5. Druga i trzecia fala cholery, 1848–1860
p. 439-445
Texte intégral
A. Poeci piszą wiersze
1Ferdynand Hechel (1795–1851)
20 sierpnia
2Cholera od kilku już miesięcy całą prawie Europę trapiąca nie tylko lekarzów i przyjaciół ludzkości do szukania i zalecania rozmaitych środków pobudza, ale nawet księża dla podniesienia ducha w prostym ludzie zarządzają publiczne modły i procesje, a poeci piszą wiersze o tej zarazie i podają środki strzeżenia się onej; i tak niedawno słyszałem wiersz francuski dosyć dowcipny, który tu przyłączam:
3Mon Cher, en temps de peste évite
Le Vin tourné, les ƒruits nouveaux,
Les beaux yeux noirs de Marguerite,
Et surtout tiens‑toi les pieds chauds.1
4Niemcy, którzy wszystko tłumaczą, zrobili następującą tego wiersza parafrazę, która jednak delikatności francuskiej nie wyrównywa, i lubo jest trafną, tchnie jednak germańską rubasznością; oto jest:
5Uberfiüll dir nicht den Darm,
Halte dir die Füsse warm,
Komme dem Gretei nicht zu nah,
Kriegst du nicht die Cholera.
6PRZEDRUK ZA: Fryderyk Hechel, Kraków i ziemia krakowska w okresie Wiosny Ludów. Pamiętniki, wstępem i przypisami opatrzył Henryk Barycz, Wrocław 1950, s. 270.
B. Każdy siedział w kącie
7Kazimierz Girtler (1804–1887)
Rok 1848
8W listopadzie i tu rozwinęła się paskudna cholera tak, że w dzień kilka ofiar zmiatała, nie tylko już między wojskiem, ale i między mieszczanami. Nierzadko widziało się płacz, lament przed domem. Nieraz jadąc wieczór z Kaliny do Jaksic, w ulicy Krakowskiej spotykałem powoźkę, na której dwie i trzy trumny z sołdatami poległymi na cholerę wieziono na cmentarz, brało się wtedy miętowy cukierek do ust, przysłaniając je aż do nosa chustką, bo mijając ledwie o parę łokci było się od za[razy].
9W szpitalu kościelnym przy szosie, blisko kościółka Św.Barbary, leżeli choleryczni mieszczanie. Napoleon Lipiński, fizyk i lekarz powiatowy, udawał chorego, inni też z urzędu niby chorowali, a jeden tylko Chmurzyński Stanisł[aw], kupiec, z narażeniem własnym osobiście dozorował ten szpitalek, własnym kosztem w rozmaite potrzeby zaopatrywał, a nawet nieraz czynnie obsługiwał chorych przy nacieraniach, kąpielach. Był to lekarz i chrześcijański pomocnik, i pocieszyciel; jeden jedyny w owym razie na swoim miejscu, za siebie i za tych, co się pokryli. W Jaksicach zmarło kilkoro ludzi, w Kalinie nikt – tu nie zajźrzała cholera.
10Z tą [zarazą] w parze chodzi jakiś smutek. W dzień w Miechowie tak pusto bywało jakby w nocy, każdy siedział w kącie, czasem na rynku nie widać było żywej duszy. Oswoiliśmy się z cholerą tak dalece, że potem nie zważaliśmy wcale na nią. Zaczęła się od Franckiego, urzędnika Kasy Powiatowej, który w połowie października był na polowaniu w Kalinie, a znalazłszy kilka rydzów, przyniósł je do domu, sam je upiekł przy ogniu, osolił i zjadł, popił wodą, a wkrótce nastąpiły oznaki cholery i w kilka godzin życie skończył. Marcin Francki pierwszy padł ofiarą. W końcu października odezwała się lepiej, w listopadzie, grudniu srożyła się. W styczniu, lutym folgowała i coraz słabnąc, poszła do piekieł.
