Pas ziemi niczyjej. Obraz powojnia w prozie lat 1944–1948
p. 93-121
Texte intégral
1Rodzi się pokusa, by na lata 1944–1948 spojrzeć z perspektywy całej prozy polskiej powstałej w PRL. Zbiór tekstów jest jednak olbrzymi. Mówiąc ściśle, aby ów zbiór precyzyjnie określić, potrzebna byłaby rozległa kwerenda biblioteczna. Musiałaby ona uwzględnić nie tylko autorów i utwory kluczowe dla literatury PRL, ale też te mniej znane. Nie chodzi wszakże o dotarcie do wszystkich tekstów i uwzględnienie ich w refleksji. To bowiem – choć teoretycznie możliwe – wątpliwe jest ze względów poznawczych. Dokładna kwerenda miałaby służyć tylko temu, by nie pominąć ujęć oryginalnych, a nieobecnych w głównym nurcie czytelniczym. Do takich należy np. Popielec Włodzimierza Kłaczyńskiego.
2Postanowiłem zrealizować skromniejszy zamiar. Jest nim próba diagnozy okresu 1944/45–1948 z pozycji utworów opublikowanych w tym czasie (także tych zatrzymanych przez cenzurę). Interesować mnie będą zatem te powstające hic et nunc, na bieżąco diagnozujące rzeczywistość1. Pomijam przy tym istotne dopełnienie prozy – dzienniki, istotne już przez fakt, iż w znacznie większym zakresie niż publikacje książkowe mogły korzystać ze sfery wolności słowa.
Krajobraz po bitwie
3Do oczywistości należy uwaga o fundamentalnym wpływie „czasów pogardy” na świadomość Polaków i historię Polski drugiej połowy XX wieku. Wielka trwoga Marcina Zaremby oraz Prześniona rewolucja Andrzeja Ledera w pełni oddają rangę doświadczenia wojennego2. Pierwsza z nich analizuje znaczenie hitlerowskiej okupacji dla sfery moralności oraz mentalności; druga włącza je w zagadnienia awansu ekonomicznego i cywilizacyjnego.
4Na płaszczyźnie psychologicznej, politycznej – tak jak i w dookolnym krajobrazie – w okresie 1944/45–1948 na ziemiach polskich wojna ciągle trwała. Ludność nie czuła się wcale bezpieczniej. Trwała przecież wojna domowa. W małych miejscowościach oraz wsiach grasowały bandy złodziei, rabusiów i kryminalistów.
5Nawet komuniści, starający się dość szybko przekierować zainteresowanie społeczeństwa z tragedii hitleryzmu na entuzjazm odbudowy, nie mogli ignorować skali i wpływu wydarzeń, którym początek dał 1 września 1939 roku. Było to niemożliwe. Tony Judt odmalowuje taki obraz:
Europa tuż po drugiej wojnie światowej przedstawiała sobą widok skrajnego cierpienia i całkowitego spustoszenia. Fotografie i filmy dokumentalne z tamtych czasów ukazują budzące litość strumienie bezradnych cywilów wędrujących przez zniszczone miasta i jałowe pola. Osierocone dzieci ze smutkiem przechodzą obok wycieńczonych kobiet grzebiących w stosach gruzu. Wygłodzeni i schorowani, ostrzyżeni do skóry przesiedleńcy i więźniowie obozów koncentracyjnych w pasiakach patrzą pustym wzrokiem w aparat fotograficzny. (…) Wszyscy ludzie – z wyjątkiem dobrze odżywionych żołnierzy alianckich wojsk okupacyjnych – wyglądają jak zużyci, pozbawieni energii, wyczerpani. Tak jak otaczające ich przedmioty.3
6Gdyby ten opis odnieść do Europy Wschodniej, jawiłby się on – co przyznaje również Judt – jeszcze bardziej przerażająco.
7Inny badacz, Keith Lowe, w znamienny sposób tytułuje swoje dzieło – Dziki kontynent. Jak stwierdza, „historia Europy tuż po wojnie nie jest historią przede wszystkim odbudowy i uzdrowienia, lecz osuwania się w anarchię”4. Niestety, „nie istnieje książka, która by szczegółowo opisywała cały kontynent – Wschód i Zachód – w tym krytycznym i burzliwym okresie”5. Mamy więc do czynienia z białą plamą na mapie Europy – nie tylko Polski.
8Drugą połowę lat 40. przez dziesięciolecia przedstawiano jako okres społecznej jedności, zaangażowania i entuzjastyczny początek odbudowy kraju ze zgliszczy. Komuniści konsekwentnie szafowali widokiem młodych ludzi z zapałem dźwigających kraj ze zniszczeń, wznoszących nowoczesne zakłady przemysłowe. Monografia Zaremby unaocznia nam czas między rokiem 1944 a 1947 jako moment moralnej i cywilizacyjnej zapaści. Ale to zaledwie jedna z trzech prawd o powojniu. Drugą wyraził dobitnie – choć przecież nie były to rzeczy nieznane – Leder. „Prześniona rewolucja” społeczna, ekonomiczna połączona z przejęciem majątku pożydowskiego i wymianą elit stanowiła o istocie dokonującej się zmiany, kładąc fundamenty pod nowy twór – Polską Rzeczpospolitą Ludową. Jest jednak i trzeci komponent. Przypomina o nim Ryszard Legutko w Eseju o duszy polskiej6. Krakowski filozof formowanie się nowego organizmu państwowego po wojnie nazywa kataklizmem.
9Inaczej niż Leder, który mówi o społeczeństwie, Legutko sięga po kategorię narodu. „Naród po II wojnie był już innym narodem, i to w sensie społeczno-biologicznym, a nie tylko w sensie psychologicznym, związanym z doświadczeniem wojny”7. Dokonano na nim „gigantycznej amputacji”: usunięto ziemiaństwo i arystokrację, rozbito przedsiębiorców i zdewastowano ich majątek. Przeprowadzono też olbrzymie zmiany terytorialne kosztem odebrania znacznie rozleglejszych terytoriów na wschodzie – dawnej II Rzeczpospolitej. „Gdyby Polskę wyobrazić sobie jako pojedynczego człowieka, to ów człowiek tych wszystkich przejść prawdopodobnie by nie przeżył, a jeśli by mu się udało, byłby kaleką o ciężkich urazach psychicznych”8. Kalectwo zatem było podwójne – to, o którym mówi Legutko, i to, o którym traktuje rozprawa Zaremby.
Pas ziemi niczyjej
10Co rozumiem pod pojęciem „pasa ziemi niczyjej”? W znaczeniu szerszym, geopolitycznym, nie ogranicza się on jedynie do terenów dawnej i nowej, pojałtańskiej Rzeczpospolitej. Termin ten obejmuje obszar Europy Środkowej i Wschodniej, na którym od przełomu 1944 i 1945 roku przez kilkanaście (kilkadziesiąt) miesięcy dokonuje się – wcielana z różną dynamiką i siłą – ustrojowa i cywilizacyjna rewolucja. Wyjątkowy fragment „pasa ziemi niczyjej” stanowią „skrwawione ziemie” – teren największych zbrodni XX wieku. I dwóch okupacji – stalinowskiej oraz hitlerowskiej. Obszar ten „rozciąga się od środkowej Polski po zachód Rosji poprzez Ukrainę, Białoruś i kraje bałtyckie”9. Dawne Kresy II Rzeczpospolitej – tę przestrzeń skumulowanego okrucieństwa, które trwało również po przesunięciu się frontu wschodniego na zachód – pomija polska proza. Tragedia Podola i Wołynia nie mogła odpowiednio wybrzmieć ze względów cenzuralnych. Ale jest też i inny czynnik. Fakt podwójnej okupacji, wyjątkowo skomplikowanych relacji narodowościowych oraz sytuacji politycznej na „skrwawionych ziemiach” powodował, że ich opis stawał się szczególnie trudny – jeśli miałby to być opis wyważony, oddający powikłaną prawdę o tym rejonie Europy.
11„Pas ziemi niczyjej” to wciąż niezagospodarowany fragment dwudziestowiecznych dziejów Polski. Na skutek uporczywych prób propagandy komunistycznej do roku 1949 nie tyle nim zawładnięto, przemodelowano pamięć społeczeństwa o tym, co się wówczas działo, ile stłumiono wszelkie alternatywne opowieści. Tak pojęty „pas ziemi niczyjej” to krąg tematów nieopisanych, niemal całkowicie wyrugowanych z narracji nowych włodarzy kraju.
