VI. Lacan i strukturalna interpretacja psychozy
p. 411-483
Texte intégral
Sędzia Schreber udowadnia w swoich „Pamiętnikach nerwowo chorego” […], że nawet po Freudzie uznać je można za podręcznik fenomenologii psychozy, niekoniecznie dla początkujących.
J. Lacan, On a Question Prior to Any Possible Treatment of Psychosis, w: tenże, Ecrits, tłum. B. Fink, New York–London 2006, s. 449.
1. Aimée, siostry Papin, Dali
1Zainteresowanie Lacana problematyką psychoz nie ograniczało się rzecz jasna do przypadku Schrebera. W swoich najbardziej różnorodnych formach zaburzenie to stanowiło przedmiot nieustającego zaciekawienia teoretycznego Lacana niemal od początku jego kariery psychiatrycznej. Obiegowa opinia głosi wręcz, że tak jak zaburzeniem, na którym ufundowana została psychoanaliza Freuda, była histeria, koncepcja Lacana opiera się na studiach nad paranoją. Paranoiczne poznanie Dalego, przypadek Aimée i sióstr Papin stanowią ważne punkty odniesienia dla rozwijającej się myśli Lacana i jego odczytania teorii Freuda. Nie ma jednak przypadku w tym, że głównym bohaterem seminarium poświęconego psychozom1 jest właśnie przewodniczący Schreber. Postulowany przez Lacana „powrót do Freuda” 2przejawia się również w ponowieniu fundujących gestów ojca psychoanalizy: tak jak Freudowi przypadek Schrebera umożliwił klarowne wyjaśnienie psychozy w kategoriach teorii libido, tak Lacanowi umożliwia on prezentację jego koncepcji psychoanalizy skoncentrowanej wokół struktur językowych.
2Podejście do terapii psychoz uznawane bywa za jedno z kryteriów pozwalających na odróżnienie psychoanalizy w wydaniu Lacanowskim od pozostałych jej odłamów, zwłaszcza tych akcentujących znaczenie ego.
Nie raz i nie dwa Lacan deklarował, że psychoanalitykowi nie wolno cofać się przed psychozą, a także że terapia psychotyków stanowi znaczący element pracy analitycznej w ramach orientacji lacanowskiej. Mimo to zaznaczyć należy, że uwagi Lacana nie wolno traktować jako nakłaniania analityków do odważnego brania na swoje barki klinicznego brzemienia nakładanego przez psychotycznych pacjentów. Oddaje ona raczej przeświadczenie Lacana, że problemy pojawiające się wraz z psychozą są dla psychoanalizy centralne, w żadnym wypadku zaś nie stanowią dodatku do zasadniczej kwestii neurozy. 3
3W tym sensie Lacanowska praktyka jest manifestacją fundamentalnego przesunięcia teoretycznego względem ortodoksyjnej lektury pism Freuda.
4Początki zainteresowania Lacana problematyką psychoz łączą się z jego współpracą z surrealistami, fascynacją koncepcją poznania paranoicznego autorstwa Dalego, umożliwiającą wyjście poza tradycyjną interpretację mechanizmu halucynacji. W 1922 roku tłumaczy tekst Freuda O niektórych mechanizmach nerwicowych w wypadku zazdrości, paranoi i homoseksualizmu. Rozwijając swoją koncepcję paranoi stara się łączyć doświadczenia kliniczne, teorię psychoanalityczną oraz znajomość filozofii (przede wszystkim Spinozy, ale również Bergsona i Nietzschego). Przełomem jest jego praca doktorska poświęcona przypadkowi Aimée.
5Pod zaczerpniętym z jednej z powieści jej autorstwa pseudonimem „Aimée” ukrył Lacan Marguerite Pantaine, która z nożem w ręku zaatakowała znaną paryską aktorkę. Pantaine, pochodząca ze wsi urzędniczka pocztowa i młodo owdowiała matka dwójki dzieci, w przestrzeni fantazji wiodła alternatywny żywot jako intelektualistka i uczestniczka życia bohemy. Napisała dwie powieści, które zostały jednak odrzucone przez wydawnictwo. Przeświadczona o dotykających ją prześladowaniach ze strony słynnych kobiet Paryża (Sara Bernhard, Colette) w końcu zaatakowała jedną z nich. Paranoiczne rojenia łączą się w jej przypadku z elementami homoseksualnymi. Lacan poświęca jej wyjątkowo wiele uwagi, na szczegółowo zrekonstruowaną historię choroby nakładając własny aparat pojęciowy. Interpretacja inspirowana jest pracami Minkowskiego, Jaspersa, ale przede wszystkim lekturą pism Freuda. „Lacan nie tylko nie wzdragał się przed zintegrowaniem psychoanalizy z psychiatrią – wykazał absolutną konieczność przyznania pierwszorzędnego miejsca freudowskiej nieświadomości w każdym zrodzonym z psychiatrii opracowaniu nozologicznym” 4.
6Rozstrzygnięcia dotyczące przypadku Aimée oraz teorii paranoi jako takiej zawarte w rozprawie doktorskiej Lacana znajdują jego zdaniem potwierdzenie w głośnej w swoim czasie historii sióstr Papin. Pochodzące ze wsi i wychowane w sierocińcu siostry Papin dokonały zbrodni, która poruszyła całą Francję i wywołała żywą dyskusję intelektualną. Pod osłoną ciemności wywołanej przerwą w dostawie energii elektrycznej obłąkane siostry zamordowały z niezwykłym okrucieństwem swoją pracodawczynię, a także jej córkę, zmasakrowały ich ciała, a następnie położyły się do swoich łóżek, wcześniej sprawdzając, czy drzwi z całą pewnością zostały zamknięte. Trzej psychiatrzy sądowi uznali je za poczytalne, w efekcie czego sala sądowa stała się areną starć rozmaitych światopoglądów i koncepcji naukowych (dyskusja dotyczyła głównie klasowego wymiaru zbrodni). Lacan z radością powitał tę nie tylko głośną, ale i potwierdzającą jego własną teorię sprawę. Przypadek sióstr Papin wykazywał mianowicie, pomimo oczywistych różnic, strukturalne podobieństwo do historii Aimée. Pojawiają się w nim wszystkie kluczowe elementy zidentyfikowane przez Lacana jako składające się na psychozę: homoseksualizm, rozdwojenie, silna agresja, paranoja oraz skłonność do wymierzania sobie kary. Jego pierwsza koncepcja psychozy, silnie inspirowana rozstrzygnięciami Freuda, paradoksalnie jest bliższa właśnie perspektywie ojca psychoanalizy niż późniejszej teorii Lacanowskiej, akcentującej przede wszystkim językowy wymiar tego zaburzenia.
7Z biegiem czasu Lacan w coraz większym stopniu kładzie nacisk na językowy wymiar nieświadomości, czyniąc wręcz z problematyki językowej teoretyczną stawkę refleksji psychoanalitycznej, w tym również własnego powrotu do Freuda, rozumianego jako strategia rekonstrukcji albo – jak wolą niektórzy – Heglowskiego zniesienia 5. Lacan powiada: „Psychoanaliza winna być nauką o języku zamieszkiwanym przez podmiot. Z freudowskiego punktu widzenia człowiek jest podmiotem pochwyconym i torturowanym przez język” 6. W takim kontekście znaczenie psychotyka dla psychoanalizy rośnie.
Jeśli psychoanaliza zamieszkuje język, to w swoim dyskursie nie może ona bezkarnie uniknąć rozpoznania tego faktu. Oto cały sens tego, czego nauczałem was przez wiele lat, i oto nasz punkt wyjścia odnośnie do psychoz. Nacisk położony na znaczenie fenomenów językowych w psychozie stanowi dla nas najowocniejszą z lekcji. 7
8Psychoanaliza dość nauczyła się od neurotyków, czas wsłuchać się w urojeniowy dyskurs psychozy, albowiem „jeśli neurotyk zamieszkuje język, to psychotyk jest przezeń zamieszkiwany, jest opętany przez język” 8. To właśnie owo opętanie fascynowało autora Écrits.
9Przedmiotem całorocznego kursu poświęconego problematyce psychoz, którego początek przypada na jesień 1955 roku, jest przypadek Schrebera. Była to trzecia odsłona seminarium w jego otwartej dla szerszej publiczności formie. Symbolicznego ciężaru dodaje całej sprawie fakt, iż w okresie jego trwania przypadała setna rocznica urodzin Freuda. Nieparzysty numer seminarium wskazuje bezpośrednio, że jest ono poświęcone problematyce znaczącego 9. Nawet przed przystąpieniem do lektury Seminarium III Lacana łatwo się zresztą domyślić, że problem psychozy będzie tu rozpatrywany w odniesieniu do systemu języka jako takiego. Jedna z najsłynniejszych tez Lacana głosi: „nieświadome jest językiem” 10. Oznacza to, „że relacja podmiotu do podmiotu strukturyzowana jest w skomplikowany sposób przez właściwości języka”11. Dla Lacana ostateczną stawką adekwatnej psychoanalitycznej teorii psychozy jest zatem radykalne poszerzenie wiedzy na temat relacji pomiędzy podmiotem a jego nieświadomością rozumianą w kategoriach języka jako struktury. I właśnie dlatego uznaje on psychotyka za postać wyjątkową w panteonie psychoanalitycznych bohaterów: „Psychotyk jest kimś wyjątkowym, swego rodzaju wybrańcem: oto ktoś, kto przeniknął, w dalece bardziej doniosły sposób niż dane jest to pozostałym śmiertelnikom, do samego centrum systemu nieświadomości” 12. W innym miejscu nazywa wręcz psychotyka męczennikiem: „Można powiedzieć, że psychotyk jest męczennikiem nieświadomości, w pierwotnym znaczeniu słowa »męczennik«, to znaczy »świadek«” 13.
10Dyskurs psychotyka, co zauważył już sam Freud, różni się od mowy pacjenta neurotycznego. W odróżnieniu od tego ostatniego, zazwyczaj ukrytego za podwójną gardą cenzury, psychotyk uwielbia mówić. Jak powiada Lacan, cytując list Freuda do Fliessa: „Psychotycy kochają swoje urojenia jak siebie samych”14. Nie oznacza to w żadnym wypadku, że zdaniem Lacana rację mają zwolennicy tradycyjnej koncepcji, zgodnie z którą prawdziwe szaleństwo jest tożsame z otwarciem się podmiotu na to, co głęboko ukryte, z sytuacją zaniku cenzury („Klasyczna opinia głosi, że w psychozie nieświadome znajduje się na powierzchni, staje się świadome” 15). Perspektywa Lacana jest odmienna. Dyskurs psychotyka
to świadectwo otwarte. Neurotyk również jest świadkiem istnienia nieświadomości, daje jednak zamknięte świadectwo wymagające odszyfrowania. Jako świadek otwarty, psychotyk zdaje się zatrzymany, unieruchomiony w pozycji, która uniemożliwia mu autentyczne odtworzenie sensu tego, czego był świadkiem, i podzielenia się tym z pomocą dyskursu z innymi. 16
11Ostatecznym punktem dojścia analizy ma być nie tyle prawda zawarta w dyskursie psychotyka, ile rozpoznanie pozycji zajmowanej przez psychotyczny podmiot.
12Wyjątkowe znaczenie fenomenów językowych w przypadkach psychozy dochodzi do głosu już na etapie diagnozy. „Kładziemy duży nacisk na obecność takich zaburzeń, zanim zdiagnozujemy psychozę” 17. Dla uznania danego pacjenta za psychotyka konieczne jest zaobserwowanie u niego zaburzeń na poziomie języka. Występują one również u neurotyków, mają tu jednak radykalnie odmienny charakter, a przede wszystkim – mniejszą intensywność. Dlatego tak istotne jest, by pozwolić psychotykowi mówić, opowiadać własną historię. Nie należy mu przerywać. Mając taką możliwość, psychotyk będzie snuł swoją opowieść, otwierając tym samym przed analitykiem jedyną ścieżkę prowadzącą najpierw do postawienia diagnozy, później zaś do prób zrozumienia. W okresie ubezwłasnowolnienia i zamknięcia w zakładzie Sonnenstein Danielowi Paulowi Schreberowi pozostawiono odpowiednio dużo czasu, by stał się wiarygodnym, a przede wszystkim pomocnym świadkiem.
Tak jak każdy dyskurs, urojenie winno być oceniane przede wszystkim jako pole znaczenia zorganizowane wokół określonego znaczącego, a przynoszące pożytek badanie psychozy – polegać na umożliwieniu mówienia tak długo, jak tylko się da. Opinia sformułowana zostaje później. […] Co do Schrebera, mógł on mówić, ponieważ nikt nigdy nic do niego nie powiedział, miał więc niemal wieczność, by napisać dla nas swoją wielką książkę. 18
13Lubiącemu umieszczać swe teoretyczne odkrycia pod znakiem powrotu do Freuda Lacanowi Pamiętniki… Schrebera służą w rzeczywistości do wyłożenia własnej koncepcji psychozy, w ramach której akcent przesunięty zostaje z relacji popędowych, na pozycję zajmowaną w żywiole języka. Oto jak stawkę swojego trzeciego seminarium rozumie sam Lacan:
Nie twierdzę, że udało mi się objąć całość problematyki tak szerokiej, jak przypadek Schrebera czy, a fortiori, pola paranoi jako takiego. Twierdzę, że rzucam światło jedynie na ograniczone pole. Odnoszę się do określonych fenomenów, nie redukując ich do obcych im mechanizmów, bez wciskania ich w obecnie używane kategorie, w rozdział kursu filozofii zatytułowany Psychologia. Staram się powiązać je z nieco bardziej subtelnymi pojęciami dotyczącymi rzeczywistości językowej. Twierdzę, że próba ta umożliwia nam postawienie pytania o pochodzenie, w sensie ściśle deterministycznym, oraz o wybuch psychozy w nowy sposób, który w ostatecznym rozrachunku mieć będzie znaczenie ściśle etiologiczne. 19
2. Od konstelacji symptomów do struktury psychicznej
14Podobnie jak wielu przed nim, również Lacan natknął się na problem wieloznaczności terminów „psychoza” i „paranoja” w tradycji psychiatrycznej. Stwierdza on wręcz, „że słowem paranoja autorzy dali wyraz całej wieloznaczności obecnej w starym terminie szaleństwo” 20. Przełomem okazało się przejście od Kraepelinowskiego podejścia skupionego wokół symptomów („Do czasów Freuda szaleństwo redukowane było do licznych sposobów zachowań, do patterns (wzorów)” 21) do charakterystycznego dla Freuda podejścia etiologicznego. Jednak zdaniem Lacana Freudowska nozologia zdaje się pomijać pewne fundamentalne różnice między neurozą a psychozą, które skądinąd wynikają właśnie z klasycznych psychoanalitycznych rozstrzygnięć na temat mechanizmów psychicznych stojących za tym drugim zaburzeniem.
Freud wyjaśnia urojenia jako narcystyczną regresję libido, które to wycofanie z obiektu kończy się całkowitą dezobiektualizacją (disobjectualization); w punkcie dojścia pragnienie, które rozpoznajemy w ramach urojenia, umiejscowione jest więc na zupełnie innym poziomie niż pragnienie dające się rozpoznać w neurozie. 22
15Lacanowska nozologia miała zatem zachować charakterystyczny dla podejścia samego Freuda czynnik etiologiczny przy jednoczesnym podkreśleniu głębokich różnic pomiędzy poszczególnymi kategoriami nozologicznymi.
16Najszerzej rozpowszechniony i wykorzystywany dzisiaj system nozologiczny to Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders (w skrócie DSM), opracowany przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne w celu ujednolicenia i uproszczenia zróżnicowanych i często skomplikowanych kategoryzacji wprowadzanych przez poszczególne tradycje psychiatryczne na przestrzeni XX wieku. Od roku 1952, w którym ukazała się pierwsza wersja systematyki zaburzeń psychicznych (DSM-I), do dziś była ona aktualizowana pięciokrotnie (szósta aktualizacja zapowiadana jest na rok 2013). Z biegiem czasu akcent przesuwał się nieubłaganie od diagnostyki w stronę statystyki. Pierwszy DSM obejmował 106 wyróżnionych jednostek chorobowych, kolejne – odpowiednio – 182 (1968), 265 (1980), 292 (1987) i 297 (1994). Istotą owej nozologii, coraz silniej dochodzącą do głosu wraz z postępującym wzrostem analiz statystycznych w zarządzaniu populacją, jest zastępowanie kategoryzacji opartej na podejściu etiologicznym taką, która bazuje przede wszystkim na podziale symptomów. Innymi słowy, niemal całkowicie odrzucone zostało podejście psychodynamiczne czy psychologiczne, zastąpione dominującą perspektywę regulatywną albo legislacyjną. Tendencję tę określa się czasem, z oczywistych względów, mianem neokraepelinianizmu.
17W odróżnieniu od przyjętej przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne perspektywy, mnożącej kategorie diagnostyczne do tego stopnia, że niemal każdy symptom lub konstelacja symptomów konstytuuje nowe zaburzenie, nozologiczne podejście Lacana cechuje typowa dla praktyka skłonność do pragmatycznego upraszczania nazbyt rozbudowanych, a zarazem utrudniających pracę terapeutyczną systemów kategorialnych. Nozologia winna służyć klinice, inaczej niż w systemie, w którym ta ostatnia dostarczać ma jedynie materiału dla wciąż rozrastającego się systemu klasyfikacji spod znaku DSM. Nic zatem dziwnego, że Lacan, mając doświadczenie ponad dwudziestu pięciu lat pracy nie tylko z neurotykami, ale również psychotykami, zdecydował się na wprowadzenie własnej kategoryzacji zaburzeń psychicznych. Jej siła jest bowiem przede wszystkim siłą diagnostyczną.
18Przyjęty przez Lacana podział nozologiczny obejmuje trzy typy struktur podmiotowych, wpisując się ściśle raczej w tradycję psychoanalityczną niż psychiatryczną, zarazem jednak wprowadzając do klasyfikacji Freudowskiej nowe elementy. Nozologię Lacana charakteryzują dwie cechy. Po pierwsze zakłada ona niezależną od różnorodności występujących symptomów, a zatem strukturalną jedność poszczególnych typów klinicznych. Zarazem jednak, po drugie, cechuje się ona absolutnym brakiem ciągłości między owymi typami (różnica ma zdecydowanie charakter jakościowy, a nie ilościowy). „W efekcie, w przypadku psychoz struktura tego rodzaju, znacząco odmienna od tej charakterystycznej dla neuroz, istnieje na długo przedtem, zanim ujawni się ona w formie klinicznej” 23. Trzem klasycznym klinicznym strukturom podmiotowości (neuroza, psychoza, perwersja) odpowiadają trzy determinujące je mechanizmy – odpowiednio: wyparcie (Verdrängung), wykluczenie (Verwerfung) i zaprzeczenie (Verleugnung) rzeczywistości. Każdy z powyższych mechanizmów stanowi odmienną formę negacji (Verneinung). Wszystkie trzy formalne struktury podmiotowości kształtują się na etapie pracy kompleksu Edypa, choć każda na innej zasadzie i z odmiennych przyczyn. Sam Freud, zwłaszcza w późniejszym okresie, skłonny był wiązać z psychozami raczej mechanizm zaprzeczania rzeczywistości, co do kategorii wykluczenia zaś, wystarczy wspomnieć, że nie figuruje ona w indeksie standardowej edycji jego pism zebranych. Istotą Lacanowskiej nozologii jest podporządkowanie jej pewnym mechanizmom definiującym, określonym czynnikom determinującym powstawanie danej struktury kliniczno-podmiotowej.
