III Rzeczpospolita Sprawiedliwych
p. 255-362
Texte intégral
Front jedności narodowej
1Historia pojawiania się w dyskursie publicznym tematu Polaków ratujących Żydów w czasie Zagłady to w zasadzie opowieść o ich instrumentalnym wykorzystywaniu. Na dobre rozpoczęło się to tuż po wojnie, po czym będą już nieustannie przywoływani za każdym razem, gdy tylko dojdzie do eskalacji antysemityzmu albo piętnowania obojętności Polaków i ich współudziału w Holokauście. Taką właśnie prawidłowość można zaobserwować po pogromie kieleckim, podczas wydarzeń określanych umownie Marcem 1968, w czasie dyskusji wywołanych filmem Shoah Claude’a Lanzmanna i publikacją słynnego eseju Jana Błońskiego Biedni Polacy patrzą na getto. Temat Polaków ratujących Żydów pojawiał się zresztą w Polsce Ludowej nie tylko jako wygodne alibi również w innych kontekstach, lecz był obecny w powstałych wówczas pracach historyków, filmach i literaturze.
2Sprawiedliwych nie wydobyto zatem z otchłani milczenia dopiero w ostatnich kilkunastu latach, o czym częstokroć można usłyszeć. Już od dawna są wprzęgani w bitwę o pamięć i tożsamość Polaków, prowadzoną, jak zauważyła Agnieszka Haska, wokół pytania o postawy społeczeństwa polskiego wobec Żydów podczas okupacji. Służą jako „obowiązkowy argument przy każdej możliwej okazji, kiedy pojawia się choć cień podejrzenia, że nie wszyscy Polacy pomagali Żydom i nie wszyscy mają kryształowo czystą kartę w życiorysie” 1. Sprawiedliwi przestali być ludźmi z krwi i kości o niezależnych biografiach, a stali się spetryfikowaną figurą dyskursu na tematy żydowskie. Argumentem „za” lub „przeciw”. Tarczą i mieczem, listkiem figowym i przyłbicą. Dominująca opowieść o nich to nic innego jak utkana z zastygłych klisz i fantazmatów klechda domowa, którą tworzono i opowiadano sobie w Polsce latami ku pokrzepieniu serc. Stale aktualizowana, doskonale służy również adresowanej na zewnątrz polityce wizerunkowej.
3Biorąc pod uwagę to dyktowane na ogół potrzebą chwili zainteresowanie tematem Polaków ratujących Żydów, ich wykorzystanie w toku debaty jedwabieńskiej nie było żadnym zaskoczeniem. Można powiedzieć, że stało się tak zgodnie z wcześniej już wypracowaną i sprawdzoną regułą cyklicznie okazywanej im atencji. Z perspektywy czasu widać jednak wyraźnie, że od tamtej pory zainteresowanie to systematycznie wzrasta, co stanowi istotne novum na tle dotychczas doraźnego i instrumentalnego wykorzystywania polskich Sprawiedliwych. Po debacie jedwabieńskiej stali się oni kluczowym narzędziem z repertuaru backlashu, poręczną ripostą na różne formy współudziału Polaków w zagładzie Żydów, zwłaszcza że dowodów tylko przybywało. Pojawiały się one wraz z kolejnymi publikacjami Jana Tomasza Grossa, Joanny Tokarskiej-Bakir, Andrzeja Żbikowskiego, a przede wszystkim badaczek i badaczy związanych z warszawskim Centrum Badań nad Zagładą Żydów. W rzeczywistości pojedwabieńskiej narodził się w Polsce swoisty kult Polaków ratujących Żydów. Ukonstytuowała się odrębna gałąź przemysłu ich upamiętniania, a w ramach różnych inicjatyw podjęto poszukiwania, by w świetle reflektorów dowieść tezy autorstwa Tomasza Strzembosza, że liczba Polaków odznaczonych medalami Sprawiedliwych wśród Narodów Świata przez Instytut Yad Vashem to raptem „czubek czubka góry lodowej” 2.
4O skali przedsięwzięć służących upamiętnianiu Polaków ratujących Żydów może świadczyć już mnogość zaangażowanych w nie podmiotów: Kancelaria Prezydenta RP, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Instytut Pamięci Narodowej, Instytut Studiów Strategicznych, Narodowe Centrum Kultury, Narodowy Bank Polski, muzea (zwłaszcza Muzeum Polaków ratujących Żydów Podczas II Wojny Światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej, Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, Muzeum Historii Polski), Komitet dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów, Fundacja Edukacyjna Jana Karskiego, Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie. Dodatkowo w działania te włączyły się samozwańczo rozmaite środowiska prawicowe i kościelne, z imperium medialnym Tadeusza Rydzyka na czele, z którego inicjatywy powstała w Toruniu Kaplica Pamięci poświęcona właśnie Polakom ratującym Żydów. Lista ta z pewnością nie jest kompletna, ale pokazuje, że rąk do pracy systematycznie przybywa, konkurencja jest już dziś spora, by nie powiedzieć, że po prostu robi się tłoczno.
5Oczywiście nie wszystkim tym różnie afiliowanym „agentom pamięci” (ang. agents of memory) w jednoznaczny sposób można zarzucić hipokryzję i hurtem uznać za pośredników backlashu. Bez wątpienia jednak rację ma Jan Grabowski, który nawiązując do obserwacji zawartej w słynnym raporcie Jana Karskiego, dokonał następującego rozpoznania:
Jest czymś zdumiewającym i symptomatycznym, że kwestia upamiętniania Polaków ratujących Żydów (UPRŻ) stwarza coś w rodzaju wąskiej kładki, na której spotykają się zgodnie (choć każdy z trochę innych powodów) przedstawiciele politycznej lewicy, centrum, prawicy i skrajnej prawicy, Żydzi, wdzięczni za ocalenie oraz ich potomkowie. Można wręcz powiedzieć, że UPRŻ jest jedynym tego rodzaju forum zgody narodowej w dzisiejszej Polsce; miejscem, gdzie publicysta Gebert spotyka się z redemptorystą Rydzykiem 3.
6Mimo zróżnicowanych motywacji upamiętnianie Polaków ratujących Żydów rzeczywiście zaczęło łączyć ponad podziałami, a po Jedwabnem trwa nieustannie bez względu na to, kto znajduje się u sterów władzy. Skoro więc Sprawiedliwi służą głównie obronie dobrego imienia rzekomo pomawianego narodu, trudno jest przeprowadzić klarowny rozdział intencji, ponieważ – chcąc nie chcąc – jedni dyskontują działania drugich. Powstała też sytuacja, w której pytanie, czy Polacy ratujący Żydów zasługują na upamiętnienie, stało się szantażem moralnym mającym zamykać usta krytykom ich instrumentalnego wykorzystywania. O tym zaś, że w taki właśnie sposób są traktowani i stali się po prostu „zaciśniętą pięścią przeciw”, jak swego czasu o krzyżach stawianych na oświęcimskim żwirowisku pisał ks. Stanisław Musiał 4, świadczą liczne wypowiedzi pośredników backlashu. W mniej lub bardziej zawoalowany sposób mówią oni, że o Sprawiedliwych trzeba przypominać w trybie ad vocem w odpowiedzi na pojawiające się w stosunku do Polaków oskarżenia o współudział w zagładzie Żydów. „Dziś niekiedy próbuje się zafałszować historię naszych ludzi i ziem” – pisał abp Józef Michalik we wstępie do książki Mateusza Szpytmy i Jarosława Szarka poświęconej rodzinie Ulmów 5. „Z dużym zawstydzeniem słuchamy czasem przedziwnych wypowiedzi i polemik pozbawionych odpowiednich motywacji, w których oskarża się nasz Naród o antysemityzm” – stwierdzał enigmatycznie biskup drohiczyński Antoni Dydycz we wstępie do książki Dam im imię wieczne. Polacy z okolic Treblinki ratujący Żydów 6. Natomiast o palącej konieczności podjęcia gruntownych badań nad ratowaniem Żydów przez rząd RP na uchodźstwie w „obecnej sytuacji, kiedy bezpodstawnie oskarża się Polaków o udział w Holokauście”, pisał w swojej książce Dariusz Walusiak 7.
7Przykłady podobnych konstatacji, uzasadnień i postulatów można mnożyć. Warto jednak z osobna przyjrzeć się choćby niektórym spośród wymienionych wcześniej instytucji zaangażowanych w upamiętnianie Polaków ratujących Żydów, a przede wszystkim inicjatywom podejmowanym pod ich auspicjami. Na uwagę zasługują te zwłaszcza, których rola pośredników backlashu jest nie do podważenia.
8W efekcie debaty jedwabieńskiej siłą natychmiastowego reagowania stał się Komitet dla Upamiętniania Polaków Ratujących Żydów, powstały z końcem 1999 roku w Warszawie z inspiracji zamieszkałej w Kanadzie działaczki polonijnej Anny Poray-Wybranowskiej. Początkowo przewodniczył mu dawny naczelnik Szarych Szeregów Stanisław „Orsza” Broniewski, a w gronie założycieli znaleźli się profesorowie Janusz Durko, dyrektor Muzeum Historycznego m.st. Warszawy w latach 1951–2003, Jan Dowgiałło, ambasador RP w Izraelu w latach 1990–1993, Andrzej Rottermund, dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie w latach 1991–2015, oraz Andrzej Szyszko, ówczesny przewodniczący Rady Warszawy. Od początku w prace Komitetu zaangażowali się także prof. Tomasz Strzembosz, który stanął na czele jego Komisji Historycznej, Tadeusz Krawczak, dyrektor Archiwum Akt Nowych, oraz prof. Jan Żaryn. Po śmierci Tomasza Strzembosza (2004) jego obowiązki przejął Żaryn, a pracami Komitetu kieruje aktualnie prof. Adam Strzembosz. Do czasu jego powstania żaden z tych utytułowanych badaczy nie zajmował się naukowo ani zagładą Żydów, ani stosunkami polsko-żydowskimi i nie opublikował na ten temat żadnego artykułu. Bez wątpienia natomiast Komitet na dobre rozpoczął działalność w efekcie debaty wywołanej publikacją Sąsiadów, podczas której Tomasz Strzembosz został czołowym adwersarzem Jana Tomasza Grossa.
9Jak można przeczytać w artykule Jana Żaryna poświęconym działalności Komitetu, ma on na celu budowę pomnika ku czci Polaków ratujących Żydów przy warszawskim placu Grzybowskim oraz „gromadzenie relacji, publikowanych prac i rękopisów dotyczących tego tematu” 8. Ten pierwszy cel nie został dotychczas zrealizowany i wiadomo o nim tyle, że planowany pomnik ma się składać z długiej wstęgi „tablic imiennych, honorujących polskich bohaterów”. Nadto, jak pisał Adam Strzembosz w liście do prezydenta Bronisława Komorowskiego, pomysł jego erygowania w tym miejscu, czyli nieopodal kościoła pw. Wszystkich Świętych i w granicach dawnego getta, „wyszedł jeszcze w czasie wojny od samych Żydów”, którzy w ten sposób chcieli wyrazić wdzięczność Polakom niosącym im pomoc, a zwłaszcza proboszczowi parafii ks. Marcelemu Godlewskiemu i innym duchownym. Strzembosz utrzymywał, że po wojnie Żydzi „przekazali stronie kościelnej sporą sumę pieniędzy na odbudowę świątyni, dziękując w ten sposób za uratowanie im życia”. Wszystko to w opinii przewodniczącego Komitetu ma uzasadniać taką właśnie lokalizację i stworzenie w podziemiach kościoła „ścieżki edukacyjnej obrazującej martyrologię Żydów oraz historię ich ratowania, także przez instytucje i ludzi Kościoła” 9. Już w czerwcu 2001 roku Komitetowi udało się doprowadzić do odsłonięcia na fasadzie kościoła tablicy z napisem „Kościół Wszystkich Świętych Upamiętnia Polaków Ratujących Żydów w latach 1939–1945”. Została ona ufundowana przez premiera Jerzego Buzka i poświęcona przez kard. Józefa Glempa.
10Równolegle z trwającymi jeszcze staraniami o budowę pomnika Komitet prowadzi intensywne poszukiwania „miliona Sprawiedliwych”, których nazwiska zapewne miałyby zostać umieszczone na tworzących go imiennych tablicach. W tym celu gromadzi różne pod względem pochodzenia i wiarygodności dokumenty, relacje, opracowania, powstałe „z inicjatywy innych podmiotów”; rzadko kiedy historyków, a znacznie częściej amatorów. Można wśród nich znaleźć zarówno wyniki ankiety przeprowadzonej w 1999 roku w żeńskich zgromadzeniach zakonnych, jak i listy z prywatnego archiwum jedwabieńskiego proboszcza ks. Edwarda Orłowskiego, skądinąd znanego negacjonisty zbrodni opisanej w Sąsiadach 10. W ramach tworzenia bazy własnych źródeł członkowie Komitetu niejednokrotnie występowali za pośrednictwem mediów (TVP, pism „Niedziela”, „Nasz Dziennik”, „Rycerz Niepokalanej”, „Rzeczpospolita”) z apelami o nadsyłanie wszelkich relacji dotyczących pomocy udzielanej Żydom w czasie wojny. Źródła pozyskane właśnie taką drogą stanowią trzon zgromadzonych materiałów, które zostały zdeponowane w Archiwum Akt Nowych. Chwaląc się ową kolekcją i nazywając ją jedną z największych w Polsce, Jan Żaryn tak oto określił jej specyfikę, a zarazem ujawnił znamiona backlashu: „Zbiór Komitetowy nie odbiega (…) swą zawartością i charakterem od wielu innych, znanych do tej pory historykom. Jednocześnie ma pewne cechy indywidualne: do nich należy czas powstania relacji. Większość z nich została wywołana z pamięci ludzkiej po 1989 roku, w warunkach wolności, ale także m.in. w związku z konfliktem o Karmel w Oświęcimiu (…) czy też jako reakcja na wydanie w Polsce pracy Jana T. Grossa o Jedwabnem” 11.
11Wszelkie wątpliwości, w jakim celu Komitet dla Upamiętniania Polaków Ratujących Żydów w ogóle powstał, do czego potrzebni są mu Sprawiedliwi i z jakich powodów gorączkowo zabrał się do ich poszukiwania, rozwiewają opublikowane dotychczas dwa tomy zgromadzonych materiałów. W pierwszym, zatytułowanym Polacy ratujący Żydów. Historie niezwykłe, Jan Żaryn dowodzi, że wobec oskarżeń o antysemityzm i współudział w Zagładzie, formułowanych od dawna przez „organizacje żydowskie”, Polacy powinni „występować w roli suwerennego narratora naszej historii” 12. Wieloletnie zaniedbania rodzimych badaczy doprowadziły jego zdaniem do upowszechnienia i dominacji niekorzystnej dla Polaków narracji żydowskiej, silnie utrwalonej w literaturze wspomnieniowej. Tej zaś należy się przeciwstawić, czemu oczywiście mają służyć opublikowane w tomie świadectwa, ponieważ potwierdzają, że „znacząca część narodu” podczas wojny przyszła Żydom z pomocą, a wyłącznie „margines Polaków” działał na ich szkodę 13.
12Antypolskie kłamstwa i oskarżenia stanowiły również impuls do pracy podjętej przez teatrolożkę Janinę Herę, autorkę drugiego tomu, zatytułowanego Polacy ratujący Żydów. Słownik. Swój długi wstęp rozpoczyna ona od ataku na ks. Stanisława Musiała, którego artykuł poświęcony zbrodni w Jedwabnem, opublikowany na łamach szwedzkiego dziennika „Dagens Nyheter”, czyni dowodem na upowszechnianie w świecie rasistowskiego antypolonizmu. Hera zrównuje Musiała z sowieckimi propagandystami, a zarazem czyni go reprezentantem oszczerców pomawiających naród polski o zbrodnie na Żydach i tym samym odwracających uwagę opinii publicznej od zbrodni popełnionych przez Niemców. Temu zresztą w jej przekonaniu miała służyć cała sprawa Jedwabnego 14. Wszystkie te cyrkulujące kłamstwa i manipulacje, choć przede wszystkim apel Komitetu, skłoniły Janinę Herę do działania, co sama wyznaje we wstępie: „Dopiero w marcu 2000 r., po apelu przewodniczącego Komisji Historycznej w Komitecie dla Upamiętniania Polaków Ratujących Żydów prof. Tomasza Strzembosza, nawołującego do dokumentowania faktów pomocy udzielanej przez Polaków Żydom, zaczęłam wynotowywać nazwiska wszystkich ratowanych Żydów i ratujących ich Polaków, na które natrafiłam” 15.
13Najwyraźniej właśnie te notatki posłużyły autorce do stworzenia głównej części publikacji, tj. słownika liczącego blisko czterysta stron. Wśród uporządkowanych alfabetycznie haseł z imionami i nazwiskami Polaków ratujących Żydów wiele jest takich, jak: „Adwokat z ONR”, „Adwokaci warszawscy”, „Aktorzy białostockiego teatru”, „Andzia, praczka, kuzynka Lodzi”, „Chłop spod Krzeszowa”, „Chłop i jego żona”, „Chłopcy z AK”, „Chłopi polscy”, „Chrześcijanie z Warszawy”, „Dwie Polki”, „Dzieci polskie”, „Dziennikarz zwany Rudym”, „Kobiecina w starszym wieku”, „Koledzy chrześcijanie”, „Ksiądz katolicki”, i mnóstwo podobnych, by na literze „k” poprzestać. „Kto wie – pyta retorycznie Hera – czy oni właśnie nie odegrali kluczowej roli w ratowaniu polskich Żydów?” 16.
14Cały słownik powstał na podstawie wypisów z zupełnie przypadkowo dobranych dokumentów, relacji, zeznań, rozmów, listów, opracowań, wycinków prasowych i literatury wspomnieniowej, w żaden sposób nieusystematyzowanych, niepoddanych weryfikacji i mających różną wartość poznawczą. Nie o rzetelność badawczą wszak chodzi, lecz o dowiedzenie przez Komitet tezy, że Polacy masowo nieśli Żydom pomoc. Skoro jednak inaczej nie można tego potwierdzić, bo i Żydów ocalałych z Zagłady nie przybywa, to pojawiają się „Znajomi we Lwowie”, „Polscy przyjaciele”, „Zakonnicy z górskiego klasztoru”, „Artyści Cyrkowi z «budy Zbrodowskiego»” oraz „Tłum warszawskich czeladników”. Zwrócił na to uwagę Dariusz Libionka w zbiorczej recenzji obu tych wydawnictw Komitetu opublikowanej w dziale „Curiosa” na łamach rocznika „Zagłada Żydów. Studia i materiały”. Za główny powód poddania wnikliwej ocenie „tej dziwnej edycji” słusznie uznał to, że książki te otrzymały dotację Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, a nadto ukazały się w prestiżowym wydawnictwie Neriton, którego siedziba znajduje się w budynku Instytutu Historii PAN w Warszawie 17.
15Wśród pośredników backlashu, którzy w reakcji na Jedwabne ze zdwojoną energią zajęli się upamiętnianiem Polaków ratujących Żydów, bez wątpienia szczególne miejsce zajmuje także Instytut Pamięci Narodowej. W 2005 roku, wraz z wygraną Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych i prezydenckich, również w jego gremiach kierowniczych nastąpiły istotne, a zarazem brzemienne w skutki zmiany personalne. Z końcem grudnia funkcję prezesa IPN objął Janusz Kurtyka, a w styczniu 2006 roku nowym dyrektorem Biura Edukacji Publicznej IPN został Jan Żaryn. Właśnie w tymże roku do rejestru ogólnopolskich Centralnych Projektów Badawczych IPN został wpisany nowy projekt – „Polacy ratujący Żydów”, natomiast realizowany dotychczas „Zagłada Żydów na ziemiach polskich” uznano za zakończony. Jego podsumowaniem była publikacja pod redakcją prof. Andrzeja Żbikowskiego, kierownika projektu, zatytułowana Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939–1945. Studia i materiały. W przedmowie do tego wydawnictwa Jan Żaryn napisał:
Zamykamy w ten sposób pewien etap badań. Stosunki polsko-żydowskie w XX wieku to jeden z istotniejszych tematów. Dlatego w następnych latach BEP podejmie nowe zagadnienia. Na swoich badaczy czekają m.in. takie tematy, jak syntetyczne ujęcie relacji między Polakami a Żydami pod wpływem obydwu okupacji sowieckich (w latach 1939–1941 oraz od 1944 r.), skala represji zastosowanych przez Niemców wobec Polaków ratujących Żydów. Zdając sobie sprawę z emocji, jakie towarzyszą pracom poświęconym tej tematyce, będziemy w przyszłości w sposób szczególny dbać o rzetelność badawczą i o uwolnienie dociekań naukowych od bieżących nacisków i kontekstów pozamerytorycznych, w tym jawnie i skrycie politycznych 18.
16Dwa lata później dyrektor BEP najwyraźniej okrzepł już na stanowisku i porzucił język fasadowych deklaracji o niezależności badawczej, unikaniu „kontekstów pozamerytorycznych” etc. W przedmowie do wydanego przez IPN drugiego tomu Wokół pogromu kieleckiego pisał otwarcie o histerycznych reakcjach na publiczne wystąpienia Jerzego Roberta Nowaka, braku możliwości prowadzenia w PRL badań i dyskusji na temat stosunków polsko-żydowskich podczas wojny i po jej zakończeniu, a także o komunistach, którzy przyczynili się do stworzenia obrazu Polaka „rzekomego antysemity”, czego rezultatem są do dziś pokutujące „schematyczne kalki pojęciowe, powielane przez kolejne pokolenia badaczy zachodnich”. Wobec tego wszystkiego oświadczał: „W ramach dobrze pojętej polityki historycznej uprawianej przez IPN w kierownictwie Instytutu podjęliśmy decyzję, by w sposób szczególny włączyć się w dzieło upamiętniania Polaków ratujących Żydów w czasie wojny, często oddających życie swoje i swoich najbliższych, ginących wraz z ratowanymi” 19.
17W 2006 roku temat Polaków ratujących Żydów już na stałe został wpisany w poczet projektów badawczych IPN, realizowanych bez względu na późniejsze zmiany personalne, jakie zachodziły w Instytucie. Aktualnie zajmuje on pierwszoplanową pozycję w agendzie ogólnopolskiego projektu „Stosunki polsko-żydowskie w latach 1918–1968”. Już w drugim zdaniu krótkiego opisu można przeczytać, że w jego ramach przede wszystkim „kompleksowo będzie badana kwestia pomocy świadczonej Żydom przez Polaków w okresie okupacji niemieckiej (pomoc indywidualna, zorganizowana)” 20.
18Chcąc usystematyzować dotychczasowe działania podejmowane w tej sprawie przez IPN, można podzielić je na te realizowane samodzielnie oraz wespół z innymi instytucjami. Pracownicy Instytutu prowadzą własne badania w ramach wspomnianego już projektu poświęconego polskiej pomocy. Publikacji ich efektów służy zainicjowana w 2007 roku seria wydawnicza zatytułowana „Kto Ratuje Jedno Życie…”; ukazało się w niej kilka książek autorstwa między innymi Mateusza Szpytmy i Elżbiety Rączy czy też praca zbiorowa pod redakcją Aleksandry Namysło 21. Pod szyldem „Kto ratuje jedno życie…” IPN organizował również seminaria dla nauczycieli, wystawy w różnych miastach, spotkania, konferencje etc. Szczegółowe informacje na temat wszystkich tych przedsięwzięć można znaleźć w rocznych sprawozdaniach z działalności Instytutu dostępnych na stronie internetowej 22.
19Niektóre publikacje poświęcone ratowaniu Żydów i polskim Sprawiedliwym ukazały się w innych sygnowanych przez IPN seriach wydawniczych 23. Na przykład w serii „Patroni Naszych Ulic” udostępnione zostały w wydaniach elektronicznych krótkie informatory o Irenie Sendlerowej i Janie Karskim24, a w serii „Z Archiwum Emigracji” książka Stefana Korbońskiego Polacy, Żydzi i Holocaust, w której temat pomocy i ratowania Żydów również jest obecny 25. Ponadto właśnie w tej serii w 2009 roku wznowiono słynną pracę Kazimierza Iranka-Osmeckiego Kto ratuje jedno życie… Polacy i Żydzi 1939–1945, pierwotnie wydaną w 1968 roku w Londynie, która zajęła ważne miejsce w polskim kanonie literatury okupacyjnej26. Na temat historii jej powstania, kontrowersyjnej treści oraz biografii autora, zasłużonego oficera WP i ZWZ-AK, pisał obszernie Dariusz Libionka. Zwrócił on między innymi istotną uwagę, że w opinii Iranka-Osmeckiego z pomocą Żydom przyszło setki tysięcy Polaków, a na całości jego wywodu „odcisnął się brak profesjonalnego przygotowania” oraz „przyświecająca mu motywacja – obrona dobrego imienia Polski i Polaków” 27.
20To jednak, co w ujęciu Libionki stanowi przedmiot krytyki i dekonstrukcji, we wprowadzeniu do nowego wydania książki Kto ratuje jedno życie… zostało przyjęte nie tylko z dobrodziejstwem inwentarza, ale i uznaniem. Jego autor, Grzegorz Ostasz, stwierdza bowiem, że Iranek-Osmecki miał „swój udział w emigracyjnej reakcji na antysemityzm” w roku 1968, kiedy bowiem „wzmagała się żydowska kontrakcja na politykę PRL” i na łamach światowej prasy „pojawiły się opinie o współodpowiedzialności Polaków za Holocaust”, opublikował wzmiankowaną książkę. „Niestety – ubolewa Ostasz – książka nie spełniła najważniejszego z oczekiwań autora. Otóż nie sprowokowała żydowskich historyków i publicystów do omówień; milczeli. Nie wytłumiła polakożerczej kampanii” 28. Niniejszym autor wprowadzenia przemówił językiem spowitym duchem epoki, z której pochodzi udostępnione przez IPN czytelnikom źródło z „archiwum emigracji”. Otwarte natomiast pozostaje pytanie, czy zostało ono wznowione z taką samą intencją, z jaką opublikowano je w 1968 roku? Wszak w jednym z przypisów Grzegorz Ostasz odnotowuje, że książka Iranka-Osmeckiego nadal „nie znajduje uznania w części najnowszych badań” i zarzut taki w pierwszej kolejności stawia Janowi Tomaszowi Grossowi 29. Tak oto historia zatoczyła koło.
21Wiele różnych inicjatyw w ramach upamiętniania Polaków ratujących Żydów IPN podjął we współpracy z innymi instytucjami, choć bez wątpienia pozostawał głównym decydentem, wyznaczając kierunki działań. Owocem kooperacji z Narodowym Centrum Kultury stał się na przykład realizowany od roku 2008 projekt „Życie za Życie”. Jego głównym zadaniem, jak zresztą sama nazwa mówi, jest upowszechnianie wiedzy „na temat Polaków, którzy narażali życie, ratując Żydów w latach II wojny światowej”. Projekt ten to z jednej strony „akcja społeczno-edukacyjna”, a z drugiej prowadzone na szeroką skalę przez instytucje państwowe poszukiwania Sprawiedliwych 30. Cel jest jasny, oto bowiem w podpisanym przez dyrektora NCK Krzysztofa Dudka oraz dyrektora BEP IPN Jana Żaryna apelu opublikowanym na łamach „Rzeczpospolitej” można przeczytać: „Jeśli znacie Państwo przypadki osób pomagających Żydom w czasie II wojny światowej – piszą w nim szefowie obu tych instytucji – szczególnie tych, które były za swoją działalność poddane represjom, pomóżcie w upowszechnianiu tej wiedzy, zgłaszając to organizatorom projektu” 31.
22Apel ten został zamieszczony również na stronie internetowej projektu „Życie za Życie”, na której dodatkowo opublikowano precyzyjne wytyczne. Wynika z nich między innymi, że potencjalni respondenci mogą nadsyłać informacje o „przypadkach udzielania pomocy, a w szczególności przypadkach represji”, znanych sobie także z „lektur”, ale wówczas ze wskazaniem źródła 32. Na tejże stronie zamieszczane są ponadto informacje o innych inicjatywach związanych z upamiętnianiem Polaków ratujących Żydów, w tym działaniach Komitetu dla Upamiętniania Polaków Ratujących Żydów, Kancelarii Prezydenta RP, powstałych dotychczas pomnikach, publikacjach etc. Przede wszystkim jednak za jej pośrednictwem udostępniane są różne źródła i opracowania oraz liczne materiały audiowizualne, a wśród nich relacje świadków historii i kilka filmów dokumentalnych, np. Cena życia, Życie za życie czy Historia Kowalskich. Fragment tego ostatniego został zresztą wykorzystany w spocie reklamowym promującym tę „akcję społeczno-edukacyjną”, który emitowano w telewizji publicznej 33.
23Pod hasłem „Życie za Życie” oddział IPN w Rzeszowie w ramach współpracy z Muzeum im. Rodziny Ulmów w Markowej zorganizował w 2016 roku konkurs, nad którym patronat objęli szefowa MEN Anna Zalewska oraz marszałek województwa podkarpackiego Władysław Ortyl. Zadaniem uczestników było „odnalezienie i przygotowanie biogramu osoby, która w jakikolwiek sposób pomagała ludności żydowskiej przetrwać Holokaust, a która nie została zapisana w zbiorowej pamięci, choć na to zasługuje”, albo „zaproponowanie formy upamiętnienia takiej osoby”. Jak można przeczytać na stronie IPN, udział w tym konkursie wzięło 66 grup z całej Polski, a był on adresowany do „młodzieży szkolnej, drużyn i zastępów harcerskich, kół naukowych, grup rekonstrukcyjnych, kół kombatantów oraz uczestników indywidualnych, pasjonatów historii” 34.
24Owocem współpracy IPN z NCK jest także pakiet edukacyjny Polacy ratujący Żydów w latach II wojny światowej, przeznaczony dla uczniów i nauczycieli. Został on wydany w ramach prowadzonej przez IPN serii „Teki Edukacyjne”, która nie jest dostępna w sprzedaży, lecz bezpłatnie przekazuje się ją nauczycielom oraz przedstawicielom innych placówek oświatowych. W pakiecie tym odrębnie przygotowano „Materiały dla nauczyciela” i „Materiały dla ucznia”, ponadto dołączono zestaw plansz („kart”) z materiałami źródłowymi z czasów wojny oraz płytę DVD z kilkoma filmami dokumentalnymi o Polakach ratujących Żydów. Wprowadzenie do materiałów przeznaczonych dla nauczycieli, wśród których znalazły się też scenariusze lekcji, napisał Jan Żaryn i zaprezentował tam głównie własne stanowisko w sporach o postawy Polaków wobec zagłady Żydów. Natomiast wprowadzenie do materiałów uczniowskich pozostało anonimowe, a zawarte w nich między innymi dwa krótkie eseje napisali Ewa Kurek i Grzegorz Berendt. Całość zestawu została udostępniona na stronach internetowych IPN 35oraz projektu „Życie za Życie” 36.
25Detaliczne omówienie zawartości tego wydania „Tek Edukacyjnych” IPN to osobny i już opracowany temat. Zajęła się nim wnikliwie Ewa Koźmińska-Frejlak, a jej wnioski nie pozostawiają żadnych złudzeń:
Autorzy wprowadzeń odwołują się do klisz i stereotypów charakteryzujących wciąż dość powszechny styl myślenia o stosunkach polsko-żydowskich. Dążą do wykazania, że społeczeństwo polskie sprostało wyzwaniom, które przed nim postawiła rola świadka Zagłady. W tej walce o zachowanie pozytywnego obrazu własnego społeczeństwa marginalizują wymowę niewygodnych faktów, a czasem po prostu pomijają ją milczeniem (…). Ich opracowaniu przyświecał zresztą inny cel. Ważniejsza niż rzetelne przekazanie wiedzy o pomocy Polaków skazanym na zagładę Żydom okazała się obrona określonej wizji historii. Właśnie dlatego takie wypowiedzi nie powinny być wpisane w inicjatywy edukacyjne, zwłaszcza gdy są firmowane przez tak poważną instytucję państwową jak IPN 37.
26Gdy w 2005 roku krakowski Instytut Studiów Strategicznych wystąpił z inicjatywą projektu badawczo-edukacyjnego, w jego realizację również zaangażował się IPN i jak można przekonać się na podstawie rocznych sprawozdań z działalności Instytutu, stanowi on dla niego ważne i wciąż kontynuowane zadanie. Mowa o projekcie „Index. Pamięci Polaków zamordowanych i represjonowanych przez hitlerowców za pomoc Żydom”38. Jego pomysłodawcy, powołując się na znanego historyka Holokaustu Martina Gilberta, wyszli z założenia, że liczba Polaków zamordowanych przez Niemców za pomaganie Żydom może sięgać „kilkudziesięciu tysięcy osób”, dotychczas jednak nie przeprowadzono w tej sprawie gruntownych badań. Dlatego właśnie uznali za konieczne „opracowanie tych białych plam w historii” i wespół z zaproszonymi partnerami przystąpili do działań. Celem projektu „Index” jest bowiem ustalenie nazwisk i przygotowanie biogramów Polaków, którzy ponieśli śmierć lub zostali poddani innym represjom za udzielanie Żydom pomocy, przywrócenie pamięci o nich i oddanie im hołdu 39.
27Poza IPN do współpracy w realizacji tego projektu zaproszone zostały Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, Instytut Yad Vashem, Żydowski Instytut Historyczny oraz Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie. W latach 2009–2012 miejsce Instytutu Studiów Strategicznych (ISS) jako głównego partnera IPN zajął Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie, później ponownie został nim ISS, lecz w 2016 roku z powodu przegranego konkursu ostatecznie zakończono z nim współpracę na rzecz Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Główna rola IPN w realizacji projektu „Index” była i jest niezmienna. Można wręcz powiedzieć, że z upływem czasu był on przez Instytut systematycznie zawłaszczany i ostatecznie został przejęty. Nazwany „podprojektem”, figuruje w aktualnie realizowanym przez IPN Centralnym Projekcie Badawczym „Stosunki polsko-żydowskie w latach 1918–1968” 40.
28Dotychczasowe kwerendy w archiwach polskich i zagranicznych zaowocowały stworzeniem elektronicznej bazy nazwisk Polaków represjonowanych i zamordowanych za pomoc Żydom, do której nowe rekordy są wprowadzane wraz z postępem prac. To na jej podstawie powstała w formie e-booka publikacja pod redakcją Aleksandry Namysło oraz Grzegorza Berendta Rejestr faktów represji na obywatelach polskich za pomoc ludności żydowskiej w okresie II wojny światowej. Jak wynika z wprowadzenia do tejże publikacji, ma ona „charakter otwarty i – w miarę pojawiania się kolejnych ustaleń oraz nowych informacji – treści będą uzupełniane i modyfikowane” 41.
29Uwzględniając oba te projekty – „Index” i „Życie za Życie” – w których realizację zaangażował się IPN, na szczególną uwagę zasługuje przyświecający im nadrzędny cel. Ten bowiem został podporządkowany ukazaniu i dowiedzeniu skali cierpienia oraz strat poniesionych przez Polaków, którzy mimo restrykcji ze strony okupanta i nie zważając na możliwe konsekwencje, ratowali Żydów. Dlatego właśnie w tych projektach pierwszoplanowa rola przypada zamordowanym i na różne inne sposoby represjonowanym Polakom – polskim ofiarom. Zarówno ocalali Żydzi, jak i ci spośród Polaków, którzy ich ratowali, lecz jakimś cudem nie doświadczyli represji, a także cały złożony kontekst niesienia pomocy przy groźbie denuncjacji, wszystko to schodzi na odległy plan. Nie o nich przecież i nie o kontekst w obu tych projektach chodzi, lecz o bezmiar poświęcenia i martyrologii narodu polskiego. O niwelujący wszystkie oskarżenia rozstrzygający dowód w dyskusji o postawach społeczeństwa polskiego wobec Zagłady. O dumne zbiorowe „my”, które jest również podmiotem przygotowanego przez IPN filmu animowanego Niezwyciężeni. Jego zadaniem, jak wyjaśniał Adam Hlebowicz, zastępca dyrektora Biura Edukacji Narodowej IPN, jest „przedstawienie polskiej perspektywy historycznej okresu 1939–1989” w ramach zainaugurowanej „międzynarodowej akcji edukacyjnej” 42. Przekaz płynący z ekranu jest wielce wymowny i jednoznaczny. Gdy pojawia się getto warszawskie, dzieci żydowskie i Irena Sendlerowa, narrator filmu obwieszcza Polsce i światu: „Ratujemy Żydów, choć grozi za to śmierć”. Kiedy gości na nim Jan Karski, dodaje: „To my pierwsi mówimy światu o Holokauście” 43. Nic więcej na temat tego kolektywnego „my” twórcy Niezwyciężonych nie powiedzieli, pokazując tylko jedną stronę medalu. Dzięki temu przygotowując wersje filmu w językach angielskim, hiszpańskim, portugalskim i rosyjskim, uniknęli translatorskiego problemu, jaki odpowiednik znaleźć choćby dla polskiego słowa „szmalcownicy”. To jednak wcale nie dziwi, ponieważ IPN od dawna poszukuje wyłącznie Sprawiedliwych – najlepiej zamordowanych bądź poddanych represjom.