12Lata 1944/45–1948 to „pas ziemi niczyjej” także dlatego, że jest on zawieszony między stanem wojny a pokoju. Da się w nim wydzielić co najmniej dwie fazy. Pierwszą trzeba datować od lipca 1944 do maja 1945, kiedy trwają jeszcze działania zbrojne (choć część terenów dawnej II Rzeczpospolitej jest już wolna od hitlerowskiej okupacji). Drugą rozpoczyna klęska Niemiec i coraz aktywniejsze zabiegi komunistów służące przejęciu panowania nad krajem, a wieńczy jej faktyczne przejęcie w 1948 roku. Tak podsumowanie tego procesu widziała Krystyna Kersten. To za sprawą jej pracy zwykle podajemy rok 1948 jako moment ostatecznego okrzepnięcia systemu władzy i zakończenia rozprawy z opozycją niepodległościową10. Andrzej Paczkowski nazywa go okresem podboju państwa11, ale to również okres podboju człowieka. Amerykański historyk Padraic Kenney mówi o dwóch rewolucjach. Pierwsza dokonała się w latach 1945–1947, gdy „gospodarka przeszła z rąk prywatnych lub też z rąk niemieckich okupantów w ręce państwa, a robotnicy i chłopi zostali namaszczeni jako nowa klasa rządząca”. Druga rewolucja, ta z lat 1948–1950, była zarówno społeczna, jak polityczna. „Z jednej strony partia komunistyczna zdobyła kontrolę nad polskim państwem i społeczeństwem, z drugiej – był to początek masowego awansu robotników i chłopów w edukacji, przemyśle i w biurokracji”12.
13Jaką postawę wobec „pasa ziemi niczyjej” przyjęła proza powstająca przed rokiem 1949? Z ważnych pisarzy polskich jedynie Jerzy Andrzejewski w Popiele i diamencie zbudował opowieść wychodzącą poza ramy wyznaczone przez perspektywę jednej grupy społecznej. Losy młodego żołnierza podziemia niepodległościowego nakreślił on na tle panoramy różnych postaw i odłamów społeczeństwa. Pomijając trafność rozpoznań Andrzejewskiego, trzeba stwierdzić, że tego gestu nie powtórzył w tamtym okresie żaden inny twórca. Zamiast syntezy obejmującej całość otrzymujemy rozczłonkowane, pokawałkowane obrazy odizolowane od pozostałych. Wyraźnie zaznacza się kilka dominujących nurtów: dzieła z kręgu tzw. rozrachunków inteligenckich, relacje z dziejów zasiedlania Ziem Odzyskanych, reakcji wsi na reformę rolną oraz odbudowę świata na zgliszczach. Do pytania o przyczynę niemocy ludzi pióra w wyartykułowaniu wieloaspektowości doświadczenia lat 1944/45–1948 powrócimy pod koniec szkicu.
Punkt wyjścia
14Aby właściwie ocenić wizje lat 1944/45–1948 w rodzimej prozie, należy zrekonstruować punkt wyjścia. Pozwoli to odpowiedzieć na pytanie o możliwości wypowiedzenia prawdy o trudnym i przełomowym dla losów naszego kraju czasie tużpowojennym. Najpierw jednak trzeba nazwać sferę tego, co domagało się wyartykułowania w narracjach początku, jak je określa Hanna Gosk. Ten początek wyznaczała okupacja hitlerowska. Badaczka stwierdza:
Wśród (…) niemych (pozbawionych własnej wielogłosowej opowieści) doświadczeń okupacyjnych, a więc pustych miejsc w tużpowojennych krajowych narracjach, znalazły się: okupacyjne relacje polsko-żydowskie, przedwojenne i wojenne tradycje polskiego ruchu komunistycznego splecione z krwawą historią komunistów rosyjskich, przebieg okupacji radzieckiej na Kresach Wschodnich, epopeja polskiego państwa podziemnego i jego armii, które po 1945 roku paradoksalnie znalazły się po stronie przegranych, sytuacja Polaków pozostających na Wschodzie i Zachodzie poza Polską, a wreszcie niemieszczące się w ramach powojennej wielkiej narracji o wojenno-okupacyjnym bohaterstwie i martyrologii Polaków, niekoniecznie heroiczne, codzienne egzystencjalne doświadczenie czasów pogardy, epoki pieców, spowszednienia zła, relatywizacji ról katów i ofiary (…).13
15Do sporządzonego przez Gosk skrupulatnego wyliczenia dodajmy kilka innych komponentów: rzeź wołyńska, frontowe losy armii generała Zygmunta Berlinga (np. prawda o bitwie pod Lenino, forsowaniu Odry – odkryta w latach 80. w zbiorze Ryszarda Liskowackiego Ballady okrutne), postawa zwycięskiej Armii Czerwonej na terenach poniemieckich (np. w Prusach Wschodnich, Zachodnich i na Pomorzu), postawy Ślązaków oraz Pomorzan wcielanych albo dobrowolnie wstępujących do Wehrmachtu, niewygodna prawda o działaniach partyzantki komunistycznej i lewicowej w czasie okupacji czy gwałty dokonywane przez członków Milicji Obywatelskiej14. Niektóre z wymienionych tu „niemych narracji” spotykają się z wykazem sporządzonym przez Gosk. Wszystkie znalazły swoje literackie egzemplifikacje – zazwyczaj jednak w tekstach powstałych i wydanych po roku 1989. Należy wszakże zachować ostrożność w ferowaniu generalizujących sądów. Dopiero dokładna lektura peerelowskiej prozy pozwoliłaby zbliżyć się do odpowiedzi na pytanie, ile z przywołanych stref milczenia znalazło swoje – choćby cząstkowe – literackie realizacje.
16Nie wszystkie z „tematów niechcianych” tak samo zaciekle tropiła komunistyczna cenzura. Miała ona swoją wewnętrzną dynamikę. Inaczej przedstawiano problem niemiecki w szczytowej fazie epoki gomułkowskiej, a inaczej po zawarciu układu w Zgorzelcu. Nie dotyczyło to jednak obrazu Armii Czerwonej i relacji polsko-radzieckich. Ten funkcjonował na osobnych prawach. Dopiero obalenie komunizmu umożliwiło otwarte wyrażanie sądów takich jak ten o powojennym Wrocławiu, w którym „Sowieci nie mają żadnych hamulców i traktują Wrocław jak swoją własność. Szabrują, kradną, piją, gwałcą, podpalają, strzelają na wiwat i do ludzi”15.
17Z łatwością znajdziemy zarówno zbiór tematów wspólnych, który rządzący podzielali ze społeczeństwem, jak i zbiory rozdzielne. We wspólnym zbiorze spraw niepożądanych, omijanych przez społeczeństwo i władzę (ale nie przez polskich prozaików) znajdowały się co najmniej dwa kręgi zagadnień: tematy niemieckie i tematy żydowskie.
18Każdy z „tematów nieopisanych” został w jakimś porządku opisany i zarazem przemilczany (zafałszowany). Kiedy dobrze wczytać się w bogate dziedzictwo prozy doby PRL – także w utwory autorów drugoi trzeciorzędnych – łatwo dostrzec, że problemy te od czasu do czasu przebijały się do tekstów publicystycznych i dzieł literackich. Często wszakże stanowiły fragment dyskursu władzy, uwzględniały wektor oficjalnej polityki historycznej państwa.
Historia wyklęta
19Monografia Zaremby pozwala lepiej zrozumieć okrutne realia lat 1944–1947. Jednak jej koniecznym dopełnieniem winna być praca Piotra Semki My, reakcja. Daje ona szansę, aby dojrzeć tę drugą stronę – targające nią uczucia, myśli, rozterki i wahania16. Książka Semki jest napisana z określonych pozycji światopoglądowych. Jest to wszakże pierwsza publikacja mówiąca o emocjach drugiej strony ustami jej samej. Władza koncentrowała się na aktywności komunistycznych dygnitarzy, żołnierzy, milicjantów lub członków UB i KBW. Nie dostrzegano tego, co Zaremba nazywa traumą wojny, ale i tego, o czym traktuje publikacja Semki – tragedii podziemia niepodległościowego.
20Dzieł starających się oddać realia i skutki wojny domowej (m.in. moralną deprawację społeczeństwa) w całej PRL nie znajdziemy zbyt wiele. Do najciekawszych należy z pewnością Popielec. Losy Józusia Garstki – te po wyzwoleniu, za nowej władzy – odsyłają do jednego z „tematów nieopisanych”: tragedii żołnierzy podziemia niepodległościowego. Jego biografia powojenna brzmi o wiele autentyczniej niż Maćka Chełmickiego.
21Procesy związane z odwilżą – dające o sobie znać od 1954 roku i skutkujące przemianami październikowymi – prowadziły nie tyle do zweryfikowania wiedzy o „pasie ziemi niczyjej”, oświetlenia go z nowej perspektywy, co do ponownego spojrzenia na rzeczywistość okupacyjną. Potwierdza to choćby przypadek pisarzy pokolenia „Współczesności”. Ich opowiadania i powieści koncentrowały się głównie na żołniersko-partyzancko-okupacyjnej epoce, dystansowały od mówienia o Polsce w pierwszych miesiącach po wyzwoleniu i początkach panowania władzy ludowej. Jeśli zaś to czyniły, to w książkach artystycznie przeciętnych (np. Ryszard Liskowacki, Dzień siódmy i znowu pierwszy). Dotyczy to nie tylko generacji ’56, ale też innych pisarzy PRL, aktywnych w szóstej, siódmej i ósmej dekadzie XX wieku. Wśród przedstawicieli pokolenia „Współczesności” znaczący wyjątek stanowią odważne opowiadania Włodzimierza Odojewskiego. Część z nich została jednak zatrzymana przez cenzurę i ukazała się dopiero w 2009 roku w na nowo zredagowanym tomie Kwarantanna17.
