„Prawdziwi” mężczyźni. O prozie socrealizmu i jej kontynuatorach
p. 164-209
Texte intégral
Filary męskości
1Badania nad męskością na Zachodzie liczą sobie już trzydzieści lat1. W naszym kraju to sprawa co najwyżej ostatniej dekady, przy czym chodzi bardziej o pojedyncze artykuły rozproszone w tomach zbiorowych2 i sporadyczne publikacje książkowe3 niż odbywające się regularnie konferencje, pracownie naukowe, katedry czy czasopisma poświęcone men’s studies4. Tymczasem nasza kultura stanowi intrygujące pole do namysłu nad przemianami kategorii męskości. Nie bez racji Maria Janion stwierdza deklaratywnie: „Polska kultura narodowa jest kulturą wybitnie męską. W jej obrazie na plan pierwszy wysuwają się związki homospołeczne, więzi męskiego braterstwa i przyjaźni”5. Na tym tle miejsce szczególne zajmuje stalinizm i socrealizm. Decyduje o tym m.in. fakt, iż okres między 1949 rokiem a 1954 to czasy dominacji męskości „naturalnej” (niepodlegającej dyskusji), hegemonicznej – nierespektującej alternatywnych wyobrażeń6. Jeśli Franco La Cecla przekonuje, że „[n]ie ma […] męskości bez odniesienia do kobiecej różnicy […]”7, to w pierwszej połowie lat 50. kobiecość stanowi lustro, w którym może odbijać się i pysznić tylko męskość. Kobiecość wyłania się jakby zza mgły, ale nigdy nie nabiera dystynktywnych kształtów. Socrealizm bowiem nią się nie zajmuje, ignoruje jej wyznaczniki i determinanty. Kobiecość go nie interesuje, bo jest nieadekwatna do momentu historycznego. Wprawdzie męskość również nie jest problematyzowana, ale to ona – jako synonim człowieczeństwa, a w tym przypadku także ducha rewolucji – wyznacza punkt odniesienia dla kobiecości, a nie odwrotnie.
2Stalinizm zadbał o to, by zdezawuować trzy znane „zagrożenia” dla męskości: stan dziecięcy, kobiecość i homoseksualizm8. Dziecko jest w tej epoce niemal zawsze nad wiek dorosłe i poważne, kobieta w sztuce socrealistycznej jedynie pozornie może stanowić odpowiedź na męską dominację, homoseksualizm zaś staje się przedmiotem drwin – nacechowany ujemnie jako przejaw zgniłej obyczajowości Zachodu. Negatywne skojarzenia budzą również wszelkie zachowania nieokreślone seksualnie. Wroga charakteryzuje „wygląd zewnętrzny, pochodzenie społeczne, przynależność narodowościowa, preferencje seksualne”9. Obcość jest tu innością, także innością zachowań seksualnych (inżynier Wesołowski z Lewantów Andrzeja Brauna)10.
3Znawcy zagadnienia nie bez racji dostrzegają ambiwalentny stosunek komunizmu do kobiety. Jakkolwiek trudno zaprzeczyć deklaracjom i uregulowaniom prawnym wprowadzanym przez komunistów, a zmierzającym do zrównania statusu kobiet i mężczyzn, to w praktyce społecznej, jak też i w sztuce socrealizmu, kobiecości wyznaczono miejsce drugorzędne, podporządkowane męskości. Znakomicie ów wewnętrznie sprzeczny (jeśli spojrzeć na teorię i praktykę) krąg zjawisk uchwycił Jerzy Smulski, przywołując dwie koncepcje człowieka: ideologiczną i biologiczną. Tę pierwszą należy łączyć z oficjalną, propagandową wizją i – dodajmy – z pierwiastkiem męskim. Tę drugą, przeciwnie – konstytuująca ją sfera biologii i erotyki to obszar kobiecości, analogicznie jak ideowa chwiejność11. W literaturze stalinowskiej kobieta często pojawia się jako słabsza, łatwo ulegająca popędom, niestabilna ideowo. Jak pokazuje Magdalena Piekara, w powieści produkcyjnej „[d]o kobiet mówi się jak do dzieci, nie traktując ich poważnie”12. Być może też dlatego w prozie polskiej pierwszej połowy lat 50. „bohaterki kobiece nie występują samodzielnie”, a ich pojawieniu się na kartach tekstu „towarzyszy natychmiastowe porównanie z mężczyzną […]”13. Podobnie Ewa Toniak w Olbrzymkach, ujawniając szereg miejsc wspólnych w prezentowaniu kobiet w malarstwie i literaturze, wskazuje, iż zawsze potrzebują one przewodnika, wobec którego pozostają myślowo uległe i bezwolne14.
4Niemal wszystkie postaci kobiece w sztuce socrealistycznej są bezcielesne, aseksualne, wyalienowane ze sfery jakichkolwiek skojarzeń erotycznych15. Zdecydowana większość spośród nielicznych opisów o charakterze seksualnym ma podłoże mizoginistyczne16. Ciało kobiece przybiera wówczas gargantuiczne rozmiary; wybujałości atakują zmysły widza i czytelnika17. Wymykają się spod kontroli. Ta nachalna zmysłowość – mogąca zmierzać w kierunku niepożądanym z punktu widzenia ideologicznego – wzbudza niepokój narratora i odbiorcy socrealistycznej prozy. Jeśli komunistyczna propaganda pierwszej połowy lat 50. godzi się na to, by – mówiąc słowami Judith Butler – biologiczna płeć kobiety mogła przybierać różne artykulacje kulturowe (poprzez stroje, sposób bycia, pracę zawodową)18, to nie oznacza, iż niweluje ona różnicę między kobietą i mężczyzną. Przeciwnie, czyni wszystko, aby ją utrzymać, uwydatnić. Partyjni działacze konsekwentnie stoją po stronie hierarchicznego, heteronormatywnego układu, w którym męskość jest na pierwszym planie.
5Stalinizm w Polsce w różnych wymiarach życia społecznego akceptował przywództwo mężczyzn. Męska wspólnota konstytuowała własny wewnętrzny system komunikowania, własne kody porozumiewania. To fragment powojennych dziejów PRL, w którym panowanie mężczyzn jest widoczne niemal na każdym kroku i może dlatego w wyjątkowy sposób zasłonięte, bo nazbyt oczywiste, nazbyt związane z duchem czasu i ten czas odbijające. Tak działa głęboka struktura patriarchatu: męska dominacja jest w niej trudna do zdemaskowania i nazwania. Klasyczna praca Pierre’a Bourdieu oddaje to tak: „Siła męskiego porządku wynika z tego, że obchodzi się on bez uzasadnienia; androcentryzm narzuca się jako neutralny i niewymagający dyskursywnej legitymizacji”19. Pierwsza połowa lat 50. hołduje temu, co Gunnar Karlsson – za klasykami badań psychoanalitycznych – nazywa męskością falliczną. Być może tak wielka wartość, jaką w kulturze zachodniej przypisuje się męskości, wynika z tego, że „ukrywa [zachodnia kultura] podstawę, na której została wzniesiona: naszą bezbronność i zależność”20. Jest więc męskość falliczna próbą zanegowania naszej ułomności, odpowiedzią na egzystencjalne i cielesne determinanty. Ciesząc się tak wielką estymą, bardzo często bywa przyjmowana również przez kobiety jako model atrakcyjny, godny uznania za jedyny i obowiązujący21. Socrealizm nie jest tu wyjątkiem. Wytwarzająca się wówczas sfera homospołeczna – w znaczeniu, jakie temu terminowi nadaje Eve Kosofsky Sedgwick22 – budowana była nie na zwyczajowym braterstwie krwi przelanej na froncie, ale przede wszystkim na więzi zadzierzgniętej przez służbę Idei.
6Kultura lat 1949–1954 jest niezwykle mocno zmaskulinizowana. Genezy tego zjawiska upatrywać trzeba w sytuacji społeczno-politycznej i gospodarczej. Kraj znajduje się na etapie odbudowy. Zniszczenia wywołane okupacją hitlerowską są ogromne. Komunistyczne władze stawiają na rozwój budownictwa i przemysłu ciężkiego. Do pracy zatem – z racji jej specyfiki – angażowani są głównie mężczyźni. Zatrudnienie znajdują w dziedzinach decydujących o motoryce przemian, kluczowych nurtach socjalistycznej gospodarki: górnictwie, budownictwie, hutnictwie, transporcie. Oczywiście, propaganda komunistyczna stara się też prezentować kobiety jako murarki i kombajnistki, ale główny ciężar – dosłownie i w przenośni – spoczywa na górnikach, hutnikach, murarzach i kombajnistach. W tej grupie znajdziemy zawody, które nie mają swoich żeńskich odpowiedników (Wincenty Pstrowski nie mógł mieć kobiecej współzawodniczki w wydobyciu węgla). Poza tym – przekonuje Ewa Toniak, analizując plakat doby stalinizmu i dokumentalne materiały filmowe – odnosi się wrażenie, że kobiety jako murarki czy włókniarki jakby wychodziły ze swej właściwej roli i zamieniały z mężczyzną tylko na te kilka godzin, by potem znów wrócić do bycia matką, dziewczyną, żoną23.
7Ciężka praca fizyczna w stalinizmie darzona była szczególną estymą. Stanowiła prawyobrażenie pracy, jej istotę. Jak podkreśla Hanna Gosk, ideę „pracy jako męskiej przygody, walki, w której sprawdza się własną wytrzymałość” kontynuuje początkowo również proza pokolenia „Współczesności” (np. Jutro odpoczniesz Remigiusza Napiórkowskiego)24. Wysiłek intelektualny w porównaniu z wysiłkiem mięśni sytuował się daleko w tyle. Niekiedy jawił się jako nieprzystojący mężczyźnie, wstydliwy. Brak bezpośredniego zaangażowania we wznoszenie domów, fabryk, kładzenie szyn kolejowych, wytapianie stali i dobywanie węgla uchodził za sprawę naganną. Jeśli nawet nie werbalizowano tego wprost, to presja obrazów literackich, kinowych, plakatów nie pozostawiała wątpliwości, kto jest prawdziwym mężczyzną; tym, który nie żyje wspomnieniami o partyzanckiej i konspiracyjnej przeszłości, ale mierzy się z teraźniejszością w imię lepszej przyszłości. Jego atrybutem staje się już nie nagan i karabin maszynowy, a kielnia i kilof. Wyczerpujący trud fizyczny stanowił nową formę manifestacji uczuć patriotycznych. Miał on zastąpić „starą” – ideały i wzorce „ludzi z lasu”.
8Do frontowej retoryki odwoływano się na różne sposoby, przede wszystkim jednak sięgając po pewien typ języka. Mariusz Mazur jeden z fragmentów swej monumentalnej monografii poświęca charakterystyce słownictwa stalinowskiej propagandy. Dominują w niej metafory i zwroty o dużym nacechowaniu emocjonalnym, dosadne, łatwo zapadające w pamięć słuchacza i czytelnika. To język władczy i agresywny25. Militarystyczna metaforyka miała podwójne uzasadnienie. Po pierwsze, stanowiła „naturalną” kontynuację słownictwa, ale i schematów myślowych z czasów okupacji. Co ważniejsze, automatycznie przenoszono epitety z dawnego, okupacyjnego wroga na obecnego. „Dzięki tej metodzie negatywne cechy hitlerowców, Niemców, okupantów, zbrodniarzy, zdrajców przechodziły na wroga współczesnego, a emocjonalne konstatacje oparte na wspomnieniach zyskiwały moc perswazyjną”26. Po drugie, wojenna stylistyka wypływała wprost z konstrukcji komunistycznej koncepcji rzeczywistości, w której konflikt „uznany został za istotę procesu trwania i zmiany świata”27. Proza i poezja uczestniczyły w podtrzymywaniu permanentnego klimatu zagrożenia, czającego się niebezpieczeństwa (co częściowo też należy wiązać z sytuacją polityczną, rywalizacją wielkich mocarstw skutkującą autentycznymi obawami ludzi)28. Duch konfrontacji zarówno usprawiedliwiał radykalizm używanych środków, jak i sam przedstawiał się jako stymulowany przez uczucie niepewności i strachu przed przeciwnikiem wewnętrznym oraz zewnętrznym. W finalnej scenie Kłopotów pani Doroty Borowskiego narrator wzywa prokuraturę do większej bezwzględności w ściganiu wszystkich, którzy nie uznają zasad nowego systemu gospodarczego. Rewolucja wymaga ofiar, a twarde czasy wymagają „twardych” decydentów. Lepiej więc przykładnie ukarać, choćby i nazbyt srogo, niż okazać litość. Ta bowiem oznacza słabość, zniewieściałość, której nie może pochwalać „nowy człowiek”. Piekara, komentując Kłopoty pani Doroty i Piątkę z ulicy Barskiej Kazimierza Koźniewskiego, oddaje punkt widzenia władzy: „Łagodność to przyznanie się do słabości, to obniżenie autorytetu socjalistycznego, ludowego państwa”29.
9Rządy Bolesława Bieruta w ich kulminacyjnej fazie charakteryzuje próba upowszechnienia kilku męskich wzorców osobowych. Miały one antycypować idee przyszłości, wykreślać kierunek dziejów, najpełniej wyrażać obwiązujące normy w dokonującej się rewolucji cywilizacyjnej. Wcielenie w życie zespołu pożądanych wartości przez nowych włodarzy kraju było tyleż znakiem odejścia w niepamięć „starego świata”, co sygnałem nieodwracalnej transformacji. Postawy i zachowania wynoszone na piedestał w przemówieniach polityków i hołubione przez socrealistyczną sztukę – mają wyraźne męskie rysy. Wśród tych akceptowanych i wspieranych przez propagandę komunistyczną wzorców osobowych wymienić trzeba: 1) towarzyszy z bezpieczeństwa, 2) robotnika / przodownika pracy, 3) żołnierza wolności, 4) człowieka radzieckiego. Przywołajmy też jeden wyrazisty antywzorzec: inteligenta.
10Chciałbym dokonać omówienia każdej z wyróżnionych kategorii pod kątem tego, jak realizowała ona polityczne dążenia stalinizmu oraz propagowany ideał męskości. Wcześniej należałoby jednak określić sytuację wyjściową w walce o „nowego człowieka”, a tę w dużym stopniu determinowała pamięć o niedawnej wojnie.
