Milczący majestat Nicości
p. 232-236
Texte intégral
Die Kälte kann wahrlich brennen
Wie Feuer.
Heinrich Heine, Winter
Nie dość jest istnieć po prostu, nierefleksyjnie, biernie, negatywnie, trzeba jeszcze istnienie swe zamanifestować wyraźniej na tle możliwej śmierci i otaczającej nicości…
Witkacy
1Cykl Eckhartowski dopełnia późny wiersz Celana Nicość (Das Nichts) z 18 grudnia 1969 roku, a więc już potem, jak poeta na własne oczy ujrzał Jerozolimę, opublikowany pośmiertnie w tomie Zagroda czasu (Zeitgehöft):
NICOŚĆ, przez wzgląd na nasze
imiona
– gromadzą nas –,
kładzie pieczęć,
koniec nam wierzy
w początek,
przed
omilczającymi
nas mistrzami,
w nierozdzielonym, wyświadcza się
chłodem ścięta
jasność.
(oryginał wiersza na s. 375)
2Wiersz rozpoczyna się bezpośrednim przywołaniem Nicości, która kładzie pieczęć na czołach tych, którzy zostali zgromadzeni przez wzgląd na ich imiona. Jeszcze raz jawi się tu zatem wizja Apokalipsy i jej Eckhartowska interpretacja z Kazania 13. Celan nawiązuje tym samym do pierwszego wiersza tryptyku z tomu Przymus światła. Rysują się przy tym zasadnicze różnice. Podczas gdy tam, naznaczeni imieniem wypisanym na czole razem z imieniem ojca, słyszeli uwewnętrzniony głos Odwyższonego, tutaj Nicość jest instancją zewnętrzną, pieczętującą gromadzonych z powodu ich tożsamości.
3Jakkolwiek by tego nie czytać, to znając konteksty, w jakie Celan zwykł był wpisywać swoje wiersze, trudno nie zauważyć w tym obrazie podobieństwa do procederu tatuowania numeru, znaku obozowej tożsamości na skórze nowych więźniów.
4Wizja z Apokalipsy świętego Jana nawiązuje do fragmentu Księgi Ezechiela, w którym prorok opisuje gniew Boga na grzeszną Jerozolimę 1. Bóg pokazuje tam bezwzględne i okrutne oblicze, choć znak wypisania na czole wybranych litery taw ma ich chronić przed Bożą zapalczywością 2:
Poczem zawołał w uszu moje głosem donośnym, i rzekł: Przystąpcie siepacze miasta, a każdy z narzędziem zniszczenia w ręku!
A oto sześciu mężów nadeszło drogą od bramy wyższej, zwróconej ku północy, a każdy z narzędziem burzenia w ręce swojej; mąż zaś jeden był w pośród nich przyodziany w szatę lnianą z narządem pisarskim u bioder swoich. I przeszli i stanęli u ołtarza miedzianego.
Chwała zaś Boga izraelskiego uniosła się z Cherubina, na którym była, ku progowi przybytku. I zawołał na onego męża przyodzianego w szatę lnianą, mającego u bioder swoich narząd pisarski.
I rzekł Wiekuisty do niego: Przejdziesz po wnętrzu miasta, po wnętrzu Jerozolimy i nakreślisz znak na czołach ludzi, którzy utyskują i ubolewają nad wszystkimi obmierzłościami spełnianemi w pośród niej.
Do innych zaś rzekł w uszach moich: Przejdźcie po mieście za nim a zabijajcie! Niechaj się nie użali oko wasze, a nie litujcie się!
Starców, młodzieńców i dziewice i dzieci i niewiasty wybijajcie do szczętu; do każdego wszakże człowieka, na którymby był znak nie przystępujcie; od świątyni zaś Mojej poczniecie! I tak poczęli od owych mężów starszych, którzy stali przed przybytkiem.
I rzekł do nich: Zanieczyśćcie przybytek, a napełnijcie dworce zabitymi! Wyruszcie! I tak wyruszyli i zabijali po mieście.
(Ez 9, 1–8; Cylkow, s. 41–43)
5Ten obraz ocalenia nielicznych przez naznaczenie ich czół literą taw, wypisaną „narządem pisarskim” na ich skórze, można by nawet odczytać w kontekście wiersza Celana jako ratunek, którego medium są litery pisma, gdyby nie dominująca całą relację Izajasza, ziejąca z rozgniewanego umysłu Boga, niepohamowana żądza krwi, przyjmująca postać bezlitosnej rzezi „starców, młodzieńców, dzieci i niewiast”, których trupy mają wypełnić dziedzińce świątyni i sam najświętszy przybytek.
6W tej perspektywie wizja ocalenia z tej hekatombicznej rzezi przypomina bardziej selekcję nowo przybyłych więźniów, zgromadzonych ze względy na ich żydowskie imiona na rampach obozów śmierci niż wybawienie sprawiedliwych.
7Wiersz nie kryje zresztą, że jest to obraz końca i nadchodzącej śmierci. Jej nicość kładzie swą pieczęć na czołach wszystkich, o których wiersz mówi „my”.