22Przywołajmy dłuższy passus wspomnień o przełomie październikowym. Pochodzi z pośmiertnie wydanych zapisków Marka Nowakowskiego:
W owym literackim obrachunku ze stalinowską przeszłością nie powstał ani jeden utwór dotyczący losów uciemiężonego przez komunizm społeczeństwa, jego cierpień, tragedii, wyrzeczeń. Nie było miejsca dla opisania dramatu ludzi z AK, WiN, NSZ. Nie znalazła się nawet najmniejsza wzmianka o powojennym antykomunistycznym powstaniu i losach niezłomnych żołnierzy walczących bez nadziei, ale z honorem o wolną Polskę. Ci bohaterowie pozostali z odium „bandytów”, „zdrajców”, nawet miejsca ich pochówku były nieznane. Pamiętam swoje wrażenie z lektury Matki Królów i innych tego typu utworów, które czytałem po 1956 r. Niedosyt. Fałszywy ton. Wrażenie amputacji. Cała splątana, wielostronna rzeczywistość Polski powojennej, którą jakoś poznałem i trochę doświadczyłem, pozostała terra incognita.18
23By właściwie oddać rangę tej wypowiedzi Nowakowskiego, należy przywrócić odpowiednie proporcje. Nie da się – bez świadomości różnicy – zestawiać obok siebie losu żołnierzy AK z jednej strony, a WiN oraz NSZ z drugiej. Ci pierwsi – spełniwszy określone wymogi – mogli się pojawiać w sztuce i literaturze PRL, ci drudzy bez wyjątku funkcjonowali w roli oprawców, niekiedy zestawiani z hitlerowcami, jako ich polskie wcielenie. Po 1954 roku postawa żołnierzy NSZ czy WiN nie była już ubierana w tak obrzydliwy kostium, jednak ocena tej formacji – gremialnie negatywna – nie zmieniła się. Oczywiście, trzeba pamiętać o tym, iż część oddziałów NSZ i WiN angażowała się również w czyny niemające nic wspólnego z heroizmem i bohaterstwem (ciążą na nich choćby zarzuty za tzw. akcje pociągowe i zbrodnie na Żydach). Niejednoznaczna postawa etyczna niektórych dowódców NSZ zapewne nie ułatwiała zadania pisarzom, osłabiała obronę przed presją komunistycznej propagandy.
24Zgódźmy się, prawda o oddziałach podziemia niepodległościowego nie została wypowiedziana. Proza polska z lat 1944/45–1948 dość szybko opowiedziała się po stronie „zmęczonych”. Diagnozując ten czas, Jacek Chrobaczyński stwierdza:
Po doświadczeniu wojenno-okupacyjnym ludzie zazwyczaj pragnęli spokoju i pokoju, przywracania rytmowi dnia codziennego raczej normalności niż nienormalności – rytmu szkoły dla dziecka, pracy dla siebie, uprawy kawałka nowo otrzymanej ziemi (reforma rolna), dachu nad głową, radości z tego, co niosła czy mogła przynieść przyszłość.19
25Artyści, tak jak całe społeczeństwo, mogli czuć się zmęczeni wojną.
26Miarą otwartości i rzetelności oceny podziemia niepodległościowego w PRL były Popiół i diament oraz Kolumbowie. Rocznik 20. Powieści te szły najdalej na drodze otwierania się na los antykomunistycznej opozycji. Jedynie Pierścionek z końskiego włosia Aleksandra Ścibora-Rylskiego posunął się jeszcze dalej w odkłamywaniu dramatu żołnierzy drugiej konspiracji20. Nie wszystkie jednak dzieła, wydobywające sferę wahań i znaków zapytania, jakie towarzyszyły żołnierzom podziemia, mogły się ukazać drukiem. Jeśli zbyt wiele uwagi poświęcały akowskiej partyzantce – jak Rojsty – a do tego pochodziły od debiutantów, musiały do przewrotu październikowego pozostać poza obiegiem wydawniczym.
27Andrzejewski – na równi z władzą, choć nie tak bezwzględnie jak ona – młodym żołnierzom z partyzantki akowskiej i poakowskiej odbierał autonomię myślenia, czynił ich marionetkami w obcych rękach. Stefan Chwin w Micie „patriotycznego skrytobójcy” po roku 1945 rozpatrywał dwie wczesne reakcje literatury polskiej na temat konspiratora: Popiół i diament oraz dramat Leona Kruczkowskiego Odwety21. W obydwu utworach młody bohater staje się skrytobójcą realizującym plany swoich przełożonych. Jest ofiarą „rozgrywki na górze”. „I Kruczkowski, i Andrzejewski pragnęli (…) »odpodmiotowić« patriotyczne skrytobójstwo, wskazując, że to nie młody Polak chce zabijać polskich komunistów, lecz że popycha go do tego jakaś siła zewnętrzna, od której trzeba się uwolnić”22. W pierwszym przypadku była to chłodna manipulacja Londynu, w drugim konieczność dochowania wierności conradowskiemu etosowi, który u Andrzejewskiego prowadzi do zbrodni, poza tym rozmija się z historią23. Inaczej niż Kruczkowski autor Ładu serca zachował jednak sporo sympatii dla romantycznego bojownika przegranej sprawy. Nie potrafił potępić akowskiego „sztyletnika”. Powtórzmy, Maciej Chełmicki bowiem zabija wbrew sobie, jakby chcąc na przekór okolicznościom wywiązać się ze swojego ostatniego zadania.
Tematy niemieckie – zbiory wspólne i rozłączne
28W przeciwieństwie do władzy społeczeństwo nie wykazywało jednolitej postawy wobec faktów z niedawnej przeszłości. Różnie wyglądał stosunek obywateli PRL i komunistów do „narracji przemilczających”. Te, które obnażały ciemną stronę władzy, które pozwalały ukazać ją jako niechcianą i niepolską, zwykle łatwiej znajdowały aprobatę niż ciemne karty z polskiej okupacyjnej nocy. Istniały wszakże tematy niewygodne dla rządzących i dla obywateli, przy których intencje komunistów i społeczeństwa się spotykały. Wtedy z dwugłosu rodził się jeden głos, wzajemną nieufność zawieszano, by wspólnie przemówić. Bez wątpienia do tych problemów – jak już wspomniano – należały relacje polsko-niemieckie.
29O ile w powszechnej świadomości trwała pamięć o licznych aktach przemocy dokonywanych przez wyzwolicieli ze wschodu, o tyle bodaj w ogóle nie znajdziemy w niej śladów istnienia komunistycznych obozów w Świętochłowicach, Potulicach czy Łambinowicach24. Były to informacje dokładnie strzeżone, tajne. Czy docierały do pisarzy? Trudno orzec. Wymagałoby to osobnych badań. Co wszakże można było począć z taką wiedzą? Pomijając cenzurę państwową, w przypadku stosunków polsko-niemieckich działała jeszcze autocenzura, rodzaj obsesyjnej autoblokady nałożonej na wszystko, co niemieckie. Dyskurs ofiarniczy – ufundowany i wzmacniany przez rozmiary hitlerowskiego terroru – nie pozostawiał zbyt wiele miejsca na choćby okruchy empatii. Zbudowanie pozytywnego obrazu Niemca było o wiele trudniejsze niż obrazu Żyda. Jeśli bowiem Żydzi byli konkurentami w skali doznanych krzywd, to Niemcy – praprzyczyną wszelkiego cierpienia. Aby znaleźć miejsce dla ich bólu, należało najpierw anihilować własny.
30Do przełomu październikowego „portret niemieckiego oprawcy” nigdy nie mógł być dostatecznie odrażający i przerażający dla propagandy komunistycznej i świadomości powszechnej. Proza polska niekiedy dekonstruowała ten jednolity, czarno-biały obraz. Czyniła to wszakże sporadycznie i z gwarancją nieprzychylnej reakcji społecznej. Opowiadania oświęcimskie Borowskiego przyjęto jako prowokację. Wszelkie bowiem sugestie, aby dostrzec w Niemcu namiastkę człowieka (człowieczeństwa) sprawiały, że utwór tracił walor autentyzmu. Za autentyczne i wiarygodne uznawano bowiem jedynie te, które legitymizowały obowiązujące przekonanie o zbrodniczej i sadystycznej naturze Niemców. Autorzy tacy jak Borowski musieli zatem zderzyć się z oporem władzy i swoich czytelników. I jedni, i drudzy niezadowoleni byli ze „spolegliwego” wizerunku hitlerowca w Byliśmy w Oświęcimiu i w Pożegnaniu z Marią.