30W upamiętnianie Polaków ratujących Żydów zaangażowały się również inne instytucje państwowe, wśród nich obie izby polskiego parlamentu, które jak dotąd nie zajęły żadnego oficjalnego stanowiska wobec zbrodni w Jedwabnem, pozostałych kilkudziesięciu „sąsiedzkich pogromów” 44ani innych ciemnych kart w historii postaw Polaków wobec Zagłady. 19 lutego 2010 roku posłowie przyjęli specjalną uchwałę „w sprawie uczczenia pamięci Ireny Sendlerowej w 100. rocznicę Jej urodzin”45. Rok 2018 Sejm RP ustanowił po prostu Rokiem Ireny Sendlerowej46. Odrębnymi uchwałami posłowie czcili pamięć Jana Karskiego w 95. rocznicę jego urodzin 47i 10. rocznicę śmierci 48, a Rokiem Jana Karskiego obwołali rok 2014 49. W uchwale przyjętej z okazji 67. rocznicy zamordowania rodziny Ulmów wyrazili natomiast „hołd Polakom, którzy ratowali Żydów skazanych na Zagładę przez niemieckiego okupanta” i przypominali o jednoznacznym w ich ocenie stanowisku Polskiego Państwa Podziemnego oraz rządu RP na wychodźstwie, dla których pomoc Żydom była jednym z „zasadniczych celów działania w konspiracji i na emigracji” 50. Posłowie nie pominęli również „Żegoty”, poświęcając jej odrębną uchwałę z okazji 70. rocznicy powstania Rady Pomocy Żydom51. Przez nikogo niekwestionowane zasługi tej organizacji oraz Ireny Sendlerowej i Jana Karskiego docenił też w swoich uchwałach Senat RP 52. Natomiast z okazji 65. rocznicy zamordowania rodziny Ulmów senatorowie złożyli hołd zbiorowemu „my”, odnotowując, że Polaków ratujących Żydów było „kilkaset tysięcy”. Swój przekaz wzmocnili cytatem z Arnolda Mostowicza, który powiedział, iż „żaden naród nie złożył na ołtarzu pomocy Żydom takiej hekatomby ofiar jak Polacy” 53.
31Od 2007 roku w upamiętnianie Polaków ratujących Żydów zaangażowała się również Kancelaria Prezydenta RP. Z inicjatywy pełniącej tam wówczas funkcję sekretarz stanu Ewy Junczyk-Ziomeckiej oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego powstał projekt „Polscy Sprawiedliwi – Przywracanie Pamięci”. Jego realizację powierzono Muzeum Historii Żydów Polskich Polin na długo przed zakończeniem prac budowlanych i wystawienniczych. Już w 2008 roku uruchomiony został przez Muzeum portal internetowy „Polscy Sprawiedliwi”, stanowiący „stale wzbogacane kompendium wiedzy” na ich temat54. Udostępniono tam liczne świadectwa mówione (pozyskane przez przeszkolonych wolontariuszy), alfabetycznie uporządkowane historie ratujących i ratowanych („historie pomocy”), fotografie, dokumenty oraz materiały edukacyjne między innymi dla nauczycieli, a wśród nich filmy, książki, opracowania i artykuły prasowe na temat Sprawiedliwych. W przeciwieństwie do strony projektu „Życie za Życie” portal ten bez wątpienia został perfekcyjnie przygotowany i w obecnej postaci robi imponujące wrażenie. Można przypuszczać, że cieszy się uznaniem, popularnością i spełnia swoje zadania. Już zresztą w kwietniu 2009 roku Ewa Wierzyńska, ówczesna wicedyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich, wspominała, że jest on „elementem łączącym narody”, a dzięki projektom Kancelarii Prezydenta RP i Muzeum „odnotowuje się coraz większe zainteresowanie tematyką Sprawiedliwych” 55.
32Ta liczba mnoga jest jak najbardziej uzasadniona, ponieważ Kancelaria Prezydenta RP za czasów Lecha Kaczyńskiego podjęła także inne działania. Przede wszystkim Polacy ratujący Żydów zostali uznani za „nieznanych bądź zapomnianych bohaterów walk o wolność i suwerenność Polski (…), których czyny przez dziesiątki lat powojennych nie istniały w naszej świadomości” 56. Chcąc dodatkowo naprawić to zaniedbanie i uhonorować ich zasługi, w latach 2007– 2010 odbyło się kilka szeroko komentowanych w mediach uroczystości, podczas których Polacy ratujący Żydów zostali przez Lecha Kaczyńskiego odznaczeni Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski 57. Prezydent dwukrotnie składał też wniosek do Komitetu Pokojowej Nagrody Nobla o przyznanie tej nagrody Irenie Sendlerowej. Fragment jego uzasadnienia umieszczony został w liście Ewy Junczyk-Ziomeckiej adresowanym do uczestników uroczystej prezentacji serii monet „Polacy ratujący Żydów” wyemitowanych przez Narodowy Bank Polski, która w grudniu 2009 roku odbyła się w Belwederze. Irena Sendlerowa została w tej serii uwzględniona wraz z Zofią Kossak-Szczucką, siostrą Matyldą Getter i „Żegotą”. Goście uroczystości oprócz kolekcjonerskich monet otrzymali wydany przez Kancelarię Prezydenta RP album Polacy ratujący Żydów w czasie Zagłady, a poza tym pokazano im wyprodukowany przez nią film pod tytułem Irena Sendlerowa i Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. We wspomnianym wcześniej liście Ewa Junczyk-Ziomecka zwracała się do prezesa NBP Mirosława Skrzypka i pozostałych uczestników spotkania w Belwederze:
Jedna z prezentowanych dziś monet dedykowana jest Irenie Sendlerowej. Pragnę zatem zakończyć swój list zacytowanym fragmentem z listu nominacyjnego Prezydenta RP do Komitetu Noblowskiego: „W jej osobie Komitet uhonorowałby również wszystkich tych, którzy z narażeniem swego życia ratowali ofiary najstraszliwszej zbrodni w dziejach. Ich świadectwo nie może zostać zapomniane, a żyje ich już tak niewielu. Dlatego też wnoszę o Nagrodę dla Sprawiedliwej – w imieniu wszystkich Sprawiedliwych…” 58.
33Własny list wysłał natomiast prezydent Lech Kaczyński do zgromadzonych w warszawskim Teatrze Polskim widzów i organizatorów przedpremierowego pokazu serialu telewizyjnego Sprawiedliwi w reżyserii Waldemara Krzystka. Gratulował w nim wszystkim, którzy doprowadzili ów „cenny projekt” do „szczęśliwego finału”. Wyrażał nadzieję, że ich praca „wniesie istotny wkład w upowszechnianie wiedzy o tych wspaniałych, a przez dziesięciolecia niedocenionych należycie bohaterach”, przede wszystkim zaś przypominał o własnych zasługach w upamiętnianiu „tysięcy Polaków” spieszących nieść pomoc Żydom podczas Zagłady. O wydobywaniu ich z cienia i honorowaniu orderami państwowymi. O tym, że „w ostatnim dwudziestoleciu suwerennej już Polski wiele zrobiono, by ta zapominana, przemilczana karta dziejów ojczystych zyskała należną rangę”, dzięki czemu wiedza o „wspólnej, tragicznej i bohaterskiej historii Polaków i Żydów w latach 1939–1945 jest obecnie nieporównanie szersza, niż miało to miejsce za rządów komunistycznych”. Kończąc swój list, prezydent Kaczyński życzył wszystkim, by „ten film, który wkrótce pojawi się na ekranach telewizorów w milionach polskich domów, przyczynił się do jeszcze szerszej niż dotąd popularyzacji wiedzy. Wiedzy o Sprawiedliwych, jak też o Żydach, dla ratowania których Sprawiedliwi ryzykowali swoje życie i za co wielu z nich zapłaciło najwyższą cenę” 59.
34Żyjącym polskim Sprawiedliwym Kancelaria Prezydenta RP we współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych zorganizowała w kwietniu 2009 roku wyjazd do USA z okazji odbywających się tam obchodów Dnia Pamięci o Holokauście. Jak można przeczytać na oficjalnej stronie internetowej Kancelarii, podczas wizyty „po raz pierwszy w historii doszło do spotkań grupy polskich Sprawiedliwych z Amerykanami i amerykańskimi Żydami różnych gremiów” i miała ona „przełomowe znaczenie w postrzeganiu przez Amerykanów roli i miejsca Polaków w historii II wojny światowej” 60. Najwyraźniej zatem polscy Sprawiedliwi dobrze wykonali swoje zadanie i spełnili pokładane w nich nadzieje, a ówczesny szef MSZ Radosław Sikorski mógł odnotować sukces w polityce wizerunkowej.
35Ten przyjęty przez Lecha Kaczyńskiego kurs na Sprawiedliwych jest kontynuowany przez Andrzeja Dudę, wiernego i twórczego naśladowcę poprzedniego prezydenta z obozu PiS. Kancelaria Bronisława Komorowskiego bowiem nie zapisała się jakoś szczególnie w upamiętnianiu Polaków ratujących Żydów, choć ich kult miał się wówczas w Polsce całkiem dobrze. Szedł zresztą w parze z tym ku czci „żołnierzy wyklętych”, do którego pełnej instytucjonalizacji doprowadził właśnie Bronisław Komorowski, podpisując ustawę o nowym święcie, tj. Narodowym Dniu Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. O ile jednak w tej sprawie dokończył działania swojego poprzednika, o tyle w przypadku Sprawiedliwych zachowywał raczej wstrzemięźliwość, a innym po prostu nie przeszkadzał.
36Milczeniem natomiast zareagował na list, w którym zwrócono się do niego z prośbą o podjęcie inicjatywy ustawodawczej mającej wprowadzić do kalendarza świąt „Dzień Sprawiedliwych w Polsce”. Podpisali się pod nim Bogdan Białek, prezes kieleckiego Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, Anna Drabik, przewodnicząca zarządu Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu w Polsce, oraz Agnieszka Rudzińska, ówczesna dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich. W imieniu reprezentowanych przez siebie instytucji postulowali, by obchody te przypadały 27 września, gdyż właśnie tego dnia w 1942 roku utworzony został Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom przekształcony później w „Żegotę” 61. Brak reakcji ze strony Bronisława Komorowskiego był mu wypominany, o czym można się przekonać choćby na podstawie artykułu redaktora naczelnego katolickiego czasopisma „Więź” z grudnia 2017 roku. Zbigniew Nosowski pisał z ubolewaniem: „Reakcją prezydenta Komorowskiego był… brak reakcji. Autorzy listu próbowali innymi sposobami wpływać na rządzącą Platformę Obywatelską, aby podjęła tę inicjatywę. Bezskutecznie” 62. Być może poparcie prezydenta Komorowskiego dla inicjatywy mającej na celu budowę pomnika poświęconego polskim Sprawiedliwym nieopodal Muzeum Polin oraz nadawane im również przez niego odznaczenia państwowe choć trochę ten grzech milczenia odkupiły. Tak czy inaczej Bronisław Komorowski mógł ów skądinąd odważny w Polsce brak zaangażowania jakoś wytłumaczyć i autorom listu po prostu odpowiedzieć.
37Od takiej skazy wolny jest prezydent Andrzej Duda, który częstokroć powtarza, że w upamiętnianiu Polaków ratujących Żydów kontynuuje dzieło zainaugurowane przez Lecha Kaczyńskiego. Znakiem tej ciągłości jest nie tyle liczba odznaczeń państwowych przyznanych przez niego Sprawiedliwym od początku kadencji, ile przede wszystkim mecenat głowy państwa nad przeróżnymi inicjatywami ich czczenia i gloryfikacji. Osobiste zaangażowanie Andrzeja Dudy w upamiętnianie Polaków ratujących Żydów sprawiło, że stał się on samozwańczym kapłanem tego kultu i zarazem zarządcą tej osobliwej gałęzi polskiego przemysłu pamięci. Logo patronackie Kancelarii Prezydenta RP pojawia się na plakatach informujących o konferencjach na temat Sprawiedliwych i publikacjach im poświęconych zazwyczaj tuż obok logotypu MSZ. Andrzej Duda jest także autorem wstępu do albumu Pamięć i nadzieja, który powstał we współpracy MSZ i Fundacji „Lux Veritatis”, założonej przez redemptorystów Tadeusza Rydzyka i Jana Króla 63. Był on rozdawany uczestnikom konferencji na temat Polaków ratujących Żydów zorganizowanej w Sanktuarium NMP Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II w Toruniu 26 listopada 2017 roku. Nie jest to zresztą jedyna publikacja ze wstępem prezydenta Andrzeja Dudy. Podobny w treści napisał wcześniej do albumu Polacy ratujący Żydów w czasie Zagłady. Przywracanie pamięci, powstałego jako wspólne przedsięwzięcie Kancelarii Prezydenta RP, MSZ, MHŻP Polin oraz IPN 64.
38Najbardziej wymownym dowodem zaangażowania urzędującego prezydenta w upamiętnianie Polaków ratujących Żydów, a zarazem poświęcenia sprawie jest jednak jego projekt ustawy „o ustanowieniu Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej” 65. Wpłynął on do sejmu w październiku 2017 roku; można tam przeczytać, że wprowadzenie tego nowego święta państwowego do kalendarza to hołd „Polakom – bohaterom, którzy w akcie heroicznej odwagi, niebywałego męstwa, współczucia i solidarności międzyludzkiej, wierni najwyższym wartościom etycznym, nakazom chrześcijańskiego miłosierdzia oraz etosowi suwerennej Polski – Rzeczypospolitej Przyjaciół, ratowali swoich żydowskich bliźnich od Zagłady”.
39W kilkustronicowym uzasadnieniu prezydenckiego projektu mowa jest również o hołdzie dla wszystkich, „także nieznanych z imienia i nazwiska, obywateli Rzeczypospolitej”, o „tysiącach” Polaków kierujących się w ratowaniu Żydów „chrześcijańską miłością bliźniego i solidarnością międzyludzką” oraz o dochowaniu przez nich „wierności wartościom i zasadom stanowiącym fundament naszego państwa”. Głosowanie nad tym projektem pierwotnie zaplanowano na posiedzenie sejmowe 26–27 lutego 2018 roku, ale od końca stycznia na dobre już trwała burza wokół nowelizacji ustawy o IPN. Z tego właśnie powodu posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus zgłosiła do marszałka sejmu Marka Kuchcińskiego wniosek o zwołanie Konwentu Seniorów, by ten w zaistniałej sytuacji podjął decyzję o zdjęciu z porządku obrad prezydenckiego projektu. Podkreśliła, że Polacy, którzy ratowali Żydów, to oczywiście bohaterowie, ludzie zasługujący „na pamięć, na szacunek, na pomniki, muzea, na swoje święto państwowe i na bycie przykładem dla innych”, zarazem jednak należy im się „godność i obrona ich godności”. Tymczasem, stwierdziła posłanka, procedowanie projektu Andrzeja Dudy w sytuacji „gigantycznego skandalu dyplomatycznego, historycznego i moralnego” jest „próbą uczynienia z bohaterów instrumentu bieżącej polityki”. Dlatego zwróciła się z prośbą, aby wycofać ten punkt z porządku obrad, co będzie stanowić najlepszy wyraz szacunku dla ludzi, których posłowie chcą upamiętnić 66.
40Marek Kuchciński odmówił. Poprosił posłankę o wycofanie wniosku, ale zobowiązał się do konsultowania dalszego toku prac nad ustawą z Andrzejem Dudą, który najwyraźniej nie był skory do znacznych ustępstw i postanowił dodatkowo uwiarygodnić się w roli pierwszego kustosza pamięci o Sprawiedliwych. Ostatecznie głosowanie nad projektem ustawy przeprowadzono na posiedzeniu sejmu 6 marca 2018 roku. Zanim do niego doszło, w toku dwóch dyskusji nad prezydenckim projektem nowego święta państwowego w sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu pojawiła się pewna wątpliwość. Czy dniem tym ma być 17 marca, jak chciał tego Andrzej Duda, uzasadniając w swoim projekcie, że tego właśnie dnia doszło w 2016 roku do uroczystego otwarcia Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej. Być może lepszą datą byłby 24 marca, tj. dzień, gdy rodzinę Ulmów wraz ukrywanymi Żydami zamordowano w 1944 roku, ku czemu z kolei skłaniała się Rada Ministrów i o czym już na pierwszym posiedzeniu sejmowej komisji w tej sprawie mówił wiceminister kultury Jarosław Sellin. Zwrócił on zarazem uwagę na „pewien dylemat” związany z ewentualnym wyborem drugiej daty. Okazało się bowiem, że dzień 24 marca na mocy uchwały sejmu przyjętej w 2004 roku został już obrany Narodowym Dniem Życia i tym samym doszłoby do pewnej kolizji w kalendarzu. Dylemat ten Jarosław Sellin sam jednak rozwiązał, wskazując na wyższą rangę prawną ustawy nad uchwałą, a poza tym uznał on, że w sumie „te dwie rzeczy świetnie ze sobą współgrają – Narodowy Dzień Życia i Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej” 67.
41Najwyraźniej udało mu się posłów i posłanki przekonać. Podczas drugiego posiedzenia sejmowej komisji zapadła decyzja, by skorygować projekt prezydencki i nowe święto celebrować jednak 24 marca. Zapis stenogramu z posiedzenia pokazuje, że ostatecznie już nawet w zauważonej przez Sellina kolizji z Narodowym Dniem Życia dostrzeżono same zalety. Elżbieta Kruk nie rozumiała jej wcale i przypominała, że „w tym dniu zginęły też dzieci, również dziecko w łonie matki” 68. Poseł PiS Dariusz Piontkowski oznajmił, iż wybór 24 marca to „będzie także upamiętnienie życia, które wielu Polaków wtedy uratowało. To są dziesiątki, setki tysięcy Żydów, którzy przetrwali dzięki tym Polakom, więc te dwa święta w jakiś sposób łączą się ze sobą” 69.
42Komisja Kultury i Środków Przekazu obradowała w nerwowej atmosferze, gdyż tego samego dnia posłanka Joanna Scheuring-Wielgus apelowała do marszałka sejmu o wykreślenie głosowania nad prezydenckim projektem ustawy z porządku obrad. Podobne prośby pojawiły się także ze strony posłów i posłanek PO w trakcie posiedzenia komisji. Ich uzasadnienia przerywano lub kwitowano słowami „hańba” i „skandal” oraz podkreślano tym bardziej palącą potrzebę uczczenia polskich Sprawiedliwych 70. Zgodnie z terminologią zastosowaną w nowelizacji ustawy o IPN skorygowano natomiast sam tytuł projektu ustawy, a więc i nazwę nowego państwowego święta. Słowa „podczas II wojny światowej” zastąpiono sformułowaniem „pod okupacją niemiecką”, by zgodnie z duchem czasu rozwiać wszelkie wątpliwości. Chcąc zaś zapewnić ustawie natychmiastowe wejście w życie, tak by jeszcze w 2018 roku obchodzić Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów podczas okupacji niemieckiej, skrócono maksymalnie okres jej vacatio legis. O ile bowiem w projekcie prezydenckim zapisano, że ustawa wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia, o tyle sejmowa komisja podjęła decyzję, że mocy prawnej nabierze już „z dniem następującym po dniu ogłoszenia” 71. Ostatecznie właśnie z tymi wszystkimi poprawkami prezydencka ustawa została przegłosowana w sejmie 6 marca 2018 roku 72, dwa tygodnie później podpisał ją Andrzej Duda i już w tym samym miesiącu po raz pierwszy obchodzono w Polsce nowe święto państwowe. Z tej okazji powstał specjalny spot filmowy 73, a ze szczegółowym programem licznych wydarzeń, w których organizację na terenie całego kraju zaangażował się Instytut Pamięci Narodowej, można się zapoznać na stronie internetowej IPN 74. Wobec międzynarodowej burzy wokół nowelizacji ustawy o IPN polscy Sprawiedliwi po raz kolejny posłużyli zatem jako tarcza i miecz w trybie szybkiego reagowania.
43Pierwotny pomysł Andrzeja Dudy, by proponowane święto celebrować w dniu inauguracji działalności muzeum w Markowej, jest jednak wielce symptomatyczny. Muzeum stało się bowiem oczkiem w głowie prezydenta, a zarazem polską forpocztą. Podkarpacką twierdzą emisji znaczeń niczym Muzeum Powstania Warszawskiego i „ambasadą Polski w Polsce”, jak o Muzeum Polin pisała Elżbieta Janicka75. O tym zaś, jakie są jego rzeczywiste funkcje wbrew wszelkim próbom zaklinania rzeczywistości, najlepiej świadczy to, że w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego zrodził się pomysł utworzenia jego filii w Nowym Jorku. Nie w Izraelu, który – jak uzasadniał ten wybór na mapie świata Jarosław Sellin – jest krajem, gdzie żyje dziś najwięcej Żydów, lecz właśnie w Nowym Jorku jako mieście, w którym ich populacja jest zdecydowanie największa 76. Populacja, czytaj target, grupa docelowa, by ująć te ministerialne intencje w języku marketingu. Żydzi nowojorscy, czytaj Żydzi amerykańscy, czyli wrogo nastawieni do Polski i Polaków liderzy międzynarodowej opinii publicznej, by odwołać się do rodzimego antysemickiego imaginarium. Tak więc muzeum w Markowej to perła w koronie postjedwabieńskiego backlashu i jako taka zasługuje na osobne potraktowanie.
44Jego otwarcie było bez wątpienia spektakularnym wydarzeniem medialnym 77. Pisano o nim na łamach prasy ogólnopolskiej i lokalnej, a uroczystości inauguracyjne relacjonowano na bieżąco w radiu i telewizji. Wszędzie przypominano, co wydarzyło się podczas wojny w podkarpackiej Markowej, odtwarzano historię powstania muzeum, podkreślano jego znaczenie, komentowano treść okolicznościowych wystąpień. Gdyby pokusić się o jakieś ogólne podsumowanie wszystkich tych upublicznionych wypowiedzi, można dojść do wniosku, że 17 marca 2016 roku zainaugurowało działalność nie tylko pierwsze w Polsce i zarazem na świecie muzeum poświęcone Polakom ratującym Żydów, lecz powołano zarazem do życia pierwsze w najnowszej historii muzeum zgody narodowej 78.
45Obecny na uroczystości prezydent RP Andrzej Duda w oficjalnym wystąpieniu mówił między innymi o tym, że były „dziesiątki, setki takich rodzin; tysiące ludzi, którzy za pomoc swoim pobratymcom, współobywatelom oddali życie”, że mimo bezprecedensowego ryzyka śmierci „znalazły się tysiące Polaków, którzy umieli stanąć na wysokości zadania bycia braćmi i współobywatelami. Bycia ludźmi miłosiernymi, wsłuchanymi w naukę, jaką wszystkim nam głosi religia chrześcijańska: naukę miłości bliźniego”, że to muzeum „jest ich wszystkich pomnikiem” 79.
46Przywoływane przez prezydenta wyliczenia powielano w tytułach i tekstach prasowych, choć publikowano także inne szacunki 80i posiłkowano się głosem ekspertów. O liczbie polskich anonimowych Sprawiedliwych zdecydowanie przekraczającej milion, tudzież o tym iż „takich Polaków było nie mniej aniżeli milion”, albo historycy „są zgodni co do tego, że lista ponad 6,5 tysiąca Polaków uhonorowanych przez Instytut Pamięci Yad Vashem w Jerozolimie jest oczywiście tylko wierzchołkiem góry lodowej”, powtarzał w kilku wywiadach Jan Żaryn 81. O tysiącach takich miejsc w Polsce jak Markowa pisano na łamach „Naszego Dziennika” 82, że „Ulmów było tysiące” – oznajmiał „Gość Niedzielny” 83, w „Niedzieli” zaś odnotowywano ogólnie, iż Ulmowie to zaledwie „jeden z wielu przykładów takiej odważnej postawy” 84. Samych Ulmów uczyniono zatem nie tylko „dumą Markowej” 85czy „chlubą Podkarpacia” 86, lecz także „chlubą narodu” 87i „symbolem poświęcenia Polaków” 88. „Morderstwo 9-osobowej rodziny – stwierdził Antoni Macierewicz – w tym matki w błogosławionym stanie, jest symbolem polskiego człowieczeństwa, polskiej wielkiej miłości do bliźniego i gotowości poświęcenia się do ostatniej kropli krwi w sytuacji zagrożenia samego siebie” 89.
47Zamordowana przez Niemców rodzina Ulmów, podobnie jak ukrywana przez nią żydowska rodzina Saula Goldmana, niewątpliwie zasługują na upamiętnienie i hołd, wszelako na muzeum w Markowej scedowano dodatkowe zadania. O tym, jakie ma pełnić funkcje i do kogo w istocie jest adresowane, wiele mówi przyjęta przez aklamację w przeddzień jego otwarcia specjalna uchwała Sejmu RP. Posłowie wyrażają w niej nadzieję, że będzie ono „inspirowało władze państwowe i samorządowe do dalszego upamiętniania czynów dokonanych przez Polaków ratujących Żydów i propagowania tej wiedzy także poza granicami Polski”, co jest wręcz wskazane, gdyż „świat nie zna realiów, jakie panowały na polskich ziemiach podczas tragicznych lat wojny 1939–1945, a ignorancja historyczna, z jaką spotykamy się za granicą, uderza w dobre imię naszej Ojczyzny”. W uchwale napisano też, iż „hołd dla sprawiedliwych Polaków jest jednocześnie wyraźnym przypomnieniem całemu światu, że w odróżnieniu od okupowanej zachodniej Europy na ziemiach polskich za nawet najmniejszą pomoc Żydom groziła kara śmierci”. Nie omieszkano również wspomnieć, że „pojawiające się kłamliwe sformułowania «polskie obozy zagłady» czy «polskie SS» wzbudzają największe oburzenie i zasługują na napiętnowanie”, i właśnie dlatego „konieczne jest nasilenie walki z negatywnymi stereotypami i szkalowaniem Polski, w czym pomoże nowa instytucja” 90.
48Wdzięczność za to „niezwykle przejmujące muzeum” w imieniu Rzeczypospolitej oraz wszystkich swoich rodaków wyrażał podczas uroczystości otwarcia Andrzej Duda, dodając, że „Polska, a także sprawiedliwość dziejowa bardzo takiego pomnika potrzebowała” 91. Pełny tekst jego wystąpienia w języku polskim, niemieckim, hebrajskim i angielskim został udostępniony na oficjalnej stronie Kancelarii Prezydenta RP. Całość uroczystych obchodów otwarcia muzeum była transmitowana – w różnych językach – do osiemnastu placówek dyplomatycznych i kulturalnych RP funkcjonujących w czternastu krajach na czterech kontynentach.
49O znaczeniu muzeum w Markowej i jego roli w działaniach Ministerstwa Spraw Zagranicznych mówił wiceminister tego resortu Jan Dziedziczak: „Bardzo ważne jest to, żeby promować prawdę, bo ta zawsze się obroni. To muzeum pokazuje prawdziwe relacje między Polakami i Żydami w czasie II wojny światowej (…). MSZ postanowiło zrealizować nieznany wcześniej, jeżeli chodzi o skalę, projekt polityki dyplomacji publicznej. Spowodował on, że dzisiejsza uroczystość była relacjonowana bądź też odbiła się echem w prawie 40 placówkach na całym świecie” 92.
50Troskę o poinformowanie świata podzielał wiceminister kultury Jarosław Sellin, wyrażając swoje uznanie słowami: „Mamy wreszcie w Polsce pierwsze muzeum, które upamiętnia Polaków ratujących Żydów. Niektórzy historycy szacują, że aby ocalić tylu Żydów, ile ocalało na terenie Polski w czasie okupacji niemieckiej, w różne formy pomocy musiało być zaangażowanych około miliona Polaków. Świat wciąż mało o tym wie 93.
51Na temat idei powstania muzeum w Markowej zabierali głos również zaangażowani w inicjatywę jego powołania lokalni włodarze. Pytany przez dziennikarza „Naszego Dziennika”, jak zrodził się pomysł takiego właśnie muzeum, wicemarszałek województwa podkarpackiego Bogdan Romaniuk odpowiadał:
Pomysł zrodził się kilka lat temu. U podstaw powołania do życia tej placówki była przede wszystkim chęć przypomnienia i pokazania światu, że Polacy to Naród, który w szczególny sposób zasłużył się w ratowaniu przed zagładą ludności żydowskiej. Na przykładzie rodziny Józefa i Wiktorii Ulmów chcemy pokazać, że wbrew stereotypom, tym, co popychało ludzi, aby mimo zagrożeń – włącznie z karą śmierci – nieść pomoc Żydom, była przede wszystkim miłość bliźniego, wypływająca z wyznawanej wiary, i wartości chrześcijańskie. Polacy potrafili się wznieść ponad własne słabości, obawę utraty życia i podać rękę innym zagrożonym ludziom. Cieszymy się, że to muzeum będzie miało charakter ponadregionalny, co oznacza, że będzie nie tylko w Polsce, ale także na całym świecie głosić prawdę o zaangażowaniu i bezinteresownej pomocy, jaką wielu naszych rodaków niosło Żydom 94.
52W podobnym duchu wypowiadał się też marszałek województwa podkarpackiego Władysław Ortyl:
Zgodnie z tym, co zapowiedział wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak, jeśli chodzi o problematykę Polaków ratujących Żydów, będzie to największe przedsięwzięcie w historii polskiej dyplomacji. Zależało nam na tym, żeby pokazać ten temat w wymiarze międzynarodowym. Samo otwarcie muzeum będzie pokazane za pośrednictwem transmisji w internecie w kilkudziesięciu placówkach dyplomatycznych, ambasadach, konsulatach, domach polskich. Zależy nam, żeby dotrzeć nie tylko do środowisk polonijnych, ale także do akademickich, dziennikarskich czy artystycznych w tych krajach. Będziemy tam również z wystawą „Samarytanie z Markowej”. Często pojawiają się nieprawdziwe informacje sugerujące udział Polaków w Holokauście. Te zjawiska są niestety coraz częstsze i dlatego chcemy również w taki sposób temu przeciwdziałać 95.
53Przywołane wypowiedzi, jak i wiele innych jednoznacznie wskazują głównych adresatów tego „projektu polityki dyplomacji publicznej” i określają jego kluczowe funkcje. Dyrektor muzeum w Markowej Mateusz Szpytma w licznych wywiadach podkreślał wprawdzie, że w kierowanej przez niego instytucji chodzi przede wszystkim o upamiętnienie rodziny Ulmów, innych mieszkańców Podkarpacia i w ogóle Polaków, którzy podczas wojny ryzykowali życie, niosąc pomoc Żydom 96, ale już w rozmowie z dziennikarką „Polityki” podzielał obawy o możliwe próby wykorzystywania muzeum w bieżącej polityce historycznej oraz zasłanianie nim działań szmalcowników, pogromów i polowania na Żydów w trzeciej fazie Zagłady 97. Jednoznacznie jednak deklarował, że „takie ośrodki jak Świętokrzyski Sztetl, Muzeum POLIN w Warszawie czy muzeum z Markowej mają za zadanie zmianę fałszywego widzenia Polski na Zachodzie jako kraju antysemickiego” 98.
54Począwszy od inauguracji działalności muzeum w Markowej, na łamach ogólnopolskiej i lokalnej prasy na bieżąco informowano o kolejnych tysiącach osób, które dotychczas je odwiedziło, za każdym razem zwracając uwagę na ich międzynarodowe pochodzenie 99. Na łamach „Tygodnika Solidarność” pisano na przykład, że pod wpływem wizyty w muzeum młodzi Izraelczycy zmieniają stosunek do Polaków 100. Specjalnie przygotowana obwoźna wersja wystawy poświęconej rodzinie Ulmów, opatrzona tytułem „Samarytanie z Markowej”, trafiła do kilku miast w Polsce, a także poza granice kraju, zanim jeszcze muzeum zostało otwarte 101. Już po oficjalnej inauguracji jego działalności pokazywana była między innymi na Katolickim Uniwersytecie w Lizbonie, gdzie pojawił się prezydent Andrzej Duda, a z jego wystąpienia można było się dowiedzieć, że „ta wystawa wiele mówi o Polsce i o Polakach. którzy w znakomitej większości są katolikami”, bo „wprawdzie zdarzali się ludzie podli”, ale „ludzi niosących pomoc, jak mówią historycy, były w Polsce setki tysięcy” i zapewne „dlatego to właśnie Polacy mają najwięcej drzewek pamięci w Instytucie Jad Waszem” 102.
55Wszystkie przywoływane dotychczas opinie i komentarze, zarówno te o charakterze polskiej pomocy, jak i o roli samego muzeum, formułowane były wprost i nie wymagają interpretacji. Przekaz jest czytelny i jednoznaczny: setki tysięcy Polaków ratowały Żydów, a czynili to na ogół bezinteresownie, bo byli katolikami, poszli za głosem serca albo swoich kapłanów i dyrektyw Państwa Podziemnego. Sąsiedzi pomagali sąsiadom w „Rzeczypospolitej przyjaciół” 103, choć zdarzali się w niej też ludzie podli. Muzeum w Markowej zaś to instytucja „dyplomacji publicznej” wobec pojawiających się poza granicami Polski krzywdzących stereotypów i fałszywych pomówień, o czym jeśli nie w pierwszym, to w drugim zdaniu wspominali przedstawiciele władz centralnych i lokalnych. Gdy zaś dziennikarz „Frankfurter Allgemeine Zeitung” opublikował artykuł, pytając już w tytule: „Czy bohaterska rodzina Ulmów była typowa?” 104, a w tekście zauważył, że przy okazji otwarcia muzeum w Markowej mieliśmy do czynienia ze swoistym spektaklem z udziałem nowych polskich władz, i wyraził obawy o podporządkowanie Sprawiedliwych polityce historycznej ze szkodą dla nich samych, posypały się na niego gromy. „Ręce precz od naszych bohaterów” – odpowiedział mu ówczesny prezes IPN Łukasz Kamiński w artykule opublikowanym również na łamach FAZ 105. O bezczelności dziennikarza, niemieckim rewizjonizmie i antypolskim tekście pisano także na łamach polskiej prasy 106.
56To jednak, co po imieniu zostało nazwane z daleka, bez użycia szkła powiększającego doskonale widać z bliska, choć najwyraźniej odpowiada poglądom i woli większości. Marzena Nykiel, publicystka portalu wpolityce.pl, pisała po otwarciu muzeum w Markowej i wystąpieniu prezydenta:
Prawda historyczna nareszcie ma głos! Trzeba jeszcze odkłamać Jedwabne i dziejowa sprawiedliwość stanie się faktem. Prezydentura Andrzeja Dudy daje nadzieję. Polityka historyczna realizowana przez prezydenta Andrzeja Dudę przywraca Polakom godność. Świadomość historyczna rządu demaskuje przekłamania, rzuca jasne światło na fakty i rozbraja manipulacje. Rzeczy nazywane są po imieniu – dobitnie i jednoznacznie. Po dzisiejszych wspaniałych uroczystościach w Markowej należy zająć się odkłamaniem oszczerstw wokół Jedwabnego 107.
57Słowa cytowanej dziennikarki były wezwaniem do działania, a w dodatku okazały się profetyczne. Marzena Nykiel nie mogła wówczas wiedzieć, że Mateusz Szpytma, dyrektor Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej zostanie wiceprezesem IPN. Teraz to on w miejsce zdymisjonowanego Krzysztofa Persaka, współredaktora dwóch tomów studiów i dokumentów Wokół Jedwabnego oraz autora ważnych tekstów poświęconych jedwabieńskiej zbrodni, w których jasno dowodzi, czyimi rękami została dokonana, miał być twarzą Instytutu w kwestii stosunków polsko-żydowskich i historii Zagłady.
58Z perspektywy czasu wiadomo znacznie więcej. Otwarcie muzeum w Markowej nie było tylko zdobyciem ważnego przyczółka w konsekwentnie prowadzonej przez lata kampanii na rzecz promocji polskich Sprawiedliwych. Doszło wówczas do oficjalnej instytucjonalizacji pamięci o Sprawiedliwych, ich instrumentalnego kultu, o czym zupełnie wprost mówił Wojciech Kolarski, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP, uzasadniając wybór 17 marca jako Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów. Jego słowa niewątpliwie zasługują na przytoczenie:
17 marca to moment otwarcia Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów, zatem jest to otwarcie instytucji, która instytucjonalizuje naszą pamięć o wszystkich Polakach, którzy nieśli pomoc Żydom w czasie II wojny światowej, czyli również o tych rodzinach, które zostały wymienione w uzasadnieniu (…). Chodzi nie tylko o rodzinę Ulmów (…). To jest muzeum im. rodziny Ulmów (…). To nie jest dzień, w którym czcimy tę jedną konkretną rodzinę, tylko ta jedna rodzina symbolizuje polski heroizm 108.
59O ile muzeum w Markowej stało się świątynią świeckiego kultu Polaków ratujących Żydów, o tyle w Toruniu powstała po prostu dedykowana im Kaplica Pamięci. Stanowi ona kolejne dzieło redemptorysty Tadeusza Rydzyka, który słynie z tego, że doskonale potrafi wyczuć panującą koniunkturę. Z tego względu środowiska skupione wokół Radia Maryja oraz „Naszego Dziennika” intensywnie zaangażowały się w poszukiwania polskich Sprawiedliwych już w trakcie debaty jedwabieńskiej. Za pośrednictwem będących w ich dyspozycji mediów apelowano o nadsyłanie wszelkich relacji i dokumentów. Efektem tej ogólnopolskiej akcji są opublikowane w dwóch tomach listy pod wspólnym tytułem Godni synowie naszej Ojczyzny. Krótki wstęp do wszystkich tych świadectw, podpisanych na ogół imieniem i miejscem zamieszkania („Teresa z Warszawy”, „Józef z Konina”, „Krystyna z Leszna”), napisał Tadeusz Rydzyk z Torunia. Dziękował w nim Rodzinie Radia Maryja za ukazanie, „jacy byli i są Polacy, ludzie ratujący życie zagrożonym totalitaryzmami – piekłem XX wieku”, i z dumą konstatował, że „tacy właśnie jesteśmy” 109.
