Słowiańszczyzna. Pamięć i zapomnienie w wykładach paryskich Adama Mickiewicza
p. 246-255
Texte intégral
Zagadka słowiańskiej Sfinksy
1Problematyka słowiańska należała do najważniejszych i najbardziej nośnych tematów w okresie romantyzmu1. Wywoływała liczne kontrowersje i pobudzała do wielu dyskusji. Co do jednej kwestii panowała wszakże pełna zgoda. Zarówno wielbiciele Słowiańszczyzny, jak i krytycy twierdzili, że jej przeszłość jest niejasna i zagadkowa. Szczątkowe źródła materialne i często mało wiarygodne dokumenty, a także dziwny mrok spowijający pamięć zbiorową, uniemożliwiał wniknięcie w początki pradziejów.
2Romantyczne dylematy i związane z nimi poczucie bezsilności są aktualne i dziś. Wydaje się, że dające się obecnie zauważyć znużenie i wyczerpanie tą tematyką powoduje jakaś dodatkowa, niewidzialna przeszkoda, która skutecznie sprowadzała i sprowadza na manowce wszelką refleksję na temat Słowiańszczyzny. Można więc powiedzieć, że nie tylko brak odpowiedniego klucza badawczego i interpretacyjnego nie pozwala nam tak jak 200 lat wcześniej zbliżyć się do tej „zaprzeszłości”. Romantyczne fascynacje słowiańskością zdeterminowane były pragnieniem zbudowania tożsamości narodowej, co wiązało się z próbami docierania do początków narodu, jego historii i języka. Zakończonym fiaskiem poszukiwaniom ducha rdzenności towarzyszyło niedowierzanie i zdziwienie. Zamiast pewności ugruntowującej – tak potrzebnej w epoce romantyzmu – poczucie ciągłości i jedności tradycji, rodziły się coraz to nowe pytania, pojawiały się nierozwiązane zagadki i aporetyczne nierozumienie. Z naszego punktu widzenia ważne, a zarazem podstawowe w kształtowaniu się tożsamości narodowej Polaków, okazało się twierdzenie Zoriana Dołęgi Chodakowskiego, że „staliśmy się sami sobie obcy”. Zdanie to powtarzane było w różnych kontekstach i wariantach przez wielu naszych pisarzy i poetów tworzących w XIX wieku. Krytycznie nastawiony wobec polskości Cyprian Norwid w wierszu Do Teofila Lenartowicza zastanawiał się, dlaczego Słowianin nie zna siebie, dlaczego ciągle czeka na samego siebie, dlaczego mija się sam ze sobą: „Jak Słowianin, co chadzał już wszystkim w tropy / Oczekiwa na siebie – samego bez wiedzy”2. Z dzisiejszego punktu widzenia nie możemy się oprzeć wrażeniu, że romantycy odkryli jakiś szczególny rodzaj nie do końca zdiagnozowanej amnezji narodowej. Zaćma pamięci przejawiająca się w niemożności rozpoznania siebie w przeszłości wydaje się konstytuować jedną z naszych cech narodowych. Entuzjaści słowiańskości w próbach literackich czy etnograficznych poszukiwaniach przeszłości, zamiast odnajdywać ślady swojskości czy rdzenności, co chwilę natykali się na element obcości, na das Unheimliche. Za emblemat obrazujący Niesamowitość Słowiańszczyzny może posłużyć wyobrażenie wampira, człowieka z dwoma sercami, który nie wie, kim jest i nie ma pojęcia, jaka jest jego prawdziwa natura i przeznaczenie. Poza dziwnością, określa ją obcość i zapomnienie. W wykładzie XV z 16 II 1841 roku Adam Mickiewicz przedstawił jego szczegółową charakterystykę: „Upiór […] nie jest to opętany przez złego ducha; jest to zjawisko ludzkie i przyrodzone, ale niezwykłe i niepodobne do wytłumaczenia rozumem. Upiór rodzi się, […] z dwoistym sercem i z dwoistą duszą. Aż do wieku młodzieńczego żyje, nie znając sam siebie, nie mając świadomości swego jestestwa; ale gdy dojdzie do okresu przełomu w swym życiu, zaczyna odczuwać w sercu rozwijanie się popędu niszczycielskiego, i ta dusza, którą uczony Dalibor nazywa duszą negatywną, sercem negatywnym, zaczyna brać górę” [DVIII, s. 189].
