Précédent Suivant

Informacje o tekstach

p. 339-355


Texte intégral

1Kazimierz Brodziński (1791–1835), Pamięć, w: „Magazyn Powszechny. Dziennik użytecznych wiadomości” 1834, nr 2 (15 lutego 1834 roku), s. 14. Tekst opublikowany bezimiennie, przedrukowany następnie z drobnymi zmianami w: K. Brodziński, Dzieła, wydanie zupełne i pomnożone pismami dotąd drukiem nieogłoszonymi, t.7, Wilno 1843, s. 61–64; oraz w: K.Brodziński, Pisma, wydanie zupełne poprawne i dopełnione z nieogłoszonych rękopismów staraniem J. I. Kraszewskiego, t. 8, Poznań 1874, s. 335–337. Tekst pomieszczony w Dziełach (1843), choć w przeważającym stopniu tożsamy z pozostałymi dwiema wersjami, w niektórych miejscach mocno się od nich różni. Niektóre z błędów obecnych w artykule z roku 1834 poprawiłem na podstawie wydania książkowego z roku 1874.

2Na triumf mnemoniki (tekst anonimowy), przeł. G. Marzec. Wiersz ukazał się w nowojorskim tygodniku „The New World” z 2 marca 1844 roku, nr 9 (195), s. 282. Utwór nie posiada tytułu, stanowi natomiast część krótkiego artykuliku pod nazwą Phreno-Mnemotechny (taką samą jak tytuł książki Gourauda), a właściwie notki prasowej, której przekład podaję wraz z tekstem wiersza. W swojej książce (s. 541) Fauvel‑Gouraud przedrukowuje zarówno wiersz, jak i poprzedzającą go notkę; autor, co nie było wówczas praktyką niezwyczajną, dołącza do swojej książki przedruki artykułów z czasopism, w których recenzowany jest, z reguły entuzjastycznie, jego system mnemoniczny. Jakby tego było mało, wiersz pojawił się również w gazecie „New‑York Daily Tribune” z 7 marca 1844 roku, nr 284 (905), s. 4 (strony nienumerowane). Pod hasłem Memory and Melody pojawia się krótka informacja: „Nowojorski korespondent gazety «The Boston Transcript» zamyka swój serdeczny hołd złożony zaletom systemu mnemonicznego prof.Gourauda następującymi zmyślnymi wierszami”, po czym następuje rzeczony utwór, tym razem opatrzony tytułem In Triumph of Mnemonics [Na triumf mnemoniki]; zdecydowałem, by tak samo nazwać wiersz w antologii. Wynikałoby z tego w każdym razie, że utwór, być może podpisany, mógł się ukazać również w „The Boston Evening Transcript” (jak brzmi pełna nazwa tej popularnej popołudniówki). Nie udało mi się jednak dotrzeć do tej gazety ani ustalić, kto mógłby być owym korespondentem.

3Na koniec ciekawostka, bardziej może nawet interesująca i ważna niż sam wiersz: Gouraud, jako się rzekło, przedrukowuje tekst z „The New World”, ale po zestawieniu obu wersji od razu rzuca się w oczy różnica: dwunasty wers w obu tekstach jest diametralnie różny (przy czym wiersze pomieszczone w „The New World” i „New‑York Daily Tribune” są identyczne). W wersji gazetowej: „By disbursing a trifle to Fauvel‑Gouraud”. W książce Gourauda: „By attending the Lectures of Fauvel‑Gouraud”. Nie będzie od rzeczy powiedzieć, że mamy tu do czynienia z dość ordynarną cenzurą, o czym Gouraud nawet się nie zająknął. Trudno jednakże osądzić, czy zmiany dokonał w porozumieniu z autorem. Nie jest przy tym wykluczone, że wierszyk powstał wśród akolitów Gourauda i pełnił zarówno funkcję panegiryczną, jak i reklamową.

4Francis Fauvel‑Gouraud (1808–1847), Freno­mnemotechnika (fragment), przeł. G. Marzec. Podstawa przekładu to książka Gourauda Phreno-Mnemotechny; or the Art of Memory: The Series of Lectures, Explanatory of the Principles of the System, Delivered in New York and Philadelphia, in the Beginning of 1844, New York and London 1845. Przytaczam trzy wybrane fragmenty: A Few Words to the Friendly and Intelligent Members of My New York And Philadelphia Classes (s. 15–16), Egomet i Aimé Paris (s. 85–92; §129–157).

5Kim był Francis, a właśc. Jean Baptiste François Fauvel‑Gouraud? Wiadomo, że urodził się na Martynice, przy czym źródła odnotowują jedynie datę roczną jego urodzin. Gdy Gouraud opisuje w książce swoją kiepską pamięć do liczb – słabość, którą rzecz jasna przezwyciężył przy użyciu własnej metody – to nawet o dacie urodzin powiada, że nie mógł jej nigdy spamiętać. Brzmi to jednak równie niewiarygodnie, jak jego rozliczne opowieści o podróżach, opisane w części, którą zatytułował Egomet.

