Kruche ogniwo. O jedności polsko-ukraińskiej w dumkach Józefa Bohdana Zaleskiego
p. 178-200
Texte intégral
Mit Polski Jagiellońskiej
1W konstruowaniu tożsamości słowiańskiej oraz tożsamości narodowej ogromną rolę odegrała w okresie romantyzmu wizja wspólnoty i jedności Rzeczpospolitej z utraconymi po zaborach wschodnimi ziemiami. W restytucji mitu jagiellońskiego szczególne miejsce zajęła Ukraina. Chociaż burzliwy i wieloletni związek naszych narodów wskazywał, że Ukraina nie chce być „polska”, to jednak do polskiej świadomości i wyobraźni przemawiała przede wszystkim Ukraina zrodzona z polskich mitów. Większość Polaków patrzyła na nią przez pryzmat obecnych tam przejawów polskości. W tym jednoznacznym podejściu kryło się przekonanie, że Ukraina, nie posiadając odrębnej tożsamości, „jestestwa narodowego”, wymaga ustawicznego nadzoru i opieki. Bez polskiego wsparcia grozi jej niebyt lub barbarzyństwo. Kresy, jako przedmiot potępienia lub arkadyjskiej idealizacji, służyły głównie za ilustrację historii narodowej. W istocie mamy tu do czynienia ze szczególnym typem kulturowego kolonializmu – poświadczającym w czasie, kiedy państwa polskiego nie było na mapie Europy, pretensje Polski do Ukrainy. Jednocześnie trzeba pamiętać, że na wschodnich terenach miało miejsce oryginalne i niezwykłe krzyżowanie się kultur, ale było ono marginalizowane, mimo że w dużym stopniu wpływało na polską świadomość i wyobraźnię.
2Uświadomienie sobie faktu, że kolonizowany naród kolonizuje inny naród, jest sprawą zasadniczą i pierwszorzędną1. W XIX wieku sytuacja Polski była niezwykle skomplikowana z powodu skolonizowania zewnętrznego i wewnętrznego. Z jednej strony, uzależniona została politycznie od Rosji, Austrii, Prus, z drugiej zaś od wieków zdominowana była intelektualnie przez zachodnią, narcystycznie zorientowaną kulturę. Dlatego tylko z pozoru zadziwiający może wydać się „pęd” Polski do podporządkowywania sobie ziem wschodnich w okresie porozbiorowym. U podstaw myśli kolonialnej, a także całej zachodniej kultury tkwi dążenie do podziału i hierarchii, wyrażające się w tym przypadku w mechanizmie „symetrii pomniejszającej”. Edward Said w klasycznej już dziś książce Orientalizm pokazuje mechanizm dominowania Zachodu nad Wschodem2. W swojej analizie udowodnił, że orientalizm opiera się na poczuciu wyższości ludzi Zachodu, z których zbiorowej świadomości wyłonił się Wschód zgodny z ich oczekiwaniami i poglądami3. Said wykazuje, że odpowiedzialna za ten stan rzeczy jest esencjalistyczna pozycja refleksji europejskiej, która określa „istnienie trwałej rzeczywistości orientalnej, jak też jej przeciwstawnej, lecz nie mniej trwałej istoty przypisanej Zachodowi, który patrzy na Orient z daleka, i można powiedzieć, że z góry”4. Opinia Saida może być kluczem do zrozumienia sytuacji zależnościowych w Europie Południowej i Środkowo-Wschodniej, pozwala ona na wyłonienie nowych kontekstów dla mitu Kresów w polskiej kulturze. Maria Todorova w znakomitej książce o Bałkanach, odwołując się do ustaleń Saida, pisze: „Wschód został stworzony na potrzeby Zachodu jako baśniowa, egzotyczna kraina, obfitująca w legendy i cuda. Utożsamiał tęsknotę i umożliwiał wybór czegoś innego niż prozaiczny i ziemski świat Zachodu. Orient stał się Utopią”5. W wyobraźni społecznej Polaków miejsce Orientu zajęła Ukraina.
Symetria pomniejszająca
3Już w XVIII wieku kilku oświeconych, a w XIX wieku wielu romantycznych myślicieli zauważyło, że w kulturze europejskiej Polakom czy szerzej – Słowianom nie przysługuje miano narodu oryginalnego, równorzędnego ani nawet obcego czy innego. Co najwyżej mówi się o nich jako o kopiście lub nieudolnym naśladowcy. Ta mityzacja, poparta dyskursem społecznym, wymusiła w tej sprawie zgodę i milczenie narodów słowiańskich oraz potwierdziła potęgę i wyższość Zachodu6. Wyrażało się to w poglądzie, że kopista nie ma nic do powiedzenia, a jeśli ma, to brakuje mu do tego języka, sztuki czy filozofii. Przebywający jakiś czas w Polsce pijar Ubaldo Mignoni dowodził w swojej pracy Noctium Sarmaticarum vigiliae (1752), że z przyczyn obiektywnych – geograficzno-klimatycznych i psychofizycznych – Polacy niezdolni są do osiągnięcia tego stopnia oświecenia, który jest udziałem narodów zachodniej Europy. Sami Polacy z niejakim upodobaniem powtarzali ten sąd7. Cyprian Norwid pisał: „Jużcić oni Słowianie są, i dali dowód od początku: bo się sami rządzić nie umieli [...], 2. bo się upijają, 3. bo nic oryginalnego sami z siebie postawić i wywieść nie umieją bez zuchwalstwa lub naśladownictwa. Wszystko to dowodzi, że są Słowianie”8.
4Przekonanie to wpisuje się w jeden z najtrwalszych stereotypów europejskich. W tym ujęciu kultura zachodnia postrzegana jest jako wzór, a kultura polska – jako kopia, prymitywne odbicie; nie może ona stanowić czegoś autonomicznego czy oryginalnego. W wyobraźni europejskiej polskość i słowiańskość funkcjonują jako rodzaj widma, mającego tendencję do zanikania, niemal nieistnienia. Przyznawane im atrybuty tworzą wrażenie „dodatków do całości”, niekoniecznych i nieistotnych, układających się w powtarzalnych sekwencjach niezmiennej nieważności, odbieranych jako częściowo podobnych do wzoru, a tym samym nieskończenie gorszych9.
5Musimy sobie zdawać sprawę, że to względne, a zarazem degradujące i fałszywe narzucone rozumienie tożsamości słowiańskiej zostało przyjęte przez Polaków jako norma i jednocześnie defekt. W ten sposób Polacy sami zaczęli utrwalać obraz siebie jako słowiańskich niewolników skazanych na wieczną imitację, którym zagraża immanentna nieokreśloność.
6W ramach „symetrii pomniejszającej” kopista poszukuje swojego kopisty, ponieważ system generuje przymus naśladowania. Ale naśladowanie, rozumiane również jako życie w określonych granicach, nie jest egzystencją „prawdziwą” (godną wzoru), ale automatyczną i niesłużącą samej sobie. Celem jej jest wytwarzanie energii, koniecznej dla funkcjonowania systemu, w którym wzór odgrywa główną rolę. Pojawia się pytanie, dlaczego wzór, którego istotą jest samowystarczalność, będący sam dla siebie odniesieniem, potrzebuje kopii. Odpowiedzi nasuwa się wiele, a między nimi jest i taka, że kopia pobudza wzór i podtrzymuje jego życie. Przypomina to związek narcystycznie nastawionego podmiotu z innymi osobami, w których widzi on możliwość przeglądania się i tym samym potwierdzania własnej wartości kosztem innych, postrzeganych w tym „zwierciadle” jako gorsze. Wymuszone, powtarzające się w nieskończoność działania kopii (imitowanie wzoru) skorelowane jest z narzuconym niedoskonałej z „natury” kopii wymogiem dążenia do doskonałości – z góry skazanym na porażkę. Kopia z powodu swojej ułomności, polegającej na skłonności do wyczerpywania się i jałowienia, musi być z kolei podtrzymywana w swym istnieniu przez naśladowców. W procesie tworzenia dalszych ogniw znaczącą rolę odgrywa „maszyna do fałszowania”, umożliwiająca rozmijanie się z prawdą historyczną, a ponadto produkująca mity i stereotypy.
7W XIX wieku „mania wielkości” cywilizacji zachodniej skazywała swoje polityczne, geograficzne i literackie obrzeża na nieskończoną czynność powtarzania. Według słowianofilów sposobem wyjścia z tego klinczu miała być strategia nieporównywania, ponieważ wtedy przestają działać wewnątrzsystemowe kryteria odbioru, selekcji, podziału czy hierarchii i wykluczania. Zwrócenie się kopii ku sobie wchodzi w kolizję z systemem; poza wyznaczoną jej granicą kopia przestaje być kopią i ma szansę na własne życie. Oczywiście, pojawia się wtedy groźba oderwania się od realiów politycznych, często graniczy to z ksenofobią i narodową megalomanią, produkujących groźne i trujące fantazmaty i wyobrażenia.