Niewygodna wojna
11Komunistom chodziło nie tylko o zaszczepienie nowych wzorców osobowych, ale też o równoczesne wymazanie „starego”. Nie zapominajmy, że młodość była niemal zawsze waloryzowana dodatnio w komunistycznej propagandzie jako nośnik racji i siły – jakości, które często pojmowano jako wymienne i samozwrotne.
12Na drodze do upowszechniania ideału homini novi stało wiele przeszkód. Jedną z ważniejszych stanowiła „epoka pieców”. Z kilku powodów temat wojny był w stalinizmie tyleż niewygodny, co trudny do skutecznego opanowania. Są to przyczyny różnej proweniencji i różnej rangi.
13Stalinizm ponad tragizm i trwogę lat 1939–1945 postawił „terror optymizmu” i konieczność zapomnienia, bez szansy na odbycie żałoby (a raczej czas żałoby maksymalnie skrócił do pierwszych kilkunastu miesięcy po wyzwoleniu). Moment umocnienia się nowej władzy dzieliły zaledwie cztery lata od wydarzenia, które dziś określa się jako kluczowe dla XX-wiecznej historii Polski30. Robert Traba nazywa okres od 1945 do 1949 roku czasem „pamięci żywej”, gorącej31; czasem, któremu zamknięto możliwość ekspresji, wypowiedzenia bólu, zmierzenia się z tym, co współcześni badacze doświadczeń granicznych chętnie nazywają traumą32. A skala psychologicznego wstrząsu była olbrzymia. Jego głębię trzeba mierzyć nie tylko rozmiarami dokonanych zbrodni, ale też kontekstem historycznym. Społeczeństwo polskie ominął bowiem szok związany z okropieństwami I wojny światowej. Dla obywateli II Rzeczpospolitej – inaczej niż dla mieszkańców Francji, Wielkiej Brytanii czy Niemiec – konflikt rozpętany w roku 1914 nie tylko nie miał tak tragicznych skutków, ale też kojarzył się pozytywnie – z odzyskaniem niepodległości po 123 latach niewoli. Łagodny przebieg walk na froncie wschodnim, propagandowe znaczenie wojny 1920 roku, „cud nad Wisłą” sprawiły, że nasze społeczeństwo miało raczej niejasny obraz tego, czym może być nowoczesny konflikt militarny. Tym większym wstrząsem musiał być charakter wojny prowadzonej przez hitlerowców na wschodzie. Była ona nieporównywalna z okupacją na zachodzie Europy33. Niepewność, poczucie zagrożenia jednak nie ustały wraz z rozgromieniem Trzeciej Rzeszy. Po 1945 roku wybuchła w Polsce wojna domowa.
14Skutki okupacji nie pozwalały o sobie zapomnieć. W zderzeniu z nią władza napotykała na „obiektywne przeszkody”, ujmując rzecz językiem ówczesnej nowomowy. Trudno było nie sięgać pamięcią wstecz, patrząc na krajobraz polskich ziem, dużych miast, a zwłaszcza Warszawy. Ruiny, podobnie jak amunicja i niewypały, broń będąca w posiadaniu prywatnych osób, ale też i ta znajdująca się na wyposażeniu oddziałów partyzanckich prowadzących walkę z komunistami, wszystko to były widome ślady niedawnej przeszłości. Niejedyne ślady. Prasa i radio donosiły o procesach zbrodniarzy hitlerowskich oraz wyrokach na kolaborantów34. Informowano o kolejnych starciach z „bandami”, napadach na posterunki milicji, UB, aresztowaniach członków podziemia. Obecne było też zagrożenie wybuchem kolejnego konfliktu światowego (w którego podtrzymywaniu swój udział miało hasło „walki o pokój” i towarzysząca mu specyficzna militarystyczna retoryka35). Psychoza wojny (postrzeganej jako nieodłączny element ludzkiej natury) i obawa przed następną konfrontacją zbrojną na skalę światową znalazły swoje odzwierciedlenie nawet w filmie rysunkowym z tamtej epoki36.
15Szczegółowo stosunek partii do „czasów pogardy” omówił Smulski37. Tu odnotujmy tylko najważniejsze dla nas zagadnienie. Szybkie ogłoszenie kresu żałoby motywowano wyzwaniami, jakie stawiała przed narodem „trudna teraźniejszość”. Należało odegnać złowrogie mary oraz jak najszybciej przezwyciężyć groźne dla zdrowia narodu zanurzenie w rozpamiętywaniu i celebrowaniu bólu. Działaczom partyjnym sekundowali krytycy. Włodzimierz Sokorski przekonywał, iż to
nie problem walki jest […] źródłem kryzysu, tylko postawa pisarza widzącego w tragicznych przeżyciach okupacyjnych żywiołowy katastrofizm i kosmiczną otchłań ludzkiego bestialstwa. Ta niesłuszna, politycznie błędna, subiektywnie chorobliwa ocena okresu okupacyjnego jest niewątpliwie jedną z poważniejszych przyczyn kryzysu naszej dramaturgii i szeregu nowych scenariuszy filmowych.38
16Instrumentalizacja doświadczeń lat 1939–1945 w sztuce, polityce historycznej i dyskursie społecznym pozostaje sprawą pozadyskusyjną i wielokrotnie omawianą przez badaczy. Wskażmy jedynie na inicjowanie oraz podtrzymywanie nastrojów antyniemieckich w służbie haseł walki z hitleryzmem i imperializmem, współbieżnych z ideą walki o pokój. Józef Hen w Drugiej linii daje taki oto perswazyjny opis obozu w Majdanku: „Nie wolno odwracać oczu. […] Trzeba zapamiętać. Niech rośnie nienawiść. Łatwiej będzie walczyć”39. Tę nienawiść starano się przez cały czas podtrzymać i dodatkowo podsycać. Los ofiar obozu miał przypominać o gotowości bojowej obywateli PRL. Nie tylko stalinizm w swoich filmach, plakatach, tekstach literackich odwoływał się do dwóch obrazów – matki rozpaczającej i matki „twardej”. W jednym myśl o krwawej zemście ma zostać wywołana u żołnierza przez cierpienie bezbronnej matki i jej dzieci. W drugim ten sam cel mobilizujący uzyskiwano poprzez obraz dorastającego chłopca wysyłanego przez matkę na wojnę, by pomścił krew niewinnych ofiar40.
17Głoszony przez komunistów pacyfizm w sztuce socrealistycznej, tak jak w popularnym wtedy haśle „Nigdy więcej!”, był przedmiotem gry, a nie autentycznych uczuć i dążeń41. Działo się tak i później. A upolitycznienie przez władze wychowania w duchu pokoju – jedno ze sztandarowych haseł propagandowych – całkowicie je kompromitowało i dyskredytowało.
18„Czasy pogardy” jawiły się jako „zbyt pesymistyczne” w chwili, gdy wokół podnoszono pełne werwy hasła o odbudowie domów i fabryk, tworzeniu zrębów nowego życia urządzanego według nowych (lepszych) zasad towarzyszy z PPR. Próbowano różnymi metodami umniejszać znaczenie wojennego kataklizmu, akcentując rangę dokonującego się przewrotu ustrojowego – niezwykłej szansy, przed jaką stanęli Polacy. I choć za kwestię prymarną uznawano konieczność odbudowy zniszczeń i odważnego, wręcz buńczucznego patrzenia w przyszłość – do czego namawiali działacze partyjni coraz chętniej wspierani przez ludzi sztuki – to przecież miano świadomość skali tego, co się stało między wrześniem 1939 a majem 1945 roku. Widać to choćby na przykładzie cenzury, która wobec piśmiennictwa o II wojnie wykazywała się wyjątkową czujnością. Wynikało to ze świadomości „wagi historycznej wydarzeń i idącej za tym liczby przekazów”, jak i „kontrowersyjności wielu aspektów polskiego doświadczenia zbiorowego lat 1939–1945”42.
19„Epoka pieców” miała też – z punktu widzenia władzy – swoją dobrą stronę, fundamentalną dla powstania homini novi. Jak dowodzi Krzysztof Kosiński, wojna ułatwiała kontrolowanie młodzieży, gdyż „doprowadziła […] do załamania tradycyjnego systemu wartości”43. Wcielaniu w życie idei homini novi sprzyjały też zmiany w obyczajowości, atomizacja społeczna, większa tolerancja na czyny moralnie deprawujące lub wręcz zbrodnicze. W swej monografii pt. Wielka trwoga Marcin Zaremba rekonstruuje przejawy deprawacji, za jakie odpowiadała okupacja w Polsce44. Wszystkie te niepokojące zjawiska – z pietyzmem ukazane przez historyka – stanowiły dla komunistów czynniki sprzyjające walce o „nowego człowieka”.
20Jerzy Jarzębski pisze: „Świat-sen mrocznej, niewytłumaczalnej wojennej apokalipsy pisarze zamieniali na miraż rzeczywistości doskonale przejrzystej, wyjaśnialnej aż do najdrobniejszych szczegółów”45. Kapłanami nowej rzeczywistości uczyniono mężczyzn. Byli jej kodyfikatorami i tłumaczami. Zarazem socrealizm „zabrał” mężczyznom wojnę sprowadzając ją do rywalizacji ideologicznej i konfliktu klasowego, przekreślając jej wyjątkowość. Stalinizm pozbawił wojnę aspektu metafizycznego, z jakim była ona przez wieki identyfikowana. Maciej Urbanowski, zestawiając ze sobą W stalowych burzach Ernsta Jüngera i W polu Stanisława Rembeka, wydobył to, co w widzeniu wojny jest głębokiego, co pochodzi z porządku pozwalającego odczuć sens ludzkich spraw, ich istotę skrywaną pod naskórkiem kultury46. Michael Howard po lekturze wspomnień weteranów powiada, iż „wojna, przynosząc poczucie braterstwa, przygody, wyzwanie i tryumfy, […] zwolnienie od domowych trosk, była w istocie najszczęśliwszym okresem w [ich] życiu”47. Nawet jeśli pamiętamy, iż brytyjski historyk mówi o realiach końca XIX i pierwszej połowy XX wieku, to nie możemy zaprzeczyć, iż sądy takie dało się słyszeć również u tych, którzy przeżyli wydarzenia z połowy wieku XX.
21Nie tylko w kulturach pierwotnych, także w kręgu cywilizacji zachodniej wojnę (ale i wojsko) zwykle kojarzono z inicjacją w męskość. Wojna była okrutna, a jednocześnie jakoś pociągająca. Jawiła się jako tajemnica, w której swój udział mają wyłącznie mężczyźni. Pojmowano ją zarazem jako doświadczenie wyodrębniające, wynoszące (uwznioślające).
Wojna stwarza […] sytuację społecznego i kulturowego terroru, w której mężczyźni w ramach homospołecznej wspólnoty muszą wyraźnie odróżnić się od kobiet, a zatem muszą zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami zdefiniować swoją męskość i wyprzeć z niej wszystko to, co mogłoby podpadać pod kobiecość oraz przypisywaną jej stereotypowo fizyczną i charakterologiczną słabość.48
22W klasycznym studium Roger Caillois dowodził: „Chrzest ogniowy staje się źródłem najwyższych cnót. Ludzie wyobrażają sobie, że ktokolwiek dostąpi tego obrzędu, staje się nieustraszonym kapłanem tragicznego kultu i wybrańcem zazdrosnego bóstwa”49.
23Konflikt zbrojny jest również czasem panowania glamour. Nie bez powodu akowska konspiracja – tak jak i tradycja legionowa – ściśle przestrzegała porządku i rozdzielności płci50. Wojna wyróżnia mężczyzn jako duchową wspólnotę. Ale jest to też moment wizualnego uwznioślenia mężczyzny w mundurze. „Glamour postaci kobiecych postrzegany jest jako wrodzony i pasywny, podczas gdy glamour męski wiąże się […] z męską siłą i wigorem, który najpełniej wyraża się w bohaterskich przygodach”51. Stalinizm zanegował glamour, przywdziewając siermiężne kufajki czerwonoarmistów, brudne mundury berlingowców, a zamiast oficerskiej szabli wkładając w chropowate, spracowane ręce proletariusza radziecką pepeszę. Elegancję i dobre wychowanie nazwano lalusiowatością, pańskością nielicującą z realiami toczącej się walki klas, ale i charakterem nowoczesnego pola bitwy.
Towarzysze z bezpieczeństwa
24Nie bez przyczyny utarło się określenie „towarzysze z bezpieczeństwa”. W UB niewiele było miejsca dla kobiet. Zdecydowaną większość stanowili mężczyźni. Oni też zajmowali stanowiska najbardziej eksponowane i fundamentalne dla istnienia tej instytucji. Notabene wciąż brakuje rzetelnych opracowań naukowych określających udział kobiet w Urzędzie Bezpieczeństwa: strukturę zatrudnienia, charakter wykonywanych zadań. Jednak nawet bez precyzyjnych ustaleń badawczych można stwierdzić, że zdecydowana większość z nich znajdowała pracę w biurze, sporadycznie uczestnicząc w akcjach o charakterze zbrojnym. Taką pozycję kobiet w UB poświadcza również socrealistyczna sztuka. Karty tej prozy zapełniają funkcjonariusze, nie funkcjonariuszki. Zresztą, jak przekonuje Wojciech Tomasik, ubowców odgrywających pierwszoplanową rolę w utworach socrealistycznych znajdziemy mniej, niż należałoby sądzić52. Nie bez powodu. Kreowano ich na ostateczną instancję, która – niczym bohater filmów akcji – wkracza w decydującym momencie. Wtedy bowiem może się objawić w pełni jej niezawodność i niezbędność.
25Towarzysze z bezpieczeństwa są nieco zagadkowi. To samotnicy, skoncentrowani na powierzonych im zadaniach. Zazwyczaj zachowują przy tym anonimowość, występując jako „porucznik”, „kapitan” „śledczy” albo „przedstawiciel władz bezpieczeństwa”53. Nie dzieje się to bez powodu. Czyniąc wyjątek jedynie dla wymienianego z imienia i nazwiska Feliksa Dzierżyńskiego, próbowano zapewne – w zgodzie z duchem epoki – zaakcentować prymarne znaczenie instytucji kosztem jej szarych, „zwyczajnych” członków.
