Zakończenie
p. 357-362
Texte intégral
1Rozważaniom zawartym w tej książce patronowała myśl Isaiaha Berlina: „nacjonalizm to stan zapalny świadomości narodowej, która może być – i bywała – tolerancyjna i pokojowa. Zazwyczaj powstaje wskutek odniesionych ran, jakiejś formy zbiorowego upokorzenia”1. W takim duchu starałam się czytać kulturę polską, gdyż diagnoza „stanu zapalnego świadomości” w dużym stopniu odnosi się do narodowej i słowiańskiej tożsamości, skrywającej kompleks polski, polegający z jednej strony na poczuciu niższości i wykluczeniu, a z drugiej na megalomanii narodowej. W interpretacjach różnych przejawów tych zjawisk przywoływałam rozważania Marii Janion, Andrzeja Walickiego, Erica Hobsbawma czy Anthony’ego D. Smitha. Wydaje się, że założona przeze mnie nieortodoksyjność i eklektyczność różnych koncepcji sprzyjała nowym odczytaniom.
2Punktem odniesienia dla wielu analiz zamieszczonych w tej książce była także krytyka postkolonialna, gender studies, a także psychoanaliza. Niezwykle ważne były dla mnie rozważania Zygmunta Freuda, ponieważ prowadzone przez niego „śledztwo” w sprawie kultury kształtującej tożsamość jednostki i społeczeństwa oraz tropienie i poszukiwanie patologii znajdujących się u jej podstaw w szczególny sposób odnosi się do XIX-wiecznego imaginarium europejskiego. W swoich rozprawach wielokrotnie posługiwał się psychoanalityczną metodą w celu diagnozowania różnych chorób społeczeństwa, a w pracy Kultura jako źródło cierpień pisał wprost: „Jeśli rozwój kultury zdradza tak wielkie podobieństwo z rozwojem jednostki i posługuje się tymi samymi środkami, to czy nie jesteśmy uprawnieni do postawienia diagnozy, że wiele kultur czy epok rozwoju kultury – a być może cała ludzkość – pod wpływem dążeń kulturowych stało się „neurotyczne”?”2. Należy podkreślić, co jest dla moich rozważań szczególnie ważne, że dla Freuda mechanizmy życia społecznego są podobne do rozwoju życia jednostki, dlatego też w tekstach poświęconych społeczeństwu odwoływał się on do kategorii, za pomocą których badał rozwój jednostki. Ostatecznie utożsamił on psychologię jednostki z psychologią zbiorowości: „Przeciwieństwo między psychologią jednostki a psychologią zbiorowości, które na pierwszy rzut oka może nam się wydać nader istotne, przy bliższym zbadaniu traci wiele ze swej ostrości. Wprawdzie przedmiotem zainteresowań psychologii jednostki są poszczególni ludzie i badanie, w jaki sposób starają się oni osiągnąć zaspokojenie swoich popędów, jednakże rzadko i tylko w określonych wyjątkowych warunkach jest w stanie pominąć stosunki łączące ich z innymi jednostkami […] toteż psychologia jednostki od samego początku jest równocześnie psychologią społeczną”3.
3Ze względu na wpływ paradygmatu słowiańsko-narodowego na naszą dzisiejszą mentalność ważne miejsce w tej książce zajmuje pamięć historyczna. Kontekstem dla tych rozważań była koncepcja pamięci Paula Ricoeura4. Ten kluczowy element identyfikacji zbiorowej był zarówno elementem konstruktywnym, jak i destrukcyjnym, powodującym marazm albo przeciwnie – wzmożoną agresję. Z tego punktu widzenia pamięć, będąca czynnikiem dynamicznym, z dobrymi i złymi tego faktu skutkami, nie ograniczała się do odtwarzania opowieści o przeszłości, lecz wprowadzała zmiany, które miały przystosować te opowieści do obowiązujących w danym momencie dziejowym sposobów myślenia. Możemy więc powiedzieć, że chociaż zbiorowa pamięć była miejscem gromadzącym każde świadectwo, każde wydarzenie, jednakże ona sama działała selektywnie. W XIX wieku zapominanie, wypieranie czy wymazywanie były funkcjami pamięci dążącej do usunięcia potencjalnych przeszkód, mogących zakłócić ustaloną przez dominującą w danym czasie ideologię wykładnię dziejów, która określała status narodu.