31Na tle obowiązujących standardów dojrzale i profetycznie brzmią sądy ze Spraw Polaków. Edmund Osmańczyk wykazuje się w nich przenikliwością i odwagą intelektualną. Jeśli szukać autorów, którzy zdołali przekroczyć horyzont emocjonalny i poznawczy epoki, to należy do nich właśnie Osmańczyk. Niemcy i Prawda o Niemczech uczciwie – bez hipokryzji i zbędnej emfazy – mierzą się z kwestią niemiecką. Mówi się tu o konieczności ułożenia na nowo stosunków z potężnym sąsiadem. Autor stara się być realistą. „Sam będąc Polakiem i znając Niemców nie od wczoraj, zdaję sobie sprawę, że powiedzenie Polakowi w rok po wojnie, iż należy przygotować się do współpracy z Niemcami, może wywołać ostre podrażnienie wątroby i duszność w okolicach serca”25. Nieco wcześniej i w imię praw realpolityk przypominał: „Nie łudźmy się, bracia Polacy, że kilkudziesięciomilionowy naród niemiecki w środku Europy pozostanie na zawsze czy choćby na dwadzieścia lat obozem zadżumionych, od których świat odwraca się z odrazą”26.
32Trzydzieści lat później w Przedsłowiu do rozprawy Edmunda Dmitrówa Niemcy i okupacja hitlerowska w oczach Polaków. Poglądy i opinie z lat 1945–1948 Jerzy W. Borejsza, przyjmując z uznaniem jej druk, tak motywował potrzebę podobnych monografii:
Polacy są najbardziej zainteresowani w odtworzeniu pełnej prawdy o latach 1944/1945–1948, między innymi i po to, aby cudzoziemscy politycy, publicyści i historycy nie wyrywali z ogólnego kontekstu wojny i pierwszych lat powojennych problemu naszych granic, stosunku do obu państw niemieckich, problemu wysiedlenia Niemców z Ziem Zachodnich.27
33W tym fragmencie zawarta jest banalna odpowiedź na pytanie o to, czemu miał służyć preferowany obraz powojnia – doraźnej polityce wewnętrznej i zewnętrznej polskiego państwa. Jednak nie ta oczywista prawda stanowi o tym, co najciekawsze w Przedsłowiu Borejszy. Jest nią postawa, jaką przyjmuje badacz wobec ciemnych stron naszej przeszłości – otwartego mówienia o kwestiach trudnych. Oczywiście, łatwiej było o nią w połowie lat 80., kiedy zapewne przygotowywał on przedmowę do pracy Dmitrówa, niż wcześniej, gdy Osmańczyk publikował swe szkice.
34Okupacja zdeterminowała myślenie o wielu „sprawach Polaków”. Do tych najbardziej newralgicznych należały wyobrażenia na temat Niemców i niemieckości. A jednak proza umiała niekiedy przekroczyć próg podziału. Co ważne, czyniła to w momencie, w którym pamięć o doznanej krzywdzie była nabrzmiała do granic wytrzymałości. Henryk Worcell dwa lata po kapitulacji Trzeciej Rzeszy pisze pierwsze opowiadania (wejdą w skład zbioru pt. Najtrudniejszy język świata28). Oto na Ziemiach Odzyskanych następuje spotkanie niemieckich i polskich osadników29. Niemcy portretowani są przez Worcella jako zwykli ludzie – sąsiedzi. Nie tylko nie mają w sobie nic z demonicznego oblicza, ale są wyraźnie zalęknieni i ulegli. Oczywiście, przeszłości nie da się łatwo unieważnić. Nie to wszakże winno być celem, a poznanie, nabranie zaufania do siebie. Wypada zgodzić się z Beatą Halicką, iż wizja Worcella nie jest wolna od ofiary uproszczeń złożonej na ołtarzu doraźnej polityki, jednak drobne „przekłamania” nie umniejszają intelektualnej odwagi autora Najtrudniejszego języka świata30.
Perypetie inteligencji
35Dotąd nie dysponujemy obszernym opracowaniem monograficznym, które całościowo i w sposób pogłębiony prezentowałoby tużpowojenne dylematy inteligencji polskiej31. Istniejących artykułów na ten temat nie sposób wyliczyć. W ten sposób dają o sobie znać pierwsze trudności, z jakimi należałoby się zmierzyć – wielość perspektyw ideowych, poznawczych. Czy możliwe jest ich scalenie, a może jest ono zbyteczne? Może ciekawsze są narracje prowadzone z określonych pozycji światopoglądowych? Wolno mieć co do tego wątpliwości, gdy czyta się Wielką i mniejszą literą Mieczysława Wojtczaka – zdeformowany portret życia kulturalno-politycznego „pierwszego ćwierćwiecza”32.
36Ujęcie całościowe powojennych wyborów inteligencji winno uwzględniać nie tylko postawy artystów i dziennikarzy, ale też nauczycieli, kadry wojskowej z II Rzeczpospolitej, oficerów podziemia niepodległościowego, urzędników państwowych niższego szczebla. Nie może się też ograniczać jedynie do Lublina, Krakowa, Warszawy i Łodzi. Oprócz tekstów literackich, wspomnieniowych i autobiograficznych należałoby sięgnąć do dyskursu prasowego. Sprostać temu wyzwaniu może nie pojedynczy badacz, a raczej zespół badaczy. Pełniejszy obraz dałoby spotkanie przedstawicieli różnych profesji – przede wszystkim socjologów, historyków, politologów, literaturoznawców i kulturoznawców.
37Powojnie jest więc czasem trudnych wyborów. Autor przyszłej publikacji o ideologicznym uwikłaniu polskich twórców w komunizm musi pamiętać o rozróżnieniu wprowadzonym przez Zbigniewa Herberta w rozmowie z Jackiem Trznadlem33. Aspekt generacyjny jest niemożliwy do pominięcia. Inaczej przecież wypada oceniać decyzje inteligencji ukształtowanej i w pełni aktywnej już w II Rzeczpospolitej, urodzonej w początkach wieku, przedstawicieli pokolenia 1910, a inaczej „pryszczatych”. Sprawa pokolenia Kolumbów i poparcia jego reprezentantów dla polityki nowej władzy to jeden z punktów węzłowych w namyśle nad losami inteligencji polskiej w pierwszych latach powojennych. To opowieść wciąż czekająca na swego badacza, który zechce uznać wielość perspektyw i punktów widzenia34. Nie da się bowiem przeprowadzić rzetelnej refleksji nad „pryszczatymi” bez docenienia złożoności problemu. Bez uwzględnienia indywidualnych biografii, stojącego za nimi spektrum doświadczeń, tradycji i korzeni rodzinnych, ale również predyspozycji i konstrukcji psychofizycznych, indywidualnej sytuacji w nowej rzeczywistości społeczno-politycznej. Jeśli weźmiemy pod uwagę te czynniki, inaczej rysuje się droga do komunizmu Wiktora Woroszylskiego, a inaczej Tadeusza Borowskiego czy Andrzeja Brauna.
Perypetie męskości (i kobiecości)
38„Pas ziemi niczyjej” jest wdzięcznym terenem dla rodzących się w naszym kraju studiów nad męskością. Trwała przecież rywalizacja między władzą a podziemiem o model i wizję powojennego świata35. Rywalizacja ta, w której układ sił (militarnych) nie rozkładał się równomiernie, nigdy nie była jedynie konfliktem zbrojnym. Dotyczyła określonej koncepcji człowieka. Wojna uwzniośliła odwagę i żołnierską brawurę korespondującą z tradycją romantyczną i ideałami, którym hołdowała II Rzeczpospolita. Była wzorem pięknej przygody, nawet jeśli kazała za siebie płacić wysoką cenę. W latach 70. Jerzy Gierałtowski w Wakacjach kata dowodził ustami jednego ze swych bohaterów: „Ludzie zostaną, ale już zarażeni trądem wojny. (…) Będą pisać wspomnienia, odsłaniać pomniki. Będą chełpić się medalami, gadać o pokoju, a w głębi duszy będą tęsknić za wojną”36.
39Do zrekonstruowania jest przygoda męskości mieszcząca się między zmęczeniem wojną a zarażeniem śmiercią (Rojsty, Popiół i diament). Powojenna konspiracja niepostrzeżenie opuszcza niekiedy grunt sprawy narodowej i staje się kwestią z pogranicza reakcji patologicznych37.
40Ideały oraz wzorce „ludzi z lasu” miał w stalinizmie zastąpić trud i wysiłek fizyczny ponad ludzkie siły. Stanowił on nową formę manifestacji męskości. Heroizm nie polegał już na poświęceniu życia, a na wzmacnianiu tężyzny fizycznej. Co znamienne i nieprzypadkowe, pracę (realizację kolejnych celów i planów gospodarczych) prezentowano w otoczce militarystycznej. Niewykluczone, że był to rodzaj ersatzu, namiastki świata okupacyjnej przygody, której echa pozostały już tylko w warstwie retorycznej. Ale i ta mogła mieć znaczenie dla młodych ludzi pamiętających wciąż czasy konspiracji (nawet jeśli te nie były częścią ich biografii). By sprostać zasadom walki na nowym froncie, należało niczym żołnierz ćwiczyć wolę zwycięstwa, wiarę w zdolność przekształcania rzeczywistości. Bitwa o wykonanie planu prowadziła często do ostentacyjnego lekceważenia zdrowia, a niekiedy nawet narażania życia. Również i w tym wymiarze mogła więc przypominać młodzieńczą dezynwolturę z lat zbrojnej konfrontacji z najeźdźcą.
