
2014
Płeć i naród : Trans/lokacje
Maria Komornicka/Piotr Odmieniec Włast, Else Lasker-Schüler, Mina Loy
Karolina Krasuska
2012
Problem religii w polskich dziennikach intymnych
Stanisław Brzozowski, Karol Ludwik Koniński, Henryk Elzenberg
Katarzyna Nadana-Sokołowska
2012
Poradzieckie
Najnowsza migracyjna literatura żydowska w Stanach Zjednoczonych
Karolina Krasuska
2021