47. Upadek spadochroniarki
„Kurier Warszawski” 1832
p. 179-185
Texte intégral
*
1Dziś o godzinie 3‑ej z południa jpanna Garnerin1 puści się balonem. Jeżeli jpanna Garnerin wcześnie spuści się za pomocą spadochronu i zdąży przybyć do Warszawy, znajdować się będzie w Teatrze Narodowym w jednej z lóż pierwszego piętra.
2PRZEDRUK ZA: „Kurier Warszawski” 1832, nr 249 z 16 września.
*
3Na koniec, po tak długim oczekiwaniu, po kilkokrotnym odkładaniu, puszczenie się balonem przez jpannę Elizę Garnerin wczoraj dopełnionym zostało. Rano jeszcze nie była pewna pogoda i do południa wiatr wzmagał się czasami, lecz od godziny 12‑tej zupełnie się wypogodziło i powietrze było spokojne. Już o godzinie 2‑giej mieszkańcy Warszawy wszelkich klas zaczęli napełniać przyległe ogrodowi i dziedzińcowi Saskiemu2 ulice, zaś około godziny 3‑ej miejsca płatne w ogrodzie w nowo urządzonym amfiteatrze prawie wszystkie zostały zajęte; prócz amfiteatru, za mniejszą opłatą widzowie napełnili znaczną część ogrodu. jo Księżna Jejmość Warszawska3 i znakomite damy obecne w stolicy zajęły ozdobnie urządzone miejsce. Wszystkich osób, które weszły do ogrodu za biletami, było 3700. Na kilka minut przed 5‑tą jpanna Garnerin wsiadła w kosz ozdobiony kwiatami; przywiązanie spadochronu do balonu trwało krótko, a balon już od południa był gazem napełniony. Rodzice żeglarki napowietrznej znajdowali się przy niej; pożegnała obecnych i bynajmniej niestrwożona dała znak odjęcia sznurów utrzymujących balon, co dopełnionym zostało o minucie 58‑mej przed godziną piątą. Natychmiast balon wzniósł się ku ulicy Mazowieckiej i nad Nowym Światem. Publiczność będąca tak w ogrodzie, jako też na ulicach, a nawet i na dachach oklaskami i okrzykami okazała zadowolenie, a bardzo wiele osób na ten nadzwyczajny widok trwoga przejęła. Przez 70 sekund Aeroporystka unosiła się w powietrzu, najwięcej zgadza się, że balon wzniósł się z nią o 1000 łokci4. Tu ukazał się pierwszy dla Warszawy, a dotąd rzadki jeszcze w świecie widok spuszczenia się spod obłoków żywej osoby. Panna Garnerin, będąc nad miejscem, w którym Nowy Świat przedziela drogę Jerozolimską, oddzieliła od balonu spadochron, który się natychmiast rozwinął; w polocie ku ziemi kosz nieco się przechylił, a na taki widok, ile wszyscy patrzący przerażeni zostali, łatwo można wyobrazić! Kosz spuścił się na miejsce przed pałacem Dyrekcji Dróg i Mostów5, to miejsce jest zasadzone gęsto drzewami; spadnięcie tu kosza było nieszczęśliwym! gałęź przedarła się przez kosz, gdy z siłą opadał, i strzaskała lewą rękę panny Garnerin! W tejże chwili przybiegł konno wiceprezydent miasta6, a natychmiast zbliżywszy się do będącego już na ziemi kosza, znalazł pannę Garnerin zemgloną; za odzyskaniem przytomności rzekła, iż czuje, że ręka jej jest złamaną. Lud się ze wszystkich stron zgromadził, zaniesiono ją w tymże koszu balonowym do bliskiego lazaretu w domu Jasińskich, gdzie starownie została opatrzoną. Balon po oddzieleniu go od spadochronu uniósł się nagle i połączył się z obłokami, padł we wsi Siekierki, wzięty przez huzarów i zabezpieczony przez ich dowódcę. Wieść o przypadku panny Garnerin rozniosła się natychmiast po całej Warszawie; wszyscy mieszkańcy ubolewają nad tym smutnym zdarzeniem, tym bardziej że przez kilkanaście miesięcy oczekiwała w tej stolicy na chwilę stosowną do odbycia swej 37‑mej napowietrznej żeglugi, a przez ten czas już zabrakło jej wszelkich funduszów. W tej chwili gdy to piszem, 4 osoby złożyły w naszej drukarni jako początkową składkę na leczenie, złotych kilkanaście, spodziewając się, że znajdą naśladowców.
4PRZEDRUK ZA: „Kurier Warszawski” 1832, nr 250 z 17 września.
*
5JO Książę Feldmarszałek7 w towarzystwie JW8 hrabiego Witta, wojennego gubernatora, odwiedził szpital, w którym zostaje jpanna Garnerin, i dowiadywał się o stanie jej zdrowia po nieszczęśliwym onegdajszym przypadku. Ta troskliwość dostojnego księcia przyniosła artystce pocieszenie i ulgę, a najtkliwszą wdzięczność i pamięć tej chwili dozgonnie zachowa.