3Das Unheimliche Słowiańszczyzny jest rewersem oficjalnej historii3, który każe nam uświadomić sobie, jaka jest jej rola w kształtowaniu pamięci zbiorowej i tożsamości narodowej. Musimy się zastanowić, czy próby odtworzenia – poza ramami narzuconymi przez oficjalne rozumienie historii – przeszłości słowiańskiej są możliwe i jeśli tak, to w jakie popadają pułapki wyobraźni. Historia oficjalna zazwyczaj używa argumentów na pozór racjonalnych – nawyk poszukiwania jedynego prawdziwego wzoru dającego zastosować się do różnorodnych struktur oraz skłonność umysłowa nakazująca posługiwać się analogiami w rekonstruowaniu dawnych kultur i religii dają co prawda mglisty, osadzony jednak na znanej osi czasu obraz Słowiańszczyzny. Istnieje silna pokusa ujęcia fenomenu słowiańskiego za pomocą innych metod i narzędzi niż dotychczasowe. Potraktowanie go jako przypadku szczególnego i niepowtarzalnego, tzn. nieodnoszącego się w żaden sposób do znanych nam wielkich cywilizacji, być może pozwoliłoby nam – przynajmniej w minimalnym stopniu – uchylić rąbka tajemnicy. Jeśli nawet ten inny wymiar kulturowy – rozproszony, chaotyczny, płynny, miękki, w przeciwieństwie do twardych i stałych systemów wielkich – nie zostawia po sobie żadnych znaczących śladów, to istnieje on nadal; jest on jednak rozproszony albo niewidoczny dla współczesnej cywilizacji. Idąc śladami romantyków, możemy odkryć, że daleka przeszłość ukrywa się w teraźniejszości pod postacią niejasnych czy niewyraźnych obrazów, przeczuć, emocji i – paradoksalnie – antycypacji.
Historia zwycięzców
4Jeśli owa zamierzchła przeszłość cały czas nieprzerwanie trwa, to musimy zapytać, co uniemożliwia ujawnienie się przeszłości i dlaczego pamięć zbiorowa nie ma do niej dostępu? Sensowną odpowiedź odnajdujemy w tekstach Waltera Benjamina i Paula Ricoeura. Dzięki nim oswoiliśmy się z myślą, że „nieuchwytny obraz przeszłości” jest zdominowany przez historię zwycięzców, pochłaniającą i niszczącą każdą odmienność napotkaną w triumfalnym pochodzie przez dzieje. Według Benjamina opowieść, nieróżnicująca zdarzeń na wielkie i małe, składa hołd przeszłości, ponieważ niczego, co kiedykolwiek się zdarzyło, nie należy spisywać na straty. Do obowiązków kolejnych pokoleń historyków należy krytyka każdego zwycięstwa, choćby – w przekonaniu większości – zasłużonego i słusznego, oraz podważanie cennego dorobku cywilizacji, gdyż tylko w ten sposób można rozpoznać najbardziej niepozorną i najmniej widoczną ze zmian. Postulat artykulacji tego, co minione, nie oznacza, że zostanie ono poznane. Jednak sam gest przywołania przeszłości pozwala odzyskać pamięć o umarłych, którzy po śmierci nadal są represjonowani przez wrogą im kulturę, spychającą ich w sferę zapomnienia4. Tak więc do zadań wyzwolonej pamięci, nieulegającej zawłaszczającemu wpływowi oficjalnej historii zwycięzców, należy sprzeciw wobec systematycznego zapominania o przegranych, nieznaczących i odmiennych oraz zachęta do pisania ich historii.
5Trzeba zdać sobie sprawę, że to właśnie historia zwycięzców, często podziwiana i szanowana, uniemożliwiała i nadal uniemożliwia spotkanie z przeszłością Słowiańszczyzny. Wystarczyło zajrzeć do źródeł starożytnych, średniowiecznych, a następnie do komentarzy nowożytnych potwierdzających antyczne wyobrażenia i stereotypy. Zrobił to Mickiewicz i inni. Czytali w nich o niekończących się podbojach ludu słowiańskiego i odkrywali, że próba usamodzielnienia się słowiańskości napotykała na opór – nie tylko militarny czy polityczny. Ilekroć zaś pierwiastek słowiański pragnął się sam ujawnić, natychmiast za pomocą wyrafinowanych środków artystycznych i odpowiednio spreparowanych mitów zostawał on zakleszczony, pochłonięty i zniszczony albo zneutralizowany.