41Tradycyjnie pojmowana męskość była zagrożona z innej strony:
Wojna bowiem pozwoliła [kobietom] sięgnąć po nowe formy władzy, wykazać się bohaterstwem, do którego czasy pokoju nie dawały okazji. Wiele kobiet pełniło ważne funkcje w ruchu oporu. Część brała udział w operacjach militarnych, przede wszystkim walcząc w Armii Krajowej podczas powstania warszawskiego.38
42Literatura oraz teksty pamiętnikarskie – dopełnione wiedzą socjologiczną i historyczną – stanowią ciekawe pole do analiz przesuwających się kulturowych granic męskości i kobiecości. Z tego powodu lata 1944/45–1948 to interesujący czas dla refleksji feministycznej i genderowej: „Wojenne zachwianie ról przypisanych do płci, coraz większa liczba pracujących kobiet oraz działania komunistów na rzecz równości płci – wszystko to stworzyło niespotykane dotąd i bardzo sprzyjające społecznym przemianom warunki”39. A jednak – jak stwierdza dalej badaczka – nic takiego się nie stało. Zarówno partia, jak i Kościół – choć z różnych względów – hołdowały dziewiętnastowiecznemu modelowi relacji oraz ról wyznaczonych kobiecie i mężczyźnie40. Kobiety miały po zakończeniu działań zbrojnych nowe konkretne zadania – reprodukcyjne: „W procesie odbudowy uzupełnianie strat demograficznych, »odrodzenie« narodu polskiego i przywracanie poczucia normalności uważano za zadania, które kobiety powinny realizować w sposób szczególny”41.
43O innym seksualnym aspekcie kobiecości przypomina przemilczana historia powojennych gwałtów. Podobnie jak dzieci urodzone ze związków z Niemcami. Keith Lowe przekonuje:
Europejskie rządy konsekwentnie zaniżały liczbę „niemieckich” dzieci w swoich krajach – w Polsce oficjalna liczba wojennych dzieci to nadal zero: realistyczne oszacowania tego zjawiska nie przystają do narodowych mitów o „powszechnym oporze wobec okupanta”.42
44Proza doby PRL sięgała po temat kobiet wchodzących w intymne relacje z Niemcami. Czynił to choćby Marek Hłasko w opowiadaniu Miesiąc Matki Boskiej43. Jednak w naszym kraju – inaczej niż we Francji – trudno wyroki podziemia i społeczną infamię dotykającą kobiety utrzymujące stosunki miłosne z okupantem postrzegać jako reakcję na męskość, która nie potrafiła sprostać wyzwaniom w boju, w zbrojnym oporze44. Wojna obronna, czasy okupacji i lat 1944/45–1948 przepełniają obrazy męskości przechadzającej się we własnym blasku. Zaświadcza o tym tak świadomość zbiorowa, jak literatura (nawet jeśli w tej ostatniej nie brakuje dzieł takich jak Buty Jana Józefa Szczepańskiego, Drewniany koń Kazimierza Brandysa, Bohater do wynajęcia Tadeusza Kwiatkowskiego czy Pamiętnik antybohatera Kornela Filipowicza).
45Zasadne i otwarte pozostaje inne pytanie: na ile – podobnie jak na Zachodzie – Polkom „imponował obraz silnych, »rycerskich« niemieckich żołnierzy”45. To temat trudny i drażliwy, gdyż – jak niewiele innych – uderza bezpośrednio w dumę polskiego mężczyzny – żołnierza, konspiratora, skrytobójcy, dzielnego obrońcy sprawy straconej. Czy i jak prezentowała go proza krajowa? Odpowiedź na tak sformułowaną wątpliwość wymagałaby osobnych badań.
46Inny aspekt powojennych perypetii męskości odsłania literatura rozrachunków inteligenckich. Wycofany, zamknięty w sobie bohater utworów Kazimierza Brandysa czy Pawła Hertza, postrzegany jako kwintesencja niemocy klasy odchodzącej z areny dziejów, nie jest ostatnim słowem tej prozy w kwestii przemian męskości. Powieść Żuławskiego Skrzydło Dedala stanowi pomost – brakujące ogniwo – między nurtem rozrachunków inteligenckich a estetyką socrealistyczną. W swej podstawowej, perswazyjnej funkcji jest ona zapisem wewnętrznej przemiany młodego poety – zagubionego w rzeczywistości lat 30. Tomasz Podleski dojrzewa do roli artysty zaangażowanego, pewnego siebie, świadomego zadań, jakie przed sztuką i jego klasą społeczną stawia nowa rzeczywistość. Odwiedzając po piętnastu latach pracownię swej dawnej kochanki, wspomina chwile minione, gdy „bezcelowość przerażała go i dusiła”. Teraz już wie, że przedmiotem swych dzieł uczyni „ludzi budujących dom”46.
47W Skrzydle Dedala bramy komunistycznego świata zamknięto przed ludźmi takimi jak Stefan Odrowąż – działacz przedwojennych organizacji narodowych. Łatwiej było zatem trafić na właściwą drogę niepewnemu, wycofanemu z życia Podleskiemu niż aktywnemu – jakkolwiek tę aktywność oceniać – działaczowi skrajnej prawicy. Słabości można się było wyzbyć, siły i odwagi nabyć, jednak przejście inteligencji o zapatrywaniach prawicowych na stronę zajmowaną przez komunizujących przyjaciół okazywało się niemożliwe (choć w historii PRL przeczy temu choćby środowisko PAX).
48Izabela Kozłowska dokonuje ciekawego przeformułowania kategorii bierności i aktywności określających protagonistę dzieł Dygata, Hertza, Brandysa:
Znajomość reguł, rządzących światem i biegiem historii, nie daje [bohaterowi tych tekstów] prawa do naiwności, jaką jest wiara w możliwość urzeczywistnienia się politycznych utopii, propagowanych przez entuzjastów faszystowskiej i komunistycznej ideologii. Inteligenci nie angażują się w działania zbrojne lub nadają im prywatne sensy, bowiem mają odwagę kroczenia własną, indywidualną drogą i nie chcą ulegać imperatywom, o których charakterze sami nie decydowali.47
49To zatem, co często interpretowano jako przejaw defetyzmu, słabości postaci typowych dla rozrachunków inteligenckich, może być odczytane jako wyraz heroizmu ducha, decyzji poprzedzonej głęboką i odważną refleksją.
Dlaczego?
50Polska proza traktująca o doświadczeniu okupacyjnym i wojennym zazwyczaj wyprzedzała rozpoznania przedstawicieli nauk humanistycznych i społecznych. Niekiedy nawet kształtowała ramy społecznych wyobrażeń na temat przeszłości. Przekonują o tym przykłady Doktora Spannera Zofii Nałkowskiej, Proszę państwa do gazu Tadeusza Borowskiego, Lotnej Wojciecha Żukrowskiego, Westerplatte czy Szkiców spod Monte Cassino Melchiora Wańkowicza. Stanowią one niejedyny przecież dowód dla tych, którzy nie wątpią w prawdziwość tezy o sile oddziaływania literatury na pamięć zbiorową. Co równie znaczące, opowiadania i powieści powstałe w latach 1944–1948 inicjują i rozwijają bliskie nam dziś rozumienie kultury pamięci, „jako odpowiedzialności za własne winy i empatię wobec cierpień innych [co sprawia, że] brzemię historii może przekształcić się w wartość dla przyszłości”48.
51Dlaczego podobnej przenikliwości poznawczej nie da się przypisać opowieściom o „pasie ziemi niczyjej”? Co zadecydowało o tym, że na temat tego fragmentu dwudziestowiecznych dziejów naszego kraju nie powstały dzieła dorównujące intelektualnie skomplikowaniu sytuacji, w jakiej znalazło się państwo polskie i jego obywatele? Niektóre odpowiedzi już padły w tym szkicu. Spróbujmy je teraz uporządkować.
52Rodzimym twórcom zostawiono niewiele czasu na znaczące rozpoznania intelektualne. To zaledwie nieco ponad trzy lata względnej swobody w formułowaniu myśli, nim ostatecznie stłamsi ją stalinowska noc. Tych kilkadziesiąt miesięcy ulegnie jeszcze większemu skróceniu, jeśli uświadomimy sobie dynamikę i skalę zachodzących przewartościowań. Okres 1944/45–1948 był czasem wielu gwałtownych przemian w życiu społecznym, jak też momentem wielkiej niewiadomej. Niełatwo było się w tym tyglu odnaleźć.
53Szukając innych wyjaśnień, trzeba ponownie podkreślić przytłaczający i porażający wpływ „nieludzkiego czasu”. Wojna była jak góra lodowa – nie tylko przesłaniała swoimi rozmiarami horyzont, ale i umniejszała lub niwelowała rangę innych problemów. Zdawały się błahostkami, dziwacznym kaprysem, który winien przeminąć wraz z dawnym światem. Próbowano je bądź wyprowadzać z przeżyć wojennych, bądź sytuować na ich tle i oglądać przez pryzmat tragedii „epoki pieców”.
