10. Końce świata, ostatni ludzie
p. 66-71
Texte intégral
1Gorliwą czytelniczką Cuviera – jako pisarza katastrof – była wcześniej Mary Shelley, która rozwinęła na swój sposób i doprowadziła do skrajności wątki apokaliptyczno‑katastroficzne tak mocno obecne u Byrona (w Kainie Byron odwołuje się do Cuviera expressis verbis, jednocześnie zaznaczając, że nauka Cuviera nie jest sprzeczna z nauką Mojżesza: „Czytelnik zauważy, że świat został wielokrotnie zniszczony przed stworzeniem człowieka”1) i jej męża Percy’ego Shelleya, również czytelnika Cuviera, u którego – w Prometeuszu skowanym – nie brakuje katastrofalnych powodzi i zgubnych uderzeń komet. Sama Shelley jest autorką grubej powieści The Last Man, „Ostatni człowiek” (wcześniej wiersz pod tym samym tytułem napisał Thomas Campbell, na polski tłumaczył go Niemcewicz), opisującej zagładę świata przewidzianą na rok 2100 w wyniku epidemii dżumy (epidemii cholery w chwili, gdy Shelley pisała swą powieść, jeszcze w Europie nie było) i przemian klimatycznych. Dżuma działa niczym bomba neutronowa, zabija ludzi, zostawiając nienaruszone ich dzieła i miasta, i cała powieść kończy się, jak niemało dwudziestowiecznych powieści katastroficznych, niezwykle melancholijnym obrazem samotnej włóczęgi ostatniego człowieka Lionela Vernaya po wyludnionej Italii i pustych wodach i brzegach Morza Śródziemnego. Wpływ na powieść Shelley miał także bardzo popularny w tym czasie (napisany w 1798) Essay on the Principles of Population Thomasa Malthusa, opisującego katastroficzne konsekwencje, do jakich doprowadzi przeludnienie miast.
2Ziemia może zginąć śmiercią nie nadprzyrodzoną, lecz naturalną, pisał jako pierwszy Kartezjusz, śmiercią gwałtowną, przez zderzenie z kometą, albo śmiercią powolną, przez wygaśnięcie Słońca. W XIX wieku temat nagłego końca świata, do którego dojdzie w wyniku katastrofy, wkracza mocno w imaginarium. Opuszczę tu długie wyliczenie wyobrażonych w literaturze nadchodzących katastrof ostatecznych, z których wiele mogłoby służyć za scenariusz do filmu von Triera Melancholia, oraz renesans motywów atlantydzkich i pompejańskich z jedną z najbardziej czytanych powieści dziewiętnastowiecznych na czele: The Last Days of Pompeii (1834) Edwarda Bulwera‑Lyttona2, o której będzie wspominała w swych pamiętnikach jeszcze Deotyma. Wspomnę tylko, że teorie wygaśnięcia Słońca znane są na przykład Zygmuntowi Krasińskiemu, jak wiele innych teorii astrofizycznych i fizycznych. Jest między innymi czytelnikiem Herschela (jesli chodzi o wizje kosmogoniczne i odkrycie mgławic, rozszerzenie kosmosu), Faradaya, Galvaniego, Volty (jeśli chodzi o teorie fizyczne). Ma on szczególną umiejętność przekładania ich na metaforykę, to miłosno‑utopijną, to historiozoficzną; w obu chodzi o obrazowanie świata po jego ostatecznym przeobrażeniu, po kresie, który – w zależności od nastroju – okazuje się początkiem nowego istnienia lub ostateczną zagładą. Szczególnie pociągają go panteistyczne wizje wyobrażenia ulatniania, skraplania, rozpraszania, rozdrabniania materii, tego, co by się stało po jej ostatecznym rozproszeniu – w wersji optymistycznej: „gdyby Bóg rozpuścił materię – pisał do Delfiny – gdyby się rozpadło wszystko na proch najdrobniejszy, na proch idealny, porwany siłami ruchu w przestrzenie, wszechświat by się wtedy zamienił w muzykę!”3.