6Działanie historii zawłaszczającej polegało przede wszystkim na pozbawianiu tożsamości poprzez odbieranie Słowianom imienia lub rodzimych cech i mieszaniu ich z innymi ludami barbarzyńskimi. Mickiewicz w wykładzie VI z 15 I 1841 roku zwrócił na ten proceder szczególną uwagę: „starożytni Grecy, mówiąc o Słowianach, a raczej mówiąc o ludach północnych, mieszają je zwykle ze sobą, nadając im nazwy niejasne, które trudno określić” [DVIII, s. 66]. Mickiewicz mówi wprost o historii zwycięzców, ale podkreśla, że nie była ona w stanie całkowicie zniszczyć żywiołu słowiańskiego: „Słowianie zaś nieustannie podbijani i ciemiężeni, byli nie znani nawet obcym. Kraje te nosiły nazwy od zwycięzców, to Sarmatów, to Kurligonów, Hunów, Ostrogotów, później Rusów i Lechów. Nazwa plemienna: Słowianie, właściwa rodowi, była przez długi ciąg wieków nie znana obcym. Ludy te, nie zdoławszy ustanowić społeczności politycznej, zajmowały się wyłącznie rolnictwem; a jeśli w religii swej nie posiadały dogmatu społecznego, zdolnego wytworzyć wielką społeczność polityczną, to miały one konieczne do życia dogmaty cząstkowe, których realizacja zabezpieczała spokój i ład życia domowego, prywatnego życia społecznego” [DVIII, s. 74].
7Po stronie najeźdźców zawsze znajdowała się, potwierdzająca ich wyższość, potężna historia, wspaniała cywilizacja, a nawet nieubłagany upływ czasu. Po stronie Słowiańszczyzny zaś skrywała się jej nieokreśloność, która w zetknięciu się z obcymi była wchłaniana w sferę historii, czasu i zapomnienia. Wydaje się jednak, że statycznemu i jednostronnemu sposobowi pojmowania dziejów wymykała się jej charakterystyczna, organiczna forma ogólna. Pewne istotne cechy pozostały niezauważone, zasymilowane zaś zostało to, co w jakimś stopniu było podobne do kultury zachodniej, a co być może nie odgrywało istotnej roli w Słowiańszczyźnie. Marginalne jej symptomy i przejawy brano za istotę i całość kultury słowiańskiej. Nieliczne skorupy, daty czy imiona, uważane za jedyne pomniki i bogactwo, miały świadczyć o niskim poziomie cywilizacyjnym starożytnego ludu słowiańskiego, któremu oferowano spektakularny awans do wyższej kultury.
8Możemy zaryzykować hipotezę, że brak odpowiednich duchowych narzędzi percepcyjnych kultury Zachodu nie pozwolił na dostrzeżenie odmienności, co doprowadziło do marginalizowania Słowiańszczyzny. Trzeba zdać sobie sprawę, że w tym kontekście oskarżenie Słowian o wtórność nabiera nowego znaczenia. Naśladownictwo, jakoby jedyna umiejętność narodu słowiańskiego, nie świadczyło więc o jego słabości czy nieposiadaniu twórczych zdolności, ale raczej o gigantycznym nacisku, jakiego doznała Słowiańszczyzna, o jej spustoszeniu i wypaleniu. Kultura zachodnia, odciskając własne piętno w posłowiańskiej pustce, w istocie oczekiwała tylko własnego odbicia – i z powodu własnej ograniczoności tylko to mogła zobaczyć. Na oczyszczonej, lustrzanej powierzchni, na której wszystkie załamania i fałdy starano się dokładnie wygładzić, widziała siebie, swoje dziedzictwo i osiągnięcia, a każdą kiełkującą inność kształtowała na swoje podobieństwo. Jedyną szansą przetrwania jakiejkolwiek odmienności było jej przystosowanie się, poprzez naśladownictwo, do nowych warunków. Właściwa, ukrywająca się przed zawłaszczeniem Słowiańszczyzna, pokawałkowana i fragmentaryczna, przypomina wampira, który pomimo żmudnych wysiłków nie mógł się w zachodnioeuropejskim lustrze zobaczyć. Odpowiedzią romantyków na to umniejszanie roli ludów słowiańskich był z jednej z strony program polityczny widzący w mesjanizmie ratunek dla starej i potrzebującej odnowy cywilizacji, z drugiej – projekt kulturowy, polegający na wynajdowaniu tradycji nierzadko odmiennej od faktów historycznych.