8Na przykładzie romantycznych kłopotów z tożsamością widać, że postrzegana jako amorficzna Słowiańszczyzna reaguje silniej na kulturę, która wytworzyła jej „życie pozorne” niż na swój zagubiony i zniekształcony, „domniemany” byt. Utrzymywana przez siebie i Zachód w stanie mętności, nieokreśloności i przypadkowości nie jest w stanie ukształtować własnej tożsamości. Poczucie winy, jakie rodzi się w potrzasku powtórzenia, wywołuje kompleks niższości i wstyd, a zarazem niechęć i skrywaną pogardę dla innych przedstawicieli narodowości słowiańskiej.
Kłopoty z tożsamością
9Kłopoty z tożsamością mają nie tylko Słowianie ze środkowo-wschodniej Europy. Na południu naszego kontynentu, na Bałkanach, Słowianie zmagają się z podobnymi demonami. Todorova opisała kompleks bałkański bardzo wyczerpująco, jej tezy są niezwykle inspirujące dla polskich badaczy, pozwalają bowiem uchwycić nie tylko różnice, lecz także i podobieństwa między naszymi narodami. Badaczka twierdzi, idąc tropem Saida, że bałkanizacja Bałkanów ma cechy przypominające orientalizowanie, dlatego też koncentruje się ona na analizie cech szczególnych tego regionu, narzuconych przez Zachód, a następnie internalizowanych przez mieszkańców10. Bułgarska badaczka rzuca oskarżenie całej kulturze Zachodu i krok po kroku demskuje charakterystyczny dla niej mechanizm wykluczania, umiejszania i deyskredytowania: „W obliczu dominującego, stale podtrzymywanego na Zachodzie dyskursu dyskredytującego Bałkany – świadczącego o upolitycznieniu zesencjalizowanych różnic kulturowych (jak debata Huntingtonowska) – trudno realnie oczekiwać, że Bałkany wytworzą liberalną, tolerancyjną i wszechstronną tożsamość, która będzie hołdem dla wieloznaczności i zaneguje esencjalizm”11.
10Do podobnych rozpoznań dochodzi Jan Sowa. Zauważa on, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej pozbawione są wyrazistej i własnej tożsamości. Dla zobrazowania tej tezy przywołuje Alexandra Kiosseva, bułgarskiego historyka, i Slavoja Žižka. Kiossev uważa, że mamy tu do czynienia z samokolonizacją tych narodów. Jest to zjawisko, które polega na niemożliwości utożsamienia się z wartościami innych, postrzeganych jako uniwersalne czy odrzucenia ich na rzecz wartości własnych12. Sowa postuluje uzupełnienie tej tezy, dlatego odwołuje się do heglowskiej relacji Pan – Niewolnik, w której strona podporządkowana pełni kilka funkcji. Sprawą zasadniczą jest to, że Pan oczekuje uznania i miłości ze strony niewolnika. Przywołany przez Sowę Žižek zależność tę widzi w kategoriach spojrzenia i fascynacji, która charakteryzuje Europę Wschodnią zapatrzoną w swój przedmiot miłości, czyli Zachód13.
11Nie tylko niewyrazistość, brak tożsamości, ale także przejściowość, skrzyżowanie, sprzeczności wchodzą w zakres stereotypowych definicji określających narody zamieszkujące zarówno Bałkany, jak i Europę Środkowo-Wschodnią14. Todorova pisze: „To «bycie-pomiędzy», które charakteryzuje Bałkany i ich przejściowy charakter, mogłoby ustawić je w pozycji niekompletnego Innego, tymczasem zostały one uznane nie za Innego, ale za niekompletne Ja. Poszerzając i udoskonalając przełomową koncepcję liminalności Arnolda van Gennepa, wielu uczonych wprowadzało rozróżnienie pomiędzy liminalnym, marginalnym a najniższym. Liminalność zakłada ważne zmiany w trwałym obrazie własnym, marginalność natomiast opisuje cechy pozostające «w tej samej płaszczyźnie co podstawowy obraz siebie». «Najniższy» zaś sugeruje «cień, strukturalnie pogardzane alter ego». Jako niekompletne Ja można uznać za przykład «najniższego» z dwóch powodów – religii i rasy”15.
12Cały ten charakteryzujący myślenie zachodnie mechanizm dominacji i „symetrii pomniejszającej” przenosi się na relację Polaków i Ukraińców. Ukraina – kopia kopii – w kulturze polskiej wyłania się jako mglisty, fantastyczny twór, któremu trudno nadać konkretny kształt i granice. Przed utratą niepodległości związki Polski i Ukrainy zawsze były w różnym stopniu i wymiarze stosunkami siły i hegemonii, pozbawiającymi Rusinów prawa do własnej niezależności. Romantyczna wyobraźnia zezwoliła Ukrainie na istnienie, ale tylko w stereotypach, zamykających ją w okrucieństwie, zmysłowości, prymitywizmie, muzyczności, dzikości i smutku. Ukrainizacja Ukrainy jest polską wersją dominacji stosowanej przez Zachód w mitach, literaturze, dyskursie społecznym. Ukraina, pozbawiona swojej tożsamości, nie była brana pod uwagę jako fakt geograficzny, historyczny i społeczny16. Dopisywana do naszej historii jako integralna część polskiej, a więc europejskiej cywilizacji, zyskiwała pozorną realność i aktualność.
Mit Kresów
13W okresie porozbiorowym, a szczególnie w romantyzmie, odżył postulat jedności ziem ukraińskich z Rzeczpospolitą Obojga Narodów; idea ta miała być fundamentem wyobrażeniowego narodu-państwa, konsolidującego różne grupy etniczne pod patronatem Polaków. Paradoksalnie, po utracie niepodległości ugruntowało się przekonanie o trwałej i niezmiennej jedności terytorialnej centrum i ziem wschodnich. Pominięto przy tym pretensje, nienawiść i poczucie krzywdy Ukraińców17. Ekspansja polska zaczęła się bowiem od zagarnięcia ziem księstwa Halicko-Wołyńskiego w XIV wieku. Pozostała część Ukrainy, podbita przez Mongołów, następnie odebrana przez Litwinów, weszła w skład Rzeczypospolitej Obojga Narodów18.
14Pod polskim panowaniem i w wyniku polonizacji zachodnia Ukraina utraciła klasy wyższe, a tym samym zaczęła tracić tożsamość narodową. Ukoronowaniem wielkiego dzieła cywilizacyjnego rozpoczętego przez Kazimierza Wielkiego miała być w 1569 roku Unia lubelska, która w istocie zniszczyła resztki niezależności politycznej na Rusi. Dwa akty prawne: „O ziemi wołyńskiej przywilej” i „O księstwie kijowskim przywilej” są tu szczególnie ważne. Ziemie należące do tej pory do Wielkiego Księstwa Litewskiego – Wołyń, Bracławszczyzna i Kijowszyzna – zostają przez Zygmunta Augusta włączone do Korony, a Ukraina staje się integralną częścią Polski19. Od tego czasu dzięki nadaniom królewskim zaczynają powstawać ogromne latyfundia Wiśniowieckich, Kalinowskich, Potockich20. Koncentracja ziemi i wyzysk chłopów doprowadza do kolejnych buntów kozackich, z których powstanie Chmielnickiego jest największe, a w XIX wieku mówi się, że stało się ono przyczyną upadku państwa polskiego. Powołanie kościoła unickiego, mającego podporządkować kościół prawosławny katolikom, stało się z kolei przyczyną konfliktów na tle religijnym, gdyż Kozacy stanęli po stronie prawosławia.
15Pierwsze bunty mają miejsce w XVI wieku. Na czele pierwszego stanął Krzysztof Kosiński (1591-1593), drugiemu ze zrywów (1595-1596) przewodził Semen Nalewajko. Kozacy wystąpili w obronie wolności społecznej i wojskowo-politycznej. Od początku swojego istnienia sprzeciwiali się zależnościom poddańczym, prowadzili też własną politykę, niezależną, a często wręcz sprzeczną z interesami państwa polskiego, m.in. wypuszczali się na wyprawy łupieżcze na tereny Turcji i Chanatu krymskiego, co z kolei skutkowało pretensjami ze strony tych państw wobec króla polskiego. Rozwiązaniem miał być rejestr, polegający na przyjmowaniu kozaków na służbę wojskową Rzeczypospolitej, nie zdał on jednak egzaminu, gdyż ich większość znalazła się poza nim.