26„Bezpieczniak” często przypominał zdystansowanego i opanowanego męża zestawianego ze stereotypowo gadatliwą, trwożliwą i nieporadną żoną. Ubowiec przecież legitymizował swą męską naturę nie słowem, lecz działaniem. Jego powabna męskość wyrażała się w skutecznej walce z kontrrewolucjonistami, wrogami wewnętrznymi, partyzanckimi „bandami”, nie zaś w krasomówczych tyradach. Im „skromniejszy”, mniej obecny był żołnierz UB, tym bardziej rósł autorytet jego oraz urzędu, który reprezentował. Tym łatwiej było też przekonać do UB społeczeństwo – od początku nieufne wobec „towarzyszy z bezpieczeństwa”. Nie bez powodu – identyfikowano ich bowiem z brutalnością, sferą donosicielstwa, inwigilacją i skrytobójstwem.
27Partia czyniła wiele i na różnych płaszczyznach propagandowej aktywności, by nobilitować wizerunek członka tajnej policji. Podobnie jak wielcy rewolucjoniści i działacze ruchu robotniczego (Lenin, Stalin, Dzierżyński, Bierut) „towarzysze z bezpieczeństwa” mieli pogodzić zwyczajność z posągowością. Zasada sprzeczności (albo znoszenia sprzeczności) zdawała się rządzić portretem stalinowskiego „bezpieczniaka”: „Subtelność rysów harmonizuje ze szlachetnością charakteru” – konkluduje Tomasik54.
28Tak jak w centrum nazistowskiej tajnej policji stała osoba Heinricha Himmlera, tak pomnikowe ucieleśnienie wzoru enkawudzisty stanowił założyciel Czeki – Feliks Edmuntowicz Dzierżyński. Był on zresztą o wiele częstszym bohaterem tekstów literackich niż Himmler w Trzeciej Rzeszy. Dzierżyński miał przynajmniej jedną przewagę nad szefem SS. W przeciwieństwie do niego dysponował „porządnym” partyjnym życiorysem (zaangażowanie w działowość rewolucyjną, zsyłki i kolejne ucieczki). Himmler wziął się znikąd (nie uczestniczył nawet w puczu monachijskim z 1923 roku). Nie rozwijając wszakże dalej sformułowanej tu analogii, wypada stwierdzić, iż „żelazny Felek” – choć posturą i tężyzną fizyczną, tak jak i Himmler, nie imponował – w poezji, prozie, na plakatach i kronikach filmowych prezentowany był najczęściej z wykorzystaniem metaforyki ognia i stali, a więc odsyłającej do wybitnie męskich znaków kulturowych55. Trudno powiedzieć, czy towarzysze z bezpieczeństwa są przystojni. Na pewno nie są fizycznymi ułomkami, ludźmi, których natura naznaczyła deformacjami ciała. Ale też ich wygląd zewnętrzny nie stanowi przedmiotu zachwytu czy jakiejś szczególnej atencji narratora. Jeśli ich uroda ma w sobie coś pociągającego zmysły, to raczej trzeba upatrywać tego w surowych rysach twarzy, czerstwych, oszczędnych gestach i słowach, w konstrukcji psychicznej, a nie w wyglądzie zewnętrznym.
29Towarzysze z bezpieczeństwa nie myślą o sobie jednak w kategoriach pożądania czy podobania się innym (kobietom). Seksualność jest oznaką słabości. „Seks jest atawizmem, któremu prawdziwy rewolucjonista nie powinien się poddawać”56. Tomasik ujmuje to zagadnienie szerzej: „W komunistycznej rzeczywistości akt płciowy stanowi rodzaj bolesnego kompromisu: jest chwilową ugodą z prawami gatunku, zawieraną nie w imię przyjemności jednostek, lecz dla dobra zbiorowości – z myślą o zapewnieniu jej biologicznego trwania”57. Nie tylko twórcy XX-wiecznych państw komunistycznych – postaci symboliczne i monumentalne – ale i zwykli obywatele (jak z powieści Kazimierza Brandysa) „czynią zadość potrzebom swoich organizmów, nie czerpiąc z tego przyjemności”58.
30Biografia działacza komunistycznego również w tym aspekcie ma dowodzić zwycięstwa ducha nad cielesnymi ograniczeniami. Wzorem dla młodych ubeków miały być postaci Lenina i Dzierżyńskiego. Wielcy przywódcy są aseksualni. Sprawy cielesne nigdy nie zaprzątają ich umysłów. Mogłyby bowiem zbrukać samą ideę. Tymczasem to doskonałość idei ma być powielana i potęgowana w wizji doskonałego ciała, poddanego bezwzględnie woli jego posiadacza. O wiele większym afrodyzjakiem niż seks pozostaje bowiem władza. Syntetycznie ujęła to badaczka: „Seks musi […] ustąpić wobec bardziej podniecającej możliwości, jaką jest rządzenie innymi. […] Władza jest podniecająca, jest przyjemniejsza od fizycznego spełnienia z kobietą. Rządzenie nie zastępuje seksu, ono się nim staje”59.
31Erotyka do sztuki socrealistycznej wkradała się jednak tylnymi drzwiami, np. poprzez obrazy napiętych mięśni górnika, wysiłku postumentowych ciał sportowców. Poddane rygorom socrealistycznej rzeźby postury stalinowskich robotników emanują siłą, tężyzną, niemal biologicznym seksapilem. Naładowani energią burzenia i wznoszenia na nowo, przypominają mitycznych herosów, w których siła i władza formowania rzeczywistości znalazły idealne dopełnienie.
32Towarzysze z bezpieczeństwa reprezentują raczej twardość typową dla wieku dojrzałego niż agresję i zadziorność znamionujące okres nastoletni – czas popisów odwagi i buńczucznej demonstracji siły. Ich celem jest odwoływanie się do argumentów majestatu. Chcą wzbudzić w przeciwniku poczucie własnej małości i nikczemności, nie odwołując się do przemocy. Przemoc wobec słabszych zarezerwowana jest dla wrogów politycznych i żołnierzy NSZ60.
Żołnierz wolności
33Socrealizm – jego teoretycy i praktycy – na różne sposoby i na różnych polach próbował dawne i obce mu wzory osobowe kultury ziemiańskiej zastąpić nowymi, mającymi plebejski rodowód. Sprawa jest zresztą szersza i nie dotyczy jedynie lat 1949–1954. Wyznacza wszak przedmiot zabiegów propagandowych znacznej części epoki PRL. Trzeba powiedzieć jeszcze i to – nie zawsze bój ten wynikał wprost z partyjnej indoktrynacji. Bohater tytułowego opowiadania z tomu Krzyż walecznych Józefa Hena zdaje się daleki od dyrektyw komunistycznych dygnitarzy. Uosabia chłopską, prostą moralność obleczoną w mundur podoficera. Na przeciwległym biegunie do niej sytuuje się (rzadko obecny na płaszczyźnie fabuły) przedwojenny oficer lub młody podchorąży.
34Jeden z wielkich mitów narodowych zrodzony za sprawą wydarzeń z lat 1939–1945 kontynuowany przez obraz „chłopców z lasu” (niepodległościowego podziemia) nie miał nic wspólnego z aktywnością Gwardii Ludowej (później Armii Ludowej). Jej bohaterowie (Janek Krasicki, Hanka Sawicka) – mimo komunistycznej indoktrynacji – nigdy nawet nie zbliżyli się do pozycji, jaką zajmowali w świadomości społecznej uczestnicy wojny obronnej z września 1939 roku, a zwłaszcza członkowie akowskiej konspiracji. Pokolenie Kolumbów było inteligenckie i antykomunistyczne – odważne, bohaterskie. Można było umniejszać rangę i militarne znaczenie jego akcji zbrojnych, kwestionować ich polityczny sens, ale niełatwo było zabrać mu urok i magię, jaką wokół siebie roztaczało. Był tego świadom czytelnik Popiołu i diamentu. Jeśli nawet widzieć w utworze Jerzego Andrzejewskiego zakłamaną opowieść o wielkiej zmianie ustrojowej, to i wówczas trudno nie wyrazić uznania dla postaci Maćka Chełmickiego. Szlachetny Szczuka będzie tylko szlachetny. Młody, przystojny, straceńczy jest jego zabójca – chłopak z AK. Pod postacie Andrzeja i Maćka „wszyscy podkładali własnych znajomych”. Okazało się to możliwe m.in. dlatego, że obaj byli „niedorysowani” – niewiele dowiadujemy się o ich biografii z kart powieści61. Jednak chyba nie na tyle „niedorysowani”, by pomylić ich z partyzantami z AL. „Znajomi” musieli mieć akowski rodowód i wywodzić się z generacji Kolumbów (uroda, styl bycia, nawet ubiór Chełmickiego w ekranizacji Wajdy dobrze oddają zarówno inteligenckie korzenie bohatera Popiołu i diamentu, jak i jego seksapil).
35Przejęcie władzy – a dokładnie sposób, w jaki się to dokonało – również uprawomocniało przeświadczenie o moralnej wyższości Kolumbów. Po ich stronie była chwała przegranych, których polska kultura szczególnie hołubi. Przekonał się o tym nie tylko Tadeusz Borowski, pisząc Śmierć powstańca i Bitwę pod Grunwaldem. W trwaniu na straconych pozycjach od czasów romantyzmu przejawiała się szczególna właściwość męskiego ducha. Ten duch był nie tylko romantyczny (konstytuowany tym samym przez pierwiastek uniwersalistyczny), ale nade wszystko polski. Mogło się też zdawać, że bojownik konspiracji akowskiej i antykomunistycznego podziemia był bezpośrednim dziedzicem tradycji spartańskich wojów króla Leonidasa. Stalinizm i PRL nie umiały uporać się ze „straceńczym pięknem” kolegów Maćka Chełmickiego. Nie potrafiły go anihilować.
36Komunistyczny panteon nie miał zbyt wielu herosów, po których można było sięgnąć, chcąc kontrapunktowo zestawić ich biografię z Kolumbami, uczestnikami powstania warszawskiego czy żołnierzami z bitwy pod Monte Cassino. Do tych nielicznych należał Karol Świerczewski. Jego legendę zbudowała wojna domowa w Hiszpanii. Moment śmierci Świerczewskiego wykreśla punkt kulminacyjny w procesie „stawania się bohaterem”. Generał Walter w opinii stalinizmu miał bowiem jedną wielką przewagę nad Kolumbami – jego poświęcenie i śmierć nie były bezcelowe, otwierały bowiem bramy przed epoką komunizmu. Było to cierpienie i poświęcenie uświadomione ideologicznie, co przydawało im dodatkowej mocy, wyrywało z ram przypadku, ale i – po ludzku rozumianego – nieszczęścia.
37Śmierć generała Waltera była tylko do pewnego stopnia faktyczną, fizyczną nieobecnością. Wszak – jak deklarował Wiktor Woroszylski w Śmierci nie ma, opiewając postać Pstrowskiego – komunizm unieważniał dramat końca, przenosząc go z wąskiej perspektywy jednostkowej tragedii na płaszczyznę ogólnoludzkiego triumfu. Przecież dzieło Pstrowskiego i Świerczewskiego nie pójdzie w zapomnienie. Przetrwa w innych pokoleniach.
38Świerczewski – w socrealistycznej sztuce znany głównie za sprawą Żołnierza zwycięstwa Wandy Jakubowskiej oraz Człowieka, który się kulom nie kłaniał Janiny Broniewskiej – nabierał cech monumentalnych. Niemal każdy jego czyn uruchamiał skojarzenia ze średniowiecznym rycerzem. Walter był współczesnym ucieleśnieniem najlepszych cech dawnego wojownika.
39Nie tylko pole bitwy przekonuje o odwadze generała. Jego brawura nie jest też aż tak bardzo eksponowana. Ma swą „racjonalną” podbudowę. Straceńcza odwaga mogła się bowiem kojarzyć z pokoleniem Kolumbów, ewokować romantyczne konotacje. W postaci Waltera jest – zdająca się przeczyć brawurze – rozwaga, umiejętność podejmowania decyzji bez pośpiechu, w namyśle. Jak przekonuje Piotr Zwierzchowski w Żołnierzu zwycięstwa, „[n]ienaturalna momentami powolność i spokój Karola Świerczewskiego. miały oznaczać opanowanie, zimną krew, prawie majestatyczność”62. Walter pod reżyserskim okiem Jakubowskiej nabiera nobliwej powściągliwości, niemal ślamazarności. Również w opowieści Broniewskiej generał jest niczym ojciec – dojrzały, ale też po męsku oszczędny w słowach. I jak ojciec – nie boi się trudnych zadań. Przez cały czas jest ze swoimi żołnierzami: „Znali go, bo znali, aż za dobrze! Jeśli niebezpieczny posterunek, to właśnie on tam musi być osobiście, żeby się chłopcy raźniej poczuli”63. Ponownie więc spotykamy się z dobrze już znanym zabiegiem – budowaniem obrazu opartego na sprzeczności.
40Życiorys i pochodzenie klasowe Świerczewskiego (wywodził się z rodziny robotniczej) pozwalały wygenerować inny – konkurencyjny wobec akowskiego – obraz oficera. Nie był to już inteligent, lecz przedstawiciel nizin społecznych. Wprawdzie wśród wyższych rangą oficerów, którzy szlify zdobywali jeszcze w latach 20. czy 30., nie był on wyjątkiem, ale miał od początku zdeklarowane lewicowe sympatie, co dobitnie podkreślił swoim udziałem w brygadach międzynarodowych w Hiszpanii. Walter ucieleśniał więc komunistyczny ideał internacjonalistycznej służby. Jego biografia dobrze realizowała wymogi stawiane deficytowemu i pożądanemu wzorowi rewolucjonisty-patrioty (podobnie jak biografia Mariana Buczka, komunistycznego aktywisty, który zginął w kampanii wrześniowej).
41Internacjonalistyczna postawa Waltera nie mogła jednak zadowolić tych, którzy patrzyli na nią podejrzliwie. Była raczej wzorem dla ideowo ugruntowanych elit. Tymczasem nowej władzy brakowało szerszego społecznego poparcia. Postrzegana jako obca i wroga, musiała się uwiarygodnić. Martyrologia narodu oraz czyn zbrojny żołnierza polskiego z armii generała Berlinga były jednymi z filarów budowania zaufania i płaszczyzny porozumienia z narodem. I Armię Wojska Polskiego należało prezentować jako zwycięską i naszą. Dlatego też w filmie lat 60. z lubością wprowadzano konwencje kina batalistycznego, przygodowego oraz „odwołania do kultury narodowej, do tradycji sienkiewiczowskiej”64. Była to zresztą strategia, która miała swoich antenatów w praktyce czasów okupacji. Mające „kompleks Polski” niektóre komunistyczne formacje świadomie (niemal karykaturalnie) demonstrowały swą polskość65.