6Fauvel‑Gouraud ujawnia się światu stosunkowo późno, bo w roku 1839, gdy 21 września albo – wedle innych źródeł – 23 listopada schodzi w Nowym Jorku z pokładu statku „British Queen”. Przyjeżdża do Ameryki, wedle tego, co sam zdaje się sugerować, jako agent samego Louisa Daguerre’a oraz firmy Alphonse’a Giroux, która miała wyłączność na sprzedaż dagerotypów. Przywozi ze sobą egzemplarze wynalazku, a także gotowe płytki z dagerotypami.

7Nawet w Phreno-Mnemotechny, gdzie w jednej z tablic mnemotechnicznych wymienia nazwisko Daguerre’a, załącza następujące objaśnienie (s. 378): „Wynalazca cudownej sztuki fotografii, obecnie tak popularnej, a którą miałem zaszczyt wprowadzić do tego kraju w roku 1840”.

8Jako popularyzator i sprzedawca dagerotypów Fauvel‑Gouraud zapewnia sobie nieśmiertelną sławę; mimo że jego sztuka pamięciowa, jak na ironię, popadła w niemal całkowite zapomnienie, to nazwisko Gourauda można spotkać w niemal każdym opracowaniu dotyczącym historii amerykańskiej fotografii. Gouraud prezentował wynalazek na publicznych wykładach w Nowym Jorku, Filadelfii, Bostonie i kilku innych miastach. Aparat, który sprzedał Samuelowi Bemisowi, pionierowi amerykańskiej fotografii, uznaje się niekiedy za pierwszy dagerotyp w Stanach Zjednoczonych. Wiadomo też na pewno, że zaraz po przyjeździe Gourauda skontaktował się z nim Samuel Morse, u którego Francuz nawet mieszkał. W styczniu 1840 roku Morse pobierał u Gourauda lekcje fotografii, miał też wpływ na organizację publicznych prezentacji i z dużą pewnością stał za ich entuzjastycznymi recenzjami w prasie. Stosunki między obu panami szybko się popsuły. W prasie pojawiały się doniesienia, że własne dagerotypy Morse’a wyniosły sztukę fotografii na nieznany wcześniej poziom; Gouraud odpowiadał, że Morse zawdzięcza wszystko szkoleniu, które odbył pod okiem Francuza. W tym czasie Gouraud przeniósł się do Bostonu, niedługo potem popadł w długi. Na jakiś czas ślad po nim zaginął.

9Z tego, co mówi w Egomet, wynikałoby, że po raz kolejny rzucił się w wir podróży. Na początku 1844 roku pojawia się ponownie w Nowym Jorku, gdzie ogłasza książkę Phreno-Mnemotechnic Dic- tionary; Being a Philosophical Classification of All the Homophonic Words of the English Language. Od tego momentu Fauvel‑Gouraud jest twórcą nowej i niezwykłej metody pamięciowej. W Nowym Jorku i Filadelfii prowadzi w tym samym roku cykl wykładów, na których prezentuje swoją metodę mnemotechniczną. Wykłady cieszą się niebywałą popularnością, a recenzje prasowe w większości są entuzjastyczne; o burzliwym przebiegu tych spotkań świadczy buńczuczny przypis, jaki załączył do listu otwierającego książkę Phreno-Mnemotechny, będącą pokłosiem wykładów. W książce tej zapowiada Gouraud kolejną serię wykładów i kolejne książki, ale obietnicy tej już nie spełni. Umiera w roku 1847, ledwie miesiąc po tym, jak zmarła jego żona; dwoje jego dzieci zostaje sierotami. W roku 1850 ukazuje się pośmiertnie praca Practical Cosmophono- graphy: A System of Writing and Printing All the Principal Languages..., zredagowana na podstawie pozostawionych przez niego notatek i tylko częściowo powiązana z mnemoniką.

10Z książki Gourauda, napisanej niekiedy stylem nieznośnie pompatycznym, wyłania się obraz osoby nieco egotycznej, skłonnej do przesady, a nawet mitomanii. „Stworzony” przez niego system to zręczna kompilacja pomysłów Gregora von Feinaigle’a i Aimé Parisa, w szczególności drugiego z nich, o którego kopiowanie był wielokrotnie oskarżany; by się przed tym zarzutem bronić, Gouraud oskarża Parisa o plagiatowanie Feinaigle’a, a długa opowieść o podróżach morskich, w trakcie których studiował systemy mnemoniczne, służy w znacznej mierze udowodnieniu tezy, że metodę wypracował, zanim jeszcze wziął udział w prelekcjach poprzednika.

11Aimé Paris (1798–1866), Uwaga w kwestii fałszerstw i plagiatów, przeł. G. Marzec. Tytuł oryginalny: Note relative aux contrefa- çons et plagiats. W: tegoż, Principes et applications diverses de la mnémotechnie, ou l’Art d’aider la mémoire, Paris 1833, bez numeru strony (notka umieszczona jest na frontispisie).

