28. Paganini
Z prasy i wspomnień
p. 116-122
Texte intégral
W Wiedniu i Pradze 1828
1Pismo literackie giełdy (Die literarischen Blätter der Börsenhalle1) zawiera następujący, widocznie piętnem namiętnej stronności nacechowany artykuł, pod napisem: Skrzypek Paganini.
2Czytelnicy nasi przypomną sobie, jaki zapał sprawił niedawno ten wirtuoz w Wiedniu. Cała publiczność była w zachwyceniu, a pisma tamtejsze przesadzały się bez końca w pochwałach i uwielbieniach. Lubo się w tym domyślać można było cokolwiek przesady, będącej czasem w pochwałach i naganach skutkiem przypadkowego popędu; wypadało atoli spodziewać się czegoś wielkiego po tym artyście. Tym bardziej zastanowić musi wieść, że wcale przeciwne miał sprawić wrażenie w Pradze, tej to niejako drugiej stolicy państwa, gdzie muzyka tyle liczy zakładów, czcicieli i znawców. Udzielamy w tym względzie listu jednego z tamtejszych przyjaciół sztuki, który, jakkolwiek przesadne oczekiwanie mogło w nim wzbudzić pewny rodzaj reakcji, żadnego jednak innego nie ma powodu do szczególnej stronności. Z podwojoną więc ciekawością oczekujemy, jak dotknięty tym listem w dalszej swej podróży po północnych Niemczech swój talent udowodni. List ten opiewa jak następuje:
3„O szalony świecie! o dziwaczny smaku! o zapaleni wiedeńczycy! Nigdy mię nikt tak nagle nie strącił ze wszystkich niebios moich jak ten – wirtuoz! Nie pojmuję, jak może choć na chwilę pozwolić ucha tym arlekinadom, kto słyszał Romberga, Rodego, Spohra, Lafonda2. Byłem raz na jego koncercie, lecz nigdy mię więcej tam nie ujrzy. Ma on wielką biegłość w lewej ręce, do czego dojść można przez ćwiczenie, nie posiadając talentu, jenijuszu, ducha, czucia ani rozumu – jest to zręczność cale3 mechaniczna. Rzeczą główną, co raz się powtarzającą, jest nieznośne kwiczenie przy podstawku4 – co wcale nie jest regularnym tonem, lecz tylko świegotaniem wróblów – a potem, przy końcu każdej wariacji, szybkie piccicato5 lewą ręką, o sześciu tonach, w czym każdy skrzypek, jeżeli tych niepotrzebnych rzeczy uczyć się zechce, za pół roku wyćwiczyć się może. Jego kompozycje (jakoż gra tylko własne, które podobno od lat 15‑stu grał już dwa tysiące razy) są pod wszelką krytyką. Główne w nich role grają: turecki bęben i żele6, a nawet trąby. Wystaw sobie, w modlitwie, w Rossiniego operze Mojżesz7, z której sobie także takie ugniótł ciasto, wtórują mu także turecki bęben i żele w orkiestrze!!! Ton nazwany dzwonkowym, który wiedeńczyków omal co zmysłów nie pozbawił, czymże jest? Oto: w orkiestrze uderza ktoś na małym dzwonku dwa razy pik, pik – on bierze ton flażoletowy8 na strunie E i posuwa smyczkiem dwa razy z dołu do góry tak, że te tony dalekie mają podobieństwo do tonu dzwonkowego, zawsze jednak brzmią tylko jak dwa tony flażoletowe na skrzypcach. Te dwa tony, które tu każdy skrzypek podobnie jemu już wydobywa – stanowią całą owę grę dzwonkową. Jego prowadzenie smyczka jest najgorsze ze wszystkich, jakie sobie wystawić można, nie masz tu ani jednego muzyka, któremu by przyszło do głowy potłuc swoje skrzypce (jak się w Wiedniu stać miało), lecz się śmieją z niego i z wiedeńczyków.