60Szczególnie zintensyfikowane i zakrojone na szeroką skalę poszukiwania informacji o Polakach ratujących Żydów Rodzina Radia Maryja prowadziła w latach 2013–2016, kiedy trwały prace nad toruńską Kaplicą Pamięci 110. O ich dotychczasowych rezultatach – bo wciąż są kontynuowane – można się dowiedzieć ze strony internetowej Toruńskiego Serwisu Turystycznego, na której kaplica została uwzględniona wśród innych atrakcji miasta. dr hab. Mieczysław Ryba, prof. KUL i wykładowca Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, informuje:
Tworząc Kaplicę Pamięci, wykonano ogrom pracy naukowo-badawczej. W jej trakcie zebrano relacje i zeznania ok. 20 tys. osób, tak Polaków, jak i Żydów, napłynęło ok. 1500 zdjęć, ponad 11 tys. stron dokumentów oraz ok. 1400 e-maili. Bardzo wiele dokumentów nie było nigdy wcześniej publikowanych i nie znajduje się w żadnym archiwum, ponieważ zostały udostępnione ze zbiorów rodzinnych. Dzięki temu udało się ustalić wiele nieznanych dotąd danych personalnych zarówno Polaków, jak i polskich Żydów z czasu II wojny światowej 111.
61Tadeusz Rydzyk wielokrotnie podkreślał, że prowadzone pod jego egidą poszukiwania polskich Sprawiedliwych, a zwłaszcza powstanie poświęconej im kaplicy, to pionierska odpowiedź po latach zaniedbań. Ewenement w skali kraju. „Nie upamiętniły tych męczenników żadne rządy dotychczas, żadne organizacje. Po prawie sześćdziesięciu siedmiu latach od tamtych czasów podjęliśmy się trudu przygotowania dokumentacji i upamiętnienia tych męczenników. Nad tą dokumentacją pracuje już parę lat kilka osób. To wszystko dzięki Fundacji «Lux Veritatis»” – oznajmiał w komunikacie zamieszczonym na stronie Radia Maryja 112. Nie jest to oczywiście odosobnione wyznanie. W szaty prekursorów przywracania pamięci o Polakach ratujących Żydów stroją się w Polsce niemal wszyscy, którzy w tej dziedzinie podejmują jakiekolwiek działania. Proporcjonalnie do stale zwiększającej się liczby inicjatyw rośnie więc liczba zwiastunów przełomu. Ta osobliwa licytacja jest chyba najlepszym dowodem na to, że ci współcześni Kolumbowie i Prometeusze zaczynają ze sobą rywalizować.
62Wbrew temu, co niekiedy twierdził Tadeusz Rydzyk, nie jest prawdą, że powstanie toruńskiej Kaplicy Pamięci jest wyłącznie dziełem Fundacji „Lux Veritatis”. On sam zresztą zmienił w tej sprawie zdanie, gdy do publicznej wiadomości przedostała się informacja, że pomysł redemptorysty zyskał wsparcie Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W ramach konkursu „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2016” MSZ przyznało bowiem Fundacji „Lux Veritatis” kwotę 200 tysięcy złotych na realizację projektu pod nazwą „By pamięć o nich trwała” 113. Prawdopodobnie z tych pieniędzy pokryto koszty umieszczenia w kaplicy granitowych tablic z nazwiskami Polaków zamordowanych za pomaganie Żydom. Choć bez wątpienia ważny, nie jest to jednak centralny element jej wystroju. Aby się o tym przekonać, można oczywiście pojechać do Torunia, można też odwiedzić stronę internetową kaplicy i odbyć po niej wirtualny spacer 114albo skorzystać z informacji udostępnionych przez wspominany już Toruński Serwis Turystyczny. Raz jeszcze zatem oddajmy głos Mieczysławowi Rybie, tym razem w roli przewodnika:
Centralne miejsce zajmuje figura Matki Bożej Niepokalanej symbolicznie depczącej głowę węża. Za nią na ścianie relikwiarze męczenników polskich (m.in. św. Maksymiliana Kolbego, bł. ks. Jerzego Popiełuszki, bł. ks. Wincentego Frelichowskiego i bł. 11 Sióstr Nazaretanek z Nowogródka), a dalej ściana z czarnego polerowanego granitu z wyrytymi nazwiskami Polaków pomordowanych przez Niemców za ratowanie Żydów w czasie II wojny światowej. O heroizmie tych Polaków przypomina napis z cytatem z Pisma Świętego: «Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich». Okna w Kaplicy wypełniają cztery wielkie witraże – każdy z inną sceną z pontyfikatu Jana Pawła II. Ich projekt powstał w pracowni artysty prof. Andrzeja Kałuckiego z Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika 115.
63Tytułem uzupełnienia tego turystycznego opisu warto dodać, że na jednym z czterech wspomnianych witraży papieżowi towarzyszy nie kto inny, ale właśnie pomysłodawca budowy kaplicy Tadeusz Rydzyk. We wnikliwym artykule poświęconym między innymi jej kompozycji Alina Molisak słusznie zwróciła uwagę, że żadna z tych wyróżnionych osób nie ma nic wspólnego z ratowaniem Żydów podczas Zagłady. Dodajmy, nie ma żadnego związku z ich wojennym losem, chyba że takiego związku dopatrzymy się w antysemickich publikacjach na łamach „Rycerza Niepokalanej” oraz „Małego Dziennika”, którym w międzywojennej Polsce patronował Maksymilian Kolbe. Ich obecność w Kaplicy Pamięci, wraz z dominującą figurą Matki Bożej Niepokalanej, badaczka uznała za element „konstruowania przestrzeni sakralnej”, w której zwiedzającym nie mówi się o faktach i kontekście ratowania Żydów. Uwagę skoncentrowano „na postaciach ważnych przede wszystkim dla historii polskiego katolicyzmu” 116.
64MSZ nie ograniczyło się jednak wyłącznie do finansowego wsparcia budowy Kaplicy Pamięci. W ramach „dyplomacji publicznej”, wespół z Wyższą Szkołą Komunikacji Społecznej i Medialnej w Toruniu, zaangażowało się również w realizację projektu, o którym można szerzej przeczytać na specjalnej stronie internetowej powiązanej z tą niepubliczną uczelnią Tadeusza Rydzyka:
Na arenie międzynarodowej oskarżeniom Polaków, że nie dość aktywnie ratowali Żydów w czasie II wojny światowej, towarzyszą kłamstwa historyczne polegające m.in. na ukrywaniu faktu, że Polacy karani byli śmiercią nie tylko za ukrywanie uciekających z gett dorosłych Żydów lub żydowskich dzieci, ale także za wszelką okazywaną im pomoc, w tym za podanie wody lub kromki chleba wiezionym do obozu zagłady. Brak jest rzetelnych publikacji o zasięgu ogólnopolskim, które ukazywałyby skalę pomocy udzielanej ludności żydowskiej przez Polaków. Realizacja projektu ma wypełnić tę istotną lukę i przyczynić się do realizacji dwóch priorytetów komunikacyjnych MSZ na rok 2016: Nasilenia walki z negatywnymi stereotypami i szkalowaniem Polski poprzez przekazywanie rzetelnej wiedzy historycznej na temat wkładu Polaków w ratowanie Żydów. Skutecznego propagowania dziejów naszego kraju, narodu i państwa poprzez organizację kongresu o zasięgu międzynarodowym i publikację pokonferencyjną 117.
65Oba te wskazane w ostatnich zdaniach cele zostały już zrealizowane. Współfinansowany ze środków MSZ międzynarodowy kongres „Przywracanie pamięci o zapomnianych bohaterach II wojny światowej. Pomoc Polaków w ratowaniu Żydów” odbył się w Toruniu 27 października 2016 roku. Wśród zaproszonych gości i prelegentów znaleźli się przedstawiciele Rady Ministrów, władze IPN, ks. prof. Waldemar Chrostowski, dr hab. Grzegorz Berendt, prof. UG, reprezentujący ambasadę Izraela Michał Sobelman, ks. dr Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Polski i wiele innych osób. Adresowany do organizatorów i uczestników kongresu list prezydenta Andrzeja Dudy odczytał Wojciech Kolarski, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP. Oficjalne wystąpienia i referaty prezentowano w auli WSKSiM, udano się na wspólną modlitwę w języku hebrajskim do Kaplicy Pamięci, a następnie na uroczystą mszę „w intencji pomordowanych Polaków za udzielanie pomocy Żydom i za wszystkie ofiary niemieckiej i rosyjskiej okupacji podczas II wojny światowej”. Wszyscy uczestnicy kongresu otrzymali wydaną na tę okoliczność broszurę Zapomniani bohaterowie, opatrzoną logo MSZ 118.
66Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, czy właśnie ten kongres należy potraktować jako oficjalne otwarcie Kaplicy Pamięci z udziałem przedstawicieli najwyższych władz państwowych. Wiele natomiast przemawia za tym, że za taką uroczystą inaugurację można uznać kolejną konferencję, zorganizowaną 26 listopada 2017 roku, choć wprost nie zostało to nigdzie powiedziane. Środki na jej organizację pochodziły z kolejnej edycji ogłoszonego przez MSZ konkursu „Dyplomacja publiczna 2017” w ramach komponentu „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej”. Tym razem nazwa dofinansowanego projektu prezentowanego przez Fundację „Lux Veritatis” brzmiała „Pamięć i Tożsamość – Międzynarodowe Centrum Informacyjne” 119. Sama konferencja natomiast została opatrzona tytułem „Pamięć i nadzieja” i rzecz jasna poświęcona była Polakom ratującym Żydów w czasie Zagłady.
67Patronat honorowy objęli premier Beata Szydło, marszałek senatu Stanisław Karczewski oraz prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Z wyjątkiem prezesa PiS patroni wzięli w niej udział, a wraz z nimi wielu innych polityków rządzącej partii i przedstawicieli władz państwowych. Wśród zgromadzonych znaleźli się m.in. wicepremier Mateusz Morawiecki, sekretarz stanu w MSZ Jan Dziedziczak, wicemarszałek sejmu Joachim Brudziński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Adam Kwiatkowski, szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Beata Kempa, szef MSWiA Mariusz Błaszczak, sekretarz stanu w MKiDN Jarosław Sellin, prezydent miasta Torunia Michał Zaleski, wojewoda kujawsko-pomorski Mikołaj Bogdanowicz, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki, ks. prof. Paweł Bortkiewicz z UAM, rzecznik prasowy KEP ks. dr Paweł Rytel-Andrianik, Jonny Daniels jako prezes fundacji From the Depths oraz przedstawiciele władz Izraela, różni rabini i wiele innych osób. IPN informował o tym wydarzeniu na swojej stronie internetowej 120.
68Oczywiście lista ta mogłaby się znaleźć w przypisie, gdyby nie to, że właśnie ona potwierdza rangę wydarzenia i pozwala mówić o uroczystym otwarciu Kaplicy Pamięci – tam i wtedy. Stanowi również częściowy wypis z otwierającego konferencję przemówienia Tadeusza Rydzyka, który przez niemal dziesięć minut imiennie witał swoich gości. Wielu z nich wystąpiło w roli prelegentów, a podziękowaniom pod adresem gospodarza nie było końca 121.
69W odczytanym przez Joachima Brudzińskiego liście Jarosława Kaczyńskiego do organizatorów i uczestników konferencji pisał on o konieczności szerzenia wiedzy o „faktycznych rozmiarach pomocy udzielanej Żydom przez Polaków”. Jednocześnie prezes PiS ubolewał, że jej „społeczny obraz” został z różnych przyczyn zafałszowany. Wyjaśniał:
Stało się tak w ogromnej mierze z powodu wieloletniego hołdowania przez polski establishment pedagogice wstydu i wynikającej z niej prowadzonej polityki, by tak rzec, antyhistorycznej. W konsekwencji światowa opinia publiczna, nie posiadając odpowiedniej wiedzy tak o skali pomocy, jak i o realiach polskiego życia pod niemiecką okupacją, podatna jest na wszelkiego rodzaju manipulacje oraz uproszczone publicystyczne tezy. Temu zjawisku musimy przeciwdziałać.
70Prezydent Andrzej Duda, również za pośrednictwem listu, podkreślał, że Kaplica staje się jednym z najważniejszych miejsc pamięci o tych polskich bohaterach i dziękował dziennikarzom Radia Maryja i Telewizji Trwam, iż „występują w obronie naszej narodowej pamięci i tożsamości, w obronie prawdy i sprawiedliwości”. Minister Mariusz Błaszczak dziękował Tadeuszowi Rydzykowi, że po latach zaniedbań „wykonał funkcje państwa polskiego”, zanim jeszcze PiS doszedł do władzy i włączył się w upamiętnianie Polaków ratujących Żydów. Premier Beata Szydło także dziękowała i podkreślała, że dzięki takim inicjatywom „świat może poznać swoich bohaterów, ale świat przede wszystkim poznaje prawdę”. Za pomoc w przywracaniu prawdy wdzięczność „sojusznikom” z Torunia wyrażał Jan Dziedziczak, który w swoim wystąpieniu dodatkowo oczyścił Polskę z antysemityzmu. Wskazywał bowiem, iż obecnie jest on wpisany w programy polityczne wielu lewicowych partii na zachodzie Europy, i zapewniał, że gdyby właśnie gdzieś tam odbywała się taka konferencja, to na zewnątrz chroniliby ją żołnierze z karabinami maszynowymi, czołgi i zasieki. Zwracając się do delegacji z Izraela i rabinów, oznajmiał, że w Polsce Żydzi mogą się czuć bezpiecznie i spokojnie spacerować w jarmułkach ulicami miast. Dodawał również, że Polska nie uczestniczy w atakach na Izrael, które się zdarzają w ONZ, „bo u nas nie ma takich tradycji”.
71Na osobną uwagę zasługuje natomiast przemówienie Mateusza Morawieckiego. Poza tym, że uznał on listę Polaków odznaczonych przez Yad Vashem medalami Sprawiedliwych za dowód głębokiej niesprawiedliwości dziejowej, „bo nie ma tam wszystkich”, przedstawił również autorską wizję zbrodni w Ciepielowie: „W tym Ciepielowie – mówił – to nie tylko państwo Kowalscy czy Skoczylasowie [zostali zamordowani – P.F.]. Wiecie państwo, jak tam było? Tam było tak, że kilka rodzin polskich ukrywało kilka rodzin żydowskich i Niemcy to odkryli. I na środku wsi rozpalili wielki ogień i wrzucali dzieci na oczach rodziców do tego ognia. To przecież serce się ściska, kiedy w ogóle słyszymy o czymś takim. I to wszystko się wtedy działo”.
72O tym, co się wówczas działo i jakie konsekwencje za pomoc w ratowaniu Żydów dotknęły Polaków, mówiło oczywiście wielu innych uczestników toruńskiej konferencji, choć nie wszyscy snuli wizje takiego pandemonium jak przyszły premier. Trudno się zatem dziwić, że powstałą kaplicę nazywano Kaplicą Pamięci Polskich Męczenników, co obecność w jej kompozycji postaci Maksymiliana Kolbego i ks. Jerzego Popiełuszki dodatkowo uzasadniała. Jej funkcje i rangę, jako miejsca pamięci narodowej martyrologii, podkreślał również Jan Dziedziczak, tytułując ją z kolei „polskim Yad Vashem” 122.
73Analiza treści wszystkich tych wystąpień i odczytanych listów daje wielce interesujące wyniki i wymaga odrębnego opracowania. Gdyby jednak pokusić się o wskazanie łączącego ich spoiwa, byłoby nim uznanie toruńskiej Kaplicy Pamięci za ważną placówkę „dyplomacji publicznej”, a także szczególnego partnera we wspólnej walce tronu i ołtarza ze spotykającymi Polskę i Polaków pomówieniami o antysemityzm oraz współudział w zagładzie Żydów. Tym samym, zgodnie zresztą z tytułem konferencji, określony został zarówno pożądany kształt pamięci, jakiego kaplica ma bronić i upowszechniać, jak też jakie nadzieje są w niej pokładane.
74W krótkim czasie powstały zatem w Polsce dwa bastiony „dyplomacji publicznej”, nad którymi pieczę objęło państwo. Torunia i Markowej nie łączy wprawdzie (jeszcze) linia pendolino, by sprawnie obwozić zagraniczne wycieczki z Izraela, RFN i USA, ale kaplicy i muzeum wyznaczono dokładnie takie same zadania. We wstępie do współfinansowanej przez MSZ konferencyjnej publikacji Pamięć i nadzieja swą wdzięczność rządowi za okazaną pomoc otwarcie wyrażał Tadeusz Rydzyk i podkreślał, że wszystko to stało się możliwe „dzięki zmianom, które zaszły przed dwoma laty w naszej Ojczyźnie, dzięki «dobrej zmianie»” 123.
75Istotnie po wygranych w 2015 roku przez PiS wyborach prezydenckich i parlamentarnych instrumentalne traktowanie Polaków ratujących Żydów jeszcze się spotęgowało. Zostało również w pełni upaństwowione i zinstytucjonalizowane. Niemniej już znacznie wcześniej zaczęły się mnożyć inicjatywy na rzecz upamiętniania i czczenia Sprawiedliwych, o czym dodatkowo może świadczyć widoczny w ostatniej dekadzie proces naznaczania nimi „przestrzeni pożydowskiej” Warszawy 124. Wprawdzie stolica nie jest tu wyjątkiem, ale przecież stanowi miejsce szczególne. To właśnie na warszawskim Muranowie, na gruzach i popiołach dawnego getta, w maju 2013 roku otwarta została aleja Ireny Sendlerowej, a miesiąc później tuż obok Muzeum Polin odsłonięto tzw. ławeczkę Jana Karskiego – jedną z czterech w Polsce powstałych w serii rzeźb pomnikowych autorstwa Karola Badyny. Wraz z pojawieniem się tej stołecznej, zlokalizowanej nie tylko obok Muzeum Polin, lecz także w bliskim sąsiedztwie znanego na świecie i symbolicznego pomnika Bohaterów Getta dłuta Natana Rapaporta, doszło do znaczącego złamania dotychczasowego decorum. Zwrócił na to uwagę Jerzy Halbersztadt, odnotowując, że w strefie pomnika słusznie nie umieszczano do tej pory żadnych indywidualnych upamiętnień, ponieważ zagłada setek tysięcy ludzi „była dramatem przekraczającym jakikolwiek los i zasługę indywidualną”. A przecież, pisał, mogłyby tam się znaleźć „pomniki i pomniczki czy tablice pamiątkowe Anielewicza, Cukiermana, Edelmana, Korczaka, Lubetkin, Czerniakowa, Ringelbluma, ale także Zamenhofa, poetów Szlengla czy Kacenelsona, rabinów Schorra czy Huberbanda, socjalistów Ehrlicha i Altera. Nikt jednak dotąd – na szczęście – nie zdecydował się lansować swojego bohatera w tej przestrzeni” 125.
76W jednym wszak były dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich się myli. Zarówno Jan Karski, jak i Irena Sendlerowa to nie są już bohaterowie indywidualni. Mocą nadanej im funkcji oboje stali się ikonami polskich Sprawiedliwych, ludźmi bez własnych biografii. Uczyniono ich uosobieniem postaw wszystkich Polaków pod okupacją, o czym można się przekonać choćby na podstawie wspomnianego już wcześniej filmu Niezwyciężeni, w którym występują właśnie w rolach dumnego „my Polacy”, i o czym będzie jeszcze mowa. Sama zaś „ławeczka Karskiego” pojawiła się tuż obok MHŻP w momencie, kiedy rozpoczęła się już dyskusja nad pomysłem usytuowania tam również pomnika polskich Sprawiedliwych 126. W ramach inicjatywy „Ratującym – Ocaleni” wyszedł on ze strony środowisk żydowskich, które w ten sposób postanowiły wyrazić swą wdzięczność Polakom ratującym Żydów w czasie Zagłady. Głównym inicjatorem i zarazem orędownikiem erygowania pomnika właśnie w tym miejscu jest znany filantrop i biznesmen, a zarazem jeden z głównych darczyńców MHŻP, Zygmunt Rolat. Od 2013 roku stoi on na czele specjalnie powołanej Fundacji Pamięć i Przyszłość, której zadaniem jest koordynowanie i realizacja tego przedsięwzięcia.
77O tym zaś, że pomnik taki w ogóle powstanie, opinia publiczna dowiedziała się przy okazji 70. rocznicy powstania w warszawskim getcie. Pomysł popierany przez władze RP spotkał się z niemal powszechnym uznaniem i entuzjazmem, lecz zapowiedź jego wzniesienia wywołała także niepokój, a nawet sprzeciw. Jako pierwsza zabrała głos w tej sprawie Barbara Engelking artykułem zatytułowanym Cierpienie wymaga ciszy i przestrzeni, który opublikowała „Gazeta Wyborcza”. Autorka podkreślała, że nie to miejsce i nie ten czas, choć samej idei ustanowienia pomnika poświęconego Sprawiedliwym nie kwestionowała 127. Jej argumentację podzielali, wzmacniali oraz rozwijali reprezentujący różne podmioty autorki i autorzy następnych listów i apeli. Oni także podkreślali niestosowność miejsca, czasu, funkcji i znaczeń planowanego monumentu, choć nie deprecjonowali samej idei, by takowy w ogóle powstał. Dość wspomnieć o liście otwartym Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN 128; apelu przedstawicieli różnych organizacji żydowskich w Polsce (Stowarzyszenia Drugie Pokolenie – Potomkowie Ocalałych z Holokaustu, Żydowskiej Ogólnopolskiej Organizacji Młodzieżowej, Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny)129; liście otwartym do Komitetu Budowy Pomnika Sprawiedliwych, napisanym przez Helenę Datner, Elżbietę Janicką i Bożenę Keff, a następnie podpisanym przez kilkaset osób 130; apelu pisarzy i poetów upominających się o inną lokalizację pomnika 131oraz tekstach prasowych Jana Grabowskiego 132, Pauli Sawickiej 133, Kingi Dunin 134, wspomnianych już autorek listu do Komitetu 135czy też Jana Tomasza Grossa 136.
78To jednak opublikowany na łamach „Gazety Wyborczej” tekst kierowniczki Centrum Badań nad Zagładą Żydów otworzył dyskusję, która dobitnie pokazała, z jak dużym niezrozumieniem spotkały się racje przeciwników lokalizacji pomnika w tym konkretnym miejscu 137. A przecież na pomysł ten można spojrzeć, mówiąc metaforycznie, jako na polską flagę nad gettem oraz naznaczanie i anektowanie „przestrzeni pożydowskiej”. Mówiąc bardziej wprost, jako na „egzorcyzmowanie tej przestrzeni (…), przeganianie z niej duchów żydowskich narracji, niewygodnych dla samopoczucia większości po to, by w centrum umieścić narrację dominującą, zgodną z polityką historyczną i wyobrażeniami większości” 138.
79Inicjatywa postawienia pomnika Sprawiedliwym nieopodal MHŻP, na terenie dawnego getta, stała się symbolicznym aktem odebrania głosu „tysiącom istniejących żydowskich świadectw i liczniejszym jeszcze tym, które nie zostały zapisane, ponieważ ich bohaterowie nie przeżyli, i które nie są opowieścią o Sprawiedliwych, lecz o szantażach, donosach, wykorzystywaniu, wyrzuceniu, wytropieniu, ograbieniu i śmierci” 139. Nie są też opowieścią o wsparciu powstańców getta przez polskie podziemie, braterstwie broni, Warszawie dwóch powstań i życzliwości aryjskiej strony. Antysemickim marginesie i przemianie antysemitów w Sprawiedliwych. Jedynie w ramach dominującej narracji następują te metamorfozy, przesunięcia akcentów i przekształcenia. Zatem mocą jej oddziaływania można tłumaczyć ów akt żydowskiej wdzięczności wyrażony zapowiedzią postawienia pomnika. Bo niby dlaczego „niewdzięczni Żydzi” z antysemickiego obrazka mieliby się nagle stać „najwdzięczniejszymi ludźmi na świecie” 140, jeśli nie dlatego że dobrze przyswoili sobie narrację dominującą i dają temu konkretny dowód? O świadomości konsekwencji jej odrzucenia wiele natomiast mówią obawy wyrażone przez kilku uczestników dyskusji wokół pomnika, którzy akcentowali, że oprotestowanie tej inicjatywy może doprowadzić do wzrostu nastrojów antysemickich w Polsce 141.
80Wykorzystanie figury „głosu żydowskiego” stanowiło bardzo ważną strategię dyskursywną w budowaniu konsensusu wokół lokalizacji pomnika Sprawiedliwych nieopodal MHŻP i służyło uciszeniu oponentów. W toku dyskusji wielokrotnie można było wszak usłyszeć, że pomnik ten stanowi dowód wdzięczności samych Żydów i to oni za niego płacą, tym bardziej więc nie wypada im tego odmówić. „Ratującym – Ocaleni” – brzmi nazwa pomnikowej inicjatywy, zaproponowana przez Fundację Pamięć i Przyszłość, a zatem co komu do tego? Jej przywoływanie ma zamykać usta. Warto w tym miejscu przypomnieć, że ten „głos żydowski” został również wykorzystany przez Komitet dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów, który własny pomnik w granicach dawnego getta chciał stawiać na placu Grzybowskim. Na to, że pomysł taki „wyszedł jeszcze w czasie wojny od samych Żydów”, powoływał się przecież Adam Strzembosz we wspomnianym już liście do Bronisława Komorowskiego. W polskim dyskursie publicznym strategia ta została już dobrze przećwiczona i solidnie umocowana, toteż w staraniach o wzniesienie obu tych pomników Sprawiedliwym wykorzystano ją sytuacyjnie. Jak zauważyła Elżbieta Janicka, „tzw. żydowski głos nabiera mocy rozstrzygającej wówczas, gdy przyświadcza perspektywie większościowej. Inne głosy – identyfikowane jako żydowskie lub nie – nie piszą się w rejestr, o ile odbiegają od stanowiska większości. Co więcej, można je zwyczajnie zignorować” 142.
81Taki właśnie los spotkały głosy wszystkich tych, którzy na różne sposoby protestowali przed planowaną lokalizacją pomnika Sprawiedliwych tuż obok MHŻP, „ławeczki Karskiego”, nieopodal alei Ireny Sendlerowej i blisko odsłoniętego jeszcze w 1995 roku monumentu nazywanego potocznie pomnikiem „Żegoty”. Działania zmierzające do budowy pomnika Sprawiedliwych są kontynuowane, choć dotychczas nie wiadomo, jak ostatecznie będzie on wyglądał, według jakiego i czyjego projektu powstanie 143. Jedno jest natomiast pewne. Wokół MHŻP Polin, w kwartale ulic Mordechaja Anielewicza, Ludwika Zamenhofa, Marka Edelmana i Karmelickiej, powstaje „kordon sanitarny polskiej pamięci” 144. Polscy Sprawiedliwi mają ustrzec zagranicznych turystów przed wszelkimi nieprawomyślnymi wnioskami, które ewentualnie mogliby oni wyciągnąć z muzealnej wystawy stałej. Warto więc byłoby ich dobrze usposobić jeszcze przed jej zwiedzaniem. Pytanie tylko, czy w kontekście prezentowanej w Polin głównej narracji historycznej (ang. master narrative) rzeczywiście jest się czego obawiać? Odnosząc się do niej krytycznie, Joanna Tokarska-Bakir zwróciła uwagę, iż „program Muzeum stanowi nieoczekiwany, niezrozumiały backlash wobec najważniejszych polskich debat historycznych ostatnich piętnastu lat. Za pomocą narzędzi muzealnych narracja Muzeum POLIN usiłuje je po prostu ponownie rozstrzygnąć, co okazuje się o tyle niemożliwe, że Polska jest już w zupełnie innym miejscu, niż była w roku 2000, w chwili publikacji Sąsiadów Grossa” 145. Niestety, po nowelizacji ustawy o IPN jej wnioski częściowo straciły na aktualności. W odniesieniu do dominującego dyskursu o Polakach ratujących Żydów zaś nie znajdują po prostu żadnego potwierdzenia.
Konstrukcja dyskursu o ratowaniu
82W artykule zatytułowanym Cały naród ratuje swoich Żydów Jacek Leociak napisał: „Mało jest dyskursów publicznych tak zrytualizowanych i spetryfikowanych, tak zakrzepłych w kanonicznych formułach i niezmiennej retoryce, przybierających formy narodowo-patriotycznej liturgii – jak dyskurs o pomocy Żydom” 146. Jego obserwacja bez wątpienia znajduje potwierdzenie w materiale źródłowym wytworzonym przez ten osobliwy front jedności narodowej ukonstytuowany po Sąsiadach wokół upamiętniania Polaków ratujących Żydów. „Moda” na Sprawiedliwych, jak ujął to zjawisko Dariusz Libionka147, zaowocowała widoczną gołym okiem, a nazwaną przez Justynę Kowalską-Leder „wszechobecnością Sprawiedliwych” 148, o czym zaświadcza nie tylko mnogość poświęconych im inicjatyw. Z napisanych i publicznie wypowiadanych słów buduje się Sprawiedliwym pomnik, lecz słowa te układają się także w laudację, którą nad prochami pomordowanych Żydów dumny naród polski wygłasza sam sobie. Od czasu do czasu coś się w niej dodaje i aktualizuje, ale główny sens oraz przesłanie są niezmienne. Stałe pozostają również kluczowe figury retoryczne i dobór zaklęć. Warto zatem przyjrzeć się bliżej, na czym konkretnie opiera się konstrukcja polskiego dyskursu o ratowaniu Żydów.
83Chcąc pokazać, że jest on w gruncie rzeczy niezmienny, wystarczy sięgnąć do artykułu Stefanii Skwarczyńskiej opublikowanego w 1946 roku po pogromie kieleckim na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Odnosząc się do tego bezprecedensowego w powojennej Europie mordu na Żydach, autorka pisała o wstrząsie i szoku, bólu i przerażeniu, oburzeniu i potępieniu, ale jednocześnie apelowała, by rozpocząć „regularną misję” szerzenia w Polsce i na świecie pewnego „polityczno-społecznego programu”. Długi cytat z jej artykułu jest niezbędny:
Trzeba powiedzieć rzecz dotąd, może przez skromność, niedopowiedzianą. Rzecz, która choć w części będzie naszą obroną, ale i naszym programem zarazem. Niemcy wymordowali w Polsce kilka milionów Żydów, zostało ich najwyżej kilkaset tysięcy. Z tych kilkuset tysięcy zaledwie drobny odsetek wyratował się od zbiorowego mordu na własną rękę czy przypadkiem (np. po obozach). Większość uratowali Polacy chrześcijanie, katolicy (…). Niekiedy – nie przeczę – mieli z tego korzyść materialną, ale najczęściej tak postępowali, bo tak trzeba. Bo tak nakazywał głos sumienia, prosta postawa człowieka urobiona przez wieki kultury chrześcijańskiej. A nie zapominajmy, że taka postawa zasługiwała na miano bohaterskiej. Przechowywanie Żyda groziło śmiercią (…). To była postawa niemal powszechna; nie można jej zapisać na bene jakiejś jednej warstwy społecznej; przechowywały prześladowanych dwory ziemiańskie, przechowywała inteligencja miejska, przechowywali drobni właściciele domków na przedmieściu, przechowywali robotnicy, rzemieślnicy i chłopi (…). Ale w tej akcji ratowania człowieka przodowali „reprezentatywni katolicy”. Zakony, duchowieństwo (…). Nie pisało się o tych rzeczach. Może dlatego, że głupio chwalić się czymś oczywistym (…). Ale przychodzą takie dziwne czasy, że trzeba w oczach własnych i w oczach zagranicy stanąć jednak z oświetleniem polskiej kultury katolickiej, że trzeba palcem wskazać na fundamenty, na których chcemy zbudować życie w Polsce. Słowo o prawdzie staje się obowiązkiem. Ale czyim? Myślę, że nie tych, którzy wtedy w każdej sekundzie dawali życie za brata swojego. Ale że jest to obowiązkiem tego brata (…). Powiedzcie sobie tak, jak myśmy sobie niegdyś powiedzieli wobec wam grożącego nieszczęścia: tak trzeba. Oddajcie nam w momencie odwagi cywilnej dług zaciągnięty u naszej odwagi żołnierskiej, niebacznej na ryzyko śmierci (…). Konkretne fakty niech ujawnią naszą postawę, a ich świadomość niech nam pozwoli dźwignąć się z prostracji wstydu, w którą nas powalił mord kielecki (…). Reasumuję: ujawnijmy fakty. W ten sposób powiemy zagranicy, jakie jest istotne niedawno czynem wypowiedziane stanowisko polskiej kultury katolickiej. W ten sposób zyskamy i u nas, dla naszej misji wewnętrznej, twarde oparcie o rzeczywistość (…) 149.
84W tym artykule-apelu do braci Żydów obecne są już kluczowe figury dobrze dziś ukształtowanego i zadomowionego dyskursu o ratowaniu. Z perspektywy czasu widać zresztą, że jest to dla niego powojenny tekst założycielski. Zbliżony przesłaniem apel redakcja „Tygodnika Powszechnego” powtórzyła w marcu 1963 roku, lecz tym razem nie tylko Żydów proszono o dawanie świadectwa, ale ogólnie zwracano się o nadsyłanie relacji będących ripostą wobec „niesprawiedliwych wystąpień i publikacji na Zachodzie, które wywierały niewątpliwie wpływ na formowanie zupełnie błędnych opinii o stanie rzeczy w Polsce w latach 1939–1944” 150. Podpisał się pod nim Władysław Bartoszewski, jego wezwanie przedrukowała paryska „Kultura”, a nadesłane relacje i dokumenty złożyły się na znaną książkę Ten jest z ojczyzny mojej. Po raz pierwszy opublikowana została w 1967 roku i dobrze przysłużyła się podczas nabierającej tempa kampanii antysemickiej 151. Marzec ’68 został na łamach prasy zadrukowany artykułami o polskiej pomocy niesionej Żydom. Apele o nadsyłanie relacji potwierdzających heroiczne postawy Polaków wobec zagłady Żydów są niezmiennie obecne także dzisiaj, wysyłają je m.in. Radio Maryja, IPN oraz Komitet Adama Strzembosza i Jana Żaryna, o czym zresztą była już mowa. Zmieniają się zatem kartki w kalendarzu, a funkcje Sprawiedliwych pozostają wciąż te same, podobnie jak stała jest o nich opowieść.
85Próbę nazwania toczącego się dyskursu oraz rozpoznania jego węzłowych twierdzeń podjęła Agnieszka Haska w artykule Sprawiedliwi są wśród nas. Roboczo określiła go jako dyskurs „dominacji Sprawiedliwych”, ponieważ „przytaczane fakty, liczby i opinie mają jednoznacznie wskazywać, że sprawiedliwych było w polskim społeczeństwie więcej niż niesprawiedliwych, a co za tym idzie – niesprawiedliwi są wszyscy ci, którzy twierdzą, że było inaczej”. Za fundamenty analizowanego dyskursu Haska uznała trzy tezy: „Ekstrapolację sprawiedliwości”, czyli pogląd, jakoby ratowanie Żydów podczas wojny było działaniem masowym i powszechnym; przekonanie, że przypadki zachowań mniej szlachetnych były incydentalne; po wojnie Sprawiedliwych wymazano z historii, nie wpisano do panteonu polskich bohaterów, a już tym bardziej nie uhonorowano tak, jak na to zasługują 152.
86Na temat polskiego dyskursu o pomaganiu Żydom pisał również Jacek Leociak, wskazując na zagrażające mu „trzy demony”. Demon rywalizacji w martyrologii, bezinteresowności oraz szlachetności narodu polskiego. Demon statystyki polegający na ciągłym liczeniu ratujących, którzy za niesienie pomocy zostali zabici, by dowieść tezy, że „im więcej, tym lepiej”. Wreszcie demon trywializacji, bo skoro pomoc ta była powszechna, to jej masowość stawia pod znakiem zapytania podkreślany za każdym razem i niewątpliwy heroizm ratujących 153. Jacek Leociak zwrócił również uwagę, że dyskurs o pomocy ma dwa oblicza. Jasne, stanowiące opowieść o heroizmie i poświęceniu, oraz ciemne, mówiące o strachu przed zdradą sąsiadów, szantażu i podłości. W jego opinii oba te oblicza „stanowią całość nierozdzielną” i z historii o Sprawiedliwych „nie można wydestylować tylko nurtu jasnego”, ponieważ nieodłącznie towarzyszy mu „ciemny nurt, niczym norwidowska «nić ciemna», która jest «w każdym oddechu» i «w każdym uśmiechu»” 154.
87Treść dominującego w Polsce dyskursu o Sprawiedliwych nie pozostawia wątpliwości, że ten ciemny nurt niemal całkowicie z niego wyeliminowano, a żadne ze wskazanych przez Leociaka demonów już mu nie zagrażają, od dawna bowiem nad nim zapanowały i królują niepodzielnie. W obecnym kształcie dyskurs ten konstytuuje narracja o Sprawiedliwych snuta na wzór i podobieństwo tej o „żołnierzach wyklętych”, a przede wszystkim uznanie Polaków ratujących Żydów za uosobienie postaw społeczeństwa polskiego wobec Zagłady oraz ignorowanie okupacyjnego kontekstu niesienia pomocy. Ponadto opiera się on na anektowanych postaciach-ikonach, instrumentalnym wykorzystywaniu „Żegoty” oraz oskarżaniu Żydów tu i teraz oraz tam i wtedy. Innymi słowy, zawiera on to wszystko, na co zwrócili uwagę Agnieszka Haska oraz Jacek Leociak, zarazem jednak coś więcej.