42Obraz żołnierza, powstańca jest głęboko zakorzeniony w rodzimej tradycji. Ma pozytywne konotacje. Powodował, iż działacze partyjni, jeśli nie wywodzili się z tych szeregów, to za nobilitujące uznawali akcentowanie i poszukiwanie we własnych biografiach związków z partyzantką antyhitlerowską lub I Armią Wojska Polskiego generała Berlinga66. Zarówno partyzancki styl życia – sławiony przez grafomańską prozę Władysława Machejka – jak i legenda uczestnika bitwy pod Lenino czy walk pod Studziankami oraz zdobywcy Kołobrzegu stanowiły właściwą i pożądaną legitymizację. Dodawały splendoru wojownika, niezbędnego w społeczeństwie, w którym mit walki narodowo-wyzwoleńczej, oporu przed najeźdźcami był niezwykle mocno podkreślany. Aktywnie uczestniczyła w nim sztuka polska – zarówno pierwszych lat po wojnie, jak i epoki stalinowskiej.
Przodownik pracy / robotnik
43Zadanie, jakie stanęło przed kodyfikatorami nowej moralności, mogło się wydawać niewykonalne. Oto kulturę ufundowaną na wzorach inteligencko-ziemiańskich, z mniejszą domieszką komponentów arystokratycznych i burżuazyjnych, należało uformować na wzór wrażliwości robotniczo-chłopskiej. Sytuację radykalnie odwróciły wydarzenia historyczne. Z jednej strony eksterminacyjne działania hitlerowców, w wyniku których znacząco zubożyły się szeregi inteligencji, a z drugiej nacjonalizacja przemysłu oraz reforma rolna, podkopujące ekonomiczny byt ziemiaństwa i burżuazji, sprawiły, iż chłopi z Dzień dobry, Toporna Jalu Kurka i robotnicy w Pamiątce z Celulozy Igora Newerlego znaleźli się w nieporównanie lepszym położeniu – ekonomicznym i kulturowym – niż przed rokiem 1939. Skutkiem było to, o czym mówi Andrzej Leder. Badacz podnosi kwestie znane, ale nie dość o nich przypominać:
Konsekwencją […] dwóch kluczowych momentów polskiej rewolucji – wymordowania w czasie niemieckiej okupacji żydowskiego mieszczaństwa i zniszczenia przez stalinowski komunizm dominującej pozycji urzędniczych, wojskowych i intelektualnych elit o szlacheckiej genezie – było wytworzenie się ogromnej i wielowymiarowej przestrzeni awansu.67
44Przywołane tu mechanizmy przewartościowań społeczno-politycznych zainicjowały i wydatnie wsparły zmiany w sferze symbolicznej. Aby sojusz robotniczo-chłopski – podobnie jak policja polityczna oraz „nowe wojsko” – zdołał się uwiarygodnić przed społeczeństwem, musiał m.in. stworzyć panteon własnych bohaterów. Do nich należał wzorzec przodownika pracy. Był on masowo reprodukowany w propagandowych „Kalendarzach Robotniczych”, „albumowych wydawnictwach w rodzaju Nasi Kandydaci w okresie wyborów do Rad Narodowych w 1954 roku” oraz „w »Bibliotece Przodowników Pracy«, w której »Książka i Wiedza« wydała łącznie około 300 takich biografii”68.
45Kiedy słyszymy o współzawodnictwie pracy, nie bez powodu przychodzi nam na myśl postać Wincentego Pstrowskiego. Automatyczne więc kojarzymy rywalizację i olbrzymi wysiłek fizyczny z męskością. Przekraczanie granic, poskramianie słabości, hartowanie ciała i ducha to przymioty w kulturze zachodniej od wieków przypisywane mężczyznom. Niezależnie od tego, ile znajdziemy deklaracji załóg kobiecych, nie są one w stanie naruszyć obowiązującego stereotypu.
46Górnik z kopalni „Jadwiga”, który w sztuce tamtego czasu urósł do rangi jednostki ponadprzeciętnej, charyzmatycznej, musiał być uszlachetniony, nawet fizycznie nabrał wznioślejszych rysów. Stał się jednym z pierwszych męczenników za robotniczą sprawę. Jak podaje Piekara – w szkicu będącym najpełniejszą prezentacją motywu Pstrowskiego w literaturze socrealizmu – dziewczęta „śląskie i nieśląskie” miały do wypełnienia konkretną rolę – „śpiewając pieśni, opowiadać innym o bohaterze”69. Sfery wpływów zostały zatem wyraźnie określone. Domeną mężczyzn jest działanie, formowanie opornej rzeczywistości – do kobiet należy rozgłaszanie ich sławy70.
47Każdorazowe konfrontowanie się z siłami przyrody przypomina wojenne starcie. Ich ujarzmienie i wykorzystanie w służbie człowieka miało rozpraszać obawy sceptycznie nastawionych do komunizmu, kreować obraz niespożytej energii i boskiej wręcz siły, którą rozporządza nowa władza. Pracę łączono ze zdobywczością, władczością, atrybutami wybitnie męskimi, przyrodę zaś – z podporządkowaniem, uległością – cechami kojarzonymi z kobiecością. Walkę z naturą przedstawiano przy tym jak walkę z wrogiem – zewnętrznym i wewnętrznym. Udział w przekształcaniu natury w propagandzie komunistycznej stanowił pośrednią formę zwyciężania sił kapitalistycznych i imperialistycznych. Zbigniew Jarosiński, komentując postawę głównego bohatera Lewantów Brauna, stwierdza, iż walczy on „z wrogiem, z przyrodą i z samym sobą”71.
48Powstały w Związku Radzieckim mit stachanowca nie implikował jednak wizerunku bezmyślnego akordzisty, lecz inteligentnego postępowca sprzęgającego swój nadludzki trud z nowymi technologiami, sprawnie wykorzystującego ich możliwości. I choć stan faktyczny wyglądał odmiennie, górnik, hutnik czy budowlaniec mieli stanowić zaprzeczenie zachodniego proletariusza – wyalienowanego przez automatyczną i niedającą satysfakcji pracę72. Dopiero siła idąca w parze z postępem technicznym i ideowym uświadomieniem mogła przynieść pożądany efekt – robotnika odpowiedzialnego, dojrzałego, mężnego męstwem czasów pokoju, choć niepozbawionego należnej czujności wobec przeciwników socjalistycznej ojczyzny.
Człowiek radziecki
49W końcu 1948 roku, gdy cenzura mobilizowała siły i czuła się coraz pewniej, jeden z pracowników GUKPPiW tak motywował swoją decyzję o odmowie wznowienia powieści Jarosława Haška: „Druga wojna światowa uwieczniła dwa typy żołnierzy – a) bohaterskiego żołnierza radzieckiego broniącego swej ojczyzny i wyzwalającego narody ujarzmione, b) zwyrodniałego esesmana”73.
50Wypada zgodzić się z komunistycznym stróżem myśli, ale też dodać kilka drobnych uzupełnień. Partyjni aktywiści mieliby znikome szanse na zmianę czarnego obrazu bolszewików, gdyby ci nie wyzwolili ziem polskich spod niemieckiego jarzma. Przełamywaniu lodów przysłużyła się najbardziej okupacja hitlerowska. Im bezwzględniejsze były rządy nazistów, tym więcej sympatii musiała budzić armia, której pojawienie się oznaczało kres cierpień i wizję wymarzonego pokoju. Przede wszystkim jednak była to armia zwycięska, o niebywałej determinacji i nadludzkim poświęceniu, w którym nawet kobiety przewyższały mężczyzn z innych armii (zarówno wrogich, hitlerowskich, jak i alianckich). Bodaj nikt dobitniej nie pokazał tego w epoce stalinowskiej niż Borowski w krótkim opowiadaniu pt. Ofensywa styczniowa. Opowieść o rosyjskiej żołnierce stanowi wyraźny kontrapunkt dla walczącego z Niemcami człowieka Zachodu. Rosjanka rodzi w wojskowym szpitalu. A zaraz potem „[w]łożywszy na siebie mundur […] przewinęła dziecko w prześcieradło, otuliła je kocem i umocowała sobie sposobem cygańskim na plecach. Pożegnawszy się z lekarzem i siostrami, wzięła w rękę automat i worek i zeszła po schodach na ulicę”74. Ani jej zachowanie, ani wygląd nie wskazują na kobietę. Przeciwnie, właśnie pozbycie się kobiecej miękkości i zamienienie jej w męską siłę nadaje Rosjance z automatem wymiar mitycznego androginicznego wojownika.
51Tak jak w przypadku „towarzyszy z bezpieczeństwa”, również i w portrecie człowieka radzieckiego chodziło o to, by ukazać ludzkie oblicze kogoś, kto podświadomie budził obawę, wywoływał poczucie lęku. Należało przekonać społeczeństwo do przybyszy ze Wschodu. Temu m.in. służyła finałowa scena Dni klęski Wojciecha Żukrowskiego. Oto przedstawiciel dawnego ustroju – podchorąży Antoni Nowosad – otrzymuje nieoczekiwaną pomoc przy próbie dostania się na odjeżdżającą ciężarówkę: „Żołnierze w czapkach z gwiazdkami wyciągnęli do niego przyjazne ręce. Dźwignęli, upchali między siebie”75.
52Jak najłatwiej nabrać zaufania do wyzwolicieli, a jednocześnie sprawić, by byli mniej podejrzani i bardziej ludzcy? Można w tym celu wykorzystać tradycyjny pośrednik między dwoma narodami – alkohol. Wspólne picie bimbru przez polskich i radzieckich żołnierzy, częstowanie alkoholem, palenie tytoniu razem to obrazki dobrze znane zarówno z dzieł filmowych, jak i literackich76. Braterstwo i przyjaźń pieczętowała razem przelewana krew. Szlak bojowy polskich i radzieckich żołnierzy wieńczyło zdobycie Berlina. Przy czym tak proza, jak film wyolbrzymiały polski wysiłek zbrojny u boku armii Stalina. W popularnej wersji historii – np. w powieści Janusza Przymanowskiego Czterej pancerni i pies – odnosi się wrażenie, że berlingowcy byli nie tylko jednostkami samodzielnymi bojowo, ale i na tyle istotnym komponentem wojsk Stalina, że bez nich rozgromienie faszyzmu byłoby niemożliwe albo przynajmniej bardzo utrudnione.
53Opowieści o berlingowcach stanowiły okazję do stworzenia przyjaznego wizerunku czerwonoarmistów. Na ich niekorzyść działała pamięć niedawnej wojny polsko-bolszewickiej. Przechowywały ją nie tylko jednostkowe wspomnienia, ale też literatura i film doby dwudziestolecia. Do tego dochodził podtrzymywany przez elity II Rzeczpospolitej lęk przed rewolucją. Terror powstały po przejęciu rządów przez Lenina i jego popleczników w październiku 1917 roku był najczarniejszym ucieleśnieniem fobii i strachu cywilizowanego Zachodu.
54Zalety wyzwoliciela w furażerce z czerwoną gwiazdą pełniej można było uwydatnić na tle hitlerowskiego zbrodniarza. Zgodnie więc z konstatacją cytowanego już cenzora bipolarne zestawienie obok siebie hitlerowca i czerwonoarmisty stanowiło jedną z najbardziej znanych antagonistycznych par doby stalinizmu. Było punktem wyjścia w myśleniu o przeszłości oraz w rozważaniach o przyszłości. Wszak przyszłość stanowiła wypadkową dwóch wektorów: niemieckiej (germańskiej) agresji i imperializmu oraz radzieckich gwarancji wojskowych.
55Komunistyczna propaganda – przebudowując wizerunek „człowieka radzieckiego” – nie chciała się ograniczać jedynie do żołnierzy Stalina. Jerzy Andrzejewski wprawdzie w okresie socrealizmu nie opublikował żadnego tekstu beletrystycznego, wydał jednak agitacyjne artykuły publicystyczne – wśród nich zbiór pt. O człowieku radzieckim. To relacja pisarza ze spotkania z ludźmi Kraju Rad. Z „agitki” Andrzejewskiego chciałbym wydobyć passus, w którym powołuje się on na nowy wzór patriotyzmu. Radziecki patriotyzm ma tę przewagę nad kapitalistycznym, że pozbył się „skazy nacjonalizmu i szowinizmu”, „megalomanii narodowej”77. Służy za to „sprawie postępu i ludzkiego szczęścia, towarzyszy [mu] piękne poczucie narodowej godności, ogarniające swym zasięgiem zarówno żywy nurt ojczystej tradycji postępowej, jak i dzień dzisiejszy, który przygotowuje jutro”78. Powiedzielibyśmy, że jest to „patriotyzm miękki”, zbudowany w kontrze do elementów kojarzonych z przemocą, wzmacniający wartości koncyliacyjne, stawiający na otwartość. Swą godność naród osiąga nie poprzez odwoływanie się do anachronicznej wizji własnej wyjątkowości, ale wydobycie z przeszłości postępowych idei i tradycji walki o postęp oraz wyzwolenie międzynarodowego proletariatu od ucisku. Ponownie zatem w oficjalnej retoryce komunistycznej robotnik zastępuje żołnierza.
56Apologetyczną wobec ZSRR publicystykę Borowskiego i Andrzejewskiego dzielnie wspierała proza i poezja. Przywołując Początek opowieści Mariana Brandysa, Drugą linię Józefa Hena oraz Na przykład Plewa Bogdana Hamery, Piekara wylicza przymioty obywateli Kraju Rad. Są zaangażowani ideowo, szczerzy i prawdomówni – wyznaczają wzory zachowań w społeczeństwie komunistycznym. Przytoczmy dłuższy fragment wypowiedzi badaczki:
Słowa Rosjan są zrozumiałe, proste, przekazywane jest w nich maksimum treści, zmuszają interlokutora do myślenia. Dokładnie takie samo jest ich postępowanie. Nie posiadają ukrytych motywacji, najczęściej wybór podejmują, nie myśląc o sobie, ale o innych ludziach, o przywódcach, o swej ojczynie albo o partii. Podobnie jak postaci historyczne opisywane w prozie tamtych lat (Lenin, Stalin, Dzierżyński) żyją skromnie, niewiele jedzą, nie śpią zbyt długo, nie interesują ich błahe rozrywki. Nie mają tajemnic, romansów, ich życie jest proste i uczciwe […].79
57To portret niemal ascety, bez skazy – wcielenie ideału jednostki poddanej ignacjańskiej dyscyplinie wewnętrznej. Wewnętrzna samokontrola miała zaś służyć prawom rządzącym kolektywem. Tylko bowiem wspólne działanie mogło przybliżyć do sukcesu. Na tym przykładzie widać, jak w sztuce, mentalności oraz edukacji stalinowskiej konfrontowały się ze sobą sprzeczne przekazy: kult (wybitnej) jednostki i uwznioślenie masy, jej potęgi, siły, które podwaja praca we wspólnocie.