Jak zwykł mawiać Freud, wyparcie jest powodem nerwicy. Innymi słowy, wyparcie nie jest jedynie związane z nerwicą, lecz jest mechanizmem ją konstytuującym. Neurotykiem zostaje się z powodu wyparcia. Podobną tezę formułuje Lacan: wykluczenie jest powodem psychozy. Nie jest po prostu związane z psychozą, ale ją konstytuuje. 24
19Taka perspektywa pozwala Lacanowi na abstrakcyjne (bo dalece bardziej formalne) zdefiniowanie podstawowych kategorii diagnostycznych bez ucieczki w nieskończone wyliczanie jednostek chorobowych.
3. Lacanowska lektura Pamiętników nerwowo chorego
20Odbywające się w roku akademickim 1955‒1956, poświęcone problematyce psychoz i skupione wokół przypadku Schrebera jako głównego punktu odniesienia i źródła przykładów, seminarium Lacana samym swoim rytmem akcentowało znaczenie lektury Pamiętników nerwowo chorego. Tok wykładu Lacana, sam w sobie meandrujący i daleki od spójności, przerywany jest raz na jakiś czas głośnym odczytaniem dłuższego lub krótszego fragmentu, niejednokrotnie przeplatanym wtrąconymi komentarzami. Nie sposób sensownie mówić o przypadku Schrebera, nie odwołując się bezpośrednio do jego dyskursu, nie posiłkując się wręcz jego fragmentami. „Aby przeniknąć głębiej w urojenia przewodniczącego Schrebera powrócimy po raz kolejny do jego dokumentu. Tak czy inaczej, to wszystko, co mam” 25.
21Punkt wyjścia Lacanowskiej analizy przypadku Schrebera jest zatem analogiczny do Freudowskiego, wychodzi on mianowicie od dyskursu samego pacjenta, czyli od tekstu Pamiętników nerwowo chorego:
Na podstawie tego świadectwa, na drodze immanentnej analizy, Freud pokazał, w jaki sposób strukturyzuje się świat psychotyka. Będziemy postępować w taki sam sposób, wychodząc od dyskursu podmiotu, co pozwoli nam zbliżyć się do konstytutywnych mechanizmów psychozy. 26
22Dalej zaś czytamy:
Nasze zadanie polega na strukturalnym usytuowaniu dyskursu dającego świadectwo erotycznej relacji z Bogiem, który poprzez boskie promienie oraz całą procesję form i emanacji również doń przemawia, wyrażając się w języku, dyskursie zdestrukturyzowanym z punktu widzenia potocznego języka, ale również restrukturyzującym się w oparciu o relację dalece bardziej fundamentalną, którą [Schreber] określa mianem języka podstawowego. 27
23Ważne, by nie skupiać się na poszczególnych elementach, ale unikając upraszczających redukcji, dążyć do ujęcia tekstu wspomnień Schrebera jako całości mającej niezwykle doniosłe znaczenie z punktu widzenia analizy.
Dokument tak obszerny jak ten autorstwa przewodniczącego Schrebera zachowuje swą wartość o tyle, o ile założymy ciągłą i dogłębną spójność między elementami znaczącymi od samego początku do końca urojeń. Mówiąc krótko, ostateczna organizacja urojeń umożliwia nam uchwycenie pierwotnie oddziałujących elementów – a w każdym razie mamy podstawy, by ich poszukiwać. […] Być może wyjaśni nam ona wręcz, jeśli nie ostateczny mechanizm psychozy, to przynajmniej podmiotową relację do porządku symbolicznego, którą zakłada. 28
24Podobnie jak wcześniej Freudowi, analiza dyskursu określonego psychotyka (Schrebera) umożliwić ma Lacanowi postawienie hipotez dotyczących psychozy jako takiej, tym razem ze szczególnym uwzględnieniem językowego wymiaru urojeń.
Ponieważ nie znamy samego Schrebera, musimy badać go poprzez fenomenologię jego języka. Co za tym idzie, to właśnie wokół zjawisk językowych, wokół mniej lub bardziej halucynacyjnych, pasożytniczych, obcych, intuicyjnych czy prześladowczych fenomenów językowych pojawiających się w przypadku Schrebera skupiać się będą nasze wysiłki wydobycia na jaw nowych wymiarów fenomenologii psychozy. 29
25W perspektywie Lacana tekst Pamiętników… wydaje się szczególnie uprzywilejowanym przedmiotem analizy, a to ze względu na niespotykane wręcz nasycenie wszelkimi możliwymi zaburzeniami czy dysfunkcjami językowymi. „Wszystko to, co lingwista może wyobrazić sobie jako dekompozycję funkcji języka, pojawia się w doświadczeniach Schrebera, który rozróżnia je z lekkością i poprzez niuanse, zaostrzając jedynie nasz głód wiedzy” 30. Komplikacja i bogactwo dyskursu Schrebera, prócz oczywistej konfuzji, wywołują również nieodparte pragnienie zrozumienia, odnalezienia stojącej za nimi struktury. Pragnienie to w zaskakujący sposób zbliża analityka do czytanego przezeń autora: „Fakt, iż Schreber był, jak sam to ujmuje, niezwykle uzdolniony jeśli chodzi o obserwację fenomenów, w których centrum sam stał, oraz poszukiwanie ich prawdy, czyni jego świadectwo niezwykle wartościowym” 31.
26Tekst Pamiętników… jest niczym innym jak próbą zdania sprawy ze szczególnego, dotychczas w świecie niespotykanego, a więc i nigdy nieopisanego doświadczenia albo stanu. Wydaje się zatem, że postawione przed Schreberem zadanie skazuje go wręcz na twórcze wykorzystywanie języka, na poszukiwania niewykorzystanych rozwiązań, na językową wynalazczość. A jednak przy bliżej analizie dyskurs Pamiętników… okazuje się daleki od wszelkiego językowego nowatorstwa.
Opisany przezeń świat odpowiada koncepcji, do której udało mu się wznieść po okresie, w którym pojawiły się niemożliwe do wyjaśnienia symptomy przemożnych, okrutnych oraz bolesnych zaburzeń dotykających jego egzystencję. Koncepcja ta, która skądinąd pozwala mu w pewien sposób panować nad własną psychozą, oznacza, że jest on żeńskim odbiorcą Boga. Tym samym wszystko staje się zrozumiałe, wszystko dobrze się kończy, poszedłbym nawet dalej i powiedział, że wszystko kończy się dobrze dla wszystkich, skoro pełni on funkcję pośrednika pomiędzy zagrożoną u samych swych posad ludzkością a ową boską siłą, z którą łączą go szczególnego rodzaju więzy. Wszystko dokonuje się w Versöhnung, w pojednaniu, które czyni z niego kobietę Boga. Jego relacja z Bogiem, tak jak ją nam przedstawia, jest bogata i skomplikowana, a jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że tekst wspomnień nie zawiera najmniejszego nawet śladu jakiejkolwiek obecności, najdelikatniejszego zapału, najmniejszej rzeczywistej komunikacji dającej nam cień pojęcia, że zachodzi tu rzeczywiście jakaś relacją pomiędzy dwiema istotami. 32
27Pomimo swego bogactwa tekst wspomnień Schrebera jest osobliwie pozbawiony życia, jak gdyby to, czego doświadcza podmiot, w rzeczywistości dotykało kogoś zupełnie innego.
28Wielokrotnie podkreślane przez Schrebera pragnienie publikacji Pamiętników…, a zatem potrzeba uznania przez opinię publiczną jego doświadczenia za rzecz możliwą (co, jak pamiętamy, stanowiło jeden z warunków odzyskania przezeń autonomii prawnej), a także gotowość do poddania się wszelkim możliwym eksperymentom naukowym mogącym potwierdzić jego świadectwo, zdaje się stać w sprzeczności z podstawową tonacją owego tekstu. Paradoks polega na tym, że zdaniem Lacana walce Schrebera o zachowanie podmiotowości służy całkowicie odpodmiotowiony dyskurs.
Przydługi dyskurs, w którym Schreber opisuje to, co ostatecznie skłonny był uznawać za rozwiązanie swojego problemu, w żadnym wypadku nie daje nam poczucia autentycznego doświadczenia, w którym uczestniczy sam podmiot – jego świadectwo uznać można za prawdziwie uprzedmiotowione. 33
29Właśnie dlatego mimo pozorów niestrudzonej pracy słowotwórczej nie sposób uznać Schrebera za poetę.
30W odróżnieniu od innych form pisania poezja w ostatecznym rozrachunku służy nazywaniu tego, co dotychczas nienazwane. Wydawać by się mogło, że trudno o lepszy materiał dla poetyckiej twórczości niż stany wymykające się zastanemu dyskursowi, skrajnie subiektywne, pojedyncze. A jednak Lacan twierdzi, że Schreber,
choć być może jest pisarzem, na pewno nie jest poetą. Schreber nie wprowadza nas w nowy wymiar doświadczenia. Z poezją mamy do czynienia za każdym razem, gdy pisanie wprowadza nas w świat inny niż nasz własny oraz sprawia, że uznajemy go za swój […]. Poezja stanowi kreację podmiotu przykładającego nowy system relacji symbolicznych do świata. Nic takiego nie pojawia się w Pamiętnikach Schrebera. 34
31Schreber jest co najwyżej pisarzem (w sensie kogoś, kto zapisuje), nigdy poetą. „Coś mnie tknęło – nawet jeśli jego zdania mogą mieć różne znaczenie, to jednak czytelnik nigdy nie natrafia na nic, co przypominałoby metaforę” 35.
32Znaczenie jako takie nigdy nie jest dla Schrebera problematyczne. W najgorszym wypadku pojawiają się wątpliwości dotyczące poszczególnych sensów.
Na początku, a także w późniejszym okresie, żywi wątpliwości dotyczące tego, do czego odnosi się znaczenie, jednak to, że znaczenie zawsze odnosi się do czegoś, zawsze pozostaje dla niego oczywiste. W przypadku podmiotu takiego jak Schreber sprawy idą tak daleko, że cały świat kończy pochwycony w urojenie sensu, tak że niemal każdy z otaczających go obiektów niejako staje się nim samym. 36
33Próbując zrekonstruować znaczenie dotykających go doświadczeń, autor Pamiętników… pozornie inkorporuje je, czyni niezaprzeczalnie własnymi, znosi różnicę. A jednak to nie Schreber panuje nad językiem, lecz na odwrót: „Nie tylko dyskurs najeżdża go, nie tylko pasożytuje na nim, ale na dodatek podmiot jest całkowicie zależny od jego obecności” 37.
34Dyskurs Schrebera zdominowany jest przez binarne relacje przypominające odbicie lustrzane, będące zatem relacjami o charakterze wyobrażeniowym. To
prawdziwa wyobrażeniowa inwazja subiektywności. […] Wszyscy protagoniści, o których wspomina […], dzielą się na dwie kategorie, które […] znajdują się po tej samej stronie pewnej granicy. Są ci, którzy zdają się żywi i którzy zdolni są do samowolnego poruszania się, jego strażnicy i pielęgniarki, czyli pobieżnie wytworzeni ludzie […], oraz co istotniejsi protagoniści nawiedzający ciało Schrebera, którzy stanowią dusze, większość dusz, a im dłużej wszystko trwa, tym bardziej stają się zwłokami. 38
35Sam podmiot dyskursu okazuje się swym własnym sobowtórem: „Podmiot jest jedynie drugą kopią własnej tożsamości. […] Sam jest innym. Mimo to właśnie on pamięta innego. Owa fragmentaryzacja tożsamości stanowi znak rozpoznawczy wszystkich relacji Schrebera z jego duplikatami na poziomie wyobrażeniowym” 39. Nieustanna fragmentaryzacja maskuje jedynie binarny charakter większości opisywanych przez Daniela Paula relacji, samowystarczalną grę odbić, charakterystyczną dla poziomu wyobrażonego. Podziały pojawiają się na różnych poziomach: „Z jednej strony można znaleźć zwielokrotnione tożsamości w jednej postaci, z drugiej jednak pojawiają się owe niewielkie enigmatyczne tożsamości, na różne sposoby przeszywające i czyniące szkody w jego wnętrzu, które nazywa małymi ludźmi” 40. Proces fragmentaryzacji rzecz jasna dotyka również głównych protagonistów Schrebera – wewnętrznemu i niemal nieustannemu podziałowi podlegają figury Flechsiga oraz samego Boga. Ten ostatni stanowi wyjątkowo wyrazistą manifestację owej tendencji, tradycyjnie ujmowany jest bowiem raczej jako figura jedności i harmonii.
36Zdaniem Lacana fragmentaryzacja zdaje się konstytutywna dla stylu Schrebera:
Jeśli chodzi o jego styl i jego ogromną siłę afirmacji, typową dla dyskursu urojeniowego, zdaje się on potwierdzać tezę, iż wyobrażeniowa tożsamość innego ma dogłębny związek z możliwością fragmentaryzacji i segmentacji. To, że inny jest strukturalnie wieloraki i podzielny, manifestuje się klarownie w ramach tych urojeń. 41
37Stale manifestująca się w dyskursie Schrebera nieobecność jedności, wieczny podział, wskazuje na dominującą w nim rolę relacji wyobrażeniowej.
Zarówno w relacji podmiotu do języka, jak i w wyobrażonym świecie zachodzi niebezpieczeństwo, z którego Schreber stale zdaje sobie sprawę, że wszystkie jego fantasmagorie mogą zostać zredukowane do jedności, która nie anihiluje jego egzystencji, lecz egzystencję Boga, w gruncie rzeczy będącego językiem. Schreber mówi otwarcie – promienie muszą mówić. 42
38Generując nieustanny podział nieobecność zasady umożliwiającej pojawienie się jedności, uosobiona w figurze ulegającego fragmentaryzacji Boga, w ostatecznym rozrachunku odsyła do dysfunkcji na poziomie samego języka. Wydaje się, że zgodnie z lekturą Lacana tym, co dochodzi do głosu w Pamiętnikach… zarówno na poziomie formy, jak i treści, jest istotowa dysfunkcja języka psychotycznego, immanentny, a zarazem konstytutywny dlań brak. Lacan pisze: „Z całą pewnością to dzięki temu Bogu istnieje ktoś, kto zdolny jest posługiwać się prawdziwą mową, tę ostatnią charakteryzuje jednak ciągła enigmatyczność” 43. Nie ulega najmniejszych wątpliwości, że droga do rozwikłania tajemnicy urojeń Schrebera, do zrozumienia jego relacji z zaburzonym Bogiem wiedzie przez jego stosunek do języka.
39Za Lacanem można powiedzieć, że styl pisarski Schrebera rozpięty jest pomiędzy dwoma biegunami: bogatym w sensy – czasem wręcz nazbyt bogatym – „językiem podstawowym” (przypominającym do złudzenia szlachetny i prosty język starogermański) oraz przerywaną, pozbawioną jakiegokolwiek sensu mowę promieni, ptaków albo innych urojonych bytów. W tym drugim przypadku „znaczone pozostaje puste, znaczące zostaje zaś zachowane w swoich czysto formalnych właściwościach, które wykorzystywane są do tworzenia serii” 44(jak na przykład mówiące same nonsensy ptaki, przez Freuda wiązane z dziewczętami i ich pozbawionym sensu szczebiotaniem).
Rejestr, w którym od samego początku rozgrywa się psychoza, umiejscowiony jest pomiędzy dwoma biegunami – słowami objawienia, które otwierają nowy wymiar i dają poczucie niemożliwej do wysłowienia wiedzy, której nie sposób odnieść do czegokolwiek dotychczas doświadczonego, oraz refrenem, tą samą starą śpiewką. 45
40Styl Schrebera oddaje ową oscylację pomiędzy biegunem znaczenia maksymalnie bogatego, niemożliwego do uchwycenia przez podmiot oraz biegunem jego nieobecności.
41Wskazane powyżej bieguny stanowią jednocześnie dwie płaszczyzny, na których manifestują się strukturalne relacje między znaczącym i znaczonym.
Na pierwszej omawianej płaszczyźnie pojawiają się przede wszystkim te fenomeny, które podmiot uznaje za zneutralizowane, jako znaczące innego, w coraz mniejszym stopniu prawdziwe – zdania, jak powiada Schreber, nauczone na pamięć, wypowiadane z nieba przez ptaki, które powtarzają je, nie wiedząc, co mówią. […] Na pierwszy rzut oka fenomeny te zdają się sytuować na granicy znaczenia, szybko przekształcają się jednak w swoje przeciwieństwo – pozostałości, odpadki, puste ciała. 46
42A zatem to, co pierwotnie i na jednym biegunie jawi się jako niemożliwy do zniesienia nadmiar sensu, w końcu przechodzi w swoje przeciwieństwo. „Język podstawowy” traci swe bogactwo i swą prostotę, przeistaczając się w ciąg zdań niedokończonych, zerwanych w połowie i tym samym odartych z jakiegokolwiek sensu. Dwie płaszczyzny, dwa przeciwstawione sobie bieguny spotykają się i jednoczą w figurze Boga.
To, co wyraża Schreber, unaocznia nam zarówno jedność, jaką czuje w samym sobie, snującą w jego wnętrzu ów dyskurs, od którego czuje się całkowicie wyobcowany, jak i ową wielość form oraz drugoplanowych aktorów, przyporządkowywaną przezeń różnym stronom. Jednak to jedność ma charakter podstawowy, dominujący, nazywana jest przezeń Bogiem. 47
43Tym, co budzi szczególne zainteresowanie Lacana, jest właśnie owa ucieczka czy też wyciekanie lub rozrzedzanie się sensu.
Istotnym aspektem wydaje […] się wycofanie czy też migracja sensu, jego pierzchanie w stronę płaszczyzny, którą podmiot określa jako tło. Dwa style, dwa poziomy, jeden przeciwstawiony drugiemu. Z jednej strony skandowanie, które wygrywa właściwości znaczącego i we właściwy sobie sposób podważa sens, przeradza się w przymus. Z drugiej strony znaczenie, a zatem to, co ze swej natury się wymyka, co samo definiuje się właśnie jako takie, zarazem jawiąc się jednak jako niezwykle nasycone sensem, jako coś, czego wymykanie się wiedzie podmiot do tego, co zdaje się samym rdzeniem urojonych fenomenów, ich pępkiem. 48
44Dyskurs psychotyczny charakteryzuje się zdaniem Lacana stałym wymykaniem się czy też wyciekaniem sensu, ucieczką od trwałych powiązań pomiędzy znaczącym a znaczonym.