88Elementów dominującego dyskursu o Sprawiedliwych analogicznych do tego poświęconego „żołnierzom wyklętym” jest wiele. Temat ten przedstawiany jest nieustannie jako biała plama w historii, do której powstania przyczyniły się rzekomo lata milczenia w mrocznym PRL-u. Jedni i drudzy traktowani są jako zapomniani polscy bohaterowie, a za tę niepamięć odpowiedzialność ponoszą oczywiście komuniści. Skrót takiej opowieści można znaleźć choćby w dodatku specjalnym do ogólnopolskiego dziennika „Rzeczpospolita”, który 17 września 2008 roku dołączono w ramach promocji programu „Życie za Życie”. Autor wstępu do zamieszczonych tam artykułów, Maciej Rosalak, odnotowywał wprawdzie, że owego milczenia „nie nakazywano z góry” i w Polsce Ludowej prowadzono nawet jakieś badania, których efekty były znane wśród naukowców, lecz mimo to jednoznacznie wskazywał winnych:
Szerszej publiczności w PRL nie były znane ani polskie ofiary, ani ci, którym w Izraelu przyznawano tytuły Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Jakby władzom nie w smak było poświęcenie tylu ludzi z polskich kręgów narodowowyzwoleńczych, całkiem obcych ideowo komunistom, księży i zakonnic katolickich czy wreszcie prostych ludzi, którzy sami z siebie i wierni chrześcijańskiej nauce wykazywali obywatelską odwagę największej próby. Efektem była niewiedza polskiego społeczeństwa o tym wątku jego tradycji, z którego mogło być dumne. Ignorancja kręgów opiniotwórczych na Zachodzie, które chętnie używały stereotypów Polaka antysemity, „polskich obozów śmierci”, „współodpowiedzialności” z hitlerowcami za mordowanie Żydów. Wreszcie – nader szczupły stan badań (…). Dlatego tak ważny jest projekt „Życie za życie”, który prowadzą Instytut Pamięci Narodowej i Narodowe Centrum Kultury. Owemu projektowi, przedsięwzięciu wypełniania białej plamy naszych dziejów w ich najbardziej heroicznej postaci, poświęcamy ten dodatek 155.
89Nie tylko komunistów jednak oskarża się o wyrugowanie polskich bohaterów z narodowej pamięci, lecz także elity polityczne po roku 1989, gdyż sankcjonowały one rzekomo obowiązującą amnezję. Zarzut ten umocowany jest w projekcie nowej polityki historycznej forsowanej przez PiS od początku, szczególnie zaś po wygranej w wyborach parlamentarnych z 2005 roku. Dość przypomnieć, iż jednym z jej filarów stało się twierdzenie, że to postkomuniści wespół z liberałami odwrócili się od przeszłości, postanowili zostawić ją historykom, wybrali przyszłość, obce były im patriotyzm oraz ważne dla Polaków wydarzenia, symbole i postaci. W dyskusji opublikowanej na łamach „Więzi”, zatytułowanej Dlaczego nie znamy naszych bohaterów i poświęconej Sprawiedliwym, poza „ideologią komunistyczną” na takie właśnie przyczyny niewiedzy o nich wskazała Elżbieta Isakiewicz, a wtórował jej Paweł Machcewicz 156. Z dominującego dyskursu o Polakach ratujących Żydów jasno bowiem wynika, że pamięci przywróciła ich dopiero formacja ideowo-polityczna skupiona wokół Prawa i Sprawiedliwości. Nie trzeba chyba dopowiadać, że analogiczny przełom wskazują również w opowieści o „żołnierzach wyklętych”.
90O tym wielkim otwarciu tematu Sprawiedliwych piszą wprost autorzy projektu „Życie za Życie” na oficjalnej stronie internetowej: „Zainteresowanie tymi cichymi bohaterami pojawiło się zbyt późno. Pomagający i represjonowani za Pomoc żyli i umierali w milczeniu. W Izraelu rozpoczęto ich upamiętnianie 20 lat po wojnie (…). W Polsce zaczęto doceniać Pomagających dopiero po 60 latach” 157. Prosty rachunek matematyczny nie pozostawia wątpliwości, że chodzi o rok 2005, a użyte wielkie litery świadczą nie tylko o emocjonalnym stosunku do tematu, lecz także podnoszą rangę zainaugurowanego przełomu. To oczywiście tylko jeden z wielu przykładów narracji, w której ów szczególny wariant „patriotyzmu afirmatywnego” i przerwania milczenia wpisywany jest w poczet zasług PiS oraz akolitów tej partii wywodzących się z różnych środowisk. Za osiągnięcie o szczególnie symbolicznym i zarazem doniosłym znaczeniu uznaje się jednak powstanie muzeum w Markowej. Można się o tym przekonać, sięgając choćby do uzasadnienia prezydenckiego projektu ustawy o ustanowieniu Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów, w którym Andrzej Duda tak oto tłumaczył dokonany wybór daty: „Otwarcie tej instytucji w dniu 17 marca 2016 roku było przełomem w dziele przywracania pamięci o naszych bohaterskich rodakach, którzy nieśli pomoc żydowskim współobywatelom. Dzięki Muzeum w Markowej świat odkrywa dziś na nowo ten zapomniany do niedawna rozdział wspólnych dziejów Polaków i Żydów” 158.
91Andrzej Duda wielokrotnie podkreślał, że w przywracaniu pamięci o polskiej historii i jej zapomnianych bohaterach podąża drogą wyznaczoną przez Lecha Kaczyńskiego. Jest dziedzicem i wykonawcą jego testamentu politycznego w kontekście Sprawiedliwych oraz „żołnierzy wyklętych”. To przecież on jako pierwszy został uhonorowany tzw. Pierścieniem „Inki”. Skoro zatem jego mentor i autorytet wystąpił z inicjatywą ustawodawczą wprowadzenia narodowego dnia pamięci o „żołnierzach wyklętych”, to prezydent Andrzej Duda uzupełnił kalendarz świąt państwowych o Sprawiedliwych jako wyklętych w cywilu. Nie tylko z jego perspektywy także oni, choć nie z bronią w ręku, walczyli w imieniu państwa polskiego. W uzasadnieniu projektu ustawy zostało zresztą wprost napisane, że Polacy ratujący Żydów należą „do najwybitniejszych bohaterów czasu wojny, na równi z żołnierzami AK i wszystkim członkami konspiracji, którzy poprzez walkę zbrojną i tajną działalność cywilną przeciwstawiali się okupantom. Kiedy Rzeczypospolitej odebrano niepodległość, to oni wzięli na siebie odpowiedzialność za życie i bezpieczeństwo żydowskich współobywateli, dochowując wierności wartościom i zasadom stanowiącym fundament naszego państwa” 159.
92Już ta dość powierzchowna analiza pokazuje, że dyskurs o Sprawiedliwych czerpie garściami z tego poświęconego „żołnierzom wyklętym”, a w zasadzie oba nurty dyskusji wzajemnie się uzupełniają i przenikają. Niekiedy wręcz „żołnierze wyklęci” to jednocześnie Sprawiedliwi, o czym przekonuje uczniów i nauczycieli Jan Żaryn we wprowadzeniu do przygotowanych przez IPN „Tek Edukacyjnych”. Pisze tam: „Po wojnie wielu Polaków, w tym ratujących Żydów w czasie okupacji, walczących nadal o Niepodległą trafiło do więzień stalinowskich (jak np. Edward Kemnitz, działacz Organizacji Polskiej i żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych). Wielu ocalałych z Zagłady broniło represjonowanych przez reżim komunistyczny, zaświadczając o ich postawie w czasie okupacji” 160.
93Między tym dyskursami istnieje wszak jedna fundamentalna różnica, dotycząca adresatów i pełnionych funkcji. O ile bowiem opowieść o „żołnierzach wyklętych” snuta jest na użytek wewnętrzny, o tyle ta o Polakach ratujących Żydów kierowana jest przede wszystkim do zagranicy, choć także rodaków ma wyposażać w potrzebne argumenty, zapewniając dobre samopoczucie. Dlatego właśnie z dyskursu o Sprawiedliwych, z roli przez lata zapomnianych polskich bohaterów eliminuje się lub pozbawia wagi odpowiedź na pytanie o przyczyny ich własnego milczenia. Źródła zaś są bezlitosne. Dyktował je strach przed otoczeniem, dla którego ratowanie Żydów nie było żadnym bohaterstwem, lecz zdradą wspólnoty grożącą w najlepszym wypadku ostracyzmem, ale też szykanami, pobiciem i pozbawieniem życia. Milczenie nakazywała również świadomość funkcjonujących po wojnie opowieści o wzbogaceniu się ratujących na żydowskim złocie, które dzielił już tylko krok od zarzutu grabieży i przemocy. Obłuda pozwala jednak inaczej interpretować ten strach i wynikające z niego milczenie. Według Jana Żaryna miało ono źródło w skromności, ponieważ „dla wielu ludzi to, że udzielili jakiejś pomocy Żydom, było oczywistością. To nie był temat na przechwałki, a tym bardziej powód do występowania o medale” 161. Natomiast zdaniem Janiny Hery milczenie można tłumaczyć tym, że ratujący „nie chcieli, by ich nazwiska kojarzono z «żydokomuną», bo na wysokich stanowiskach w znienawidzonym aparacie bezpieczeństwa spotykało się wielu Żydów” 162.
94Osią dominującego dyskursu o Sprawiedliwych jest jednak przede wszystkim twierdzenie, że pomoc była zjawiskiem powszechnym. Miała charakter masowy, mieściła się w idiomie polskości, a Polacy ratujący Żydów reprezentowali podczas wojny państwo i naród polski, będąc zarazem tegoż państwa i narodu uosobieniem. Na poziomie języka służy temu choćby rozmycie słowa „Sprawiedliwi”, które już od dawna nie oznacza tylko Polaków uhonorowanych przez Yad Vashem medalami Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. W oderwaniu od pierwotnego zastosowania stało się ono po prostu pojemnym synonimem Polaków ratujących Żydów – tych z medalami i bez nich. Aczkolwiek chcąc z całą mocą podkreślić, że polscy Sprawiedliwi w Yad Vashem to raptem „czubek czubka góry lodowej”, gdyż takie postawy były powszechne, ostatnimi czasy w dominującym dyskursie znacznie częściej mówi się o Polakach ratujących Żydów. Świadczyć o tym mogą choćby tytuły licznych publikacji, oficjalna nazwa nowego święta państwowego czy pełna nazwa muzeum w Markowej.
95Poza rodzimą praktyką językową do dezintegracji pojęcia Sprawiedliwych przyczynił się również Parlament Europejski, który w maju 2012 roku ustanowił Europejski Dzień Pamięci o Sprawiedliwych. Nie tylko tych z Yad Vashem czy w ogóle ludziach ratujących Żydów podczas wojny, lecz o wszystkich innych, którzy na różne sposoby przeciwstawiali się reżimom totalitarnym i zbrodniom ludobójstwa popełnionym w XX i XXI wieku 163. Z inicjatywą jego wprowadzenia wystąpił włoski Komitet Światowego Ogrodu Sprawiedliwych „Gariwo”, który postuluje tworzenie na całym świecie ogrodów na wzór tego w jerozolimskim Yad Vashem. W czerwcu 2014 roku pierwszy w Polsce Ogród Sprawiedliwych powstał na warszawskim Muranowie w przestrzeni dawnego getta. Obok Marka Edelmana, Władysława Bartoszewskiego, Jana Karskiego czy Magdaleny Grodzkiej-Guźkowskiej swoje rajskie jabłonie i pamiątkowe tablice mają w nim również Tadeusz Mazowiecki, Anna Politkowska, ks. Jan Zieja i Nelson Mandela. Komentując jego powstanie i nie kwestionując szlachetnych intencji pomysłodawców, Justyna Kowalska-Leder zwróciła uwagę, że oto kolejny raz na terenie getta warszawskiego „mamy do czynienia ze zjawiskiem uniwersalizacji symboli wyrosłych z doświadczenia Zagłady” 164.
96Wraz z powstaniem warszawskiego Ogrodu Sprawiedliwych i ustanowieniem przez Parlament Europejski dedykowanego im dnia pamięci drzwi do swobodnego posługiwania się słowem „Sprawiedliwi” zostały otwarte na oścież. W Polsce oczywiście nikt nigdy nawet nie próbował ich zamknąć, a europejska inicjatywa przyjęta została z milczącą aprobatą, co pozwala na dalszą „ekstrapolację sprawiedliwości”. Próżno bowiem szukać jakichkolwiek śladów dyskusji na temat utworzonego na terenie dawnego getta Ogrodu Sprawiedliwych, za to w polskim słowniku można znaleźć nowe frazeologizmy służące do opisu powszechnej pomocy udzielanej Żydom w czasie Zagłady. „Rzeczpospolita przyjaciół” 165, „łańcuch miłosierdzia” 166to plon ostatnich lat. Ponadto stale próbuje się rozciągać samo pojęcie pomocy, która podczas okupacji istotnie miała wszechstronny charakter i obarczona była ryzykiem, czego nikt nie kwestionuje. Problem w tym, że pojemność tego słowa za chwilę może się wydatnie zwiększyć, skoro, jak pisze Jan Żaryn, „Polacy ratowali Żydów świadomie i nieświadomie, a ich sąsiedzi czasem o tym wiedzieli, czasem nie; podejrzewali, ale raczej starali się myśleć o czymś innym” 167. Pozostaje tylko postawić ironiczne pytanie, czy ci myślący o czymś innym sąsiedzi przez samo to, że nie podzielili się swoją wiedzą z niemieckim okupantem, zasługują już na miano Sprawiedliwych, czy jeszcze nie? W szerokim kontekście czasu wojny nie jest ono zresztą tak zupełnie bezpodstawne, gdyż jak słusznie zauważyła Bożena Keff, życie wielu Żydów „często uratowałaby zbawcza obojętność Polaków, odwrócenie oczu, niereagowanie na żydowski akcent, ciemne oczy czy włosy” 168.
97Masowe pomaganie Żydom przez Polaków mają jednak przede wszystkim potwierdzać liczby, którymi operuje się z prawdziwą dezynwolturą i hojnością. Dotyczą one najczęściej ratujących, zamordowanych bądź jakkolwiek represjonowanych za niesienie pomocy oraz jedynej policzalnej grupy Polaków odznaczonych medalami Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. To właśnie oni są rytualnie wykorzystywani, gdy tylko pojawia się temat haniebnych postaw Polaków w czasie Zagłady. Ich liczba służy cynicznej rywalizacji na drzewka w Yad Vashem, której nikt inny poza Polakami nie prowadzi, krajowa reprezentacja jest więc w niej bezkonkurencyjna nie tylko dlatego, że Polska była główną areną Holokaustu. W dominującym dyskursie o ratowaniu stale zwraca się uwagę, że i tak liczba ta jest zdecydowanie zaniżona i nie oddaje rzeczywistych rozmiarów polskiej pomocy. „Do tej pory – pisze w swojej książce Grzegorz Górny – Instytut odznaczył medalem ponad 6 tysięcy Polaków, co stanowi 25 proc. wszystkich wyróżnionych. Zdaniem historyków jest to jednak wierzchołek góry lodowej, gdyż skala pomocy niesionej Żydom przez Polaków w warunkach okupacji niemieckiej była znacznie większa” 169.
98Niewątpliwie liczbę medali przyznawanych przez Yad Vashem trudno potraktować jako miarodajne źródło informacji o skali pomocy udzielanej Żydom przez Polaków podczas okupacji, lecz pojawiające się w polskim dyskursie o Sprawiedliwych wyliczenia służą chyba tylko zaklinaniu rzeczywistości i wyglądają niczym kreatywna księgowość. Z oficjalnych dokumentów, artykułów prasowych i publikacji pretendujących do naukowych można się dowiedzieć, że Polaków ratujących Żydów było od kilku tysięcy do miliona. O „wielu tysiącach Polaków” pisali w jednej ze swoich uchwał posłowie 170; na „kilkaset tysięcy” wskazywał we własnej uchwale Senat RP 171; „ratujących było wiele dziesiątków tysięcy” (Tomasz Strzembosz) 172; „Według badań naukowych zginęło lub podejmowało ryzyko śmierci od 150 000 do 350 000 ludzi” (bp Antoni Dydycz) 173; „moim zdaniem trzeba mówić o milionie Polaków” (Jan Żaryn) 174; „Według niepewnych danych, ich liczba może sięgać miliona osób” („Rzeczpospolita”) 175; „Nawet milion Sprawiedliwych!” – brzmi tytuł jednego z rozdziałów książki Dariusza Walusiaka 176.
99Za tymi wyliczeniami zazwyczaj nie stoją żadne wiarygodne źródła, a już tym bardziej pogłębione badania. Krytyczną refleksję i odpowiedzialność za słowa dawno zastąpiło dumne szafowanie liczbami z księżyca. Niekiedy jednak można się zapoznać z metodologią prezentowanych obliczeń, które od lat dokonywane są według podobnego wzoru i opierają się na mnożeniu szacunkowej liczby uratowanych w Polsce Żydów przez równie szacunkową liczbę Polaków zaangażowanych w niesienie pomocy każdemu z nich. Jako przykład takiej matematyki niech posłuży choćby fragment ze skądinąd całkiem dobrego kompendium Trudne pytania w dialogu polsko-żydowskim. Na jedno z nich odpowiedział były ambasador RP w Izraelu Maciej Kozłowski:
Jeśli zatem liczba uratowanych i ukrywających się wynosi 50 tys. osób, jeśli przyjmiemy, że w ratowaniu każdej z nich brało udział co najmniej 10 osób, daje to około pół miliona ludzi zaangażowanych w pomoc dla skazanych na zagładę współobywateli. Być może jest to liczba zawyżona. Tak czy inaczej, mówić musimy o dziesiątkach, może nawet setkach tysięcy ludzi, a nie o pojedynczych tysiącach 177.
100Właśnie taka tabliczka mnożenia doprowadziła Jana Żaryna i innych do miliona Polaków ratujących Żydów, bo w miejsce dziesięciu osób zaangażowanych w niesienie pomocy wystarczy podstawić na przykład dwadzieścia. „Specjaliści spierają się o przelicznik” – jak ujął te niczym nieograniczone możliwości Jarosław Kaczyński w liście adresowanym do uczestników toruńskiej konferencji, o której była już mowa 178. To również zgodnie z taką logiką pojawiła się w polskim dyskursie publicznym wspomniana figura „łańcucha miłosierdzia”. Problem w tym, że raczej było odwrotnie, na co zwrócił uwagę Dariusz Libionka. Świadczą o tym biogramy Sprawiedliwych zamieszczone w wydawnictwie przygotowanym przez Yad Vashem, z których wynika, że to przede wszystkim pojedyncze osoby ratowały jednego lub kilku Żydów179. Multiplikowanie ogniw w tym „łańcuchu miłosierdzia” doskonale jednak służy potwierdzeniu tezy o masowej pomocy, gdyż nie wymaga żadnych konkretnych dowodów i opiera się na szacunkowym uznaniu. Stanowi najbardziej popularny wariant statystyki wirtualnej, którą w odniesieniu do polskiej pomocy zastosował kanadyjski historyk Gunnar S. Paulsson w znanej książce Utajone miasto. Żydzi po aryjskiej stronie Warszawy (1940–1945).
101Przedstawione przez niego wyliczenia są co najmniej wątpliwe, natomiast fetyszyzowanie liczb jest pewne, o czym czytelnicy dowiadują się już ze wstępu: „Jestem przekonany, że liczby są kluczem do rozwiązania fascynujących dylematów, przed którymi stoją historycy badający tę dziedzinę”180. Zaprezentowana przez Paulssona wirtualna statystyka to natomiast nic innego, jak kreowanie quasi-historycznej rzeczywistości przy użyciu narzędzi statystycznych. Metoda obliczeń spopularyzowana w Polsce jego książką najwyraźniej zyskała uznanie, jego śladem poszedł na przykład historyk Marcin Urynowicz. W opublikowanym na łamach „Tygodnika Powszechnego” artykule pod wiele mówiącym tytułem Liczenie z pamięci przedstawił rachunki, które w przeciwieństwie do Paulssona nie dotyczyły już tylko Warszawy, lecz całej Polski 181. Polemizowali z nim Jacek Leociak i Dariusz Libionka, wskazując, iż w tekście Urynowicza aż roi się od liczb i procentów, którym autor nadaje funkcję służebną wobec tezy, że Polaków ratujących Żydów było zdecydowanie więcej niż tych odznaczonych przez Yad Vashem. Adwersarze stawiali retoryczne pytania: „Czy wypada stosować zasadę «im więcej – tym lepiej»? Czy mnożenie bohaterskich ratowników nie trywializuje ich postaw?”. Pisali również: „Rewelatorstwo idzie tu w parze z rewolucyjnym odwróceniem znaków wartości. 20 lat temu na tych samych łamach Jan Błoński apelował o polski rachunek sumienia. Dziś Marcin Urynowicz polskie sumienie uspokaja: jest lepiej, niż moglibyście sobie wyobrazić, a wstydzić się w żadnym wypadku nie musicie” 182.
102Poza liczbami uspokajać mają także różne wydawnictwa podobne w treści i formie do Słownika Polaków ratujących Żydów opracowanego przez Janinę Herę. Wiele z nich ma bowiem postać spisu nazwisk z krótkimi biogramami, antologii przykładów czy zbioru listów nadesłanych z całej Polski. Wszystkie one, jak celnie zauważył Tomasz Żukowski, stają się „grupową fotografią rodzinną”, historią o Polakach i kwintesencją tego, co polskie 183. Dominujący dyskurs Sprawiedliwych podpowiada zresztą, że pomoc udzielana Żydom miała z polskością wiele wspólnego, o czym z kolei mają świadczyć motywacje ratujących. Zdecydowanie najwięcej na ten temat napisał Jan Żaryn, oddajmy mu więc głos: „Tak w relacjach ze zbiorów Komitetu [dla upamiętniania Polaków Ratujących Żydów], jak i wielu innych świadectwach nie ma wątpliwości, że udzielano pomocy, bo tak nakazywało polskie sumienie – chrześcijańskie wychowanie, wyniesione z domu, szkoły i parafii – w efekcie polski patriotyzm i polska «dusza» czy «charakter narodowy» stanowiły najważniejszy drogowskaz, wyznaczający kierunek decyzji” 184. Ponadto w ujęciu Jana Żaryna Polakom niestraszne były wprowadzone przez okupantów represje za pomaganie Żydom, ponieważ Polacy „to naród, który nie przyjmuje zakazów. Każde ograniczenie wolności staje się nam nienawistne. Pokazują to liczne świadectwa polskie i żydowskie spisywane od 1945 r. do dziś” 185. Poza tym, to wciąż Żaryn, pomoc dla Żydów miała wynikać także z „postawy Polski Walczącej” 186.
103Ten katalog motywacji poszerza Janina Hera, dodając od siebie „polski patriotyzm” i romantyzm, który nakazywał Polakom rzucać się z szablami na czołgi. Bez wątpienia najważniejszą i najczęściej wskazywaną przesłanką decydującą o zaangażowaniu w niesienie pomocy Żydom jest jednak wiara chrześcijańska i religijność. O tysiącach Polaków kierujących się „chrześcijańską miłością bliźniego” można przeczytać w uzasadnieniu prezydenckiego projektu ustawy o narodowym dniu pamięci o Polakach ratujących Żydów 187. W dzienniku „Rzeczpospolita” na pytanie „Czym kierowano się, niosąc pomoc?” udzielono odpowiedzi, jednoznacznie rozkładając akcenty: „Powodów było wiele i nie sposób je wszystkie poznać. Na pewno w niektórych przypadkach było to współczucie, w innych odpowiedzialność, moralny obowiązek czy w końcu odruch zwykłej ludzkiej solidarności. Najczęstszym motywem udzielenia pomocy były tzw. względy humanitarne – wspomina o tym ponad 50 proc. ratujących, a de facto wychowanie katolickie” 188. Żadnych wątpliwości nie ma też rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Polski Paweł Rytel-Andrianik, który powołując się na własne badania, doszedł do wniosku, że „ratowanie ludności żydowskiej było wprost proporcjonalne do religijności Polaków. Na terenach, gdzie była ona większa, zostało uratowanych więcej Żydów” 189.
104Biorąc pod uwagę te oraz podobne głosy z dominującego dyskursu o ratowaniu, można zatem wyciągnąć wniosek, że Polacy nieśli pomoc Żydom, ponieważ byli katolikami. A skoro katolicyzm jest tak silnie skorelowany z polskością, i dodatkowo pomoc ta wynikała również z innych cech „charakteru narodowego”, wystarczy po prostu stwierdzić, że Polacy ratowali Żydów, bo byli Polakami. Nie trzeba dopowiadać, jak bardzo użyteczna jest to narracja w dowodzeniu tezy o masowej pomocy, skoro również katolicyzm w Polsce ma wszelkie znamiona masowej mentalności. Znajduje ona także zastosowanie w odrzucaniu oskarżeń religii katolickiej, czy szerzej chrześcijaństwa, o szerzenie antysemickich treści. Innymi słowy, z tego dokonanego w ostatnich latach zastąpienia motywacji świeckich religijnymi płyną same korzyści. Już tylko tytułem wzmocnienia narracji o powszechnej pomocy częstokroć podkreślane jest to, że Żydów w Polsce ratowali przedstawiciele wszystkich grup społecznych – w myśl zawołania „wiwat naród, wiwat wszystkie stany”.
105Szczególne miejsce w polskim dyskursie o pomocy zajmują pewne stale przywoływane organizacje i postaci-ikony. Emblematem pomocy zorganizowanej uczyniono w nim między innymi klasztory oraz zakony żeńskie czy też po prostu, jak pisze Jan Żaryn, „instytucje kościelne” 190. Dowiedzeniu tezy o wyjątkowym zaangażowaniu Kościoła katolickiego w ratowanie Żydów podporządkowana została na przykład książka Edwarda Kopówki i ks. Pawła Rytla-Andrianika Dam im imię na wieki. Polacy z okolic Treblinki ratujący Żydów 191. Okolice Treblinki to dla autorów cała Polska; Polacy to po prostu księża i zakonnice, a czytelnicy tej publikacji dowiadują się, że za pomaganie Żydom życie stracił również Maksymilian Kolbe. Przede wszystkim jednak funkcję symbolu pomocy zorganizowanej pełni Rada Pomocy Żydom „Żegota”. Jak zauważyła Bożena Szaynok, autorka poświęconego tej organizacji hasła opracowanego w ramach projektu zwieńczonego publikacją Węzły pamięci zbiorowej Polski niepodległej, przywoływana jest ona współcześnie w dyskusjach na temat postaw Polaków wobec Żydów podczas wojny jako kluczowy przykład świadczonej pomocy 192. Analogicznie do narracji o największej liczbie polskich drzewek w Yad Vashem w przypadku „Żegoty” podkreśla się jej wyjątkowość i czyni symbolem narodowych zasług. Rada Pomocy Żydom, czytamy w uchwale Senatu RP przyjętej z okazji 75. rocznicy jej utworzenia, „była jedyną organizacją w skali całego świata, której wyłącznym celem było ratowanie Żydów i Polaków pochodzenia żydowskiego mordowanych przez Niemców” 193.
106Pozytywnej roli „Żegoty” nikt nie kwestionuje, choć pojawiają się pytania o realne poparcie Polskiego Państwa Podziemnego dla tej organizacji 194, powody znikomego finansowania jej działalności albo przyczyny ignorowania w jej składzie Żydów, co istotnie częstokroć umyka uwadze w obecnie dominującej opowieści o „Żegocie”. Podstawowym problemem jest jednak instrumentalne jej wykorzystywanie w dyskursie o pomocy, a szczególnie o postawach Polaków wobec Zagłady. Także z działalności tej organizacji uczyniono bowiem narodowe alibi oraz nadano status polskiej reprezentacji w sporach o przeszłość i pamięć. Uznano „Żegotę” za emanację „charakteru narodowego” wprzęgniętą w służbę dumnego podmiotu zbiorowego i zarazem szaniec wobec dobiegających z zagranicy oskarżeń o współudział w Holokauście. „Odwaga i heroizm członków Rady oraz współpracujących z nią osób ukazały światu, iż my, Polacy, nawet w obliczu własnych krzywd nigdy nie pozostajemy obojętni wobec cierpienia innych”195 – tak właśnie brzmi fragment uchwały Sejmu RP z okazji 70. rocznicy powstania RPŻ „Żegota”, w której przecież nie chodzi tylko o pamięć i hołd dla tej organizacji, ale o dobre imię Polaków.
107Dyskurs o ratowaniu ma też, jak wspominałem, swoje postaci-ikony, wśród których czołowe miejsce zajmują Irena Sendlerowa, Jan Karski, a od niedawna rodzina Ulmów. Anna Bikont, autorka wnikliwej i dalekiej od hagiografii książki poświęconej Irenie Sendlerowej 196, nie ma wątpliwości, że z przestrzeni milczenia wydobyto ją w odpowiedzi na Sąsiadów. To właśnie Sendlerowa miała być „prawdziwą twarzą Polski, a nie ci, co podpalili stodołę z Żydami”, na co jej biografka zwraca uwagę w jednym z wywiadów. Podkreśla w nim, że Sendlerowa stała się „pożądanym rewersem Jedwabnego”, o czym ona sama dobrze wiedziała i powtarzała, jak to przyszło jej zostać „narodowym alibi” 197. W rzeczywistości bowiem, wbrew jej własnej lewicowej orientacji światopoglądowej oraz zachowywaniu dystansu do Kościoła, zawłaszczyła ją polska prawica i cynicznie wykorzystała dla własnych celów. Uśmiechnięta starsza pani, której w zmitologizowanej opowieści stale przypisuje się uratowanie dwóch i pół tysiąca dzieci żydowskich, doskonale nadaje się do roli symbolu postaw Polaków wobec Zagłady. Ogołocona z nietuzinkowej biografii, znaczonej poczuciem samotności i strachu przed własnymi rodakami, którzy na różne sposoby utrudniali jej niesienie pomocy Żydom, Sendlerowa stała się „pięknym przykładem zachowania Polaków wobec Żydów w mrocznych czasach okupacji niemieckiej” 198. To nadanie, zaczerpnięte z uchwały Sejmu RP w setną rocznicę jej urodzin, można napotkać w licznych artykułach i publicznych wypowiedziach, w których Polska doby wojny, jak się okazuje, jest kobietą. Matką dzieci Holokaustu, bo i tak bywa nazywana. Rok 2018 ogłoszono Rokiem Ireny Sendlerowej 199.
108Ikoną tego dyskursu jest również Jan Karski – symbol pomocy udzielanej wszystkim ofiarom Holokaustu. Emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego, o którym mówi się, że „odkrył Holokaust” 200oraz próbował „zatrzymać Holokaust” 201, lecz przywódcy światowych mocarstw („władcy ludzkości”) 202nie dali mu wiary, pozostali głusi i niemi, przez co wbrew podjętym staraniom jego misja to „niedokończona misja” 203. Wszystkie te cytaty, zaczerpnięte z historiografii, kultury popularnej i nazwy jednego z projektów edukacyjnych, odsłaniają kluczowe elementy konstrukcji mitu Jana Karskiego. Jego wprowadzanie do powszechnej świadomości i masowej wyobraźni to proces trwający od wielu lat, a jego kulminacja nastąpiła wraz z ustanowieniem roku 2014 przez Sejm RP Rokiem Jana Karskiego 204. To wówczas poświęcono mu liczne inicjatywy o charakterze kulturalnym i naukowym – konferencje, spotkania, seminaria i koncerty. W kilkunastu miastach Polski odbywały się „Dni Karskiego”, nie tylko w Polsce prezentowano objazdową wystawę „Jan Karski – człowiek wolności”, w Parlamencie Europejskim zorganizowano specjalną debatę na jego temat, powstały poświęcone mu publikacje, komiksy, filmy, sztuki teatralne oraz piosenki. W ramach „Roku Jana Karskiego” odbywały się także pikniki rodzinne, a w sieci dostępny był plakat opatrzony napisem „Keep Calm i bądź jak Jan Karski”. O tym, jak dokładnie przedstawiał się program tych hucznych obchodów, można się dowiedzieć ze strony internetowej stworzonej specjalnie na tę okoliczność 205. W zamieszczonym tam artykule Ewa Wierzyńska dziękowała wszystkim zaangażowanym i tak oto podsumowywała działania, które z udziałem placówek dyplomatycznych zostały podjęte za granicą:
Lekcja Karskiego odrabiana była też w 11 językach, 23 krajach i 63 miastach poza Polską na wystawie „Jan Karski. The World Knew”, na konferencjach, seminariach, wystawie w Google Cultural Institute i licznych pokazach specjalnych. Dzięki temu mieli okazję poznać fragment nieznanej historii Polski oraz postać jej niezwykłego współtwórcy. Po „stuleciu” pozostaną filmy, książki, sztuki teatralne (co najmniej cztery), a także pewność, że Biały Dom nie użyje już nigdy nieszczęsnej zbitki „polskie obozy śmierci”. Postać Karskiego okazała swój uniwersalny i ponadczasowy wymiar. Polak z Łodzi, obywatel Polski i Stanów Zjednoczonych, honorowy obywatel Izraela stał się wreszcie bohaterem świata, wzorem do naśladowania dla kolejnych pokoleń 206.
109Już choćby ten krótki fragment zdradza, jaka rola została Janowi Karskiemu wyznaczona i jaką misję powierzono mu pośmiertnie do realizacji w Polsce, przede wszystkim zaś poza jej granicami. Na przestrzeni kilkunastu lat, podobnie jak Irena Sendlerowa, stał się on uosobieniem postawy Polaków, którzy za wszelką cenę próbowali ratować Żydów, choć nie tylko. Agnieszka Haska słusznie zwraca uwagę, że jest on kimś więcej. Stał się „symbolem Polski pomagającej Żydom w czasie Zagłady, za którą wina spada częściowo na aliantów, skoro nie chcieli uwierzyć w relację Karskiego” 207.
110Narracja o jego nieudanej misji do „władców świata” to de facto oskarżenie tego świata o bierność wobec Zagłady, co ma wywołać tym większe oburzenie, że dziś ma on czelność formułować jakiekolwiek zarzuty pod adresem Polski i Polaków. To w obronie ich dobrego imienia zaangażowany został uniwersalny bohater Jan Karski. Człowiek, który tam i wtedy reprezentował Polskę, lecz ta nie została wysłuchana, a obecnie jest szkalowana i nienależycie doceniana. Dlatego właśnie misja Karskiego trwa nadal, choć z racji wyznaczonej mu roli jego wojenna biografia została ociosana ze wszystkiego, co do tej pośmiertnej misji nie przystaje. Zwłaszcza z tego, co w swoim raporcie pisał o stosunku Polaków do Żydów podczas Zagłady i o „wąskiej kładce”, na której spotykają się oni z Niemcami.
111W ciągu kilkunastu lat Karski został tak sformatowany, że stał się bohaterem jednowymiarowym, czy też nawiązując do tytułu popularnego filmu – „bohaterem jednej akcji”. Tymczasem nawet ona budzi wątpliwości historyków. Powszechne przekonanie, jakoby misja Jana Karskiego służyła poinformowaniu aliantów o Zagładzie, podważa na przykład Adam Puławski, wskazując, że jej cel był zgoła inny, a emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego w ogóle niewiele mówił o Żydach. Natomiast Zachód już wcześniej innymi kanałami dowiedział się o dokonywanych masowych zbrodniach208. Spowita mitem misja Karskiego zbyt dobrze jednak służy polskiej racji stanu, by tego skromnego i zasłużonego człowieka zwrócić uczciwej historiografii i nie robić mu więcej krzywdy.
112Szczególnie eksponowane miejsce w polskim dyskursie o pomocy Żydom od niedawna zajmuje rodzina Ulmów. O tym, że uczyniono z niej symbol wszystkich Polaków ratujących Żydów, była już wcześniej mowa, wyłącznie więc tytułem przypomnienia warto odnotować, iż dowodzi tego choćby oficjalna nazwa muzeum w Markowej i wybór daty ich zamordowania na Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. W uzasadnieniu prezydenckiego projektu ustawy tego nowego państwowego święta napisano, że Ulmowie są symbolem martyrologii Polaków ratujących Żydów, co było już tylko zwieńczeniem procesu sytuowania ich w takiej roli. Kilka lat wcześniej, 2 kwietnia 2009 roku, Senat RP przyjął uchwałę z okazji 65. rocznicy śmierci Ulmów „w sprawie uczczenia pamięci Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny światowej”. Można w niej expressis verbis przeczytać, że poświęcenie rodziny z Markowej „winno być zaliczone do tego nurtu w tradycji narodu polskiego, który zasługuje na naszą pamięć i szczególną wdzięczność” 209.
113Przedstawicielami owej „tradycji narodu polskiego”, figurą dyskursu publicznego i zarazem mieszkańcami pamięci zbiorowej Ulmowie stali się zwłaszcza dzięki wysiłkom podejmowanym w ostatnich latach przez IPN, szczególnie licznym publikacjom na ich temat autorstwa zastępcy prezesa Instytutu Mateusza Szpytmy 210. Jego anglojęzyczna książka zatytułowana The Risk of Survival. The Rescue of the Jews by the Poles and the Tragic Consequences for the Ulma Family from Markowa 211była rozdawana 12 marca 2018 roku pasażerom inauguracyjnego lotu z podrzeszowskiej Jesionki do Tel Awiwu. Podróżujący, wśród nich ortodoksyjni Żydzi eksponowani na zdjęciu z informacji o tym wydarzeniu zamieszczonej na stronie IPN, zostali wyposażeni w książkę Szpytmy, kiedy na dobre trwał się już międzynarodowy konflikt wokół nowelizacji ustawy o IPN 212. Trudno chyba o bardziej jednoznaczny dowód na to, jakie zadanie wyznaczono Ulmom w polskiej polityce wizerunkowej, a zwłaszcza dyskusjach o postawach Polaków wobec Zagłady. W monografii Szpytmy są oni tej postawy symbolem, lecz nie tylko o nich jest mowa. Jak dowiadujemy się z krótkiego opisu:
Autor w sposób syntetyczny przedstawia losy Polaków i Żydów w Polsce okupowanej przez Niemców podczas II wojny światowej. Skupia się na pomocy, jakiej Polacy udzielali Żydom podczas Holokaustu. Pokazuje wysiłki Polskiego Państwa Podziemnego i powołanej przez nie Rady Pomocy Żydom „Żegota”, a także działania zwykłych ludzi, którzy na własną rękę, ryzykując życie, ratowali od zagłady swoich żydowskich współobywateli. Szczególną uwagę poświęca wsi Markowa na Podkarpaciu, w której ukrywało się 25 Żydów. Punktem kulminacyjnym książki są wydarzenia 24 marca 1944 r., kiedy za pomoc Żydom Niemcy zabili Józefa i Wiktorię Ulmów oraz ich sześcioro małych dzieci, a także wszystkich, których w swoim gospodarstwie ukrywali – osiem osób z rodzin Szallów i Goldmanów 213.