58Zmaskulinizowaną naturę człowieka radzieckiego, jak przekonywał Boris Tiepłow, charakteryzować też miała odwaga, dzielność i konsekwencja, sprawiające, że nic nie było go w stanie powstrzymać w walce o urzeczywistnienie komunizmu80. Wojownik zwyciężający faszyzm spotykał się z rycerskim obrońcą wolności i najlepszego systemu – który miał tę wolność zapewnić – komunizmu.
59Obraz przyjaźni i wojskowego przymierza polsko-rosyjskiego starano się uzgodnić z przywołaną już naczelną zasadą naukowego, czyli zdroworozsądkowego, podejścia do historii. Krytyka polskiej szkoły filmowej dokonana przez Zbigniewa Załuskiego była – przynajmniej w zamiarach autora – przeprowadzana w imię trzeźwej oceny sytuacji Polski w latach 1939–1945. Mając na uwadze fundamenty myślowe historiozoficznych wywodów Załuskiego publicystyka historyczna, teksty wspomnieniowe i literackie, jak też filmografia próbowały za każdym razem uwypuklać fakt, iż sojusz żołnierzy polskich i radzieckich wynika tyleż z przesłanek ideologicznych, co ze zdrowego rozsądku. Ten aspekt podkreślano także we wszelkich diagnozach położenia politycznego naszego kraju po roku 1945. Układ Warszawski oraz militarny pakt z ZSRR miały być gwarantami bezpieczeństwa Polski zagrożonej przez odradzający się faszyzm zachodnioniemiecki. Męska przyjaźń i przelewana razem krew były więc istotne, ale nie bardziej niż prosta kalkulacja polityczna. Ta zaś zdawała się nie zostawiać złudzeń, z kim należy podpisywać akty o współpracy militarnej.
Inteligent
60Doktryna celebrująca działanie i zmianę – której motorem i kołem zamachowym miał być sojusz robotniczo-chłopski – nie mogła upatrywać w inteligencji sojusznika. Dla ścisłości dodajmy jednak, że nie chodziło o inteligencję en bloc, lecz o pewien jej rodzaj, który wszakże rozciągano na całą tę warstwę społeczną. Celem ataków był wzorzec przedwojennego nauczyciela, adwokata, dziennikarza, artysty, nauczyciela, wykładowcy akademickiego. W oczach komunistów uosabiał on zespół przebrzmiałych zasad i poglądów, które wojna miała ostatecznie skompromitować. W napastliwym i agitacyjnym Wrześniu Jerzego Putramenta podchorąży Markiewicz – jak też środowisko, z którego się wywodzi – reprezentuje dziecinną naiwność, polityczną głupotę i zupełny brak rozeznania w sytuacji kraju. Ignorancja Markiewicza ujawnia się zwłaszcza w zderzeniu z podejściem prostych robotników (Walczak). Zdroworozsądkowe widzenie świata Putrament i cały socrealizm przeciwstawiają ubranym w piękne słowa, ale czczym inteligenckim dywagacjom. Jest w nich coś z „babskiego gadania”, które tak irytuje ministra Burdę we Wrześniu. „Babskie gadanie” pozostaje oderwane od rzeczywistości, miałkie; stanowi przejaw myślenia życzeniowego.
61W powieści produkcyjnej dyrektor, kierownik, majster byli często obsadzani w roli sabotażystów, a przynajmniej kogoś nieufnie patrzącego na zmiany. Byli oni synonimem „starego” w podwójnym sensie: z racji wieku (pamiętali bowiem jeszcze epokę międzywojnia) i sposobu myślenia (uformowanego w dawnym systemie). Ta zachowawczość wynikała z pewnych cech określających sedno inteligenckiej natury. Nie licowała ona z duchem rewolucji, jej burzycielskim i bezwzględnym obliczem. Być może właśnie w niezdecydowaniu nowa władza upatrywała największy grzech inteligencji. Nie tylko „pryszczaci” – będący w pewnym momencie najbardziej radykalną emanacją idei rewolucji – patrzyli na „miękkość” inteligencji z niesmakiem. W epoce czynu wszelka „miękkość” była podejrzana. Suponowała bowiem defetyzm i kontestowanie posunięć partyjnych decydentów.
62Stalinowscy ideolodzy i dygnitarze, myśląc o inteligencji, sięgali po dobrze znane i zadomowione stereotypy. Jej przedstawiciele mieli być zaprzeczeniem męskiego ducha: odwagi, zdecydowania, wyrazistości poglądów i przekonań. Przypisywana im niemożność podjęcia decyzji zbliżała ich do natury dziecka i kobiety. Podobnie jak inne cechy inteligenta, który był zagubiony, niepewny siebie, „miękki”, co przekreślało go w oczach współczesnych i skazywało na marginalizację. Inteligenckość była chorobą, reliktem przeszłości, wstydliwą przypadłością.
63Zamiast inżynierów w starym stylu stalinizm stawiał na fachowców – zaprogramowanych, przewidywalnych, mechanicznych. Byli to ludzie zaprojektowani do wykonywania konkretnych zadań. Docelowo inteligencja – jako warstwa społeczna – miała zniknąć zastąpiona przez grupę specjalistów81. Do niej należeli również pisarze nowego typu nazwani przez Stalina „inżynierami dusz ludzkich”.
64Przysłowiowe „dzielenie włosa na czworo”, zamienianie czynu na teoretyczne rozważania nie mogło znaleźć aprobaty w oczach komunistów. Uznane zostało za niechciany spadek po minionej epoce. Socrealizm znajdował jednocześnie niezamierzonego sojusznika w literaturze rozrachunków inteligenckich – w powieściach Kazimierza Brandysa (Drewniany koń), Pawła Hertza (Sedan), Stanisława Dygata (Jezioro Bodeńskie). Jakkolwiek nie może tu być mowy o bezpośredniej inspiracji ani o wsparciu przez Brandysa, Hertza i Dygata we wspomnianych tekstach stalinowskiej krytyki inteligencji, to trudno nie zauważyć powinowactw myślowych. Dla ideologów socrealistycznej sztuki, tak jak dla przywołanych autorów, probierzem oceny inteligenckiego bohatera była klęska zarówno państwowości polskiej we Wrześniu, jak i kryzys zachodniej cywilizacji (hitleryzm miał ją przenicować i obnażyć słabość jej kapitalistycznych i liberalnych podstaw). Zapewne nieświadomie, a jednak proza rozrachunków inteligenckich kroczyła w parze z programem partii wznoszącym fundamenty pod przyszły pomnik dla odpowiedzialnego, silnego i heroicznego bohatera nowych czasów:
Ten kłopotliwy współudział literatury wynikał z ukazania inteligenta jako człowieka wyobcowanego nie tylko ze społeczeństwa, lecz także z własnej klasy, w której dostrzegał aktorstwo, frazesy zamiast istotnych treści, puste pozy zamiast trwałych wartości. Była to […] martwa klasa, taka, z której czym prędzej należało się wyprowadzić.82
65Inteligencja to warstwa, której odejście zapowiada Ucieczka z domu Lambertów Hertza, Skrzydło Dedala Juliusza Żuławskiego je przypieczętowuje, a Traktory zdobędą wiosnę Witolda Zalewskiego ukazują już świat oczyszczony ze zbędnego inteligenckiego balastu.
66Powieść Żuławskiego jest o tyle zajmująca, że stanowi pomost – brakujące ogniwo – między prozą rozrachunków inteligenckich a literaturą socrealistyczną. Skrzydło Dedala to w swej podstawowej, perswazyjnej funkcji zapis wewnętrznej przemiany młodego poety – zagubionego w rzeczywistości lat 30. Tomasz Podleski dojrzewa do roli artysty zaangażowanego, pewnego siebie, świadomego zadań, jakie przed sztuką i jego klasą społeczną stawia nowa rzeczywistość. Odwiedzając po piętnastu latach pracownię swej dawnej kochanki, wspomina chwile minione, gdy „bezcelowość przerażała go i dusiła”. Teraz już wie, że przedmiotem swych dzieł uczyni „ludzi budujących dom”83. Takiej metamorfozy nie każdy mógł dostąpić. Bramy komunistycznego świata zamknięte były przed ludźmi takimi jak Stefan Odrowąż – działacz przedwojennych organizacji narodowych. Łatwiej było zatem trafić na właściwą drogę niepewnemu, wycofanemu z życia Podleskiemu niż aktywnemu – jakkolwiek tę aktywność oceniać – działaczowi skrajnej prawicy. Jednakże przejście przedstawicieli inteligencji o zapatrywaniach prawicowych z pozycji dawnego wroga na stronę zajmowaną przez przyjaciół okazywało się niemożliwe.
67Z portretu inteligencji w socrealistycznej sztuce starannie wyretuszowano te wszystkie elementy, które naprowadzałyby na związki z pokoleniem Kolumbów i akowską konspiracją. Czytelnik Uczty Baltazara Tadeusza Brezy czy Obywateli Kazimierza Brandysa, Dni klęski Żukrowskiego czy Pokolenia Bohdana Czeszki, a tym bardziej typowych powieści produkcyjnych, miał kłopot z utożsamieniem tych bohaterów z uczniami szkół średnich, studentami tajnych kompletów lub młodymi absolwentami uczelni wyższych, z których często rekrutowali się uczestnicy konspiracji i podziemia niepodległościowego. Odwaga nie powinna się bowiem kojarzyć z inteligencją. Grupie tej należało przypisać skrajną deprawację, jak Kostkowi z Pokolenia obcinającemu głowy żydowskim ofiarom w poszukiwaniu złotych zębów. Zapewne nieświadomie (być może nie z taką intencją), ale komunistyczna propaganda i hołdujący jej pisarze nawiązywali w ten sposób, z jednej strony, do ludowych opowieści o nikłej wartości bojowej inteligencji, a z drugiej do prozy z lat 30. W Dniu rekruta Zbigniewa Uniłowskiego i Żołnierzach Adolfa Rudnickiego wrażliwy bohater nie potrafi fizycznie sprostać wymogom wojskowego drylu i niemal na każdym kroku dostrzega absurd praw rządzących koszarową egzystencją84.
68Stalinizm zawłaszczył centralne doświadczenie generacyjne Kolumbów, przekuwając je w historię nieświadomych, oszukanych młodzieńców, których życiem szafowali dorośli przełożeni. To stały motyw – zdrady, jakiej dopuściło się dowództwo AK wobec niedoświadczonej, ale patriotycznie nastawionej młodzieży. Znajdziemy go w bodaj najobrzydliwszym ataku na powstanie warszawskie, jakim jest zmanipulowany i zakłamany utwór Kazimierza Brandysa pt. Człowiek nie umiera.
Postscriptum milicyjne i…
69Proponowany w stalinizmie system wartości i oceny świata nie skończył się wraz ze śmiercią przywódcy światowego proletariatu w marcu 1953 roku. Uległ modyfikacjom, ale trwał nadal w zmienionych realiach historycznych. Krzysztof Krasuski, sytuując fazę uderzeniową socrealizmu na lata 1949–1955, wymienia dwie kolejne: przejściową (1956–1980/81) oraz schyłkową (1980–1989)85. Nie odeszła więc całkowicie w zapomnienie socrealistyczna koncepcja sztuki. Rafał Habielski słusznie powiada, że „socrealizm w polskim filmie fabularnym […] nie zanikł w okolicach Października i trwał w różnych przejawach i motywach do końca PRL”86. Najbardziej charakterystyczne nawiązania do tej estetyki w latach 1956–1981 znajdziemy w powieści nazywanej „dyrektorską” albo „inżynierską” (np. u Jerzego Jesionowskiego, Jerzego Wawrzyka). W neoprodukcyjnych tekstach robotników zastąpili działacze partyjni i wykształceni na politechnikach inżynierowie. Mimo iż Krasuski nie podaje tego przykładu, wolno również upatrywać kontynuacji niektórych elementów stalinowskiej mentalności i socrealistycznej poetyki w przeżywającej swe apogeum w latach 60. i 70. powieści milicyjnej.
70Jerzy Jastrzębski prześledził ewolucję wszechobecnego w powieści produkcyjnej motywu wroga. W kryminałach lat 70. i 80. stał się on amerykańskim albo zachodnioniemieckim szpiegiem (często z niechlubną okupacyjną przeszłością, jak w Zemście wampira Andrzeja Bogusławskiego)87. Czy daleko u takich autorów jak Wiesław Jażdżyński do stalinowskiej mentalności? W tomie opowiadań pt. Umarli nie składają zeznań – osadzonym w realiach pierwszych kilkunastu powojennych miesięcy – czytamy, że to „siły reakcji, w oparciu o zagraniczne ośrodki dyspozycyjne i subsydiujące, rozpętały wojnę domową”88.
71Stanisław Barańczak, pisząc w latach 80. Książki najgorsze – satyryczne, kpiące i demaskujące – musiał mieć w pamięci ubowskiego strażnika moralności, ów moralny i estetyczny monolit; nieskazitelny postument kulminujący w sobie tak wiele stereotypowych wyobrażeń na temat męskości i w takim natężeniu, że niepostrzeżenie przeradzały się one we własną karykaturę89.
72Historię powieści milicyjnej – jej życie pośmiertne – ukazuje Paulina Małochleb. Jak stwierdza, po 1989 roku pojawiła się grupa autorów nawiązujących do tego gatunku. Jest to wszakże restytucja inna, niż by tego oczekiwali spadkobiercy PRL. Restytucja dawnej konwencji nie polega bowiem na powtórzeniu wzorów fabularnych i dopasowaniu ich do realiów gospodarki kapitalistycznej. Wykorzystując peerelowskie rekwizyty i osadzając akcję w latach 60., 70. lub 80., dzisiejsi prozaicy dokonują zasadniczych przewartościowań w sferze przekazu ideowego. Oficer MO nie jest już nieskazitelnie przyzwoity i uczciwy. Ryszard Ćwirlej, Marek Idczak, Tadeusz Cegielski
wprowadzają do powieści postmilicyjnej to, co przed 1989 rokiem z niej eksamotowano – przywileje milicyjne, przemoc wobec zatrzymanych, alkoholizm funkcjonariuszy, łapówkarstwo, wszechwładność, obojętność lub pogardę i podejrzliwość wobec problemów obywateli, indyferentyzm moralny, skłonność do manipulowania śledztwem oraz wyjątkową ilość wulgaryzmów – rynsztokowy język, który ma uprawdopodobnić ten męski świat.90
73Jednym z wrogów prowadzącego śledztwo milicjanta – jego oponentem – jest zdeprawowany moralnie, przebiegły i oddany systemowi esbek. Konkurujący z nim bohater – tak jak cały gatunek – choć stanowi odwrócenie lub zaprzeczenie cech swojego antenata z epoki gomułkowskiej czy gierkowskiej, zazwyczaj jednak budzi sympatię czytelnika.