11Po ile razy od 1831 roku zapamiętam cholerę, to zawsze w powszechności usposobienie żołądka jest szczególne. Najzdrowsi czują coś nienormalnego w trawieniu, a żarłoczniejsi statkować muszą, aby się nie przewziąć. Umysł też przy tym jest cierpiący, ociężałość, posępność, jak przesyceniem żołądka, tak zarówno zbytecznym ruchem ciała można rozgniewać cholerę, iż gotowa wbić w nas swe drapieżne szpony. Umiarkowani i tu przed innymi mają pierwszeństwo, że się pokus do zbytku nie lękają, a stać się dopiero dla cholery wstrzemięźliwym, to ją i tym można podrażnić. Piekielna choroba!
12PRZEDRUK ZA: Kazimierz Girtler, Opowiadania. Pamiętniki z lat 1832– 1857, przedmowa i wybór tekstu Zbigniew Jabłoński, opracowanie tekstu i przypisy Zbigniew Jabłoński i Jan Staszel, Kraków 1971, t. 2, s. 284.
C. Zbliża się
13Fryderyk Chopin (1810–1849)
Calder House, 16 października 1848
(12 mil od Edynburga) Do Adolfa Gutmanna
14A ja się tam przechadzam z moją niepewnością. Cholera się zbliża; w Londynie mgła i spleen, w Paryżu nie ma prezydenta. Ale dokądkolwiek się udam z moim kaszlem, i moimi dusznościami, zawsze będę Cię kochał.
Paryż, środa, 4 lipca 1849 Do Solange Clésinger
15Cholera zmniejsza się, ale powiadają mi, że Paryż coraz bardziej pustoszeje. Upał i kurz. Dużo nędzy i brudu, widuje się twarze z tamtego świata.
16Niech Pani zechce wybaczyć, że piszę tylko kilka słów, lecz jestem tak zmęczony, iż sił mi brak. Ciężka epidemia nawiedziła nasze wsie i nie mam chwili spoczynku; widzieć, jak cierpią i umierają, jest nader smutne; lecz to, że się kogoś ratuje – dodaje sił.
17PRZEDRUK ZA: Korespondencja Fryderyka Chopina, zebrał i opracował Bronisław Edward Sydow, redakcja i przypisy Janusz Miketta, Warszawa 1855, t. 1, s. 181.
D. Podwójną klęską pomoru dotknięci
18Inskrypcje wyryte na pomniku w Zębowie
19(fronton)
20WAm półWIekoWeJ prACy
toWArzySze ŚWIĘCĘ
pomnIk ten Co tu kryJe
BrACI WASzeJ koŚCI
WASze mnIe WykArmIŁy
I DŹWIgAŁy rĘCĘ
WAm nA BrAtnIeJ mogILe
pŁACĘ DŁug WDzIĘCznoŚCI
prACoWItym teJ WŁoŚCI
mIeSzkAŃCom
ktÓrzy poDWÓJnĄ kLĘSkĄ
pomoru DotknIĘCI
koŚCI tu SWoJe zŁoŻyLI
poŚWIĘCA WŁAŚCICIeL
1858 r.
(prawy bok)
1658 zA pAnoWAnIA
J. k. k. p. W. k. L.
W CzASIe pAmIĘtnego
nAJŚCIA nIeprzyJACIÓŁ
CAŁA nIemAL
teJ WŁoŚCI LuDnoŚĆ
DotknIĘtA moroWĄ zArAzĄ
tutAJ SpoCzyWA
(lewy bok)
1831 DotkLIWymI kLĘSkAmI
krAJu pAmIĘtny
WIDzIAŁ trzeCIĄ CzĘŚĆ
mIeSzkAŃCÓW teJ WŁoŚCI
zArAzĄ ŚmiertelnĄ
ChoLerA morIBuS DotknIĘtĄ
ktĄreJ koŚCI
W tem mIeJSCu SpoCzyWAJĄ
PRZEDRUK ZA: http://www.szpejankowski.eu/index.php/ciekawostki‑genealogiczne/135‑morowe‑powietrze.html.
Notes de bas de page
1 Mój drogi, podczas epidemii
Unikaj sfermentowanego wina, świeżych owoców,
Pięknych, czarnych oczu Małgorzaty,
A przede wszystkim trzymaj nogi ciepło.
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.