4O najświetniejszych punktach koncertu, czuciu, duszy, grze Adażio9 nie daje on najmniejszego wyobrażenia. Są wprawdzie i tu ludzie, którzy sławą jego omamieni dali w siebie wmówić, że to wszystko piękne być musi, nawet jedna tkliwa dama płakać miała; gdy atoli nikt oprócz niej łez nie wylewał, nikt jej wierzyć nie chce. Mówiono, że chce i ma dać tu sześć koncertów, lecz teraz co innego mówią. Za pięćkrotną cenę od wnijścia (loża na pierwszym piętrze po 50 zr. w. w., krzesło po 3 zr. m. K.10) pierwszą razą zajęte były wszystkie loże i krzesła, a parter dość napełniony – na drugim koncercie czternaście loż i siedmnaście krzeseł było próżnych, a parter tylko do połowy napełniony. Trudno mu więc przyjdzie trzeci koncert przywieść do skutku. Jestem przekonany, że go w północnych Niemczech tak ocenią, jak zasługuje. Podziwiać będą jego zręczność w niektórych bezużytecznych i nieprzyjemnie brzmiących sztuczkach, i na tym basta, etc.”.
5PRZEDRUK ZA: „Rozmaitości” (dodatek tygodniowy do „Gazety Lwowskiej”) 1829, nr 6 z 6 lutego, s. 46–47.
W Warszawie 1829
23 maja
6Paganini11 wczoraj przybył do Warszawy, aby dogodzić amatorom niecierpliwie oczekującym słyszeć tego sławnego mistrza, dziś w Teatrze Narod[owym] zamiast zwykłego widowiska ten wirtuoz daje koncert. Natłok o bilety jest nadzwyczajny; cena ich na wszystkie miejsca podwojona, a do krzeseł potrojona12.
25 maja
7Onegdaj na pierwszym koncercie Paganiniego było w ogóle dochodu 11 000 złp. Publiczność powitała go rzęsistymi oklaskami, ponawiając je po każdym jego graniu. Co tylko pisano na pochwałę tego zadziwiającego mistrza, nic nie było przesadzonym.
8Deszcz trwa ciągle już przez godzin 40, wczoraj czasami lał nawet nawalnie, ulice były bezludne, a po kilkakroć powstawał wicher gwałtowny, jednak na 6‑ty koncert Paganiniego, który miał być ostatnim, przybyło 1000 słuchaczów, okrywających wirtuoza ciągłymi oklaskami, a w końcu przywołujących go i żądających, aby jeszcze dał się słyszeć w tutejszej stolicy13.
13 czerwca
9Galopada z tematów koncertu kawalera Paganini, ułożona na fortepian z towarzyszeniem dzwonka, wyszła z litografii A. Brzeziny i Komp. Cena zł 1.
24 czerwca
10Kawaler Paganini bardziej zasłabł i dziś (24 czerwca 1829) koncertu dać nie jest w stanie.
5 lipca
11Na wczorajszym koncercie znajdowało się 500 słuchaczów, którzy powitali wirtuoza rzęsistymi oklaskami i wznawiali je po każdym solo. Znawcy przyznają, że jeśli zawsze Paganini zachwyca swym talentem, tedy wczoraj, po wykonaniu Kantabile Spionato14 przewyższył wszystkie oczekiwania, a po Tańcu Polskim Rodego15 i śpiewce neapolitańskiej wzniecił oklaski i okrzyki ponawiane z zapałem. Obecni, żegnając artystę, po 2‑kroć go przywołali, a ciągłe wołano, aby ten 3‑ci raz ostatni koncert jeszcze nie był ostatnim.
12PRZEDRUK ZA: „Kurier Warszawski” 1829, nr 138, 139, 154, 156, 166, 176.