16Struktury społeczno-gospodarcze i polityczno-wojskowe Kozaczyzny zaczynają kształtować się w XV wieku, a swój rozwój przeżywa ona w XVI i XVII wieku. Za sprawą zbiegłych chłopów, plebsu miejskiego, a także wyjętej spod prawa lub szukającej przygód szlachty, powstaje na Zaporożu, czyli na Rusi Południowej, organizacja wojskowa będąca zagrożeniem dla Turcji, Chanatu krymskiego (Tatarów), a także Polski. Wilhelm Beauplan, przebywający na Ukrainie w latach 1630-1648, opisuje Kozaków zaporoskich: „Rozproszeni są oni od wielu lat po różnych nadbrzeżnych ziemiach. Liczba ich dochodzi dziś do 120 000 ludzi, wprawionych w boju i gotowych stawić się w niespełna osiem dni na rozkaz wydany z polecenia królewskiego. Są to ludy, które często niemalże co roku czynią wycieczki na Pontus Euxinus, z wielką dla Turków szkodą. Nieraz Krym złupili, należący do Tatarii, spustoszyli Anatolię, puścili z dymem Trapezunt, a nawet zdarzało im się wypadać aż do ujścia Morza Czarnego, o trzy mile od Konstantynopola, gdzie ogniem i mieczem wszystko pustoszyli, powracając z wielkimi łupami i niewolnikami”21. Jedni dostrzegali w Kozakach żołnierzy, inni zwykłych rabusiów, hultajów i rozbójników. Różnice te istnieją do dziś, gdyż Ukraińcy widzą w nich bohaterów narodowych, a Polacy zachowują swój ambiwalentny dystans.
17W dwudziestoleciu międzywojennym odżywa mit jagielloński, a sprawa Kresów pojawia się nie tylko jako kwestia polityczna, ale także staje się gorącym przedmiotem intelektualnych sporów toczonych między przedstawicielami polskiej i ukraińskiej strony. Najczęściej Kresy przedstawiane są jako symboliczne dziedzictwo Polaków, którego muszą oni bronić. Idea jagiellońska, według Wasyla Kuczabskiego, historyka ukraińskiego piszącego w dwudziestoleciu międzywojennym, była dla Polaków po utracie niepodległości nieszczęściem, pozbawiła ich zmysłu rzeczywistości, zniszczyła umiejętność dostosowywania się do warunków chwili. Przede wszystkim zaś uniemożliwiła porozumienie się obu narodów. Żywot Polski mocarstwowej, pusta i jałowa w istocie idea „przedmurza”, napełniały samoświadomość Polaków dumą narodową, która podtrzymywała wiarę w dziejową misję Polski na Wschodzie. Poglądy historyka ukraińskiego poddał wnikliwej analizie Marian Zdziechowski22. Pomimo przekonania o niemożliwości zbliżenia się obu narodów poszukiwał on płaszczyzny dla swobodnego i otwartego dialogu, torującego drogę w przezwyciężaniu stereotypów. Do najbardziej utartych i długowiecznych, a przez to trujących stereotypów, należał pogląd, że Ukraina jest niepodważalnym spadkiem po rycerstwie kresowym. Daniel Beauvois zwraca uwagę, że sakralizacja Kresów wiązała się z budowaniem idei przedmurza chrześcijaństwa i uwznioślania polskiego toposu ryceskiego: „Ziemia kresowa od początku stała się cmentarzem najwaleczniejszych bohaterów poległych w krwawych walkach z Tatarami czy Turkami. Tam ukuła się wizja tężyzny Kresowiaków, twardych bojowników wychwalanych w szeregu pieśni i wierszy. Sarmacja przecież stała się też gdzieś na Wschodzie, a w wieku XVII nieustannie budowano fortece wojskowe wraz z fortyfikacjami duchowymi w postaci kościołów katolickich. Mimo retoryki «rzeczypospolitej wielu narodów» jedynie polskość była opiewana w poezji barokowej Z. Morsztyna czy W. Kochowskiego, a kości poległych na polu chwały, użyźniając te ziemie, jakby usprawiedliwiały przywłaszczenie tych terenów”23.
18Bogumił Jasinowski, uczeń Zdziechowskiego i znawca spraw wschodnich uważał, że Ukraina jako przestrzeń duchowa weszła na stałe do pamięci narodowej i stała się własnością wszystkich obywateli: „pragnąłbym stwierdzić, że rola ziem południowo-wschodnich, tak już wielka w okresie niepodległości, po rozbiorach bodaj większa jeszcze się staje, większa nie tylko w dziedzinie realnej, choć teraz bardzo już skrępowanej pracy twórczej, lecz przede wszystkim w idealnej dziedzinie samopoczucia narodowego, które odtąd stale zasilane będzie pierwiastkiem kresowym. Nie chodzi tu jednak o pierwiastek kresowy w znaczeniu etnicznym lub geograficznym […], chodzi natomiast o pewne treści świadomości narodowej, pewne jej składniki i akcenty, które w swym specyficznym «kresowym» zabarwieniu stały się w pewnej mierze z właściwością całego narodu. [...] Nie popełniając wielkiej przesady, powiedzieć można, że klimat duchowy ziem południowo-wschodnich stał się jak gdyby klimatem duchowym całej Polski na przeciąg całych pokoleń”24.
19W XIX wieku homogenizacja kultury i łączenie polskiego ducha narodowego z substratem ukraińskim miały zastąpić brak państwa. Wyobrażeniowa mapa pozwalała kształtować nie tylko terytorium, ale także stosunki społeczne czy religijne, nierzadko gwałcąc poczucie odrębności ruskiej nacji. Ukrywaną i nieukrywaną niechęć Polaków do Ukraińców, broniących swojej autonomii, należy wiązać nie z reprezentacjami polskich stereotypów akcentujących prymitywizm, dzikość i barbarzyństwo ludu ukraińskiego, ale z historyczną ekspansywnością polskiego państwa, odbieraniem ziem, ustanawianiem katolickich instytucji, a więc tym samym własnej wyższej podmiotowości względem podległego narodu, poddawanego z punktu widzenia Polaków koniecznej obróbce cywilizacyjnej. Mamy tu też do czynienia z odnajdywaniem w ramach mitu raju utraconego utraconej państwowej podmiotowości, która nie buduje własnej nowej tożsamości, ale nadal poszukuje, w sposób bardziej zakamuflowany, potwierdzenia własnej wyższości przez niedoskonałość narodu podbitego. Ta „niedoskonałość” Ukrainy była w istocie produktem działań kulturowych, które polegały w dużym stopniu na odebraniu głosu, zdławieniu podmiotowości i zawłaszczeniu źródeł twórczości.
20Szczególnie pojęta idea jedności polsko-ukraińskiej hierarchizująca jej elementy składowe w ramach wspólnoty słowiańskiej stała się instrumentem mitologizacji i kulturowej kolonizacji Ukrainy. Ta zasada jedności realizowała się przede wszystkim przez wybiórcze wchłanianie elementów kultury etnicznie niepolskiej. Koloryt ukraiński, odpowiednio zmodyfikowany i zneutralizowany, w polskich stylizacjach czy „naśladowaniach” dodawał blasku „wyczerpanej” literaturze polskiej. Źródło narodowych inspiracji znaleziono w Kozaczyźnie.
Kozaczyzna i jej losy w romantyzmie
21To za sprawą m.in. Józefa Bohdana Zaleskiego Ukraina i Kozaczyzna stała się kategorią aksjologiczną25, wyposażoną w polskie znaczenia kulturowe i etyczne, podporządkowujące ją duchowi narodowemu26. To właśnie wizja Ukrainy jako bezpowrotnie utraconego kraju dzieciństwa zajęła poczesne miejsce w naszym kanonie narodowym. Na przykładzie Zaleskiego czy Michała Grabowskiego widać, jak pisarze polscy pochodzący z Ukrainy tworzyli centrum wyobrażeniowe, nieistniejące realnie i historycznie27. Dzięki fantazmatycznej integracji skutecznie powstrzymywało ono obrzeża byłego państwa od „przemawiania własnym głosem oraz wypowiadania własnego doświadczenia jako podmiotu”28. Szczęśliwa Ukraina narodziła się w poetyckich wizjach Zaleskiego i zgodna była z programem realizującym postulaty idylliczno-elegijnej poezji narodowej. W liście do Stefana Witwickiego z 8 IV 1829 Zaleski tak pisał o swojej poezji: „Błogo mi w śnie oczarowania i biada, jeśli się kiedy ocucę”29. Również warszawscy czytelnicy jego wierszy z lubością pogrążyli się w śnie o arkadyjskiej Ukrainie.
22Tematem dum i dumek Zaleskiego są przeżycia oraz wzruszenia bohaterów ludowych – często postaci historycznych, wiodących życie w bliskości z naturą. Muzyczność i śpiewność jego utworów, nawiązujące do meliki ukraińskiej, uczyniły go poetą znanym i lubianym. Jednakże popularności przysporzyły mu przede wszystkim historyczne dumy kozackie, które zaspakajały imperialny gust czytelniczej Warszawy. Nie tylko stał się modny. Okrzyknięto go poetą narodowym, a jego utwory chętnie publikował „Pamiętnik Warszawski”, kierowany przez Kazimierza Brodzińskiego, a także inne pisma (takie jak „Dziennik Warszawski”, „Biblioteka Polska”, „Astrea”, „Wanda”, „Jutrzenka”, „Melitele”).