9Kultura zachodnia i jej oficjalna historia nie była jedyną przeszkodą w dotarciu do istoty słowiańskości. Oczywiście, niezrozumienie przez to, co zewnętrzne i związany z nim brak szacunku dla odmienności wpływały i zarazem potęgowały niezrozumienie wewnętrzne. Jednakże to odczucie obcości i dziwności – das Unheimliche, nie pozwalało na głębszą refleksję na ten temat, a w konsekwencji na pisanie „innej historii” Słowian. Stan wyobcowania niezwykle utrudnia dotarcie do romantycznej świadomości polskich twórców.
10Słowiańszczyzna, odległa i nieuchwytna w czasie, zajmowała ciemne, mroczne i niewidoczne miejsce w pamięci zbiorowej. Odczucie, że było to locus suspectus, zawsze było bardzo silne. Nic dziwnego: od wieków mieszkały tam bowiem wilkołaki, strzygi i rusałki. Tam też dochodziło do największych zbrodni, ale także rodziły się wielkie projekty i niespełnione nadzieje5. Jednym słowem Słowiańszczyzna okazała się wymarzonym miejscem dla wampirów i marzycieli. W ocenach zagranicznych obserwatorów najczęściej powtarza się uwaga o nieuchwytności zjawiska zwanego Słowiańszczyzną i zarzut rodzącego się w jej łonie nieodpowiedzialnego marzycielstwa. Mickiewicz w wykładzie III z 5 I 1841 przytacza słowa francuskiego deputowanego: „Sprawa Polski nastręcza tę największą trudność, że jest nieuchwytna, jest czymś, co się nie daje ująć” – następnie Mickiewicz dodaje: „I monarcha rosyjski […] powiedział: «Polacy poświęcają rzeczywistość dla urojeń»” [DVIII, s. 37].
Nieuchwytna, nieokreślona i rozproszona
11Sądzę, że najbliższy uchwycenia, nie do końca zniszczonego przez zachodnią cywilizację fenomenu słowiańskości był właśnie Mickiewicz. Jego wykłady paryskie stanowią bardzo szczególne kompendium ówczesnej wiedzy na temat Słowiańszczyzny, a co ważniejsze – zawierają odkrywcze i oryginalne przemyślenia dotyczące genezy, istoty, miejsca i roli dziejowej tego najmłodszego, a zarazem najstarszego z ludów. Trzeba dodać, że wiedza często sąsiaduje ze zmyśleniem, poetycką fantasmagorią, a czasami z świadomym przekłamaniem. Przyjrzyjmy się kilku wyznacznikom wskazanym przez poetę. Przede wszystkim, rozciągnięta pomiędzy Morzem Czarnym a Bałtyckim Słowiańszczyzna pozbawiona jest historii. W wykładzie VI Mickiewicz pisze o narodzie słowiańskim: „W ciągu tysięcy lat dzieje ich leżą w pomroce; musimy zbierać nieliczne rozproszone nazwy, we wspomnieniach ludów obcych szukać wieści o przeszłości tego niezliczonego ludu. On sam nie posiada wcale historii, bo historia to przeszłość ludu zorganizowanego w cesarstwo lub królestwo, ludu posiadającego państwo, Słowianie zaś żyli zawsze tylko w stanie osad rozproszonych. Ich właściwa historia zaczyna się z chrześcijaństwem” [DVIII, s. 75].