14 lipca
13Dnia 14 Paganini dawał dziesiąty i ostatni koncert. Upały ani słoty nie przeszkadzały słuchaczom tłumnie się zgromadzać, jednakowoż przeznaczony przez niego koncert na dochód ubogich był najmniej liczny. Lipiński16 wystąpił tylko raz z koncertem, który niewiele mu przyniósł dochodu. Zrazu czytaliśmy w gazetach ogólne i urywkowe zdania o grze wirtuoza włoskiego, na tym się zwykle kończące, iż porywał, unosił, zachwycał. W takim zapale publiczności niemało trzeba było odwagi i pewności rzeczy swojej, aby się odezwać z rozbiorem jego gry, wystąpił nareszcie z podpisem L. S. znawca muzyki, rozsądnie i umiejętnie zastanawiał się nad grą Paganiniego, więcej jednakowoż mu przyganiał, zarzucał szarlatanerię itd., Lipińskiego zaś przekładał i pierwszeństwo mu przyznawał17. Pismo to stało się hasłem do zaciętej kłótni, odtąd codziennie wszystkie gazety były zapełnione artykułami muzycznymi, potworzyły się stronnictwa, po domach prywatnych publicznie o tym tylko rozprawiano, dowodzono, kłócono się. Słowem, zebrawszy razem wszystko, co pisano za i przeciw Paganiniemu, utworzyłaby się spora książka. Niektóre z krytyk i odpowiedzi były wcale dowcipne, inne zagorzałe, inne nareszcie najniedorzeczniejsze, gdyż widać było, iż w gniewie, uniesieniu pisane.
14PRZEDRUK ZA: Tymoteusz Lipiński, Zapiski z lat 1825–1831, do druku przygotował i przypiskami objaśnił Kazimierz Bartoszewicz, Kraków 1883, s. 157.
19 lipca
15Paganini dziś opuścić ma Warszawę. Lubo przed kilku dniami ostatni swój koncert odegrał, zatrzymywała go jednak wdzięczność za przyjęcie, jakie doznał. Objawił ją w sposób odpowiedni wielkiemu talentowi. Dał się raz jeszcze słyszeć dnia 16 m.b. w zgromadzeniu prywatnym w kilku kwartetach własnej kompozycji na skrzypcach i na altówce, przy towarzyszeniu znakomitych naszych wirtuozów. Jak zawsze, zachwycał, rozrzewniał; wrażenie tym było silniejszym, że ostatni raz tu się odzywał. Grono słuchaczy, którzy byli uczestnikami tej przyjemności, wynurzyło jednozgodnie życzenie, aby śpiew ten Paganiniego nie był dla Warszawy łabędzim śpiewem. Przyrzekł, że jeżeli Opatrzność wątek dni jego przedłuży, odwiedzi raz jeszcze Polskę, odwiedzi bez obawy na pociski omdlałej zawiści, bo właśnie te, na które został wystawiony, dały mu z podwojoną przyjemnością poznać, ile mu jest przychylny sąd powszechny bezstronnej publiczności. W. D.
16PRZEDRUK ZA: „Gazeta Warszawska” 1829, nr 190, s. 1817.
19 lipca
17Dnia 19 opuścił Paganini Warszawę, nagromadziwszy niemało grosza. Zwolennicy jego odprowadzili go w licznym towarzystwie do ogrodu Unruha18 za rogatki. Tam przy pożegnaniu Elsner19, rektor konserwatorium muzycznego, ofiarował mu imieniem zgromadzonych złotą tabakierkę z napisem: „Kawalerowi Nicolo Paganini, wielbiciele jego talentu. W Warszawie dnia 19 lipca 1829 r.”. Jeden zaś z amatorów muzyki dał mu piękny pugilares, zawierający listę osób, które mu ten upominek ofiarowały. Włoch tak był wzruszony, iż nie był w stanie słowa przemówić. Siadając zaś do powozu, damy obsypały go kwiatami, nareszcie przy hucznych okrzykach puścił się w drogę.
18PRZEDRUK ZA: Tymoteusz Lipiński, Zapiski z lat 1825–1831, do druku przygotował i przypiskami objaśnił Kazimierz Bartoszewicz, Kraków 1883, s. 158.
Notes de bas de page
1 „Literarische Blätter der Börsen‑Halle” 1828, nr 352 z 20 grudnia.
2 Bernhard Heinrich Romberg (1767–1841) – niemiecki kompozytor i wybitny wiolonczelista; Louis (właśc. Ludwig) Spohr (1784–1859) – niemiecki kompozytor, skrzypek i dyrygent; Charles Philippe Lafont (1781–1839) – francuski skrzypek i kompozytor.
3 Tj. zupełnie.
4 Podstawek, mostek – część skrzypiec stanowiąca oparcie dla strun.
5 Pizzicato (wł.) – szczypiąc, szarpiąc; w grze na instrumentach smyczkowych wskazówka oznaczająca wydobywanie dźwięku nie za pomocą smyczka, lecz szarpania struny palcem.