23W dumach i rapsodach Zaleskiego pojawiają się znaczące fakty z historii Ukrainy. Jednakże ich bohaterowie pozbawieni są tragizmu a zwycięskie bitwy, niemające wpływu na bieg historii tych ziem, spłaszczają i czynią Ukrainę jednowymiarową, a jednocześnie nierealną. Na jednej szali kładzie poeta zarówno chwałę śmierci, jak i zasadę: „hulać, kochać i bić się”. Awantura, przygoda, krotochwila – oto jego dzieje Zaporoża30. Z jego dumek nie przebija się żadna skarga ani przekleństwo na Lachów. Nie pada w nich chociażby cień oskarżenia wobec panowania polskiego na Kresach, a w końcu bunty kozackie były walką zarówno klasową, jak i narodowowyzwoleńczą.
24Szczęśliwe czasy przodków – „Lach i Kozak bratnia para”, wyczyny atamanów, bohaterskie dzieje Daszkiewicza, Kosińskiego, Konaszewicza opiewane przez Zaleskiego w istocie dalekie były od prawdy historycznej. Poeta wskrzesza tradycję hetmanów zaporskich i przedstawia ich, nie licząc się z realiami historycznymi, jako wiernych królowi Polski, broniących granic polskiego państwa. Wiersze Dumka hemana Kosińskiego, Czajki, Śpiew Zaporożców, Janusz Bieniawski, Trzeci szturm do Stawiszcz to utwory programowe, które wykorzystują melikę ukraińską, by opiewać historię Polski, a przecież przedmiotem oryginalnych pieśni ukraińskich nie był triumf oręża polskiego, ale pochwała wolności kozackiej. Atamani – Samuel Kiszka, Ataman Matjasz Stary, Kozak Hołota to właściwi bohaterowie ludowych dumek kozackich:
Hej, bracia, panowie mołojcy,
[…]
Oj, gdzież to wy przebywacie?
[…]
Czy wrażych Lachów kijami okładacie?
Czy Tatarów-bisurmanow niby trzodę harapami do niewoli zapędzacie?
Śmierć Kozaka bandurzysty31
25Dumka Hetmana Kosińskiego należała do najpopularniejszych wierszy Zaleskiego, wielokrotnie przedrukowywana była w antologiach i wypisach szkolnych w XIX i XX wieku. Układano do niej muzykę i chętnie śpiewano:
Hop, hop, cwałem, koniu wrony
Leć do pułków, do mej żony,
Dłużej chwilką
Jeszcze tylko
Do Stawiszcz mi służ.32
26Adam Mickiewicz, wespół z Platonem Kozłowskim, miał podobno ułożyć do niej muzykę. Jak bardzo była popularna, świadczą ilustracje Juliusza Kossaka, które ukazały się w najpierw 1870 roku w „Tygodniku Ilustrowanym”, a potem wielokrotnie przedrukowywano je w innych pismach. Dumka, jak dowodził R.F. Kircziw, była wzorowana na ukraińskiej pieśni Jechał Kozak za Dunaj, przełożonej przez Kazimierza Brodzińskiego33.
27Jest to pierwszy utwór Zaleskiego, w którym występuje ukraińskie tło historyczne. Źródłem inspiracji nie były tylko dumki ukraińskie, ale historia tego regionu. Zaleski swoją wiedzę czerpał przede wszystkim ze Śpiewów historycznych Niemcewicza i Opisu Starożytnej Polski Tomasza Święckiego, które ukazały się w 1816 roku34. Oba dzieła znacznie różnią się stanowiskiem w sprawie Kozaczyzny, co oznacza, że Zaleski nie był skazany na jednostronną interpetację relacji polsko-kozakich, i dowodzi, że jego wizja Ukrainy była świadomą kreacją poetycką. W komentarzu do śpiewu o Władysławie IV, Niemcewicz, kładąc nacisk na ślepą prywatę panów polskich, na ich zdzierstwa i gwałty dokonywane na tych ziemiach, pisał: „Zamieszkiwał krainę tę lud, znany pod imieniem Kozaków; najazdy na państwo tureckie, rybołóstwo, hodowanie trzód niezmiernych, były jego najmilszą zabawką, miłość wolności najżywszą żądzą. Polacy tak troskliwi o wolność tę u siebie, nie umieli uszanować jej u drugich, zabierali Kozakom swobody i grunta, i wolnych dotąd w równe, jak innych w Polszcze wieśniaków, obracali poddaństwo. Zniecierpliwiony lud coraz bardziej cisnącem jarzmem porwał się do broni […] pomnażające się coraz gwałty tyle na koniec sprawiły, iż lud, który nas posiłkował i bronił, słusznie uniesiony zemstą, wkrótce najsroższe zadawał nam klęski”35.
28Święcki zaś bardzo jednostronnie przedstawia wspólną historię, kreśląc bliską Zaleskiemu idylliczą i harmonijną wizję współistnienia Polaków i Kozaków, wiernych polskiemu królowi: „Ich męstwo, ich poświęcenie się było podporą ogromu mocy tak potężnego Królestwa, jakim była Polska; na wojnach ze Szwecją, Rosją, Turkami i Tatarami stawili się oni w 40 do 60 tysięcy ludzi, powinności swojej wiernie, mężnie, nie ustępując kroku nieprzyjacielowi, dopełniali, przykładu zdrady od nich nie masz w dziejach, oni dopomogli Władysławowi IV do opanowania Siewierszczyzny i Czernichowa”36.
29Bohaterem wspomnianej dumki jest Krzysztof Kosiński, hetman i przywódca pierwszego powstania kozackiego z 1591 roku. Jego rebelia była odpowiedzią na postanowienia sejmu, który w 1590 roku usankcjonował kolonizację na Ukrainie37. Podjęto uchwały, upoważniające króla do nadawania szlachcie i magnatom olbrzymich obszarów ziemskich. Był to początek powstawania na dużą skalę wielkich posiadłości ziemskich zwanych latyfundiami. W tym czasie też pośpiesznie zaczęto wprowadzać porządki feudalne, tworzyć folwarki, nakładać pańszczyznę, zwiększać rozmiar innych powinności. W końcu doprowadziło to do powstania. Hetmanem wybrano Kosińskiego, uwikłanego w spór w Konstantym Ostrogskim, który siłą przyłączył do swoich majątków „pustynię Rokitną”, nadaną Kosińskiemu uchwałą sejmu jako wynagrodzenie za służbę. Kosiński, na własną rękę dochodząc sprawiedliwości własnej i społecznej, przypuścił szturm na Białą Cerkiew, zagarnął broń i zapasy żywności. Po raz pierwszy na tak dużą skalę powstańcy napadali na dwory szlacheckie, niszczyli i palili. Zmobilizowano przeciwko Kosińskiemu całą magnaterię kresową. Doszło do bitwy pod Piątkiem na Wołyniu (2 II 1593). Sejm w 1593 roku uznał Kozaków za wrogów ojczyzny i zdrajców” (perduelles et hostes patriae) i polecił „wytępić ich od ostatka”38. Po przegranej kozacki ataman szukał pomocy u Tatarów, Turków i w Moskwie. Wkrótce potem został podstępnie zamordowany.
30Tymczasem Zaleski w ogóle nie odwołuje się do tych wydarzeń, choć u Święckiego znajduje się wzmianka o buncie Kosińskiego39. W swojej dumce Zaleski uczynił z Kosińskiego rycerza oddanego sprawie obrony granic państwa polskiego i włożył w jego usta słowa wyrażające przywiązanie i lojalność wobec polskiego króla:
Kiedy wola
Sejmu, Króla
Każe w pole nam40
31Bohater dumki pędzi na koniu do Stawiszcz, aby objąć dowództwo nad pułkami i poprowadzić je na Tatarów, którzy oblegają Czehryn. Sprzymierzeńcem Kosińskiego w walce z Tatarami jest u Zaleskiego Semen Nalewajko, który spieszy z odsieczą Czehrynowi:
Od Piatyhor, Pawołoczy
Bieży tłumnie lud ochoczy,
Nalewajki
Lotne czajki
Płyną Dnieprem już.41
32Również i jego historyczne losy odbiegają od fantazji polskiego poety. Nalewajko w 1594 roku doprowadził do kolejnego, największego do czasów Chmielnickiego, powstania kozackiego. Lassota w swoim diariuszu wspomina go jako znakomitego Kozaka, doskonałego artylerzystę i utalentowanego dowódcę42. Wiemy, że Nalewajko był setnikiem w chorągwi nadwornej u księcia Ostrogskiego i uczestniczył w tłumieniu powstania Kosińskiego. Historia jego własnego powstania zaczęła się w 1594 roku, gdy oczekiwano na wielką tatarską wyprawę, która na rozkaz sułtana miała ruszyć na Mołdawię. Za zgodą księcia Nalewajko zaczął werbować ochotników. Wkrótce w jego oddziałach znalazło się około 2,5 tysiąca żołnierzy. Kiedy Tatarzy najechali Podole, Nalewajko odparł ich atak i zdobył od nich 4 tysiące koni. Następnie przysłał posłów na Zaporoże, ofiarowując starszyźnie kozakiej swoje usługi. Powstanie objęło prawie całą Ukrainę, a potem część Białorusi. Napadł na Łuck, Bobrujsk, Mohylew. Kozacy grabili przede wszystkim majątki zwolenników unii prawosławia z kościołem katolickim. Zbigniew Wójcik pisze, że od początku powstanie miało charakter społeczny, oddziały kozackie napadały na dwory szlacheckie, paląc je i mordując właścicieli43. Skargi na te grabieże spowodowały akcję odwetową. Zygmunt III wydał uniwersał do szlachty wołyńskiej, nawołujący, by przyłączała się do wojsk koronych walczących z „ludźmi swawolnymi”, będącymi nieprzyjaciółmi Korony44. Ostatecznie rozprawił się z nimi Stanisław Żółkiewski w Sołonicy; po złożeniu broni, jeńców zaatakowano i wymordowano. Według relacji Joachima Bielskiego, polskiego kronikarza, doszło do jatki, a „trup na trupie leżał”45. Nalewajko został schwytany i następnie ścięty, a ciało poćwiartowano na cztery części i wywieszono na widok publiczny w Warszawie46. Niemniej jednak nawet wśród Polaków cieszył się on opinią dobrego żołenierza. Do tej pory uważany jest na Ukrainie za bohatera. Podsumowując rebelię Nalewajki, Wójcik pisze: „Historycy ukraińscy i polscy zgodni są na ogół w ocenie tego wydarzenia. Wypadki na Sołnicy nie przyniosły niczego dobrego zarówno Polsce, jak i Ukrainie. Utopiony tak okropnie zryw kozacki pod wodzą Nalewajki rozjątrzył tak stosunki, że możliwość rozumnego rozwiązania kwestii kozackiej zmalała do zera, a Kozacy czekali tylko okazji, by znów powstać do walki z Rzeczypospolitą”47.