12Opisany w wykładzie IV (8 I 1841) brak historii, zanurzenie w baśniach i legendach, umiejscowienie poza czasem, wskazują na podstawową cechę słowiańską – rozproszenie. Ten rodzaj nieokreśloności nie pozwala ustalić dokładnych granic i wyznaczyć centrum: „Opuszczając ów baśniowy niemal obszar, którego zaledwie położenie wskazałem, bo granice jego trudno bardzo określić, dotarliśmy, posuwając się w górę Dunaju, do krainy rzeczywistości, krainy historii. Istotnie, ilekroć wojska zachodnie, greckie, rzymskie, a nawet zastępy krzyżowców, przekraczały dolny Dunaj, wychodziły one niejako ze sfery historii, wstępowały w krainę poezji, a posuwając się jeszcze dalej, ku Donowi, zanurzały się już w kraj baśni, podań” [DVIII, s. 41-42].
13Przed słuchaczami wykładów w Paryżu wyrasta stopniowo terra incognita – przestrzeń chaotyczna, niewyodrębniona geograficznie, historycznie i myślowo. Mickiewicz wielokrotnie zwracał uwagę na brak religii objawionej, sztuki i filozofii, jak w wykładzie VIII: „powtarzam, u ludów słowiańskich nie było ani mitologii, ani hierarchii, ani instytucji królewskiej” [DVIII, s. 79]. Zaś w wykładzie VI czytamy: „umysł tego ludu nie był powołany do pracy nad dociekaniem zagadnień, które dla niego nie istniały. Religia ich pozostawała w stanie wierzeń jedynie. Posiadali wierzenia religijne, nie mieli słowa religijnego, słowa, które głosi prawdy wyższego rzędu, a które wywodzone bywa z natchnienia sił nadprzyrodzonych. Dlatego lud ten nie mógł się skupić około jednego słowa i nigdy nie można go było popchnąć w jakimś kierunku, na przykład do wypraw wojennych, dla osiągnięcia jakiegoś rozległego a tajemniczego celu. Oto jedna z przyczyn, dla których Słowianie nigdy nie byli zdobywcami, a nawet w okresie przed przyjęciem chrześcijaństwa nigdy nie byli plemieniem wojennym, nie mogli nigdy wystawiać licznych wojsk i wypełniać rozległych planów” [DVIII, s. 68].
14W myśl tego, co zostało wyżej powiedziane, status ontologiczny Słowiańszczyzny i jej ludu należy nazwać nieuchwytnym, nieokreślonym i rozproszonym. Nie daje się on w żaden sposób przedstawić, ma charakter niemimetyczny i wymyka się świadomemu racjonalnemu dyskursowi, dla którego tajemnicza Słowiańszczyzna na zawsze pozostanie niedostępna. Jedynie poprzez negację i ciągi sprzeczności ujawnia się jej śladowe istnienie. Paradoksalnie, w uchwyceniu pewnego ważnego słowiańskiego tropu pomocny wydaje się Arystoteles, podpora zachodniego myślenia. Świadomość nieadekwatności narzędzi filozoficznych skłania nas do szczególnej ostrożności w posługiwaniu się kategoriami Stagiryty. Mam tu na myśli potentię, oznaczającą w tym wypadku bierność i uległość rozumianą jako otwartość, gotowość do zmiany (aktualizacji). Mickiewicz pisze: „Lud ten pozostał dotychczas biernym; zajmuje niezmierzony obszar na mapie świata, a nie znaczy nic w historii literackiej, artystycznej i politycznej, w historii takiej, jak się ją pojmuje dzisiaj, w historii znaczonej budowlami i spisanej” [DX, s. 176-177] i dodaje, że lud ten swoją przyszłość i cel ma złożone w swoim duchu. Myśląc o Słowiańszczyźnie, musimy pamiętać, że jej potentia polega na tym, iż „coś może być zdolne do istnienia, a nie istnieje, i zdolne do nieistnienia, a jednak istnieje”6. Zdolność do zmienienia się w coś gorszego, do ginięcia i zaniku, do ukrytego trwania nie oznacza jednak impotentii7.
15Wiele źródeł starożytnych i nowożytnych podkreślało bierny/uległy charakter tego ludu, widząc w tym wyłącznie wyraz jego niewolniczej natury. Przez wieki Słowiańszczyzna traktowana była jako rezerwuar siły niewolniczej, miejsce eksploatacji i wyzysku. Ale nie tylko – ziemia uprawiana przez ten lud miała za zadanie karmić obcych: „ziemia, radowała się wszędzie, kędy Słowianie na niej osiadali, że lud ten był błogosławieństwem ziemi. Lud ten w swym milczącym, plennym pochodzie zajmował miejsce plemion niszczycielskich i wojowniczych, żywił swoich zdobywców tudzież sąsiadów” [DVIII, s. 74].