4. Bóg jest językiem
45Mogłoby się wydawać, że dyskurs Schrebera stanowi świadectwo obudzenia w tym nieskorym do duchowych wzlotów człowieku wrażliwości religijnej. „Uderzający jest fakt, że Schreber to uczeń Aufklärung, a nawet jeden z jego ostatnich przedstawicieli, że spędził dzieciństwo w rodzinie, w której religia nigdy nie stanowiła problemu” 49. Jak pamiętamy, również dla samego autora Pamiętników… owa nagła i w dużym stopniu nieoczekiwana zmiana, przejście od rozważań osadzonych w tradycji naukowej do tworzenia rozbudowanych konstrukcji o silnym zabarwieniu teologicznym nie jest sytuacją łatwą. Mimo to rozumowanie byłego sędziego nosi, jak twierdzi Lacan, znamiona talentu, który zawstydziłby niejednego zawodowego teologa. System teologiczny Schrebera budzić musi w czytelniku uzasadniony podziw. Lacan pisze:
To świetny system, trudno oprzeć się też wrażeniu, że powstał w procesie bardzo niewinnego rozwoju, na drodze rozpracowania znaczących logicznych powiązań i harmonijnej, ciągłej eksplikacji dokonującej się w kolejnych fazach i napędzanej przez zaburzoną relację podmiotu do czegoś, co dotyka funkcjonowania języka jako całości, porządku symbolicznego oraz dyskursu. 50
46Ludzie, którzy twierdzą, że mieli w swym życiu doświadczenia mistyczne, często podkreślają ich pozadyskursywny charakter, niemożność oddania słowami istoty i bogactwa iluminacji. W przypadku Schrebera rzecz ma się inaczej – jego doświadczenie boskiej obecności dokonuje się jedynie w języku i przez język. Schreber to „człowiek, dla którego całe doświadczenie Boga jest dyskursem” 51. A zatem właśnie w relacji Schrebera do jego Boga tkwi tajemnica pozycji, jaką zajmuje wobec języka psychotyczny podmiot. Dlatego Lacan może powiedzieć, że „urojenia Schrebera na swój własny sposób stanowią model relacji między podmiotem a językiem” 52.
47Istotą boskiej istoty jest obecność, istnienie niemożliwe do podania w wątpliwość. Bóg Schrebera manifestuje swoją obecność w postaci fenomenów językowych. Jak pisze Lacan, Schreberowy Bóg „przede wszystkim jest obecnością. Trybem jego obecności jest natomiast tryb mowy” 53. Bóg to ten, „który nieustannie mówi, który po wieczność gada nie mówiąc nigdy niczego” 54. Kolejny paradoks charakteryzujący Boga dominującego w świecie urojeń Schrebera polega więc na tym, że tak jak nie zna on żywych ludzi i nie potrafi z nimi postępować, tak też nie jest zdolny posługiwać się mową w sposób inny niż zaburzony i nonsensowny.
48W religiach monoteistycznych Bóg charakteryzuje się między innymi tym, że prócz nakładania na swych wyznawców pod sankcją kary obowiązku przestrzegania ustanowionych przez siebie zasad nagradza i otacza opieką tych, którzy są mu wierni. Ta ostatnia właściwość określana jest mianem opatrzności bożej. Bóg Schrebera jest inny: „Niezależnie od tego, czy kategoria opatrzności, instancji nagradzającej, jakże istotnej dla funkcjonowania nieświadomości, znajduje uzasadnienie teologiczne, u samego Schrebera nie znajdujemy najmniejszego jej śladu” 55. Manifestujący się wyłącznie przez język Bóg Schrebera nie nagradza, nie roztacza opieki, a wyłącznie wymaga i karze.
49Ujawniająca się w Pamiętnikach… relacja między psychotycznym podmiotem i jego urojonym Bogiem ma dwojaki charakter, przybiera postać „dialogu oraz relacji erotycznej, czyli relacji, które są od siebie różne, ale nigdy nie oddzielone”56. Rzutuje ona na całość relacji podmiotu z rzeczywistością:
Trudno oprzeć się wrażeniu, że ogólna relacja podmiotu z całością zjawisk, których ofiarą pada, ma charakter zasadniczo ambiwalentny – niezależnie od bolesnego, uciążliwego, natrętnego, nieznośnego charakteru owych fenomenów, konieczność utrzymywania z nimi relacji wynikała dla Schrebera z odczucia towarzyszącej im rozkoszy, której brak był w dalece większym stopniu nie do zniesienia. Gdy Schreber zdaje sobie sprawę z owej rozkoszy, to znaczy za każdym razem, gdy traci kontakt z Bogiem – z którym w relacja zachodzi na dwóch poziomach, słuchowym oraz innym, bardziej tajemniczym poziomie boskiej obecności, co Schreber wiąże z tak zwanym błogostanem, bardziej nawet jego boskiego partnera niż jego samego – gdy tylko owa relacja zostanie przerwana, gdy tylko zachodzi wycofanie się boskiej obecności, pojawiają się najróżniejsze niemożliwe do wytrzymania doznania rozdarcia i bólu. 57
50Wycofanie się Boga z relacji wywołuje u Schrebera niezwykle bolesne doświadczenia, wiąże się jednak przede wszystkim z czterema fenomenami o charakterze lingwistycznym: rykami (nazywanymi również „wycudowanymi wrzaskami”), wołaniem o pomoc (dochodzącym do Schrebera z bliżej nieokreślonego kierunku i – zgodnie z jego przypuszczeniami – pochodzącym od oderwanych od Boga nerwów), wszelkimi dźwiękami pochodzącymi ze świata zewnętrznego (niemającymi jednak pochodzenia naturalnego), a wreszcie także z szumem porywistego wiatru zrywającego się w chwilach przerw w myśleniu (ów ostatni cud nie jest omawiany szczegółowo przez Lacana). Wszystkie te fenomeny charakteryzuje nagła eksplozja znaczenia.
Schreber zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że owe dźwięki, do których słyszenia zdążył się przyzwyczaić, są rzeczywiste, a mimo to jest on przeświadczony, że nie pojawiają się one przez przypadek w tym właśnie, a nie innym momencie, ale dzieje się tak ze względu na niego. 58
51Tym, co dochodzi do głosu w relacji między psychotykiem a jego Bogiem, jest niezwykła i zazwyczaj niespotykana nie tylko u zaburzonych pacjentów, ale również u tzw. ludzi normalnych świadomość podwójnego charakteru języka jako takiego:
zwróciłem uwagę na wrażliwość podmiotu [Schrebera] dochodzącą do głosu we fragmentach jego wywodu, na różnicę zachodzącą pomiędzy językiem jako porządkiem symbolicznym oraz jego ciągłym wewnętrznym dialogiem lub – może bardziej dokładnie – na oscylację, w ramach której dyskurs, doświadczany podmiot jako obcy, a zarazem odsłaniający przed nim swą własną obecność, sam zadaje sobie pytania i sam sobie udziela odpowiedzi. 59
52To, co zazwyczaj skrywa się przed podmiotem pod maską jedności języka, w dyskursie Schrebera ujawnia się pod postacią absolutnego rozpadu na nieprzystające do siebie formy. Rozszczepienie to odsyła do fundamentalnego braku w samej strukturze języka. Ten sam brak odnaleźć można również u źródeł procesu rekonstrukcji, jaki w ostatecznym rozrachunku stanowią psychotyczne urojenia.
U Schrebera zawsze pojawia się coś, co go zaskakuje, coś, co nigdy się nie odsłania, ale umiejscowione jest w porządku jego relacji z językiem, w wymiarze tych fenomenów językowych, do których podmiot zdaje się przywiązany przymusem szczególnego rodzaju i które zdają się konstytuować samo centrum, w którym dochodzi do rozwiązania jego urojenia. 60
53Niemożliwy do zrozumienia i podlegający nieskończonemu podziałowi Bóg, którego nieustająca mowa wymyka się Schreberowi, w optyce Lacana zdaje się maskować pozorem wszechmocy i niepodważalnej ciągłości swoją faktyczną nieobecność.
54Podobnie rzecz ma się z fenomenem, za sprawą którego ów Bóg manifestuje się Schreberowi. To, co z początku jawi się jako przepełniony sensem prajęzyk, źródłowa mowa wolna od słabości dzisiejszych, zdegenerowanych form komunikacji („Język podstawowy przewodniczącego Schrebera w rzeczywistości wskazuje, że znaczące jest konieczne nawet w świecie wyobrażonego” 61), w końcu okazuje się pozbawionym sensu chaosem dźwięków.
Dyskurs, tak jak jaki jawi się on Schreberowi w okresie choroby, charakteryzuje on przede wszystkim jako Unsinn (nonsens). Ów Unsinn nie jest jednak całkiem prosty. Podmiot, który pisze i powierza nam siebie, określa się jako poddanego dyskursowi, ale podmiot, który mówi – przy czym podmioty nie są ze sobą niepowiązane, w innym wypadku nie określilibyśmy Schrebera mianem szalonego – wypowiada pewne rzeczy w sposób jasny i klarowny. 62
55W innym miejscu Lacan stwierdza wprost znaczenie nonsensownej mowy dla zrozumienia całości zaburzeń dotykających psychotyczny podmiot: „Ten Unsinn ma niezwykle pozytywny charakter i jest zorganizowany, składa się z blokujących sprzeczności oraz, rzecz jasna, zawiera w sobie cały sens urojeń, co czyni opowieść Schrebera tak czarowną”; dalej czytamy zaś, że „podstawowy fenomen urojeń Schrebera ustabilizował się w formie Unsinn, tego co nonsensowne, pola zerotyzowanego znaczenia” 63.
56Sposób, w jaki w ramach teologiczno-paranoicznego systemu Schrebera przedstawiona jest złożona relacja podmiotu z urojonym Bogiem, pozwala Lacanowi wyciągnąć pewne wnioski na temat relacji psychotycznego podmiotu do języka w ogóle.
Analiza struktury urojeń Schrebera w momencie ich stabilizowania się w system łączący ego podmiotu z wyobrażonym innym – dziwnym bogiem, który niczego nie rozumie, nigdy nie odpowiada i wciąż zwodzi – uświadamia nam fakt, iż w psychozie, tam gdzie istnienie realizuje się poprzez wyznanie mowy, Inny jest wykluczony. 64
5. Podmiot psychotyczny a język
57Lacanowska lektura i analiza tekstu Schrebera wiedzie do uwydatnienia znaczenia fenomenów językowych w ramach ekonomii psychozy, przedstawianych oczywiście jako „powrót do Freuda”. „W tym sensie mówić można o Freudowskich strukturach psychoz” 65. Uważne wsłuchanie się w dyskurs psychotyka ujawnia jego szczególną relację z językiem jako takim.
Jak zdążyliśmy zauważyć – i to nie tylko w odniesieniu do niezwykłego przypadku przewodniczącego Schrebera, ale w odniesieniu do wszystkich podmiotów psychotycznych – jeśli tylko zdołamy wsłuchać się w urojenia chronicznej psychozy halucynacyjnej, okazuje się, że podmiot znajduje się w szczególnej relacji do całego systemu języka w jego poszczególnych porządkach. Jedynie sam pacjent może dać świadectwo owej relacji i czyni to nader energicznie. 66
58Tym, co opisywane przez psychotyczny podmiot, jest swego rodzaju zwrot (virage) w relacji wobec języka jako całości, który Lacan określa mianem erotyzacji albo pacyfikacji.
Sposób, w jaki podmiot podlega fenomenom dyskursu jako całości, bez wątpienia unaocznia nam […] wymiar konstytutywny dla wszystkich owych fenomenów. Wymiar ten jest tożsamy z dystansem między psychicznie przeżytym doświadczeniem i na poły zewnętrzną sytuacją, w której nie tylko szaleńcy, ale wszyscy ludzie znajdują się w odniesieniu do wszelkich fenomenów językowych. 67
59Innymi słowy, wsłuchanie się w dyskurs psychotyka pozwala dalece jaśniej niż w przypadku analizy dyskursu neurotycznego czy „niezaburzonego” dostrzec zapoznaną zazwyczaj prawdę o zewnętrzności języka wobec podmiotu.
Co za tym idzie, z punktu widzenia metodologii zasadne jest przyjęcie świadectwa szaleńca dotyczącego jego pozycji wobec języka, świadectwa, które winniśmy brać pod uwagę w ogólnych analizach relacji między językiem a podmiotem. Oto główny i stały powód zainteresowania spuścizną Schrebera. 68
60Pamiętniki… Schrebera stanowią niewątpliwie świadectwo długotrwałego zmagania się autora z najróżniejszymi fenomenami o charakterze językowym. Uważna lektura umożliwia znalezienie ich wspólnego mianownika.
Naszym zadaniem […] jest poszukiwanie tego, co znajduje się w samym centrum doświadczenia przewodniczącego Schrebera, co wyczuwa on bezwiednie na samej krawędzi pola swoich doświadczeń, na jego obrzeżu, porwany właśnie przez pianę znaczącego, którego nie jest w stanie percypować, ale które, przy wszystkich ograniczeniach, organizuje wszelkie odbierane przezeń zjawiska. 69
61Zgodnie z proponowaną przez Lacana perspektywą problem Schrebera nie tkwi, jak chciałby Freud, w nierozwiązanym konflikcie o charakterze popędowym, wiodącym w ramach urojeń od destrukcji świata i podmiotu do ich rekonstrukcji, ale w poddawanej nieustannym próbom analizy oraz zmieniającej się wraz z rozwojem zaburzeń relacji podmiotu do języka jako takiego.
Schreber w coraz większym stopniu integruje się z ową zagadkową mową, z którą tworzy jedno i której całym swoim życiem stara się dać odpowiedź. Dosłownie kocha ją jak siebie samego. Fenomen ten trudno uznać za dialog wewnętrzny, albowiem to właśnie do istnienia innego odnosi się rozstrzygający sens coraz bardziej pozbawionej sensu gry znaczących. 70
62W związku z tym Lacan proponuje następującą metodę analizy: „To poprzez wyjście od relacji podmiotu ze znaczącym oraz innym, z różnymi poziomami inności, z Innym wyobrażonym oraz symbolicznym, zdolni będziemy wyłożyć ową psychiczną intruzję, ową inwazję znaczącego nazywaną psychozą” 71.
63Zgodnie z wypracowaną przez Lacana perspektywą problem psychozy w ostatecznym rozrachunku sprowadza się do pytania o szczególnego rodzaju znaczące – jak wiadomo bowiem, zgodnie z Lacanowską wykładnią psychoanalizy „rzeczywistość strukturyzowana jest przez obecność określonego, dziedzicznego, tradycyjnego i przekazywanego znaczącego” 72. To właśnie owo szczególne znaczące – na którym opiera się struktura relacji podmiotu z rzeczywistością – stanowi to, co Lacan określa mianem „jądra psychozy”:
jądro psychozy musi zostać powiązane z relacją między podmiotem a znaczącym w jej najbardziej formalnym wymiarze, to znaczy w wymiarze czystego znaczącego, wszystko zaś, co skonstruowane zostaje wokół owego znaczącego, składa się wyłącznie z afektywnych reakcji na fenomen pierwotny, to znaczy na relację wobec znaczącego. 73
64Powyższa teza w żadnym wypadku nie stoi w sprzeczności z klasycznymi wykładniami zaburzeń psychotycznych, podkreślających fakt, iż inwazja urojeń dokonuje się niejako z zewnątrz, tak jak zewnętrzny wobec podmiotu pozostaje język, w który został rzucony.
Zewnętrzny charakter relacji podmiotu ze znaczącym jest do tego stopnia uderzający, że wszyscy klinicyści podkreślali ów fakt w ten bądź inny sposób. Syndrom wpływu pozostawia niektóre rzeczy niejasnymi, podczas gdy syndrom oddziaływania z zewnątrz, mimo całej naiwności tego podejścia, kładzie nacisk na kluczowy wymiar fenomenu, to znaczy relację psychotyka z aparatem języka jako całością. 74
65W związku z powyższym Lacan może sformułować problem następująco: czy psychotyk faktycznie wkroczył w język, czy uczestniczy on w języku w sposób analogiczny do neurotyka?
6. Psychotyzujący ojciec
66W sytuacji normalnej ojciec lub osoba pełniąca jego funkcję jest gwarantem wprowadzenia dziecka w wymiar symboliczny, który to proces nazywa się w ramach tradycji psychoanalitycznej edypalizacją. Zdarza się jednak, że proces ten nie przebiega prawidłowo. Z sytuacją taką mamy do czynienia w szczególności wówczas, gdy tradycyjna głowa rodziny jest tzw. ojcem potencjalnie psychotyzującym. W opisie owej figury łatwo rozpoznamy niektóre spośród cech charakterystycznych obrazu Moritza Schrebera, jaki maluje w swojej książce Niederland. Przedstawiając warunki, w których może dojść do ukonstytuowania się podmiotu psychotycznego, Lacan, powtarzając obserwacje zawarte przez Freuda w artykule poświęconym domniemanemu stosunkowi Dostojewskiego do jego ojca, zarazem jednak wyciągając z nich odmienne wnioski, pisze:
Ojciec mógł wytwarzać określoną formę relacji, w ramach której syn przyjmował pozycję kobiecą, jednak nie ze strachu przed kastracją. Dobrze znamy przypadki przestępczych czy psychotycznych synów, które mnożą się w cieniu ojcowskiej osobowości szczególnego rodzaju, jednego z owych społecznych potworów zwanego człowiekiem szanowanym. Są to często charaktery roztaczające blask sukcesu, jednak w pewien sposób jednowymiarowe, nieraz cechujące się wybujałą ambicją lub autorytaryzmem, czasem zaś talentem, geniuszem. Nie muszą być rzeczywiście genialni, cenieni czy straszni, mogą być przeciętni – wystarczy że są jednowymiarowi i potworni. Z całą pewnością nieprzypadkowo taka właśnie sytuacja ma silnie patogenny wpływ na kształtowanie się psychiki. 75
67Sposób postępowania takiego ojca wymusza na synu relację o charakterze stricte wyobrażeniowym, niezapośredniczoną w wymiarze symbolicznym. W kategoriach abstrakcyjnych tak opisana sytuacja tożsama jest z niezdolnością podmiotu do przyswojenia znaczącego ojca na poziomie symbolicznym.
Co mu pozostaje? Pozostaje mu obraz, do którego zredukowana została funkcja ojcowska. Jest to obraz, który nie wpisuje się w żadną trójelementową dialektykę, ale który funkcjonuje jako model, jako obrazowe wyobcowanie, a mimo to daje podmiotowi punkt zaczepienia i umożliwia mu ujęcie samego siebie na płaszczyźnie wyobrażeniowej. 76
68Brak znaczącego ojca uniemożliwia podmiotowi uczestnictwo w porządku symbolicznym, zostaje jednak zrekompensowany w wymiarze wyobrażeniowym.
