Précédent Suivant

Psie mięso

p. 232-233


Texte intégral

1Dla oszczędzenia żywności dla psów Kamczadale byli zmuszeni zjadać psy same. Już nam przychodziło ginąć w tym miejscu. Psy, nie odbierając swej porcji zwyczajnej, na siłach ustawały i między sobą się gryzły, rozrywając słabsze. Żadnego futra, rękawic ani kaptura przed nimi położyć nie można było, bo to wszystko z głodu porywały i zjadały. Ja miałem cokolwiek jeszcze żywności, jako to: mięso odgotowane jelenie, trochę ryb więdłych i część małą okruszyn sucharów w woreczku skórzanym, co mi komendant udzielił na drogę. Miałem prócz tego herbatę i trochę wódki, a ten cały mój magazyn idąc spać pod głowę kładłem, gdyżby mi to ukradziono.

2Wypadało nam jeszcze przebywać miejsce z całego wojażu najokropniejsze, przez górę bardzo wyniosłą, która Rosjanie i Syberianie nazywają Babuszka.

3Właziliśmy na tę górę z niewypowiedzianą trudnością. Przez kilkanaście dni nieraz sanie i psy w tył się cofały. Spuszczaliśmy się z jej wierzchołka, mając u nóg niby łyżwy nabijane gwoździami, podobne do szczotek. Za siedzenie służyły nam małe czółenka z rzemieni, a na ręku rękawice z gwoździami. Psy wyprzężone same się spuszczały, zlatując kłębkiem tak poplątane, że się wstrzymać nie mogły. Ekwipaże staczano, my zaś wszyscy zjeżdżaliśmy na owych czółenkach. Niebezpieczeństwo, a raczej niepodobieństwo było przeprawić się przez tę górę, gdyby nie krzaki cedrów wyglądających spod śniegu, za któreśmy się chwytali, straciwszy równowagę niewątpliwa czekała nas zguba.

4Spuściwszy się z owej straszliwej góry, spotkaliśmy Tunguzów z wielką trzodą jeleni, u których znaleźliśmy pod dostatkiem wszelkiej żywności dla siebie i psów. Tunguzowie byli nam wielce radzi; zabili młodego jelenia, którego język sam gotowałem i był bardzo smaczny. Tu wszystkie narody na każdym weselu i biesiadach nim traktują i bez niego obejść się nie mogą.

5Nazajutrz przybyliśmy do portu Ochocka, skąd dawniej wypłynąłem, udając się do niższej Kamczatki.

6Przedruk za: Dziennik podróży Józefa Kopcia, przedmowa A. Mickiewicz, Paryż 1867, s. 69–70.

Précédent Suivant

Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.