6 Żele – talerze orkiestrowe lub bębenek z dzwoneczkami jako narzędzie muzyczne.
7 Opera Rossiniego Mojżesz w Egipcie (1818).
8 Flażolet – wysoka nuta naturalna, wydobywana z narzędzi strunowych, przeważnie smyczkowych, podobna do dźwięku fletu, nuta harmoniczna, alikwota.
9 Adagio – wolne tempo, a także nazwa wolnej części utworu muzycznego.
10 W Austrii od 1811 roku istniały dwa rodzaje pieniędzy: moneta kurentna srebrna (skrót: m.k.) oraz waluta wiedeńska (skrót: w.w.), będąca pieniądzem papierowym. Złoty reński dzielił się na 60 krajcarów (skrót: kr.). Moneta kurentna kruszcowa miała w tych latach wartość ponad 3 razy większą od waluty wiedeńskiej papierowej.
11 Niccolò Paganini (1782–1840) przybył do Warszawy 22 maja 1829 roku, a opuścił ją 19 lipca, udając się do Wrocławia i Berlina. Dał 10 koncertów, w tym na Zamku Królewskim z okazji koronacji Mikołaja i na króla Polski (24 maja), o czym pisał w pamiętniku Lipiński: „Nastąpiła uczta u dworu na 130 osób obojej płci, żaden z posłów ziemskich nie był zaproszony, co też im jest nader boleśnie. W czasie obiadu artyści muzyczni pod dyrekcją kapelmistrza dworu Kurpińskiego wykonali uwerturę i różne śpiewy. Sławny Paganini grał solo, jako też i pierwszy skrzypek dworu pols[kiego] Lipiński Karol” (Tymoteusz Lipiński, Zapiski z lat 1825–1831, do druku przygotował i przypiskami objaśnił Kazimierz Bartoszewicz, Kraków 1883, s. 143).
12 W ówczesnym Teatrze Narodowym najtańsze miejsca na parterze były stojące.
13 Paganini kilkakrotnie przedłużał swój pobyt w Warszawie, w „Gazecie Korrespondenta Warszawskiego y Zagranicznego” (1829, nr 140) z 21 czerwca ogłaszał: „Posłuszny zaszczytnemu dla mnie wezwaniu, którem mnie podczas 8‑go koncertu, na dochód ubogich artystów danego, publiczność tutejsza tak hojnie nagrodzić raczyła, i wdzięczny za jej dobroć przedłużam mój pobyt w tej stolicy i będę miał zaszczyt dać jeszcze 9‑ty koncert w przyszły poniedziałek, to jest dnia 22 bm., w wigilią mojego wyjazdu. – Nicolo Paganini”.
14 Koncert skrzypcowy Paganiniego No. 3 in e‑2. Adagio (Cantabile spianato).
15 Pierre Rode (1774–1830) – francuski skrzypek i kompozytor. Może chodzi o Polonaise pour guitarre, flute ou violon.
16 Karol Józef Lipiński (1790–1861) – wybitny polski skrzypek, kompozytor, dyrygent i pedagog. Do 1839 roku dyrektor orkiestry we Lwowie, potem w Lipsku i w Dreźnie.
17 Artykuł ogłosił „Powszechny Dziennik Krajowy” 1829, nr 140 z 13 czerwca. Przedruk: „Rozmaitości” lwowskie, nr 26 z 26 czerwca. Polemiki ukazały się m.in. w „Gazecie Korrespondenta Warszawskiego...”, nr 139 i 140 z 20 i 21 czerwca.
18 Za rogatki Wolskie, dziś zbieg Chłodnej i Okopowej, do ogrodu i restauracji Aleksandra Unruha (Unruga) – obecnie Wolska na wysokości Młynarskiej.
19 Józef Elsner (1769–1854) – kompozytor, pedagog, kapelmistrz lwowskiego teatru, potem warszawskiej opery, nauczyciel młodego Fryderyka Chopina.
Le texte seul est utilisable sous licence Creative Commons - Attribution - Pas d'Utilisation Commerciale - Pas de Modification 4.0 International - CC BY-NC-ND 4.0. Les autres éléments (illustrations, fichiers annexes importés) sont « Tous droits réservés », sauf mention contraire.