12Aimé Paris to z wykształcenia prawnik i matematyk. W 1822 roku został mianowany profesorem mnemotechniki w paryskim l’Athénée. Uznawany jest za autora, który Głównemu Systemowi Pamięciowemu (mnemonic major system) nadał nowoczesną postać; spośród przywołanych tu autorów wzorowali się na nim zarówno Fauvel‑Gouraud, jak i Beniowski. Dziś być może bardziej znane są osiągnięcia Parisa w dziedzinie stenografii, w której wykorzystywał swoje pomysły mnemotechniczne. Krótka notka zamieszczona w jego książce może być jeszcze jednym potwierdzeniem tezy, że metody mnemotechniczne miały swój rynek i zbyt, a także były popularnym przedmiotem naśladownictwa i fałszerstw.

13Książka Parisa opisana jest jako septième édition („wydanie siódme”). Informacja ta osobę niezaznajomioną z publikacjami Parisa może wprowadzić w konfuzję. Otóż począwszy od roku 1823 autor publikował kolejne wydania książki, ale prawie zawsze zmieniając jej tytuł: uzasadniał to wprowadzanymi poprawkami i ulepszeniami (czytelnik znajdzie stosowne objaśnienia na s. 5–6, gdzie przedstawiony jest również wykaz poprzednich sześciu „wydań”), i istotnie różnice pomiędzy kolejnymi pozycjami są znaczące. Pojawia się tu wszelako pewien kłopot. Przetłumaczona w antologii notka Parisa dotyczy plagiatów i fałszerstw, ale pierwsza wersja książki, zatytułowana Résumé des diverses spécialités étudiées dans les cours de mnémotechnie (1823), sygnowana była nazwiskami dwóch autorów: Aimé Parisa i Louisa‑Adriena Berbruggera (1801–1869), francuskiego filologa i archeologa. W kolejnych edycjach, jak zresztą stwierdza kompendium La littérature française contempora- ine pod red. J.‑M. Quérarda, t. 1, Paris 1842, s. 305, Paris zwyczajnie usunął nazwisko swojego współpracownika. Cytowane tu siódme wydanie jest jednak bez wątpienia znacznie obszerniejsze niż sześć poprzednich (por. też informację w La France littéraire ou dictionna- ire bibliographique, również pod red.Quérarda, t.6, Paris 1834, s. 598).

14Major Beniowski [Bartłomiej Beniowski] (ok.1800–1867), Fre­ notypika, przeł. G. Marzec. Podstawa przekładu: Major Beniowski, Phrenotypics; or, A New Method of Studying and Committing to Memory Languages, Sciences, and Arts, London 1841, s. 5–26.

15Kim był Beniowski? Posłużmy się pośmiertnym biogramem w „Roczniku Towarzystwa Historyczno‑Literackiego w Paryżu. Rok 1867”, Paryż 1868, s. 375–376: „benioWski Bartłomiej rodem z Litwy; w powstaniu 1831 roku służył w 4 pułku ułanów i ze stopniem majora wyszedł za granicę. Osiadł w Anglii, gdzie wydał broszurę o mnemonice i wykładał ją w publicznych odczytach. W ostatnich latach pracował nad uproszczeniem sztuki drukarskiej przez wprowadzenie systemu logotypii, ale powszechnego dla swojego wynalazku nie mógł zyskać uznania. Umarł nagle w Londynie z choroby sercowej, dnia 29 marca 1867 r., licząc 67 lat wieku”.

16Informacje biograficzne, jakie można znaleźć na jego temat, są na tyle skąpe, że trudno powiedzieć cokolwiek więcej, a nawet zweryfikować niektóre z przytoczonych tu informacji. Kroniki emigracji znają majora Bartłomieja Beniowskiego, który mieszkał w Anglii i angażował się w niekiedy radykalne, prodemokratyczne ruchy polityczne. W Polskim słowniku biograficznym (t. 1, Kraków 1935, s. 429, autor hasła: Adam Lewak) mówi się, że do roku 1831 nie ma o nim żadnych wiadomości źródłowych; że urodził się ok. 1800, a zmarł w 1867 roku; że w powstaniu listopadowym walczył początkowo w armii rosyjskiej, ale po bitwie pod Kuflewem w kwietniu 1831 roku przeszedł na stronę polską; że był kapitanem 4. Pułku Ułanów i wkrótce, już w stopniu majora, wyemigrował do Francji. Dalej Lewak przywołuje głosy emigracji londyńskiej o anarchiczności usposobienia Beniowskiego, która „zdepopularyzowała go u wszystkich” (londyński „Głos Wolny”, 1867, nr 136, s. 4). Podobno znany był z tego, że gwałtem wdzierał się na mównicę i rozbijał meetingi polskie. Ostatnia informacja podana zarówno przez Lewaka, jak i „Głos Wolny” – tak jak to było w „Roczniku” – dotyczy usiłowań mnemonicznych i logotypicznych Beniowskiego.

17Zestawmy jeszcze te dane z informacjami, jakie major podaje na swój temat w książce The Anti-Absurd or Phrenotypic Alpha- bet and Orthography (1844), s. 81–83. Powiada tam – przy czym porządek enumeracji nie musi odzwierciedlać faktycznej kolejności chronologicznej – że: przez 7 lat studiował matematykę, literaturę i medycynę na Uniwersytecie w Wilnie; prowadził blisko dziesięcioletnią praktykę medyczną; podjął studia wojskowe w paryskiej L’École d’état‑major; przez 12 lat podróżował po Europie, Azji i Afryce; posługuje się dwunastoma językami starożytnymi i nowożytnymi; brał udział w istotnych wydarzeniach politycznych w Europie od roku 1816 do 1841 – w Petersburgu, Wilnie, Warszawie, Kairze, Paryżu i Londynie; że żyje już 40 lat (nie oznacza to, że podaje dokładny wiek) i od 7 lat mieszka w Londynie. Wstęp do książki – poświęconej postulatowi naprawy angielskiej pisowni – zawiera przy tym interesujące uwagi o polskich emigrantach w Anglii i Francji.