114Sendlerowa, Karski, Ulmowie to oczywiście niejedyne ikony polskiego dyskursu o ratowaniu Żydów. Obecni są w nim również rotmistrz Witold Pilecki, Henryk Sławik, rodzina Kowalskich i małżeństwo Żabińskich, ale zajmują raczej mniej eksponowane miejsca czy też w mniejszym stopniu funkcjonują jako „węzły pamięci niepodległej Polski”. Bez tych pierwszych oraz „Żegoty” i Polskiego Państwa Podziemnego trudno nawet wyobrazić sobie kształt tego dyskursu. Ich pominięcie lub choćby niedostateczne podkreślenie zasług traktowane jest jako wykroczenie albo antypolski afront. Przekonali się o tym twórcy gdańskiego Muzeum II Wojny Światowej, którym jeden z recenzentów wystawy głównej, dr hab. Piotr Niwiński, zarzucił, że pominęli „Żegotę” i w ogóle nazbyt skąpo potraktowali temat polskiej pomocy dla Żydów 214. Poddani krytyce odpowiedzieli: „Recenzent zarzuca wystawie, iż nie uwzględnia «Żegoty» i akcji ratowania Żydów. Oczywiście ten temat jest mocno obecny na wystawie w części poświęconej Polskiemu Państwu Podziemnemu. Gdyby Recenzent skorzystał z tabeli interwencji, odnalazłby tam zapisy pokazujące, w których miejscach ukazywana jest działalność «Żegoty», ze szczególnym uwzględnieniem roli Ireny Sendler” 215. Passus ten doskonale pokazuje, jakimi regułami rządzi się polski dyskurs o pomocy Żydom i czym skutkuje jakiekolwiek odstępstwo, nawet jeśli doszło do niego wyłącznie w oczach recenzenta.
115Immanentną cechą tego dyskursu jest również wybiórcze konstruowanie okupacyjnego kontekstu. Kanwą tej opowieści jest nieustanne akcentowanie, że tylko w Polsce za pomaganie Żydom groziła kara śmierci, którą bezwzględnie wykonywano, i tysiące Polaków spotkało się z takimi restrykcjami ze strony Niemców, choć ich dokładna liczba wciąż pozostaje nieznana. „Ile osób zginęło, ratując prześladowanych Żydów?” – pyta Dariusz Walusiak. I odpowiada: „Tego dokładnie nie wiemy. Podawane są różne liczby. Mówi się nawet o pięciu tysiącach zamordowanych. Trudno nawet w tej tragicznej statystyce porównywać się z Europą Zachodnią, gdzie tylko jeden człowiek, Duńczyk, zapłacił życiem za ratowanie Żydów” 216.
116Pomijając fakt, że jest to narracja daleka od prawdy, gdyż podobne przepisy Niemcy wprowadzili także w Serbii i na Ukrainie, bez wątpienia można ją uznać za obowiązującą i powszechnie uznawaną. Doskonale służy podkreślaniu polskiego heroizmu, poświęcenia, ofiary i wyjątkowości. Pozwala również dowodzić, że jeśli jednak coś Polaków powstrzymywało przed pomaganiem Żydom, to był to właśnie strach o życie własne i swoich najbliższych, czego nie doświadczyły żadne inne narody okupowanej Europy, a i tak liczba ich drzewek w Yad Vashem jest niższa od polskich.
117O ile ten okupacyjny kontekst stanowi fundament polskiego dyskursu o ratowaniu, o tyle niemal zupełnie jest w nim pomijany lub pozbawiany znaczenia problem zagrożeń, które na Sprawiedliwych czyhały ze strony rodzimego otoczenia. Zdecydowanie brakuje w nim adekwatnej reprezentacji tego aspektu okupacji, skutkującego strachem przed szantażem, donosami, czujnym okiem sąsiadów i szmalcowników. Nie ma w nim również miejsca dla samotności ratujących, choć jej świadectw dostarczają liczne źródła i badania terenowe. To na ich podstawie Joanna Tokarska-Bakir zwróciła uwagę, że ratowanie Żydów można opisać w kategoriach toczonej o nich „wojny polsko-polskiej”, ponieważ osamotnieni ratujący mieli przeciwko sobie otoczenie, które postrzegało ich „jako odwróconych od lojalności rodzinnych, wioskowych, a nawet, wedle rozpowszechnionych od czasów przedwojennych definicji prawicowych, od lojalności narodowych i konfesyjnych” 217. W takiej właśnie atmosferze podwójnego ryzyka i ze stygmatem zdrajców przychodziło im podejmować heroiczne działania, co w polskim dyskursie o ratowaniu zupełnie umyka uwadze. Przyznanie, że Polacy ratujący Żydów byli i są nie tylko Sprawiedliwymi wśród Narodów Świata, lecz także „Sprawiedliwymi wśród Własnego Narodu” 218, musiałoby przecież powodować jego kompleksową modyfikację. Skoro jednak tej niechcianej wiedzy nie da się pominąć zupełnym milczeniem, to próbuje się ją na różne sposoby unieważniać i neutralizować.
118Z tego względu w dominującym dyskursie o ratowaniu szmalcownicy i szantażyści stanowią margines. Mówi się o nich najczęściej jako o przypadkach, które zdarzały się incydentalnie. Rzeczowniki „margines” i „przypadki”, czasownik „zdarzały się” oraz przysłówek „incydentalnie” to podstawowy zasób słów służący bagatelizowaniu tego problemu. W odniesieniu do Polaków ratujących Żydów nie znajdują one zastosowania, gdyż ratowanie uznano za normę. Od Jana Żaryna można się jednak dowiedzieć, że szmalcownicy rekrutowali się przede wszystkim z Niemców, folksdojczów, Ukraińców oraz samych Żydów 219. Jego wnioski dotyczące Żydów potwierdza Janina Hera, krótko kwitując, iż ludzie pozbawieni skrupułów byli „tak po jednej, jak i drugiej stronie muru” 220. W „Tekach Edukacyjnych” IPN można z kolei przeczytać, że to złapani przez Niemców Żydzi częstokroć wydawali swoich dobroczyńców 221. Ta osobliwa strategia przypisywania szmalcownictwa i denuncjowania przedstawicielom innych narodowości jest wyraźnie widoczna w narracji o wydaniu rodziny Ulmów. W poświęconym ich historii opracowaniom Mateusza Szpytmy oraz Jarosława Szarka autorzy podkreślają, iż doniósł na nich posterunkowy z Łańcuta Aleksander Leś, z pochodzenia Ukrainiec 222. Nie trzeba chyba wyjaśniać, jaki jest sens tej informacji skwapliwie odnotowanej w rubryce „narodowość”.
119Dla Jana Żaryna i to wcale nie jest takie pewne, wszak w dyskusji opublikowanej na łamach „Biuletynu IPN” stwierdził: „nie wiemy, czy rodzinę Ulmów rzeczywiście wydał miejscowy Ukrainiec”223. Nie ma on jednak wątpliwości, że jeśli już jacyś Polacy zostawali szmalcownikami, to automatycznie sami wykluczali się z polskiej wspólnoty narodowej i tracili obywatelstwo. Wykraczali bowiem poza spektrum oddziaływania Kościoła katolickiego, władz na uchodźstwie oraz Polskiego Państwa Podziemnego jako instytucji normotwórczych, które reprezentowały naród i ratowały Żydów 224. Za ich wydawanie oraz szantażowanie, o czym w dyskursie o pomocy i postawach Polaków wobec Zagłady przypomina się na każdym kroku, Państwo Podziemne bezwzględnie karało śmiercią. Od kiedy takie wyroki zaczęto wykonywać? Ile ich wykonano? Na te pytania pośrednicy backlashu nie odpowiadają. Rzeczywistość okupacyjna nie pozostawia natomiast żadnych wątpliwości, że przepisy takie zostały wprowadzone zdecydowanie zbyt późno i na palcach dwóch rąk można policzyć przypadki ich zastosowania 225.
120O ile w dominującym dyskursie problem denuncjacji oraz szmalcownictwa jest lokowany gdzieś na marginesie postaw społeczeństwa polskiego wobec Zagłady i przypisywany innym, o tyle „wojna polsko-polska” o Żydów jest w nim na ogół nieobecna. Jeśli jednak problem ten zostanie choćby zasygnalizowany, to natychmiast rusza kampania obronna podejmowana przez niektórych historyków i publicystów, choć wymaga to zazwyczaj z ich strony sporej ekwilibrystyki. We wprowadzeniu do „Tek Edukacyjnych” IPN można na przykład przeczytać, że zdarzały się przypadki, kiedy to „współmieszkańcy jedynie przestrzegali sąsiada przed konsekwencjami chronienia pod wspólnym dachem Żyda” 226. Zdecydowanie dalej posuwa się Jan Żaryn, pisząc otwarcie, iż Polacy ratujący Żydów ukrywali ten fakt wcale nie ze strachu przed otoczeniem, lecz wymagały tego reguły konspiracji i podpowiadała tradycja:
Polacy – od pokoleń – mieli wówczas zakodowane w pamięci zbiorowej umiejętności podejmowania działań pozaprawnych. Konspiracja stanowiła zatem wynik samoświadomości, a nie – jak przypisuje się dziś Polakom – przede wszystkim obaw o rzekomo antysemickie nastawienie większości otoczenia. Łamano prawo okupacyjne, więc należało ograniczać krąg wtajemniczonych w ten proceder (dotyczyło to tak samo przechowywania Żyda, jak i lotnika angielskiego, „cichociemnego” wprowadzanego do życia „na powierzchni” przez „ciotki”, jak i podziemnej prasy) 227.
121Problem antysemityzmu i wynikających z niego postaw Polaków wobec Zagłady w dyskursie o ratowaniu najlepiej jednak pozwalają unieważniać opowieści o przedwojennych antysemitach, którzy podczas okupacji nieśli pomoc Żydom. Jan Mosdorf, Bolesław Świderski, Jan Dobraczyński, ks. Marceli Godlewski, ks. Stanisław Trzeciak to najczęściej przywoływane w takim kontekście postaci, co potwierdza choćby lektura książki Grzegorza Górnego zatytułowanej Sprawiedliwi 228. Wymownie brzmią już zresztą same tytuły niektórych spośród poświęconych im artykułów: Ksiądz Stanisław Trzeciak – „antysemita”, który pomagał Żydom 229, Sprawiedliwy z ONR „Falanga” 230, czy po prostu Sprawiedliwi wśród narodowców Polski 231. Bez wątpienia narodowcy ci stali się ważnym komponentem dyskursu o ratowaniu jako figura retoryczna wielorakiego zastosowania. Ich postawa ma dowodzić, że przedwojenny antysemityzm nie był wcale taki groźny, lecz wyłącznie teoretyczny, a gdy doszło do chwili próby, to pospieszyli Żydom z pomocą 232. Niekiedy nawet ku zaskoczeniu samych ratowanych, o czym przekonuje Grzegorz Berendt:
W relacjach ocalonych odnalazłem kilka przypadków zachowań zaskakująco niezgodnych z przedwojennym stereotypem. Dotyczą np. takich sytuacji, gdy Żyd idący ulicą czy przebywający w innym miejscu publicznym natykał się na przedwojennego znajomego związanego z endecją. Pierwszą reakcją było przerażenie. Wydawało się, że za chwilę nastąpi denuncjacja, wydanie w ręce Niemców lub kolaborującej formacji policyjnej. Tymczasem ci znajomi, znani z antysemickich uprzedzeń, zachowali się inaczej, udzielili doraźnej lub długotrwałej pomocy. Nie twierdzę, że takie zachowania były powszechne wśród przedwojennych antysemitów, ale uważam, że nie wolno o nich zapominać 233.
122Ratujący Żydów przedwojenni antysemici służą również wzmocnieniu tezy o skali polskiej pomocy, skoro bowiem nawet oni się w nią zaangażowali, to pomoc ta musiała być przecież powszechna. Taka perspektywa zaś pozwala przyjąć, że Żydów ratowali nie tylko przedstawiciele wszystkich klas społecznych, lecz także pełnego spektrum partii politycznych doby międzywojnia: komuniści, socjaliści i narodowcy spod znaku endecji oraz ONR. Filosemici i antysemici. Kto ratował? Na tak postawione pytanie odpowiedź znajdujemy w przygotowanych przez IPN materiałach edukacyjnych dla uczniów:
Badania pokazują, że ratujący wywodzili się ze wszystkich warstw społecznych – od ziemiaństwa i inteligencji po robotników i chłopów. Mieli różne wykształcenie, mieszkali w dużych miastach, ale także małych miasteczkach i wsiach. Reprezentowali różne poglądy polityczne – od narodowych po socjalistyczne, różne środowiska, przyświecały im często krańcowo odmienne motywacje. Nie brakło wśród nich osób, które przed wojną były niechętne Żydom, czy to z powodów politycznych, czy konkurencji gospodarczej 234.
123W dominującym dyskursie o pomocy częstokroć eksponowany jest przychylny wobec Żydów stosunek polskich jednostek zbrojnego podziemia, które udzielały im schronienia. „Armia Krajowa, Bataliony Chłopskie, Armia Ludowa czy Narodowe Siły Zbrojne przyjmowały do swych szeregów żydowskich ochotników” – pisze Ewa Kołomańska 235, Dariusz Walusiak zaś rozgrzesza z antysemityzmu te ostatnie w podrozdziale swojej książki zatytułowanym „Żydzi w szeregach NSZ”236. Oboje, podobnie jak wielu innych autorów, ani słowem nie wspominają o zbrodniach, których oddziały polskich narodowców dopuszczały się na Żydach, a przede wszystkim o powodach ukrywania przez nich swojego pochodzenia przed polskimi towarzyszami broni i konsekwencjach jego odkrycia.
124Takie informacje nie przebijają się do oficjalnego dyskursu, gdyż heroizm, patriotyzm i poświęcenie Polaków stanowią istotę nowej polityki historycznej. Czytelnicy i czytelniczki Janiny Hery dowiadują się więc na przykład, że żydowscy uciekinierzy z gett i transportów padali ofiarą napadów „ze strony nie tylko oddziałów czysto rabunkowych, ale także sowieckich i komunistycznych”. Poza tym „Żydzi członkowie i współpracownicy PPR, GL i AL tracili także życie, stając się ofiarami rozgrywek i «czystek» w szeregach tych organizacji. Niekiedy zresztą sami byli sprawcami morderstw” 237. Skąd zatem wzięły się oskarżenia NSZ i AK o udział w zbrodniach na Żydach? Na to pytanie Hera również odpowiada, czyniąc odpowiedzialnymi za te fałszywe w jej ocenie pomówienia brutalnych śledczych z UB, którzy „przy pomocy wyrafinowanych tortur, bicia i szantażu” zmuszali oskarżonych do przyznania się do winy i wymuszali zeznania „potwierdzające udział w tych zbrodniach żołnierzy AK, NSZ lub też «Polaków»” 238. Innymi słowy, wszystkiemu winni są komuniści, a więc nie-Polacy, którzy z kolei w książce Grzegorza Górnego denuncjowali ukrywających się Żydów, podobnie jak żydowscy agenci gestapo. Akt oskarżenia pod adresem Żydów tam i wtedy oraz tu i teraz stanowi zresztą kolejny element dyskursu o ratowaniu.
125W kontekście wojennej przeszłości opiera się on przede wszystkim na zarzutach współpracy z Niemcami, własnej bierności, wydawania swoich wybawców oraz „przemilczanej kolaboracji” po 17 września 1939 roku, której pamięć powstrzymywała Polaków przed pomaganiem rzekomym oprawcom. To jednak nic nowego. W ostatnich latach lista zarzutów została natomiast poszerzona o oskarżanie Żydów, że poniekąd sami nie dali Polakom szansy, by ci mogli ich ratować. Niekiedy przybiera to postać dość enigmatyczną, jak choćby w zdaniu z przedmowy do wydanej przez IPN publikacji Z przeszłości Żydów polskich, w której czytamy: „Żydzi w czasie II wojny światowej, stojący w obliczu zagłady biologicznej, nie zawsze zdawali sobie sprawę, czy Polacy mogą im pomóc” 239. Zazwyczaj jednak autorzy nie pozostawiają wątpliwości, co konkretnie mają na myśli. Wprost pisał o tym na przykład historyk Marcin Urynowicz, powołując się na ustalenia innych badaczy, twierdzących, „że inicjatorem wszczęcia akcji pomocy musiała być strona żydowska” i Polacy mogli pomagać tylko „tym Żydom, którzy pokonując strach i decydując się na zostawienie bliskich, wychodzili z gett i zwracali się o pomoc”, a było ich „stosunkowo niewielu”, około 300 tysięcy 240. Podobny punkt widzenia znajdziemy również we wprowadzeniu do cytowanych już „Tek Edukacyjnych” przygotowanych wspólnie przez IPN i NCK; w odpowiedzi na pytanie o liczbę ocalonych czytamy tam już w pierwszych zdaniach:
Wojnę przeżyła tylko niewielka część polskich Żydów. Uratowanie większości nie było możliwe. Wśród trzymilionowej społeczności żydowskiej zaledwie około 300 tysięcy osób zdecydowało się zaryzykować ucieczkę z miejsc wyznaczonych przez Niemców. Tylko ich można było ratować. Wielu jednak zdecydowało się na powrót do gett i obozów, gdzie przebywali ich najbliżsi, rodziny i krewni 241.
126Zarzut ten, ukryty w pytaniu „Dlaczego tak mało Żydów skorzystało z możliwości ratowania się, czyli wychodzenia na aryjską stronę”, stawia także Jan Żaryn i wielu innych 242. W ich wywodach nie znajdziemy odpowiedzi, na jakiej podstawie twierdzą, że liczba Żydów szukających pomocy była niewielka, dlaczego bowiem 300 tys. to mało? Przede wszystkim jednak próżno w nich szukać choćby śladu poważnej refleksji nad tym, co w istocie powstrzymywało Żydów przed opuszczeniem getta, ucieczką z transportu czy obozu i szukaniem ratunku po aryjskiej stronie. Albo co sprawiało, że właśnie stronę tę opuszczali i zrezygnowani wracali, skąd przyszli. Czy aby na pewno strach przed rozłąką z rodziną lub tęsknota za nią wszystko wyjaśniają? Odpowiedź twierdząca jest możliwa tylko wówczas, gdy milczeniem pomija się strzeżone przez szmalcowników wyjścia z getta, lustrujący wzrok ulicy, ofiary zatrzaśniętych drzwi i wiele innych zagrożeń czekających na Żydów po aryjskiej stronie. Poza tym czy Żydzi szukający pomocy na prowincji w czasie tzw. trzeciej fazy Holokaustu, gdy nie było już dokąd wracać, gdyż getta zostały zlikwidowane, również nie zdawali sobie sprawy, „czy Polacy mogą im pomóc”? Tylko wskutek tych wszystkich przemilczeń i niedopowiedzeń można ostatecznie sformułować cyniczne oskarżenie, że Żydzi po prostu uniemożliwili Polakom akcję pomocy na szeroką skalę. Sami są zatem sobie winni, skoro nie pozwolili siebie ratować. Prawdopodobnie do takiej konkluzji ma prowadzić właśnie ten pełen hipokryzji sposób przeniesienia odpowiedzialności na ofiary, jakże wygodny dla polskiej wspólnoty narodowej.
127Żydzi oskarżani są też o niewdzięczność. Polacy ratowali ich z narażeniem własnego życia, a oni pomawiają wybawców o współudział w Zagładzie. Ten motyw dyskursu nieustannie powraca w różnych odsłonach. Całkiem możliwe, że figura żydowskiej niewdzięczności została osadzona w jego strukturze już w Marcu ’68 i odtąd powraca zgodnie z potrzebą chwili. Powróciła też po Jedwabnem, gdy wraz ze wzmożonym poszukiwaniem Polaków ratujących Żydów zaczęto donośnie krytykować Yad Vashem za nieadekwatną liczbę przyznanych im medali Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Na łamach prasy pojawiły się artykuły, których autorzy przyglądali się stosowanej procedurze, uznając ją za nazbyt restrykcyjną. W „Tygodniku Powszechnym” opublikowano na przykład wywiad z Ireną Steinfeldt, dyrektorką Departamentu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata w Yad Vashem, której dziennikarka Karolina Przewrocka-Aderet stawiała kolejne pytania w tonie przesłuchania prokuratorskiego 243. Pretensje o nadmierne limitowanie medali można znaleźć w różnych publikacjach poświęconych polskim Sprawiedliwym oraz w materiałach edukacyjnych IPN przeznaczonych dla uczniów i nauczycieli. Można je również dostrzec w częstokroć przywoływanych słowach Tomasza Strzembosza, że liczba Polaków odznaczonych przez Izrael to raptem „czubek czubka góry lodowej”.
128Czyżby zatem premier Mateusz Morawiecki podpowiedział Instytutowi Yad Vashem jedyne rozwiązanie, które ma szansę raz na zawsze sprostać polskim oczekiwaniom? Zakończy wreszcie żonglerkę liczbami, dowiedzie żydowskiej wdzięczności, a przede wszystkim zapewni Polsce niekwestionowaną pozycję lidera w oczach świata. Szef rządu zaproponował je 27 stycznia 2018 roku w oficjalnym wystąpieniu podczas uroczystych obchodów z okazji 73. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Stwierdził bowiem, że w Yad Vashem „brakuje jednego drzewa, jednego najważniejszego drzewa – drzewa dla Polski. Drzewa Polski” 244. Najwyraźniej pomysł ten uznał za bardzo dobry, skoro mówił o nim i później, kiedy wybuchł już międzynarodowy skandal wokół nowelizacji ustawy o IPN. Tytułem podsumowania na uwagę zasługuje jednak inny konflikt o widocznych dziś w pełni konturach. O ile bowiem podczas okupacji trwała „polsko-polska wojna” o Żydów, których wbrew większości próbowano ocalić, o tyle od kilkunastu lat toczy się ona w dyskursie publicznym o tych osamotnionych ratujących. Dla nich również zagrożeniem pozostaje większość, która chce ich zawłaszczyć i utożsamić z narodem.
W kinie moralnego spokoju
129Debata jedwabieńska skutkowała backlashem w formie patriotyzmu afirmatywnego również w filmach, które poświęcono Polakom ratującym Żydów. Nie jest to jednak nowy temat na ekranie. Przyglądając się historii polskiego kina wobec Zagłady, widać wyraźnie, że od końca wojny jest ona usłana różnymi filmami o ratowaniu Żydów przez Polaków 245. Zarówno w przypadku filmów fabularnych, jak i dokumentalnych potwierdzają to monografie autorstwa Katarzyny Mąki-Malatyńskiej 246, Joanny Preizner 247czy Marka Haltofa 248. Niemniej po Jedwabnem jednych i drugich zdecydowanie przybyło, a przede wszystkim niektóre z nich stały się ważnym instrumentem polityki historycznej. Zadanie takie wyznaczono zwłaszcza kilku filmom dokumentalnym, wśród których bez wątpienia szczególne miejsce zajmują opowiadająca o rodzinie Ulmów Cena życia w reżyserii ks. Andrzeja Baczyńskiego, Historia Kowalskich Arkadiusza Gołębiewskiego i Macieja Pawlickiego oraz będący również owocem ich współpracy dokument Życie za życie.
130Wszystkie te produkcje dostępne są na stronie internetowej projektu „Życie za Życie” 249, dwa z nich znalazły się na płycie DVD dodanej do wspominanych już wcześniej „Tek Edukacyjnych” IPN 250, a Historię Kowalskich dołączono do jednego z numerów „Biuletynu IPN” 251. Powstały we współpracy Instytutu z Narodowym Centrum Kultury oraz sfinansowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Patriotyzm Jutra” dokument Życie za życie pokazywano natomiast w całej Polsce podczas pierwszych obchodów Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką 252. Niewątpliwie świetnie się do tego nadawał, ponieważ podporządkowany jest tezie, jakoby Polacy podczas wojny powszechnie pomagali Żydom i płacili za to najwyższą cenę. Nie bez przyczyny zawarte w nim historie indywidualnej i zorganizowanej pomocy otwiera, a także zamyka znany już skądinąd cytat z Tomasza Strzembosza, iż jest to tylko „czubek czubka góry lodowej”. Tym razem ma on dodatkowo podkreślać, że również zaprezentowane w filmie historie, dramatyczne i przejmujące, stanowią raptem wycinek w tym bezmiarze narodowej martyrologii. Aby niczym nie zmącić dobrego samopoczucia widowni, twórcy filmu pominęli w nim natomiast wszelkie drażliwe wątki, toteż w ogóle w nim nie pada słowo „szmalcownicy”, podobnie jak milczeniem pominięto strach ratujących przed swoimi rodakami. Odpowiedzialność za denuncjacje, bo przecież Niemcy jakoś musieli się dowiedzieć o łamaniu przez Polaków narzuconego im prawa, scedowano na samych Żydów lub zbyto eufemizmami, takimi jak „niemiecki szpicel”, „ktoś doniósł”.
131Dokument Życie za życie zasługuje na bardziej wnikliwą uwagę i opracowanie. Z perspektywy czasu to jednak Historia Kowalskich oraz wzmiankowany jedynie wcześniej serial telewizyjny Sprawiedliwi w reżyserii Waldemara Krzystka można uznać za kluczowe filmy backlashu po Jedwabnem. Jako takie wymagają one osobnego i szczegółowego omówienia 253.
132O Historii Kowalskich reżyser filmu Maciej Pawlicki mówił w jednym z wywiadów, że jest to „wstrząsająca i kompletnie nieznana światu, ale także nieznana dzisiejszej opinii publicznej w Polsce historia wielu polskich rodzin, wielu Kowalskich, którzy, by ocalić swych sąsiadów, polskich Żydów, narażali życie własnych dzieci” 254. Ten powstały w ramach programu IPN i NCK „Życie za Życie” i wyprodukowany przy współpracy TVP fabularyzowany dokument miał premierę we wrześniu 2009 roku. Od tego czasu pokazywano go nie tylko w polskiej telewizji, lecz między innymi również na specjalnych projekcjach pod patronatem Prawa i Sprawiedliwości 255, na gdyńskim festiwalu „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci” 256, w ambasadzie polskiej w Londynie257. Samozwańczej misji jego dystrybucji podjął się europoseł PiS Konrad Szymański, który zorganizował zamknięty pokaz w Parlamencie Europejskim. Uczestniczyli w nim zarówno eurodeputowani, jak i zaproszeni przedstawiciele organizacji żydowskich, korpusu dyplomatycznego, Komisji i Rady Europejskiej. Szymański zadbał też o to, by ponad tysiąc kopii filmu na płytach DVD, powielonych w różnych wersjach językowych, trafiło do wszystkich europosłów, unijnych komisarzy oraz „najważniejszych unijnych polityków”, „pod wszystkie najważniejsze adresy w Brukseli” 258. Sam zaś na wspomnianym pokazie mówił:
II wojna światowa była czasem krańcowego okrucieństwa dla milionów Europejczyków. Sowiecki i niemiecki terror w okupowanej Polsce prowadził do anihilacji całych narodów, w tym Polaków. Jednym z najbardziej okrutnych doświadczeń był niemiecki plan „ostatecznego rozwiązania” – rozwijające się wysiłki, by zgładzić całą populację Żydów w Europie. By zatrzymać opór ludności cywilnej wobec tych barbarzyńskich planów, Niemcy wprowadzili prawo, nieznane nigdzie indziej w Europie, najostrzejsze w całej okupowanej Europie. W okupowanej Polsce wszyscy mieszkańcy domu, gdzie znaleziono ukrywającego się Żyda, byli karani śmiercią. Śmierć była karą za jakąkolwiek pomoc Żydowi, włączając w to podanie chleba lub wody. Mimo tego wciąż tysiące i miliony Polaków ryzykowało swe życie, by uratować swych żydowskich sąsiadów, kolegów czy też anonimowych uciekinierów. Oczywiście nie wszyscy… Ten film jest właśnie o jednej z takich odważnych i szlachetnych rodzin oraz o jej tragicznym losie. Jestem pewien, że każdy, kto obejrzy ten film, zrozumie, dlaczego jako Polacy sprzeciwiamy się, czasem gwałtownie, wobec tych nieodpowiedzialnych i bezmyślnych sformułowań o „polskich obozach koncentracyjnych”. Mam również nadzieję, że przyłączycie się do naszych wysiłków przywracania prawdy o historii okupowanej Polski i żydowskim losie w naszej części Europy 259.
133W słowach tych kryje się tylko część funkcji nadanych Historii Kowalskich, aczkolwiek i tak wiele można z nich wyczytać – choćby to, że przed pomaganiem mordowanym Żydom w pasach startowych zatrzymywało Polaków drakońskie prawo, a mimo to „tysiące i miliony” z nich przekroczyło jego literę i ruszyło, by ratować swoich „żydowskich sąsiadów”. W istocie głównie o Sąsiadów tu chodzi oraz siłę oddziaływania filmu jako medium, o czym Konrad Szymański z rozbrajającą szczerością mówił w jednym z komentarzy, odnosząc się do filmu Władysława Pasikowskiego: „To jest rodzaj szczepionki na Pokłosie. Pokłosie zapewne będzie pokazywane za granicą, wolałbym, aby ktokolwiek ten film spotka, miał w pamięci również inny obraz, miał poczucie, że ta wypowiedź rzekomo artystyczna ma niewiele wspólnego z prawdą” 260. O związku Pokłosia z Historią Kowalskich wspominał także w jednym z wywiadów reżyser filmu o polskich Sprawiedliwych Arkadiusz Gołębiewski. Na pytanie „Czy wasz obraz ma szansę odebrać Pokłosiu opinię najważniejszego ostatnio filmu na temat relacji polsko-żydowskich?” odpowiedział:
Historia Kowalskich zrealizowana jest przy pomocy bardzo skromnych środków, za 750 tysięcy złotych, a film Władysław Pasikowskiego bodajże za 9 milionów. Tylko z Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej Pokłosie dostało 3,5 mln dotacji, a Historia Kowalskich 200 tysięcy. Nasz film oparty jest na faktach. Nie jest „dydaktyzmem na zamówienie”. Nie wkładamy faktów łopatą do głów. Uważam, że Historia Kowalskich, mimo że powstała za małe środki, ma duże szanse przebić się do świadomości ludzi. Jest bardzo przejmująca i mało kto kończy jej oglądanie z suchymi oczami. No i rzecz najważniejsza – wszystko, o czym opowiadamy, zdarzyło się naprawdę. Opowiedzieli nam o tym świadkowie 261.
134W tym kontekście tytuł komentarza Adama Leszczyńskiego do filmu Historia Kowalskich– Anty-Jedwabne” 262– nie tylko odpowiada intencjom twórców tego fabularyzowanego dokumentu, lecz także podsumowuje jego treść, opisuje wewnętrzną logikę, definiuje przesłanie, wyznacza recepcję i określa odbiorców. Są nimi osoby, które odrzucają Sąsiadów, a wraz z nimi film Pokłosie. Czynią to hurtem, ponieważ współudział w Zagładzie nie mieści się w polskim koncepcie tożsamościowym. Doskonale natomiast jest w nim osadzona życzeniowa historia polsko-żydowskiego współżycia w Po-lin oraz celująco zdany egzamin w chwili próby, na którą Polaków i Żydów wystawiła obca siła spod znaku swastyki. O tym zaś właśnie mówi Historia Kowalskich, której fabuła toczy się w kilku planach: przed wojną, podczas okupacji i po jej zakończeniu 263.
135Akcja filmu rozpoczyna się w warszawskim centrum handlowym: zbliżenie na polską młodzież, młode rozbawione dziewczyny, i wnet to właśnie one lądują w międzywojennym Ciepielowie, oczywiście w innych ubraniach i dekoracjach. To pierwsza scena, jeszcze przed rozpoczynającymi film napisami. Właściwy początek wyznacza pojawienie się w Ciepielowie dziennikarza, który w 1968 roku odwiedza krewną rodziny Kowalskich, zamordowanych wraz z innymi Polakami za ukrywanie Żydów. Dla niewtajemniczonej widowni rok tej wizyty pozostaje zapewne bez znaczenia, ale to właśnie wtedy temat Sprawiedliwych został poddany propagandowej instrumentalizacji, a polska publiczność miała okazję zapoznać się z filmem zatytułowanym po prostu Sprawiedliwi w reżyserii Jana Kidawy. Dziennikarski wywiad inauguruje fabularyzowane retrospekcje, opowieści świadków, sąsiadów, Polaków i Żydów. Tam i wtedy, tu i teraz. Plany się przeplatają.
136Ciepielów między wojnami. Soplicowo. Żydzi mieszkają w samym centrum miasteczka i trudnią się handlem. Polacy zajmują inne miejsce w strukturze społecznej, ale w filmie próżno szukać odpowiedzi dlaczego. „W Ciepielowie wszystkie urzędy Polacy mieli – składa świadectwo przepytywana przez dziennikarza narratorka. – Bo to taka ciepielowska inteligencja była. Nauczyciele, urzędnicy gminy, kierownik szkoły, naczelnik poczty i jeden listonosz. A tak to reszta sklepów i drobnych zakładów należała do Żydów. Oj, ci nasi ciepielowscy Żydzi to umieli dbać o swoje. Targowali się do upadłego, ale dzięki nim handel się kręcił”. Panowie wspominają zaś piękne „żydóweczki”; jest czosnek, pożyczki na słowo, odmienność kulturowa i religijna, ale dzieci razem się bawią, wspólnie kąpią w rzece, chodzą do szkoły, młodzi razem na potańcówki, tworzą się pary, włodarze odwiedzają Żydów w synagodze i wspólnie śpiewają Mazurek Dąbrowskiego.
137„Razem my tu żyliśmy, chociaż dało się odczuć ich inność. Byli tacy, co żyli w zamknięciu, nawet niektórzy słabo po polsku mówili, ale Polskę szanowali” – dopowiada znajomy już głos zza kadru. Owszem, w filmie pojawia się jeden antysemita, wzywający do bojkotu ekonomicznego, ale w fabularyzowanym fragmencie jest on antypatyczny, gruby i brzydki, nielubiany i samotny.
138Żydzi zaś przemawiają jakże miłym polskim uszom głosem – życzliwym, pośmiertnie wetkniętym im w usta w ramach bieżącego zapotrzebowania. Ortodoksi w chałatach, z brodami i pejsami, „żydłacząc”, zapewniają, że Polska to ich ojczyzna, w której zewsząd wyganiani znaleźli bezpieczny azyl, że tu przyjęto ich najgościnniej, że polscy królowie, przywileje, Konstytucja 3 maja. „My, polscy Żydzi, czujemy się Polakami mojżeszowego wyznania. Jesteśmy nimi na dobre i na złe! Niech żyje Polska!”. Antysemityzm? Ktoś tam komuś szybę wybił, pokrzyczał „Nie kupuj u Żyda”, czasem ludzie krzywo patrzą. „No może w Ciepielowie jest tych tam pięciu durniów – mówi jeden z nich. – Ale gdzie wszyscy kupują? U Żyda. Zazdroszczą nam trochę dobrych interesów, ale krzywdy nam nie zrobią”.
139Zamieszczone w Historii Kowalskich deklaracje uznania i lojalności oraz rozgrzeszenie z antysemityzmu stanowią klasyczny wariant przemocy filosemickiej. Jej rozpoznania i opisu powiązanych z nią praktyk dyskursywnych podjęli się Elżbieta Janicka i Tomasz Żukowski na podstawie analizy filmu Jolanty Dylewskiej Po-Lin. Okruchy pamięci. W przemocy tej chodzi głównie o „inkluzję, którą żywi aplikują umarłym”. Działanie podejmowane przez większość na mniejszości, przez grupę wykluczającą „na grupie wykluczanej i ostatecznie wykluczonej” 264. Jej zastosowanie w Historii Kowalskich widać wyraźnie w całej narracji o życiu Żydów w Ciepielowie, a w bardziej ogólnym planie po prostu Żydów w Polsce. Podporządkowani przez twórców filmu jego konstytutywnym założeniom i przesłaniu, snują swoją, lecz tak naprawdę polską klechdę domową ku pokrzepieniu serc. Poza odśpiewanym w synagodze polskim hymnem brakuje tylko, by ortodoksyjni mieszkańcy sztetla, patrząc w obiektyw kamery, z uśmiechem na ustach czystą polszczyzną zaintonowali gromkim chórem „Polacy, nic się nie stało”.
140Idyllę wspólnego sąsiedzkiego życia w Ciepielowie przerywa wybuch wojny. Żydów zaczynają dotykać represje, przemoc, egzekucje, wywózki. W dworku nieopodal utworzono posterunek SS. „To katownia dla Polaków i dla Żydów była. Strach było obok dworu przejść, takie krzyki tam były” – słyszymy znajomy głos narratorki. O gehennie Żydów rozgrywającej się na oczach struchlałych polskich sąsiadów z przerażeniem opowiadają kolejni świadkowie. Do filmu zostaje wprowadzony wątek widma represji grożących ze strony okupantów za pomaganie Żydom. W pierwszej kolejności robi to narratorka: „Niemcy chcieli nas wszystkich przestraszyć, żeby nikt nie ważył się Żydom pomagać w jakikolwiek sposób. Pamiętam dokładnie te niemieckie plakaty, co po wsiach i w mieście wieszali, że za pomoc Żydowi śmierć całej rodzinie”. Później w fabularyzowanych scenach przypominają o tym inni. Także Żydzi, do których docierają wieści o Zagładzie i którzy rozpatrują różne warianty ratunku. „Czy goje nas przyjmą?” – pyta jeden z nich. „A ty, Abram? Naraziłbyś swoje dzieci na śmierć, żeby goja ocalić?” – odpowiada pytaniem na pytanie drugi, lecz odpowiedzi nie uzyskuje. Zapada wymowne milczenie. Twórcy filmu zdecydowali się zaufać kompetencjom kulturowym widzów, którzy doskonale znają odpowiedź.