33Charakterystyczne, że Zaleski obydwu atamanom nadaje cechy przysługujące rycerzom polskim. Odznaczają się oni odwagą i dzielnością, a honor i miłość do ojczyzny oraz króla towarzyszy im w każdym momencie życia. Na temat tej dumki warto przytoczyć opinię Józefa Tretiaka, autora monografii o Zaleskim, napisanej w 1911 roku. Jego brak krytycyzmu odzwierciedla polocentryczne nastawienie elit z początku XX wieku, nieróżniące się od światopoglądu Zaleskiego z pierwszej połowy wieku: „Ale zapomnijmy o historycznym Kosińskim, zamieńmy go na jakiego prawdziwego obrońcę Rzeczypospolitej na Kresach […] albo jeszcze lepiej na jakiegoś współczesnego poecie ułana polskiego, dla którego wzorem był rycerski i romansowy książę Józef, a dumka ukaże się nam we właściwym swoim znaczeniu o właściwej piękności. Bo pomimo swojej archaizacji, wyśpiewywała ona współczesny ideał rycerza polskiego i dlatego znalazła taki odgłos i stala się tak popularna”48.
34Czytając pozostałe dumki Zaleskiego, odnieść można wrażenie, że miały one przesłonić wzajemną niechęć między narodami i wymazać przekleństwo Lachiw rizaty oraz słynne słowa Chmielnickiego, że „Polska i pokój nie mogą razem istnieć na Ukrainie”49. Przykładem może być Janusz Bieniawski. Wyjątek z rycerskiego rapsodu, gdzie Zaleski wprowadził do dumy Jana Wyhowskiego, reprezentującego wśród Kozaków kierunek ugodowy. Zaś główny bohater, Jan Bieniawski, wzorowany jest na ludowym ukraińskim bohaterze Iwasiu Konowczence, opiewanym w wielu różnych pieśniach. Polacy wspólnie z Kozakami przygotowują się, by odeprzeć atak Tatarów, którzy pod dowództwem murzy Betsbuły wkroczyli na Ukrainę. Liryczny nastrój, obrazowe przedstawianie uczuć, spychające na bok opowiadanie wypadków, ułatwiały przetwarzanie prawdy historycznej i idealizowały życie Kozaków na Siczy. Podobnie jest w wierszu Czajki, odnoszącym się do sławnej wyprawy morskiej Kozaków po dowództwem Sahajdecznego Konaszewicza, uważanego za wiernego sprzymierzeńca Polski. Miało to miejsce w 1614 roku, a celem było bogate miasto Synope. Kozacy zdobyli i wywieźli ogromne łupy, a wiersz opowiada o powrocie, tryumfie i uwielbieniu dla wodza.
35Sentymentalne marzenie poety o braterstwie Polski i Ukrainy zacierało skomplikowane relacje między dwoma narodami na Kresach. Wrogi stosunek Ukraińców do Polaków był w istocie manifestacją poczucia niezależności, którą wywalczyli pod wodzą Chmielnickiego, kiedy to przez parę dziesiątków lat opierali się wpływom polskim i moskiewskim. Chmielnicki stał się bohaterem narodowym i jego czyny opiewało wiele ukraińskich dumek XVII i XVIII wieku. W wieku XIX Markian Szaszkiewicz poświęcił mu wiersz Oblężenie Lwowa przez Chmielnickiego:
Wojsko kurzeniowe z wymarszem nie zwleka,
Lachów rozgromiło i chce Lwów oblegać.
Gdy hetman Chmielnicki konie puścił w cwał
Wtedy Lwów cały drżał.
Gdy hetman Chmielnicki szablę zwinął raz
Wtedy Lwów się skłonił w pas.50
36Wyjątkowym wierszem Zaleskiego jest Dumka Mazepy. Historia pazia Jana Kazimierza stała się popularna w całej Europie dzięki poematowi Byrona. Lecz to nie chęć rywalizacji z poetą angielskim pchnęła Zaleskiego do napisania własnej wersji. Tretiak uważa, że Zaleski, przeczytawszy Pamiętniki Paska, przedstawiającego tę historię w sposób bardzo groteskowy, poczuł się osobiście urażony51. W obronie Mazepy czy raczej męskości raz jedyny rzucił oskarżenie na Polaków:
Myśmy Lachom byli wierni,
Przeciw hordom w każdej chwili,
Nim husarze, nim pancerni
Nadciągnęli, my już zbili.
I cóż za to mamy w zysku,
Oprócz więzów i ucisku?52
37Ujawnia się tu, jak sądzi Michał Grabowski, niechęć Zaleskiego do Mazowsza, do Warszawy, w której nie czuł się tak pewnie, jak na Ukrainie53. Dla podkreślenia swoich emocji i zranionej próżności poeta wprowadza tu Chmielnickiego i Jana Kazimierza, co jest niezgodne z rzeczywistością historyczną, gdyż w momencie oblężenia Zamościa Jan Kazimierz nie był królem Polski. Chmielnicki jest symbolem zemsty, gdyż to on okazuje się największym pogromcą Polaków. Jednak w wierszu Trzeci szturm do Stawiszcz Zaleski dokonuje kolejnego zwrotu i znów staje po stronie Polaków. Utwór, który ukazał się w „Meliteli” w roku 1830, jest swoistym patriotycznym credo nie tylko poety, ale i całego pokolenia. Jego tematem jest oblężenie przez Stefana Czarnieckiego Stawiszcz, w których zamknęli się zbuntowani Kozacy. Bohaterem jest młody Polak Zgłobicki, który odpowiadając na apel wzywającego do walki Czarneckiego, daje przykład poświęcenia się sprawie ojczyzny. Kiedy wróg odcina mu rękę, w której trzyma chorągiew, podnosi ją z ziemi drugą ręką, i dotąd walczy, aż i tę utraci54.
Krytycy i zwolennicy
38Znamienne, że pierwsza, poważna krytyka tej wizji historii wyszła od Seweryna Goszczyńskiego, poety i przyjaciela Zaleskiego. Pochodzący z kresów Goszczyński miał świadomość, że Ukraina jest i zarazem nie jest jego ojczyzną. Poznawszy „krwawe ślady i blizny” zostawione przez Koliszczyznę i doświadczywszy jej grozy, uznał fatalizm, zło, okrucieństwo za nieodłączne elementy jej historii. Jego utwory ukazują bardzo złożone relacje między polskim a ruskim narodem. Z utworów Goszczyńskiego przebija myśl, że nieznaczne różnice między tymi narodami przy ich widocznym podobieństwie ugruntowują poczucie obcości i wrogości między nimi. Jego ujęcie Słowiańszczyzny pozwala nam spojrzeć na relacje polsko-ukraińskie przez pryzmat Freudowskiej teorii narcyzmu małych różnic55. Dlatego też krwawe dzieje Ukrainy przedstawiane jako hulanka, zabawa, a co najwyżej wspólna wyprawa przeciwko Tatarom i Turkom uznał Goszczyński za nieusprawiedliwioną idealizację, wręcz za kłamstwo historyczne, za zdradę „przeciwko najgłówniejszemu warunkowi poetyckiego talentu, przeciwko prawdzie”56.