6Kilka słów o balonach [. ]
W r. 1797 pierwszy pan Garnerin (stryj onegdaj puszczającej się) wpadł na myśl najśmielszą, jaką tylko imaginacja powziąć może, odcięcia balonu i spuszczenia się za pomocą spadochronu, co mu się też szczęśliwie udało. W roku 1815 panna Garnerin puszczała się pierwszy raz w Paryżu z Tivoli, odcięła fatalny sznurek, do którego jej życie było przywiązane, czytać można było przerażenie na twarzach widzów, gdy łódź oddzielona od balonu pogrążyła się w przepaściach powietrza. Wtem spadochron się rozwija, otchłań się zamyka, a śmiała żeglarka, pobujawszy lekko w obłokach, spuszcza się zwolna i jakby od niechcenia na ziemię, do której ją wzywały serca obecnych wywdzięczających się za ten przerażający, a razem wspaniały widok.
7PRZEDRUK ZA: „Kurier Warszawski” 1832, nr 251 z 18 września.
*
8(Art. nad.) Już w dziennikach doniesiono o wspaniałym wzniesieniu balonem i pełnym odwagi spuszczeniu się za pomocą spadochronu przez pannę Garnerin. 37‑ma napowietrzna ta podróż smutne niestety na wsławioną Aeroporystkę sprowadziła skutki. Spuszczanie jej zdawało się być szczęśliwym, wiatry ją nawet szanowały. Patrzono z podziwieniem połączonym z przestrachem, jak z wysokości napowietrznych odcinała się, a w chwili kiedy już tylko stop zaledwie kilka od powierzchni ziemi ją odłączało, nieszczęściem jedna z linek spadochronu uczepiła się gałęzi topoli ogrodu Dyrekcji Dróg i Mostów. Wypadek, tyle dla panny Garnerin opłakany, jaki stąd wynikł, jest pierwszym, jakiemu po 36 świetnych wzniesieniach najpomyślniej przed wielu monarchami i we wszystkich prawie stolicach Europy z zadowoleniem widzów odbytych ulega. Panna Garnerin złamaną ma lewą rękę. Przeniesiona natychmiast po tym nieszczęśliwym wypadku do lazaretu wojskowego przy ulicy Nowy Świat doznała tam rozrzewni[aj]ących prawdziwie starań i światłych środków pomocy ze strony naczelnych lekarzy tego Instytutu zdrowia. Wszyscy, co byli świadkami tej smutnej dla oka sceny, uwielbiali odwagę i rezygnacją, z jaką panna Garnerin nieszczęście swoje znosi. W pośród tych cierpień jedyną jej było troską dowiedzieć się, czyli S. Publiczność z jej doświadczenia zadowoloną była, a zaspakajająca odpowiedź, jaką jej w tej mierze dano, największą w tej chwili stała się dla niej pociechą. Kiedy publiczność zadowolona – rzekła, nie myślę już o moim nieszczęściu.– Stawszy się ofiarami wszelkich przeciwności, panna Garnerin i jej ojciec oczekiwali przez 18 miesięcy w Warszawie z narażeniem się na znaczne i nieużyteczne koszta, wyglądając pomyślnej chwili do ostatniego wzniesienia9. Pomimo zapału, z jakim na to zebrano się widowisko, dochód nie wystarczy nawet na pokrycie wydatków, a tym mniej na zaspokojenie licznych długów, na jakich zaciągnienie z powodu mimowolnej nieczynności swojej, panna Garnerin była narażoną. Ojciec jej wkrótce przedstawić ma wspaniały fajerwerk, o dniu i miejscu którego wcześnie S. Publiczność uwiadomioną zostanie. Po ogólnym uniesieniu spodziewać się należy, iż widowisko to licznym zaszczycane będzie zgromadzeniem, a to tym bardziej z względu na podwójny cel tego widowiska; bo raz dla zabawy, a drugi raz dla podania nieszczęśliwej rodzinie sposobności wynadgrodzenia sobie licznych strat, na jakie narażoną została. – Do powyższego artykułu dodajemy w krótkości przysłaną nam wczoraj wiadomość, że gdy onegdaj jo Książę Namiestnik, odwiedzając chorą jpannę Garnerin, postrzegł na jej złamanej ręce dawną szeroką bliznę, pytał o jej przyczynę; dowiedział się, że taż panna Garnerin, mając lat 11, w czasie pożaru, który gwałtownie dom ogarnął, wpadła w płomienie dla uratowania swego malutkiego brata i wówczas otrzymała tę bliznę. Ów brat ocalony przez swą siostrę jest już kapitanem w artylerii francuskiej i zaszczytnie się odznaczył w czasie oblężenia Algieru.
9PRZEDRUK ZA: „Kurier Warszawski” 1832, nr 252 z 19 września.
*
10Według podania pana Garnerin, córka jego w zeszłą niedzielę wzniosła się balonem 4506 łokci wysoko; tenże oświadcza, że we wszystkich jej napowietrznych podróżach nie widział, aby przez tak długi czas nie otwierał się spadochron jak tym razem!