141Wbrew grożącym sankcjom miejscowi Polacy przychodzą jednak żydowskim sąsiadom z pomocą. Ksiądz wydaje fałszywe metryki, a ojcowie rodzin Kowalskich i Skoczylasów podejmują decyzję o ukryciu kilkorga Żydów w swoich domostwach. Widzowie nie dowiadują się jednak z Historii Kowalskich niczego na temat motywacji ukrywających i warunków ukrywania. Choćby tego, czy za swoje usługi otrzymują jakąkolwiek gratyfikację, czy Żydzi łożą na swoje utrzymanie, co przecież wcale nie musi uchybiać bohaterstwu polskich Sprawiedliwych, lecz stanowi ważne dopowiedzenie. Mogą zatem sądzić, że u podstaw tych heroicznych wyborów leżał po prostu chrześcijański odruch ratowania bliźnich w potrzebie, sąsiadów, „swoich” ciepielowskich Żydów. „Miłosierdzie chrześcijańskie – pisał Jan Żaryn w kontekście Ciepielowa i polskiej pomocy dla Żydów – stanowiło fundament odzywający się wtedy, gdy należało dokonać wyboru” 265. Nie on jeden zresztą mówił o tym wielokrotnie.
142W filmie Pawlickiego i Gołębiewskiego mowa jest także o Polakach, którzy węszą, z podejrzliwością patrzą na większe zakupy czy nowe buty Skoczylasa. „Byli tacy, co szukali – wspomina narratorka. Sprawdzali, czy trawa nie wygnieciona od lasu do domu. Byli tacy”. Pytana przez dziennikarza o to, w jaki sposób Niemcy w ogóle się dowiedzieli, że u Kowalskich, Skoczylasów, Obuchiewiczów i Kosiorów ukrywają się Żydzi, udziela następującej odpowiedzi: „Nie wiadomo. Może ich wypatrzyli, a może kto doniósł. Domysłów było wiele. No był wśród nich i taki, że może któryś z Żydów schwytanych przez Niemców i wzięty na tortury powiedział. Ale wie pan, jakby to nawet była prawda, to ja bym go nie przeklinała. Bo ja sama nie wiem, co ja bym zrobiła na jego miejscu”. Tym samym zabezpiecza tyły („domysłów było wiele”), ale w ostatecznym rozrachunku sugerująco rozwija tylko jeden, jakże wygodny i użyteczny „domysł”, by na końcu sprawcę wpadki wspaniałomyślnie rozgrzeszyć. Twórcy filmu niby pozostawili widzom prawo wyboru wariantu denuncjacji, zarazem jednak zdecydowanie ten właściwy podpowiedzieli. Aby jednak oskarżenie nie poszło zbyt daleko i wnioski nie okazały się pochopne, na ekranie odrobiono lekcję z wiersza Wisławy Szymborskiej Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej. To w nim padają słowa: „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”.
143Kulminacyjną i zarazem kluczową scenę filmu stanowi spalenie przez Niemców polskich rodzin ukrywających Żydów. Mężczyzn, kobiet i dzieci, wraz z tymi, których próbowali ratować. Wszystkie sekwencje tego przerażającego dramatu są rozciągnięte w czasie, a obraz płonącej stodoły w różnych ujęciach długo pozostaje w filmowych kadrach. Z pewnością na długo ma też pozostać w pamięci widzów, przede wszystkim zaś przywołać pamięć innej stodoły. Tej z Jedwabnego, w której Polacy spalili Żydów w lipcu 1941 roku.
144W lipcu 2001 roku podczas uroczystych obchodów upamiętniających ofiary zbrodni opisanej przez Grossa w Sąsiadach Szewach Weiss powiedział między innymi: „Ja, profesor Szewach Weiss, ambasador Izraela w Polsce, miałem okazję spotkać w życiu również innych sąsiadów. Dzięki nim ja i moja rodzina przeżyliśmy Holokaust. Dzięki nim mogę teraz stanąć przed Wami. W swoim życiu poznałem także inne stodoły, w których ukrywano Żydów” 266. Maciej Pawlicki i Arkadiusz Gołębiewski postanowili pokazać jeszcze inną stodołę. Taką, w której Polacy nie tylko Żydów ukrywali, Skoczylasowa uczyła żydowskie dzieci pacierza na wypadek testu ich polskości, ale przede wszystkim stodołę, w której polscy bohaterowie ponieśli okrutną śmierć wraz z ratowanymi sąsiadami. Stodołę mającą zasłonić tę z Jedwabnego, a wraz z nią unieważnić treść książki Grossa i pokazać zupełnie innych sąsiadów – ludzi gotowych do niesienia Żydom pomocy za wszelką cenę. Oczywiście w Historii Kowalskich nazwisko Grossa i nazwa Jedwabne nie padają, lecz skojarzenie nasuwa się samo. Dodatkowo, na co zwrócił uwagę Tomasz Żukowski, ten fabularyzowany dokument odwołuje się do popularnej polskiej narracji o żydowskiej nielojalności i żydowskiej niewdzięczności, o czym doskonale wiedzą jego twórcy i widzowie 267. Na jej podstawie to Żydzi, za których przelewano polską krew, zniesławiają Polaków, szkalują dobre imię Polski, sam Gross jest najlepszym przykładem tego rodzaju praktyk, „operacja Jedwabne” 268zaś podręcznym dowodem w sprawie. Do tych niewdzięcznych Żydów, karmiących się fałszywymi wyobrażeniami na temat Polaków, Historia Kowalskich jest zresztą także adresowana. Pytany przez dziennikarza „Rzeczpospolitej” o powody zainteresowania tematem, reżyser filmu Maciej Pawlicki odpowiedział: „Kiedyś zaprzyjaźniłem się z amerykańskim dziennikarzem, synem Żydówki ze Lwowa ocalonej przez Polaka. Mówił, że Polacy to antysemici, a ja i moja żona to wyjątek. Od lat chcę go przekonać, że się myli” 269.
145Z Historii Kowalskich ma jasno wynikać, że ratowanie Żydów przez narażających swoje życie Polaków było niemal powszechną praktyką, by nie powiedzieć sąsiedzką normą. Przed gremialną pomocą powstrzymywało najwyżej drakońskie prawo ustanowione przez okupanta, rodzące uzasadnioną obawę o życie własne i swoich rodzin. Zdaniem autorów filmu i ten strach Polacy potrafili przezwyciężyć, czego dowodzą losy Kowalskich, Skoczylasów, Obuchiewiczów i Kosiorów. Polacy = Kowalscy zatytułował jeden ze swoich artykułów Jan Żaryn, a napisał w nim, że Polacy „to naród, który nie przyjmuje zakazów” 270. Historyk podsuwa ważną wskazówkę, okazuje się bowiem, że w istocie bohater Historii Kowalskich jest bohaterem zbiorowym. To Polacy, naród polski, dumne i treścią filmu dodatkowo uwznioślone „my”. Najlepiej świadczą o tym napisy końcowe, które z faktami mają wprawdzie niewiele wspólnego, ale temu „my” oddają cześć i zwracają honor: „Polska i Ukraina były jedynymi krajami w Europie, gdzie Niemcy za pomoc udzieloną Żydowi karali śmiercią całe rodziny. Według szacunków historyków, by ocalić jednego Żyda, potrzebne było zaangażowanie 10–25 Polaków. By ocalić swych sąsiadów, polskich Żydów, życie własne narażało ok. 500 tys. – 1 mln Polaków”.
146Historia Kowalskich doczekała się wielu entuzjastycznych recenzji w narodowo-katolickiej prasie. Rzadko dostrzegane mankamenty filmu sprowadzano wyłącznie do kwestii technicznych, montażowych i tłumaczono niskim budżetem producenckim. Choćby w taki sposób:
Film był szlachetnym półproduktem, ale bez winy realizatorów. Miał budżet 500 tysięcy złotych zamiast pięciu milionów. Normalnie kręci się 2–3 sceny dziennie, oni robili 12–15 dziennie, po 40 minut na scenę, tylko dwa duble, niemal bez prób i kontrplanów, bez różnych ustawień kamery. To wstrząsająca fabuła, choć miejscami inscenizacja wydaje się naiwna. Gdyby autorzy mieli więcej pieniędzy, zrobiliby lepszy film. Obrońcy interesu narodowego czasami pracują w Polsce w partyzanckich warunkach 271.
147Z satysfakcją informowano także o wynikach oglądalności filmu:
Wielki sukces filmu Historia Kowalskich. Według naszych informacji w grupie widzów powyżej czterech lat film Macieja Pawlickiego i Arkadiusza Gołębiewskiego obejrzało milion osób, a w grupie komercyjnej, czyli w wieku 16–49 lat, 500 tysięcy osób. To bardzo dużo, zważywszy na to, że film miał premierę w 2008 r. i jest do obejrzenia w internecie. Być może wpływ na tak dużą widownię miało to, że wokół obrazu narosła już legenda filmu, który traktowany jest przez polskie władze po macoszemu w porównaniu z Pokłosiem Władysława Pasikowskiego. Przypomnijmy, że Państwowy Instytut Sztuki Filmowej przekazał na Pokłosie 3,5 mln zł, a na fabularyzowany dokument, jakim jest Historia Kowalskich – 200 tys. zł 272.
148Trudno odnieść się do tych danych i powiedzieć cokolwiek miarodajnego na temat oglądalności Historii Kowalskich. Niewątpliwie film miał swoją publiczność telewizyjną oraz tę, która zapoznawała się z nim na licznych zamkniętych pokazach w kraju i za granicą. Zamieszczony 3 grudnia 2012 roku w serwisie internetowym Youtube przez użytkownika Narodowe Siły Zbrojne, miał dotychczas 96 038 wyświetleń 273. Ile osób widziało film Pawlickiego i Gołębiewskiego za pośrednictwem strony TVP bądź innego medium? Nie wiadomo. Bez wątpienia jednak Historii Kowalskich daleko jest pod tym względem do innej telewizyjnej odtrutki na Grossa. Począwszy od 11 kwietnia 2010 roku TVP wyemitowała siedem odcinków serialu zatytułowanego Sprawiedliwi, w reżyserii Waldemara Krzystka. Pokazywany był on w Jedynce w niedzielne wieczory, a zatem w czasie największej oglądalności. Każdy odcinek zobaczyło średnio 2,73 mln widzów. W rankingach oglądalności Sprawiedliwi przegrali tylko z Tańcem z gwiazdami 274.
149Serial w reżyserii Krzystka to propozycja tylko pozornie bardziej subtelna niż Historia Kowalskich. Lepsze są w nim aktorstwo, montaż, produkcja, dbałość o detale z epoki, ale dokładnie te same schematy, figury retoryczne, pokrewieństwo sensów, słownik znaczeń uzgodnionych, a przede wszystkim nadane funkcje. „Mam nadzieję, że serial zostanie sprzedany na Zachód – podkreślał Krzystek w rozmowie z dziennikarzem Rzeczpospolitej. – Większość jego mieszkańców nie ma pojęcia o istnieniu Żegoty. Polacy są tam uważani za kolaborantów i antysemitów. Pora, aby podjąć walkę z tym stereotypem. A cóż przemawia do ludzi bardziej niż film?” 275.
150Sprawiedliwi powstali na podstawie scenariusza napisanego przez Wojciecha Tomczyka, przy czym – jak częstokroć podkreślali obaj twórcy oraz wtórujący im recenzenci – tak naprawdę napisała go historia. Oparty został na kanwie prawdziwych wydarzeń, lektur książek, świadectw, dokumentów, rozmów ze świadkami. „Przeczytałem wiele książek i rozmawiałem ze świadkami historii. Starałem się wiernie odtworzyć realia koszmaru okupacji” – mówił Tomczyk 276. W serialu nie pojawiają się dobrze znane postaci „Żegoty”, nie ma Ireny Sendlerowej czy Władysława Bartoszewskiego, bo też od początku inny był zamysł tej produkcji, co wyjaśniał reżyser: „To nie jest opowieść o sławnych ludziach. Nie ma w niej głośnych nazwisk (…). Przedstawiliśmy losy szeregowych członków Żegoty. Zapomnianych bohaterów, którzy wykonywali całą żmudną robotę. Odbierali niemowlęta przez dziury w murach getta, ukrywali je, wyrabiali im papiery i przerzucali na wieś. I często płacili za to najwyższą cenę” 277.
151W samym pomyśle nie ma oczywiście nic złego, bo przecież szeregowi działacze „Żegoty” wymagają odsłonięcia zza wielkich nazwisk. Wystarczy jednak choćby pobieżny seans Sprawiedliwych, by dojść do wniosku, że w serialu Krzystka niemal cała Polska ratuje Żydów. Wybór nazwiska Kowalskich dla pary jego głównych bohaterów nie jest przecież bezpośrednim nawiązaniem do wydarzeń z Ciepielowa i tamtych Kowalskich, chyba że Sprawiedliwych uznać za swoisty sequel filmu Pawlickiego, ale też nie jest przypadkowy. To po prostu drugie pod względem popularności nazwisko w Polsce. Więcej jest tylko Nowaków. Aby się o tym przekonać, wystarczy odwiedzić stronę internetową Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, a dokładniej publikowane tam statystyki imion oraz nazwisk z bazy PESEL. Marny tu jednak pożytek z Nowaków. „Przysłowiowy Jan Kowalski”, to oczywiście pleonazm i nie ma o nim żadnego przysłowia. Zarazem jednak Jan Kowalski, Kowalska, Kowalscy to metonimia każdego przeciętnego Polaka, każdej Polki, wszystkich Polaków – w zależności od kontekstu. W Sprawiedliwych Kowalscy to wszyscy Polacy. Może właśnie dlatego reżyser nie obsadził w głównych rolach znanych aktorów i aktorek poza Anną Dereszowską i Borysem Szycem. Postawił na aktorów dla większości nieznanych i nierozpoznawalnych, co zdecydowanie ułatwia snucie narracji o anonimowych polskich pomocnikach Żydów 278.
152Żydów ratuje para głównych bohaterów, czyli małżeństwo Kowalskich. Ona, Barbara Kowalska (Marta Chodorowska), sanitariuszka z Września, jest zaangażowana w działalność podziemnej organizacji, dopiero w czwartym odcinku ujawnionej jako „Żegota”. Widzimy ją między innymi, gdy bierze udział w przekazywaniu przez dziurę w murze warszawskiego getta dzieci żydowskich, które następnie umieszczane są w klasztorze. Robi to z polecenia/inspiracji Ireny i choć nazwisko Sendler w serialu nie pada, nie ulega wątpliwości, o kogo chodzi. Basia wspomaga także sławną przedwojenną piosenkarkę Inę Palomę (Anna Dereszowska). Na plebanii wyprasza dla niej fałszywą metrykę chrztu, załatwia kenkartę, uczy katechizmu, pacierza, organizuje fryzjera, by ten rozjaśnił włosy ukrywanej, ponieważ Ina ma tzw. zły wygląd. Dodatkowo wraz z towarzyszem broni z „Żegoty” odwozi parę żydowskich dzieci na wieś, gdzie u chłopskiej rodziny ukrywanych jest już dziewięcioro innych. Jako pielęgniarka często wymyka się z domu pod pretekstem umówionych wizyt u pacjentów. Widzowie sami mogą sobie dopowiedzieć, czym w rzeczywistości się zajmuje.
153Jej mąż, inżynier Stefan Kowalski (Wojciech Solarz), żołnierz Września, początkowo stroni od jakiegokolwiek zaangażowania w konspirację z obawy przed grożącymi reperkusjami. Dlatego żona ukrywa przed nim swoją działalność. Z czasem jednak sytuacja ulega zmianie. Stefan wstępuje do podziemia i z jego wyroku osobiście wykonuje karę śmierci na kolaborancie Joachimie Pilniku, który za pieniądze wyprowadza Żydów z getta, by następnie przekazywać ich w ręce Gestapo. Już zresztą wcześniej za sprawą przypadku natrafia w podziemnych tunelach na swojego przedwojennego przyjaciela Henryka, który ukrywa się tam wraz z innymi Żydami. Stefan dostarcza im jedzenie, ale ten wątek nie zostaje w serialu rozwinięty i nie dowiadujemy się, co stało się z walczącymi o przetrwanie. Wreszcie już wspólnie małżeństwo Kowalskich, pod nieobecność szefa Stefana, profesora Kaniewskiego (w tej roli Jan Englert), przejmuje opiekę nad żydowską rodziną, ukrywaną tam przez właścicieli w przybudówce dworku w podwarszawskim Tarczynie.
154Żydom pomaga także najbliższe otoczenie Kowalskich, a w każdym razie jego zaprezentowana widzom panorama. Zygmunt, najbliższy przyjaciel Stefana, przyjmuje do siebie uciekinierkę z transportu Inę Palomę. Rodzina Gienka Piątka, stróża kamienicy, w której mieszka małżeństwo Kowalskich, ukrywa jej przedwojennych właścicieli, państwa Kaliskich. Poznany przez Stefana we wrześniu 1939 roku kolejarz z Treblinki (sic!) ukrywa żydowskiego krawca Grosmana, który w pierwszym odcinku serialu, po skończonej kampanii wrześniowej, szyje Kowalskiemu cywilne ubranie. Wspomniany już profesor Kaniewski z żoną ukrywają rodzinę mecenasa Kohna, a znajomy fryzjer farbuje włosy Iny Palomy. Pomocą zajmują się zatem wszystkie stany. Stróż kamienicy, profesor architektury, sanitariuszka, artysta muzyk oraz dobrze zapowiadający się inżynier. W dalszym planie księża wyrabiający metryki, zakonnice ukrywające Żydów w klasztorach, mieszkańcy okupowanej Warszawy i okoliczni chłopi. Pomoc ma swoją filmową reprezentację zinstytucjonalizowaną oraz tę oddolną, indywidualną i spontaniczną. Tak popularna wśród polskiej inteligencji, a zarazem wygodna, choć z gruntu fałszywa teza i bezpieczny dogmat, że „wieś to Jedwabne, miasto to «Żegota»”, w serialu zyskuje inną postać. W „Żegocie” czy z „Żegotą”, jest prawie cała Polska. Spoza ekranu wnioski takie podpowiadał autor scenariusza Sprawiedliwych Wojciech Tomczyk. W Programie Trzecim Polskiego Radia wyjaśniał, że pomaganie Żydom było „ruchem spontanicznym”, „naturalnym odruchem”, „ludzie po prostu ratowali swoich sąsiadów, pracodawców czy właścicieli kamienicy”, a mówienie o zorganizowanej akcji jest „nadużyciem”. Większość Polaków była wprawdzie „obojętna wobec sprawy żydowskiej”, ale była to „bardziej obojętność życzliwa niż taka, jaka jest pokazana na przykład w zakłamanym filmie Lista Schindlera”. Mówienie zaś o Polakach, którzy „przyczynili się do zagłady żydowskich sąsiadów”, to „daleko idące i fałszywe uogólnienie, ponieważ o takiej grupie [Polaków – P.F.] jako takiej nie można mówić” 279.
155W serialu pojawiają się jednak Polacy, którzy nie należą do dominującej grupy Sprawiedliwych. Reżyser filmu wielokrotnie zastrzegał zresztą w wywiadach, że nie zrobił „materiału propagandowego”, „laurki” obrazującej wspaniałość Polaków 280, a w serialu pokazani są także ci, którzy zachowali się „wobec Żydów haniebnie”. Nie neguje, „że byli i tacy”, nie stworzył „obrazu wstydliwie jednostronnego”, lecz wraz ze swoją ekipą przywraca „tej sprawie właściwe proporcje” 281. Gdyby jednak komuś one nie odpowiadały, o czym również wspominał, to w sumie nie miał takiego obowiązku, jeśli bowiem „opowiada się o ludziach wspaniałych i odważnych, to nie trzeba szukać ciemnych stron, żeby się przypodobać krytyce” 282.
156Polakiem zachowującym się wobec Żydów „haniebnie” w ramach proporcji Krzystka jest bez wątpienia Joachim Pilnik, który na nich zarabia, wydaje Gestapo, w sposób jawny i oficjalny kolaboruje z Niemcami. Za swoją działalność zostaje zastrzelony z wyroku polskiego podziemia. W sumie jednak nie do końca jest on Polakiem, bo to Ślązak z Nowego Bytomia. Widzowie poznają go już w pierwszym odcinku, w tunelu, gdzie pracuje fizycznie przy budowie warszawskiego metra. Do Warszawy przybył za pracą, mówi po śląsku, jest kulturowo obcy. W pewnym sensie wszystkie te znaki dystynkcji nadane postaci Pilnika przenoszą go poza ramy polskiej wspólnoty narodowej. Sposób, w jaki polskie kino pokazuje rozmaite przypadki kolaboracji, a zarazem pacyfikuje ów problem bezpieczną ekstrakcją kolaborantów ze zdrowej narodowej tkanki, to oddzielny temat, i przypadek Pilnika nie jest tu odosobniony. Poniekąd zresztą samo podjęcie współpracy z Niemcami (albo komunistami) jest w polskiej kulturze traktowane jako zdrada powiązana bezpośrednio z sankcją wykluczenia z narodu.
157Czarnym charakterem na tle polskich Sprawiedliwych jest także Stefania Lipińska, matka Zygmunta. Pod nieobecność syna wyrzuca z domu jego narzeczoną, ukrywającą się u nich Inę Palomę, która zmuszona jest wrócić do getta. Motywem jej działania jest z pewnością strach, ale przede wszystkim zazdrość o inną kobietę pod wspólnym dachem i w życiu Zygmunta. To bardzo często powracający motyw w polskim kinie wobec Zagłady, kiedy to ukrywający Żydów Polacy, a głównie Polki, działając w afekcie, wyrzucają, denuncjują czy jakkolwiek inaczej pozbywają się swoich niechcianych lokatorów. Dość wspomnieć Wielki Tydzień Andrzeja Wajdy albo Daleko od okna Jana Jakuba Kolskiego. Afektem można wiele wyjaśniać, wiele zasłaniać, a już na pewno usprawiedliwiać działania oskarżonych kontekstem, i to właśnie w kontekście poszukiwać okoliczności łagodzących. Przy odrobinie empatii widzowie mogą zatem próbować zrozumieć zazdrosną i zatroskaną matkę Zygmunta.
158Z pewnością natomiast będą potrafili rozgrzeszyć Ignacego Kowalskiego, ojca Stefana. Ten bowiem, znalazłszy się przypadkiem w mieszkaniu rodziny stróża Piątka, w którym Niemcy właśnie odkryli ukrywaną żydowską rodzinę Kaliskich, w imię ratowania własnego życia powołuje się na swoje niemieckie korzenie. „Jestem Niemcem” – zapewnia, a oprawcy poddają go swoistemu testowi na pochodzenie. Dają wybór: śmierć pod ścianą kamienicy wraz z całą rodziną Piątków i ukrywanymi Żydami albo obsługa karabinu maszynowego i współudział w rozstrzelaniu. Kowalski wybiera drugie rozwiązanie. Tylko pozornie jednak ocala w ten sposób własne życie. W kolejnym odcinku jest już odwiedzany przez rodzinę w podwarszawskich Tworkach. Współudział w zbrodni sprawia bowiem, że odchodzi od zmysłów, zapada na chorobę psychiczną i pod ciężarem wyrzutów sumienia ostatecznie popełnia samobójstwo. Jego motyw zna tylko wtajemniczona przez Ignacego w szpitalu synowa Basia, znają go też oczywiście widzowie, którzy od początku wiedzieli, przed jakim wyborem postawili go Niemcy. Przede wszystkim jednak widzowie i twórcy filmu mają za sobą długotrwałą debatę wokół zbrodni w Jedwabnem. W jej toku wielu historyków i publicystów próbowało dowieść, że tak naprawdę miejscowi Polacy zostali do niej zmuszeni przez Niemców, że działali w sytuacji bez wyjścia pod lufami niemieckich karabinów.
159Wiara w taką wersję wydarzeń ma się całkiem dobrze, o czym świadczą choćby wyniki badań opinii publicznej przeprowadzone przez TNS OBOP w listopadzie 2002 roku, a następnie powtórzone w lipcu 2011 roku przy okazji 70. rocznicy jedwabieńskiej zbrodni 283. Twórcy Sprawiedliwych skorzystali zatem z gotowej sztancy i mówiąc umownie, porozumiewawczo mrugnęli okiem do tych, którzy w obu ogólnopolskich badaniach twierdzili, że Żydów w Jedwabnem wymordowali Polacy zmuszeni do tego przez Niemców. Jeśli bowiem już mordowali, to przecież nie z własnej woli, o czym można się dowiedzieć z serialu. Różne były po prostu konteksty, okoliczności, dylematy moralne, o których nawet bliscy i ówcześni nic nie wiedzieli, a co dopiero potomni. Dosadnie pokazano także, jaką cenę – załamanie nerwowe i samobójstwo – przychodziło zapłacić za ten wymuszony współudział.
160Na tym w zasadzie kończy się serialowa reprezentacja haniebnych postaw Polaków wobec Żydów w ramach zachowania „właściwych proporcji”. Mimochodem padają jeszcze zdania o tym, że „podłość wyszła z ludzi”, a fryzjer opowiada, jak to po mieście kręcą się jacyś osobnicy szukający Żydów i sprawdzający nawet Polaków. Słowo takie jak szmalcownik nie przechodzi w filmie ani razu przez niczyje usta, bo dla szmalcowników w Sprawiedliwych zabrakło miejsca, choć to przecież w ich bezpośrednim otoczeniu musieli działać podczas okupacji. Nie ma też podejrzanych spojrzeń dozorców ani sąsiadów, co zrozumiałe, skoro u Krzystka wszyscy oni zajmują się niesieniem Żydom pomocy. „Całe życie byliśmy sąsiadami. Od pokoleń moja rodzina mieszkała w ich kamienicy. Teraz oni pomieszkają u nas” (Kaniewski) albo „Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a oni są w biedzie! Liczy się każde uratowane życie!” (Basia Kowalska) – to natomiast można w serialu usłyszeć. Jego widzowie nie dowiedzą się jednak, w jaki sposób Niemcy wpadli na trop Żydów ukrywanych zarówno w mieszkaniu Piątków, jak i w podwarszawskim profesorskim dworku. W tym ostatnim przypadku powodem denuncjacji miała być krążąca w okolicy plotka o zakopanym w ogrodzie żydowskim złocie. „Gdzie jest złoto!?” – krzyczy także gestapowiec w momencie, kiedy u dozorcy Piątka bez problemów odkryto Żydów w zakamuflowanej kryjówce. Jak trafnie i zarazem ironicznie odnotowała Agnieszka Haska, w Sprawiedliwych nikt na Żydów nie donosi po prostu dlatego, że otoczenie pozostaje przecież „życzliwie obojętne”. Tym samym odkrycie żydowskich kryjówek „Niemcy zapewne zawdzięczają wyłącznie prekognicji wykształconej dzięki gorączce poszukiwaczy złota” 284.
161W Sprawiedliwych nikt też na pomaganiu Żydom nie zarabia, a już tym bardziej ich nie okrada. „Grzech okraść człowieka w potrzebie” – słyszą widzowie. Wielki problem i temat przemysłu płatnej pomocy, wykorzystywania przez Polaków beznadziejnego położenia Żydów, przejmowania żydowskiego mienia w scenariuszu nie został nawet dotknięty. Motyw pieniędzy za ukrywanie pojawia się wyłącznie w scenie wizyty Basi wraz z towarzyszem z podziemia u polskiego chłopa, któremu przekazują środki od organizacji oraz rodziców przyprowadzonych dzieci. Poza tym cisza. Polacy dzielą się tym, co mają, a o tym, że mają niewiele, świadczy choćby wymowna scena, w której żona Ignacego Kowalskiego oddaje część swojego posiłku będącej w ciąży Basi. „Spontaniczny ruch”, „naturalny odruch”, „ludzie po prostu ratowali swoich sąsiadów, pracodawców czy właścicieli kamienicy” – powtórzmy, bo autor scenariusza i reżyser doprawdy wykazali się konsekwencją. Innych motywacji, wariantów, kontekstów etc. próżno szukać. Oczywiście Polacy za pomaganie Żydom płacą też tę najwyższą cenę. Wraz z ukrywanymi Kaliskimi ginie rodzina Piątków, z rodziną mecenasa Kohna śmierć ponosi Stefan Kowalski. Bohatersko ginie też Zygmunt, który po stracie Iny oraz w odwecie za to, co Niemcy robią Żydom, brawurowo otwiera ogień do zgromadzonych w ekskluzywnej restauracji gestapowców i żołnierzy.
162Z denuncjacji w podwarszawskim białym dworku szczęśliwie uchodzą cało Basia Kowalska oraz Jakub, najmłodszy syn Kohnów. To zaś tworzy kontekst wydarzeń, o których serial Sprawiedliwi opowiada w drugim planie, mającym fundamentalne znaczenie dla rozpoznania jego funkcji. Każdy odcinek kończy bowiem kilka/kilkanaście minut we współczesnej Warszawie, w roku 2009. Leciwa Barbara Kowalska ma zostać odznaczona medalem Sprawiedliwej wśród Narodów Świata za uratowanie Jakuba Kohna (Wojciech Pszoniak), który aktualnie mieszka w Izraelu i jest sławnym skrzypkiem. W mieszkaniu odwiedza ją pani konsul Izraela (Aldona Grochal), która mówi między innymi o tym, że „nam w Izraelu zależy na tym, żeby Sprawiedliwi przyjeżdżali do nas”, ale dodaje, że „jest to także w waszym interesie”. Waszym, czytaj, Barbary Kowalskiej, Kowalskich, Polaków. Barbara chce pojechać do Izraela, wspiera ją w tej decyzji wnuczka Bogna (Małgorzata Buczkowska), natomiast syn Marcin (Krzysztof Stroiński) próbuje jej ten pomysł na różne sposoby wyperswadować. Powołuje się głównie na stan zdrowia matki, podkreśla trudy podróży etc. Wspomina jednak i o tym, że drzewko i medal nie przywrócą życia jego ojcu, rzuca w eter pytania, dlaczego dopiero teraz i czy nie mogliby ich po prostu zostawić w spokoju. Ostatecznie do Izraela udają się we trójkę. Tam czeka na nich syn Jakuba (Andrzej Zieliński), odbywa się uroczystość wręczenia medalu, którą relacjonuje polska telewizja, oddając głos Kowalskiej: „Nie jestem żadną bohaterką. Robiłam tylko to, co należało robić w tej sytuacji. To było naturalne”. Kowalscy traktowani są w Izraelu z honorami, spotykają się z Jakubem, Marcin dostrzega sens wizyty i nazywa matkę „świętą”, wracają do Polski. To oczywiście lakoniczne streszczenie. Pełna wykładnia, cel, funkcje propagandowe i edukacyjne, a przede wszystkim projektowany odbiorca serialu Sprawiedliwi kondensują w sobie natomiast trzy wątki, które właśnie w tym drugim, współczesnym planie umiejętnie zostały wplecione w narrację. W oczekiwaniu na samolot Bogna wdaje się w rozmowę ze spotkanym Amerykaninem:
On: Dokąd Pani leci? Ona: Do Jerozolimy. On: Ja też. Naprawdę? Turystycznie? Ona: Nie, nie turystycznie. Jadę z babcią, która otrzyma medal „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”. On: Jaki medal?
Ona: Moja babcia ratowała Żydów w czasie II wojny światowej. On: Twoja babcia jest Polką? Ona: Tak, zresztą tak jak ja. On: Jest Polką i ratowała Żydów? Ona: Tak. On: Myślałem, że Polacy współpracowali z nazistami. Ona: Absolutnie nie. Moja babcia pomagała Żydom. On: To bardzo szlachetne, musisz być dumna. Ona: Jestem bardzo dumna.
163Scena ta w pełni demaskuje intencje twórców Sprawiedliwych. Serial stanowi po prostu edukacyjną pogadankę dla nieświadomych naszej historii Amerykanów i innych mieszkańców zachodniego świata, gdzie pojawiają się oskarżenia Polaków o antysemityzm, współudział w Zagładzie, „polskie obozy” etc. Od początku pomyślany został jako narzędzie polskiej polityki zagranicznej i wizerunkowej, choć oczywiście edukować ma także Polaków. Choćby Jacka, narzeczonego Bogny, młodego lekarza, który żyje w przekonaniu, że Żydów podczas wojny mordowali komuniści. Poniekąd pełni on w serialu funkcję takiej spersonalizowanej figury światłej niewiedzy, polskiego braku rozeznania w historii, istotnych luk w wykształceniu wszystkich klas społecznych. Sprawiedliwi mają te braki uzupełnić, a zarazem impregnować na fałszywe pomówienia, pokazując dosadnie, że Żydów mordowali Niemcy, Polacy zaś ich ratowali. Wątek Jacka dostarcza jednak także nieoczekiwanego suspensu.
164W ostatnim odcinku okazuje się, że on sam jest Żydem, ponieważ jego matkę „wynieśli jacyś ludzie z białostockiego getta”. Rodzinną tajemnicę wyjawia mu ojciec, który zarazem pyta retorycznie: „Co nam po tym medalu? Ja i tak na okrągło słyszę o polskim antysemityzmie”. Wyposażony w tę wiedzę Jacek, w rozmowie przez Skype’a na linii Polska–Izrael zwraca się do Barbary: „Ja żyję dzięki pani. To znaczy dzięki ludziom takim jak pani”. Cały ten wątek nie służy uatrakcyjnieniu fabuły. Można chyba postawić tezę, że ma on pobudzać wyobraźnię i stawiać pytanie o to, jak wiele takich tajemnic kryje się w biografiach współczesnych Polaków. Nie jest to jednak pytanie o pochodzenie, o to, ilu jest Żydów w Polsce, ale o to, o ilu uratowanych przez Polaków Żydach nie wiemy. Pytanie pozostaje rzecz jasna bez odpowiedzi, bo też wprost nie pada. Nie o odpowiedź tu jednak chodzi, lecz o pozostawienie otwartej przestrzeni do zwiększania liczby uratowanych Żydów i wraz z nimi polskich Sprawiedliwych. Ta pierwsza pozostaje niemal bez zmian, gdyż Żydów ocalałych z Zagłady – poza jednostkowymi przypadkami uratowanych jako małe dzieci, poznających swoje pochodzenie dopiero po latach – nie przybywa. Druga wciąż rośnie, a jej potęgowaniu służy między innymi trzeci z wątków wprowadzony we współczesnym planie serialu.
165Otóż już w drodze na lotnisko Barbara prosi, by uczestnicy wyprawy do Izraela zatrzymali się na cmentarzu, gdzie pochowana jest rodzina Piątków zamordowanych przez Niemców za ukrywanie Żydów. „Tu pogrzebaliśmy rodzinę Piątków w czterdziestym pierwszym” – mówi, ale nie potrafi dokładnie wskazać miejsca ich pochówku. Marcin proponuje, by znaleźć nagrobek, lecz w odpowiedzi słyszy od matki: „Ale przecież grobu już dawno nie ma. Nie było komu płacić. Zabili całą rodzinę”. Symboliczną lampkę stawiają zatem w przypadkowym miejscu na nieoznakowanej ziemi i wspólnie zmawiają „Wieczny odpoczynek”. W to samo miejsce na warszawskim cmentarzu powracają już z Izraela. Sadzą drzewko: „Grobu nie mają, to przynajmniej drzewko będą mieli” – mówi Barbara, i zakopuje pod nim swój medal. „Im się bardziej należy. Po prostu bardziej” – komentuje i kolejny raz intonuje „Wieczny odpoczynek”.
166Jak wiele jest w Polsce takich bezimiennych mogił polskich bohaterów, którzy za pomaganie Żydom zapłacili cenę życia? Jak wielu jest polskich Sprawiedliwych bez medali i drzewek w Yad Vashem? Ilu jest tych, o których Polska, Izrael, świat zapomniały? To pytania i zarazem odpowiedzi, które aplikuje widzom serial Krzystka. Obie te sceny na cmentarzu pozwalają liczbę polskich Sprawiedliwych multiplikować i temu przede wszystkim służą. Przy okazji mówią też o żydowskiej niewdzięczności, ignorancji Zachodu, polskich zaniedbaniach. Dodatkowo ta nieoznakowana i bezimienna mogiła Piątków, a w istocie inne dorozumiane groby nieznanych Polaków, którzy za pomaganie Żydom zapłacili życiem, pełni funkcję zbliżoną do stodoły z Historii Kowalskich. Ma zasłonić i poniekąd zastąpić tysiące „płytkich (z reguły nieoznakowanych) mogił, którymi usłana jest polska prowincja. W mogiłach tych znajdują się szczątki polskich Żydów wymordowanych przez Polaków bądź też wydanych na śmierć przez Polaków w ręce granatowych policjantów lub w ręce niemieckich żandarmów” 285.