18Wszystko wskazuje więc na to, że mnemonista i anarchista to jedna i ta sama osoba. Przyznam jednak, że osoba wyłaniająca się z książek Beniowskiego nie bardzo pasuje mi do wizerunku wichrzyciela rozbijającego spotkania polskiej emigracji, przez niektórych posądzanego nawet o szpiegostwo na rzecz Rosji. Rzecz jasna, trudno byłoby polegać jedynie na autokreacjach pisarskich Beniowskiego. Podobnie wszakże jak w przypadku Maurycego Beniowskiego możemy mieć tu do czynienia z osobowością wysoce enigmatyczną – wydaje się to poniekąd wpisane w genetykę Beniowskich. A może nawet... z dwiema osobowościami, o ile można dopuścić myśl, że w Londynie, w tym samym czasie, żyło i działało dwóch majorów Bartłomiejów Beniowskich. Domysł to jednak zupełnie dowolny, czysto fantazyjny i niepoparty żadnymi dowodami. Nie ulega natomiast wątpliwości, że pod nazwiskiem „Major Beniowski” ukazały się rozliczne publikacje, w większości poświęcone propagowanej przez niego metodzie mnemonicznej. Jeśli nie liczyć przytoczonej w antologii Frenotypiki, byłyby to przede wszystkim: A Handbook of Phrenotypics for Teachers and Students, cz. 1, London 1842 (ukazała się tylko część pierwsza); The Anti-Absurd or Phrenotypic Alphabet and Orthography for the English Language, London 1844; Phrenotypic Primer for the Blind, London 1845; The Old and New Testaments in Major Beniowski’s or Phrenotypic Orthography, London 1846. Odzwierciedleniem drukarskich – wspomnianych w przytoczonym wyżej biogramie – pomysłów Beniowskiego była natomiast książka Improvements in Printing, London 1856.

19Broszura, którą powtarzam w antologii, opatrzona jest następującym nagłówkiem: „Text of the Author’s Preliminary Lecture”, tzn. „Tekst wygłoszonego przez autora wykładu wstępnego”. Beniowski zapowiada tam wygłoszenie cyklu sześciu wykładów, które zapewne istotnie się odbyły – i to nawet więcej niż jeden raz. Doniesienia prasowe, głównie z lat 1840–1845, informują o różnych wykładach Beniowskiego, odbywających się z reguły w The Royal Adelaide Gallery. Interesująca notka na tylnej okładce A Handbook of Phrenotypics ogłasza, że wstępny wykład jest ciągle w sprzedaży, zaś w domu autora można zapisywać się do grup zajęciowych i kosztem jednej gwinei (tzn. 21 szylingów) odbyć pełny kurs złożony z sześciu lekcji; cena dla robotników – 10 szylingów. Z notki tej wynikałoby, że Beniowski mieszkał w Londynie przy 8 Bow Street, Covent Garden. Wydaje się, że nie był to dobry adres; ulica ta – mimo że znajdował się przy niej Covent Garden Theatre – cieszyła się kiepską reputacją i była głównie siedzibą domów publicznych.

20W późniejszych latach pojawiają się doniesienia prasowe o wykładach Beniowskiego na temat opracowanego przez niego nowego systemu druku i maszyny drukującej, co skutkuje również publikacją Improvements in Printing. Jest wielce prawdopodobne, że w drugiej połowie lat 40., a najpóźniej na początku lat 50. zainteresowanie jego metodą znacznie spadło i szukał on nowego sposobu na zaistnienie w londyńskim światku. Nie byłoby w tym nic szczególnego: szkoły mnemotechniczne wywoływały zwykle trudną do zmierzenia ekscytację, która jednak nie utrzymywała się zbyt długo, zaś autorzy tej czy innej metody musieli szukać nowych zajęć; na ich miejsce przychodzili inni, oferujący „nowatorskie” i „przewyższające wszystko inne” środki na niedomagania pamięci. Inna rzecz, że system znany obecnie jako Major System – w przekonaniu większości komentatorów pierwszy człon nazwy zawdzięcza on Beniowskiemu, ale jednak nie ma tu jednomyślności – w różnych postaciach utrzymuje się po dziś dzień.