74I esbek, i milicjant swoją postawą, systemem wartości i sposobem bycia konstytuują świat „prawdziwych mężczyzn”. Jest on nieco skarłowaciały, ma mniej wyraziste rysy niż w tekstach z lat 70. – bliżej mu do szarości, etycznej dwuznaczności – jednak tymi, którzy narzucają mu rytm i wyznaczają reguły są nadal mężczyźni. Te dwuznaczne etycznie zasady działania jedynie dodatkowo uwypuklają męski wymiar prezentowanej rzeczywistości, w której kobiecość byłaby niepotrzebnym balastem, sentymentalnym potwierdzeniem jego okrucieństwa i bezwzględności. Stanowiłaby więc zdradę reguł, których kodyfikatorem jest męska wspólnota peerelowskich stróżów prawa i wyrzutków społecznych. I jedni, i drudzy – choć występują w imię różnych racji – są jej pełnoprawnymi uczestnikami. Nigdy jednak nie będą nimi kobiety – ani te przyzwoite, ani zdeprawowane.
75Małochleb odnotowuje pozostałe znamienne przesunięcia w wizerunku milicjanta w powieści doby PRL i jej współczesnej wersji. We wcześniejszej formie gatunkowej oficer MO – pamiętając o swoim proletariackim pochodzeniu – wspina się po drabinie awansu społecznego, kończąc szkołę średnią lub nawet studia wyższe. W tekstach z nurtu postmilicyjnego bohater, mający za sobą przynajmniej szkołę średnią, zaprzepaszcza szansę studiowania, świadomie wybierając zawód milicjanta91. Jego męski powab poświadcza nie kultura osobista, nieskazitelność moralna i wierność prawu, lecz cynizm i tzw. znajomość życia.
…i żołnierskie
76Od początku w umacnianiu propagandowej wizji wojny ogromną rolę odgrywał bojownik z komunistycznego podziemia. Zatem nie tylko dzielny milicjant przejął wiele cech po swoim stalinowskim antenacie. Z tych samych źródeł czerpali twórcy z obszaru tzw. patriotyzmu wojskowego. Kodyfikator tego pojęcia – Łukasz Polniak – widzi w nim „próbę oparcia modelu patriotyzmu na upamiętnieniu bohaterstwa wojennego, walce z Niemcami oraz polityczno-militarnym sojuszu z ZSRR”92. Zjawisko omawiane przez Polniaka stanowi amalgamat etosu wojskowego i bohaterskiego przykryty płaszczem nacjonalizmu. Chodzi o tę odmianę nacjonalizmu, którą realizowała ekipa Gomułki – a jeszcze bardziej ludzie skupieni wokół generała Mieczysława Moczara. To w niej wykorzystywano odwołania do rodzimej tradycji romantycznej poprzez podtrzymywanie kultu wielkich postaci czynu zbrojnego: Bolesława Chrobrego, Józefa Poniatowskiego, Tadeusza Kościuszki, Józefa Bema, a nawet Józefa Piłsudskiego. Wątek romantyczny wydaje się szczególnie interesujący93. W jego obrębie sytuować trzeba przecież te wszystkie tendencje, które uwznioślają wybitną jednostkę. Liczne odwołania do tradycji prometejsko-faustycznej uwydatniać miały potęgę ludzkich możliwości94. Jednym z najbardziej znanych przetworzeń tradycji romantycznej w tym czasie są książki Zbigniewa Załuskiego. Siedem polskich grzechów głównych czy Przepustka do historii stanowią próbę połączenia romantycznego (żołnierskiego, męskiego) ducha ze zdrowym rozsądkiem. Publicystyka Załuskiego wzmacniała i uzasadniała wszystkie te tendencje w kulturze, sztuce oraz świadomości peerelowskiej, które budowały antyakowską „kontrlegendę”, upominając się o członków Gwardii i Armii Ludowej, partyzantów BCh. Dawała też zielone światło tym, którzy patrzyli krytycznym okiem na socrealistyczną deprecjację czynu zbrojnego polskiego żołnierza, akcentując jego słabość, małość, taktyczną nieporadność. Zwolennicy Załuskiego uważali się za tych, którzy przywracają dumę narodową uosabianą przez mundur wojskowy. Paralele zaś z wiekiem XIX i epoką narodowo-wyzwoleńczych zrywów (słynne zestawienie Samossiery i bitwy pod Lenino) miały ujawniać ciągłość pokoleniowej tradycji, łączyć w poczuciu dumy z przeszłości i raz jeszcze nobilitować to wszystko, co przypisywano męskiemu systemowi wartości. Załuski widział rolę kultury jako pierwiastka wzmacniającego postawy obronne w społeczeństwie, restytuującego ducha narodowego.
77Pułkownik militaryzował kulturę. By właściwie mogła ona wypełniać swoją misję, musiała być nasycona treściami wojennymi i wojskowymi. Stanowisko takie forsował publicysta w trakcie Kongresu Kultury Polskiej w 1966 roku w ramach obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego95. Jak zauważa Polniak, w tej koncepcji „wojsko staje się nie tylko nośnikiem patriotyzmu, ale także nośnikiem kultury”96. Tym samym jego zadania daleko wychodziły poza rolę obrońcy granic, gwaranta bezpieczeństwa. Duch armii miał rzutować na proces wychowania młodego pokolenia, jak też określać cele prowadzonej przez państwo polityki historycznej.
78Patriotyzm wojskowy miał do wypełniania szereg zadań. Warto w tym miejscu odnotować kilka, w tym centralną – służącą kreowaniu pamięci zbiorowej. W jej granicach dokonywano rehabilitacji albo wytłumaczenia wyjątkowej roli środowisk kombatanckich i wojskowych w rzeczywistości polskiej lat 60. Filmy Passendorfera, Petelskich i Poręby miały budować autorytet „ludzi w mundurach”. Podobny cel stawiały sobie takie powieści, jak Janusza Przymanowskiego Ze 101 frontowych nocy.
79Bezsprzecznie u genezy tego nurtu w kulturze polskiej (literaturze, kinie, zjawiskach ze sfery obyczajowości) trzeba umieścić losy generacji akowskiej. Po pierwsze, była to odpowiedź na filmy szkoły polskiej i wykreowanego przez nie bohatera. Nawet jeśli Andrzej Munk, Andrzej Wajda, Jerzy Kawalerowicz, Tadeusz Konwicki czy Kazimierz Kutz dokonywali rozliczenia z najnowszą (wojenną) historią, spoglądając przez pryzmat gorzkiej ironii, to zazwyczaj ich bohaterowie zachowywali majestat wzniosłego tragizmu. Stał za tym ich inteligencki rodowód na równi z nimbem chwały, jaką nasza tradycja przydaje pokonanym. Po drugie – co może nawet ważniejsze – należało stworzyć własny mit, zamazując zarazem wspomnienie kiczowatych i nieporadnych tekstów doby stalinowskiej. Ich ckliwość – wypominana przez Alicję Lisiecką97 – nie mogła powołać do życia autentycznego bohatera. Słusznie stwierdzał przed laty Ireneusz Siwiński. Interpretował on kinową wersję Barw walki w kontekście potrzeby zbudowania własnego mitu – ludowego – dla którego wszakże koniecznym punktem odniesienia pozostawała „sprawa akowska”98.
80Patrząc z perspektywy czasu, widzimy, jak socrealizm mimo wszystko stanowił wyłom w narodowej (nacjonalistycznej) retoryce, po którą w latach 1945–1947, a następnie po „przełomie październikowym”, chętnie sięgali polscy komuniści. Także dlatego, że patriotyzm wojskowy uprawomocniał w sferze symbolicznej zasadność przejęcia przez PRL Ziem Zachodnich. Jak się wydaje, na znaczną część tzw. literatury Ziem Odzyskanych można spojrzeć jak na składnik ideologii zdobywców i zwycięzców, pod którą chętnie podpisywały się nowe władze. Lubiły one bowiem podkreślać swój zwycięski pochód (powrót) na „dawne piastowskie ziemie”. W epoce stalinowskiej w prozie ukazującej losy bohaterów na terenach poniemieckich osłabiono wątek narodowy, nigdy jednak nie zrezygnowano z naczelnego motywu – pioniera przywracającego piastowskiemu dziedzictwu polski charakter, zagrabiony i zdominowany przez żywioł germański. Bohater, zagospodarowując tereny osiedlenia i przyczyniając się do ich rozwoju, zachowywał się niczym dawny wojownik – obrońca i spadkobierca dumnej przeszłości.
81W przywracaniu słowiańskiego oblicza Pomorza i Prus Wschodnich decydującą rolę odgrywało wojsko, ale i pojedynczy obywatele, przypominający niekiedy – jak w Toaście Józefa Hena – kowbojów z amerykańskich westernów. Widać to bardzo dobrze w kinowej wersji powieści Hena – Prawo i pięść. We wzniosłej, męskiej relacji z „podbijania” obszarów późniejszych województw gorzowskiego, zielonogórskiego, szczecińskiego, koszalińskiego, olsztyńskiego i suwalskiego rugowano jednak narrację innego typu – niemającą nic wspólnego z rycerskością i szlachetnością. Chodzi o szaber, który – jak przekonuje Zaremba – był jedną z największych plag. „Gorączka szabru” swój szczyt osiągnęła w latach 1945–1946. Pośród motywów rabunku znajdziemy i ten, który był pośrednim wynikiem propagandy reżimu. Przedstawiała ona Ziemie Zachodnie jako tzw. kanadę dającą szansę szybkiego wzbogacenia. Perspektywa przejęcia poniemieckiej własności pobudzała wyobraźnię, tak jak „opowieści o błyskawicznych karierach od parobka do bogacza”99.
82Heroizacja i połączona z nią legitymizacja „ludowej władzy miały uzasadniać tezę, iż żołnierz-partyzant jest pełnoprawnym sukcesorem wielu czynów bohaterskich”100. Internacjonalistycznego bojownika (Świerczewskiego) nawiązującego do chlubnych tradycji walki „o wolność waszą i naszą” (Kościuszki, Pułaskiego) musiała uzupełniać postać lokalnego bohatera, który dałby odpór akowskim młodzieńcom. Przyjrzyjmy się temu zjawisku na przykładzie trzech książek: Żywy ogień Władysława Machejka, Łuny w Bieszczadach Jana Gerharda oraz Barwy walki Mieczysława Moczara. Wszystkie konstruują rzeczywistość, w której opowiada się o męskich sprawach z męskiej perspektywy. Jeśli w prozie polskiej szukać dzieł, w których męski punkt widzenia znalazł dobitny wyraz (ocierający się o karykaturę), to nie można pominąć tych trzech powieści stylizowanych na pamiętniki z czasów wojny.
83W Żywym ogniu „Żbika” i jego akowskich podwładnych z utrwalaczami władzy ludowej łączy rubaszny żołnierski humor i prymitywny erotyzm, którego znakiem rozpoznawczym staje się władczy stosunek do kobiet. Wspiera to niby ironiczny, choć w istocie pobłażliwy komentarz narratora: „Wojsko piło, nie żałował im wódki Sitko, a rodzice przykrywali dziewuchy snopkami słomy w stodołach, bo raz po raz wpadali pijani żołnierze i chcieli je brać. Oj, babiarze, babiarze! Oj, koguty, koguty!”101. Tego typu passusy nie powinny dziwić u autora czyniącego bezpretensjonalną chłopską filozofię życia jednym ze znaków rozpoznawczych swej twórczości – obok bałamutnego języka i dziwacznych „neologizmów”. Kilka wartości pozostaje w tej filozofii niezmiennych, a ich rangi nie podkreśla się subtelnym wywodem (nie licuje on z żołnierskim przywiązaniem do zwięzłości i dosadnej ekspresji). Punktem odniesienia jest tu nie tradycja kawaleryjska, a rebelie i powstania chłopskie z ich okrutną żywiołowością, niepohamowanym pociągiem do rabunku i nienawiścią do pańskiej kultury – wydelikaconej, zniewieściałej, oddalonej od „prawdziwego życia”.
84Zarówno Łuny w Bieszczadach, jak i ich kinowa wersja (Ogniomistrz Kaleń), analogicznie jak późniejsze Barwy walki (obydwa dzieła wyreżyserowane przez Jerzego Passendorfera), przedstawiając „ludowe wojsko” jako gwaranta spokoju i stabilizacji, miały ukazać jego łagodną twarz i prostoduszną naturę. Źródeł takiej natury doszukiwać się należało w dobrotliwych i może nawet nieco jowialnych portretach żołnierzy radzieckich. Ową naturalność i prostolinijność wojska widać zwłaszcza na tle „bezpieczniaków” (Ogniomistrz Kaleń, Skąpani w ogniu według powieści Wojciecha Żukrowskiego)102. Funkcjonariusze UB jawią się jako podejrzani, a ich intencje nie są do końca jasne.
85Wspólnotę ze społeczeństwem buduje się więc w oparciu o wyidealizowany, niemal ckliwy (w produkcjach lat 60.) obraz „naszego wojska”. Wiele uwagi poświęcono upowszechnianiu przekonania o „[p]rostodusznej postawie wojska utrwalającego władzę ludową”103. Gerhard dodaje do tego niemal pacyfistycznego ducha oficerów skłonnych do filozoficznych rozważań o naturze cywilizacji, dobra i zła104. Jak zauważa Grzegorz Wołowiec, „w filmowej adaptacji wspomnień Moczara treści rewolucyjne zostały silnie zredukowane, jeśli nie całkowicie wytłumione, na rzecz tematu narodowowyzwoleńczego w tradycyjnym rozumieniu”105. Do tego – zarówno książka, jak i film – naruszają obowiązujące wówczas „ideologiczne decorum, określające właściwy sposób przedstawiania wojny […]”106. Docenia się zatem ludowy i krajowy wysiłek zbrojny. Nie musimy już być dumni z „pańskich bohaterów” (a w domyśle również nie musimy korzystać z sowieckich wzorców). Mamy przecież swoich żołnierzy i obrońców granic – bliskich nam klasowo i narodowo. Mieczysław Moczar poprzez postać podporucznika „Kruka” manifestuje swoją opinię lokalnego watażki, chojraka traktującego wojnę jako możliwość wykazania się odwagą, brawurą, jako czas sprawdzenia charakteru, tego, ile jest się wartym jako mężczyzna. Tak oto do narodowego panteonu czynu zbrojnego próbowano włączyć chłopską (ludową) partyzantkę oraz – relatywnie nieliczne i militarnie słabe – odziały GL, a potem AL.