16Jak pisał Mickiewicz, żaden z najeźdźców nie zwrócił uwagi na „piękno” owego ludu i nie uszanował jego odrębności. Otwartość Słowiańszczyzny rozumiano wyłącznie jako skłonność do uległości. Bardziej cywilizowane, groźne i waleczne ludy traktowały lud ten i jego ziemie jak swoją własność; niszcząc i pustosząc jego siedziby, czyniły z nich miejsce postoju wojsk: „lecz ustrój słowiański, lubo tak piękny i odrębny, skazany był przecież na wyjałowienie i zniszczenie. Słowianie wszędzie natrafiali na ludy lepiej zorganizowane. Byli podbijani, a często tępieni, i nawet te odległe ziemie pośród zapadłych puszcz i bagien, gdzie Słowianie trzymali się dłużej, gdzie zdołali zachować swój byt, nawet te ziemie były otwarte najazdom obcych, których naprzód parła cywilizacja” [DVIII, s. 75].
Słowiańskie sprzeczności
17Słowiańską potentię (dynamis), która dla podmiotu doznającego oznacza zasadę zmiany wywoływanej przez coś innego albo jako coś innego8, odczytywano niejednoznacznie, często bardzo pozytywnie, ale i niekiedy negatywnie – jako impotencję. Mickiewicz, a także inni pisarze, podkreślali rolę marzenia i oczekiwania Słowian na swój czas historyczny: „lud ten posiada szczególne znamię, znamię oczekiwania: jest to lud, który jeszcze nie rozwinął w pełni swego życia” [DX, s. 176]. Niektórzy słowianofile utrzymywali, że rola tego ludu w dziejach nie została jeszcze dokładnie określona, inni zaś wyraźnie widzieli w nim zbawienie europejskich narodów. Zawarty w tym poglądzie mesjanizm spotykał się równie często z pochwałą, co z krytyką. U Norwida, nienawidzącego mesjanizmu, wielokrotnie pojawia się bierność jako niemoc, która jest głównym, negatywnym wyznacznikiem narodowym. Przejawia się ona według niego właśnie w naśladownictwie, braku oryginalności w filozofii i w sztuce: „Jużcić oni Słowianie są, i dali tego dowód od początku: 1. bo się sami rządzić nie umieli […]; 2. bo się upijają – łatwo i ściskają się i płaczą – łatwo; 3. bo nic oryginalnie sami z siebie postawić i wywieść nie umieją bez zuchwalstwa i naśladownictwa, brakuje im oryginalności”9. Poeta definiuje słowiańską potentię bierną jako impotencję. Norwid w przeciwieństwie do Mickiewicza jest przykładem polskiego przywiązania myślowego do wzorców oficjalnej historii. Nie chciał on dostrzec tego, co z taką ostrością widział autor prelekcji, obca mu była idea, że owa niemoc jest w gruncie rzeczy też rodzajem potentii, tyle że uśpionej, której odebrano, w wyniku przemian cywilizacyjnych, właściwy pierwiastek.
18Jak już zostało powiedziane, niejednorodna „struktura” niewidzialnej całości Słowiańszczyzny, jej „dogmaty cząstkowe” dostarczają jedynie wyobrażeń i obrazów sprzecznych i wykluczających się nawzajem. Dowiadujemy się z nich, że Słowianie byli agresywni i łagodni, waleczni i tchórzliwi, dobrzy i źli, niezdolni do posłuchu i dający się łatwo omamić. Wydaje się, że najważniejsze dla słowiańskości są dwa wyobrażenia: omówiona powyżej bierność/uległość (potentia bierna), gotowość do zmiany zarówno na lepsze, jak i na gorsze, prowadząca często do niemocy i zaniku, oraz duch wolności przyjmujący nieraz formy anarchiczne i demoniczne. Wskazują one na szeroki zakres das Unheimliche. Mickiewicz często powoływał się na źródła antyczne, by z jednej strony uwypuklić nieudolność polityczną (naturalny opór materii słowiańskiej), z drugiej zaś wskazać na panujący w Słowiańszczyźnie duch bezrządu: „U pisarzy cesarstwa wschodniego mamy świadectwo, że Słowianie oddawali władzę tylko na pewien czas i byli niezdolni do posłuchu. Bizantyńcy powiadają, że lud ten nie posiadał sztuki rządzenia sobą ani słuchania. Tym sposobem religia i instytucja królewska krążyły wokół obszaru słowiańskiego, nie mogąc weń przeniknąć” [DVIII, s. 81-82].