4Z pamięcią nierozłącznie związane są mity i legendy – główny budulec duchowego dziedzictwa Polaków. Tworzyły w niej zmienne, nieoswojone nurty licznych narracji, których podziemne rozgałęzienia sięgały w głąb nieświadomości. Dzięki nim to, co wyparte, często w sposób nieoczekiwany powracało, tak jak „niesamowita Słowiańszczyzna”. Aktualność mitów sąsiadowała z ich jednoczesną anachronicznością, która często okazywała się stanem latencji, rodzajem przetrwania, oczekiwaniem na możliwość zamanifestowania tego, co przebrzmiałe, w nowej formie. Przez tę anachroniczność należy rozumieć szczególną polską cechę doby romantyzmu, niechęć do teraźniejszości, strach przed tym, co dzieje się tu i teraz, w danym momencie historycznym. Z jednej strony zmienność, plastyczność, posiłkowanie się wyobraźnią i fantazjowaniem, a z drugiej – wybiórczość, tendencje redukcjonistyczne pamięci odgrywały szczególną rolę w procesie krystalizowania się tożsamości narodowej i słowiańskiej.
5Pogańska Słowiańszczyzna i chrześcijaństwo krzyżowały się na polskiej romantycznej mapie wyobraźniowej. Ich przenikaniu się towarzyszył mesjanizm, zjawisko najbardziej charakterystyczne dla epoki romantycznej. Wiarę w przyszłość Słowian jako narodu, który odegra ważną rolę w dziejach Europy, dzieliło wielu filozofów i historyków, takich jak Johann Gottfried Herder, Kazimierz Brodziński, Joachim Lelewel, których myśl inspirowała kolejne pokolenia romantyków. Tezę Herdera o epoce Słowian najpełniej rozwinął Mickiewicz i połączył z refleksją mesjanistyczną. Na wykładach w Collège de France prorokował, że Słowianie jako zarówno najmłodszy, jak i najstarszy – gdyż wybrany przez opatrzność boską – lud Europy zbawią zepsuty i stary kontynent. A Słowiańszczyzna za pośrednictwem Polski odegra rolę zbiorowego mesjasza.
6Problematyka dotycząca mesjanizmu jest nadal aktualna, gdyż również w naszych czasach nie potrafimy się uwolnić od sięgającej korzeniami romantyzmu wizji świata i życia. W polskim społeczeństwie kultywuje się mity, które wyrastają z kręgu mesjanistyczno-martyrologicznego. Funkcjonują one jako narodowe prawdy i wypierają wszystkie inne wydarzenia z naszej historii. Tej wykładni towarzyszy kompleks polskości rozpięty między narcyzmem a masochizmem. Już od XVIII w. literatura oraz publicystyka dokumentowały narastanie i trwanie problemu wewnętrznie sprzecznej samooceny Polaków, dla których probierzem była idealizowana przez nich jako doniosła, oryginalna i twórcza łacińska kultura zachodniej Europy, spadkobierczyni tradycji antycznej. Można odnieść wrażenie, że krystalizująca się od XVIII wieku polska tożsamość w dużym stopniu przez samych Polaków skazana została na poczucie niepełnowartościowości. Ta trawiąca „duszę słowiańską” choroba nie pozwalała umrzeć, a skazywała na cierpienie, niosące ze sobą ukrytą rozkosz. Jako remedium na kompleks niższości romantyzm wykształcił mesjanistyczne, kompensacyjne przeświadczenie o moralnej wyższości, korespondujące z mitem o słowiańskiej „młodszości” cywilizacyjnej, wyznaczającej jej misję „zbawienia” Europy. Ów oparty na religijnych fundamentach słowiańsko-mesjanistycznych projekt, jakkolwiek wskazywać może na masochistyczną naturę Polaków, wynikał z logiki myślenia Zachodu, tworzącej niesymetryczny, degradujący jedną stronę układ. U podstaw okcydentalnej kultury, opierającej się na przeciwstawieniu wzoru i kopii, tkwiło także dążenie do podziału i hierarchii, wyrażające się w tym wypadku w mechanizmie „symetrii umniejszającej”. Im dalej od centrum, tym mniej elementów wspólnych z ogniskiem, im mniejszy potencjał twórczy. Atrybuty przyznawane Słowianom stwarzały wrażenie lichej jakości. Nieistotne, nieważne, będące wytworem peryferyjnej kultury były one postrzegane jako niby-symetryczne, choć zarazem nieskończenie gorsze. W tak pojętej przestrzeni cywilizacyjnej w istocie nie było miejsca na to, co autonomiczne czy niezależne. Oryginalność zarezerwowana została dla centrum.