Jeśli zniewalający obraz pozbawiony jest granic, jeśli charakter, o którym mowa [ojciec], manifestuje się jedynie w wymiarze siły, nigdy zaś umowy, to pojawiająca się relacja charakteryzować się będzie rywalizacją, agresją i strachem. O ile relacja ta pozostanie na poziomie wyobrażonym (dwójkowym i nieograniczonym), nie ma ona charakteru wzajemnego wykluczenia, które wiąże się z konfrontacją obrazową, pełni jednak inną funkcję, a mianowicie obrazowego ujęcia. Obraz sam w sobie pierwotnie przyjmuje funkcję zseksualizowaną, bez konieczności zapośredniczenia, polegającą na identyfikacji z matką lub z czymkolwiek innym. 77
69Dalej czytamy zaś:
Alienacja, z którą mamy tu do czynienia, ma charakter radykalny, choć nie jest skazana na anihilację znaczonego, jak to jest w niektórych typach relacji wynikających z rywalizacji z ojcem, lecz oznacza anihilację znaczącego
. Podmiot zmuszony będzie poradzić sobie z ciężarem obecnegow rzeczywistości, pierwotnego wywłaszczenia znaczącego i zastąpić je serią czysto konformistycznych identyfikacji z postaciami, które dadzą podmiotowi poczucie, co trzeba czynić, by być człowiekiem. 78
70Psychotyzujący ojciec nie jest ojcem, jeśli przez ojcostwo rozumieć zajmowanie pozycji ojcowskiej w ramach struktury edypalnej.
71Na tym etapie rozważań możliwa jest konfrontacja teoretycznych hipotez Lacana z twierdzeniami głoszonymi przez Niederlanda, który – jak pamiętamy – łączył kształt, jaki przyjęły urojenia Daniela Paula z lokalizowanymi we wczesnym dzieciństwie realnymi doświadczeniami przemocy ze strony ojca, reformatora pedagogiki dziecięcej.
Imię D. M. G. Schrebera, czyli funkcja pierwotnego znaczącego ucieleśnianego przez zmierzające do reformy natury ludzkiej teorie pedagogiczne, zostało odrzucone przez symboliczne uniwersum syna, by święcić swój powrót w obłędnej rzeczywistości dyskursu narratora. 79
72Zasługa Lacana oraz siła jego podejścia polega na tym, że jako pierwszy zdołał on uchwycić niewątpliwy związek między teoriami i zachowaniem ojca oraz symptomami dotykającymi syna w kategoriach abstrakcyjnych, to znaczy na poziomie teorii 80.
Wszyscy dostrzegali związek łączący system pedagogiczny ojca i obłęd syna, ale Lacan pierwszy nadał mu postać teoretyczną i precyzyjnie ujął jego funkcjonowanie w autobiograficznym obłędzie szalonego narratora. Pod jego piórem światło dzienne ujrzało uniwersum pełne narzędzi tortur osobliwie przypominających narzędzia normalizacji opisane w kompendiach pedagogicznych, które na stronach tytułowych nosiły nazwisko jego ojca: D. M. G. Schrebera, czyli właśnie wykluczone z pamiętników (Mémoires) i pamięci (mémoire) jego syna czy ocenzurowane „imię ojca”. 81
73Abstrahując od zgodności powyższej rekonstrukcji z tym, co na temat relacji w rodzinie Schreberów ma do powiedzenia Lacan, warto zwrócić uwagę na zadziwiający fakt, że tak znanej komentatorce dziejów psychoanalizy jak Roudinesco lektura książki Niederlanda lub któregoś z opartych na niej dzieł przesłoniła treść Seminarium III, w którym nie ma mowy o zawartości książek Moritza Schrebera, jego imię pada zaś dokładnie raz, i to w dowcipie, nie najwyższych zresztą lotów. Można uznać to za jeden z sygnałów, że tradycja psychoanalityczna potrzebuje kolejnego powrotu, tym razem powrotu do Lacana, a dokładniej powrotu do lektury jego tekstów. Wnioski, jakie wyciąga z analizy przypadku Schrebera Lacan, pomimo naskórkowych podobieństw z twierdzeniami rozpowszechnianymi przez Niederlanda, są diametralnie różne. Tam, gdzie ten ostatni upraszcza teorię psychoanalityczną, by dopasować ją do swoich odkryć (czego najlepszym dowodem są nieustanne wiernopoddańcze deklaracje lojalności wobec doktryny Freuda), Lacan stara się, podobnie jak sam Freud, wykorzystać przypadek Schrebera, z całym jego bogactwem i siłą wyrazu, do przedstawienia złożonej teorii psychoz, stanowiącej jego zdaniem konieczne rozwinięcie dotychczasowych zdobyczy psychoanalizy na tym polu.
7. „inny” i Inny
74Często powtarzana w różnych tradycjach psychiatrycznych opinia głosi, że dla psychotyka inny nie istnieje. Podkreśla się tu domniemaną radykalną separację podmiotu od tego, co rzeczywiście zewnętrzne, jego rzekome autystyczne zamknięcie się w kręgu własnych, generowanych przez zaburzenia aparatu psychicznego fantazji. Zdaniem Lacana ten sposób postawienia problemu wieść może jedynie do kolejnych nieporozumień.
Weźmy przypadek Schrebera, któremu cała ludzkość jawiła się w pewnym momencie w postaci pobieżnie wytworzonych ludzi – cóż, dla niego najwyraźniej istnieje inny, pojedynczo podkreślony, absolutny, całkowicie radykalny, niebędący ani miejscem, ani schematem Inny, który – jak twierdzi Schreber – jest na swój sposób żywą istotą, w momencie zagrożenia zdolną do aktów egoizmu na podobieństwo innych istot żywych. Bóg, znalazłszy się w sytuacji, w której jego niezależność jest zagrożona nieporządkiem, za który odpowiada przede wszystkim on sam, manifestuje spazmatyczne mechanizmy obronne. Mimo to pozostaje on inny do tego stopnia, że obce mu są wszelkie byty żywe, a w szczególności pozbawiony jest jakiegokolwiek zrozumienia dla żywotnych potrzeb naszego Schrebera. 82
75Lacan nie ma najmniejszych wątpliwości – Schreber doświadcza obecności innego w sposób bardzo intensywny, choć jednocześnie odmienny od sposobu, w jaki tzw. ludzie normalni uczestniczą w przestrzeni intersubiektywnej. Zresztą sam Schreber doskonale zdawał sobie sprawę z istnienia innego. Był to jeden z jego argumentów na rzecz niesłuszności diagnoz przypisujących mu paranoję. „Na to, że dla Schrebera istnieje inny godny tego miana, wskazuje dwuznaczny, błyskotliwy początek jednego z rozdziałów jego Pamiętników, w którym pisze on, że w żaden sposób nie jest paranoikiem. […] Istnieje Inny, i to jest rozstrzygające, strukturyzujące” 83. Inny, o którym mówi Lacan i o którego istnieniu zaświadcza tekst, musi być rozumiany jako pozycja (locus), miejsce, w którym konstytuuje się mowa.
76Tym, czego doświadcza nieprzerwanie Schreber w ramach swoich urojeń, jest nieustające żądanie, adresowane do niego przez bliżej nieokreślone „ty” (rozumiane jako formalna pozycja, druga osoba liczby pojedynczej), pozbawione znaczenia, nonsensowne, jednocześnie jednak uniemożliwiające odmowę odpowiedzi ze strony podmiotu. Schreber nigdy nie wątpi w realność swoich urojonych doświadczeń właśnie dlatego, że stoi za nimi jakaś domniemana obecność, jakiegoś rodzaju Inny.
77Co wydarza się, gdy podmiotowi brak znaczącego, które odsyłałoby do owej zakładanej w każdym słyszanym akcie mowy obecności, nazywanej przez Lacana wielkim Innym?
To właśnie możemy zaobserwować w ramach dotykającego Schrebera fenomenu przerywanych zdań, które zatrzymują się dokładnie w momencie, w którym problematyczne znaczące już prawie się pojawia, naładowane konkretnym znaczeniem, nie wiadomo jednak jakim – podłe, kpiarskie znaczenie, wskazujące na przerwę, dziurę, której nic w podmiocie nie jest zdolne odpowiedzieć. 84
78To właśnie to doświadczenie ma na myśli Schreber, gdy pisze o byciu opuszczonym przez Boga na śmierć, jak rozkładająca się padlina.
79Schreber stwierdza, że jeśli Inny opuszcza go choćby na jedną chwilę, upuszcza go, wkrada się istny rozkład. Rozkład znaczącego pojawia się wokół punktu interpelacji ustanowionego przez brak, zniknięcie, nieobecność określonego znaczącego, do tego stopnia, że w określonych momentach samo podlega ono interpelacji. 85
80Cały dyskurs Schrebera zdaje się krążyć wokół tego nieobecnego znaczącego, metodycznie zarysowując składające się nań figury.
Kluczowe słowa, znaczące słowa urojeń Schrebera, mord duszny, kontakt nerwowy, rozwiązłość, błogostan, i tysiące innych terminów, krążą wokół pierwotnego znaczącego, które nigdy nie zostaje wspomniane, a którego obecność jest determinująca. On sam to mówi. […] W całym dziele Schrebera jego ojciec wspominany jest tylko raz. 86
81Kontekst, w którym w ramach dyskursu Schrebera pojawia się imię jego ojca, również jest – z punktu widzenia psychoanalizy – nieprzypadkowy. „Schreber wspomina swego ojca z imienia tylko raz, wtedy gdy stara się on sprawdzić w książce jego autorstwa, czy prawdą jest to, co mówią mu głosy na temat typowych pozycji, w których mężczyźni i kobiety uprawiają miłość” 87.
82To, co dla niewprawnego spojrzenia może wydawać się wyłącznie zastanawiającą nieobecnością, nietypowym w naszej kulturze brakiem, w istocie okazuje się niekończącą się paradą zawoalowanych figur ojcowskich.
Dominacja w całej ewolucji psychozy Schrebera postaci ojcowskich, coraz większych i większych, zastępujących i zawierających jedna drugą aż do punktu identyfikacji z samym boskim Ojcem, boskością naznaczoną ojcowskim akcentem, jest niezaprzeczalna i nie ulega wątpliwości. 88
83Każda ze wspominanych figur dąży do zajęcia strukturalnej pozycji Ojca, a raczej zamaskowania jej fundamentalnej nieobecności. W innym miejscu Lacan stwierdza:
Gdy Inny jest naprawdę wykluczony, tym co zajmuje podmiot, są wypowiedzi małych innych, ich cieni czy – jak pisze Schreber, gdy pragnie opisać napotykane przez siebie osoby – ludzi sfabrykowanych, zaimprowizowanych. Mały inny faktycznie ukazuje tu swój nierzeczywisty charakter, dąży do nierzeczywistości. 89
84Kluczowe znaczące nieobecne w dyskursie Schrebera to Imię Ojca. Jego nieobecność pozwala Lacanowi wyjaśnić dotykający autora Pamiętników… fenomen odmężczyźnienia – przemiany w kobietę, która nie ma jednak nic wspólnego z przyjęciem pozycji homoseksualnej.
Wszystko wskazuje na to, że przewodniczącemu Schreberowi brak podstawowego znaczącego nazywanego byciem ojcem. Oto dlaczego skazany był na błąd, na konfuzję prowadzącą go aż do działań podejmowanych jako kobieta. Musiał wyobrażać sobie siebie jako kobietę oraz wywołać w ciąży drugą ścieżkę, która, gdy dodać ją do pierwszej, konieczna jest do zaistnienia funkcji bycia ojcem. 90
85Przemiana w kobietę oraz następujące potem zapłodnienie przez Boga stanowi dla Schrebera formę zasklepienia wyrwy związanej z nieobecnością Imienia Ojca. Schreber zastępuje konstytuującą strukturę jego zaburzeń nieobecność na poziomie wyobrażonym. Na temat dotychczasowych interpretacji fenomenu przemiany w kobietę Lacan, podkreślając zarazem przełomowy charakter własnej interpretacji przypadku Schrebera, mówi: „Oto pons asinorum literatury schreberowskiej” 91.
86Inny fundamentalny dla systemu urojeń Schrebera fenomen, tajemniczy i budzący niepokój wśród badaczy „mord duszny”, niezależnie od swojego faktycznego znaczenia stanowi zdaniem Lacana najbardziej jaskrawą manifestację dominującej roli porządku wyobrażeniowego w dyskursie Pamiętników… Lacan pisze:
Fenomen ten, który dla niego [Schrebera] stanowi początek psychozy, może dla wszystkich nas, komentatorów-badaczy, mieć wiele różnych znaczeń, jednak nie sposób umiejscowić go w porządku innym niż wyobrażony. Odnosi się on do relacji afektywnych, które czynią z innego istotę czystego pragnienia, tak że może on, w wymiarze ludzkiej imaginacji, zostać jedynie zniszczony. Zachodzi tutaj relacja czysto dualna, będąca najbardziej radykalnym źródłem agresji. 92
87Dominująca rola porządku wyobrażeniowego, podobnie jak dwie kluczowe figury jego urojeń (przemiana w kobietę i rodzenie bożych potomków), odsyłają do tej samej fundamentalnej nieobecności, braku deformującego relację podmiotu z językiem.
Wymiar ty – w momencie, w którym zostaje wywołany, przywołany, wezwany przez Innego, przez pole Innego, przez wyłonienie się znaczącego, które jest zarazem pierwotne i wykluczone dla podmiotu, z konieczności przechodzi przez relację o charakterze czysto Wyobrażeniowym. Nazwałem to znaczące […] Ojcem. Jako znaczące nie może być ono przyjęte, reprezentuje niezdeterminowaną podporę, wokół której grupują się i skupiają liczne, nawet nie znaczenia, ale serie znaczeń, które pojawiają się i zbiegają wychodząc od tego właśnie znaczącego i dzięki jego istnieniu. 93
88Psychoza wybucha w momencie, gdy zachodzi konieczność odwołania się przez podmiot do nieobecnego znaczącego. „Początek każdej psychozy stanowi moment, w którym od Innego jako takiego, z pola Innego, nadchodzi interpelacja kluczowego znaczącego, która nie może zostać przyjęta” 94.
89Wybuch psychozy, wywołany przez żądanie Innego odwołujące się bezpośrednio do nieobecnego znaczącego Imienia Ojca – żądanie, któremu podmiot nie jest zdolny sprostać, albowiem na najbardziej podstawowym poziomie go nie rozumie – wiedzie go do rozpaczliwych prób zapełnienia braku.
Właśnie dlatego, że interpelacja dokonuje się na terenie, na którym podmiot nie jest zdolny odpowiedzieć, jedyną reakcją umożliwiającą mu ponowne związanie się z człowieczeństwem, które zdaje się tracić, jest stanie się permanentnie obecnym w cichym komentarzu dotyczącym strumienia życia konstytuującego tekst psychicznego automatyzmu. Podmiot, który przekroczył tę granicę, nie może cieszyć się już bezpieczeństwem znaczących, chyba że przez nieustającą obecność komentarzy odnoszących się do jego gestów i czynów. 95
90Uczestnictwo podmiotu w języku zastąpione zostaje przez inwazję języka na podmiot.
91W rzeczywistości wspomniane wyzwanie, na które psychotyczny podmiot nie może odpowiedzieć, przyjmuje zazwyczaj postać spotkania z silną figurą ojcowską oraz wezwania do przyjęcia przez sam podmiot owej niemożliwej dlań pozycji.
Spójrzmy na moment w życiu przewodniczącego Schrebera, w którym pojawia się psychoza. Nieraz oczekiwano od niego, by stał się ojcem. I oto, ni z tego ni z owego, zostaje mianowany na znakomite stanowisko, które ma dla niego ogromną wartość – zostaje przewodniczącym Sądu Apelacyjnego. […] Znajduje się na samym szczycie hierarchii legislacyjnej, w gronie mężczyzn ustanawiających prawo i starszych od niego o przynajmniej dwadzieścia lat. Jest to zaburzenie w porządku pokoleń. W wyniku czego? W wyniku bezpośredniego powołania ze strony ministrów. Ten symboliczny awans wymusza na nim ponowną integrację. W ostateczności pytanie dotyczy tego, czy podmiot stanie się ojcem. 96
92Wyzwanie rzucone podmiotowi u zarania kryzysu psychotycznego brzmi: zostań ojcem, dołącz do ojców! Tego właśnie żądania nie jest on zdolny spełnić. Odpowiedzią podmiotu na owo niemożliwe do spełnienia żądanie jest wytworzenie systemu urojeń.
Jego pierwszy etap, który nazwaliśmy wyobrażeniowym kataklizmem, polegający na tym, że w relacji, która sama w sobie jest relacją z wyobrażeniowym Innym, nic nie podlega kontroli. Dalej następuje rozstawienie i uruchomienie całego aparatu oznaczania – dysocjacji, fragmentaryzacji i mobilizacji znaczącego jako mowy, wytryskającej mowy, która pozbawiona jest znaczenia lub nim przeciążona, obciążoną nonsensem, oraz naznaczającego całą strukturę psychozy rozkładu wewnętrznego dyskursu. Po spotkaniu, zderzeniu z niemożliwym do asymilacji znaczącym wszystko musi zostać zrekonstruowane, ten ojciec nie może bowiem stać się po prostu ojcem, bardziej złożonym ojcem, ojcem, który jest ojcem dla wszystkich. Przewodniczący Schreber rzeczywiście rekonstruuje takiego ojca. 97
8. Początek psychozy i praca diagnostyczna
93Schemat rozwijania się i zwijania psychozy cechuje swego rodzaju elegancka prostota. W przypadku Schrebera zwiastun choroby, sen o tym, że przyjemnie byłoby być kobietą oddającą się mężczyźnie, stanowi niejako antycypację jej zakończenia – teologicznie uzasadnionej przemiany w kobietę.
Zasadne jest bez wątpienia porównanie owych dwóch momentów – wczesnego pojawienia się myśli, która przeszła Schreberowi przez głowę, gdy był bezapelacyjnie poczytalny, oraz urojenia ze stadium końcowego, kiedy to, stając wobec wszechmocnej istoty, z którą łączą go trwałe relacje erotyczne, zostaje on całkowicie sfeminizowany i przemienia się, jak sam mówi, w kobietę. Pierwotna myśl daje nam jak gdyby migawkę finałowego tematu. 98
94Ów element urojeń Schrebera wyznacza jednocześnie moment przełomowy w rozwoju jego psychozy.