11PRZEDRUK ZA: „Kurier Warszawski” 1832, nr 253 z 20 września.
*
12(Ar. na.10) Panie Redaktorze.
Czterech widzów spod kościoła ewanielickiego w dniu puszczenia się balonem panny Garnerin przesyła dziś na ręce W. Pana zł 18. Dochodzi nas wiadomość, że Jchmość panowie, gratysowi11 nasi koledzy, zbierają między sobą składkę dla przyniesienia ulgi w nieszczęściu, jakie spotkało tę Aeroporystkę. Nie chcąc się dać uprzedzić w uczynku, który tyle sprawia pociechy sercu naszemu, racz przyjąć Mości Redaktorze do ogólnej składki ten mały zasiłek, a razem i wyraz naszego poważania i szacunku. J.P.S.W. – Złożono także w redakcji „Kuriera” od 8‑mioletniej panienki dukata w złocie i od innej osoby rubla.
13PRZEDRUK ZA: „Kurier Warszawski” 1832, nr 254 z 21 września.
*
14Widowisko ogłoszone przez pannę Garnerin danym będzie jutro na dziedzińcu Saskim. Kto dziś kupi bilet na numerowane miejsce, zapłaci tylko zł 2 i gr 15, na 1‑sze miejsce zł 1 i gr 5, na 2‑gie miejsce groszy 20.
15PRZEDRUK ZA: „Kurier Warszawski” 1832, nr 273 z 12 października.
*
16Wczorajsze widowisko dane na Saskim dziedzińcu niewielu sprowadziło widzów; ile są zadziwiające podróże powietrzne odbywane przez już wsławioną jpannę Garnerin, tyle nie było interesującym widowisko przedstawione w jej imieniu na ziemskim padole!
17PRZEDRUK ZA: „Kurier Warszawski” 1832, nr 275 z 12 października.
Notes de bas de page
1 Élisa Garnerin (1791–1853) – Francuzka, bratanica pioniera spadochroniarstwa André‑‑Jacques’a Garnerin, w latach 1815–1835 odbyła 39 pokazów. Po raz pierwszy w Warszawie wzniósł się balonem z ogrodu Foksal Jean‑Pierre Blanchard w 1789 roku.
2 Mowa o dziedzińcu pałacu Saskiego, obecnie pl. Piłsudskiego.
3 Żona namiestnika Paskiewicza, hrabina Jelizawieta Aleksiejewna, z domu Gribojedow (1791–1856).
4 Łokieć równał się 57,6 cm.
5 Pałac Dyrekcji Generalnej Dróg i Mostów, czyli pałac Opalińskich, przebudowany w 1815 roku przez Corazziego, rozebrany w okresie międzywojennym; obecnie w tym miejscu na rogu Alej Jerozolimskich i Nowego Światu stoi gmach bgK.
6 Jakub Gerlicz (1792–1872) – polski urzędnik państwowy, referendarz stanu, wiceprezydent m.st. Warszawy.
7 Mowa o namiestniku Paskiewiczu. Iwan Fiodorowicz Paskiewicz (1782–1856), rosyjski generał marszałek, był pacyfikatorem powstania listopadowego, za co w nagrodę otrzymał tytuł księcia warszawskiego i został namiestnikiem w Królestwie Polskim. Okres jego okrutnych rządów w Królestwie Polskim nazwano nocą paskiewiczowską.
8 JW – Jaśnie Wielmożny.
9 Rzeczywistość wyglądała nieco inaczej, niż mogła to napisać gazeta. Rodzina Garnerin przybyła do Polski w marcu 1831 roku, podczas powstania listopadowego, mając nadzieję, że swoje usługi aeronautyczne sprzeda wojsku. Chodziło o zastosowanie balonu do rozpoznawania pozycji nieprzyjaciela. Do transakcji nie doszło, Francuzi zgłaszali rządowi polskiemu pretensje o zwrot kosztów podróży, do czego nie mieli podstaw. 7 września Warszawa skapitulowała. Cel podróży rodziny Garnerin nie został odkryty przez Rosjan – inaczej groziłyby im represje za udział w powstaniu. Publiczny pokaz we wrześniu 1832 r, miał przynajmniej częściowo zrekompensować im poniesione wydatki. Wygodny był ten pokaz również dla Paskiewicza, gdyż duże publiczne widowisko przywracało pozory normalności spacyfikowanemu miastu, w którym ustały huczne zabawy i publiczne rozrywki, poza teatrem. Dla Polaków Francuzi byli wspomnieniem niedawnych niepodległościowych nadziei, toteż pisano o nich wiele, a publiczność starała się w miarę możności wspomóc finansowo ranną pannę Garnerin. Zob. Aleksander Kraushar, Aeronauci francuscy w Warszawie w r. 1831, Warszawa 1908.
10 Artykuł nadesłany.
11 Tu: bezinteresowni.
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.