167Sprawiedliwi spotkali się z raczej przychylnym przyjęciem ze strony recenzentów, a entuzjastyczne komentarze bynajmniej nie płynęły wyłącznie spod piór dyżurnych publicystów narodowych portali. „Serial – pisał Wojciech Krzyżaniak na łamach „Gazety Wyborczej” – jest, już poza warstwą historyczną i psychologiczną, znakomicie zrealizowany. Jego twórcy wykazali się pedantyczną dbałością o realia epoki: stroje, wnętrza, a nawet fryzury i najmniejsze detale. Tu poziomem Sprawiedliwi dorównują Czasowi honoru, a ten film postawił poprzeczkę niezwykle wysoko” 286. Na długo zanim jeszcze serial Krzystka wyemitowała polska telewizja, czytelnikom „Rzeczpospolitej” rekomendował go Piotr Zychowicz: „Widzowie Sprawiedliwych zobaczą wstrząsające sceny, w których ukrywani przez Polaków Żydzi zostają zamordowani razem ze swoimi dobroczyńcami. Przekonają się, jak skomplikowaną i niebezpieczną operacją było ratowanie żydowskich sąsiadów oraz jak wielką rolę odgrywał w niej Kościół” 287. W rubryce „Zobaczyć warto” serial polecał „Tygodnik Powszechny” 288, dobrych słów nie szczędził recenzent „Filmu”289, a redakcja „Teologii Politycznej” zorganizowała specjalny przedpremierowy pokaz pierwszych odcinków serialu w auli Starej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. W spotkaniu poza redaktorem naczelnym tego pisma Dariuszem Karłowiczem udział wzięli także autor scenariusza Wojciech Tomczyk, były ambasador Szewach Weiss oraz Andrzej Przewoźnik – ówczesny sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa 290.
168Nie była to jednak oficjalna przedpremiera serialu Krzystka. Ta bowiem nastąpiła dopiero kilka dni później, 22 marca 2010 roku, w Teatrze Polskim w Warszawie i została zorganizowana przez Telewizję Polską S. A. oraz Narodowe Centrum Kultury. Obecny na tym uroczystym pokazie szef Kancelarii Prezydenta RP Władysław Stasiak odczytał list Lecha Kaczyńskiego adresowany do organizatorów i uczestników, w którym można między innymi przeczytać:
Ogromnie się cieszę, że realizacja tak cennego projektu dotarła do szczęśliwego finału. Twórcom filmu oraz wszystkim osobom i instytucjom, które przyczyniły się do jego powstania, składam gratulacje i wyrazy uznania. Jestem przekonany, że Państwa praca wniesie istotny wkład w upowszechnianie wiedzy o tych wspaniałych, a przez dziesięciolecia niedocenionych należycie bohaterach, jakimi są polscy Sprawiedliwi (…). W naszym kraju obowiązywały najdrastyczniejsze w całej Europie represje za ukrywanie i pomoc w ucieczce Żydów. Ale Polskie Państwo Podziemne, a także samo społeczeństwo podejmowały różnorakie starania, spiesząc na ratunek żydowskim sąsiadom, przyjaciołom, współmieszkańcom. Rada Pomocy Żydom przy Delegaturze Rządu Rzeczypospolitej na Kraj „Żegota”. Postaci takie, jak Jan Karski, emisariusz i autor najpełniejszego w czasie wojny raportu o Shoah, oraz Irena Sendler, jedna z najaktywniejszych uczestniczek akcji ratowania dzieci żydowskich. Te osoby i instytucje stały się już dzisiaj czytelnymi symbolami postawy, jaką najlepsi synowie i córki naszego narodu oraz rząd polski przyjmowały wówczas wobec tego straszliwego dramatu, który za sprawą Trzeciej Rzeszy rozgrywał się na naszych ziemiach (…). Życzę Państwu, życzę Polakom i Żydom, życzę nam wszystkim, aby ten film, który wkrótce pojawi się na ekranach telewizorów w milionach polskich domów, przyczynił się do jeszcze szerszej niż dotąd popularyzacji wiedzy. Wiedzy o Sprawiedliwych, jak też o Żydach, dla ratowania których Sprawiedliwi ryzykowali swoje życie i za co wielu z nich zapłaciło najwyższą cenę291.
169Sprawiedliwych nie oszczędziła natomiast Agnieszka Haska, skrupulatnie wyliczając pomieszczone w nich absurdy, przeinaczenia faktograficzne, nadużycia i nieścisłości 292. Jej wnikliwa recenzja została opublikowana w naukowym periodyku „Zagłada Żydów. Studia i materiały”, a zatem trudno zakładać, by miała wpływ na kształtowanie percepcji masowej publiczności. O tym jednak, że serial przypomina „patriotyczny komiks stworzony «ku pokrzepieniu serc»”, „jest płaski i przewidywalny”, a „główni bohaterowie (…) są tak piękni i szlachetni, że nieciekawi” i w ogóle „bardziej skomplikowane postaci każdy może sobie wyciąć z kartonu nożyczkami”, pisał na łamach „Gazety Wyborczej” także Adam Leszczyński293. Wśród krążących wokół Sprawiedliwych opinii były to jednak głosy odosobnione.
170Serial Waldemara Krzystka, jak i Historia Kowalskich Arkadiusza Gołębiewskiego oraz Macieja Pawlickiego to najbardziej wyraziste przykłady backlashu po Jedwabnem w polskim kinie. Kontrnarracje wobec Grossa, których twórców trudno uznać za jakichś filmowców-historyków zwracających „społeczeństwu historię, której pozbawił je porządek instytucjonalny” 294, choć oni sami za takich właśnie się uważają. Z ekranu przemawiają oni w zgodzie z dominującym od dawna dyskursem o Polakach ratujących Żydów. Właściwymi dla siebie środkami współtworzą ów front jedności narodowej i cynicznie wykorzystują Sprawiedliwych w obronie dobrego imienia rzekomo pomawianego narodu. Nie przypadkiem w przeddzień otwarcia Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów w Markowej w Programie Pierwszym TVP przypomniano wieczorem Historię Kowalskich. Podobnie jak nie bez przyczyny pod koniec stycznia 2018 roku, kiedy rozpętała się burza wokół nowelizacji ustawy o IPN, redakcja TVP 1 dokonała nagłych zmian w ramówce i wprowadziła do niej serial Sprawiedliwi, emitowany we wtorki w porze największej oglądalności 295. „To może jedyna korzyść z polsko-izraelskiej awantury” – tak właśnie publicysta Piotr Zaremba komentował tę nieoczekiwaną decyzję prezesa TVP Jacka Kurskiego i zachwalał serial Krzystka tym, którzy go jeszcze nie widzieli 296.
171Chcąc być na bieżąco z tym filmowym repertuarem, trzeba się jednak spieszyć, ponieważ wraz z poszukiwaniem miliona Sprawiedliwych postępują również prace w polskiej kinematografii. Premiera kolejnego poświęconego im dokumentu pod wiele mówiącym tytułem Pomoc, która groziła śmiercią odbyła się w warszawskim kinie Atlantic dwa dni przed Narodowym Dniem Pamięci Polaków ratujących Żydów. Jego treść nie jest jeszcze znana szerokiej publiczności, ale już wiadomo, że zostanie on rozesłany do szkół, a po przetłumaczeniu trafi także do polskich placówek dyplomatycznych 297. Można również przypuszczać, że w najbliższym czasie powstanie jakiś nowy serial o Sprawiedliwych, który w rodzimej rzeczywistości i tak już nieustannie trwa niczym przewidywalna opera mydlana.
Notes de bas de page
1 A. Haska, Sprawiedliwi są wśród nas, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2014, nr 10, t. 2, s. 1067.
2 Sformułowaniem takim po raz pierwszy posłużył się prof. Tomasz Strzembosz w „Studiu Otwartym” TV Puls. Cyt. za: M. Pawlicki, Kowalscy ginęli, by ratować polskich Żydów, http://www.rp.pl/artykul/74292-Kowalscy-gineli--by-ratowac-polskich-Zydow.html (dostęp 28 II 2018). W dyskursie publicznym cytat ten jednak zaczął żyć własnym życiem i można również spotkać takie jego wersje, jak „czubek góry lodowej” czy też „wierzchołek góry lodowej”.
3 J. Grabowski, Upamiętnianie Polaków Niosących Pomoc, https://www.holocaustresearch.pl/index.php?show=525&strona=529 (dostęp 18 II 2018).
4 Zob. S. Musiał, Zaciśnięte pięści przeciw, „Tygodnik Powszechny” 1998, nr 32, s. 1, 3.
5 M. Szpytma, J. Szarek, Rodzina Ulmów, Dom Wydawniczy Rafael, Kraków 2016, s. 5.
6 E. Kopówka, P. Rytel-Andrianik (ks.), Dam im imię na wieki (Księga Izajasza 56,5). Polacy z okolic Treblinki ratujący Żydów, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Oksford–Treblinka 2011, s. 7.
7 D. Walusiak, Winni. Holokaust i fałszowanie historii, Dom Wydawniczy Rafael, Kraków 2016, s. 274.
8 J. Żaryn, Komitet dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów [w:] idem, Kościół, naród, człowiek, czyli opowieść optymistyczna o Polakach w XX wieku, Instytut Pamięci Narodowej i Neriton, Warszawa 2012, s. 513.
9 Cyt. za: ibidem, s. 547–548.
10 Ibidem, s. 513–517.
11 Ibidem, s. 536.
12 J. Żaryn, T. Sudoł, Polacy ratujący Żydów. Historie niezwykłe, Neriton, Warszawa 2014, s. 86.
13 Ibidem, s. 19–20.
14 J. Hera, Polacy ratujący Żydów. Słownik, s. 7–34.
15 Ibidem, s. 21.
16 Ibidem, s. 117.
17 D. Libionka, W poszukiwaniu miliona Sprawiedliwych, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2015, nr 11, s. 773–782.
18 Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939–1945. Studia i materiały, red. A. Żbikowski, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2006, s. 6.
19 Wokół pogromu kieleckiego, t. 2, s. 7–8.
20 Zob. Centralne Projekty Badawcze IPN, https://ipn.gov.pl/pl/nauka/badania-naukowe/24330,Centralne-Projekty-Badawcze-IPN.html (dostęp 18 II 2018).
21 Zob. E. Rączy, Pomoc Polaków dla ludności żydowskiej na Rzeszowszczyźnie 1939–1945, Instytut Pamięci Narodowej, Rzeszów 2008; „Kto w takich czasach Żydów przechowuje?…” Polacy niosący pomoc ludności żydowskiej w okresie okupacji niemieckiej, red. A. Namysło, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2009; M. Szpytma, The Risk of Survival. The Rescue of the Jews by the Poles and the Tragic Consequences for the Ulma Family from Markowa, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa–Kraków 2009; K. Madaj, M. Żuławnik, Proboszcz getta, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2010; E. Rączy, I. Witowicz, Polacy ratujący Żydów na Rzeszowszczyźnie w latach 1939–1945 / Poles Rescuing Jews in the Rzeszów Region in the Years 1939–1945, Instytut Pamięci Narodowej, Rzeszów 2011.
22 Zob. Informacje o działalności IPN, https://ipn.gov.pl/pl/o-ipn/informacje-o-dzialalnos (dostęp 18 II 2018).
23 Publikacje poświęcone ratowaniu Żydów ukazywały się również poza seriami i wydawane były przez terenowe oddziały IPN. Zob. np. P. Knap, „Jak ci się nie uda uratować, pamiętaj”. Relacje „Sprawiedliwych” i o „Sprawiedliwych” z województwa zachodniopomorskiego, Instytut Pamięci Narodowej, Szczecin 2010; Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Pomoc Polaków dla ludności żydowskiej na Rzeszowszczyźnie w latach 1939–1945, Instytut Pamięci Narodowej, Rzeszów 2004; Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Pomoc Polaków dla ludności żydowskiej w Małopolsce w latach 1939–1945, Instytut Pamięci Narodowej, Kraków–Rzeszów 2008; Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat… Pomoc ludności żydowskiej pod okupacją niemiecką w województwie białostockim. Informator wystawy, Instytut Pamięci Narodowej, Białystok 2003.
24 Zob. A. Mieszkowska, Irena Sendlerowa (1910–2008), Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2014; B. Wolszczak, Jan Karski (1914–2000), Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2015.
25 Zob. S. Korboński, Polacy, Żydzi i Holocaust, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2011, s. 52–58.
26 K. Iranek-Osmecki, Kto ratuje jedno życie… Polacy i Żydzi 1939–1945, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2009.
27 D. Libionka, Polskie czasopiśmiennictwo na temat zorganizowanej i indywidualnej pomocy Żydom (1945–2008), „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2008, nr 4, s. 44 i wcześniejsze.
28 G. Ostasz, O autorze [w:] K. Iranek-Osmecki, Kto ratuje jedno życie…, s. 51–52.
29 Ibidem, s. 52.
30 Więcej informacji na temat projektu „Życie za Życie” jest dostępnych na stronie internetowej. Zob. http://zyciezazycie.pl/ (dostęp 18 II 2018).
31 K. Dudek, J. Żaryn, Pamięci Polaków, którzy narażali życie, by ratować Żydów, „Rzeczpospolita”, dodatek „Życie za życie”, 17 IX 2008.
32 Zob. zakładka Twoja pomoc, http://zyciezazycie.pl/zyz/twoja-pomoc/1889,Twoja-pomoc.html (dostęp 18 II 2018).
33 Zob. Spot kampanii, http://nck-prod.laboratorium.ee/filmy/277977-spot-kampanii-zycie-za-zycie-pamieci-polakow-ktorzy-ratowali-zydow/ (dostęp 18 II 2018).
34 Zob. Kamienie pamięci, https://ipn.gov.pl/pl/edukacja-1/projekty-edukacyjne/40444,Final-VIII-edycji-projektu-edukacyjnego-Kamienie-Pamieci-Zycie-za-Zycie-Rzeszow-.html (dostęp 18 II 2018).
35 Materiały te można pobrać w wersji elektronicznej na portalu edukacyjnym IPN. Zob. http://pamiec.pl/pa/edukacja/materialy-edukacyjne-i/teki/9628,Polacy-ratujacy-Zydow-w-latach-II-wojny-swiatowej.html (dostęp 18 II 2018).
36 http://zyciezazycie.pl/zyz/pomoc-polakow/teka-edukacyjna-polacy/1888,Teka-edukacyjna-Polacy-ratujacy-Zydow-w-latach-II-wojny-swiatowej.html (dostęp 18 II 2018).
37 E. Koźmińska-Frejlak, Edukacja czy dialog z cieniami… Kilka uwag na marginesie „Tek edukacyjnych” Polacy ratujący Żydów w latach II wojny światowej, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2009, nr 5, s. 478.
38 W 2006 roku pod nazwą „INDEX” Instytut Studiów Strategicznych powołał również serię wydawniczą. Zob. m.in. J. A. Młynarczyk, S. Piątkowski, Cena poświęcenia. Zbrodnie na Polakach za pomoc udzielaną Żydom w rejonie Ciepielowa, Instytut Studiów Strategicznych, Kraków 2007.
39 Zob. INDEX. Pamięci Polaków zamordowanych i represjonowanych przez hitlerowców za pomoc Żydom – opis projektu, http://holocaustresearch.pl/nowy/photo/file/index_projekt.pdf (dostęp 18 II 2018).
40 Zob. Centralne Projekty Badawcze IPN, https://ipn.gov.pl/pl/nauka/badania-naukowe/24330,Centralne-Projekty-Badawcze-IPN.html (dostęp 18 II 2018).
41 Rejestr faktów represji na obywatelach polskich za pomoc ludności żydowskiej w okresie II wojny światowej, red. A. Namysło, G. Berendt, Instytut Pamięci Narodowej i Instytut Studiów Strategicznych, Warszawa 2014, s. 5, http://pamiec.pl/pa/biblioteka-cyfrowa/publikacje/15522,Rejestr-faktow-represji-na-obywatelach-polskich-za-pomoc-ludnosci-zydowskiej-w-o.html (dostęp 18 II 2018).
42 Zob. Niezwyciężeni, https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/41722,Niezwyciezeni-animowany-film-o-najnowszej-historii-Polski.html (dostęp 18 II 2018).
43 Film ten można obejrzeć na stronie internetowej pod adresem http://www.niezwyciezeni-film.pl/ (dostęp 18 II 2018).
44 Zob. M. Tryczyk, Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów, Wydawnictwo RM, Warszawa 2015.
45 Zob. Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 19 lutego 2010 r. w sprawie uczczenia pamięci Ireny Sendlerowej w 100. rocznicę Jej urodzin.
46 Zob. Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017r. w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny Sendlerowej, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WMP20170000640/O/M20170640.pdf (dostęp 18 II 2018).
47 Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 25 czerwca 2009 r. w sprawie uczczenia pamięci Jana Karskiego w 95. rocznicę Jego urodzin, http://www.monitorpolski.gov.pl/MP/2009/s/40/626 (dostęp 18 II 2018).
48 Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 8 lipca 2010 r. w sprawie uczczenia pamięci Jana Karskiego w 10. rocznicę Jego śmierci, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WMP20100510675 (dostęp 18 II 2018).
49 Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 6 grudnia 2013 r. w sprawie ustanowienia roku 2014 Rokiem Jana Karskiego, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WMP20130001019/O/M20131019.pdf (dostęp 20 II 2018).
50 Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 25 marca 2011 r. w 67. rocznicę męczeńskiej śmierci rodziny Józefa i Wiktorii Ulmów wyrażająca hołd Polakom, którzy ratowali Żydów skazanych na Zagładę przez niemieckiego okupanta, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WMP20110280303 (dostęp 20 II 2018).
51 Zob. Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 23 listopada 2012 r. w sprawie uczczenia 70. rocznicy powstania Rady Pomocy Żydom „Żegota”, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WMP20120000929 (dostęp 20 II 2018).
52 Zob. Uchwała Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 14 marca 2007 r. w sprawie uhonorowania działalności Ireny Sendlerowej i Rady Pomocy Żydom „Żegota” w tajnych strukturach Polskiego Państwa Podziemnego w okresie II wojny światowej, https://www.senat.gov.pl/diariusz/posiedzenia-senatu/art,4454,14-i-15-marca-2007-r-.html; Uchwała Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 15 grudnia 2017 r. w 75. rocznicę utworzenia Rady Pomocy Żydom „Żegota” oraz misji Jana Karskiego, https://www.senat.gov.pl/diariusz/posiedzenia-senatu/art,10335,12-15-grudnia-2017-r-.html (dostęp 18 II 2018).
53 Uchwała Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 2009 r. w sprawie uczczenia pamięci Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny światowej, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WMP20090220277 (dostęp 20 II 2018).
54 Zob. https://sprawiedliwi.org.pl/ (dostęp 18 II 2018).
55 Cyt. za: Spotkanie ze Sprawiedliwymi Wśród Narodów Świata, http://www.prezydent.pl/archiwum-lecha-kaczynskiego/aktualnosci/rok-2009/art,52,659,spotkanie-ze-sprawiedliwymi-wsrod-narodow-swiata.html (dostęp 18 II 2018).
56 Przywracanie Pamięci o Polakach ratujących Żydów w czasie Zagłady, http://www.prezydent.pl/archiwum-lecha-kaczynskiego/aktualnosci/rok-2010/inicjatywy-spoleczne/art,702,przywracanie-pamieci-o-polakach-ratujacych-zydow-w-czasie-zaglady.html (dostęp 18 II 2018).
57 Pierwsza z nich odbyła się 10 października 2007 roku w warszawskim Teatrze Wielkim. Kolejne odbywały się każdego roku w innych miejscach. Zob. np. Uroczystość przekazania orderów, http://www.prezydent.pl/archiwum-lecha-kaczynskiego/aktualnosci/rok-2010/art,52,713,uroczystosc-przekazania-orderow.html (dostęp 18 II 2018).
58 Uroczysta prezentacja monet z serii „Polacy ratujący Żydów”, http://www.prezydent.pl/archiwum-lecha-kaczynskiego/aktualnosci/rok-2010/inicjatywy-spoleczne/art,691,uroczysta-prezentacja-monet-z-serii-polacy-ratujacy-zydow.html (dostęp 18 II 2018).
59 List prezydenta z okazji przedpremierowego pokazu serialu „Sprawiedliwi” http://www.prezydent.pl/archiwum-lecha-kaczynskiego/aktualnosci/rok-2010/art,17,708,list-prezydenta-z-okazji-przedpremierowego-pokazu-serialusprawiedliwi.html (dostęp 18 II 2018).
60 Wizyta delegacji polskich Sprawiedliwych w Stanach Zjednoczonych, http://www.prezydent.pl/archiwum-lecha-kaczynskiego/aktualnosci/rok-2010/inicjatywy-spoleczne/art,657,wizyta-delegacji-polskich-sprawiedliwych-w-stanach-zjednoczonych.html (dostęp 18 II 2018).
61 Apel do Prezydenta RP o ustanowienie Dnia Sprawiedliwych, http://jankarski.org.pl/apel-do-prezydenta-rp-o-ustanowienie-dnia-sprawiedliwych/ (dostęp 18 II 2018).
62 Z. Nosowski, Dlaczego nie ma święta „Żegoty”?, http://wiez.com.pl/2017/12/04/dlaczego-nie-ma-swieta-zegoty/ (dostęp 18 II 2018).
63 Zob. A. Duda, Wstęp do albumu „Pamięć i nadzieja” towarzyszącemu Międzynarodowej Konferencji „Pamięć i nadzieja” w toruńskim sanktuarium NMP Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II [w:] Pamięć i nadzieja, Fundacja „Lux Veritatis”, Warszawa 2017, s. 19–21.
64 Spotkanie promocyjne zostało zorganizowane w warszawskim Centrum Edukacyjnym IPN Przystanek Historia im. Janusza Kurtyki. Prezydenta Andrzeja Dudę reprezentował na nim podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Wojciech Kolarski. Zob. Album o polskich Sprawiedliwych, http://www.prezydent.pl/kancelaria/aktywnosc-ministrow/art,611,album-o-polskich-sprawiedliwych.html (dostęp 18 II 2018).
65 Wszystkie cytaty pochodzą z treści tego projektu, dostępnego na oficjalnej stronie prezydenta RP. Zob. http://www.prezydent.pl/prawo/ustawy/zgloszone/art,19,ustanowienie-narodowego-dnia-pamieci-polakow-ratujacych-zydow-.html (dostęp 20 II 2018).
66 Cyt. za: Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów, http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-02-06/narodowy-dzien-pamieci-polakow-ratujacych-zydow-sejmowa-komisja-poparla-projekt-prezydenta/ (dostęp 16 III 2018).
67 Kancelaria Sejmu, Biuro Komisji Sejmowych, Pełny zapis przebiegu posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu (nr 101) z dnia 25 stycznia 2018 r., s. 6, http://orka.sejm.gov.pl/zapisy8.nsf/0/661F8DE3499C3155C125822600396659/%24File/0278308.pdf (dostęp 20 II 2018).
68 Kancelaria Sejmu, Biuro Komisji Sejmowych, Pełny zapis przebiegu posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu (nr 102) z dnia 6 lutego 2018 r., s. 14, http://orka.sejm.gov.pl/zapisy8.nsf/0/501AFA72E53A12E7C1258234004F98FA/%24File/0280808.pdf (dostęp 20 II 2018).
69 Ibidem.
70 Ibidem, s. 4, 11.
71 Ibidem, s. 15.
72 W głosowaniu wzięło udział 422 posłów i posłanek. Za przyjęciem prezydenckiej ustawy opowiedziało się łącznie 399 spośród nich; przeciw – 21; wstrzymało się od głosu – 2. Przeciw głosowała wyłącznie partia Niezależna, a od głosu wstrzymali się jeden poseł PO oraz jeden niezrzeszony. Zob. http://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/PrzebiegProc.xsp?nr=1947 (dostęp 26 III 2018).
73 Zob. https://www.youtube.com/watch?time_continue=3&v=aWJLqw4zpmo (dostęp 26 III 2018).
74 Zob. Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką – 24 marca 2018, https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/48598,Narodowy-Dzien-Pamieci-Polakow-ratujacych-Zydow-pod-okupacja-niemiecka-24-marca-.html (dostęp 26 III 2018).
75 Zob. E. Janicka, Ambasada Polski w Polsce. Mit Polin w Muzeum Historii Żydów Polskich jako wzór narracji i model relacji mniejszość-większość, „Studia Litteraria et Historica” 2016, nr 5, s. 1–43.
76 O pomyśle tym Jarosław Sellin mówił podczas wspominanego już posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu. Zob. Kancelaria Sejmu, Biuro Komisji Sejmowych, Pełny zapis przebiegu posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu (nr 101) z dnia 25 stycznia 2018 r., s. 7. http://orka.sejm.gov.pl/zapisy8.nsf/0/661F8DE3499C3155C125822600396659/%24File/0278308.pdf (dostęp 20 II 2018).
77 Zamieszczone poniżej rozważania na temat otwarcia muzeum w Markowej stanowią krótki fragment zaczerpnięty z opublikowanego wcześniej artykułu. Zob. P. Forecki, Muzeum zgody w Markowej, „Zagłada Żydów. Studia i Materiały” 2016, nr 12, s. 643–653.
78 Bez wątpienia zgoda ta została osiągnięta na podstawie funkcji wyznaczonych muzeum w polityce wizerunkowej, jak również za cenę braków i niedopowiedzeń w treści wystawy stałej. Zob. J. Grabowski, D. Libionka, Bezdroża polityki historycznej. Wokół Markowej, czyli o czym nie mówi Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej im. Rodziny Ulmów, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2016, nr 12, s. 619–643.
79 Zob. Wystąpienie na uroczystości otwarcia Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów w Markowej, http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta-rp/wystapienia/art,33,wystapienie-na-uroczystosci-otwarcia-muzeum-polakow-ratujacych-zydow-im-rodziny-ulmow-w-markowej-.html (dostęp 25 II 2018).
80 Zob. np. E. K. Czaczkowska, Sprawiedliwi bezimienni, „Wprost” 2016, nr 12, s. 49.
81 Zob. Żydzi i Polacy to sojusznicy, Jan Żaryn w rozmowie z Joanną Miziołek, „Wprost” 2016, nr 16; A. Grajewski, Wezwanie z Markowej, „Gość Niedzielny” 2016, nr 13, s. 58–61.
82 P. Czartoryski-Sziler, Na żywo w 20 krajach, „Nasz Dziennik”, 19 III 2016, s. 2.
83 A. Grajewski, Wezwanie z Markowej, „Gość Niedzielny” 2016, nr 13, s. 58.
84 (WD), Nie tylko Ulmowie, „Niedziela” 2016, nr 13, s. 6.
85 (cees), Duma Markowej, „Super Nowości”, 17 III 2016, s. 13; E. Łosińska, Duma Markowej, „Do Rzeczy” 2016, nr 11, s. 72.
86 P. Czartoryski-Sziler, Chluba Podkarpacia, „Nasz Dziennik”, 18 III 2016, s. 1.
87 Chluba narodu, abp Józef Michalik w rozmowie z Tomaszem Krzyżakiem, „Rzeczpospolita”, 16 III 2016, s. K2.
88 M. Froń, Rodzina Ulmów – symbol poświęcenia Polaków, „Echo Dnia – Podkarpacie”, 18 III 2016, s. 14; P. Subik, Ulmowie stają się symbolem pomocy niesionej Żydom przez Polaków, „Dziennik Polski”, 17 III 2016, s. 5.
89 Zob. Wystąpienie Antoniego Macierewicza w TV Trwam, http://wpolityce.pl/polityka/285566-macierewicz-w-ciagu-ostatnich-lat-postponowano-polska-historie-postponowano-polski-narod-swiadomie-obnizano-nasza-wartosc-wideo (dostęp 25 II 2018).
90 Zob. Sejm złożył hołd Polakom, którzy w czasie II wojny światowej ratowali Żydów, http://www.parlamentarny.pl/wydarzenia/sejm-zlozyl-hold-polakom-ktorzy-w-czasie-ii-wojny-swiatowej-ratowali-zydow,6973.html (dostęp 25 II 2018).
91 Zob. Wystąpienie na uroczystości otwarcia Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów w Markowej, http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta-rp/wystapienia/art,33,wystapienie-na-uroczystosci-otwarcia-muzeum-polakow-ratujacych-zydow-im-rodziny-ulmow-w-markowej-.html (dostęp 25 II 2018).
92 Cyt. za: P. Czartoryski-Sziler, Na żywo w 20 krajach, „Nasz Dziennik”, 19 III 2016, s. 2; zob. także: http://www.gorzow.com/informacje/kraj/6135/ (dostęp 25 II 2018).
93 Cyt. za: P. Czartoryski-Sziler, Chluba Podkarpacia, „Nasz Dziennik”, 18 III 2016, s. 1.
94 Ulmowie zasłużyli, aby poznał ich cały świat, Bogdan Romaniuk w rozmowie z Mariuszem Kamienieckim, „Nasz Dziennik”, 16 III 2016; zob. także P. Czartoryski-Sziler, Świat usłyszy o Ulmach, „Nasz Dziennik”, 7 III 2016, s. 7.
95 Upamiętnić cichych bohaterów, Władysław Ortyl w rozmowie z Markiem Kozubalem, „Rzeczpospolita” 16 III 2016, s. K1. W innej wypowiedzi Władysław Ortyl podkreślał także, że muzeum w Markowej umożliwi „przywracanie prawdy” oraz prostowanie „fałszywych opinii” formułowanych przez „niektóre media czy polityków”, władze lokalne zaś nadrabiają tu „pewne zaległości, które nie do końca są powinnością samorządu”. Cyt. za P. Czartoryski-Sziler, Chluba Podkarpacia, „Nasz Dziennik”, 18 III 2016, s. 1.
96 Zob. np. Zmiana krajobrazu pamięci, Mateusz Szpytma w rozmowie z Karoliną Przewrocką, „Tygodnik Powszechny” 2016, nr 14, https://www.tygodnikpowszechny.pl/zmiana-krajobrazu-pamieci-32994 (dostęp 25 II 2018).
97 Dom dobry, Mateusz Szpytma w rozmowie z Joanną Podgórską, „Polityka” 2016, nr 15, s. 38–40.
98 Słowa te padły na otwarciu objazdowej wystawy „Samarytanie z Markowej” w Chmielniku (zob. http://www.radio.kielce.pl/post-41760 (dostęp 20 II 2018). W rozmowie z „Gazetą Polską” Mateusz Szpytma mówił także: „Ci, którzy za granicą ulegają fałszowaniu historii i negatywnie postrzegają Polskę jako kraj antysemicki, tutaj będą mogli skonfrontować fałszywe poglądy z faktami. Zobaczyć, co groziło Polakom pomagającym Żydom, i przekonać się, jaką ofiarę ponieśli Polacy w walce z niemieckim nazizmem, a państwo polskie zawsze było otwarte na pomaganie Żydom”. M. Marosz, Muzeum Pamięci Polaków ratujących Żydów, „Gazeta Polska Codziennie”, 17 III 2016, s. 4; zob. także Pierwsze takie Muzeum!, Mateusz Szpytma w rozmowie z Tomaszem Karpowiczem, „W Sieci Historii” 2016, nr 3, s. 26–30.
99 Zob. np. (MZ), Muzeum Ulmów odwiedziło już prawie 5 tys. osób, „Super Nowości”, 7 IV 2016, s. 3; (WŁ), Muzeum Ulmów przyciąga turystów, „Fakt”, 15 IV 2016, s. 13.
100 Zob. W. Dudkiewicz, Nie tylko Ulmowie, „Tygodnik Solidarność” 2016, nr 13, s. 16–17.
101 Stworzenie kilkunastu obwoźnych egzemplarzy wystawy „Samarytanie z Markowej” w różnych wersjach językowych sfinansowało polskie MSZ.
102 Zob. Prezydent: Polacy uratowali tysiące Żydów w czasie II wojny światowej, http://www.rp.pl/Polityka/160429352-Prezydent-Polacy-uratowali-tysiace-Zydow-w-czasie-II-wojny-swiatowej.html (dostęp 25 II 2018).
103 Słowa z wystąpienia prezydenta RP podczas uroczystego otwarcia muzeum w Markowej. Zob. http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta-rp/wystapienia/art,33,wystapienie-na-uroczystosci-otwarcia-muzeum-polakow-ratujacych-zydow-im-rodziny-ulmow-w-markowej-.html (dostęp 25 II 2018).
104 J. Croitoru, War die heldenhafte Familie Ulma etwa typisch?, „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, 9 IV 2016, http://www.faz.net/aktuell/feuilleton/judenrettung-in-polen-heldenhaftigkeit-einer-ganzen-nation-14162281.html (dostęp 25 II 2018).
105 Zob. Ł. Kamiński, Ręce precz od naszych bohaterów, http://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/35301,Tekst-Prezesa-IPN-Lukasza-Kaminskiego-we-Frankfurter-Allgemeine-Zeitung-dotyczac.html (dostęp 25 II 2018).
106 Zob. np. Ręce precz od naszych bohaterów, http://wpolityce.pl/polityka/288888-rece-precz-od-naszych-bohaterow (dostęp 25 II 2018); http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/155637,niemcy-zwlaszcza-niemcy-nie-beda-pouczac.html (dostęp 25 II 2018).
107 M. Nykiel, Prawda historyczna nareszcie ma głos!, http://wpolityce.pl/historia/285573- prawda-historyczna-nareszcie-ma-glos-trzeba-jeszcze-odklamac-jedwabne-idziejowa-sprawiedliwosc-stanie-sie-faktem-prezydentura-dudy-daje-nadzieje (dostęp 25 II 2018).
108 Kancelaria Sejmu, Biuro Komisji Sejmowych, Pełny zapis przebiegu posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu (nr 101) z dnia 25 stycznia 2018 r., s. 10, http://orka.sejm.gov.pl/zapisy8.nsf/0/661F8DE3499C3155C125822600396659/%24File/0278308.pdf (dostęp 20 II 2018).
109 Godni synowie naszej Ojczyzny. Świadectwa nadesłane na apel Radia Maryja, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2002, t. 1 i t. 2, s. 7.
110 Osobą zaangażowaną w te poszukiwania, a przede wszystkim w weryfikowanie informacji nadsyłanych do Radia Maryja i zgłaszanych telefonicznie, był ks. dr Paweł Rytel-Andrianik, który od 2005 roku pełni funkcję rzecznika prasowego Konferencji Episkopatu Polski. Wspominał o tym Tadeusz Rydzyk. Zob. https://www.youtube.com/watch?v=3HHAB8s8FKw (dostęp 20 II 2018).
111 Kaplica Pamięci, http://www.turystyka.torun.pl/art/1711/kaplica-pamieci.html (dostęp 20 II 2018).
112 Cyt. za: Ważny komunikat o. Tadeusza Rydzyka, https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/283745-wazny-komunikat-o-tadeusza-rydzyka-co-do-szykan-i-niszczenia-nas-przez-liberalno-lewicowe-organizacje-i-media-to-w-niedalekiej-przyszlosci-je-ujawnimye?strona=2 (dostęp 20 II 2018).
113 Zob. Wyniki konkursu „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2016”, http://www.msz.gov.pl/pl/ministerstwo/konkursyministra/informacja_o_konkusie_wspolpraca_w_dziedzinie_dyplomacji_publicznej_2016 (dostęp 20 II 208).
114 Zob. http://kaplica-pamieci.pl/ (dostęp 20 II 2018).
115 Kaplica Pamięci, http://www.turystyka.torun.pl/art/1711/kaplica-pamieci.html (dostęp 20 II 2018).
116 A. Molisak, Sprawiedliwi w kaplicy [w:] Pomniki pamięci. Miejsca niepamięci, red. K. Chmielewska, A. Molisak, Wydawnictwo Instytutu Badań Literackich PAN, Warszawa 2017, s. 46–48.
117 Na stronie internetowej tego „projektu” napisano na jego temat znacznie więcej, np. „W wielu krajach jednym z najbardziej rozpowszechnionych stereotypów niszczących wizerunek Polski w świecie jest stereotyp polskiego antysemityzmu. Na potrzeby wykreowania polskiej odpowiedzialności za zagładę ukuto m.in. terminy «polskie obozy zagłady» i «polskie obozy koncentracyjne» oraz szereg innych terminów, które u ludzi niezorientowanych w tym, co naprawdę wydarzyło się w Europie w latach II wojny światowej, dość skutecznie wyrobiło mylne wrażenie, że dramat zagłady rozegrał się właściwie pomiędzy Polakami i Żydami. Taki niekorzystny obraz historii Polski i Polaków [jest] kreowany i podsycany przez znaczną część mediów zagranicznych, na co wskazują liczne publikacje prasowe, książkowe i internetowe. Ponadto mamy obecnie do czynienia z bardzo niskim poziomem wiedzy historycznej wśród ludzi młodych. Brak świadomości historycznej ma także ujemny wpływ na ocenę teraźniejszości i rozumienie stosunków międzynarodowych we współczesnym świecie. Aby Polska mogła cieszyć się należnym szacunkiem na arenie międzynarodowej, ten stan rzeczy można i trzeba zmienić. Naprzeciw tej potrzebie wychodzi zorganizowanie podmiotowego projektu mającego na celu dotarcie do środowisk dziennikarskich i naukowych oraz do młodzieży. Jest to zatem szansa na budowanie świadomości historycznej o wkładzie Polaków w ratowanie Żydów w czasie II wojny światowej”. Zob. http://kromkachleba.wsksim.edu.pl/ (dostęp 20 II 2018).
118 Informacje na temat tego kongresu można znaleźć na stronie internetowej Instytutu Pamięci Narodowej. Zob. https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/37034,Przywracanie-pamieci-o-zapomnianych-bohaterach-II-wojny-swiatowej-Pomoc-Polakow-.html (dostęp 20 II 2018). Na stronie WSKSiM dostępne są natomiast wystąpienia prelegentów w wersji audio – wideo. Zob. https://wsksim.edu.pl/kongres-polacy-ratujacy-zydow/ (dostęp 20 II 2018).
119 Zob. Wyniki konkursu „Dyplomacja publiczna 2017”, http://www.msz.gov.pl/pl/ministerstwo/konkursyministra/wyniki_konkursu dyplomacja_publiczna_2017 ;jsessionid=28C11992A034F0328411C4521BD37A87.cmsap5p (dostęp 20 II 2018).
120 Zob. Międzynarodowa Konferencja „Pamięć i Nadzieja” – Toruń, 26 listopada 2017, https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/43361,Miedzynarodowa-Konferencja-Pamiec-i-Nadzieja-Torun-26-listopada-2017.html (dostęp 20 II 2018).