21Jeszcze w kwestii zapowiadanego przez Beniowskiego cyklu sześciu wykładów. Otóż w roku 1846 w Londynie ukazało się bezimienne dziełko A Course of Six Lessons on the New Art of Memory, Phrenotypics; or, Brain Printing; and Mental Improvement (71 stron). Nie sądzę, by autorem publikacji był sam Beniowski, choć przedstawiona tam metoda w znacznej mierze jest metodą Beniowskiego, operującą tymi samymi pojęciami (np. familiarity) i podobnymi przykładami. Co więcej, niektóre zdania żywcem są wyjęte z innych publikacji Beniowskiego, m.in. z Frenotypiki. Anonimowe ogłoszenie tekstu byłoby w przypadku Beniowskiego co najmniej dziwne: nie unikał on wcześniej swojego nazwiska, które jednocześnie było dźwignią handlu i służyło firmowaniu metody. Opracowanie to wygląda raczej na piracką kopię poglądów Beniowskiego i niektórych innych autorów, np. Feinaigle’a. Można tu wysnuć jeszcze inny, niepozbawiony podstaw domysł, że ktoś sporządził tekst książki na podstawie notatek z wykładów Beniowskiego. Znajduję na potwierdzenie tej tezy pewien intrygujący dowód: na s. 8 autor publikacji przywołuje, jak twierdzi, polskie słowo con. Tylko na tej podstawie, że podany jest również francuski (a później jeszcze angielski) odpowiednik owego „cona”, cheval, możemy stwierdzić, że chodzi o słowo „koń” i że prawdopodobnie tekst został zapisany przez kogoś, kto polskiego nie znał, za to ktoś, kto wykłady wygłaszał, musiał być Polakiem.

22Broszura Beniowskiego jest interesująca głównie z tego powodu, że zwraca on uwagę na przyspieszenie cywilizacyjne, któremu nie jest w stanie sprostać organizacja ludzkiego umysłu – przede wszystkim pamięć, która w tej sytuacji dopomina się o techniczne środki pomocnicze. Stosowana przez Beniowskiego nazwa – phrenotyping albo phrenotypics, oddawana w przekładzie określeniami „frenotypia” i „frenotypika” – wywodzi się z języka greckiego i pochodzi od słów phren (mózg, umysł) i typos (odcisk, odbicie, obraz). Sam autor tłumaczy ją jako „zadrukowywanie umysłu” albo „drukowanie w umyśle”.

23Ale i inne powody czynią ten tekst intrygującym. Przede wszystkim, przyjęta przez autora, arbitralna i trudna do wybronienia teza, że cała galeria wielkich postaci historycznych mogła osiągnąć to, co osiągnęła, tylko dzięki znajomości starożytnej sztuki pamięciowej. Sposób, w jaki tę tezę prezentuje, mówi wiele o charakterze wystąpień twórców teorii mnemonicznych – o ich skłonności do przesady, koloryzowania, naciągania faktów i wyciągania pochopnych wniosków, byle tylko oczarować oniemiałą publikę. Rzecz jasna, Beniowski z pewnością nie był pod tym względem żadnym wyjątkiem, a już w szczególności nie może się równać z Gouraudem, który – co bardziej niż pewne – miał pociąg do mitomaństwa. W przeciwieństwie do tego ostatniego potrafi też przyznać, że wiele pomysłów i idei zawdzięcza poznanemu w Paryżu Aimé Parisowi.

24Gdy trzeba mówić o mnemonice starożytnej, a nawet nie tyle o samej mnemonice, co o osobach obdarzonych niezwykłą pamięcią, to Beniowski, w czym zresztą nie jest odosobniony, powołuje się głównie na świadectwa Pliniusza, Plutarcha, Cycerona i Seneki Starszego. Z pewnością w xix wieku należeli oni wciąż do podstawowego kanonu wiedzy, ale w istocie rzeczy nie trzeba ich było wcale czytać, ponieważ opisane przez nich przykłady cudownych pamięci krążyły po encyklopediach, kompendiach historycznych i po prostu w prasie popularnej, zwykle poszerzone o przykłady z wieków nieco i znacznie późniejszych. I rzeczywiście Beniowski rzadko kiedy sięga do tekstów źródłowych – raczej korzysta z kompendiów encyklopedycznych. Jak udało mi się wyśledzić, głównym źródłem jego wiedzy jest hasło Mnemonics w The Edinburgh Encyclopaedia, pod red. D. Brewstera, t. 14, Edinburgh 1830, s. 586–590 (lub ew. jakieś inne dzieło, w którym to samo hasło zostałoby przytoczone). Major cytuje tę encyklopedię bez zahamowań i, rzecz jasna, bez znaków cytowania, niekiedy powielając całe zdania. Nie ma to jednak większego znaczenia, skoro, by powtórzyć za samym majorem, jego system „nie został dotąd zakwestionowany przez nikogo”.

25Pliny Miles (1818–1865), Mnemonika amerykańska. Wstęp, przeł. G. Marzec. Podstawa przekładu: Preface, w: tegoż, American Mnemotechny, or Art of Memory, Theoretical and Practical (...), with a Mnemotechnic Dictionary, New York 1848 (wydanie trzecie), s. 3–6. Wydanie pierwsze ukazało się w roku 1846 pod tytułem American Phreno-Mnemotechny...; książka musiała być wielokrotnie i szybko wznawiana, skoro pierwsze wydanie brytyjskie z roku 1850 (Mnemo- techny, or the Art of Memory...) oparte jest, zgodnie z podaną w nim informacją, na siódmym wydaniu amerykańskim.