39Ten odosobniony krytyczny głos ginął w aplauzie warszawskich recenzentów. Zaleski znalazł zwolennika i wielbiciela w Maurycym Mochnackim, który, jak wiemy, wierzył w możliwość wskrzeszenia dzięki sile poezji dziejów i ducha narodowego. Wymieniając Zaleskiego jednym tchem z Szekspirem i Goethem, wynosił go wysoko ponad innych i przyznawał mu rolę wieszcza narodowego57. Jako poeta historyczny, który „pochwycił gęśl minionych wieków”, Zaleski okazał się idealnym wyrazicielem postulatu Mochnackiego o konieczności „rozpoznania się narodu w jestestwie swoim”58. Krytyk warszawski uważał, że pogrążony w letargu naród mogą poruszyć tylko dzieła natchnione, przemawiające do jego duszy. Zaś za sprawą poezji Zaleskiego miało zacząć się odrodzenie ducha narodowego. Przeszłość historyczna, jaką opiewał autor dum i dumek, miała być odpowiednim przedmiotem refleksji dla całego narodu. W tej poezji bowiem Mochnacki odnajdywał ducha wspólnoty, wizję braterskiej zgody, ducha rodzinnej osiadłości, pamięć tkliwą – wszystkie te elementy, które tworzyły, według niego, historię krajową59.
40Historia wykreowana w poezji Zaleskiego znalazła poręczenie i legitymizację w arkadyjskiej wizji natury. W jego wierszach historia w sposób płynny przechodzi w mit. Magiczna władza dobrej i łaskawej dla człowieka natury łagodzi wszystkie konflikty i wojny. W tym wolnym od dysonansów świecie nie kryją się żadne niebezpieczeństwa. Nawet śmierć, dzięki panującej tam harmonii człowieka i natury, traci konkretność i staje się czymś odległym i nierealnym. Nie ma tu miejsca na nienawiść, grozę czy tragedię. Arkadyjska kraina szczęścia wyczarowuje świat zamierzchłej, rycerskiej przeszłości, pełen chwały i dozgonnych braterskich uczuć, którym sprzyja sama natura, ale sprzyja w sposób szczególny. Kozacy i rycerze stanowią co prawda integralną część przyrody, ale to ona odgradza ich od prawdy o sobie i świecie, w którym poeta kazał im żyć.
41Dlatego za drugiego patrona jego wizji historii można uznać Kazimierza Brodzińskiego (O klasyczności i romantyczności tudzież o duchu poezji polskiej). Zaleskiemu bliska była jego koncepcja słowiańskiej Arkadii i szczęścia narodu, które realizuje się w jego własnej sielsko-łagodnej poezji narodowej. I dlatego w twarzach Kozaków machających szabelką odnajdujemy rysy pogodnych i łagodnych chłopów pracujących na roli. W zamyśle i postulatach Brodzińskiego idylliczna wizja świata, będąca dziełem odpowiednio ukształtowanego moralnie podmiotu, miała służyć w przezwyciężaniu zła historycznego60. W poezji Zaleskiego stała się ona sposobem unikania tragizmu i prawdy historycznej. Zwiewna zasłona idylli, która opadła na polską literaturę, pogrążyła ją w długim półśnie, pozwalającym na alternatywne wobec konfliktów narodowościowych, idealistyczne widzenie rzeczywistości na Ukrainie.
Notes de bas de page
1 Patrz. M. Janion, Niesamowita Słowiańszczyzna. Fantazmaty literatury, Kraków 2006, s. 170. Najważniejszą książką, która porusza problem kolonizacji na Kresach, jest monografia Daniela Beauvois Trójkąt ukraiński. Szlachta, carat i lud na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie 1793-1914, przeł. K. Rutkowski, Lublin 2005. Głos Marii Janion nie jest odosobniony. Od dłuższego czasu toczy się w Polsce dyskusja na temat kolonializmu i postkolonializmu. Patrz m.in. C. Cavanagh, Postkolonialna Polska. Biała plama na mapie współczesnej teorii, „Teksty Drugie” 2003, nr 2/3; D. Skórczewski, Postkolonialna Polska. Projekt (nie)możliwy, „Teksty Drugie” 2006, nr 1/2; A. Fiut, Polonizacja? Kolonizacja?, „Teksty Drugie” 2003, nr 6; (Nie)obecność. Pominięcia i przemilczenia w narracjach XX wieku, red. H. Gosk, B. Karwowska, Warszawa 2008; Studia postkolonialne nad kulturą i cywilizacją polską, red. K. Stępnik, D. Trześniowski, Lublin 2010; Słowacki postkolonialny, red. M. Kuziak, Bydgoszcz 2010.
2 E. Said, Orientalizm, przeł. M. Wyrwas-Wiśniewska, Poznań 2005. Said pisze: „Od końca osiemnastego wieku orientalizm można analizować jako zbiór instytucji zajmujących się Orientem, czyli wypowiadających się na jego temat, wyrażających autorytatywne poglądy, opisujących go, nauczających o nim, zasiedlających go i rządzącym nim. Krótko mówiąc, orientalizm to zachodni sposób dominowania, restrukturyzowania i posiadania władzy nad Orientem” (tamże, s. 31).
3 Tamże, s. 3738.
4 Cyt. za: M. Todorova, Bałkany wyobrażone, przeł. P. Szymor, M. Budzińska, Wołowiec 2008, s. 29. E. Said, East isn’t East, „Times Literary Supplement” 3 February 1995, s. 3.
5 M. Todorova, Bałkany wyobrażone, s. 40.
6 O wyobrażeniach Polaków jako dzikich nomadów czy Indian w kulturze niemieckiej pisze I. Surynt, Badania postkolonialne a „Drugi Świat”. Niemieckie konstrukcje narodowo-kolonialne w XIX wieku, „Teksty Drugie” 2007, nr 4, s. 67.
7 St. Pieróg, Maurycy Mochnacki. Studium romantycznej świadomości, Warszawa 1982, s. 146. Patrz I. Stasiewicz-Jasiukowa, Poglądy na naukę w Polsce okresu oświecenia na tle ogólnoeuropejskim, Wrocław 1967, s. 130-140.
8 C. Norwid, Do Bronisława Zaleskiego, w: A. Witkowska, Ja, głupi Słowianin…, Kraków 1980, s. 147.
9 Said formułuje następującą tezę: „Zamiast wymieniać style określania Orientu – jego dziwaczności, odmienności, ezgotycznej zmysłowości
i tak dalej – możemy dokonywać ich uogólnienia, w miarę jak będą się, począwszy od renesansu, pojawiać. Wszystkie są deklaratywne i oczywiste; napięcie, jakie przywołują, wynika, z ich ponadczasowości; przekazują odczucie powtarzalności i siły; są zawsze symetryczne w stosunku do europejskiego odpowiednika, a równocześnie od niego gorsze, co czasem jest sprecyzowane, a czasami nie” (E. Said, Orientalizm, s. 119). Todorova te relacje widzi w podobny sposób, powołując się na Jamesa Carriera, który doszedł do wniosku, że w praktyce mamy do czynienia z wzorcem asymetrycznym, który „stawia Zachód w pozycji uprzywilejowanej – standardu, wobec którego definiuje się wszystkich innych” (M. Todorova, Bałkany wyobrażone, s. 138).
10 Todorova próbuje opisać sposób samookreślania się Bałkanów, jak się on kształtował i jakie miał następstwa: „Skąd wywodzi się to samookreślenie? Czy jest ono niezależnym wytworem autorefleksji, czy podsunęło je i ukształtowało wyłącznie spojrzenie z zewnątrz? Mimo że narody bałkańskie nie uczestniczyły w procesie kształtowania się ich wizerunku […], nie były biernymi odbiorcami etykiet i oszczerstw. Niniejsza książka wykazuje, w jakim stopniu zewnętrzny sposób postrzegania Bałkanów został zinternalizowany w samym regionie” (M. Todorova, Bałkany wyobrażone, s. 91-92).
11 Tamże, s. 133.
12 J. Sowa, Fantomowe ciało króla. Peryferyjne zmagania z nowoczesną formą, Kraków 2011, s. 20; A. Kiossev, Notes on Self Cultures, w: After the Wall. Art and Culture in Post-Communist Europe, ed. B. Pejić, D. Elliott, Stockholm 1999, a także http://ica.cult.bg/images/razni/File/A_Kiossev_en.doc.
13 S. Žižek pisze: „To tak jakby spojrzenie Wschodu wciąż dostrzegało w społeczeństwach zachodnich ich agalmę – skarb, który jest przyczyną demokratycznego entuzjazmu i po którym na Zachodzie pozostało jedynie wspomnienie” (cyt. za J. Sowa, Fantomowe ciało króla, s. 23).
14 „Bałkany to również most pomiędzy etapami rozwoju, a to przywodzi na myśl takie etykietki, jak: na wpół rozwinięty, na wpół kolonialny, na wpół cywilizowany, na wpół orientalny” (M. Todorova, Bałkany wyobrażone, s. 46).