Mamy tu do czynienia z czymś, co – w szczytowym punkcie jego egzystencji, który bynajmniej nie jest momentem braku – dociera do niego na zasadzie przedarcia się z realnego czegoś, czego nigdy nie znał, nagłego wyłonienia się absolutnej obcości, stopniowo wiodącej go do radykalnej przemiany wszystkich kategorii, aż do momentu, w którym zmuszony zostanie do prawdziwego przeobrażenia własnego świata. 99
95To, co wdziera się do z pozoru spokojnej i poddanej kontroli podmiotu egzystencji sędziego Schrebera, okazuje się dlań niemożliwe do odparcia – musi zareagować, nawet kosztem zniszczenia świata i odbudowania go na nowo w przestrzeni fantazji.
96Podmiot psychotyczny, zamiast opisywać doświadczaną rzeczywistość za pomocą dyskursu, dyskursywnie powołuje do istnienia rzeczywistość, co do istnienia której żywi od tego momentu trudną do podważenia pewność. Innymi słowy,
psychotyczna relacja w najwyższym punkcie swego rozwoju pociąga za sobą wprowadzenie fundamentalnej dialektyki zwodzenia do wymiaru mającego niejako charakter poprzeczny (transversal) wobec relacji normalnej. […] Oznacza to, że świat wyłaniający się z dyskursu podmiotu przekształca się w to, co nazywamy fantasmagorią; ta ostatnia w jego przeżywanym doświadczeniu odznacza się jednak najwyższą pewnością. 100
97Charakterystyczną cechą urojeń jest fakt, że „oś tych fenomenów stanowi prawo, które pojawia się tutaj wyłącznie w wymiarze wyobrażeniowym. Nazywam je poprzecznym, ponieważ jest ono ukośnie przeciwstawione relacji podmiotu do podmiotu, osi efektywnej mowy” 101. W tym właśnie wymiarze psychotyczne urojenia wskazują na fundamentalne przesunięcie pozycji podmiotu względem języka, tożsame z zaburzeniem relacji z innym jako takim. Czy jednak z zaburzeniami na tym właśnie polu nie mamy w ostatecznym rozrachunku do czynienia również w przypadku innych formacji chorobowych opisywanych przez psychoanalizę?
98Na pierwszy rzut oka psychoza zawiera w sobie zarówno elementy uznawane za centralne dla histerii („jak to jest być kobietą?”, ale również: „jak to jest rodzić?”) i obsesji („jak to jest być martwym?”). Zarówno pierwszy, jak i drugi element uznaje się za wymykający się symbolizacji. „Problem śmierci oraz problem narodzin stanowią w ostateczności dwa problemy nie znajdujące rozwiązania w znaczącym. Oto co nadaje neurotykom ich wartość egzystencjalną”102. Właściwość ta wskazywałaby na językowy wymiar zaburzeń, co współgra z ogólnymi Lacanowskimi intuicjami dotyczącymi genezy zaburzeń psychotycznych.
99Podobieństwa między wspominanymi formacjami chorobowymi na tym się nie kończą. Również sam początek choroby Schrebera, jej faza prepsychotyczna, charakteryzuje się niezwykłym podobieństwem do neurozy.
Na początku sprawy Schrebera odnajdujemy okres nieporządku, zapłodnienia. Wprowadza on cały szereg symptomów, w większości ukrytych lub wymykających się badaniu analitycznemu, które zazwyczaj możemy jedynie rekonstruować. Właśnie rekonstrukcja umożliwia nam, z nielicznymi wyjątkami, ujawnienie mechanizmów i znaczeń funkcjonujących w neurozie. Nic bardziej nie przypomina symptomatologii neurozy niż symptomatologia prepsychotyczna. Już po postawieniu diagnozy dowiadujemy się, że nieświadomość ukazuje się w zewnętrzności, że wszystko, co przynależało do id, przeszło na stronę świata zewnętrznego, a wreszcie, że znaczenia, z którymi mamy do czynienia, są tak jasne, że uniemożliwiają jakąkolwiek interwencję analityczną. 103
100W przypadku autora Pamiętników… okres prepsychotyczny (zdominowany przez wewnętrzne przeświadczenie, że podmiot „dotarł do skraju dziury, wyrwy” 104) ma następujący przebieg:
Nasz przewodniczący Schreber doznaje czegoś na kształt rozterek. Stawia w żywej postaci problem, który tkwi u źródła każdej neurozy. Gnębią go złe przeczucia – na co wskazuje już po wydarzeniu. Gwałtownie nawiedza go obraz, który nie powinien pojawić się przed oczyma duszy człowiekowi jego rodzaju i charakteryzującego się takim, a nie innym stylem, myśl, że wcale przyjemnie musi być kobietą odbywającą stosunek. To okres zamętu i paniki. 105
101Wszystko w powyższym opisie wskazuje na symptomatologię neurotyczną. A jednak uwadze umyka jeden kluczowy, choć dotychczas niepodkreślany czynnik: „urojenia rozpoczynają się w momencie, gdy inicjatywa wychodzi od Innego, pisanego wielką literą, gdy zaczyna opierać się na podmiotowej aktywności. Inny pragnie właśnie tego, a ponad wszystko pragnie, by o tym wiedziano, pragnie to właśnie oznaczać” 106. Pomimo czynników wskazujących na neurotyczny charakter problemów, z jakimi boryka się autor Pamiętników…, rozstrzygające dla zrozumienia stanu Schrebera okazuje się poznanie okoliczności wybuchu jego choroby, konfrontacja z rzucającą mu wyzwanie figurą ojcowską, co bezpośrednio wskazuje na psychotyczny charakter jego zaburzeń. Podobnie rzecz ma się z fenomenem określanym przez Schrebera mianem mordu dusznego (który zdaniem Lacana powiązany jest bezpośrednio z pochodzeniem ego):
O tyle, o ile – pozostawiając superego na boku – problematyka ta ustanawia podwójną podmiotową perspektywę ego i ideału ego, mieści się ona pomiędzy obrazem ego a wywiedzionym z niego i powiązanym z nim obrazem wielkiego Innego oraz imago ojcowskiego. Wydaje się, że dzieje się tak o tyle, o ile podmiot nie przyswoił sobie lub utracił tego Innego, którego napotkał w formie czysto wyobrażonej, upadłego i skromnego innego, z którym niezdolny jest wejść w relację inną niż unicestwienie – inny neguje go, dosłownie zabija. Ów inny stanowi najbardziej radykalną formę wyobrażeniowej alienacji. 107
102Wyobrażeniowy charakter relacji z innym po raz kolejny odsyła do relacji podmiotu z językiem jako całością, wskazując na pierwotny brak, nieobecność naznaczającą proces wprowadzania podmiotu w przestrzeń symboliczną. Ponieważ nieobecność ta poprzedza symbolizację, jako taka niemożliwa jest do symbolicznego ujęcia.
Jest to, co oczywiste, nieobecność niemożliwa do odkrycia przez badanie eksperymentalne. Nie sposób uchwycić czegoś, czego brakuje w momencie braku. W przypadku przewodniczącego Schrebera byłaby to nieobecność pierwotnego męskiego znaczącego, do którego przez lata zdawał się on równać – wydawał się, jak wszyscy, którzy go otaczali, podtrzymywać swoją rolę mężczyzny oraz bycie kimś określonym. Męskość zdaje się coś dla niego znaczyć, jest bowiem podmiotem żywych protestów w momencie wybuchu urojeń, które początkowo przyjmują formę pytań dotyczących jego płci, interpelacji (l’appelle) przychodzącej z zewnątrz, niczym fantazja: jak przyjemnie byłoby stać się kobietą odbywającą stosunek płciowy. Rozwój jego urojeń świadczy o tym, iż dla Schrebera nie ma innego sposobu rozumienia siebie, afirmacji samego siebie jako istoty seksualnej niż przyznanie, że jest kobietą, że został przekształcony w kobietę. Oto oś jego urojeń. 108
103Z perspektywy Lacana czynnikiem wywołującym psychozę jest zatem szczególnego rodzaju spotkanie, w ramach którego podmiot staje w symbolicznej opozycji wobec Imienia Ojca. Istotą owego spotkania jest wezwanie (appel), na które podmiot zmuszony jest odpowiedzieć. Przykładem tego rodzaju wezwania jest Chrystus zwracający się do apostołów z żądaniem, które oznacza jednocześnie rozkaz i wymóg deklaracji wiary: „Pójdziecie za mną!”. Istotą owego wezwania jest to, że Jezus domaga się od swoich towarzyszy symbolicznego rozpoznania, ostatecznego uznania go za Mesjasza, co dokonuje się w wymiarze językowego zapośredniczenia. Schreber tuż przed kryzysem znajduje się w sytuacji analogicznej do tej, w której znajdowali się apostołowie: musi odpowiedzieć na w(e/y)zwanie Imienia Ojca (nominacja na przewodniczącego sądu w istocie stanowi żądanie zajęcia pozycji ojcowskiej w wymiarze symbolicznym), co z kolei ujawnia jego nieobecność i wywołuje psychozę.
Powinniśmy postarać się wykryć ten dramatyczny zbieg okoliczności na początku każdego przypadku psychozy. Ów zbieg okoliczności ujawnia się, w przypadku kobiety, która dopiero urodziła dziecko, w wyrazie twarzy jej męża, dla osoby spowiadającej się może to być z kolei postać spowiednika, dla zakochanej dziewczyny – spotkanie z ojcem jej narzeczonego; tak czy inaczej, odnajdujemy go zawsze. 109
104Centralny punkt psychozy jest pustą przestrzenią, dziurą, brakiem na poziomie znaczącego. Symptomy stanowią próby zapełnienia owych pustych przestrzeni, naznaczonych nieobecnością znaczących: Imienia Ojca oraz fallusa. Oznacza to, że praca psychozy dąży do stabilizacji w ramach systemu urojeń czy też „urojonej metafory”, zastępując nieobecne znaczące fenomenami wyobrażeniowymi. Na przykład funkcja ojcowska zredukowana zostaje do obrazu ojca (symboliczne zredukowane do Wyobrażeniowego) – w miejsce znaczącego Ojca urojenia powołują do życia absurdalnego i wymykającego się zrozumieniu Boga. Lacan pisze: „To brak Imienia Ojca w owym miejscu, w którym otworzył on dziurę w znaczonych, rozpoczyna kaskadę przetworzeń znaczącego, z którego bierze początek rosnące zniszczenie wyobrażonego, aż do momentu, w którym znaczące i znaczone stabilizują się w urojonej metaforze” 110.
105Prowadząca do zakładu zamkniętego lub kliniki aktualizacja struktury psychotycznej podmiotu, symboliczne współzawodnictwo w formie appel, pojawia się niemal zawsze wraz ze spotkaniem figury Ojca. Aby doszło do wybuchu choroby, spełnione muszą zostać dwa warunki: po pierwsze podmiot powinien znajdować się w silnej relacji z komponentą narcystyczną, po drugie problem ojca musi pojawić się z „trzeciej pozycji”, zewnętrznej wobec relacji erotycznej.
Do spotkania z Ojcem jako funkcją czysto symboliczną może dojść i bez pośrednictwa innej osoby, na przykład wówczas, gdy mężczyzna dowiaduje się, że sam ma zostać ojcem lub też gdy jest wezwany do pełnienia roli społecznie/politycznie/prawnie sankcjonowanej figury ojca. 111
106Jak wiadomo, jedną z sytuacji mogących uruchomić proces aktualizacji struktury psychotycznej jest też sama analiza. Jak pisze Lacan, „zdarza się czasem, że przyjmujemy do analizy pacjenta prepsychotycznego, a wszyscy wiemy jaki jest tego efekt – efektem jest psychotyk” 112.
9. Wykluczenie a wyparcie
107Centralną kategorię, wokół której zbudowana jest koncepcja psychozy Lacana, stanowi wykluczenie (Verwerfung). Przez wykluczenie Lacan rozumie „symboliczne zniesienie” następujące na samym początku życia psychicznego. To właśnie wykluczenie, a nie wyparcie, negacja czy projekcja, stanowić ma mechanizm odpowiedzialny za pojawianie się interesującego nas zaburzenia.
108Wykluczenie jest w perspektywie Lacanowskiej tożsame z procesem „zniesienia symbolicznego”, poprzedzającego chronologicznie wszelkie możliwe wyparcie. W ramach procesu wykluczenia to, co odrzucone, zostaje przekreślone w sposób radykalny, na tym etapie rozwoju psychotyczny w przyszłości podmiot nie ma bowiem ani zdolności osądu, ani narzędzi symbolicznych umożliwiających uchwycenie doświadczenia w kategoriach porządku symbolicznego. „Znaczące zostają odrzucone, odepchnięte, zapomniane przez system jako całość, to znaczy »wykluczone«”113. Wybrany przez Lacana francuski odpowiednik Freudowskiego Verwerfung (wykluczenia) – forclusion – swym znaczeniem obejmował pierwotnie „to, co wykluczone z pola możliwości”, a zatem „to, co nigdy nie może się zdarzyć”. Lacan zaczerpnął ową kategorię z opublikowanego niemal trzydzieści lat wcześniej artykułu Pichona.
Wychodząc od języka, a nie doświadczenia klinicznego, autor zajął się prawnym użyciem przymiotnika forclusif, by pokazać, że drugi człon negacji w języku francuskim odnosi się do stanów faktycznych, które ten, kto mówi, traktuje jako fakty nie należące do rzeczywistości. Owe stany faktyczne są wówczas niejako forclos, odrzucane. 114
109Właśnie to zadecydowało o przyjęciu tego terminu.
Dla Lacana wykluczona zostaje nie tyle możliwość dojścia wydarzenia do skutku, ale samo znaczące, lub wiele znaczących, umożliwiających samą ekspresję owej niemożliwości. „Wykluczenie” odnosi się więc nie tyle do faktu, iż mówiący twierdzi coś niemożliwego – proces bliższy zaprzeczeniu rzeczywistości – ile do tego, że mówiącemu brak środków językowych do wygłoszenia jakiegokolwiek twierdzenia. 115
110Wykluczone – nieobecne, które nigdy nie było obecne; brak, którego nie sposób odczuć, „to, co zostało umieszczone poza ogólną symbolizacją strukturyzującą podmiot” 116.
111Dla Freuda pierwotne wyparcie (Urverdrängung) stanowiło pierwszy etap złożonego procesu, jakim jest wyparcie jako takie, w ramach którego w nieświadomości powstaje wiele wyobrażeń, określanych również mianem „pierwotnie wypartego materiału”. Powstały w taki sposób nieświadomy materiał współdziała z wyparciem właściwym, przyciągając do siebie kolejne wypierane treści. To efekty funkcjonowania pierwotnego wyparcia pozwalają Freudowi na przyjęcie założenia o jego istnieniu.
112W ramach analizy przypadku Schrebera Freud stara się, jak pamiętamy, powiązać pierwotne wyparcie z utrwaleniem, co z kolei umożliwia uznanie tego ostatniego za pierwszy etap wyparcia. Freud ma na myśli nie tylko utrwalenie na określonej fazie rozwoju aparatu psychoseksualnego,ale również utrwalenie popędu na określonych wyobrażeniach, a także ich nieświadomych reprezentacjach. W perspektywie Lacana regresja właściwa psychozom nie ma sensu chronologicznego (dominującego w wykładni Freudowskiej, choć nie w sposób absolutny), lecz topograficzny: to, co wykluczone z wymiaru Symbolicznego, powraca w Realnym, choć naznaczone przez Wyobrażone. Lacan pisze:
może się zdarzyć, że coś pierwotnego, a dotyczącego istnienia podmiotu nie zostanie ani poddane symbolizacji, ani wyparte, lecz wykluczone. […] W relacji podmiotu do symbolu zachodzi możliwość pierwotnego Verwerfung, to znaczy sytuacji, w której coś nie podległo symbolizacji jako takiej i pojawi się w realnym. 117
113Doskonałym tego przykładem jest relacja Schrebera z Flechsigiem, cechująca się jednocześnie silnym erotycznym przywiązaniem (homoseksualna miłość) oraz agresywnym współzawodnictwem (bycie obiektem jego prześladowań), a zatem identyczna z wyobrażeniową, charakterystyczną dla fazy lustra relacją pomiędzy ego a innym (jednoczesna identyfikacja i alienacja). W tym kontekście wskazywany przez Freuda jako bezpośrednia przyczyna zaburzeń wybuch homoseksualnego libido Daniela Paula uznany zostaje przez Lacana za symptom: „Homoseksualizm, będący jakoby czynnikiem determinującym w psychozie paranoidalnej, w rzeczywistości stanowi symptom wyrażający się w procesie psychotycznym” 118.
114Sam Lacan definiuje wyparcie w następujący sposób:
Verdrängung, wyparcie, nie jest prawem nieporozumienia, jest tym, co dzieje się, gdy rzeczy nie łączą się na poziomie łańcucha symbolicznego. Każdy łańcuch symboliczny, z którym jesteśmy powiązani, ma wewnętrzną spójność, co oznacza, że w każdym momencie możemy zostać zmuszeni przekazać to, co otrzymaliśmy, komuś innemu. Czasem zdarza się, że nie jesteśmy w stanie uczynić tego na wszystkich poziomach jednocześnie – innymi słowy, prawo jawi się nam jako niemożliwe do zaakceptowania. Nie chodzi o to, że samo prawo jest niemożliwe do zaakceptowania, ale o to, że pozycja, którą zajmujemy, wymusza poświęcenie, które okazuje się niemożliwe na poziomie znaczenia. W takim wypadku wypieramy nasze własne działania, elementy dyskursu czy zachowania. Mimo to łańcuch w dalszym ciągu biegnie pod powierzchnią, wyraża swe żądania, dochodzi swoich roszczeń – a czyni to za pośrednictwem neurotycznego symptomu. Oto gdzie odnajdujemy wyparcie u podstaw neurozy. 119
115Neuroza prowadzi do zaburzenia znaczenia, nigdy do jego braku. „To, co wyparte, powraca, bowiem wyparte i jego powrót to dwie strony tej samej monety. Wyparte jest zawsze obecne, wyraża się całkowicie klarownie w symptomach i mnóstwie innych fenomenów” 120. Zdaniem Lacana analogiczne rozstrzygnięcia odnaleźć można u samego Freuda:
W przypadku neurozy wyparte powraca in loco wyparcia, to znaczy w samym środku symboli, o ile człowiek jako podmiot i aktor integruje się z nimi i w nich uczestniczy. Wyparte powraca in loco pod maską. Z kolei w psychozie, o ile wiemy, jak czytać Freuda, wyparte powraca w innym miejscu, in altero, w wyobrażonym, pozbawione maski. 121
116Oznacza to, że wyparcie i wykluczenie stanowią mechanizmy strukturalnie odmienne.