7Degradujące postrzeganie siebie jako Słowian powodowało paraliż woli i zaburzenie poczucia tożsamości, funkcjonując w świadomości społecznej jako pewien rodzaj „prawdy historycznej”. Geograficzny i polityczny podział na lepszy Zachód i gorszy, ułomny i pełen defektów Wschód, utrwalał obraz słowiańskich niewolników skazanych na wieczną imitację. W mechanizmie „symetrii pomniejszającej” Europa skazywała swoje peryferia na obłędnie powtarzające się koło mimesis. Słowiańszczyzna utrzymywana przez samą siebie i Zachód w stanie mętności, nieokreśloności, nie potrafiąc wypracować systemu oporu. Z tej złożonej i niekorzystnej sytuacji zdawał sobie sprawę Adam Mickiewicz, który w wykładach paryskich próbował przybliżyć Europie Zachodniej ułomny według jej kanonów i norm fenomen Słowiańszczyzny. Z drugiej strony przeciwwagą dla tego degradującego podejście do słowiańskości był uprawiany przez ziewończyków kult Zoriana Dołęgi Chodakowskiego i starożytności słowiańskich.
8Rozpięcie Słowiańszczyzny miedzy przyszłością, która nie nadchodzi (mesjanizm), i przeszłością, która się nie wydarzyła (utopia słowiańska), tworzy podstawową mapę dla rozważań zamieszczonych w tej książce. Mapa ta obejmuje nie tylko mity, legendy czy projekty duchowe narodu, ale także jego różnego rodzaju fantazmaty, w tym marzenia geopolityczne. W epoce romantyzmu pojawiały się różne formy snu o potędze. Dla konstytuowania się tożsamości narodowej, obok mesjanizmu, znaczący wydaje się mit o silnym państwie, a szczególnie legenda Bolesławowa czy obraz Polski Jagiellonów i Królestwa Obojga Narodów. Jednak najbardziej uporczywym okazał się „sen o Kresach”. Utrata niepodległości nie wpłynęła na zmniejszenie pretensji do ziem wschodnich, traktowanych jako niezbywalna własność narodu polskiego. W XIX i XX wieku społeczna wyobraźnia odsuwała jak najdalej realia polityczne, by nadal snuć opowieść o Polskich Kresach i misji polskiej kultury. W konsekwencji polskie mity narodowe zaważyły na budowanej z trudem jedności słowiańskiej. Brak własnej państwowości zmuszał – szczególnie galicyjskich działaczy – do szukania sprzymierzeńców wśród innych Słowian. Wydawało się, że możliwa jest wspólnota polsko-ukraińska, ale przekonanie to okazało się iluzją, czego świadectwem był konflikt polsko-ukraiński. Mimo deklaracji przyjaźni, różnice klasowe i religijne okazały się silniejsze niż mit słowiańskiej utopii. W istocie idea słowiańska została podporządkowana idei polskiej. Polacy uznali, że tylko w oparciu o kulturę polską Ukraińcy mogą budować podstawy własnej tożsamości narodowej. Działacze polityczni, w tym też ziewończycy, reprezentowali polską rację stanu, nieakceptującą procesu wyodrębniania się kolejnych narodów słowiańskich z własnym programem kulturalnym i politycznym.