15 Tamże, s. 50.
16 Pojęcie „Ukrainizacja Ukrainy” zapożyczam od Saida, który pisze o orientalizacji orientu (E. Said, Orientalizm, s. 151) i Todorovej opisującej bałkanizację Bałkan. Said wielokrotnie podkreśla, że kulturalny dyskurs Zachodu zajmował się przede wszystkim produkowaniem reprezentacji Orientu: „Orientalizm nie jest zatem dziedziną czy tworem stworzonym przez politykę, a znajdującym bierne odzwierciedlenie w kulturze, nauce czy instytycjach; nie jest to również wielki i nieuporządkowany zbiór tekstów na temat Orientu ani wyraz jakiegoś niegodziwego «zachodniego», imperialistycznego spisku w celu utrzymania świata «orientalnego» na niskim poziomie cywilizacyjnym. Jest to raczej rozpowszechnienie świadomości geopolitycznej w tekstach etycznych, naukowych, ekonomicznych, socjologicznych i filozoficznych, jest to precyzowanie nie tylko podstawowych różnic geograficznych (świat dzieli się na dwie nierówne częśći, Wschód i Zachód), ale także całych obszarów «zainteresowań», które – za pomocą odkryć naukowych, filologicznych rekonstrukcji, analiz psychologicznych, opisów krajobrazów i socjologii – nie tylko tworzy, ale również podtrzymuje; raczej nie wyraża, lecz jest wolą czy intencją zrozumienia, a w niektórych przypadkach również sprawowania kontroli, manipulowania, czy nawet wchłaniania tego w sposób oczywisty innego (alternatywnego, nowatorskiego) świata; jest przede wszystkim dyskursem, który nie pozostaje w związach z władzą polityczbą, ale raczej został stworzony i istnieje dzięki nierównej wymianie z różnymi dziedzinami: władzą polityczną […], intelektualną […], kulturalną […], moralną […]” (tamże, s. 43-44).
17 D. Beauvois pisze: „Mit Kresów był nieodłączny od świadomości polskiej wyższości. Toteż powstania – od Chmielnickiego do rzezi humańskiej – nie osłabiały, a wręcz odwrotnie, potęgowały mit. W miarę jak słabły wpływy tatarskie, rosło niebezpieczeństwo sąsiedzkiej koliszczyzny. Więc rola obronna ziemiaństwa polskiego na wschodzie stawała się swego rodzaju misją. Fakt, że poczucie tej misji trwało mimo rozbiorów od 1772 do 1920 r., dobitnie świadczy o abstrakcyjności idei, o jej zupełnym przekształceniu w mit (D. Beauvois, Mit „kresów wschodnich”, czyli jak mu położyć kres, w: Polskie mity polityczne XIX i XX wieku, red. W. Wrzesiński, Wrocław 1994, s. 95).
18 Rozpoznanie Sowy jest podsumowaniem dyskusji zapoczątkowanej przez Beauvois o potędze kolonialnej Rzeczpospolitej, jej snach i mitach: „Zagarniając litewskie województwa i wykorzystując je jako bazę dla dalszej ekspansji na wschód, Rzeczpospolita wchodzi de facto w rolę kolonizatora. Pomimo oczywistych różnic między przedsięwzięciem kresowym a budowaniem imperiów kolonialnych przez państwa Europy Zachodniej analogia wydaje się wystarczająco mocna, abyśmy mogli uznać Rzeczpospolitą za potęgę kolonialną. Był to model kolonializmu inny od Zachodniego, który Ewa Thompson doskonale opisała w Trubadurach imperium; nowych terytorów nie poszukiwano po drugiej stronie Ziemi, ale tuż obok. Podbijano je, zdobywano przekupstwem, politycznym targiem lub w inny sposób wprowadzano w orbitę bezpośredniej zależności od metropolitarnego centrum (Warszawy lub Moskwy), a następnie próbowano wprzęgać w gospodarczo-militarną maszynę imperium. […] Beauvois porównuje relacje polsko-ukraińskie do francusko-algierskich” (J. Sowa, Fantomowe ciało króla, s. 322).
19 Z. Wójcik, Wstęp, w: Eryka Lassoty i Wilhelma Beauplana opisy Ukrainy, przeł. Z. Stasiewska, S. Meller, Warszawa 197, s. 8
20 Wójcik pisze o latyfundiach w XVII wieku: „Koncentracja ziemi w ręku nielicznych rodzin magnackich była olbrzymia. W województwie kijowskim mieszkało 27 rodzin latyfundystów, którzy stanowili tylko 7% ogółu właścicieli ziemskich, ale w rękach swych skupiali aż 68% całej ziemi. Jeszcze bardziej znamienne były liczby dla drugiego województwa Ukrainy – bracławskiego. Tu było 9% magnatów, w których rękach znalazło się 80% ziemi” (tamże, s. 33). Patrz też D. Beauvois, Trójkąt ukraiński.
21 W. Beauplan, Opisanie Ukrainy, w: Eryka Lassoty i Wilhelma Beauplana opisy Ukrainy, s. 108.
22 Patrz. M. Zdziechowski, Pierwiastek zachowawczy w idei ukraińskiej, w: tegoż, Widmo przyszłości, Warszawa 1999, s. 155; W. Kuczabski, Ukrajina i Polszcza. Otwerta widpowid’ polskomu konserwatystowi, Lwów 1933.
23 D. Beauvois, Mit „kresów wschodnich”…, s. 95.
24 B. Jasinowski, Podstawowe znaczenie Kresów południowo-wschodnich w budowie polskiej psychiki i świadomości narodowej, „Pamiętnik Literacki” 1936, z. 2, s. 216.
25 Pojęcie to wprowadził Jacek Kolbuszewski (Kresy jako kategoria aksjologiczna, w: Kresy – pojęcie i rzeczywistość, red. K. Handke, Warszawa 1997, s. 119-129).
26 Zob. J. Tretiak, Bohdan Zaleski do upadku powstania listopadowego 1802-1831. Życie i poezja. Karta z dziejów romantyzmu polskiego, Kraków 1911; A. Witkowska, Bohdan Zaleski, tajemnica sukcesu i zapomnienia, w: Zapomniane wielkości romantyzmu. Pokłosie sesji, red. Z. Trojanowiczowa i Z. Przychodniak, Poznań 1995.
27 Michał Grabowski pisał: „Inaczej się rzecz ma u polskich poetów ukraińskich. Ich prawa do stanowienia odrębnej szkoły zasadzają się nie na tym, że obierają na treść swoich utworów przedmioty z historii tej ziemi. Ale raczej, że przejmują całkiem ducha i barwę właściwej poezji ukraińskiej, jednej z najdoskonalszych gałęzi samorodnej poezji słowiańskiej, więc pierwszych z całego świata. To jednak, co powiedziałem, źle jeszcze istotę dzieła tłumaczy. Wszak i Moor podszywać się stara pod toki wschodnie, a jednak jest to pożyczona szata, jest to przebranie, które nikogo nie zwodzi; przeciwnie, polscy poeci ukraińscy przejęli tę właściwość szczerze, unarodowili ją sobie, rozumują ją głęboko, bo jest dla wszystkich domową, dla wielu rodzimą” (M. Grabowski, O szkole ukraińskiej poezji, w: tegoż, Literatura i krytyka, t. 1, cz. 2, Wilno 1837, s. 37-38).
28 Por. E.M. Thompson, Trubadurzy imperium. Literatura rosyjska i kolonializm, przeł. A. Sierszulska, Kraków 2000, s. 2.
29 Korespondencja Józefa Bohdana Zaleskiego, wyd. D. Zaleski, t. 1, Lwów 1900, s. 34.
30 Todorova ten szczególny stosunek Zachodu do kultur uznawanych za niższe, ale z pewnych względów interesujące, nazywa ksenofilią. Cechuje się ona życzliwym odbieraniem obcej kultury, której przypisuje się niższą wartość: „mieszkaniec Zachodu podziwia nasze tradycje […] za ich pierwotność, żywiołość, zacofanie, dziką egzotykę” (M. Todorova, Bałkany wyobrażone, s. 137).
31 Na ciche wody. Dumy ukraińskie, przeł. M. Kasjan, Wrocław 1973, s. 113.
32 J.B. Zaleski, Wybór poezji, Wrocław 1985, s. 19-20.
33 Patrz tamże, s. 19.
34 J. Tretiak, Bohdan Zaleski, Kraków 1911, s. 129.
35 J.U. Niemcewicz, Śpiewy historyczne, cyt. za: tamże, s. 129-130.
36 Opis Starożytnej Polski przez Tomasza Święckiego, mecenasa przed Najwyższym Sądzie Królestwa Polskiego, Podlasianina, Warszawa 1816, s. 129130, cyt. za: tamże, s. 130.
37 W.A. Serczyk, Na dalekiej Ukrainie. Dzieje Kozaczyzny do 1648 roku, Kraków 1984, s. 88-93.
38 Z. Wójcik, Dzikie pola w ogniu. O Kozaczyźnie w dawnej Rzeczypospolitej, Warszawa 1966, s. 66.
39 „Wybuchnęły już po trzykroć za Zygmunta III bunty Kozaków, lecz męstwo wielkich wojowników, w jakim w owym wieku obfitowała Polska, przytłumiło je w samym zarzewiu. Janusz książę Ostrogski w 1593 r. Kosińskiego szlachcica z Podlasia, na czele kilku tysięcy Kozaków rozruchy czyniącego, zniósł” (cyt. za: J. Tretiak, Bohdan Zaleski, s. 133).