86Powieści z kręgu patriotyzmu wojskowego – którego kolejne produkty spotykały się zwykle z życzliwym przyjęciem przez redaktorów wydawnictwa Ministerstwa Obrony Narodowej – trzeba wyróżnić jako osobny twór w historii literatury polskiej doby PRL. Niełatwo tu jednak o wyraźne i ostre granice. Nie tylko bowiem wydawnictwo MON nie może być kryterium rozstrzygającym (drukowano tam bowiem dzieła, które nie spełniały wymogów interesującego nas zjawiska), ale i temat. Nie wszystkie utwory, w których bohaterem jest żołnierz lub partyzant, da się zaliczyć do powieści żołnierskiej. Decyduje o tym pewien typ postawy wobec świata. Ten rodzaj wojennego świadectwa zarezerwowany był dla przedstawień męskiej wspólnoty, ze znamiennym wyniesieniem wojskowego drylu i siermiężnej moralności na pierwszy plan jako wzorca dla „zdeprawowanej” inteligencji. Powieść żołnierska realizuje w praktyce wytyczne patriotyzmu wojskowego.
87Wspomnienia zawodowych pisarzy z czasów II wojny światowej i amatorskich autorów były aktywnie wspierane przez nurt w kinie polskim, który Tadeusz Lubelski określił mianem „narodowo-kombatanckiego”107. Jeśli – jak przekonuje badacz – destalinizacja miała mniejszy, niż należało oczekiwać, wpływ na obraz przeszłości w polskim kinie, to działo się tak przede wszystkim za sprawą tego nurtu108. Jego czołowym „bardem” był Jerzy Passendorfer. Towarzyszyli mu Ewa i Czesław Petelscy. Zjawisko to w odniesieniu do produkcji kinowej Piotr Zwierzchowski nazwał „kinem nowej pamięci”109. Tyleż wypełniało ono oczekiwania państwowe, co zaspokajało stereotypy i zapotrzebowanie społeczne. Ta swoista „pophistoria” w polskim kinie, „w punkcie tradycji narodowej najbardziej odzwierciedlała emocjonalne zaangażowanie publiczności”110. Wszelkimi sposobami wzmacniano mit niewinnych ofiar cywilnych. Jeden z fundamentalnych dla polityki historycznej państwa, ale też jeden z nielicznych, który pozwalał zbudować nić porozumienia z narodem.
88Do strażników oraz gwarantów czystości i niewinności ofiar należał ZBoWiD. Jego działacze „podkreślali wysiłek prostego żołnierza” oraz „potępiali »sanacyjne« dowództwo”111. ZBoWiD odegrał niemałą rolę w maskulinizacji przeszłości (o wiele większą niż powstałe znacznie później, choć pokrewne ideowo Zjednoczenie Patriotyczne Grunwald). Wizję okupacji znaczył mocno resentymentem i obrazem zemsty. Na spotkaniach z załogami fabryk i zakładów pracy, pogadankach, dyskusjach i wieczorach rocznicowych jego członkowie sprowadzali obraz lat 1939–1945 do opowieści frontowych i partyzanckich, w których nagan i karabin maszynowy, zasadzki oraz potyczki z hitlerowcami zajmowały poczesne miejsce.
89Nurt narodowo-kombatancki – o mocnym nacjonalistycznym obliczu – odżył jeszcze w latach 80. za sprawą powstałego w 1981 roku Zjednoczenia Patriotycznego Grunwald112. Jego militarystyczna i konfrontacyjna retoryka – realizowana pod przychylnym okiem pracowników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – budowana była na antyniemieckich fundamentach, które swą najpełniejszą postać przyjęły w epoce gomułkowskiej. Tym razem jednak zabrakło dzieł na miarę Raportu z Monachium. Trzeba wszakże przyznać, że późna proza Andrzeja Brychta (o mocnych mizoginistycznych rysach) restytuująca antyniemieckie, antysemickie i antysolidarnościowe obsesje zrobiła wiele, by spotkać się z intencjami grunwaldowców. By się o tym przekonać, dość przywołać Azyl polityczny albo Sandrę113.
90Zjednoczenie Patriotyczne Grunwald stawiało na wychowanie młodego pokolenia w duchu narodowym. Biografie większości jego członków naznaczyło doświadczenie wojny i stalinizmu, co rzutowało na charakter i kształt proponowanej wizji patriotyzmu. Piętnując – w zgodzie z sednem publicystyki Załuskiego – dzieła polskiej szkoły filmowej, wielokrotnie akcentowano wkład osób pochodzenia żydowskiego w zbrodnie stalinowskie. Jako godne naśladowania przedstawiano m.in. życiorysy i postawy takich postaci jak Zygmunt Berling. Pamięć o przeszłości uświadamiała potrzebę pracy nad formowaniem ducha narodu „ku przyszłości”. Język wystąpień oraz publicystyki grunwaldowców ferował nieufność wobec zachodniego stylu życia i obowiązującego tam systemu wartości. Zachodniość sprowadzano do pojęcia kosmopolityzmu. Było ono dość pojemne. Mieściło w sobie wszystko, co uznawano za niezgodne z polskością – nihilizm moralny, konsumpcjonizm, muzykę rockową114.
91Grunwald raz jeszcze – tym razem już w schyłkowej fazie PRL – próbował połączyć dwa, zdawałoby się, sprzeczne porządki: nacjonalizm i komunizm. Ugrupowanie miało w tym zakresie ciche poparcie władzy. Było bowiem swoistym wentylem bezpieczeństwa dla bardziej radykalnych tendencji. Mimo to nie zdołało już zdobyć szerszego poparcia. Siermiężny obraz wojskowej tradycji w czasach strajków, buntów studenckich, Pomarańczowej Alternatywy oraz popularności anarchistycznej muzyki punk stał się przedmiotem drwiny, a nie akceptacji. Mundur (także żołnierski) kojarzył się raczej z opresją i reżimem niż z tradycją narodowo-wyzwoleńczą i honorem.
Notes de bas de page
1 Przegląd najważniejszych problemów badawczych w refleksji nad męskością przynosi rekonesansowy artykuł K. Kłosińskiego De(re)konstrukcja męskości, „Teksty Drugie” 2015, nr 2.
2 Zob. T. Tomasik, Wojna – męskość – literatura, Słupsk 2013; S. Jagielski, Maskarady męskości. Pragnienie homospołeczne w polskim kinie fabularnym, Kraków 2013.
3 Spośród najnowszych szkiców w pracach zbiorowych zob. m.in. publikację pt. Kompleks Konwicki, red. A. Fiut, T. Lubelski, J. Momro, A. Morstin-Popławska, Kraków 2010. Odnotujmy zawarte w niej artykuły: K. Zechenter, „Prawdziwi mężczyźni” – honor i erotyka w twórczości Tadeusza Konwickiego; W. Klimczyk, Fizyczność absurdu. Wczesne filmy Tadeusza Konwickiego na tle powojennej myśli egzystencjalno-fenomenologicznej; A. Szczepańska, My, mężczyźni. Relacje homospołeczne w sylwach Tadeusza Konwickiego.
4 Za przełomowe należy uznać Formy męskości – tematyczny numer „Tekstów Drugich” (2015, nr 2). Zob. też np. Z. Melosik, Kryzys męskości w kulturze współczesnej, Kraków 2006.
5 M. Janion, Niesamowita Słowiańszczyzna. Fantazmaty literatury, Kraków 2006, s. 267.
6 Odwołuję się tutaj do teorii męskości hegemonicznej Raewyn W. Connell (zob. np. Gender and Power Society, the Person, and Sexual Politics, Sydney 1987).
7 F. La Cecla, Szorstkim być. Antropologia mężczyzny, przeł. H. Serkowska, Warszawa 2014, s. 21.
8 Zob. E. Badinter, XY. Tożsamość mężczyzny, przeł. G. Przewłocki, Warszawa 1993.
9 J. Smulski, Wróg klasowy jako „obcy” w polskiej literaturze socrealistycznej, [w:] tegoż, Od Szczecina do… Października. Studia o literaturze polskiej lat pięćdziesiątych, Toruń 2002, s. 83.
10 Jak stwierdza badacz, homoseksualność bohaterów nie była jednak zbyt często wykorzystywana jako cecha stygmatyzująca. Jerzy Smulski tłumaczy to – powołując się na ustalenia Wojciecha Tomasika – uszlachetniającym motywem męskiej przyjaźni i wyjątkową pozycją, jaką nadawały mu oparte na silnych więzach emocjonalnych fundatorskie dla komunizmu relacje Marks–Engels, Lenin–Stalin. Tamże, s. 87.
11 J. Smulski, Obraz kobiety w prozie polskiej pierwszej połowy lat pięćdziesiątych XX wieku, [w:] tegoż, Od Szczecina do… Października, s. 79.
12 M. Piekara, Życie erotyczne przodownika pracy, [w:] tejże, Bohater powieści socrealistycznej, Katowice 2001, s. 63.
13 M. Piekara, „Nie ma dziewcząt na traktorach”, [w:] tamże, s. 71.
14 Zob. E. Toniak, Olbrzymki. Kobiety i socrealizm, Kraków 2008, s. 86–87.
15 Tamże.
16 Na temat mizoginizmu w socrealizmie zob. m.in. rozdział Harmonia maszyn i ludzi w książce W. Tomasika Inżynieria dusz. Literatura realizmu socjalistycznego w planie „propagandy monumentalnej”, Wrocław 1999.
17 Jak przekonuje Toniak, „spotkanie z kobiecą zmysłowością, z pogardzanym w latach 50. przez literaturę, malarstwo i film nadmiarem ciała, możliwe jest w rzeźbie” (Olbrzymki, s. 96). Kobiecość w rzeźbie odsyła bowiem do pola semantycznego budowanego wokół kategorii „miękkości” i „ciepła”.
18 Odwołuję się tu do znanej pracy J. Butler Uwikłani w płeć. Feminizm i polityka tożsamości, przeł. K. Krasuska, Warszawa 2008.
19 P. Bourdieu, Męska dominacja, przeł. L. Kopciewicz, Warszawa 2004, s. 18.
20 G. Karlsson, Męskość jako projekt. Kilka uwag psychoanalitycznych, przeł. F. Mazurkiewicz, „Teksty Drugie” 2015, nr 2, s. 398.
21 Tamże, s. 399.
22 E. Kosofsky Sedgwick, Męskie pragnienia homospołeczne i polityka seksualności, przeł. A. Ostolski, „Krytyka Polityczna” 2005, nr 9/10.
23 E. Toniak, Olbrzymki, s. 110.
24 H. Gosk, Wizerunek bohatera. O debiutanckiej prozie polskiej przełomu 1956 roku, Warszawa 1992, s. 219.
25 Zob. M. Mazur, Nośniki i instrumenty propagandowej kreacji, [w:] tegoż, O człowieku tendencyjnym… Obraz nowego człowieka w propagandzie komunistycznej w okresie Polski Ludowej i PRL 1944–1956, Lublin 2009, s. 227–228.
26 Tamże, s. 231.
27 Tamże.
28 Obawy przed wybuchem kolejnej wojny światowej były w społeczeństwie polskim niemałe. Poważne niepokoje zrodził kryzys kubański z roku 1962. Zob. m.in. Ł. Polniak, Patriotyzm wojskowy w PRL w latach 1956–1970, Warszawa 2001, s. 302.
29 M. Piekara, Obraz młodzieży w powieści produkcyjnej, [w:] tejże, Bohater powieści socrealistycznej, s. 108.
30 Wypada zgodzić się z Pawłem Rodakiem, gdy lata 1939–1945 nazywa „punktem zerowym naszej świadomości”. Wojna widziana przez pryzmat doświadczeń kulturowych to „nawarstwiające się pokłady doświadczeń, wspomnień, wyobrażeń, sensów i idei, które, po wielokroć później przywoływane i przetwarzane, określą nie tylko specyfikę polskiej kultury powojennej, ale i staną się punktem odniesienia dla rozumienia zjawisk wcześniejszych” (P. Rodak, Wojna jako centralne doświadczenie polskiego wieku XX, [w:] Dwudziestowieczność, red. M. Dąbrowski, T. Wójcik, Warszawa 2004, s. 221).
31 R. Traba, Symbole pamięci: II wojna światowa w świadomości zbiorowej Polaków. Szkice do tematu, [w:] tegoż, Kraina tysiąca granic. Szkice o historii i pamięci, Olsztyn 2003, s. 181.
32 O skutkach nieprzepracowanej traumy wojennej traktuje Mała Zagłada Anny Janko (Kraków 2014).
33 Niezwykły tygiel zbrodni ukazuje praca T. Snydera Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem (przeł. B. Pietrzyk, Warszawa 2011).
34 Od lata 1946 do lata 1948 przed sądami polskimi miały miejsce największe procesy zbrodniarzy hitlerowskich (Ludwika Fischera, Rudolfa Hössa, Alberta Forstera). Od 1944 do 1960 roku skazano około 18 tys. osób (wliczając w to przedstawicieli nazistowskiego aparatu władzy). Zob. L. Kubicki, Zbrodnie wojenne w świetle prawa polskiego, Warszawa 1963, s. 180–181.
35 Topos ten omawiam w tekście „Nigdy więcej!” – historia pewnej utopii zawartym w niniejszym tomie.
36 Niewiele też w tym względzie zmieniło się w polskiej animacji po roku 1956. Zob. P. Sitkiewicz, Czy to był sen? Polski film animowany rozlicza II wojnę światową, [w:] Kino polskie wobec II wojny światowej, red. P. Zwierzchowski, D. Mazur, M. Guzek, Bydgoszcz 2011, s. 246–255.
37 Zob. J. Smulski, Wojny i okupacji obraz [hasło], [w:] Słownik realizmu socjalistycznego, red. Z. Łapiński, W. Tomasik, Kraków 2005, s. 392–394.
