[Fabryka Ludwika Geyera]
p. 116-119
Texte intégral
1Fabryka Ludwika Geyer1 obejmuje najpierwszą w kraju przędzalnię bawełny, która dostarczyła w roku zeszłym przędzy około 580 000 funtów, i tkalnię wyrobów półwełnianych, o 180 warsztatach mechanicznych; dalej, na wytworną skalę urządzoną drukarnię, produkującą około 23 000 sztuk perkalu i kitajcu2, i farbiarnię tkanin bawełnianych, maszynową i ręczną. Zakład ten tak pod względem zamożności przedsiębiorcy, jak i doskonałości swoich wyrobów, znakomitej produkcji i kwitnącego stanu stoi najwyżej nie tylko z łódzkich, ale śmiało powiedzieć możemy ze wszystkich krajowych fabryk bawełnianych. Świetny stan fabryki Geyera, która od lat 20 założona, pewnym i śmiałym krokiem olbrzymie czyni postępy, najdowodniej świadczy, do jakich rezultatów wytrwałość, praca, duch przedsiębiorczy i kapitał doprowadzić mogą. Dziś ten zakład mieści w sobie 700 pracowników; w tej liczbie 14 majstrów, 85 czeladników, 30 uczniów i przeszło 520 robotników; trzy wielkie machiny parowe (z których jedna w kraju zrobiona) poruszają 88 machin prządniczych, 20 000 wrzecion i roje tkackich warsztatów, ogromną siłą 120 koni. Wartość zeszłorocznej produkcji rozmaitych wyrobów tego zakładu wynosi przeszło 487 000 r[ubli] s[rebrem], wartość zaś machin i sprzętów 412 000 r[ubli] s[rebrem].
2A któż może powiedzieć, że ten zakład stanął u kresu swojego rozwoju? Każdy rok jest krokiem postępu dla przedsiębiorczego ducha p[ana] Geyer, a opieka rządu i znaczne jego kapitały są rękojmią, że jeszcze wiele od jego fabryk spodziewać się możemy. Sam gmach fabryczny, o trzech kilkopiętrowych pawilonach, otoczony pomniejszymi zabudowaniami, położony odlegle, bo aż w nowej dzielnicy, wydaje się niby oddzielną przemysłową osadą. Wszedłszy do fabryki, odurzenie ogarnie nieprzywykły umysł; ten ruch, ta, że tak powiem, atmosfera przemysłowa, a przy całym pośpiechu, przy całej skrzętności, ten porządek, ten takt, ta harmonia; każdy z robotników jest tylko kółkiem, sprężyną, cząstką wielkiej całości fabrycznej, a te wszystkie siedmset żyjących i tysiące nieżywych warsztatów z taką harmonią pełnią swą służbę, zakreśloną jednostajnym ruchem machiny parowej, jakby to wszystko jednej ręki było wykonaniem.
3Taki zakład jak Geyera zasługuje na całą naszą sympatię i ze wszech miar godnym jest poznania. Warsztaty tkackie, przędzalnia i farbiarnia urządzone są według najnowszych ulepszeń; drukarnia, bogata w wielkie zapasy deseni gustownych, stoi na stopie wysokiego udoskonalenia, a urządzona na potrzebę zakładu przyboczna fabryka, obrabiająca na użytek surowe żelazne materiały, wykończeniem wyrobów swoich żadnej z krajowych żelaznych fabryk nie ustąpi3.
4Mówiąc o panu Geyer i o jego fabrykach, nie możemy przemilczeć o nowym jego przedsiębiorstwie, nader ważne dla kraju rokującym korzyści. Założył on cukrownię na wielką skalę we wsi swojej Ruda, o milę od Łodzi, już w powiecie sieradzkim położonej4. Budowa cukrowni olbrzymim naprzód postępowała krokiem i w połowie listopada 1851 r. w ruch puszczoną została. Aby mieć wyobrażenie o rozmiarach nowego zakładu, nadmieniamy, że poruszają fabrykę dwie machiny parowe, jedna o sile 30, druga 16 koni; nadto dwie maszyny do mycia buraków (Reib‑Maschinen); dwanaście pras hydraulicznych, ośm wielkich kotłów defikacyjnych5, ośm filtrów, po dwadzieścia jeden stóp wysokości; trzy tak zwane wakun‑faune do rafinowania cukru, maszyna do mielenia kości; dwie maszyny Taylor‑filtry do czyszczenia soku. Wreszcie rocznie przerabiać będzie ta fabryka sto kilkadziesiąt tysięcy korcy6 buraków.