54Od Rojstów, przez Popiół i diament, po nurt obrachunków inteligenckich rodzima proza daje wyraz zmęczeniu wojną. Było to powszechne uczucie sprzyjające postawom konformistycznym wobec władzy49. Zmniejszało ono – i tak niezbyt rozległe – możliwości podziemia niepodległościowego. Działało na niekorzyść podziemia antykomunistycznego. Polacy chcieli pokoju i spokoju. Podchwycone przez komunistów hasło „Nigdy więcej!” znajdowało autentyczny posłuch w ogromnych masach społeczeństwa. Nie było jedynie fragmentem komunistycznego sztafażu, pustym sloganem. Lawinowo przyrastające piśmiennictwo o przeżyciach wojennych, a zwłaszcza literatura obozowa, pełniło nie tylko funkcje terapeutyczne, wywiązywało się z nakazu świadczenia, ale wzmagało także antywojenne nastroje w społeczeństwie.
55Casus Miłosza i jego Zdobycia władzy potwierdza, że bezpośrednie sąsiedztwo zdarzeń jest ważnym warunkiem pełniejszego zrozumienia tego, co się dzieje. Miłosz mógł dokonać dokładniejszej wiwisekcji zachodzących przemian politycznych i społecznych między innymi dlatego, że nie utracił bezpośredniego kontaktu z Warszawą. A mógł spojrzeć głębiej, gdyż znalazł się poza zasięgiem peerelowskiej cenzury, w wolnym świecie.
56Odpowiedź na pytanie o to, co udało się prozie polskiej dostrzec w latach 1944/45–1948, wymaga uwzględnienia prymarnej kwestii cenzury. Aktywność Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk – założonego formalnie w lipcu 1946 roku – do początków roku 1948 jest niewielka. Choć instytucja ta nie od razu wykazywała należytą czujność, nie od razu kontrolowała rodzimą literaturę, to z każdym miesiącem zakreślała coraz większy krąg wpływów50. Coraz trudniej też było przedrzeć się przez jej sidła. Za przełomowy uznaje się początek roku 1949. Już wcześniej jednak artyści byli przeświadczeni o stopniowym osaczaniu przez kontrolerów myśli. W Zaraz po wojnie Miłosz mówi o dużej świadomości swoich korespondentów. Mieli oni dobre rozeznanie w tym, co się dzieje w kraju, i dlatego pewnych tematów nie poruszali. I choć nie było pewności, czy cenzura już wówczas sprawdzała listy, to szybko zrodziła się „cenzura wewnętrzna, [która] więcej ważyła niż jakiekolwiek zewnętrzne ograniczenia”51. Trzeba więc na lata 1944/45–1948 spoglądać jak na czas, w którym teksty wydane, dopuszczone do obiegu, stanowią zaledwie część tego, co powstało pod piórem twórców. Właściwa ocena tych kilku lat winna zatem uwzględniać pokaźną sferę dzieł wtedy powstałych, a niebędących fragmentem toczonych dyskusji. To przestrzeń nieobecnego, niewyartykułowanego. Głos artystów nie zaistniał w pełnym wymiarze przed rokiem 1949, pod wpływem cenzury został wykoślawiony (czego dowodzi przekład Wśród umarłych i Powrót z trylogii Stanisława Lema Czas nieutracony)52.
57Wzmiankowany przez Miłosza problem autocenzury53 dotyczył nie tylko literatów, dziennikarzy, naukowców. Wikłał i pętał również społeczeństwo polskie. Strażnikiem poprawności nie był już pracownik urzędu na Mysiej, partyjny dygnitarz czy przedstawiciel tajnej policji – stał się nim mit polskości ufundowany na podwalinach przekonania o niewinności Polaków. Wobec literatury i sztuki formułowano określone zadania. Czynił to nie tylko komunistyczny ośrodek władzy i sprzyjające mu czasopisma (jak „Kuźnica”), ale i społeczeństwo. Proza drugiej połowy lat 40. odpowiada na mity narodowe wyborem dwóch wzorców: martyrologicznego lub heroicznego. Pozostaje kwestią trudną do weryfikacji, ale przecież znaczącą, na ile wyczuwalne społeczne zapotrzebowanie na psychiczne odbudowanie po kataklizmie wojennym modyfikowało poglądy pisarzy. Na ile wiara w lepszy świat rzutowała na ich teksty? Rodzi się też pokrewna wątpliwość: w jakim stopniu indywidualne doświadczenia z okresu okupacji (niekiedy głęboko uwewnętrznione) uaktywniały mechanizmy autocenzury w przedstawianiu powojnia? Dotyczy to szczególnie obszarów drażliwych w postawach i zachowaniach Polaków w okresie między 1944/45 a 1948 rokiem.
58Oprócz cenzury i autocenzury trzeba też wspomnieć o zaniechaniach środowisk artystycznych i akademickich. Za największe należy uznać dyskusję o wojnie jako katastrofie cywilizacyjnej. Nie ulega wątpliwości, że lata 1944–1948 to jeden z najciekawszych i najlepszych okresów dla rodzimej prozy o Zagładzie i doświadczeniu wojennym54. Czas między rokiem 1945 a 1948 skrywa w sobie jednak ambiwalentną potencję. Z jednej strony wydawał się momentem najlepszym z możliwych do przeprowadzenia rozmowy o kondycji kultury europejskiej. Opowiadania Tadeusza Borowskiego i dwa debiutanckie tomiki Tadeusza Różewicza prowokowały do pogłębionych pytań o fundamenty europejskiej kultury. Była to inna droga niż ta, którą proponowali Zofia Kossak (Z otchłani), Gustaw Morcinek (Listy spod morwy), Wojciech Żukrowski (Dni klęski), Jerzy Andrzejewski (Noc). Zapoczątkowywała przełom. Ten jednak nie nastąpił. Zapewne częściowo winę trzeba zrzucić na trudne do zbagatelizowania czynniki historyczne i polityczne (wprowadzanie poetyki socrealistycznej i wszechwładza stalinizmu). Nie da się jednak zarzuconej rozmowy o epoce pieców – jako prymarnym doświadczeniu rzutującym na teorie estetyczne i etyczne oraz na rozumienie zachodniej cywilizacji – sprowadzić do zaleceń lub przygan cenzora. Wolno natomiast obwiniać o brak takiej debaty krótki czas, jaki dano na jej przeprowadzenie (gdyby nie Zjazd Szczeciński i stalinizm, być może by do niej doszło).
59Pozostawmy na uboczu presję czynników politycznych i sformułujmy wątpliwość: czy inteligencja polska w pierwszych latach powojennych potrafiłaby się zmierzyć z duchem radykalnej krytyki, jaki zagościł w dziełach Borowskiego i Różewicza. Okupacyjna korespondencja Andrzejewskiego i Miłosza zebrana w tomie Legendy nowoczesności przekonuje, że dylematy sięgające podstaw kultury europejskiej nie były jej obce (choć nie przybierały tak bezwzględnej postaci, jak w Ocalonym czy w Pożegnaniu z Marią)55. Andrzejewski i Miłosz mogli (chcieli) towarzyszyć Borowskiemu i Różewiczowi tylko na pewnym odcinku drogi, która wiodła w niebezpieczne rejony nihilizmu (w każdym razie tak odczytywano debiut dwóch młodych twórców).
60Sformułujmy tę samą wątpliwość wobec ujęcia syntetycznego. W Popiele i diamencie Andrzejewski – jak wiadomo – chciał dać obraz czasu i społeczeństwa w całej pełni, w wielowymiarowej optyce. „W tym celu zgromadził przedstawicieli różnych grup, partii, środowisk, pokoleń oraz tłum postaci epizodycznych, uzupełniających społeczną panoramę prowincjonalnego Ostrowca, który wszakże występuje w powieści na prawach konwencji pars pro toto”56. Powołuję się na Popiół i diament nie po to, by wyliczać jego wady. Chciałbym raczej wskazać, iż Andrzejewski nie był predestynowany do skonstruowania solidnej, epickiej budowli, mocno opartej na kontekstach społeczno-politycznych. Jeśli spojrzymy na jego artystyczny dorobek z lat 30., łatwo dostrzeżemy tendencję do umieszczania wyzwań współczesności na tle wielkich dylematów moralnych i egzystencjalnych. Dzieje się to bez dostatecznie pogłębionej analizy socjologicznej, znamiennej dla dzieł dziewiętnastowiecznych mistrzów gatunku. Drogi nieuniknione są – do pewnego stopnia tylko udaną – próbą mocnego osadzenia w tradycji dziewiętnastowiecznej. W Ładzie serca, ale i w tomie opowiadań pt. Noc Andrzejewski ponownie proponuje walkę abstrakcyjnych idei zamiast rzetelnej diagnozy historycznej. Biorąc pod uwagę dyspozycje artystyczne autora Teraz na ciebie zagłada, Popiół i diament – jako diagnoza swego czasu – jest powieścią optymalną.