9Sposoby budowania tożsamości narodowej i słowiańskiej oraz przedstawione przez mnie ich analizy i interpretacje w żaden sposób nie wyczerpują możliwości opisywania tych zjawisk – mają one zachęcać do dalszej dyskusji i dopuszczają inne ujęcia. Są to raczej diagnozy unikające kategoryczności. Dokonany przez mnie wybór przedmiotu badań nie jest jednak przypadkowy, choć może wydać się pozornie arbitralny. Nie zamierzałam badać epoki, ale jej szczególne rysy. Pobrane przeze mnie wycinki dały nieoczekiwane wyniki, czego świadectwem może być moja interpretacja mitu imperialnego kultywowanego przez ziewończyków. Inny sposób spojrzenia na sprawy narodowe zawdzięczam krytyce genderowej i postkolonialnej oraz psychoanalizie, które umożliwiły dostrzeżenie białych plam w romantycznym dyskursie narodowościowym. Zestawiona ze sobą na dwóch biegunach krajowa słowiańskość ziewończyków i emigracyjna słowiańskość Mickiewicza w prelekcjach pozwoliły z różnych stron przyjrzeć się polskiej tożsamości narodowej. Doszłam do wniosku, że chociaż romantycy nie byli w stanie przekroczyć europejskiego horyzontu myślenia o narodzie, to jednak potrafili dostosować imperialny dyskurs do sytuacji utraty swojej podmiotowości państwowej, czego przykładem może być „wymyślanie narodu” przez Mickiewicza i innych przedstawicieli elit kulturotwórczych Utopia słowiańska i atopia narodowa stworzyły unikalny konglomerat, będący podstawą polskiego Lebensweltu. Do dziś dominuje w nim przede wszystkim sfera subiektywna, fantazmatyczna, często nielicząca się z realiami politycznymi, pozwalająca w trudnych momentach uciec w świat fantazji i marzeń, który jest prawdziwą ojczyzną Polaków.
Notes de bas de page
1 I. Berlin, Pokrzywione drzewo człowieczeństwa, przeł. M. Pietrzak-Merta, Warszawa 2004, s. 215.
2 Z. Freud, Kultura jako źródło cierpień, przeł. J. Prokopiuk, Warszawa 1992, s. 120; por. też T. Pawelec, Dzieje i nieświadomość. Założenie teoretyczne i praktyka badawcza psychohistorii, Katowice 2004, s. 122.
3 Z. Freud, Psychoanaliza zbiorowości i analiza ego, w: tegoż, Poza zasadą przyjemności, przeł. J. Prokopiuk, Warszawa 1975, s. 269, por. T. Pawelec, Dzieje i nieświadomość, s. 109.
4 P. Ricoeur, Pamięć, historia, zapomnienie, przeł. J. Margański, Kraków 2006; tegoż, Czas i opowieść, t. 1-3, tłum. różni, Kraków 2008.
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.
Zapomniana rewolucja
Rozkwit kobiecego pisania w dwudziestoleciu międzywojennym
Agata Araszkiewicz
2014
Warszawa w oczach pisarek
Obraz i doświadczenie miasta w polskiej prozie kobiecej 1864-1939
Małgorzata Büthner-Zawadzka
2014
Płeć i naród : Trans/lokacje
Maria Komornicka/Piotr Odmieniec Włast, Else Lasker-Schüler, Mina Loy
Karolina Krasuska
2012
Problem religii w polskich dziennikach intymnych
Stanisław Brzozowski, Karol Ludwik Koniński, Henryk Elzenberg
Katarzyna Nadana-Sokołowska
2012
Poradzieckie
Najnowsza migracyjna literatura żydowska w Stanach Zjednoczonych
Karolina Krasuska
2021