3Ale tak dobrze u Krasińskiego, który najszybciej przejął katastroficzne idee ze swych francuskich lektur, na ogół nie ma. Jak wiemy, Cuviera, przyjaciela jego przyjaciela Ampère’a, czytał bardzo wiernie Ballanche, mający wpływ na twórczość młodego Krasińskiego. Omawiając wpływ Ballanche’a na Krasińskiego, zauważa się wpływy teorii cykli historycznych Vico, historiozofii de Maistre’a; w rzeczy samej lektury geologiczne Ballanche’a były, w chwili gdy pisał Palingenezę i Widzenie Hebala, intensywniejsze; bardzo żywo interesował się także Potopem jako zjawiskiem istotnym dla jego wykładni dziejowej. Czytał Cuviera, Buffeta, Boulangera, Humboldta, samego Ampère’a, który w Collège de France wygłosił wykład przedstawiający geologiczną teorię Potopu; ich teorie i rozważania miały na niego duży wpływ i łączył je z poglądami religijnymi, utrzymując równowagę między jednymi a drugimi. Interesowała go idea Cuvierowska – można mówić o synkretyzmie religijnym Cuviera i Ballanche’a – wedle której na całym świecie, w różnych tradycjach, można spotkać potwierdzenia historycznego wymiaru Potopu. Żadne nowoczesne odkrycia nie zadały kłamu Genezie, pisał Ballanche, jednocześnie usilnie podkreślając, jak bardzo wszystkie jego przemyślenia poddają się naukowej weryfikacji. Ten rodzaj równowagi wyczytywał też u swoich autorów, między innymi właśnie u Cuviera. W swych pismach nawiązywał – bardzo amatorsko – do dość obszernej problematyki geologicznej i paleontologicznej4. Do Krasińskiego Ballanche dociera już w formie ostatecznej, oczyszczonej niejako, oderwanej od historii naturalnej i przełożonej na palingenetyczną filozofię dziejów; Krasińskiego, w przeciwieństwie do Mickiewicza, paleontologia nie zajmowała, ale też inny, o wiele bardziej obojętny był jego stosunek do zwierząt.
4Pisał Krasiński do Małachowskiego: „Czas tu dziwacznie dziwny: mgły i deszcze, mgły londyńskie w Nicei w końcu maja, czy możesz sobie wystawić? Coś tam naruszonego w organizmie planety, w ciele rodzaju ludzkiego, w mózgu Mickiewicza, w sercu naszym, na ziemi i na niebie, w powietrzu i na morzach wszędzie (...)”5. W przypadku Krasińskiego, ale też wielu innych twórców tamtego czasu można mówić o hiperwrażliwości katastroficznej, którą teorie geologów wzmagały czy wręcz kreowały. Co bardziej drażliwe wyobraźnie poetyckie – Shelley, u nas także Niemcewicz – odczuwały powszechne poruszenie, gwałtowną pracę we wnętrznościach Ziemi, uruchamiały obrazy gorączkowego wrzenia, dotykającego wszelkich sfer życia. Dzieje ludzi i Ziemi – opowiadali – wystawione są na wielkie energie, nie wiedzieć czy niszczące, czy pozytywnie transformacyjne, poddane solidarnie wstrząsom; trzęsienia ziemi, nawałnice, epidemie, powodzie świadczą tu i teraz o gorączce czasów, którą wywołują żywioły. „I ludzie i żywioły szaleją”, informuje w Dzienniku Niemcewicz, powtarząc incipit Irydiona, „kula ziemska wykręciła koziołka”6. Ten rodzaj traumy, umieszczenie katastrofy w centrum wyobrażeń, u Niemcewicza łatwo jest zauważyć. Jego Dziennik, swoisty biuletyn meteo, obfituje w spostrzeżenia, które świadczą o „nasłuchiwaniu” przezeń zdarzeń, które mogą być zapowiedziami jeszcze większych katastrof. Niemcewicz jest pilnym czytelnikiem Cuviera i on również – choć rozumie, że Cuvier opowiada o długim trwaniu, czy raczej o długiej serii zdarzeń – przekłada na czas teraźniejszy rozpisany przez Cuviera na tysiąclecia proces katastroficznych nawrotów. Odnotowuje regularnie niczym kronikarz klęsk trzęsienia ziemi, anomalie klimatyczne, pożary; do nich dochodzą zdarzenia polityczne, militarne czy wszelkie zdarzenia „ludzkie”, które zwiastują nadchodzące kataklizmy. Można tu mówić o imaginacyjnym przyspieszeniu długiego trwania.
5Oczywiście literatura jest najlepszym przewodnikiem nadwrażliwości, w korespondencji czy w samych dziełach Krasińskiego albo Niemcewicza, w utworach Wordswortha, Shelleya i innych widać najwyraźniej, w jaki sposób zmienia się status katastrofy. Wcześniej pojmowano ją jako zdarzenie wyjątkowe, nawet jeśli powtarzalne; teraz staje się rzeczywistością fundamentalną, wpisaną w dzieje Ziemi. Opisując w swym poemacie Mont Blanc alpejski pejzaż, Shelley pyta, czy uczy on wątpienia, czy wiary.
Ghastly, and scarred, and riven. – Is this the scene
Where the old Earthquake‑demon taught her young
Ruin? Were these their toys? or did a sea
Of fire envelop once this silent snow?
None can reply – all seems eternal now.
(...) Między tymi lody
Demon Trzęsienia [dosł. Trzęsienia Ziemi – mB] uczył płód swój młody,
Jak niszczyć trzeba?... Tu się płód ten bawił,
Aż wszystko w gruzach okropnych zostawił?