61Fundamentalną sprawą – choć trudno tu o uogólnienia i sądy dotyczące wszystkich twórców – jest pytanie o to, na ile byli oni świadomi procesów zachodzących w kraju, na ile wiedzieli o działaniach władzy, losie żołnierzy podziemia. Odpowiedź na te pytania jest kluczowa. Pozwala bowiem m.in. ocenić, na ile mogli rodzimi artyści przewidywać i odczytywać właściwe intencje nowych włodarzy kraju. To złożone kwestie, przy których rozważaniu pośrednio wchodzimy na grunt pytań o mechanizmy psychologiczne, kompleksy, indywidualne urazy i doświadczenia. Wszystkie te zmienne mogły rzutować na sposób, w jaki literaci postrzegali dookolną rzeczywistość.
62Jeśli proza (do roku 1949) nie zdołała z lat 1944/45–1948 wydobyć dostatecznie wielowarstwowej struktury tego czasu, to na pewno tłumaczy ją również 1) bliskość opisywanych zdarzeń oraz 2) fakt, że to wojna stanowiła pierwszy i najważniejszy punkt odniesienia. Psychologiczne i kulturowe oddziaływanie tragedii okupacji przypominało latarnię rozjaśniającą mrok i wyznaczającą sferę widzialnego. Dostrzegamy i rozpoznajemy tylko to, co znajduje się w obrębie wydobywającego się światła. Wszystko inne pozostaje w królestwie ciemności.
63Holistyczny portret przemian z lat 1944/45–1948 jawi się jako zadanie jeszcze trudniejsze dla generacji Kolumbów. Na jej niekorzyść działa tu wiek. Młodzi ludzie, by właściwie ocenić zachodzącą transformację cywilizacyjną, musieliby mieć pełniejszy ogląd epoki międzywojennej, jakim dysponowało choćby „pokolenie 1910”. Kolumbowie dorastali i byli formowani przez inny krąg wartości niż rówieśnicy Kazimierza Wyki, Jerzego Andrzejewskiego czy Czesława Miłosza.
64Czy jednak tradycyjna powieść epicka byłaby odpowiednią formą do oddania powojennych realiów? Może celem winien być cykl krótkich form (obrazów) wzorcowo zrealizowany w opowiadaniach oświęcimskich Borowskiego. Albo wzór powieści, jaki zaproponował w Czarnym potoku Buczkowski – poetyka rozbitego lustra. Trzeba je poskładać w akcie lektury, ale i tak daje tylko złudzenie porządku i całości.
65Opowiedzieć jak najwięcej ze skomplikowanej i rewolucyjnej rzeczywistości powojnia – oto zadanie, którego wszakże rodzima proza nie wykonała. Być może jednak było ono niewykonalne. Być może faktura lat 1944/45–1948 – jej trudna do intelektualnego opanowania wieloaspektowość – nie dałaby się pomieścić ani w ramach powieści tradycyjnej, ani eksperymentalnej. Pamiętajmy, że nie sprostało jej pomieszanie gatunkowe z „pogranicza powieści” (skupione zresztą głównie na dylematach i sprawach okupacyjnej nocy).
* * *
66Wojna w Europie nie skończyła się w maju 1945 roku, ona wciąż trwała.
Mijały miesiące, a wojna ciągle przypominała o swojej obecności. Nadal żyłem w mieście obróconym w perzynę, wspinałem się po górach gruzu, błądziłem w labiryncie ruin. […] Kiedyś, po lekcjach, graliśmy w pobliskim parku w piłkę nożną. Jeden z kolegów, w pogoni za piłką, zapuścił się w krzaki. Rozległ się straszny huk, rzuciło nas na ziemię: kolega zginął od miny, która jeszcze tam była. Wojna czyhała na nas nadal, nie chciała się poddać. Kuśtykała po ulicach, podpierając się drewnianymi kulami, wymachiwała na wietrze pustymi rękawami. Tych, co przeżyli, dręczyła po nocach, przypominała się w złych snach.57
67Tyle Ryszard Kapuściński, u którego jednak nie znajdziemy tego, co nazwać należy traumą okupacji i wojny, a co łączy się nierozdzielnie z ówczesną codziennością, naznaczoną moralną deprawacją lat 1944/45–1949. Ten dziwny moment, gdy nie było już frontu, choć strzały wciąż dawało się słyszeć i ginęli ludzie – nie tylko w rezultacie toczącej się wojny domowej – został w dużym stopniu przemilczany lub wypaczony przez utwory usłużne wobec władzy.
Notes de bas de page
1 Lata 1944/45–1948 to jeden z tych obszarów, który w refleksji literaturoznawczej wciąż nie doczekał się syntezy naukowej. Nie chcę przez to powiedzieć, że takich prób nie było. Jednak miały one charakter ogólnych rozpoznań podręcznikowych. Zob. W. Maciąg (Nasz wiek XX. Przewodnie idee literatury polskiej 1918–1980, Wrocław 1992); T. Drewnowski (Próba scalenia. Obiegi – wzorce – style. Literatura polska 1944–1989, Warszawa 1997); S. Burkot (Literatura polska 1939–2009, wyd. 3, Warszawa 2010). Wypada odnotować szkic D. Kuleszy Przełom? Lata 1944–1948 w literaturze polskiej, [w:] tegoż, Dwie prawdy. Zofia Kossak i Tadeusz Borowski wobec obrazu wojny w polskiej prozie lat 1944–1948, Białystok 2006. Wybrane aspekty prozy lat 1944–1948 szczegółowo omawia kilka publikacji: A. Sobolewska, Polska proza psychologiczna (1945–1950), Wrocław 1979; H. Gosk, W kręgu „Kuźnicy”. Dyskusje krytycznoliterackie lat 1945–1948, Warszawa 1985; H. Gosk, Początek. Rzeczywistość polska w prozie lat czterdziestych XX wieku, [w:] tejże, Opowieści „skolonizowanego/ kolonizatora”. W kręgu studiów postzależnościowych nad literaturą polską XX i XXI wieku, Kraków 2010.
2 M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944–1947. Ludowa reakcja na kryzys, Kraków 2012; A. Leder, Prześniona rewolucja. Ćwiczenia z logiki historycznej, Warszawa 2014.
3 T. Judt, Powojnie. Historia Europy od roku 1945, przeł. R. Bartołd, Poznań 2008, s. 27.
4 K. Lowe, Dziki kontynent. Europa po II wojnie światowej, przeł. M. P. Jabłoński, Poznań 2013, s. 18.
5 Tamże.
6 R. Legutko, Esej o duszy polskiej, Kraków 2008.
7 Tamże, s. 9.
8 Tamże, s. 10.
9 T. Snyder, Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem, przeł. B. Pietrzyk, Warszawa 2015, s. 8.
10 K. Kersten, Narodziny systemu władzy. Polska 1943–1948, Poznań 1990.
11 A. Paczkowski, Od sfałszowanego zwycięstwa do prawdziwej klęski. Szkice do portretu PRL, Kraków 1999.
12 P. Kenney, Ciągłość w dwudziestowiecznym polskim społeczeństwie, [w:] tegoż, Budowanie Polski Ludowej. Robotnicy a komuniści 1945–1950, przeł. A. Dzierzgowska, Warszawa 2015, s. 22.
13 H. Gosk, Początek, s. 97.
14 Jeden z rozmówców M. Grzebałkowskiej tak przedstawia ten problem: „Milicja, a częściowo i Bezpieczeństwo, gwałcą i grabią ludność. Dochodzi do tego, że ludzie uciekają w popłochu, widząc milicjanta. Zwłaszcza kobiety uciekają na widok milicjanta”. M. Grzebałkowska, Trzydzieści sześć dni Bolesława Pierwszego, [w:] tejże, 1945. Wojna i pokój, Warszawa 2015, s. 301.
15 Tamże, s. 254.
16 P. Semka, My, reakcja. Historia emocji antykomunistów 1944–1956, Warszawa 2015.
17 W. Odojewski, Kwarantanna, Warszawa 2009. Pośród kilku bezkompromisowych obrazów powojnia wymieńmy trzy: Lekcja intymności, Bezsenność, Cicha łąka za torami.
18 M. Nowakowski, Morze Sargassa, [w:] tegoż, Tak zapamiętałem, Poznań 2016, s. 154.
19 J. Chrobaczyński, Konteksty przełomu 1944–45. Społeczeństwo wobec wojennych rozstrzygnięć. Postawy – zachowania – nastroje, Kraków 2015, s. 450.
20 Zob. T. Drewnowski, Dzielne, dojrzałe dzieci, [w:] tegoż, Porachunki z XX wiekiem, Kraków 2006. Tradycję romantyczną w ekranizacji filmowej powieści Ścibora-Rylskiego omawia M. Dąbrowski w szkicu „Pierścionek z końskiego włosia”. A. Ścibor-Rylski i „Pierścionek z orłem w koronie” A. Wajdy, [w:] tegoż, Dwa wątki, Warszawa 2015.