5Niepodobna zaprzeczyć, że zakład taki musi koniecznie i krajowi niepospolity pożytek, i przedsiębiercy odpowiedni zapewnić procent; zwłaszcza dziś, gdy cukrownictwo stało się żywotną kwestią, jednym z najgłówniejszych przemysłów naszych gospodarzy; gdy w krótkim przeciągu czasu dźwignęło się prawie z nicości do wysokiego stopnia powagi; gdy może wkrótce doczekamy chwili, że krajowa produkcja cukru wewnętrznym zadość uczyni potrzebom. Ale co głównie i najwięcej zajęcia obudza przy tym zakładzie, to myśl, że wszystkie machiny i przyrządy nie są zagraniczne, ale nasze, krajowe, na miejscu w Łodzi pomyślane i po większej części tamże wykonane. Jest to szczęśliwa przepowiednia! Dotąd wyroby żelazne z fabryki bankowej na Solcu i braci Evans w Warszawie7 celowały już dokładnością i sumiennym wykończeniem. I to pole szerzej się niebawem roztoczyć powinno, a cała ważność jego żywo stanie nam przed oczy, gdy bliżej ocenimy stanowisko i znaczenie, jakie zajmuje machina w dzisiejszym systemacie handlowo‑przemysłowym.
6Dziś już, gdy wzorem Anglii, każdy naród dla wyrobów swoich otwiera handlowe z całym światem stosunki, machina stała się niejako ogólnie obowiązującym prawem i warunkiem wszelkich udoskonaleń. Bez machiny pozostalibyśmy w tyle wpośród ogólnego ruchu i, przy najlepszych chęciach nie mogąc sprostać olbrzymiemu postępowi przemysłu, tracilibyśmy z wolna wszelkie korzyści, jakie by nam wyższość naszych wyrobów lub ich taniość nastręczały.
7ŹRÓDŁO: Oskar Flatt, Opis miasta Łodzi pod względem historycznym, statystycznym i przemysłowym. Przez..., Warszawa 1853, s. 83–85, 88–89 (pierwodruk: „Gazeta Rolnicza, Przemysłowa i Handlowa” 1852, nr 38, s. 6; nr 39, s. 5–6).
8Oskar Flatt (1822–1872) – urzędnik rządu gubernialnego w Warszawie, przez jakiś czas dyrektor Kolei Żelaznej Libawskiej, dziennikarz, literat, krytyk literacki, krajoznawca. Prócz przywołanego we fragmencie Opisu miasta Łodzi ogłosił książkowo m.in.: Opis Piotrkowa Trybunalskiego pod względem historycznym i statystycznym (Warszawa 1850), Brzegi Wisły od Warszawy do Ciechocinka z dopełniającym poglądem na przestrzeń od Torunia do Gdańska (Warszawa 1854), Gawędy i notatki z podróży (Warszawa 1855).
Notes de bas de page
1 Ludwik Geyer (1805–1869) – przemysłowiec, właściciel pierwszej łódzkiej fabryki włókienniczej (kompleksu przędzalni, tkalni, drukarni tkanin, farbiarni i wykańczalni), gdzie wykorzystane zostały maszyny parowe. Pierwsza maszyna parowa o mocy 60 km zainstalowana została w „Białej fabryce” (nazwanej tak od otynkowanych ścian) w 1839 roku, następne (dające łączną moc 120 km) – w latach 40.
2 Perkal (franc. percale) – rodzaj płótna bawełnianego. Kitajec albo kitajka (z ros.) – lekka tkanina jedwabna.
3 Okazywano nam tu między innymi wyrabiane w tejże fabryce amerykańskie młyny ekscentryczne, z uproszczonym mechanizmem. Cena takiego młyna siedemdziesiąt talarów [przyp. autora].
4 Miejscowość, o której mowa, to dzisiejsza Ruda Pabianicka (południowa dzielnica Łodzi). Geyer początkowo planował wybudować tu przędzalnię, ale ostatecznie zainwestował w produkcję cukru z buraków cukrowych. Niska jakość okolicznej gleby sprawiła, że surowiec musiał być sprowadzany z daleka, co czyniło produkcję mało opłacalną. Oprócz cukrowni Geyer wybudował w Rudzie gorzelnię.
5 Kotły defikacyjne (albo defekacyjne) – używane w cukrownictwie pojemniki do nawapniania surowego soku z buraków w celu wytrącenia z roztworu zanieczyszczeń. Do defekacji stosowano rozdrobnione wapno lub mleko wapienne.
6 Korzec (nowopolski) – jednostka masy (128 litrów).
7 Firma Evans (założona w 1818 roku przez angielskiego kupca, Tomasza Evansa, i metalurga, Józefa Morrisa) była pierwszą warszawską odlewnią żelaza i metali kolorowych. Działała przy ul. Świętojerskiej (w budynkach po kościele św. Jerzego i przylegającym do niego klasztorze). W późniejszym czasie fabryka Evans połączona została z Rządową Fabryką Machin na Solcu.
Auteur
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.