Czy może ognia fale nieprzeparte
Spłynęły niegdyś na ten śnieg dokoła?
Nic odpowiedzieć na to mi nie zdoła –
Wszystko tu zda się wieczne!...7
(w przekładzie Jana Kasprowicza)
6Niewątpliwie mówimy we wszystkich tych przypadkach o wyobraźni apokaliptycznej, może nawet panikarskiej. Ale też – jak w przypadku Niemcewicza – możliwość katastrofy staje się pod jego piórem argumentem pedagogiczno‑politycznym, wokół którego pisze swoje przypowieści w formie bajek, jak tę o zawalonym domu czy o pójściu okrętu na dno, jeśli tylko braknie wspólnego, solidarnego działania mieszkańców czy pasażerów.
7Niemcewicz, stosujący pisma Cuviera do rozważań nad codziennością, zarazem naznaczony losem wygnańca, który w wyniku katastrofy politycznej stracił swoje dotychczasowe życie, dobrze egzemplifikuje żywot nadwrażliwy, histeryczne imaginarium tak typowe dla wczesnego romantyzmu. Na szczęście byli też tacy jak Domeyko, gładko przełykający nauki Cuviera i wykorzystujący emigrację do budowy nowego życia. Domeyko uczęszczał na wykłady Cordiera, ucznia Cuviera. „Z wielką przyjemnością go słuchałem. Pamiętam jednak, że wcale nie byłem rad z jego ostatniej lekcji, na której, streszczając cały swój kurs, wywodził głównie zmiany i przeobrażenia, przez jakie przeszła kula ziemska od stworzenia; – a kiedy po tym przeglądzie całej kolei geologicznych epok przyszedł mimo wszystko do wniosku o nieuniknionym końcu i zniszczeniu, jakie spotka koniecznie naszego planety, nie umiał się z tej fatalnej konsekwencji inaczej wywinąć, jak zapowiadając, że to nie może nastąpić, chyba że za wiele, wiele wieków, i nie warto o tym myśleć”8.
8„(...) są chwile, w których świat potrzebuje się zajmować swym końcem” – ironizował później dziennikarz krakowskiego „Czasu”, który dla swej gazety sporządził raport z ostatnich wydarzeń i lektur paryskich. – „I tak, lat temu dziesięć z powodu jakiejś astronomicznej przepowiedni wypadłej nie pomnę już z którego niemieckiego obserwatoryum – pisano wiele o kataklizmie, który ma nasz glob pochłonąć. Teraz znowu paryzka akademya nauk zwróciła uwagę na teorię Adhémara, który już nie przepowiada, a zapowiada nowy potop. Nie lękaj się atoli. Obrachowany przez francuskiego astronoma potop nastąpi dopiero za sześć tysięcy trzysta lat – mamy tedy czas pomówić o nim spokojnie”9.
Notes de bas de page
1 George Byron, Kain, przełożył Józef Paszkowski, w: tegoż, Wybór dzieł, Warszawa 1986, t. 2, s. 616.
2 O różnych obrazach końca świata zob. Hélène Tuzet, Le thème de la fin du monde dans les lettres après 1660, w: Literature and Sciences, Oxford 1954, s. 164–169.
3 Zygmunt Krasiński, Listy do Delfiny Potockiej, opracował i wstępem poprzedził Zbigniew Sudolski, Warszawa 1975, t. 1, s. 80, list z 19 XII 1839 roku.
4 Por. Michel Dürr, Ampère et milieux scientique et littéraire de son temps, „Sabix” 2007, nr 37, http://www.sabix.org/bulletin/b37/milieux.html; John Tresch, The Romantic Machine: Utopian Science and Technology after Napoleon, London 2012.
5 Zygmunt Krasiński, Listy do Stanisława Małachowskiego, opracował i wstępem poprzedził Zbigniew Sudolski, Warszawa 1979, s. 74.
6 Julian Ursyn Niemcewicz, Dziennik 1837–1838, redakcja Izabella Rusinowa, Pułtusk 2006, s. 62 i 95. Cyt. za: Elżbieta Dąbrowicz, Potop. Między historią naturalną a wyobraźnią historyczną, s. 16; wykorzystuję też dalej jej uwagi o Dzienniku i innych dziełach Niemcewicza.
7 Percy Bysshe Shelley, Poezje wybrane, wybrał, opracował i wstępem poprzedził Juliusz Żuławski, Warszawa 1961, s. 22. Na ten temat także: Jacques Khalip and David Collings, Introduction. The present time of” Live Ashes”, w: Romanticism and Disaster, Romantic Circles 2012, https://www.rc.umd.edu/praxis/disaster/index.html.
8 Ignacy Domeyko, Moje podróże, s. 194–195.
9 „Czas”, Dodatek Miesięczny 1859, t. XVI.
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.