21 S. Chwin, Mit „patriotycznego skrytobójcy” po roku 1945, [w:] tegoż, Literatura i zdrada. Od „Konrada Wallenroda” do „Małej Apokalipsy”, Kraków 1993.
22 Tamże, s. 184.
23 Zob. tamże, s. 184–185.
24 Zob. m.in. E. Nowak, Rozrachunki z przeszłością. Śledztwa i procesy oraz inne następstwa funkcjonowania powojennych obozów na Górnym Śląsku, Opole 2012.W prozie najnowszej temat prześladowań niemieckiej ludności cywilnej w obozach pracy podnosi J. Rudnicki w Spowiedzi mordercy Ignacego Szypuły zanim wypadł przez balkon i zabił się („Krytyka Polityczna” 2005, nr 7/8).
25 E. Osmańczyk, Sprawy Polaków, wyd. IV, Katowice 1982, s. 88.
26 Tamże, s. 86.
27 J. W. Borejsza, Przedsłowie, [w:] E. Dmitrów, Niemcy i okupacja hitlerowska w oczach Polaków. Poglądy i opinie z lat 1945–1948, Warszawa 1987, s. 9.
28 H. Worcell, Najtrudniejszy język świata, wyd. III, Katowice 1975.
29 O szczególnych uwarunkowaniach obrazu Niemca w literaturze regionalnej pisze M. Mikołajczak w tekście Do czego literaturze regionalnej potrzebny jest Niemiec? (na przykładzie twórczości lubuskiej), „Teksty Drugie” 2016, nr 3.
30 B. Halicka, Najtrudniejszy język świata – literackie wprowadzenie do tematu, [w:] tejże, Polski Dziki Zachód. Przymusowe migracje i kulturowe oswajanie Niemców 1945–1948, Kraków 2015, s. 68.
31 A przecież diagnoz cząstkowych nie brakuje. Wystarczy przywołać takie publikacje, jak m.in. Hańba domowa J. Trznadla, Oni T. Torańskiej, Blizny po ukąszeniu M. Bajer, Lawina i kamienie A. Bikont oraz J. Szczęsnej, Esej o duszy polskiej R. Legutki.
32 M. Wojtczak, Wielką i mniejszą literą. Literatura i polityka w pierwszym ćwierćwieczu PRL, Warszawa 2014.
33 Wypluć z siebie wszystko. Rozmowa ze Zbigniewem Herbertem, [w:] J. Trznadel, Hańba domowa. Rozmowy z pisarzami, Warszawa 2006.
34 Zob. A. Zieniewicz, Gorąca pamięć początku. Budowanie zrębów ustroju czy wojna domowa? Figury zaangażowania w pisarstwie „pryszczatych”, [w:] Sam początek. Lata 1944–1948 w literaturze okresu Polski Ludowej, red. H. Gosk, B. Karwowska, Warszawa 2017.
35 Zob. znakomite opracowanie M. Mazura O człowieku tendencyjnym… Obraz nowego człowieka w propagandzie komunistycznej w okresie Polski Ludowej i PRL 1944–1956, Lublin 2009.
36 J. Gierałtowski, Wakacje kata, [w:] tegoż, Wakacje kata, Warszawa 1970, s. 42.
37 W pewnym momencie autor Egzekutora stwierdza: „Traktowałem moje zadania poważnie, a – będąc specjalistą od likwidacji ludzi – wykonywałem polecone mi wyroki bez emocji, ze stoickim spokojem, ciesząc się, że jestem potrzebny” (S. Dąmbski, Egzekutor, Warszawa 2010, s. 71).
38 M. Fidelis, Wizje równości. Państwo, Kościół i wydziały kobiece, [w:] tejże, Kobiety, komunizm i industrializacja w powojennej Polsce, przeł. M. Jaszczurowska, Warszawa 2015, s. 53–54.
39 Tamże, s. 41.
40 Zob. tamże, s. 41.
41 Tamże, s. 56.
42 K. Lowe, Odwet na kobietach i dzieciach, [w:] tegoż, Dziki kontynent, s. 35.
43 W 2015 roku w Niemczech ukazała się prekursorska książka przedstawiająca relacje między Polkami i Niemcami w czasach okupacji hitlerowskiej. Zob. M. Röger, Wojenne związki. Polki i Niemcy podczas okupacji, przeł. T. Dominiak, Warszawa 2016.
44 Lowe pisze: „Obcinanie kobietom włosów nie jest nowym zjawiskiem – jeszcze przede wojną była to tradycyjna pokuta za cudzołóstwo – ale w żadnym innym okresie europejskiej historii kara ta nie była wymierzana tak powszechnie. Dlatego jest znaczące, że większość ukaranych za sypianie z Niemcami Francuzek nie była mężatkami: nie popełniały więc »cudzołóstwa« wobec mężów, lecz w stosunku do kraju. W symboliczny sposób więc Francja przechodziła transformację z istoty zniewieściałej i uległej w jednostkę męską i mściwą” (K. Lowe, Dziki kontynent, s. 226–227).
45 Tamże, s. 220.
46 J. Żuławski, Skrzydło Dedala, Warszawa 1949, s. 194–195.
47 I. Kozłowska, Ocalić od zapomnienia – melancholia w prozie tzw. rozrachunków inteligenckich (1946–1948), „Przestrzenie Teorii” 2016, nr 25, s. 122. Wyróżnienie w cytacie pochodzi od autorki.
48 A. Assmann, Wprowadzenie: o krytyce, popularności i adekwatności terminu „pamięć”, przeł. A. Teperek, [w:] tejże, Między historią a pamięcią. Antologia, red. M. Saryusz-Wolska, Warszawa 2013, s. 15.
49 Zob. m.in. Z. Woźniczka, Trzecia wojna światowa w oczekiwaniach emigracji i podziemia w kraju w latach 1944–1953, Katowice 1999, s. 273.
50 O początkach cenzury zob. W. Jankowski, Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w latach 1945–1947. Problemy wewnątrzorganizacyjne, [w:] Literatura w granicach prawa (XIX–XX w.), red. K. Budrowska, E. Dąbrowicz, M. Lul, Warszawa 2013.
51 C. Miłosz, Zaraz po wojnie. Korespondencja z pisarzami 1945–1950, Kraków 1998, s. 13.
52 Na temat przemian Wśród umarłych i Powrotu pod wpływem socrealizmu zob. J. Jarzębski, Skalpel i mózg, http://solaris.lem.pl/ksiazki/beletrystyka/szpital-przemienienia/127-poslowie-szpital-przemienienia [dostęp: 31.12.2016].
53 Zob. K. Budrowska, Literatura i pisarze wobec cenzury PRL 1948–1958, Białystok 2009.
54 To wtedy pojawiają się w druku – albo w formie rękopisu, niedopuszczone do publikacji – dzieła założycielskie, kluczowe dla literatury o Szoa. Przywołanie samych tytułów daje już wyobrażenie o randze tych tekstów, jak i bogactwie oraz rozpiętości stylistycznej – Medaliony, Pożegnanie z Marią, Kamienny świat, Czarny potok, Głosy w ciemności, Szpital Przemienienia, Śmierć liberała, Krajobraz niewzruszony, Wielkanoc, Szekspir, Ucieczka z Jasnej Polany. A oprócz nich – znanych – Oczekiwanie J. Broszkiewicza i Ślady L. Heringa.
55 C. Miłosz, Legendy nowoczesności. Eseje okupacyjne. Listy Jerzego Andrzejewskiego i Czesława Miłosza, Kraków 1996.
56 S. Majchrowski, Między słowem i rzeczywistością. Problemy powieści politycznej w Polsce w latach 1945–1970, Łódź 1988, s. 178.
57 R. Kapuściński, Ćwiczenia pamięci, [w:]: tegoż, Busz po polsku, Warszawa 2008, s. 16.
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.
Przemoc filosemicka?
Nowe polskie narracje o Żydach po roku 2000
Elżbieta Janicka et Tomasz Żukowski Elżbieta Janicka et Tomasz Żukowski (éd.)
2016
Literatura polska wobec Zagłady (1939-1968)
Sławomir Buryła, Dorota Krawczyńska et Jacek Leociak (dir.) Sławomir Buryła, Dorota Krawczyńska et Jacek Leociak (éd.)
2016
Pomniki pamięci
Miejsca niepamięci
Katarzyna Chmielewska et Alina Molisak (dir.) Katarzyna Chmielewska et Alina Molisak (éd.)
2017
Spory o Grossa
Polskie problemy z pamięcią o Żydach
Paweł Dobrosielski Paweł Dobrosielski (éd.)
2017
Nowoczesny Orfeusz
Interpretacje mitu w literaturze polskiej XX-XXI wieku
Maciej Jaworski Maciej Jaworski (éd.)
2017
Refleksja nad literaturą w polskim piśmiennictwie emigracyjnym
Tymon Terlecki, Czesław Miłosz, Gustaw Herling-Grudziński
Andrzej Karcz Andrzej Karcz (éd.)
2017