26Pliny Miles uczył się mnemotechniki u Fauvel‑Gourauda, a następnie propagował jego metodę w Stanach. W roku 1845 w Richmond ukazały się jego Elements of Phreno-Mnemotechny, or Art of Acquiring Memory..., zawierające głównie tabele dat oraz różnorakie informacje i dane statystyczne, geograficzne itp., pomocne przy nauce metody. Podobnie jak w książce Gourauda przytoczone są tam również – pozytywne, jak łatwo się domyślić – opinie uczestników wykładów, które Miles prowadził już w roku 1844, a więc tym samym, w którym odbywały się prelekcje Fauvel‑Gourauda. Miałem jedynie dostęp do wersji elektronicznej tej książki, zdigitalizowanej na podstawie egzemplarza przechowywanego na Uniwersytecie Chicagowskim. Niestety, jest on pod kilkoma względami wadliwy: brakuje kilku stron, a po s. 40 numeracja zaczyna się od początku; być może książka była podzielona na dwie części. Można domniemywać, że nie są to wady jedynie tego egzemplarza, ale i całej edycji. W każdym razie na s. 40 domniemanej drugiej części zamieszczono opinię wystawioną autorowi przez samego Fauvel‑Gourauda. Brzmi ona następująco:

LIST UWIERZYTELNIAJĄCY OD AUTORA SYSTEMU
Niniejszym zaświadczam, że Pan Pliny Miles regularnie uczęszczał na serię moich nowojorskich wykładów poświęconych freno‑mnemotechnice, a także iż okazał się, ku memu całkowitemu zadowoleniu, w pełni kompetentny, by wykładać system publicznie. Jego wypróbowane uzdolnienia skutkują tym, że z przekonaniem polecam Pana Pliny’ego Milesa łaskawej uwadze i zainteresowaniu wszystkich tych, którzy chcieliby się doń zgłosić z pragnieniem uzyskania poprawnego i gruntowego wglądu w mój system freno‑mnemotechniczny.
(Podpisano) fr’s fauvel‑gouraud
Nowy Jork, 2 kwietnia 1844

27Jan Majorkiewicz (1820–1847), O znaczeniu mnemoniki w peda­ gogice (fragment), „Przegląd Naukowy” 1844, t. 3, nr 25, s. 237–242. Całość artykułu: s. 231–245. Artykuł podpisany: Mazur z Płockiego. Artykuł ukazał się później w Pismach pomniejszych Majorkiewicza, cz. i (tom iv Ogólnego zbioru pism), Warszawa 1852, s. 291–306. Na końcu artykułu umieszczona jest adnotacja, której nie ma w wydaniu Pism pomniejszych: „Pisałem w Moskwie dnia 24 czerwca 1844”.

28Jan Majorkiewicz, właśc. Feliks Jan Nepomucen Majorkiewicz, pisarz, publicysta, historyk literatury, z wykształcenia prawnik. Związany z kręgami Cyganerii Warszawskiej. Pod pseudonimami „Jan z Płońska” i „Mazur z Płockiego” publikował m.in. w „Przeglądzie Naukowym”, „Nadwiślaninie” i „Piśmiennictwie Krajowym” (dodatku do „Gazety Porannej”). Jest autorem książki Nowa me- toda uczenia się jeografii (1841), w której próbuje rozpropagować metody pedagogiczne Jeana Josepha Jacotota (1770–1840), znane mu zapewne z drugiej ręki. Być może jest to powód, dla którego krytykuje metodę Jaźwińskiego, choć być może krytyka ta pomyślana była jako „konstruktywna”. Próbuje bowiem Majorkiewicz odpowiedzieć na pytanie, dlaczego, mimo tak obiecujących rezultatów osiąganych przez osoby zaznajomione z metodą, nie jest ona tak upowszechniona, jakby się należało spodziewać. Jego odpowiedź jest następująca: ze względu na zbyt wielki nacisk na wiedzę szczegółową, z pominięciem wiedzy ogólnej.

29Krytyka ta może być jednak błędna, i to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że inne systemy, które były zdecydowanie bardziej abstrakcyjne i skupione na szczegółach niż metoda Jaźwińskiego (major system), cieszyły się swoistą, nawet jeśli krótkotrwałą – ale też co jakiś czas powracającą – popularnością. Po drugie wydaje się, że Jaźwiński, podobnie jak Jacotot, nie był Majorkiewiczowi znany z lektury bezpośredniej, a jedynie za sprawą opracowań Józefa Bema, i z tego względu autor artykułu mógł mieć w tej metodzie nie najlepsze rozeznanie; przykładowo, choć zauważa, że metoda Jaźwińskiego jest głównie wzrokowa, to jednak opisując ją, odnosi się głównie do ciągów tabel, nazwisk i dat, które rzekomo są jej podstawą.