117To właśnie wprowadzenie kategorii wykluczenia pozwoliło Lacanowi wyraźnie odróżnić na gruncie psychoanalizy psychozy od zaburzeń neurotycznych. To zaś oznaczało konceptualne przesunięcie względem Freuda, który – jak pamiętamy – znalazł wspólny mianownik dla obu tych typów zaburzeń w mechanizmie wyparcia. Freud (w odczytaniu Lacana) zdaje się utrzymywać, że każda forma wyparcia ma siłą rzeczy charakter patogenny, a co za tym idzie jest niepożądana. Tymczasem zdaniem samego Lacana przynajmniej jedno wyparcie w życiu każdego człowieka jest nie tylko pożądane, ale wręcz konieczne dla jego socjalizacji, to znaczy uczestnictwa w porządku symbolicznym. Mowa, rzecz jasna, o wyparciu pierwotnym, którego powodzenia lub porażka determinuje ludzki los, skazując niektórych na los psychotyka – może mieć zatem katastrofalne skutki dla związków podmiotu z językiem oraz własnym ciałem. Wyparcie pierwotne stanowi bowiem fundamentalny strukturyzujący proces metaforyzacji, akt pierwotnej symbolizacji Prawa, konieczny punkt wyjścia wszelkiej socjalizacji.
118Co więcej, zdaniem Lacana na gruncie twierdzeń samego Freuda dotyczących językowego charakteru wyparcia (jest ono „ustrukturyzowane niczym fenomen językowy” 122) nie sposób uznać psychozy za efekt oddziaływania tego właśnie mechanizmu psychicznego. „Neurotyczny symptom działa jak język umożliwiający wyparciu ekspresję. To właśnie pozwala nam uchwycić fakt, że wyparte i powrót wypartego są jednym i tym samym, frontem i rewersem jednego procesu” 123. Z faktu, że nieświadomość ma strukturę języka, wynika bowiem wedle Lacana, że coś może zostać przez podmiot wyparte tylko o tyle, o ile było mu wcześniej znane, a zatem o ile był on zdolny nadać owemu czemuś sens, o ile zostało ono rozpoznane w wymiarze symbolicznym. Jak pisze Lacan: „Oddziaływać na wyparte przez mechanizm wyparcia to wiedzieć coś na jego temat, bowiem wyparcie i powrót wypartego są jednym i tym samym, wyrażającym się gdzie indziej niż w świadomej mowie podmiotu” 124. Sam Freud, przy okazji omawiania przypadku Człowieka od Wilków, stara się wykazać, że fragmenty składające się na scenę pierwotną nabierają sensu i zostają zinterpretowane dopiero post factum. W momencie pierwszej traumy – w przypadku Człowieka od Wilków w wieku półtora roku – podmiot był niezdolny do opracowania w formie teorii kastracji trudnego do zaakceptowania faktu, jakim był brak penisa u matki.
119Według Lacana chwila, w której dojść może do „zniesienia symbolicznego”, a zatem wykluczenia najważniejszego znaczącego, jest jednocześnie momentem pierwotnej strukturyzacji podmiotu, w ramach którego ten ostatni identyfikuje się z konstytutywnym momentem wykluczenia realnego, skorelowanego z procesem afirmacji (Bejahung). Innymi słowy, „dla Lacana tożsame jest to z wrzuceniem młodego podmiotu w porządek symboliczny oraz poddaniem się Prawu Ojca” 125. Podczas gdy pierwotna afirmacja oznacza wkroczenie przez podmiot do porządku symbolicznego, to przeciwstawny wobec niej brak afirmacji uniemożliwia jakąkolwiek symbolizację i ustanawia odrzucenie.
Problemem jest odrzucenie pierwotnego znaczącego, którego od tego momentu brakować będzie na tym poziomie, w mrok zewnętrza. Oto podstawowy mechanizm, który uznaję za stanowiący fundament paranoi. Jest to kwestia pierwotnego procesu wykluczenia pierwotnego wnętrza, które nie jest wewnętrzne cieleśnie, ale ucieleśnia początkowe znaczące. 126
120To również ten mechanizm pozwala wprowadzić klarowną dystynkcję między neurozą a psychozą, aby zrozumieć, czym jest psychoza, czym różni się od neurozy, musimy bowiem
dopuścić możliwość, że psychoza jest nie tylko zależna od tego, co jawi się na poziomie znaczeń, ich proliferacji, ich labiryntu, w którym podmiot zdolny jest się zagubić lub nawet zatrzymać w formie fiksacji, ale że wywodzi się z czegoś, co umiejscowione jest na poziomie relacji podmiotu do znaczącego. 127
121Wraz z ustanowieniem Imienia Ojca nieświadomość strukturyzuje się wokół fallusa jako symbolicznego znaczącego: Imię Ojca stanowi metaforyczne zastępstwo pierwotnego pragnienia matki. Co za tym idzie – metafora ojcowska umiejscawia kastrację właśnie na płaszczyźnie symbolicznej, co z kolei prowadzi podmiot do zajęcia określonej pozycji wobec różnicy seksualnej.
Wykluczenie Imienia Ojca oznacza, że jednocześnie wykluczone zostaje znaczące fallusa konieczne do stworzenia relacji libidinalnych. Pozbawiony znaczącego fallusa podmiot pozostawiony jest z niemożliwym do uchwycenia, bo poprzedzającym znaczenie pragnieniem matki, z mroczną tajemnicą dotyczącą pragnienia Innego, do którego zrozumienia podmiot pozbawiony jest środków. 128
122Rzecz nie tyle w niezdolności do jakiejkolwiek formy komunikacji, ile – jak w przypadku Schrebera – w niemożliwości samego podjęcia problemu ojca oraz różnicy seksualnej. W tym kontekście różnica między neurotykiem a psychotykiem polega więc na tym, że pierwszy potrafi znaleźć mniej lub bardziej skuteczne formy kompromisowego rozwiązania powyższych problemów, podczas gdy drugi jest do tego strukturalnie niezdolny.
123Wykluczenie znaczącego Imienia Ojca prowadzi zatem w ramach generowanej przez siebie struktury psychotycznej do pojawienia się dwóch pustych miejsc, dwóch pęknięć w wielkim Innym, w symbolicznej przestrzeni języka – tam, gdzie winny znajdować się znaczące Imienia Ojca oraz znaczące fallusa. To właśnie wykluczenie Imienia Ojca oraz nieobecność reprezentacji podmiotu prowadzi do zaburzenia relacji pomiędzy Symbolicznym, Wyobrażonym i Realnym. Jak pisze Lacan na temat wykluczenia: „mechanizm ten różni się od wszystkiego, co dane nam było poznać w naszym doświadczeniu, a co dotyczyło związków między wyobrażonym, symbolicznym i realnym” 129.
124Mechanizm wykluczenia odróżniają zatem od wyparcia dwie cechy charakterystyczne. Po pierwsze wykluczone znaczące nie pojawiają się w nieświadomości podmiotu. Wykluczone znaczące nigdy nie zostało przez podmiot przyswojone (rozpoznane w wymiarze symbolicznym), dlatego też nie mogło w żaden sposób znaleźć się w nieświadomości (mającej, jak wiadomo, według Lacana strukturę języka). W związku z tym, po drugie, wykluczone znaczące nie powraca, jak w przypadku wyparcia, „z wnętrza” (z nieświadomości podmiotu), ale „z zewnątrz”, choćby w formie przekształcających otaczającą podmiot rzeczywistość halucynacji. Lacan: „Mamy tu do czynienia z otchłanią, czasowym zanurzeniem, wyrwą w doświadczeniu. […] to, co zostało wykluczone z porządku symbolicznego, powraca ponownie w realnym” 130.
125W przypadku wielu potencjalnych psychotyków mamy do czynienia z mechanizmem zastępowania nieobecnego znaczącego Imienia Ojca (suppléance, substytut, dubler, zastępca). Psychotyk znajduje wówczas taką formę substytutu dla wykluczonego znaczącego, która umożliwia mu zachowanie minimalnego stopnia związków symbolicznych wymaganych do normalnego funkcjonowania. Zastępstwo to dokonuje się w porządku wyobrażonym.
126Lacan omawia trzy podstawowe formy zastępstwa, jakimi posłużyć się może psychotyk. Pierwsza z nich polega na identyfikacji psychotycznego podmiotu z innym, co czasem pozwala kompensować nieobecność znaczącego Imienia Ojca. W takim wypadku kliniczna psychoza wybucha w momencie, w którym zastępstwo okazuje się niewystarczające. Kolejną, być może najczęstszą formą jest „metafora urojeniowa”, w ramach której rolę zastępstwa pełni system urojeń (o „terapeutycznym” wymiarze psychotycznego systemu halucynacji pisał już Freud). To właśnie stabilizacja systemu urojeń stanowi ostateczny cel Lacanowskiej terapii psychoz. Ostatnią, na pierwszy rzut oka budzącą wątpliwości, w najlepszym razie paradoksalną (zgodnie z wykładnią Lacana podmiot psychotyczny, jak pamiętamy, nie ma dostępu do porządku symbolicznego), formą jest „zastępowanie symboliczne”. Najlepszym przykładem są tu artyści i naukowcy (jak Rousseau, Joyce czy Cantor), którym udało się, przez naśladowanie innych, utrzymać minimalny wymagany stopień symbolicznych związków z otoczeniem, umożliwiający im „normalne” i twórcze życie, naznaczone jednak epizodami psychotycznymi.
10. Wykluczenie w kontekście kompleksu Edypa
127Lacanowska wykładania kompleksu Edypa kładzie szczególny nacisk na jego wymiar formalny – zakaz tożsamy jest z Prawem, socjalizacja oznacza zaś podleganie owemu Prawu. Na długo zanim pojawiło się prawo jako takie, niemal każde dziecko za pośrednictwem ojcowskiego zakazu przyswajało sobie Prawo, wkraczając tym samym w porządek symboliczny.
Jeśli Freud kładł nacisk na kompleks Edypa do tego stopnia, że skonstruował całą socjologię totemów i tabu, to najwyraźniej dlatego, iż Prawo istnieje dla niego ab origine. Właśnie z tego powodu pytanie o źródło nie wchodzi w grę – Prawo jest obecne od samego początku, było zawsze, ludzka seksualność musi zaś urzeczywistniać się właśnie przez Prawo i za jego pomocą. To fundamentalne prawo jest po prostu prawem symbolizacji. Oto co oznacza kompleks Edypa. 131
128Pierwszy zakaz, pod którym manifestuje się władza Prawa, wprowadza pierwsze zapośredniczenie w ograniczone dotychczas do porządku wyobrażonego uniwersum dziecka.
Kompleks Edypa oznacza, że relacja wyobrażeniowa, sama w sobie kazirodcza i konfliktogenna, skazana jest na konflikt i ruinę. Aby człowiek
mógł ustanowić najbardziej naturalną spośród relacji, czyli relację międzymężczyzną i kobietą, wkroczyć musi trzecia strona, stanowiąca obraz jakiegoś szczęścia, model jakiejś harmonii. To jednak nie wystarczy – musi istnieć prawo, łańcuch, porządek symboliczny, interwencja porządku mowy, to znaczy: ojca. Nie tyle ojca naturalnego, ile tego, co nazywane jest ojcem. Porządek, zapobiegający wybuchowi całej sytuacji ufundowany jest na istnieniu imienia ojca. 132
129Imię Ojca, to znaczy pozycja w edypalnej strukturze określająca miejsce funkcji ojcowskiej, stanowi fundamentalny punkt oparcia dla całej struktury podmiotowej dziecka. Oznacza to rzecz jasna, że również zdolność do rozpoznania różnicy seksualnej jest wtórna wobec uczestnictwa w porządku symbolicznym.
Jeśli rozpoznanie pozycji seksualnej podmiotu nie jest powiązane z aparatem symbolicznym, to analizie, freudyzmowi, nie pozostaje nic innego, jak zniknąć – nie znaczą one absolutnie nic. Podmiot odnajduje swoje miejsce w uformowanym wcześniej aparacie symbolicznym, który ustanawia prawa seksualności. Od tego momentu prawo to uniemożliwia podmiotowi zdanie sobie sprawy z seksualności na płaszczyźnie innej niż symboliczna. 133
130Przyjdzie nam się jeszcze bliżej przyjrzeć wszystkim tym konstytutywnym momentom procesu nazywanego kompleksem Edypa.
131Trudno przecenić znaczenie, jakie w ramach tradycji psychoanalitycznej przypisywane jest procesowi edypalizacji. Potwierdzenie tego znajdziemy w historii choroby każdego poddanego terapii psychoanalitycznej neurotyka. To właśnie od przebiegu i wyniku owego procesu zależy to, w jaki sposób podmiot doświadcza samego siebie, oraz tego, co wobec niego zewnętrzne. Jego prawdziwa siła manifestuje się jednak zwłaszcza wtedy, gdy z zaskoczeniem stwierdzamy jego nieobecność. Jak zdążyliśmy się przekonać, prawdziwe problemy zaczynają się nie w momencie, gdy neurotyczny podmiot cierpi z powodów związanych ze sposobem, w jaki przeszedł edypalizację, ale wówczas, gdy stwierdzamy, że podmiot nie był poddany jej oddziaływaniu.
Wszystko, co znaleźć można w naszej literaturze, jak również podstawowe zasady, co do których wszyscy się zgadzamy, wskazują, że aby mogła zaistnieć rzeczywistość, adekwatny dostęp do rzeczywistości, aby poczucie rzeczywistości mogło pełnić funkcję godnego zaufania przewodnika, aby rzeczywistość nie stała się tym, czym jest w psychozach, kompleks Edypa musi zostać przeżyty. 134
132Mówiąc nieco bardziej aforystycznie: „nie istnieje neuroza bez kompleksu Edypa” 135, podczas gdy w ramach psychoz „coś nie zadziałało w ramach kompleksu Edypa, proces się nie wypełnił” 136.
133Na gruncie psychoanalizy Lacanowskiej Imię Ojca pełni rolę znaczącego kluczowego dla symbolicznego uniwersum podmiotu, nadaje mu strukturę („zakotwicza” ono czy też „pikuje” wszelkie inne znaczące oraz znaczone: „między językiem a znaczeniem (społecznie kreowaną rzeczywistością), między znaczącym a znaczonym powstaje wówczas więź, która nigdy nie zostanie zerwana” 137). Jego rola jest na tyle doniosła, że Lacan posuwa się w pewnym momencie do stwierdzenia, że „schemat guza tapicerskiego jest zasadniczy dla ludzkiego doświadczenia” 138.
134Pojęcie „guza tapicerskiego” czy też „punktu zapikowania” (point de capiton), wprowadzone przez Lacana przy okazji rozważań nad psychozą, odnosi się do mechanizmu dochodzącego do głosu wraz z metaforą ojcowską (można wręcz powiedzieć, że stanowi on zarazem jego istotę i efekt) i wiążącego znaczące ze znaczonym. Sama ojcowska metafora może uznana zostać za pierwotny punkt zapikowania, jego nieobecność zaś wiedzie do poważnych zaburzeń psychicznych. „Gdy brakuje fundamentalnego guza tapicerskiego łączącego imię ojca czy też ojcowskie Nie! z pragnieniem matki, słowa i znaczenie, znaczące i znaczone skazane są na bezcelowe dryfowanie”139. Tym samym „guz tapicerski” czy też „punkt zapikowania” to miejsce łańcucha znaczonych, w którym znaczone zatrzymuje swój nieskończony ruch (nazywany przez Lacana dialektycznym) i wytwarza konieczną do powstania języka iluzję trwałego znaczenia.
135W kontekście kompleksu Edypa Imię Ojca pełni rolę narzędzia regulującego pragnienie w dwóch wymiarach: po pierwsze determinuje ono pragnienie samego podmiotu, po drugie ogranicza wszechogarniające pragnienie figury macierzyńskiej/matczynej. Imię ojca tożsame jest z ojcowskim zakazem (nom du pere i non du pere). Co za tym idzie – pozycja ojcowska ma dwie funkcje: po pierwsze znaczące nazywa pewną symboliczną, a zatem idealną pozycją, po drugie reprezentuje prawo i zakaz, w ramach edypalnej struktury normatywnej ujawniający się pod postacią zakazu kazirodztwa. Jako że wykluczenie Imienia Ojca jest wynikiem pracy kompleksu Edypa, psychotyczna struktura nałożona zostaje na podmiot właśnie w jej trakcie. Innymi słowy, struktura psychotyczna jest obecna w podmiocie na długo przedtem, zanim ujawni się w formie klinicznej. Oznacza to, że „w przypadku psychoz nie ma czegoś takiego jak »wyleczenie« w sensie radykalnej zmiany struktury psychicznej (na przykład przemiany psychotyka w neurotyka)” 140.
136Według Lacana bezwzględna relacja dziecka z matką w pierwszych miesiącach jego życia jest paradygmatycznym przykładem (a jednocześnie źródłem) porządku tego, co wyobrażone – królestwa niemożliwych jeszcze do zakodowania obrazów psychicznych. Dziecko w tym czasie odbiera swoją matkę jedynie jako fantazmat, psychiczny obraz odciśnięty w świadomości – relacja ta ma charakter niezapośredniczony, bezpośredni, jest bipolarna, na podobieństwo samego obrazu. „Dla Lacana obraz ma dwa bieguny: jeden jest powierzchnią odzwierciedlającą, drugi zaś powierzchnią odzwierciedlaną. Chociaż może zachodzić między nimi dystans fizyczny, to jednak są one bezpośrednio powiązane” 141. Owa niezapośredniczona relacja matki z dzieckiem sama w sobie stanowi stabilną konstrukcję, nienaruszaną przez żadne zewnętrzne interwencje, przez żaden trzeci element zaburzający swoistą autoteliczność dziecięco-matczynej symbiozy. „To właśnie ten związany z rywalizacją punkt wyjścia dla uformowania się obiektu musi zostać przezwyciężony w mowie, o ile zakłada ona trzecią stronę” 142. Innymi słowy,
intymna, bipolarna wzajemność tego świata-obrazu zostanie naruszona jedynie w wypadku otwarcia się trzeciego wymiaru, wprowadzającego pewien dystans pomiędzy postrzegającym a postrzeganym, dzięki czemu rzeczy w ich nieobecności stają się obecne w medium języka. 143
137Wkroczenie ojca w pierwotnie binarną (mającą charakter wyobrażeniowy) relację dziecka z matką stanowi warunek konieczny do tego, by podmiot zyskał zdolność uczestnictwa w tym, co społeczne (to znaczy w Innym, tym, co zapośrednicza – Symbolicznym).
Ojciec z jednej strony powstrzymuje dziecko przed byciem „wchłoniętym” przez matkę, z drugiej zaś strony uniemożliwia matce „wchłonięcie” dziecka. Lacan nie twierdzi, że wszystkie matki mają skłonność do „obłapiania” i „pożerania” swoich dzieci (choć niektóre matki istotnie tak czynią). Twierdzi raczej, że dzieci „postrzegają” pragnienie matki jako niebezpieczne i zagrażające. W niektórych przypadkach takie „postrzeganie” jest odbiciem dziecięcego życzenia, by matka uznała dziecko za „pępek świata” (co w efekcie oznaczałoby unicestwienie dziecka jako istnienia oddzielnego od matki). W innych przypadkach z kolei „postrzeganie” takie jest reakcją na prawdziwe tendencje matki do czerpania pewnego rodzaju satysfakcji związanej z dzieckiem, której to satysfakcji matka nie potrafi czerpać w inny sposób. 144
138Jedynie wprowadzenie trzeciego, zapośredniczającego elementu do dwójkowej struktury wiążącej dziecko z matką pozwala na uformowanie się podmiotu.