121 Pełny zapis tej konferencji jest dostępny publicznie i z niego pochodzą wszystkie przytoczone cytaty. Zob. https://www.youtube.com/watch?v=BX8rHcS489Q (dostęp 20 II 2018).
122 Zob. Kaplica pamięci w Toruniu to polskie Yad Vashem, http://www.radiozagranica.pl/8/80/Artykul/336913,Kaplica-Pamieci-w-Toruniu-to-polskie-Yad-Vashem (dostęp 20 II 2018).
123 T. Rydzyk, Być prawdziwie bliźnim [w:] Pamięć i nadzieja, s. 7.
124 Sformułowaniem takim posłużył się Konrad Matyjaszek w artykule na temat współczesnych strategii zmian i modyfikacji w pożydowskich dzielnicach na terenie Polski. Zob. K. Matyjaszek, Przestrzeń pożydowska, „Studia Litteraria et Historica” 2013, nr 2, s. 130–147. Na temat różnych form anektowania przestrzeni dawnego getta warszawskiego oraz innych miejsc w stolicy związanych z historią Zagłady zob. także: K. Matyjaszek, Mur i okno. Gruz getta warszawskiego jako przestrzeń narracyjna Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, „Studia Litteraria et Historica 2016, nr 5, s. 1–36; E. Janicka, Zamiast negacjonizmu. Topografia symboliczna terenu dawnego getta warszawskiego a narracje o Zagładzie, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2014, nr 10, t. 1, s. 209–259; eadem, Festung Warshau, Wydawnictwo „Krytyki Politycznej”, Warszawa 2011.
125 J. Halbersztadt, Ławeczka czy kanapa Karskiego?, http://krytykapolityczna.pl/kraj/halbersztadt-laweczka-czy-kanapa-karskiego/2013/ (dostęp 20 II 2018).
126 Na temat przebiegu tej dyskusji zob. M. Siermiński, Spór wokół pomnika Sprawiedliwych, „Bez Dogmatu”2014, nr 100, s. 23–24.
127 Zob. B. Engelking, Cierpienie wymaga ciszy i przestrzeni, „Gazeta Wyborcza”, 4 IV 2013, s. 7.
128 Zob. List otwarty w sprawie lokalizacji pomnika Sprawiedliwych Polaków wystosowany przez środowisko Centrum Badań nad Zagładą Żydów, http://www.otwarta.org/list-otwarty-w-sprawie-lokalizacji-pomnika-sprawiedliwych-polakow-srodowiska-centrum-badan-nad-zaglada-zydow/ (dostęp 26 II 2018).
129 Zob. List przedstawicieli organizacji żydowskich w sprawie lokalizacji Pomnika Sprawiedliwych, http://warszawa.jewish.org.pl/pl/aktualnosci/419-list-w-sprawie-pomnika-sprawiedliwych (dostęp 26 II 2018).
130 B. Keff, H. Datner, E. Janicka, Nie budujmy Pomnika Sprawiedliwych obok Muzeum Historii Żydów Polskich, http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/opinie/20140327/nie-budujmy-pomnika-sprawiedliwych-obok-muzeum-historii-zydow-polskich (dostęp 26 II 2018).
131 Pisarze i Poeci Popierają Strefę Pamięci, https://m.facebook.com/notes/czy-upami%C4%99tni%C4%87-sprawiedliwych-na-terenie-by%C5%82ego-getta/pisarze-i-poeci-popieraj%C4%85-stref%C4%99-pami%C4%99ci-writers-and-poets-support-the-zone-of-m/1591487997761903/ (dostęp 26 II 2018).
132 J. Grabowski, W sprawie Zagłady Polska gola!, „Gazeta Wyborcza”, 26 IV 2014.
133 Zob. P. Sawicka, Kilka uwag po wysłuchaniu rozmowy Konstantego Geberta i Bożeny Keff o lokalizacji Pomnika Sprawiedliwych – 27 III 2014, http://www.otwarta.org/wp-content/uploads/2014/04/Kilka-uwag-po-wys%C5%82uchaniu-rozmowy-Konstantego-Geberta-i-Bo%C5%BCeny-Keff-http.pdf (dostęp 26 II 2018).
134 K. Dunin, Postawić na cudzym, „Gazeta Wyborcza”, 7 V 2015.
135 E. Janicka, H. Datner, B. Keff, Polska panika moralna, „Gazeta Wyborcza”, 30 V 2014.
136 J. T. Gross, Polski problem żydowski, „Gazeta Wyborcza”, 17 I 2015.
137 Na łamach „Gazety Wyborczej” głos w niej zabrali między innymi: J. Sokolińska, Życie w ukryciu – wspólny pomnik, „Gazeta Wyborcza”, 10 IV 2013, s. 10; S. Krajewski, Przestrzeń wdzięczności, „Gazeta Wyborcza”, 25 IV 2013, s. 8; A. Graff, R. Szymczak, To są Nasi Sprawiedliwi, „Gazeta Wyborcza”, 23 IV 2013, s. 9; M. Sawicki, Pomnik Sprawiedliwych poza gettem, „Gazeta Wyborcza”, 16 IV 2013, s. 10; M. Broniatowski, Wieszajmy tablice wdzięczności, „Gazeta Wyborcza”, 16 IV 2013, s. 10; A. Wolff-Powęska, Sprawiedliwi obok powstańców, „Gazeta Wyborcza”, 16 IV 2013, s. 10; Nie twórzmy nowego getta, Marcin Wojciechowski w rozmowie z Zygmuntem Rolatem, „Gazeta Wyborcza”, 19 IV 2013, s. 10; Y. K. Becker, To naturalne, żeby przy Muzeum stanął Pomnik, „Gazeta Wyborcza”, 24 IV 2013, s. 9; D. Warszawski, Miejsce Sprawiedliwych jest obok powstańców, „Gazeta Wyborcza”, 9 IV 2013, s. 8; H. Flis-Kuczyńska, Wstydźmy się hańby, głośmy chwałę bohaterstwa, „Gazeta Wyborcza”, 9 IV 2013, s. 8.
138 B. Keff, H. Datner, E. Janicka, Nie budujmy pomnika Sprawiedliwych obok Muzeum Historii Żydów Polskich, http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/opinie/20140327/nie-budujmy-pomnika-sprawiedliwych-obok-muzeum-historii-zydow-polskich (dostęp 25 II 2018).
139 Ibidem.
140 „Proszę państwa – mówił Władysław Bartoszewski z okazji 70. rocznicy powstania w getcie – Żydzi to najwdzięczniejsi ludzie na świecie. Jeśli Żydowi zrobisz coś dobrego, to jego rodzina, ich kuzyni, kuzyni ich kuzynów, przyjaciółki kuzynów ich kuzynów wiedzą o tym. Stąd wzięły się drzewa w Yad Vashem, a potem pomysł, by wprowadzić dla Sprawiedliwych honorowe obywatelstwo Państwa Izrael”. Nawiasem mówiąc, wypowiedź ta nadaje się do zupełnie osobnej dekonstrukcji i interpretacji zawartych w niej założeń. Arcypolskie powstanie żydowskie, rozmowa Aleksandry Klich oraz Jarosława Kurskiego z Władysławem Bartoszewskim, „Gazeta Wyborcza”, 13–14 IV 2013, s. 15. O tym, że propozycja erygowania pomnika to „bardziej upamiętnienie żydowskiej wdzięczności niż polskiej dumy”, wspominał także prezydent RP Bronisław Komorowski. Zob. Nie szukać spisków, Paweł Wroński rozmawia z Bronisławem Komorowskim, „Gazeta Wyborcza”, 13–14 IV 2013, s. 3.
141 Zob. np. Y. K. Becker, To naturalne, żeby przy Muzeum stanął Pomnik, „Gazeta Wyborcza”, 24 IV 2013, s. 9; D. Warszawski, Miejsce Sprawiedliwych jest obok powstańców, „Gazeta Wyborcza”, 9 IV 2013, s. 8.
142 M. Siermiński, Zderzenie cywilizacji, rozmowa z Elżbietą Janicką, „Bez Dogmatu” 2014, nr 100, s. 25.
143 Bieżące informacje zamieszczane są na stronie internetowej projektu „Ratującym – Ocaleni”. Zob. http://www.raff.org.pl/ (dostęp 25 II 2018).
144 Sformułowaniem takim posłużył się Jan Grabowski. Zob. J. Grabowski, Upamiętnianie Polaków Niosących Pomoc, https://www.holocaustresearch.pl/index.php?show=525&strona=529&template=print (dostęp 25 II 2018).
145 J. Tokarska-Bakir, Polin: „Ultimate Lost Object”, „Studia Litteraria et Historica” 2016, nr 5, s. 3.
146 J. Leociak, Cały naród ratuje swoich Żydów, http://krytykapolityczna.pl/kraj/caly-narod-ratuje-swoich-zydow/ (dostęp 20 II 2018).
147 D. Libionka, Polskie czasopiśmiennictwo na temat zorganizowanej i indywidualnej pomocy Żydom (1945–2008), „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2008, nr 4, s. 72.
148 J. Kowalska-Leder, Wszechobecność Sprawiedliwych, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2014, nr 10, t. 2, s. 1073–1083.
149 S. Skwarczyńska, In Tenebris Lux, „Tygodnik Powszechny” 1946, nr 32 [w:] Przeciw antysemityzmowi, red. Adam Michnik, Universitas, Kraków 2010, t. 2, s. 98–100.
150 Cyt. za: Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939–1945, oprac. W. Bartoszewski, Z. Lewinówna, Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny i Świat Książki, Warszawa 2007, s. XXI.
151 Wiele interesujących informacji na temat historii jej powstania Władysław Bartoszewski ujawnia w rozmowie z Marianem Turskim. Zob. ibidem, s. VII–XIX.
152 A. Haska, Sprawiedliwi są wśród nas, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2014, nr 10, t. 2, s. 1068–1072.
153 J. Leociak, Ratowanie. Opowieści Polaków i Żydów, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010, s. 9.
154 Ibidem, s. 13.
155 M. Rosalak, Białe plamy, „Rzeczpospolita”, dodatek „Życie za życie”, 17 IX 2008.
156 Dlaczego nie znamy naszych bohaterów (dyskusja), Elżbieta Isakiewicz, Katarzyna Meloch, Joanna Tokarska-Bakir, Paweł Machcewicz, „Więź” 2005, nr 4, s. 61–62.
157 http://zyciezazycie.pl/ (dostęp 20 II 2018).
158 Zob. http://www.prezydent.pl/prawo/ustawy/zgloszone/art,19,ustanowienie-narodowego-dnia-pamieci-polakow-ratujacych-zydow-.html (dostęp 20 II 2018).
159 http://www.prezydent.pl/prawo/ustawy/zgloszone/art,19,ustanowienie-narodowego-dnia-pamieci-polakow-ratujacych-zydow-.html (dostęp 20 II 2018).
160 Polacy ratujący Żydów w latach II wojny światowej, Materiały dla nauczyciela, seria „Teki Edukacyjne”, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2008, s. 11.
161 Biedni Polacy patrzą i ratują, z Grzegorzem Berendtem, Markiem Wierzbickim i Janem Żarynem rozmawia Barbara Polak, „Biuletyn IPN” 2009, nr 3, s. 21.
162 J. Hera, Polacy ratujący Żydów. Słownik, s. 115.
163 http://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?pubRef=-//EP//TEXT+TA+20120510+ITEMS+DOC+XML+V0//EN&language=EN#sdocta1 (dostęp 20 II 2018).
164 J. Kowalska-Leder, Wszechobecność Sprawiedliwych, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2014, nr 10, t. 2, s. 1081.
165 Zob. Wystąpienie Prezydenta RP Andrzeja Dudy na uroczystości otwarcia Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów w Markowej, http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta-rp/wystapienia/art,33,wystapienie-na-uroczystosci-otwarcia-muzeum-polakow-ratujacych-zydow-im-rodziny-ulmow-w-markowej-.html (dostęp 20 II 2018).
166 Zob. Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 25 marca 2011 r. w 67. rocznicę męczeńskiej śmierci rodziny Józefa i Wiktorii Ulmów wyrażająca hołd Polakom, którzy ratowali Żydów skazanych na Zagładę przez niemieckiego okupanta, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WMP20110280303 (dostęp 20 II 2018).
167 J. Żaryn, T. Sudoł, Polacy ratujący Żydów…, s. 81.
168 B. Keff, Antysemityzm. Niezamknięta historia, Czarna Owca, Warszawa 2013, s. 197.
169 G. Górny, Sprawiedliwi. Jak Polacy ratowali Żydów przed Zagładą, Rosikon Press, Warszawa 2013, s. 291.
170 Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 25 marca 2011 r. w 67. rocznicę męczeńskiej śmierci rodziny Józefa i Wiktorii Ulmów wyrażająca hołd Polakom, którzy ratowali Żydów skazanych na Zagładę przez niemieckiego okupanta, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WMP20110280303 (dostęp 20 II 2018).
171 Uchwała Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 2009 r. w sprawie uczczenia pamięci Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny światowej, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WMP20090220277 (dostęp 20 II 2018).
172 T. Strzembosz, Rzeczpospolita podziemna. Społeczeństwo polskie a państwo podziemne 1939–1945, Krupiński i S-ka, Warszawa 2000, s. 151.
173 E. Kopówka, P. Rytel-Andrianik (ks.), Dam im imię na wieki…, s. 7.
174 J. Żaryn, T. Sudoł, Polacy ratujący Żydów…, s. 91.
175 Polska pomoc dla Żydów (pytania i odpowiedzi), „Rzeczpospolita”, dodatek „Życie za życie”, 17 IX 2008.
176 D. Walusiak, Winni…, s. 9.
177 M. Kozłowski, A. Folwarczny, M. Bilewicz, Trudne pytania w dialogu polsko-żydowskim, Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006, s. 69.
178 J. Kaczyński, Ocalić od zapomnienia cichych Bohaterów, aby przywrócić sprawiedliwość sprawiedliwym [w:] Pamięć i nadzieja, s. 21.
179 D. Libionka, Polskie czasopiśmiennictwo na temat zorganizowanej i indywidualnej pomocy Żydom (1945–2008), „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2008, nr 4, s. 71.
180 G. S. Paulsson, Utajone miasto. Żydzi po aryjskiej stronie Warszawy (1940–1945), tłum. E. Olender-Dmowska, Znak i Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN, Kraków 2007, s. 48.
181 M. Urynowicz, Liczenie z pamięci, „Tygodnik Powszechny” 2007, nr 44, s. 6.
182 J. Leociak, D. Libionka, Żonglerka liczbami, „Tygodnik Powszechny” 2007, nr 47, s. 11.
183 T. Żukowski, Sprawiedliwi – sposób dyskryminacji Żydów, „Przekrój” 2012, nr 41, s. 20.
184 J. Żaryn, T. Sudoł, Polacy ratujący Żydów…, s. 82.
185 J. Żaryn, Kościół, naród, człowiek…, s. 591.
186 J. Żaryn, T. Sudoł, Polacy ratujący Żydów…, s. 20.
187 http://www.prezydent.pl/prawo/ustawy/zgloszone/art,19,ustanowienie-narodowego-dnia-pamieci-polakow-ratujacych-zydow-.html (dostęp 20 II 2018).
188 Polska pomoc dla Żydów (pytania i odpowiedzi), „Rzeczpospolita”, dodatek „Życie za życie”, 17 IX 2008.
189 W obronie dobrego imienia Polaków, z ks. Pawłem Rytlem-Andrianikiem rozmawia ks. Ireneusz Skubiś, https://opoka.org.pl/biblioteka/I/IH/niedziela201521-pomoc-holokaust.html (dostęp 27 III 2018).
190 Polacy ratujący Żydów w latach II wojny światowej, Materiały dla nauczyciela, s. 10.
191 Zob. E. Kopówka, P. Rytel-Andrianik (ks.), Dam im imię na wieki… Krytyczna recenzja tej książki została opublikowana w dziale „Curiosa” zob. D. Libionka, Uwagi o ratowaniu Żydów w „okolicach Treblinki”, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2013, nr 9, s. 687–696.
192 Zob. B. Szaynok, hasło: Żegota [w:] Węzły pamięci niepodległej Polski, s. 961.
193 Uchwała Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 15 grudnia 2017 r. w 75 rocznicę utworzenia Rady pomocy Żydom „Żegota” oraz misji Jana Karskiego, https://www.senat.gov.pl/diariusz/posiedzenia-senatu/art,10335,12-15-grudnia-2017-r-.html (dostęp 20 II 2018).
194 Zob. np. A. Puławski, W obliczu Zagłady. Rząd RP na Uchodźstwie, Delegatura Rządu RP na Kraj, ZWZ-AK wobec deportacji Żydów do obozów zagłady (1941–1942), Instytut Pamięci Narodowej, Lublin 2009.
195 Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 23 listopada 2012 r. w sprawie uczczenia 70. rocznicy powstania Rady Pomocy Żydom „Żegota”, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WMP20120000929 (dostęp 20 II 2018).
196 A. Bikont, Sendlerowa. W ukryciu, Czarne, Wołowiec 2017.
197 Bikont o Sendlerowej: Ateistka i socjalistka stała się idolką prawicy i Kościoła, z Anną Bikont rozmawia Mike Urbaniak, http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,22557413,bikont-o-sendlerowej-to-dzisiaj-najwiekszy-paradoks-ze-ta.html (dostęp 20 II 2018).
198 Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 19 lutego 2010 r. w sprawie uczczenia pamięci Ireny Sendlerowej w 100. rocznicę Jej urodzin, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WMP20100100086 (dostęp 20 II 2018).
199 Zob. http://roksendlerowej.pl/uchwala/ (dostęp 20 II 2018).
200 Zob. M. Rizzo, L. Bonaccorso, Jan Karski. Człowiek, który odkrył Holokaust, Wydawnictwo Alter, Kraków 2014.
201 Zob. E. T. Wood, S. M. Jankowski, Karski: How One Man Tried to Stop the Holocaust, John Wiley & Sons, New York 1994.
202 Karski i władcy ludzkości – to tytuł filmu w reżyserii Sławomira Grünberga, którego premiera odbyła się w roku 2015. Zob. http://www.filmweb.pl/film/Karski+i+w%C5%82adcy+ludzko%C5%9Bci-2015-737894 (dostęp 20 II 2018).
203 „Jan Karski. Niedokończona Misja” – to nazwa projektu prowadzonego od 2010 roku przez Muzeum Historii Polski. Zob. http://jankarski.muzhp.pl/ (dostęp 20 II 2018).
204 Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 6 grudnia 2013 r. w sprawie ustanowienia roku 2014 Rokiem Jana Karskiego, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WMP20130001019/O/M20131019.pdf (dostęp 20 II 2018).
205 Zob. http://www.jankarski.org/ (dostęp 20 II 2018).
206 E. Wierzyńska, Bez nich nie byłoby Roku Karskiego! Podziękowania, http://www.jankarski.org/program/news/n/bez-nich-nie-byloby-roku-karskiego-podziekowania/ (dostęp 20 II 2018).
207 A. Haska, „Keep calm and” bądź jak Jan Karski, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2015, nr 11, s. 786.
208 Misja Karskiego była priorytetowa dla polskiego podziemia, z Adamem Puławskim rozmawia Waldemar Kowalski, http://dzieje.pl/aktualnosci/dr-adam-pulawski-misja-karskiego-byla-priorytetowa-dla-polskiego-podziemia (dostęp 20 II 2018).
209 Uchwała Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 2009 r. w sprawie uczczenia pamięci Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny światowej, http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WMP20090220277 (dostęp 20 II 2018).
210 Zob. np. M. Szpytma, J. Szarek, Ofiara Sprawiedliwych, Dom Wydawniczy Rafael, Kraków 2004; M. Szpytma, J. Szarek, Rodzina Ulmów, Dom Wydawniczy Rafael, Kraków 2016; M. Szpytma, Sprawiedliwi i ich świat. Markowa w fotografii Józefa Ulmy, Instytut Pamięci Narodowej i Instytut Studiów Strategicznych, Kraków 2015.
211 M. Szpytma, The Risk of Survival. The Rescue of the Jews by the Poles and the Tragic Consequences for the Ulma Family from Markowa, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa–Kraków 2009.
212 Zob. Książki IPN w samolocie do Izraela, https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/48523,Ksiazki-IPN-w-samolocie-do-Izraela-12-marca-2018.html (dostęp 20 II 2008).
213 https://ipn.gov.pl/pl/publikacje/ksiazki/12572,THE-RISK-OF-SURVIVAL-The-Rescue-of-the-Jews-by-the-Poles-and-the-Tragic-Conseque.print (dostęp 20 II 2018).
214 https://www.slideshare.net/RadioGdansk/muzeum-ii-wojny-wiatowej-recenzja-piotr-niwiski (dostęp 20 II 2018).
215 Zob. Odpowiedź na recenzje wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej, autorstwa dr. hab. Piotra Niwińskiego, prof. UG, red. Piotra Semki, prof. dr. hab. Jana Żaryna, napisane na zamówienie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, https://muzeum1939.pl/u/pdf/792652210792652210.pdf (dostęp 20 II 2018).
216 D. Walusiak, Winni…, s. 12.
217 J. Tokarska-Bakir, Sprawiedliwi niesprawiedliwi, niesprawiedliwi sprawiedliwi, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2008, nr 4, s. 197.
218 A. Klugman, Encyklopedia polskich Sprawiedliwych, „Więź” 2005, nr 4, s. 52.
219 J. Żaryn, T. Sudoł, Polacy ratujący Żydów…, s. 48–49.
220 J. Hera, Polacy ratujący Żydów. Słownik, s. 118.
221 Polacy ratujący Żydów w latach II wojny światowej. Materiały dla nauczyciela, s. 10.
222 Zob. M. Szpytma, J. Szarek, Ofiara Sprawiedliwych, s. 44.
223 Biedni Polacy patrzą i ratują, z Grzegorzem Berendtem, Markiem Wierzbickim i Janem Żarynem rozmawia Barbara Polak, „Biuletyn IPN” 2009, nr 3, s. 14.
224 J. Żaryn, Kościół, naród, człowiek…, s. 540–541.
225 Zob. A. Puławski, Polskie Państwo Podziemne wobec Zagłady, „Kwartalnik Historii Żydów” 2015, nr 2, s. 315–332.
226 Polacy ratujący Żydów w latach II wojny światowej. Materiały dla nauczyciela, s. 10.
227 J. Żaryn, Kościół, naród, człowiek…, s. 527.
228 Zob. G. Górny, Sprawiedliwi. Jak Polacy ratowali Żydów przed Zagładą, Rosikon Press, Warszawa 2013.
229 T. M. Płużański, Ksiądz Stanisław Trzeciak – „antysemita”, który pomagał Żydom, „Fronda” 2013, nr 66, s. 197–205.
230 W. J. Muszyński, Sprawiedliwy z ONR „Falanga”, „Biuletyn IPN” 2010, nr 11, s. 97–101.
231 S. Bojemski, Sprawiedliwi wśród narodowców Polski, „Fronda” 2001, nr 25/26, s. 328–341.
232 Zob. np. S. Bojemski, Polscy narodowcy a Żydzi: praktyka dnia codziennego w czasie okupacji niemieckiej na przykładzie żołnierzy NSZ [w:] Złote serca czy złote żniwa?, red. M. J. Chodakiewcz, W. J. Muszyński, The Facto, Warszawa 2011, s. 353–380.
233 Biedni Polacy patrzą i ratują, z Grzegorzem Berendtem, Markiem Wierzbickim i Janem Żarynem rozmawia Barbara Polak, „Biuletyn IPN” 2009, nr 3, s. 5.
234 Polacy ratujący Żydów w latach II wojny światowej. Materiały dla ucznia, seria „Teki Edukacyjne”, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2008, s. 6.
235 E. Kołomańska, „Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”. Polacy ratujący Żydów w czasie II wojny światowej na Kielecczyźnie, Wydawnictwo BUK, Sobolewo 2016, s. 16.
236 D. Walusiak, Winni…, s. 359–375.
237 J. Hera, Polacy ratujący Żydów. Słownik, s. 73–74.
238 Ibidem, s. 91.
239 Zob. R. Renz, J. Kurtyka, Przedmowa [w:] Z przeszłości Żydów polskich. Polityka, gospodarka, kultura, społeczeństwo, red. J. Wijaczka, G. Miernik, Instytut Pamięci Narodowej i Wydawnictwo Towarzystwa Naukowego „Societas Vistulana”, Kraków 2005, s. 6.
240 M. Urynowicz, Liczenie z pamięci, „Tygodnik Powszechny” 2007, nr 44, s. 6.
241 Polacy ratujący Żydów w latach II wojny światowej. Materiały dla ucznia, s. 7.
242 Biedni Polacy patrzą i ratują, z Grzegorzem Berendtem, Markiem Wierzbickim i Janem Żarynem rozmawia Barbara Polak, „Biuletyn IPN” 2009, nr 3, s. 10.
243 Wciąż dostajemy wiele świadectw, z Ireną Steinfeldt rozmawia Karolina Przewrocka-Aderet, https://www.tygodnikpowszechny.pl/wciaz-dostajemy-wiele-swiadectw-32997 (dostęp 20 II 2018).
244 Oto fragment wystąpienia, w którym premier przedstawił swój pomysł: „Jest około 20 tysięcy Sprawiedliwych Wśród Narodowych Świata, przyznanych tyle medali, wśród nich blisko 7 tysięcy dla Polaków, ale to nie oddaje prawdy, to nie oddaje rzeczywistości, jaka wtedy panowała. Bo w okupowanej Polsce za pomoc naszym braciom żydowskim groziła natychmiastowa kara śmierci i dlatego w Yad Vashem brakuje jednego drzewa, jednego najważniejszego drzewa – drzewa dla Polski. Drzewa Polski”. Cyt. za: Premier Mateusz Morawiecki, Nie ma naszego przyzwolenia na relatywizację zła, https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/premier-mateusz-morawiecki-nie-ma-naszego-przyzwolenia-na-relatywizacje-zla.html (dostęp 20 II 2018).
245 Zob. P. Forecki, Kojenie obrazem, leczenie snem. Konstruowanie pamięci o Zagładzie w polskich filmach fabularnych po 1989 roku, „Przegląd Politologiczny” 2012, nr 3, s. 97–114.
246 Zob. K. Mąka-Malatyńska, Widok z tej strony. Przedstawienia Holocaustu w polskim filmie, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2012.
247 Zob. J. Preizner, Kamienie na Macewie. Holokaust w polskim kinie, Austeria, Kraków Budapeszt 2012.
248 Zob. M. Haltof, Polish Film and the Holocaust. Politics and Memory, Berghahn Books, New York 2012.
249 Na stronie tej została wyodrębniona specjalna zakładka: „Filmy o ratowaniu Żydów w czasie II wojny światowej”. Zob. http://zyciezazycie.pl/zyz/audio-video/filmy-o-ratowaniu-zydo (dostęp 27 III 2018).
250 Na płycie tej znalazły się następujące filmy dokumentalne: Życie za życie w reżyserii Arkadiusza Gołębiewskiego, Cena życia w reżyserii ks. Andrzeja Baczyńskiego, Łyżeczka życia w reżyserii Michała Nekandy-Trepki, Henryk Sławik, polski Wallenberg w reżyserii Marka Maldisa i Grzegorza Łubczyka oraz wybrane fragmenty filmu Druga prawda w reżyserii Anety Naszyńskiej.
251 Zob. „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2010, nr 11, dodatek: płyta DVD z filmami Historia Kowalskich i Sarid.
252 Pokazy tego filmu w różnych miastach Polski zaplanowano w programie obchodów. Zob. https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/48598,Narodowy-Dzien-Pamieci-Polakow-ratujacych-Zydow-pod-okupacja-niemiecka-24-marca-.html (dostęp 28 III 2018).
253 Rozważania dotyczące obu tych produkcji filmowych opublikowane zostały wcześniej w oddzielnym artykule. Zob. P. Forecki, Po Jedwabnem. Backlash w filmie polskim, „Studia Kulturoznawcze” 2017, nr 1(11), s. 121–147.
254 Cyt. za: Ratowali Żydów bez względu na ryzyko, http://wpolityce.pl/historia/285424-ratowali-zydow-bez-wzgledu-na-ryzyko-tvp1-emituje-historie-kowalskich (dostęp 28 III 2018).
255 Zob. http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/268998-prof-zaryn-merta-pawlicki-zaproszenie-na-wazne-spotkanie-w-nasielsku-dzis (dostęp 28 III 2018 ]
256 Zob. Brakujące ogniwo, http://wpolityce.pl/historia/267040-brakujace-ogniwo-gdybysmy-mieli-ministra-edukacji-ktoremu-lezy-na-sercu-polityka-historyczna-film-wolnosc-i-niezawislosc-bylby-pokazywany-w-szkolach (dostęp 28 III 2018).
257 Zob. Pokaz „Historii Kowalskich” w Londynie, http://wpolityce.pl/polityka/171977-pokaz-historii-kowalskich-w-londynie-rabin-barry-marcus-to-historia-bohaterow-ktorych-musimy-czcic-bo-nie-wiemy-ilu-zydow-stac-byloby-na-podobna-odwage (dostęp 28 III 2018).
258 Cyt. za: Pełna sala na projekcji „Historii Kowalskich” w Parlamencie Europejskim!, http://wpolityce.pl/polityka/145490-pelna-sala-na-projekcji-historii-kowalskich-w-parlamencie-europejskim-szczepionka-na-poklosie-zostanie-tez-rozeslana-na-dvd (dostęp 28 III 2018).
259 Ibidem.
260 Cyt. za: Konrad Szymański dla Stefczyk.info, http://wpolityce.pl/polityka/145458-konrad-szymanski-dla-stefczykinfo-historie-kowalskich-powinno-sie-pokazac-wszedzie-gdzie-to-mozliwe-to-jest-rodzaj-szczepionki-na-poklosie (dostęp 28 III 2018).
261 Cyt. za: „Historia Kowalskich” to film o zapomnianych ludziach, http://wpolityce.pl/polityka/145380-historia-kowalskich-to-film-o-zapomnianych-ludziach-zydach-ktorzy-zgineli-i-polakach-ktorzy-podzielili-ich-los-probujac-ratowac-swych-sasiadow (dostęp 28 III 2018).
262 A. Leszczyński, Anty-Jedwabne, „Gazeta Wyborcza”, 27 X 2009, s. 18.
263 Wszystkie cytaty wykorzystane w omówieniu zostały wiernie spisane z filmu Historia Kowalskich.
264 E. Janicka, T. Żukowski, Przemoc filosemicka [w:] PL: Tożsamość wyobrażona, red. J. Tokarska-Bakir, Czarna Owca, Warszawa 2013, s. 34. Więcej na ten temat obojga autorów zob. E. Janicka, T. Żukowski, Przemoc filosemicka? Nowe polskie narracje o Żydach po roku 2000, Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa 2016.
265 J. Żaryn, Zapomniani bohaterowie, „Rzeczpospolita”, 27 XI 2009, s. 2.
266 Cyt. za: http://www.sztetl.org.pl/pl/article/jedwabne/16,relacje-wspomnienia/26705,fragment-przemowienia-szewacha-weissa-w-jedwabnemwygloszonego-10-07-2001-roku/ (dostęp 28 III 2018).
267 T. Żukowski, Fantazmat „Sprawiedliwych” i film „W ciemności” Agnieszki Holland, „Studia Litteraria et Historica” 2012, nr 1, s. 3.
268 Przypomnijmy, że taki właśnie tytuł nosi jedna z wielu książek, których celem było dowieść, że Sąsiedzi to produkt antypolskiego spisku. Zob. L. Z. Niekrasz, Operacja „Jedwabne”. Mity i fakty, Nortom, Wrocław 2001.
269 M. Rafałowicz, Na granicy misterium, „Rzeczpospolita”, 20 X 2009, s. 2.
270 J. Żaryn, Polacy = Kowalscy [w:] Kościół, naród, człowiek…, s. 591.
271 Cyt. za: Komu przeszkadza piękny Polak?, http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/218608-komu-przeszkadza-piekny-polak (dostęp 28 III 2018).
272 Cyt. za Telewizyjna emisja „Historii Kowalskich”, http://wpolityce.pl/polityka/145869-telewizyjna-emisja-historii-kowalskich-odtrutki-na-poklosie-pasikowskiego-cieszyla-sie-olbrzymim-zainteresowaniem (dostęp 28 III 2018).
273 Zob. https://www.youtube.com/watch?v=_84uh8gAHCw (dostęp 28 III 2018).
274 Dane za: A. Haska, Na marginesie serialu Sprawiedliwi, czyli (prawie) cała Polska ratuje Żydów, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2010, nr 6, s. 405–413.
275 Cyt. za: P. Zychowicz, Serial TVP o bohaterach Żegoty, „Rzeczpospolita”, 5 II 2010, s. A9.
276 Cyt. za: P. Zychowicz, Serial o polskich bohaterach, „Rzeczpospolita”, 17 III 2010, s. A8.
277 Cyt. za: P. Zychowicz, Serial TVP o bohaterach Żegoty, „Rzeczpospolita”, 5 II 2010, s. A9.
278 Wszystkie cytaty wykorzystane w omówieniu zostały wiernie spisane z serialu Sprawiedliwi.
279 Całość tej rozmowy można odsłuchać w archiwum Programu Trzeciego. Zob. http://www.polskieradio.pl/9/303/Artykul/237414,Trojka-po-trzeciej (dostęp 28 III 2018).
280 Cyt. za: W. Krzyżaniak, Siedem wieczorów Sprawiedliwych, „Gazeta Wyborcza”, 3 XII 2012, s. 16.
281 Cyt. za: P. Zychowicz, Serial TVP o bohaterach Żegoty, „Rzeczpospolita”, 5 II 2010, s. A9.
282 Cyt. za: M. Markowski, Nie szukam ciemnych stron, „Gazeta Wyborcza”, 14 V 2010, s. 4.
283 Zob. A. Sułek, Pamięć Polaków o zbrodni w Jedwabnem, „Nauka” 2011, nr 3, s. 39–49; J. Wiśniewska, Opinie na temat mordu w Jedwabnem. Społeczne reperkusje książki Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi” [w:] Żydzi – problem prawdziwego Polaka, red. I. Krzemiński, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2015, s. 95–122.
284 A. Haska, Na marginesie serialu Sprawiedliwi, czyli (prawie) cała Polska ratuje Żydów, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2010, nr 6, s. 408.
285 J. Grabowski, Prawda leży w mogiłach, „Więź” 2011, nr 8/9, s. 103.
286 W. Krzyżaniak, Siedem wieczorów Sprawiedliwych, „Gazeta Wyborcza”, 3 XII 2012, s. 16.
287 P. Zychowicz, Serial TVP o bohaterach Żegoty, „Rzeczpospolita”, 5 II 2010, s. A9.
288 „Tygodnik Powszechny” 2010, nr 15, s. 36.
289 S. Łupak, Frontem do widza, „Film” 2010, nr 3, s. 85.
290 Zob. Pokaz serialu „Sprawiedliwi” oraz dyskusja po pokazie: Weiss, Przewoźnik, Karłowicz, Tomczyk, http://www.teologiapolityczna.pl/pokaz-serialu-sprawiedliwi-oraz-dyskusja-po-pokazie-weiss-przewo-nik-kar-owicz-tomczyk (dostęp 28 III 2018).
291 List prezydenta z okazji przedpremierowego pokazu serialu „Sprawiedliwi”, http://www.prezydent.pl/archiwum-lecha-kaczynskiego/aktualnosci/rok-2010/art,17,708,list-prezydenta-z-okazji-przedpremierowego-pokazu-serialu-sprawiedliwi.html (dostęp 28 III 2018).
292 Zob. A. Haska, Na marginesie serialu Sprawiedliwi, czyli (prawie) cała Polska ratuje Żydów, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2010, nr 6, s. 405–413.
293 A. Leszczyński, Czytanka o Żegocie, „Gazeta Wyborcza”, 9 IV 2010, s. 4.
294 M. Ferro, Kino i historia, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2011, s. 24.
295 Zob. TVP1 zmienia ramówkę, http://portalmedialny.pl/art/62803/tvp1-zmienia-ramowke-we-wtorki-przypomni-serial-sprawiedliwi.html (dostęp 28 III 2018).
296 Zob. Zaremba przed telewizorem: Przypominajcie Sprawiedliwych, https://wpolityce.pl/kultura/380884-zaremba-przed-telewizorem-przypominajcie-sprawiedliwych (dostęp 28 III 2018).
297 Zob. W Warszawie premiera filmu o Polakach ratujących Żydów w czasie okupacji, https://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/2070939,W-Warszawie-premie-ra-filmu-o-Polakach-ratujacych-Zydow-w-czasie-okupacji (dostęp 28 III 2018).
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.
Przemoc filosemicka?
Nowe polskie narracje o Żydach po roku 2000
Elżbieta Janicka et Tomasz Żukowski Elżbieta Janicka et Tomasz Żukowski (éd.)
2016
Literatura polska wobec Zagłady (1939-1968)
Sławomir Buryła, Dorota Krawczyńska et Jacek Leociak (dir.) Sławomir Buryła, Dorota Krawczyńska et Jacek Leociak (éd.)
2016
Pomniki pamięci
Miejsca niepamięci
Katarzyna Chmielewska et Alina Molisak (dir.) Katarzyna Chmielewska et Alina Molisak (éd.)
2017
Spory o Grossa
Polskie problemy z pamięcią o Żydach
Paweł Dobrosielski Paweł Dobrosielski (éd.)
2017
Nowoczesny Orfeusz
Interpretacje mitu w literaturze polskiej XX-XXI wieku
Maciej Jaworski Maciej Jaworski (éd.)
2017
Refleksja nad literaturą w polskim piśmiennictwie emigracyjnym
Tymon Terlecki, Czesław Miłosz, Gustaw Herling-Grudziński
Andrzej Karcz Andrzej Karcz (éd.)
2017