38 W. Sokorski, Nowa literatura w procesie powstawania, [w:] tegoż, Sztuka w walce o socjalizm, Warszawa 1950, s. 54.
39 J. Hen, Druga linia, Warszawa 1951, s. 192.
40 U. Jarecka, Nikczemny wojownik na słusznej wojnie. Wybrane aspekty obrazu wojny w mediach wizualnych, Warszawa 2009, s. 106.
41 Zob. na ten temat „Nigdy więcej!” – historia pewnej utopii.
42 K. Budrowska, Przeszłość ocenzurowana. GUKPPiW a obraz historii Polski w literaturze lat 1945–1958, [w:] tejże, Studia i szkice o cenzurze w Polsce Ludowej w latach 40. i 50. XX wieku, Białystok 2014, s. 35.
43 K. Kosiński, O nową mentalność. Życie codzienne w szkołach 1945–1956, Warszawa 2000, s. 294. W innym miejscu badacz pisze: „Czynnikiem ułatwiającym władzy wpływ na młodzież okazała się paradoksalnie wojna, która sporą część młodzieży pozbawiła wiary w ład świata, często także wiary w Boga” (tamże, s. 319).
44 M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944–1947. Ludowa reakcja na kryzys, Kraków 2012.
45 J. Jarzębski, Między realizmem a „prawdą” (proza krajowa po wojnie), [w:] tegoż, W Polsce, czyli wszędzie, Warszawa 1992, s. 99.
46 M. Urbanowski, Wojna jako mistrzyni? Ernst Jünger i Stanisław Rembek, [w:] Ernst Jünger (1895–1998). Bojownik. Robotnik. Anarchia, red. W. Chołostiakow, J. Michalczenia, Olsztyn 2013, s. 63–87.
47 M. Howard, Wojna w dziejach Europy, przeł. T. Rybkowski, Wrocław 1990, s. 157.
48 T. Tomasik, Wojna – męskość – literatura, s. 48–49.
49 R. Caillois, Wojna i sacrum, [w:] tegoż, Żywioł i ład, przeł. A. Tatarkiewicz, Warszawa 1973, s. 173–174.
50 Zob. szerzej na ten temat w książce W. Grzebalskiej, Płeć powstania warszawskiego, Warszawa 2013.
51 S. Jagielski, Maskarady męskości, s. 132. W polskiej tradycji narodowej wyjątkową pozycję zajmuje kawaleria. Jest ona kwintesencją wojny jako „męskiej sprawy”. Zarazem jednak to właśnie w niej „nadmierna estetyzacja męskiego ciała […] prowadzi do jego feminizacji. Ułan staje się – ku swej narcystycznej satysfakcji – spektakularnym przedmiotem do oglądania, ale bycie oglądanym wiązane jest zwykle z seksualnością pasywną” (tamże, s. 135).
52 Badacz stwierdza: „Byłoby […] przesadą twierdzić, że bohaterem literatury lat pięćdziesiątych jest funkcjonariusz UB. Można za to bronić tezy, że socrealistyczne teksty mówią o rozmaitych sposobach współdziałania z aparatem bezpieczeństwa (W. Tomasik, Aparat bezpieczeństwa w literaturze polskiej okresu socrealizmu, „Pamiętnik Literacki” 1994, nr 3, s. 79).
53 Tamże, s. 80.
54 Tamże, s. 77.
55 W. Tomasik, Harmonia ludzi i maszyn, [w:] tegoż, Inżynieria dusz, s. 126.
56 M. Piekara, Życie erotyczne przodownika pracy, s. 34.
57 W. Tomasik, Harmonia ludzi i maszyn, s. 125.
58 Tamże, s. 159. Jak w wielu innych sferach, również w tej wzorem dla stalinizmu była „myśl radziecka”. W pismach z lat 30. w ZSRR „wolność seksualną [traktowano] jako niebezpieczne źródło zbytecznej aktywności odciągającej proletariat od pracy czy obniżającej wartość fizyczną i bojową. Preferowano ascetyczny wzorzec aseksualny i auczuciowy, w którym najważniejsza jest prokreacja w celu dostarczenia kolejnych pokoleń obywateli” (M. Mazur, O człowieku tendencyjnym…, s. 150).
59 M. Piekara, Życie erotyczne przodownika pracy, s. 42–43.
60 W Dlatego! K. Koźniewskiego biciem Żydów zajmują się bojówki endeckie. Zob. K. Koźniewski, Dlatego! [w:] tegoż, Otwarte wrota, Warszawa 1952. Podobnie jest w Piątce z ulicy Barskiej. Przejawów okrucieństw oddziałów NSZ, a niekiedy i AK, w prozie socrealistycznej jest wiele. Ale do najbardziej wyrazistych należą te z powieści J. Hena pt. W dziwnym mieście (Warszawa 1954).
61 J. Błoński, Odmarsz, Kraków 1978, s. 241.
62 P. Zwierzchowski, Zapomniani bohaterowie. O bohaterach filmowych polskiego socrealizmu, Warszawa 2002, s. 104.
63 J. Broniewska, O człowieku, który się kulom nie kłaniał, Warszawa 1970, s. 214.
64 P. Zwierzchowski, Kino nowej pamięci. Obraz II wojny światowej w kinie polskim lat 60., Bydgoszcz 2013, s. 109.
65 M. Zaremba pisze: „W oddziałach AL działających na terenie kraju w 1944 r. upowszechnił się biało-czerwony proporczyk umieszczany na czapce obok orzełka. Według intencji inicjatora, proporczyk ów miał jeszcze mocniej podkreślać patriotyczny i narodowy charakter oddziału partyzanckiego. […] Poszczególne oddziały nosiły imiona księdza Stanisława Brzóski, Bartosza Głowackiego, Orła Białego, Stanisława Żółkiewskiego, Ziemi Podlaskiej, Kazimierza Pułaskiego, Jana Kilińskiego, Zawiszy Czarnego, Stefana Czarnieckiego, Henryka Dąbrowskiego, Romualda Traugutta, Adama Mickiewicza, Emilii Plater” (M. Zaremba, Komunizm, legitymizacja, nacjonalizm. Nacjonalistyczna legitymizacja władzy komunistycznej w Polsce, Warszawa 2005, s. 132).
66 Z. Jarosiński, Nadwiślański socrealizm. Zarys, [w:] tegoż, Nadwiślański socrealizm, Warszawa 1999, s. 91.
67 A. Leder, Prześniona rewolucja. Ćwiczenia z logiki historycznej, Warszawa 2014, s. 183.
68 M. Jarmułowicz, Przodownika pracy obraz [hasło], [w:] Słownik realizmu socjalistycznego, s. 243.
69 M. Piekara, Robotnik (Wincenty Pstrowski) – apokryf, propaganda i hagiografia, [w:] tejże, Śląski socrealizm. Władza – literatura – rzeczywistość, Katowice 2012, s. 65.
70 Ciekawie tę problematykę omawia M. Piekara. Tamże.
71 Z. Jarosiński, Nadwiślański socrealizm, s. 77.
72 Zob. M. Jarmułowicz, Przodownika pracy obraz.
73 Zapisy cenzury z lat 1948–1955, „Regiony” 1996, nr 1, s. 15.
74 T. Borowski, Ofensywa styczniowa, [w:] tegoż, T. Borowski, Proza 1, oprac. S. Buryła, Kraków 2004, s. 387. W tym kontekście warto przytoczyć fragment książki Swietłany Aleksiejewicz: „Historia jeszcze przez setki lat będzie dociekać: co to było? Co to byli za ludzie? Skąd? Wyobraża sobie pani: Kobieta w ciąży idzie z miną… No, oczekiwała dziecka… Kochała je, chciała żyć. I oczywiście się bała. Ale szła” (S. Aleksiejewicz, Wojna nie ma w sobie nic z kobiety, przeł. J. Czech, Wołowiec 2015, s. 78).
75 W. Żukrowski, Dni klęski, Warszawa 1966, s. 297.
76 Jednego z uczestników komisji kolaudacyjnej, której przedmiotem miała być dyskusja wokół serialu Czterej pancerni i pies, oburzało nazbyt częste pieczętowanie gestów przyjaźni między polskimi i radzieckimi żołnierzami wódką. Zob. P. Zwierzchowski, Kino nowej pamięci, s. 264, przypis 13.
77 J. Andrzejewski, O człowieku radzieckim, Warszawa 1951, s. 96.
78 Tamże, s. 97.
79 M. Piekara, Rewolucja – teoria w obrębie systemu, rzeczywistość oraz literacka praktyka, [w:] tejże, Śląski socrealizm, s. 129.
80 B. Tiepłow, Psychologia. Cyt. za: P. Zwierzchowski, Zapomniani bohaterowie, s. 77–78.
81 M. Brzóstowicz-Klajn, Inteligencji obraz [hasło], [w:] Słownik realizmu socjalistycznego, s. 84–85.
82 P. Czapliński, Śmierć totalitarna. Na przykładzie powieści Kazimierza Brandysa „Człowiek nie umiera”, [w:] Presja i ekspresja. Zjazd szczeciński i socrealizm, red. D. Dąbrowska, P. Michałowski, Szczecin 2002, s. 244.
83 J. Żuławski, Skrzydło Dedala, Warszawa 1949, s. 194–195.
84 W przypadku bohatera Rudnickiego mamy jednak do czynienia z dorastaniem do wojskowego rygoru i pewnym zrozumieniem dla żołnierskości. Opowiada o tym Blic.
85 Zob. K. Krasuski, Realizmu socjalistycznego śmierć i życie pośmiertne [hasło], [w:] Słownik realizmu socjalistycznego, s. 272. Jak zaznacza badacz, „[k]westia quasi-pośmiertnej egzystencji socrealizmu w Polsce po 1956 roku na ogół nie dotyczy tekstów lirycznych dramaturgicznych, bo na tych obszarach literatury zerwanie z doktryną realizmu socjalistycznego było wyraziste” […] (tamże, s. 272).
86 R. Habielski, Socrealizmu życie pozagrobowe. Przeszłość w PRL-lowskim filmie fabularnym, [w:] Kultura popularna w Polsce w latach 1944–1989, red. K. Stańczak-Wiślicz, Warszawa 2012, s. 189.
87 J. Jastrzębski, Kto nas zdradza?, [w:] tegoż, Czas relaksu. O literaturze masowej i jej okolicach, Wrocław 1982, s. 201–216.
88 W. Jażdżyński, Umarli nie składają zeznań, [w:] tegoż, Umarli nie składają zeznań, Łódź 1961, s. 5.
89 Nie kwestionując tez Barańczaka, warto przywołać szkic D. Skotarczak, w którym weryfikuje ona niektóre uproszczenia na temat powieści milicyjnej. Zob. D. Skotarczak, O powieści milicyjnej pozytywnie, [w:] Kultura popularna w Polsce w latach 1944–1989.
90 P. Małochleb, Dziedzictwo powieści milicyjnej. PRL jako temat literatury popularnej, [w:] Opowiedzieć PRL, red. K. Chmielewska, G. Wołowiec, Warszawa 2011, s. 250.
91 Tamże, s. 252–253.
92 Ł. Polniak, Patriotyzm wojskowy w PRL w latach 1956–1970, s. 41.
93 Notabene prześledzenie dziejów romantycznego dziedzictwa w epoce stalinowskiej i gomułkowskiej zasługuje na szersze i odrębne omówienie.
94 M. Brzóstowicz-Klajn, Nowego człowieka obraz [hasło], [w:] Słownik realizmu socjalistycznego, s.148.
95 Tamże, s. 224–225.
96 Tamże, s. 225.
97 A. Lisiecka, W krainie czarów. Szkice literackie, Warszawa 1961, s. 23.
98 I. Siwiński, „Barwy walki” albo tęsknota za legendą, [w:] Syndrom konformizmu? Kino polskie lat sześćdziesiątych, red. T. Miczka, Katowice 1994, s. 136–137.
99 M. Zaremba, Wielka trwoga, s. 311.
100 Tamże, s. 136.
101 W. Machejek, Żywy ogień, Warszawa 1954, s. 20.
102 Zob. J. Zajdel, Filmowy obraz Polski powojennej, [w:] Syndrom konformizmu?, s. 110.
103 Tamże, s. 120.
104 Zob. np. wymianę zdań między oficerami Wojska Polskiego (J. Gerhard, Łuny w Bieszczadach, t. 1, Lublin 1973, s. 99–101).
105 G. Wołowiec, „Barwy walki”. Polska droga do socjalizmu, [w:] Rok 1956. PRL na zakręcie, red. K. Chmielewska, G. Wołowiec, T. Żukowski, Warszawa 2014, s. 63.
106 Tamże, s. 45.
107 Zob. T. Lubelski, Historia kina polskiego. Twórcy, filmy, konteksty, Katowice 2009, s. 238–246.
108 R. Habielski, Socrealizmu życie pozagrobowe.
109 P. Zwierzchowski, Kino nowej pamięci.
110 R. Marszałek, Tradycja narodowa w ujęciu polemicznym, [w:] tegoż, Filmowa pop-historia, Kraków 1984, s. 329.
111 J. Wawrzyniak, ZBoWiD i pamięć drugiej wojny światowej 1949–1969, Warszawa 2009, s. 97.
112 P. Gasztold-Seń, Koncesjonowany nacjonalizm. Zjednoczenie Patriotyczne Grunwald 1980–1990, Warszawa 2012.
113 Zob. A. Brycht, Azyl polityczny. Opowieść reporterska (cześć pierwsza), Łódź 1989; A. Bright [A. Brycht], Sandra. Powieść kryminalna, Warszawa 1990. O biografii i przewartościowaniach ideowych, także tych pod koniec życia Brychta, ciekawie pisze H. Dasko, Brycht, [w:] tegoż, Odlot malowanego ptaka, oprac. M. Komar, Warszawa 2009, s. 21–104.
114 Zob. P. Gasztold-Seń, Koncesjonowany nacjonalizm, s. 274–296.
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.
Wojna i okolice
Ce livre est diffusé en accès ouvert freemium. L’accès à la lecture en ligne est disponible. L’accès aux versions PDF et ePub est réservé aux bibliothèques l’ayant acquis. Vous pouvez vous connecter à votre bibliothèque à l’adresse suivante : https://0-freemium-openedition-org.catalogue.libraries.london.ac.uk/oebooks
Si vous avez des questions, vous pouvez nous écrire à access[at]openedition.org
Référence numérique du chapitre
Format
Référence numérique du livre
Format
1 / 3