139Ustanowienie – w ramach rozwiązania kompleksu Edypa – Imienia Ojca prowadzi do ustabilizowania się struktury nieświadomości, konstytuując jednocześnie znaczące fallusa. Istotą owego procesu jest powstanie instancji określanej mianem metafory ojcowskiej, na zastąpieniu w strukturze podmiotu pragnienia matki przez Imię Ojca, z fallusem jako znaczącym tego pragnienia. Tym samym fallus zaczyna funkcjonować jako nazwa tego, czego brak matce. Imię Ojca zastępuje pragnienie matki, w ten sposób nadając nowe znaczenia podmiotowi. Dziecko przestaje być fallusem matki, matka przestaje uznawać dziecko za własny fallus. Metafora ojcowska wskazuje na początek fazy radykalnej strukturyzacji w psychicznym rozwoju dziecka. Nie tylko inauguruje jego uczestnictwo w wymiarze symbolicznym przez uwolnienie się od wyobrażeniowego podporządkowania matce, ale również czyni zeń podmiot pragnienia. Dzieje się tak rzecz jasna kosztem kolejnej alienacji. Wyparcie fallusa jako znaczącego preedypalnego pragnienia matki konstytuuje nieświadomość jako język. W tym sensie różnica pomiędzy neurotykiem (do której to kategorii nozologicznej zaliczyć należy większość tzw. ludzi normalnych) a psychotykiem znajduje swój wyraz w radykalnie odmiennej w obu przypadkach relacji podmiotu do języka. „Podczas gdy język zamieszkuje w większości z nas jak swego rodzaju obce ciało, psychotyk ma poczucie bycia opętanym przez język, który przemawia przez niego jakby pochodził nie z wnętrza, ale z zewnątrz” 145. W związku z tym staje się jasne, „że Inny przemawia do podmiotu spoza niego (z zewnątrz), co sprawia, że w psychozach centralną pozycję zajmują właśnie halucynacje o charakterze werbalnym” 146.
140Samo założenie fallicznego znaczącego umożliwia podmiotowi przyjęcie pozycji w relacji do różnicy seksualnej, co z kolei pozwala mu określić swoją pozycję wobec fallusa (jako pozycję kogoś, kto go zapewnia lub kogoś, kto gotów jest go przyjąć). Niepowodzenie tego procesu („operacji metaforycznej”) oznacza brak ukonstytuowanej struktury edypalnej: znaczące Imienia Ojca nie zostaje wyparte, ale wykluczone.
11. Wykluczenie i język
141Pierwotne wyparcie stanowi warunek konieczny dla niezaburzonego rozwoju aparatu psychicznego w tym sensie, że pozwala wykroczyć zanurzonemu w wymiarze wyobrażonego podmiotowi w stronę tego, co symboliczne.
Wpisanie się Symbolicznego w miejsce Wyobrażeniowego („normalna” lub „zwyczajnie neurotyczna” droga prowadzi do stłumienia, a przynajmniej podporządkowania relacji wyobrażeniowej – charakteryzujących się rywalizacją i agresywnością – relacjom symbolicznym związanymi z ideałami, autorytetami, prawem, sposobem działania, osiągnięciami, winą itp. – to „wpisanie się” porządku symbolicznego w miejsce wyobrażeniowego jest pokrewne freudowskiej koncepcji kompleksu kastracyjnego, który – w wypadku chłopców – prowadzi do uporządkowania lub hierarchizacji popędów pod dominacją strefy genitalnej. 147
142Psychotyk nigdy nie przechodzi opisywanego powyżej procesu.
W przypadku psychoz proces „ponownego napisania” porządku wyobrażeniowego nie zachodzi. Na poziomie teoretycznym możemy stwierdzić, że dzieje się tak, ponieważ nie doszło do powstania „ideału ja”, nie zaczęła funkcjonować metafora ojcowska, nie został zainicjowany kompleks kastracyjny bądź też złożyło się na to wiele innych czynników. W tym miejscu najistotniejsze jest jednak, że w psychozach przez cały czas
dominujewyobrażeniowe, a symboliczne – na tyle, na ile jest zasymilowane – jest jedynie „wyobrażone”. Psychotycy nie asymilują symbolicznego jako całkowicie innego porządku restrukturyzującego porządek pierwotny, ale po prostu naśladują innych ludzi. 148
143W okresie, z którego pochodzą jego rozważania nad przypadkiem Schrebera, Lacan gotów jest wręcz twierdzić, że uczestnictwo w porządku symbolicznym stanowi cechę pozwalającą odróżnić ludzi od zwierząt (pogląd ten korespondowałby skądinąd z uwagą, że Schreber był zdolny zachować swoje człowieczeństwo jedynie przez naśladowanie innych ludzi):
Wyobrażone stanowi z całą pewnością przewodnik życia dla całego królestwa zwierząt. Podczas gdy obraz odgrywa również zasadniczą rolę w naszym własnym królestwie, to jednak rola ta jest w całości podjęta i przejęta, formowana na nowo i ożywiana przez porządek symboliczny. Obraz jest zawsze mniej lub bardziej zintegrowany z owym porządkiem. 149
144Pomimo dominacji porządku symbolicznego w ludzkim życiu pozostaje wprawdzie przestrzeń wymykająca się domknięciu w ramach symbolicznego kodu.
Relację człowieka do własnego ciała determinuje ograniczone, ale prawdziwie nieredukowalne pole wyobrażonego. Jeśli istnieje w człowieku coś, co koresponduje z funkcją wyobrażonego w królestwie zwierząt, to jest nim wszystko, co fundamentalnie, choć zarazem niemal nieuchwytnie, wiąże go z ogólną formą jego ciała w miejscach określanych mianem stref erogennych. 150
145Zasadniczo jednak to, co ludzkie, a zatem zanurzone w mowie, zdominowane jest przez to, co symboliczne. Dlatego właśnie Lacan powie: „jedynie przez symboliczne możemy skutecznie wkroczyć w przypadek Schrebera” 151.
146Zaczerpnięta od Lévi-Straussa, dla którego oznaczała ona ostateczną matrycę determinującą wszelkie ludzkie interakcje, kategoria wymiaru symbolicznego zostaje przez Lacana przeformułowana.
Termin „Symboliczne” wydał się Lacanowi odpowiedni, implikował bowiem związek z językiem: od swoich najdawniejszych początków symbol zawsze był znakiem (tym, co obecne), który reprezentował coś innego niż on sam (to, co nieobecne), istotą języka jest zaś czynić obecnym to, co nieobecne (lub przynajmniej umożliwia nieobecność), przez słowa, a zatem symboliczność. 152
147To właśnie inspiracje Lévi-Straussem, ale również antropologią Marcela Maussa, sprawiły, że Lacan uznał relacje pokrewieństwa oraz wymianę darów za istotne elementy porządku symbolicznego. Jednocześnie jednak, formułując swoją koncepcję porządku symbolicznego w rozwiniętej formie, odwoływał się – choć znowu nie bez przekształceń – do teorii lingwistycznych de Saussure’a i Jakobsona.
148Od Saussure’a przejmuje podstawowe rozróżnienia: między językiem (jako systemem) a mową (jako aktem) oraz, w ramach klasycznej definicji języka jako systemu znaków, między znaczącym elementem znaku (dźwiękiem mowy) oraz elementem znaczonym (obrazem psychicznym). Od Jakobsona bierze natomiast koncepcję, zgodnie z którą znaczące uporządkowane są wzdłuż dwóch podstawowych osi: jedną stanowi oś „kombinacji”, wzdłuż której znaczące rozciągają się niczym słowa w zdaniu, drugą natomiast oś „selekcji”, na której znaczące powiązane są ze sobą przez podobieństwo lub obustronne wykluczenie (jeden element musi zostać wybrany kosztem drugiego i pozostać związany z elementem przez siebie zastępowanym). Sam Jakobson sugeruje, że oś kombinacji stanowi podstawę dla tego, co retorycy nazywali metonimią, podczas gdy oś selekcji służy za fundament tak zwanej metafory. 153
149W kolejnym ruchu teoretycznym Lacan łączy kategorie metonimii i metafory z podstawowymi mechanizmami psychicznymi odkrytymi przez Freuda w ramach analizy dynamiki marzeń sennych.
To, co w ramach nieświadomego procesu formowania się marzenia sennego Freud nazywa przemieszczeniem, ulokowane jest wzdłuż osi kombinacji i stanowi tym samym proces metonimii; to, co Freud określa mianem zagęszczenia lub kondensacji, umieścić należy wzdłuż osi selekcji oraz utożsamić z fenomenem metafory. Jeśli nieświadome znaczące polaryzują się w ten sposób, oznacza to, że funkcjonują one zgodnie z modelem determinowanym przez prawa języka. 154
150Zrozumiała staje się wielokrotnie powtarzana przez Lacana fraza głosząca, że nieświadomość ma strukturę językową.
151Podstawowa kompetencja językowa człowieka „normalnego” (to znaczy neurotyka) sprowadza się do zdolności wytwarzania nowych słów, kategorii czy zestawień, które wprowadzają dotychczas nieobecne znaczenia. Innymi słowy, zgodnie z wykładnią Lacana mówić to być zdolnym do wytwarzania nowych, oryginalnych metafor. Tymczasem w przypadku psychotyków sytuacja ma się zupełni inaczej. Psychotyk nigdy nie przyswoił sobie bowiem fundamentalnej struktury języka: Imię Ojca nie zostało wyparte w ramach metafory ojcowskiej, nie nadpisało się nad pragnieniem matki. Tym samym psychotyk zdolny jest korzystać z gotowych metafor, używać ich w sposób podpatrzony u innych, ale sam nigdy nie będzie w stanie żadnej wymyślić. Uczy się posługiwać językiem przez naśladowanie innych (rodzeństwa, rodziców, rówieśników), nigdy nie uzyskując wobec niego autonomii.
Psychotykowi brak słów, by wyrazić swój dyskurs. Strumień znaczących oszalał i lekceważąc sam podmiot zaczyna mówić do samego siebie. Symboliczne prawo wywiera wpływ na podmiot i zmusza go do wypowiadania się w języku, którego nie zna. Urojenia uprzedmiotawiają podmiot w języku bez dialektyki, języku nieustannie mu narzucanym. […] Podmiot ani go nie zakłada, ani nie rozpoznaje. Jest niczym więcej jak tylko świadkiem własnej nieświadomości. W psychozie Inny, jako uosobienie prawa, został wykluczony, podmiot zaś skonfrontowany zostaje z absolutnym innym nieoznaczonym kastracją symboliczną. 155
152Język, którym posługuje się psychotyk albo raczej – przeciwnie – który mówi poprzez psychotyka, opiera swoje funkcjonowanie na nader kruchych podstawach. Wydaje się, że podlega on nieustannemu i nieuchronnemu procesowi rozpadu, pozornie oczywiste oraz pełniące rolę aksjomatów relacje między jego elementami wydają się działać wyłącznie na zasadzie inercji.
Znaczące i znaczone wydają się być radykalnie oddzielone. Znaczące już nie odsyłają do określonych znaczonych. Słowa mogą mieć niezwykłe znaczenie, co nadaje urojonym intuicjom odkrywczy charakter. Tego rodzaju sposób nadawania znaczeń pozwala przypisać sens wszelkim życiowym fenomenom podmiotu oraz umożliwia mu skonstruowanie wokół nich własnego świata. Słowa mogą powracać w formie ritornello, jako pusta formuła powtórzenia. Mogą pojawić się również przerwy w łańcuchu znaczących, w ramach halucynacji słuchowych przyjmujące postać strzępów pustych fraz. Fenomeny te mogą pojawić się w mowie psychotyka jako nagle urywane zdania – manifestacje zerwanego łańcucha znaczących. Pojawiające się w mowie oraz słyszane zaburzenia języka stanowią manifestację wykluczenia Imienia Ojca. 156
153Baczna obserwacja sposobu, w jaki podmiot posługuje się językiem, stanowi zatem jedyną drogę wiodącą ku trafnej diagnozie.
154Komunikując swe doznania, psychotyk zamiast z nowych metafor skłonny jest korzystać z neologizmów:
Na poziomie znaczącego, w jego aspekcie materialnym, urojenia charakteryzują się dokładnie tą szczególną formą zaburzenia relacji z potocznym językiem, którą nazywa się neologizmem. Cechą charakterystyczną owych słów jest to, że ich znaczenie nie wyczerpuje się w odniesieniu do innego znaczenia. 157
155Twórcza metafora to uzyskanie nowego znaczenia dzięki zestawieniu istniejących już słów, podczas gdy neologizm to nowy, wymyślony przez samego psychotyka termin, któremu przypisuje on niewyrażalne i niemożliwe do zakomunikowania sensy. Słowa, z których korzysta w swojej mowie neurotyk, można zdefiniować przez odwołanie się do istniejącego i intersubiektywnie akceptowanego słownika, neologizmy wymyślane przez psychotyków nie mogą być natomiast ani wytłumaczone, ani zdefiniowane. W tym sensie neologizm stanowi specyficzną sygnaturę psychozy. Można zatem powiedzieć, że relacja między psychotykiem a mową jest paradoksalna: „Paradoks psychozy polega na tym, że mowa psychotyka manifestuje fundamentalną »nieobecność mowy«, przynajmniej o tyle, o ile poprawna mowa zakłada pewien stopień twórczego dialogu” 158.
156Wykorzystywany przez psychotyka neologizm ujawnia specyficzną pustkę jego mowy, powstrzymuje jej dialektyczny (w specyficznym Lacanowskim sensie tego pojęcia) ruch. „Znaczenie owych ściągających cugle słów charakteryzuje się ze swej istoty odniesieniem do znaczenia jako takiego. Jest to znaczenie, które zasadniczo nie odnosi się do niczego poza sobą samym, a zatem pozostaje nieredukowalne” 159. W mowie psychotyka barokowość urojeniowej fasady maskuje brak jakiegokolwiek ruchu znaczących.
157Mowa psychotyka rozpięta jest między dwoma biegunami, które w sposób niemal modelowy ujawniają istotę fenomenu, jakim jest neologizm. „Owe dwie formy, najbardziej pełna i najbardziej pusta, doprowadzają do zatrzymania się znaczenia, są niczym dziury w sieci dyskursu podmiotu – strukturalna charakterystyka, która z perspektywy klinicznej uznana może zostać za oznakę urojeń” 160. Pierwszym biegunem jest biegun intuicji/przeczucia:
urojeniowa intuicja to fenomen odznaczający się obezwładniającym, przemożnym wpływem na podmiot. Odkrywa ona przed nim nową perspektywę, noszącą oznaki autentyczności, której wyjątkowy charakter podmiot stale podkreśla, tak jak Schreber mówiący o języku podstawowym, który pojawia się w jego doświadczeniach. Słowo […] jest duszą tej sytuacji.161
158Podmiot doświadcza z zewnątrz inwazji bezpośredniego w swej autentyczności języka, który jawi się jako oczywisty, pomimo nieoczywistości i konfuzji faktycznie doświadczanej przez ten sam podmiot. Mamy więc do czynienia z (niemożliwą) mową, w której znaczące odsyłają bezpośrednio do znaczonych, a nie do innych znaczących. Drugi biegun określa Lacan mianem formuły, uznając tę ostatnią za przeciwstawną wobec intuicji/przeczucia formę, jaką przyjmuje znaczenie, gdy przestaje odnosić się do czegokolwiek. „Oto formuła, która jest powtarzana, ponawiana, wybijana ze stereotypową uporczywością. Możemy, w kontraście do słowa, nazwać ją refrenem” 162. Psychotyk bombardowany jest nonsensownymi, ale zarazem niemożliwymi do odrzucenia komunikatami, powracającymi niezależnie od podejmowanych przezeń wysiłków.
159Innym efektem metafory ojcowskiej (czyli pierwotnego wyparcia), a zatem wpisania tego, co wyobrażone, w to, symboliczne, jest uformowanie się hierarchii popędów w ciele. Socjalizacja neurotyka prowadzi w ostatecznym rozrachunku do sytuacji, w której pierwotnie obecne w całym jego ciele libido skoncentrowane zostaje wyłącznie w strefach erogennych. Psychotyk, podobnie jak w wypadku języka, jest w stanie przeprowadzić tego rodzaju hierarchizację jedynie przez naśladownictwo neurotyka. Ciało neurotyka zostało zakodowane w symbolicznym, oswojone i na stałe podzielone (strefy żywe/erogenne–strefy martwe/pozostałe), utrwalając uporządkowanie.
Taka sytuacja w ogóle nie dotyczy psychoz: hierarchia popędów uzyskana na drodze wyobrażeniowej może runąć, gdy podtrzymujący ją porządek wyobrażeniowy załamuje się. Ciało, które w większej części uwolnione było od jouissance, zostaje nim niespodziewanie zalane, zaatakowane. Jouissance powraca ze zwielokrotnioną siłą i energią, a psychotyk doświadczyć może tego powrotu jako ataku, inwazji, bezprawnego najazdu. 163
160W efekcie działania metafory ojcowskiej wymaga się od dziecka, by zajęło pozycję podmiotu, nie zaś – jak do tej pory – wyłącznie przedmiotu pragnienia Innego. Pojawienie się podmiotu dokonuje się przez fundującą operację językową, w ramach której dziecko usiłuje symbolicznie oznaczyć swoją rezygnację z utraconego obiektu – pragnienia matki. Oznaczenie symboliczne możliwe jest jedynie na zasadzie wyparcia znaczącego fallusa, znaczącego pragnienia matki. W ramach procesu nadania Imienia Ojca dziecko w rzeczywistości w dalszym ciągu nazywa jednak podstawowy obiekt swojego pragnienia. Tyle tylko, że teraz nazywa go metaforycznie, jest go już bowiem nieświadome. Tym samym symbole językowe mają wyrażać trwałość podstawowego obiektu pragnienia w ramach toczącego się bez wiedzy podmiotu procesu oznaczania. W interesującym nas kontekście psychozy odniesienie do metafory ojcowskiej determinuje również określone dystynkcje nozologiczne:
Metafora ojcowska to operacja polegająca na zastąpieniu Imieniem Ojca pragnienia matki, a tym samym wytwarzająca nową formę znaczenia, znaczenie falliczne, zwiastujące wprowadzenie podmiotu w falliczną ekonomię neurotyka, wiodąc tym samym do kastracji. Owo znaczenie falliczne, zarówno jako efekt metafory ojcowskiej, jak i klucz do wszelkich kwestii dotyczących różnicy seksualnej, jest nieobecne w psychozach. 164
161W tym miejscu należy podkreślić fakt, że znaczące fallusa ze swej istoty funkcjonuje w wymiarze symbolicznym. Oznacza to, że nie wolno utożsamiać fallicznego znaczącego z penisem.