30Ksawery Bronikowski (1796–1852), Późniejsze wiadomości o metodzie pana Jaźwińskiego (Z listu z Paryża z miesiąca czerwca br.), „Rozmaitości. Pismo dodatkowe do «Gazety Lwowskiej»”, 1837, nr 32 (12 sierpnia 1837 roku), s. 253–255. Tekst podpisany inicjałami X. B. Do głównej części tytułu dołączono przypis: „Ob[acz] Rozmaitości Ner 7. z r[oku] b[ieżącego]”. Odnosi on do wcześniejszego artykułu Bronikowskiego pt. Pana Jaźwińskiego nowa metoda uczenia, „Rozmaitości” 1837, nr 7 (18 lutego 1837 roku), s. 51–53, tekst podpisany „Xaw. B.”. Również w „Rozmaitościach” 1837, nr 17 (29 kwietnia 1837 roku), s. 135 odnajdujemy krótką notkę informującą, iż: „Bawiący w Petersburgu pan Jaźwińsk i, zaszczycony tytułem doktora filozofii, otrzymał od cesarza Mikołaja jednorazowym datkiem 2000 rubli srebr. za znakomite prace w początkowym uczeniu historii z chronologią według wynalezionej przezeń metody. Obacz Nr 7 Rozmait. z rb.)”.

31Ksawery Bronikowski to publicysta i zasłużony działacz polityczny, powstaniec listopadowy, od 1831 roku na emigracji w Paryżu, gdzie m.in. redagował Kroniki emigracji polskiej. Inicjator czterotomowych Pamiętników polskich, zawierających wspomnienia emigrantów. Bronikowski był też członkiem towarzystwa zawiązanego w celu propagowania metody Jaźwińskiego; można przyjąć, że mamy tu do czynienia z relacją naocznego świadka.

32Antoni Jaźwiński (1789–1870), Krótko zebrana metoda nauki chro­ nologii i dziejów, przeł. i niektóre objaśnienia dodał S. Zarański, Lwów 1849, s. 6–9; 14–20; 33. Podstawą tłumaczenia była praca Jaźwińskiego Méthode polonaise par M. A. Jazwiński. Application à la chronologie et à l’histoire (1834). Jeszcze przed tłumaczeniem Stanisława Zarańskiego, w Wilnie w roku 1837 ukazał się przekład autorstwa Jana Foka (Nowa metoda uczenia chronologii wynaleziona przez A. Jaźwińskiego) i bez wątpienia jest on najbliższy tekstowi oryginalnemu; obejmuje ponadto opracowania Explication de la carte chronographique... (1834) oraz Méthode polonaise par M. A. Jazwinski. Chronologie ancienne et moderne (1835).

33Z powodów, które za chwilę przedstawię, zdecydowałem się jednak na tłumaczenie – a częściowo też opracowanie – Stanisława Zarańskiego. W książce Piotra Molendy Méthode mnémo- nique polonaise. Antoni Jaźwiński (1789–1870) i jego sztuka pamięci, Poznań 2013 – książce, która w znacznej mierze przywraca Jaźwińskiego do zbiorowej świadomości – to Zarański, jeden z bardziej zasłużonych propagatorów systemu w Polsce, przedstawiony jest jako autor Krótko zebranej metody..., co nie wydaje mi się jednak słuszne. Wprawdzie pełny tytuł książki (Krótko zebrana metoda nauki chronologii i dziejów podług dra A. Jaźwińskiego) zawiera ów wysoce dwuznaczny przyimek „podług”, ale też wyraźnie stwierdza się na karcie tytułowej: „przełożył z francuskiego i niektóre objaśnienia dodał S. Zarański”. Tłumacz, być może przez skromność, nie tylko zatem nie poczuwa się do autorstwa dzieła, ale też, w stopniu, w jakim ingeruje w tekst, nie informując jednak o tym czytelnika, ceduje poniekąd owe „usprawnienia” na Jaźwińskiego. Zapewne z dzisiejszego punktu widzenia i sposobu, w jaki rozumiemy kwestie autorskie, rozwiązania tego rodzaju byłyby co najmniej dyskusyjne, a w krytycznym opracowaniu wymagałyby dokładnego rozgraniczenia tekstu oryginalnego od ingerencji tłumacza. W niniejszej antologii, która krytycznym opracowaniem nie jest, mogę zasugerować następujące wnioski, które są rezultatem porównania tekstu Jaźwińskiego i tłumaczenia Zarańskiego. Zestawienie to prowadzi do przynajmniej czterech wniosków: (1) Zarański tłumaczył w miarę wiernie; (2) owszem, stosował niekiedy skróty. W szczególności usunął końcową, autobiograficzną opowieść Jaźwińskiego: najwidoczniej nie interesowała go historia, a jedynie spójny i precyzyjny wykład metody; (3) zrezygnował właściwie z ilustracji Jaźwińskiego, dając w ich miejsce własne ilustracje, a także ich opisy, w tym długie „Wyjaśnienie obrazu czasu”; (4) nie wahał się czasem dopisać czegoś, czego u Jaźwińskiego nie było. W Krótko zebranej metodzie... dominuje jednak tekst autora systemu, oddany chyba odrobinę bliższą nam polszczyzną niż polszczyzna Foka. Nie dotyczy to jednak interpunkcji, dlatego przywołując przekład Zarańskiego, dokonałem istotnych zmian w tej warstwie tekstu. Interpunkcja jest u Zarańskiego dosyć niechlujna: tam, gdzie powinna stać kropka, tłumacz nierzadko daje przecinek, przez co zdania są niekiedy nieznośnie rozwlekłe. Inaczej niż w poprzednich częściach antologii nie daję też przypisów do wydarzeń i postaci historycznych: jest ich tam tak wiele, że przypisy byłyby dłuższe od tekstu podstawowego.

