60. Tytoń
Od kolebki przez życie [fragmenty]
p. 221
Texte intégral
1Z tytoniem znałem się dawniej, próbowałem i nawet zacząłem był fajkę kurzyć, alem zarzucił z powodu opozycji, jaką ojciec mój założył. Ojciec, mimo że sam fajkę palił, razu pewnego, dostrzegłszy snadź, że go naśladuję, powstał mocno przeciwko nawykowi temu, spowodowującemu puszczanie pieniędzy z dymem i szkodliwemu na zdrowie. Było to przy obiedzie; domyśliłem się, że ojciec do mnie pije, zapytałem go przeto, czemu sam pali. W odpowiedzi na to o stół kułakiem uderzył i odrzekł:
– Od chwili tej palić przestaję!...
2Po obiedzie zapas cały tytoniu, fajki i cybuchy posłał w prezencie doktorowi Maratowskiemu i od chwili tej palić w rzeczy samej przestał. Wstrzymałem się i ja. W Odessie atoli spotkałem się z nieznanymi jeszcze podówczas na prowincji papierosami, próbowałem, próbowałem i na nowo przywykłem.
3PRZEDRUK ZA: Teodor Tomasz Jeż, Od kolebki przez życie. Wspomnienia, do druku przygotował Adam Lewak, wstęp Aleksander Brückner, t. 1, Kraków 1936, s. 187.
Auteur
1824–1915
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.