40 J.B. Zaleski, Wybór poezji, s. 23.
41 Tamże, s. 20.
42 E. Lassota, Diariusz. Rok 1594, w: Eryka Lassoty i Wilhelma Beauplana opisy Ukrainy, s. 79.
43 Z. Wójcik, Dzikie pola w ogniu, s. 31.
44 W.A. Serczyk, Na dalekiej Ukrainie, s. 129.
45 J. Bielski, Ciąg dalszy kroniki polskiej, zawierające dzieje od 1587-1589, Warszawa 1851, s. 280. Patrz W. Serczyk, Na dalekiej Ukrainie, s. 135; Z. Wójcik, Dzikie pola w ogniu, s. 38.
46 Serczyk pisze: „życie, a zwłaszcza śmierć Semena Nalewajki obrosły rychło w legendę. Opowiadano, że zginął na palu albo też że posadzono go na miedzianym koniu (w innej wersji – wołu), w którym rozpalono ogień. Skonał rzekomo dopiero po kilku godzinach nieludzkich męczarni, a jego zwłoki spalono w tymże miedzianym stworze” (W.A. Serczyk, Na dalekiej Ukrainie, s. 136).
47 Z. Wójcik, Dzikie pola w ogniu, s. 39.
48 J. Tretiak, Bohdan Zaleski, s. 134-135.
49 Cyt. za M. Zdziechowski, Pierwiastek zachowawczy…, s. 152.
50 M. Szaszkiewicz, Oblężenie Lwowa przez Chmielnickiego, przeł. S. Średnicki, w: Antologia poezji ukraińskiej, wyb. F. Nieuważny, J. Pleśniarowicz, Warszawa 1976, s. 148.
51 Według Paska historia rozegrała się na Wołyniu. Niejaki Falbowski postanowił zemścić się na Mazepie za uwiedzeniu mu żony. Mazepa błagał go o darowanie mu życia, a Falbowski „rozebrawszy go naga, przywiązał go na jego własnym koniu, zdjąwszy kulbakę, gębą do ogona, a do głowy tyłem, ręce opak związano, nogi pod brzuch przywiązano, potężnie bachmata dosyć z przyrodzenia bystrego, zhukano, kańczugami osieczono, a jeszcze nadgłówek mu zerwawszy z głowy, kilka razy nad nim strzelono. Tak tedy jako szalony bachmat skoczył do domu” (cyt. za: J. Tretiak, Bohdan Zaleski, s. 185). Por. G. Ritz, Mazepa jako romantyczna figura Innego, w: tegoż, Nić w labiryncie pożądania, przeł. M. Łukaszewicz, Warszawa 2002.
52 J.B. Zaleski, Wybór poezji, s. 43-44.
53 „Być może, że Pan Zaleski pod zasłoną historycznego imienia (Mazepy) wypowiedział swoją własną tęsknotę za Ukrainą, od której był oddalonym i że odsłonił nam poufale barwy i uroki, w których jego własnej imaginacji ukazywała się jego daleka, rodzinna, żywa, sprzeczna obyczajami i pozorem z Mazowszem strona” (M. Grabowski, O szkole ukraińskiej poezji, s. 40-41).
54 „Kiedy Kozacy zamknięci z największą zaciętością bronili się, Zgłobicki Polak wskoczył na wały, trzymając chorągiew, a gdy mu nieprzyjaciel odciął rękę pałaszem, schwycił ją z ziemi drugą ręką, i nie pierwej dał sobie wydrzeć, aż odcięto i tę (cyt. za: J. Tretiak, Bohdan Zaleski, s. 431).
55 Piszę o niej w rozdziale Krajobrazy narodowe.
56 Goszczyński tak pisał o Zaleskim: „Józef Bohdan Zaleski, zrazu czciciel i uczeń Brodzińskiego, aż do naśladownictwa z zewnętrznym oddaniu swojej poezji, został w końcu poetą, oryginalnym w całym znaczeniu tego słowa. Ukraina, rodzinna Zaleskiego strona, jest osnową ogółu pieśni jego. Z jej rycerskich dziejów bierze on wszystkie przedmioty, a z bogactw przyrodzonych wszystkie ozdoby i urok do swojej poezji. Naiwność, czucie, świetność, wyobrażenia, zewnętrzne nawet wysłowienie łączą się u niego w najpiękniejszą harmonię i stanowią jakby wrodzoną muzykę tych pieśni. [...] O dumach Zaleskiego dosyć jest powiedzieć, że niektóre zamieniły się już w pieśni narodowe, a to jedno jest podług mnie pochwałą, wyższą nad pochwały wszelkiej krytyki. [...] najgłówniejsze więc zarzuty, jakie Zaleskiemu mam zrobić, są: jednostajność barwy poetyckiego jego ducha i niestosowność języka z przedmiotem. Język ten wypieszczony i wciąż wypieszczany, nie nagina się stosownie do przedmiotu; a co się tyczy geniuszu poetycznego, można mu zarzucić brak strony plastycznej. We wszystkich osobach Zaleskiego przebija się mniej więcej poeta; wprawdzie ten poeta jest zajmujący, ale nie wszędzie na swoim miejscu. Stąd w ogólności kozacy jego są wymuskani, za salonowi, za zniewieściali na kozaków; nie są takimi, jakimi ich znamy z krwawych dziejów Zaporoża. Podobna wada najgłównieszemu warunkowi poetyckiego talentu, przeciwko prawdzie” (S. Goszczyński, Dzieła zbiorowe, t. 3: Podróże i rozprawy literackie, Lwów 1911, s. 204., s. 203-204).
57 M. Mochnacki, O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym, Łódź 1985, s. 132. Dalej Mochnacki pisze: „Jego postacie rześkie, szykowne, żywe, żwawe, poskoczne, mile w oko wpadają. Zwykle w jasne przodziewa je szaty. Taki jego stary myśliwiec, takie kozactwo, tacy rycerze dum ukraińskich! […] nie bez słusznej więc przyczyny zowiemy go wieszczem minionych wieków, poetą zgasłych plemion, ponieważ ich postacie i głosy rozciągłymi tonami swojej arfy z zapadłego wywołuje zmierzchu” (tamże, s. 131-132).
58 „Życie historyczne wszelkiego ludu jest, zdaniem moim, nie co innego, tyko ciągły […] proces uobecniania się samemu sobie od początku, od kolebki, przez wszystkie pośrednie czasy. Jest to pojmowanie, czucie samego siebie w całym przestworze rodowitego bytu. Poczuwajmy się we wszystkich czasach swoich, żebyśmy mieli wszystkie kolejne wieki naszego bytu w każdym momencie przytomne, tak żeby za każdym uderzeniem pulsu i w każdym nieledwie tchnieniu naszego życia wywijało się z zapadłej niepamięci minione, zatracone narodowe jestestwo” (tamże, s. 68).
59 „Historia – poważanie starodawnych obyczajów, pamięć tkliwa i czuła za zasługi przodków, wdzięczność za dobro przekazane nieskazitelną cnót i przewag sławnych puścizną – toż wzniosły duch rodzinnej osiadłości, a przede wszystkim duch braterskiej zgody, którym się statecznie dobrane utrzymywały związki: duch spólny, mocny, niezłomny, żadną nieprzezwyciężony przeszkodą, który sprawował, że każdy członek to bractwa, to zgromadzenia nieraz z wspaniałomyślnym poświęceniem własnej korzyści służył pospolitej rzeczy, tej potrzebie we wszelkim przypadku rad dogadzał z całej duszy swojej i z całego serca, dzieląc zarówno szczęście i niedolę, równym znosząc umysłem smutek i pociechę, zarobek i stratę: otóż treść we wszelkim narodzie otartym z dzikości i barbarzyństwa, wywijających się ze składu społecznego dziejów ojczystych i wspomnień. W tym uczuciu zawarta historia krajowa” (tamże, s. 76).
60 A. Witkowska, Wstęp, w: K. Brodziński, Wybór poezji, Wrocław 1966, s. LXX).
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.
Zapomniana rewolucja
Rozkwit kobiecego pisania w dwudziestoleciu międzywojennym
Agata Araszkiewicz
2014
Warszawa w oczach pisarek
Obraz i doświadczenie miasta w polskiej prozie kobiecej 1864-1939
Małgorzata Büthner-Zawadzka
2014
Płeć i naród : Trans/lokacje
Maria Komornicka/Piotr Odmieniec Włast, Else Lasker-Schüler, Mina Loy
Karolina Krasuska
2012
Problem religii w polskich dziennikach intymnych
Stanisław Brzozowski, Karol Ludwik Koniński, Henryk Elzenberg
Katarzyna Nadana-Sokołowska
2012
Poradzieckie
Najnowsza migracyjna literatura żydowska w Stanach Zjednoczonych
Karolina Krasuska
2021