34Sam Molenda stwierdza: „Należy jednak podkreślić, że Zarański wzorowo wypełnił obowiązki, zarówno tłumacza, jak i adiustatora. Przedstawił czytelnikowi podręcznik w formie bardziej przejrzystej, wolny od powtórzeń i niekonsekwencji” (s. 145). Z pewnością, jeśli metoda Jaźwińskiego, choćby z pobudek czysto historycznych, miała realnie odzyskać miejsce w zbiorowej świadomości, konieczne byłoby nowe tłumaczenie jego tekstów. Póki tych tłumaczeń brak, uznałem, że lepszym wyborem będzie zdać się na przekład Zarańskiego. Jego atutem jest warstwa ilustracyjna: czytelnik musi jedynie pamiętać, że są to ilustracje Zarańskiego, co odnosi się również do symboli przedstawionych w punkcie „Zasady teoretyczne metody”. W przeglądanym przeze mnie w Bibliotece Narodowej w Warszawie egzemplarzu Nowej metody... Foka (sygnatura i.50.062) ilustracji tymczasem brak, choć, jak wynika ze spisu treści, prawdopodobnie powinny być dołączone, choćby w formie wkładki lub wklejki (nie widać ich również w internetowych egzemplarzach tej publikacji). Do tylnej okładki doklejona jest natomiast imponująca, rozkładana „Karta chronologiczna 19 wieków, od początku ery chr[ześcijańskiej] aż do ostatnich czasów dla uczenia się chronologii podług metody A. Jaźwińskiego. Wilno, w litografii A. Klukowskiego”. Jej reprodukcja w niniejszej książce nie byłaby jednak możliwa.

35Podstawy metody Jaźwińskiego wydają się proste – choć, jak słusznie zauważa Molenda, faktyczny sposób jej wykorzystywania nie jest do zrekonstruowania łatwy i w wielu miejscach może wydawać się zagadkowy. Jaźwiński wyszedł w każdym razie z założenia, że w nauce chronologii, jeśli ma być skuteczna, należy przyznać prymat zapamiętywaniu wzrokowemu, tym samym rozstając się z bardziej abstrakcyjnymi metodami nauki, w których fakty historyczne i odnoszące się do nich wyobrażenia w pamięci nie mają namacalnego związku. Wzoruje się tutaj, jak sam mówi, na atlasach geograficznych: to, co proponuje on sam, to atlasy czasu, kartograficzne przedstawienia historii. Proponuje zatem, by uczyć się chronologii w oparciu o kwadraty podzielone na kratki. Przykładowo duży kwadrat symbolizujący stulecie zostanie podzielony na sto kratek, z których każda wyobraża rok. W kratkach tych można umieszczać symbole, napisy, kolory, podobizny twarzy itp., dzięki którym wzrokowo można opanować określony układ wydarzeń. Zapamiętywanie ma być w ten sposób nie tylko łatwiejsze, ale i bardziej ekonomiczne: Jaźwiński uważa np., że byłby w stanie na małej kartce papieru przedstawić całą Eneidę „we wszystkich swych szczegółach” (Krótko zebrana metoda..., s. 13), przy czym można się tylko domyślać, że chodzi tu jedynie o chronologię faktów fabularnych.

36Jednym z najważniejszych popularyzatorów metody w Europie był generał Józef Bem (1794–1850). Wedle różnych doniesień, Jaźwiński miał scedować na niego prawa do swoich pomysłów; Piotr Molenda dowodzi jednak, że Jaźwiński przekazał prawa do metody, lecz „nie personalnie generałowi, ale kierowanej przez niego instytucji, czyli Towarzystwu Politechnicznemu Polskiemu” (s. 108), zaś w dzieło popularyzacji metody zaangażowanych było znacznie więcej osób, szczególnie tych, które związane były z istniejącym od 1837 roku Société pour la propagation de la Méthode mnémonique Polonaise. (W tekście Bronikowskiego mówi się o scedowaniu praw na Bema, nie da się jednak rozstrzygnąć, czy autor, jakkolwiek jest członkiem Towarzystwa i wydaje się dobrze zorientowany, przekazuje tu informacje bezwzględnie pewne). To jednak Bem, z pewnością wspierany przez inne osoby, wymieniany jest w źródłach dziewiętnastowiecznych jako ten, który wziął na siebie główny ciężar rozpowszechniania teorii, szczególnie w latach 40. Intensywnie przygotowywane są wówczas materiały służące do nauki metody (np. tablice chronologiczne i atlasy z wypisem najważniejszych wydarzeń historycznych), a publiczne prezentacje odbywają się we Francji, a później i w Anglii. Przede wszystkim zaś powstaje sporo publikacji zawierających wykład systemu. Wymienić tu należy przede wszystkim Bema Exposé général de la méthode mnémonique polonaise... (1839) i Méthode mnémonique franco-polonaise... (1842).

Précédent Suivant

Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.