19Charakter ten, ujawniający się poprzez głęboką nieudolność polityczną i wrodzony duch bezrządu, ewokuje ważny dla naszych rozważań negatyw obrazu biblijnego. W Księdze Rodzaju (Rdz 1, 1), na samym początku czytamy: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami”. W przypadku ginących w mrokach historii początków Słowiańszczyzny, nad wielkimi, niemającymi określonego kształtu ziemiami, nad chaosem historii, filozofii i religii unosi się duch anarchii.
Notes de bas de page
1 Patrz M. Kuziak, O prelekcjach paryskich Adama Mickiewicza, Słupsk 2007; J. Ławski, Mickiewicz. Mit – historia. Studia, Białystok 2010; Mickiewicz a literatury słowiańskie. Z dziejów recepcji od modernizmu do współczesności, red. E. Łoch, Lublin 2004.
2 C. Norwid, Do Teofila Lenartowicza, w: A. Witkowska, Ja, głupi Słowianin, Kraków 1980, s. 148.
3 Terminy „historia oficjalna” i „historia zwycięzców” zapożyczyłam z pracy Paula Ricoeura, Pamięć – zapomnienie – historia, przeł. J. Migasiński, w: Tożsamość w czasach zmiany. Rozmowy w Castel Gandolfo, red. K. Michalski, Kraków 1995. Wymienione terminy Ricoeur zapożyczył od Waltera Benjamina.
4 W. Benjamin, O pojęciu historii, przeł. K. Krzemieniowa, w: tegoż, Anioł historii, wyb. i oprac. H. Orłowski, Poznań 1996, s. 413-425.
5 Do czego zresztą nawiązuje Maria Janion, analizując powieść Zygmunta Krasińskiego o Masławie w Niesamowitej Słowiańszczyźnie, s. 105-112.
6 Arystoteles, Metafizyka, 1047a, przeł. K. Leśniak, Warszawa 1983, s. 223. Arystoteles daje taką definicję potentii: „Potencja” (dynamis) nazywa się źródło ruchu albo zmiany, które się znajduje w innej rzeczy albo w tej jako innej […] „Potencja” oznacza więc po prostu źródło zmiany albo ruchu w innej rzeczy, albo w tej samej jako innej, a także zdolność do podlegania zmianom lub poruszaniu przez coś innego albo przez siebie samego jako coś innego (1019a, s.125 -126).
7 „Bo tylko to, co ginie, posiada również, jak się zdaje, zdolność ginięcia; nie mogłoby bowiem zginąć, gdyby nie było do tego zdolne; musi w nim istnieć pewna dyspozycja, przyczyna, zasada dla przejścia do takiego stanu” (tamże, 1019b, s. 127).
8 Por. Arystoteles, Metafizyka 1046a, s. 218-220.
9 C. Norwid, Do Bronisława Zaleskiego, w: A. Witkowska, Ja, głupi Słowianin, s. 147.
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.
Zapomniana rewolucja
Rozkwit kobiecego pisania w dwudziestoleciu międzywojennym
Agata Araszkiewicz
2014
Warszawa w oczach pisarek
Obraz i doświadczenie miasta w polskiej prozie kobiecej 1864-1939
Małgorzata Büthner-Zawadzka
2014
Płeć i naród : Trans/lokacje
Maria Komornicka/Piotr Odmieniec Włast, Else Lasker-Schüler, Mina Loy
Karolina Krasuska
2012
Problem religii w polskich dziennikach intymnych
Stanisław Brzozowski, Karol Ludwik Koniński, Henryk Elzenberg
Katarzyna Nadana-Sokołowska
2012
Poradzieckie
Najnowsza migracyjna literatura żydowska w Stanach Zjednoczonych
Karolina Krasuska
2021