Fallusa można zrozumieć lepiej na podstawie funkcji, jaką pełni. W doktrynie Freuda fallus nie jest fantazją, jeśli przez fantazję rozumiemy efekt zmyślenia/wyobrażenia. Nie jest również obiektem (częściowym, wewnętrznym, dobrym, złym itd.), „obiekt” sugeruje jakąś rzeczywistości obejmowaną przez relację. W jeszcze mniejszym stopniu jest organem – penisem lub łechtaczką – który symbolizuje. […]. Fallus jest bowiem znaczącym […] znaczącym mającym oznaczać efekty znaczenia jako całości, o tyle, o ile w swojej obecności jako znaczące są one zależne od znaczącego fallusa. 165
162Znaczące fallusa nie może zostać zanegowane, ponieważ na płaszczyźnie symbolicznej nieobecność ma również pozytywny charakter jak obecność. Co za tym idzie – również kobiety, które nie posiadają fallusa, można uznać za posiadające go, nieposiadanie w wymiarze symbolicznym stanowi bowiem formę posiadania. Psychotyk jednak, jak pamiętamy, nie ma dostępu do tego, co symboliczne.
12. Znaczenie, które jest niczym
Im bardziej znaczące oznacza nic, tym bardziej jest niezniszczalne
J. Lacan, The Psychoses. The Seminar III (1955‒1956), tłum. R. Grigg, London 1993, s. 185.
163Analiza przypadku Schrebera pozwala Lacanowi postawić fundamentalne jego zdaniem dla psychoanalizy pytanie: „Czym jest fenomen psychotyczny?”, i od razu udzielić na nie odpowiedzi:
jest on wyłonieniem się w rzeczywistości ogromnego znaczenia, które wydaje się niczym – w tym sensie, że nie sposób powiązać go z niczym innym, skoro nie wkroczyło nigdy do systemu symbolizacji – a jednak w pewnych warunkach zdolne jest zagrozić całej konstrukcji psychicznej. 166
164W ramach doświadczenia psychotycznego mamy do czynienia z sytuacją, w której „znaczące i znaczone prezentują się w całkowicie podzielonej formie”167, relacja podmiotu wobec języka jest skrajnie zaburzona. Jeśli „nawiedzenie” sprawia, że opętany zaczyna przemawiać nieznanymi sobie językami, Lacanowski psychotyk, męczennik-świadek nieświadomości, staje się kimś na kształt przekaźnika, przez który język wypowiada sam siebie. „O ile można powiedzieć, że ktoś mówi językiem, którego w najmniejszym stopniu nie zna, wolno nam powiedzieć że psychotyczny podmiot w najmniejszym stopniu nie rozumie języka, którym mówi” 168.
165W okresie pracy nad przypadkiem Schrebera, którą sam Lacan uznaje za analizę strukturalną, akcent pada przede wszystkim na porządek symboliczny, a co za tym idzie – na wymiar znaczących („Tym, co sprawia nam największą satysfakcję w analizie strukturalnej, jest odkrywanie, w sposób możliwe radykalny, znaczącego” 169). To właśnie na poziomie znaczącego następuje gra, której stawką jest znaczenie.
Znaczące nie stanowi wyłącznie powłoki, pojemnika na znaczenie. Znaczące polaryzuje je, strukturyzuje, pozwala mu zaistnieć. Bez dokładnej wiedzy dotyczącej porządku związanego ze znaczącym oraz jego właściwościami nie sposób zrozumieć czegokolwiek z doświadczenia psychoanalitycznego. 170
166W innym miejscu czytamy natomiast: „Rzeczywista antynomia zachodzi pomiędzy funkcją znaczącego oraz wpływem, jaki wywiera ono na organizację znaczenia. Znaczące polaryzuje. To znaczące tworzy pole znaczenia” 171. Znaczącym, wokół którego, zgodnie z wykładem Lacana, konstytuuje się język jako system znaczących, jest wprowadzone wraz z kompleksem Edypa Imię Ojca. To za jego sprawą dziecko wkracza w porządek symboliczny, ze wszystkimi tego ważkimi konsekwencjami. Porażka procesu edypalizacji prowadzi do powstania podmiotowej struktury psychotycznej, która z dużą dozą prawdopodobieństwa prędzej czy później zostanie aktualizowana, prowadząc do wybuchu choroby.
167Istotą Lacanowskiej koncepcji psychozy jest nacisk położony na fundamentalne znaczenie braku, nieobecności. „W sercu każdej psychozy znajduje się ślepy zaułek, zamieszanie związane ze znaczącym” 172. „W psychozach sama rzeczywistość od początku zawiera dziurę, którą świat fantazji w końcu wypełni” 173. „Psychoza obejmuje dziurę, brak, na poziomie znaczącego” 174. W świetle funkcji, jaką pełni w Lacanowskiej koncepcji języka owo nieobecne w ramach struktury psychotycznej znaczące, Imię Ojca, zrozumiała staje się koncepcja, według której całą pracę psychozy rozumieć należy – zgodnie z intuicjami Freudowskimi – jako próbę poradzenia sobie przez podmiot z jakimś niemożliwym do uchwycenia, bo poprzedzającym wszelką symbolizację
brakiem.„Brak jednego znaczącego z konieczności wiedzie podmiot do podania w wątpliwość całego zestawu znaczących” 175.
168Znaczenie przypadku Schrebera dla Lacanowskiej koncepcji psychozy jest fundamentalne. Ma on charakter egzemplaryczny, stanowi doskonały, przykładowy materiał dla prezentacji owej teorii. Lacanowski powrót do Freuda oznacza powtórzenie podwójnego gestu względem tekstu Schrebera. Na podobieństwo Freuda Lacan składa swoisty hołd psychoanalitycznym intuicjom Schrebera, choć tam, gdzie twórca psychoanalizy widział obrazy konfliktów popędowych, dostrzega raczej przeczucia dotyczące relacji podmiotu do języka. Przy okazji omawiania Schreberowej koncepcji promieni, nerwów i Boga pisze:
Urojenia te […] – nie tylko ze względu na swoją treść, symbolikę obrazów, ale również z uwagi na swoją konstrukcję, samą swoją strukturę – wykazują zaskakujące analogie z określonymi schematami, które sami możemy napotkać w naszym [psychoanalitycznym – K. W.] doświadczeniu. W teorii mówiących boskich promieni, które podmiot może integrować, jednocześnie pozostając od nich radykalnie oddzielony, można dostrzec coś, co nie bardzo odbiega od tego, czego sam nauczam przy okazji opisu działania nieświadomości. Przypadek Schrebera obiektywizuje określone struktury uznawane za prawidłowe na poziomie teorii. 176
169Nie sposób przecenić przydatności przypadku Schrebera dla psychoanalizy. Nie tylko dostarcza on adekwatnych przykładów na kolejnych etapach rozwoju teorii psychoanalitycznej, ale pozostaje z ową teorią w związku o wiele bardziej ścisłym niż przypadki neurotyków. Po Freudzie również Lacan docenił przejrzystość, ale przede wszystkim otwartość, z jaką Schreber dzieli się swymi doświadczeniami oraz – co równie, a z punktu widzenia autora Ecrits być może nawet bardziej istotne – przemyśleniami.
Po raz pierwszy znajdujemy się w pozycji umożliwiającej strukturalne ujęcie możliwe do ekstrapolowania na wszelkie inne przypadki – ta sugestywna, a zarazem pouczająca nowość umożliwia oparcie klasyfikacji paranoi na całkowicie nowych podstawach. W samym tekście urojeń znajdujemy ponadto prawdę, która nie jest ukryta, jak w wypadku neuroz, ale całkiem jawna i praktycznie poddana teoretyzacji. 177
170Szczególną wartość dla wywodu Lacana mają rzecz jasna fundamentalne figury składające się na paranoiczno-teologiczny system Schrebera. W jaskrawy sposób odsłaniają one podstawową strukturę paranoi, która w innych przypadkach może pozostawać ukryta.
Przypadek ten doskonale ukazuje powiązania między wymiarem ojcostwa a rozkwitem objawień czy zwiastowań dotyczących porządku płodzenia, a mianowicie dokładnie tego, czego podmiot nie jest w stanie począć – nieprzypadkowo użyłem tego właśnie słowa. Płodzenie, termin z zakresu alchemicznych spekulacji, zawsze pozostaje w odwodzie jako możliwa niebezpośrednia odpowiedź, jako próba odtworzenia tego, co nieprzyswajalne dla psychotycznego podmiotu, dla ego, które zostaje wywołane, nie będąc jednak, ściśle rzecz biorąc, zdolne do udzielenia odpowiedzi. 178
Notes de bas de page
1 J. Lacan, Le séminaire, Livre III: Les psychoses, texte établi par Jacques-Alain Miller, Seuil–Paris 1981.
2 Por. J. Lacan, The Freudian Thing or the Meaning of the Return to Freud in Psychoanalysis, w: tenże, Ecrits, tłum. B. Fink, New York–London 2006, s. 334‒363.
3 R. Grigg, From the Mechanism of Psychosis to the Universal Condition of the Symptom: On Foreclosure, w: Key Concepts of Lacanian Psychoanalysis, ed. D. Nobus, New York 1998, s. 50.
4 E. Roudinesco, Jacques Lacan. Jego życie i myśl, tłum. R. Reszke, Warszawa 2005, s. 81.
5 W kategoriach kolejnych zniesień, w sensie Heglowskim, teorii Freuda rozumie rozwój intelektualny Lacana choćby E. Roudinesco.
6 J. Lacan, The Psychoses. The Seminar III (1955‒1956), tłum. R. Grigg, London 1993, s. 243.
7 Tamże, s. 144.
8 Tamże, s. 250.
9 Zgodnie z proponowaną przez Roudinesco perspektywą interpretacyjną seminaria Lacana oznaczone numerem nieparzystym skupiają się wokół problemu znaczącego, podczas gdy pozostałe odsyłają do problematyki podmiotowości.
10 J. Lacan, The Psychoses…, s. 11.
11 Tamże, s. 284.
12 Tamże, s. 31.
13 Francuski (i angielski) martyr, męczennik, wywodzi się od greckiego μάρτυς, mártys oznaczającego świadka. Męczennik swoją męką zaświadcza o prawdzie, której był świadkiem.
14 Tamże, s. 157.
15 Tamże, s. 11.
16 Tamże, s. 132.
17 Tamże, s. 92.
18 Tamże, s. 121.
19 Tamże, s. 296.
20 J. Lacan, The Psychoses…, s. 16.
21 Tamże, s. 16. Lacan wplata angielski zwrot w wykład wygłaszany po francusku.
22 Tamże, s. 104.
23 R. Grigg, From the Mechanism…, s. 48.
24 B. Fink, Kliniczne wprowadzenie do psychoanalizy Lacanowskiej. Teoria i technika, tłum. Ł. Mokrosiński, Warszawa 2002, s. 115.
25 J. Lacan, The Psychoses…, s. 118.
26 Tamże, s. 61.
27 Tamże, s. 67‒68.
28 Tamże, s. 120.
29 Tamże, s. 101.
30 Tamże, s. 100.
31 Tamże, s. 207.
32 Tamże, s. 77.
33 Tamże, s. 77‒78.
34 Tamże, s. 78.
35 Tamże, s. 218.
36 Tamże, s. 78.
37 Tamże, s. 162.
38 Tamże, s. 97.
39 Tamże.
40 Tamże, s. 98.
41 Tamże.
42 Tamże, s. 100.
43 Tamże, s. 101.
44 Tamże, s. 255.
45 Tamże.
46 Tamże, s. 258‒259.
47 Tamże, s. 124.
48 Tamże, s. 260.
49 J. Lacan, The Psychoses…, s. 124.
50 Tamże, s. 128.
51 Tamże, s. 130.
52 Tamże, s. 124.
53 Tamże, s. 125.
54 Tamże, s. 126.
55 Tamże.
56 Tamże, s. 127.
57 Tamże.
58 Tamże, s. 140.
59 Tamże, s. 130.
60 Tamże, s. 142.
61 Tamże, s. 87.
62 Tamże, s. 122.
63 Tamże.
64 Tamże, s. 162.
65 J. Lacan, The Psychoses…, s. 161.
66 Tamże, s. 208.
67 Tamże.
68 Tamże.
69 Tamże, s. 139.
70 Tamże, s. 217‒218.
71 Tamże, s. 221.
72 Tamże, s. 249.
73 Tamże, s. 250.
74 Tamże.
75 J. Lacan, The Psychoses…, , s. 204.
76 Tamże.
77 Tamże, s. 265.
78 Tamże, s. 205.
79 E. Roudinesco, Jacques Lacan…, s. 413.
80 Strategia Niederlanda polegała w dużym stopniu na uzgadnianiu własnych rzekomych odkryć z psychoanalityczną ortodoksją, co prowadziło często do radykalnego uproszczenia subtelnych ze swej istoty rozstrzygnięć Freuda.
81 E. Roudinesco, Jacques Lacan, s. 414.
82 J. Lacan, The Psychoses…, s. 274.
83 Tamże.
84 Tamże, s. 283.
85 Tamże, s. 284.
86 Tamże.
87 Tamże. Dalej, z typowym dla siebie lekkim dowcipem, Lacan pisze: „Musicie przyznać, że pomysł poszukiwania odpowiedzi na to pytanie w dziele Podręcznik gimnastyki w sypialni jest zabawny. Wszyscy wiedzą doskonale, że miłość jest sportem idealnym, ale mimo wszystko […]”.
88 Tamże, s. 315.
89 Tamże, s. 53.
90 Tamże, s. 293.
91 J. Lacan, On a Question Prior to Any Possible Treatment of Psychosis, w: tenże, Ecrits, s. 473.
92 J. Lacan, The Psychoses…, s. 305.
93 Tamże, s. 305‒306.
94 Tamże, s. 306.
95 Tamże, s. 307.
96 Tamże, s. 320‒321.
97 Tamże, s. 321.
98 J. Lacan, The Psychoses…, s. 62‒63.
99 Tamże, s. 86.
100 Tamże, s. 69.
101 Tamże, s. 69‒70.
102 Tamże, s. 190.
103 Tamże, s. 191.
104 Tamże, s. 202.
105 Tamże, s. 192.
106 Tamże, s. 193.
107 Tamże, s. 209.
108 Tamże, s. 252.
109 J. Lacan, On a Question…, s. 481.
110 Tamże.
111 B. Fink, Kliniczne wprowadzenie…, s. 155.
112 J. Lacan, The Psychoses…, s. 251.
113 W. J. Richardson, Lacan and the Problem of Psychosis, w: Psychosis and Sexual Identity: Toward a Post-Analytic View of the Schreber Case, ed. D. B. Allison, P. de Oliveira, M. S. Roberts, A. S. Weiss, Albany 1988, s. 19.
114 E. Roudinesco, Jacques Lacan, s. 403. To, co Reszke tłumaczy jako „odrzucenie”, przekładane jest zazwyczaj jako „wykluczenie”. Tego ostatniego terminu trzymam się, o ile to możliwe, w całym tekście.
115 R. Grigg, From the Mechanism , s. 49.
116 J. Lacan, The Psychoses…, s. 47.
117 Tamże, s. 81.
118 J. Lacan, On a Question…, s. 455.
119 J. Lacan, The Psychoses…, s. 84.
120 Tamże, s. 12.
121 Tamże, s. 105.
122 Tamże, s. 63.
123 Tamże, s. 60.
124 Tamże, s. 46. 125 J. W. Richardson, Lacan and the Problem…, s. 23.
125 J.W. Richardson, Lacan and the Problem…, s. 23.
126 J. Lacan, The Psychoses…, s. 150.
127 Tamże, s. 199.
128 R. Grigg, From the Mechanism…, s. 56.
129 J. Lacan, The Psychoses…, s. 190.
130 Tamże, s. 13.
131 J. Lacan, The Psychoses…, s. 83.
132 Tamże, s. 96.
133 Tamże, s. 170.
134 Tamże, s. 198.
135 Tamże, s. 201.
136 Tamże.
137 B. Fink, Kliniczne wprowadzenie…, s. 138.
138 J. Lacan, The Psychoses…, s. 268.
139 B. Fink, Kliniczne wprowadzenie…, s. 157.
140 Tamże, s. 122.
141 J. W. Richardson, Lacan and the Problem…, s. 21.
142 J. Lacan, The Psychoses…, s. 39.
143 J. W. Richardson, Lacan and the Problem…, s. 21.0
144 B. Fink, Kliniczne wprowadzenie…, s. 119.
145 Tamże, s. 129.
146 A. Quinet, Schreber’s Other, w: Psychosis and Sexual Identity: Toward a Post-Analytic View of the Schreber Case, ed. D. B. Allison, P. de Oliveira, M. S. Roberts, A. S. Weiss, Albany 1988, s. 35.
147 B. Fink, Kliniczne wprowadzenie…, s. 131‒132.
148 Tamże, s. 133.
149 J. Lacan, The Psychoses…, s. 9.
150 Tamże, s. 11.
151 Tamże.
152 W. J. Richardson, Lacan and the Problem…, s. 19.
153 Tamże, s. 20. Lub też, w nieco bardziej zwięzłym ujęciu samego Lacana: „Ogólnie rzecz biorąc to, co Freud nazywa kondensacją (zagęszczeniem), w retoryce nazywane jest metaforą, natomiast to, co nazywa przemieszczeniem, to w retoryce metonimia” – J. Lacan, The Psychoses…, s. 224.
154 W. J. Richardson, Lacan and the Problem…, s. 20.
155 A. Quinet, Schreber’s Other, s. 31.
156 Tamże, s. 34.
157 J. Lacan, The Psychoses…, s. 33.
158 J. S. Lee, Jacques Lacan, Amherst 1990, s. 68.
159 J. Lacan, The Psychoses…, s. 33.
160 Tamże.
161 Tamże.
162 Tamże, s. 33.
163 B. Fink, Kliniczne wprowadzenie…, s. 143.
164 R. Grigg, From the Mechanism…, s. 55.
165 J. Lacan, The Signification of the Phallus, w: tenże, Ecrits, s. 579.
166 J. Lacan, The Psychoses…, s. 85.
167 Tamże, s. 268.
168 Tamże, s. 12.
169 Tamże, s. 184.
170 Tamże, s. 260.
171 Tamże, s. 291‒292.
172 Tamże, s. 194.
173 Tamże, s. 45.
174 Tamże, s. 201.
175 Tamże, s. 203.
176 Tamże, s. 27.
177 Tamże, s. 28.
178 Tamże, s. 306.
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.
Maszynerie afektywne
Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet
Monika Glosowitz
2019