8Ponieważ jednak, jak pisał Eckhart, przystępując do opisu ostatecznego zjednoczenia z Bóstwem, „powrót szlachetniejszy jest niż wyjście” 3, a „koniec nam wierzy / w początek”, to i wiersz wkracza w nową teraźniejszość końca jako powrotu do początku. Krąg się domyka, podmiot staje przed majestatem Nicości, z której się wyłonił i to – jak się zdaje – także poza kontekstem teologii negatywnej. Staje
przed
omilczającymi
nas mistrzami,
w nierozdzielonym.
9A zatem ma przed oczyma mistrzów milczenia i milczących mistrzów, wielkich mistyków i niejednego mistrza z Niemiec. To spotkanie odbywa się w całkowitym milczeniu. Język nie jest tu do niczego potrzebny, jak i żadna zresztą komunikacja. Jesteśmy bowiem w sferze „nierozdzielonego” (oryg. im Ungeschiedenen), która niweluje przestrzenne rozgraniczenie relacji „przed” do całkowicie wsobnego „w”.
10W Kazaniu 77 Ecce mitto angelum meum Mistrz Eckhart wykłada tę ideę nierozdzielenia w następujący sposób:
Bóg nie jest oddzielony od rzeczy [niem. ungeschieden – P.P.]; On jest w nich wszystkich, gdyż jest w nich bardziej niż one w sobie samych. Tak więc między Bogiem a rzeczami nie ma podziału. I podobnie też człowiek nie powinien być oddzielony od rzeczy. Znaczy to: jeśli sam w sobie jest niczym i całkowicie się siebie wyrzekł, nie ma wtedy przedziału między nim a rzeczami, a człowiek jest nimi wszystkimi. Bo w jakiej mierze jesteś sam w sobie niczym, w tej samej jesteś wszystkimi rzeczami i od nich nieoddzielony. Z tej przyczyny, w jakiej mierze nie jesteś od nich oddzielony, w tej samej jesteś Bogiem i nimi wszystkimi, bo Bóstwo Boga na tym polega, że między nim, a rzeczami nie ma przedziału. Dlatego człowiek nieoddzielony od rzeczy bierze Bóstwo, tam gdzie je ujmuje sam Bóg. 4
11Sfera nierozdzielonego, do której wkracza podmiot wiersza, jest zatem panteistyczną jednością monistycznej substancji, tożsamością ducha i materii, niepodzieloną Jednią, jak to zwykli opisywać neoplatońscy mistrzowie. Co nie zmienia faktu, że ogołocona z tego filozoficznego sztafażu jawi się po prostu jako pustka śmierci.
12W tej pustce „wyświadcza się / chłodem ścięta / jasność”. Czasownik „bezeugen”, którego używa tu Celan, znaczy „zaświadczać”,„udowadniać”, „zaręczać”, ale nigdy nie jest używany, jak przez Celana, jako czasownik zwrotny. Można więc odczytać jego sens jako „samoporęczenie”, coś, co samo jest dowodem w swojej sprawie, co przywodzi też na myśl poświadczające uwiarygodnienie końca przez początek. Ponieważ jesteśmy w świecie absolutnie monistycznym, zdaje się, że jedynie tego typu relacje są tu w ogóle możliwe.
13Czasownik „bezeugen” bywa jednak używany także w znaczeniu pokrewnego mu fonetycznie „bezeigen”, co znaczy „okazywać”, „wyświadczać”, ma więc w sobie także potencjał semantyczny obejmujący „ukazywanie się” na zasadzie „wyświadczenia” przysługi albo łaski. Jasność w wierszu, będąca tym, co z niego pozostaje w ostatnim wersie, „wyświadcza się” przede wszystkim w tym sensie.
14Ta „chłodem ścięta jasność” (oryg. die klamme Helle) budzi w równym stopniu skojarzenia negatywne, co pozytywne. Niemiecki przymiotnik „klamm” oznacza „zdrętwiały”, jak zgrabiałe od zimna palce, „wilgotny i nieprzyjemnie chłodny”. Jest w nim zatem przede wszystkim coś, co wywołuje niemiły dreszcz na skórze, mroźna drętwota i zastygnięcie w bezruchu. Ponieważ jednak opisuje on „jasność”, to skojarzenia przywodzą na myśl raczej mroźny, grudniowy poranek, który ściął szronem paryskie trawniki i paulownie, zapowiadając jednocześnie rychły wschód słońca i pogodny zimowy dzień.
15Ta dwoistość odrętwienia i nadziei wieńczy wiersz Celana, choć na końcu ostaje się jednak samo już tylko światło. Chłodne i odległe, przed którym nie trzeba ani uciekać, ani się go bać. Chociaż przecież to światło zjednoczenia w niezróżnicowaniu wpisane jest w głos kogoś, kto pośród nieprzyjemnie chłodnej wilgoci powraca przez własną śmierć do pierwotnego „nieoddzielenia” od żywiołów tego świata.
Notes de bas de page
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.
Maszynerie afektywne
Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet
Monika Glosowitz
2019